Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Jewel

14 sty 2019, o 22:28

To przedłużanie nie tyle co go irytowało ale zaczynało powoli niepokoić. Zazwyczaj takie przeciąganie sytuacji nie znaczyło nic dobrego. W najgorszym wypadku nie mieli już pilota, ewentualnie pilot był ciągnięty do jakieś celi czy innego gówno. Charles jednak przez moment siedzenia w sali odpraw chciał wierzyć, że jednak wszystko jest okay. Jego paranoja potrafiła się uaktywniać w najdziwniejszych momentach, ale tutaj była nawet troszkę uzasadniona.
Mocno zastanowił go nacisk na słowo ograbić i to, że świdrował go wzrokiem jakby co najmniej miał slangi każdego możliwego przestępczego półświatka w jednym palcu. Miał jednak to dziwne uczucie, że tu w cale nie chodziło o żadne grabienie. To musiał być raczej potężny problem, a do tego jego wersje zmieniły się bardziej niż kod genetyczny asari na przestrzeni ostatnich lat. W międzyczasie postanowił sprawdzać jakiekolwiek informacje na temat systemy, planety i dlaczego jebana centrala milczała jakby dostała rozkaz zerwania kontaktu z nimi.
Sam nawet prychnął słysząc porównanie do Archiego Folgera. W sumie coś w tym było. Spędzanie czasu z siostrą sprawiło, że pewne nazwiska mu się przewijały przez słuchawkę. Od sytuacji w klubie ich kontakt stał się trochę bardziej otwarty, a Emily wykazywała trochę dziwną fascynację tym czym się zajmował. Nawet nie chciał wiedzieć jak musiała o to cisnąć biedną Aye.
Do tego sposób w jaki im przedstawił plan. Nie brzmiał tak idiotycznie. Jak widać nie chodziło o ataki koloni, a o ogromna chęć ściągnięcia wojsku do jakiegoś syfu, którego nawet oni sami nie ogarniają lub w najgorszym wypadku nie rozumieją. Kosmos był popierdolonym miejscem o tak wielu dziwnych anomaliach, że nie starczy pamięci w intranecie na spisanie tego wszystkiego. Cokolwiek tam znaleźli albo nimi konkretnie wstrząsnęło albo uszkodziły styki w głowie biednego Vasilieva.
- Cyberpunkowy Rasputinie może odpowiedziałbyś jednak na najważniejsze pytanie. Co takiego znaleźliście na pieprzonym Rayingri, że trzeba wszystko spalić do gołej ziemi?
Uśmiechnął się lekko opierając się rękoma o stół. Końcówka papierosa prawie dotykała blatu. Można było wyczuć, że jeszcze milimetr i zacznie przypalać tworzywo. Charles miał dość jasny powód nazywania go Rasputinem. Bawił się nimi i opowiadaniem wszystkiego w ten dość zagmatwany trudny do zrozumienia sposób. Nic specjalnego, ale dla Shukina chyba musiało to być coś nowego bo reagował jak dziecko w piaskownicy na widok sztuczki, że znikającym kciukiem.
- Góra nie ruszy dupy bez dowodów. Zresztą nasz łącznik nie ruszy floty bo masz taki kaprys. Jedna kolonia w tą czy w tamtą nie zrobi im różnicy. – Westchnął Charles krzyżując ręce na klatce piersiowej. Dym niósł się powoli za ruchami jego dłoni, kiedy próbował kapitanowi wyjaśnić dlaczego nie da się tego zrobić od tak.
- Nie mówiąc już o tym, że zabijając nas gówno wskórasz bo po prostu przylecą was odjebać. I nie ważne co miałbyś za dowody. – Nagle skierował wzrok na Rebecce. Przez chwile się nad czymś zastanawiał. – Chyba, że nagrasz egzekucje tej tutaj i wyślesz na statek z którego nas przysłali. To jej załoga. Harcerzyki pewnie będą chciały zemsty. – Zaciągnął się papierosem, a wolną ręką podrapał po karku. – Nie polecałbym jednak tego rozwiązania bo mają jeden z najnowocześniejszych niszczycieli więc prędzej was wyrżną bez wychodzenia ze statku.
Miał dość beznamiętny wzrok przyglądając się czerwonowłosej. Była zasobem, który miał być wykorzystany dla celów misji. Chociaż takie wykorzystanie bardzo średnio go zadowalało. Nie mówiąc już o tym, że na tak wczesnym etapie było to czystym idiotyzmem. Do tego starał się być lepszym człowiekiem więc nie mógł od tak po prostu jej im oddać i odjebać dla jakiegoś póki co powodu, który im nie był znany.
- Podeślij Archiemu to co udało wam się dowiedzieć, ten przekaże to górze, a my w międzyczasie lećmy już na miejsce. Stamtąd przekaże się już przekaz wizualny do naszego łącznika i pewnie coś wyślą. Ewentualnie zostawią robotę nam. – Westchnął. – Myślałem, że w nowym roku nie będę musiał walić do cywilów.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

15 sty 2019, o 09:52

To rozwijało się w bardzo dziwnym kierunku. Nie nielogicznym - wręcz przeciwnie, jakkolwiek Vasiliev bawił się w bycie TAK BARDZO TAJEMNICZYM, jego słowa składały się w jako taki spójny obrazek - ale dziwnym. I takim, który Rebecce ani trochę się nie podobał. A już zupełnie, absolutnie w ogóle nie podobało jej się, jak odniósł się do tego wszystkiego Charles - a dokładniej, jaką rolę dla niej wybrał.
W tym, że nie odezwała się jednak i nie zaprotestowała gdy a) Striker postanowił na powrót przejąć inicjatywę i - szczególnie - b) zrobił sobie z niej figurkę na planszy, figurkę, którą można ustawiać w dowolnym układzie - cóż, w tym wszystkim były chyba jakieś resztki instynktu samozachowawczego. Albo szoku. Ale raczej instynktu. Bo, wiecie, mogło jej się nie podobać, ale podejście Charlesa miało w tym momencie - podobnie jak słowa Mishy - jakiś swój sens.
Przez długą chwilę milczała więc, tyle samo nie chcąc wtrącać się w rozmowę, co też zwyczajnie nie wiedząc, w jaki konkretnie sposób miałaby się wtrącić. Podanie nazwy Wizny byłoby głupie - jak po samym pytaniu Vasilieva mogłaby jeszcze ewentualnie udzielić odpowiedzi, tak już po słowach Charlesa niekoniecznie. Wizna nie była najnowocześniejszym niszczycielem. Wizna nawet szczególnie nowa nie była. Nie była antykiem, ale... Cóż, z Wizny już dawno zrobiło się raczej pole eksperymentalne niż cokolwiek innego. Miała AMSU. Miała prototypowe działo cząsteczkowe do testów. Ale nie była najnowocześniejsza. To, że Vasiliev najprawdopodobniej zupełnie nic o tym nie wiedział, wydawało się nie mieć dla Dagan najmniejszego znaczenia.
Ostatecznie odetchnęła bardzo, bardzo powoli, próbując... Nie, nawet nie próbowała szczególnie mocno dopasować się do roli nakreślonej dla niej przez Charlesa. Po prostu jej nie zaprzeczała, a to już było - jej zdaniem - wystarczająco dużo. Wystarczająco wiele poświęcenia. Zaoszczędzony w ten sposób czas i siły ukierunkowała natomiast na obrazek, który zarysował przed nimi Misha.
Zdecydowanie lepiej - nie przyjemniej, ale po prostu lepiej - było zastanawiać się nad tym, z czym konkretnie piraci nie chcą/nie mogą/nie potrafią (prawidłowe podkreślić) sobie poradzić niż nad tym, czy przypadkiem nie stwierdzą, że może jednak warto zaryzykować skorzystanie z propozycji Strikera.
- Nie wiem, gdzie konkretnie przyszło ci służyć, Vasiliev, ale tam chyba działaliście jakoś inaczej - rzuciła więc tylko, gdy głowa podpowiedziała jej, że ostateczne oddanie pola i wycofanie się teraz, gdy teoretycznie jej notowania w grupie wzrosły, nie byłoby rozsądne. - Albo coś się od tego czasu zdążyło zmienić. Bo widzisz, on ma rację. Absolutną. - Ruchem głowy wskazała na Strikera. - Skończyły się czasy, kiedy firma angażowała się w jakiś syf wierząc tylko na słowo. Jeśli kiedykolwiek takie czasy w ogóle istniały. - Wzruszyła lekko ramionami. - Powiemy, że lecicie ograbić kolonię a nas, dajmy na to, trzymacie jako zakładników. Oni stwierdzą, że trudno, misja zakończona niepowodzeniem, czas wyrzucić własne śmieci. Tak stwierdzą i wypierdolą nas wszystkich w próżnię nie wchodząc w szczegóły, bo tak jest po prostu szybciej.- Ponownie wzruszyła ramionami. - Konkrety, Vasiliev. Panowie w lśniących czystością, pachnących mundurach i błyszczących epoletach tylko konkretom poświęcą jakąś większą uwagę, nie mówiąc o środkach. Jeśli w ogóle poświęcą cokolwiek poza... Nie wiem, naszymi niezbyt cennymi żywotami, na przykład.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

15 sty 2019, o 22:05

Z każdym słowem Charlesa, Vasiliev o dziwo wydawał się coraz bardziej zadowolony. Informacje o najnowocześniejszym niszczycielu sprawiły, że kąciki jego ust uniosły się nawet lekko. Tak jakby fakt, że Przymierze jest w stanie bez wysiłku rozwalić całą jego flotę był najlepszym, co właśnie mógł usłyszeć. Jakby tylko na to czekał. Może faktycznie coś było nie tak ze stykami w jego głowie, ale to, czym groził mu Striker, działało całkowicie odwrotnie, niż powinno.
- To nie jest niewykonalne - wzruszył ramionami. - Moglibyśmy zagrozić jej śmiercią, zmusić ją do nagrania jakiegoś oświadczenia, wysłać do jej przyjaciół, może odciąć kawałek którejś kończyny dla efektu, jak na piratów przystało.
Zanim jednak zdążyli zareagować agresją, uniósł przed siebie rozprostowane dłonie w uspokajającym geście. Mówił, że mogli to zrobić, nie że planują. Póki co z nimi rozmawiał. Rzucił czerwonowłosej zaskakujące, przepraszające spojrzenie, które pasowało do jego poprzednich słów jak pięść do nosa.
W odpowiedzi na polecenia Charlesa pokręcił tylko głową. Nie zamierzał niczego wysyłać Alexandrowi, który właśnie dostał nową ksywkę. Przesłanie obrazu wizualnego do Przymierza go nie satysfakcjonowało, wysłanie "czegoś" też nie. Jasno dał im do zrozumienia czego oczekuje, a oni uparcie kombinowali, doszukując się w tym trudnego do odnalezienia sensu.
- Więc niech wlecą - odwrócił się do czerwonowłosej, a w jego spokojnych dotąd oczach błysnęła irytacja. - Niech wlecą tym swoim pierdolonym niszczycielem i wypierdolą w próżnię kogo chcą. Jeden z naszych statków, czy wszystkie cztery. W ogólnym rozrachunku nie ma to żadnego jebanego znaczenia.
- Ło, kapitanie, może bez przes... - wtrącił się leniwie brodaty mężczyzna, stojący przy drzwiach, ale rzucone mu lodowate spojrzenie urwało jego zdanie w połowie.
- Pytałem cię o cokolwiek, Anton?
Mężczyzna umilkł, rzucając tylko swojemu towarzyszowi znaczące spojrzenie, na co ten tylko wzruszył ramionami. Może byli przyzwyczajeni do takich tekstów, a może wszystko miało jakieś głębsze dno, o którym wiedzieli również oni.
- Mam wam powiedzieć czemu chcę, żeby waleczne i mężne Przymierze tam przyleciało, w tym samym czasie, kiedy my? Pewnie, że chcielibyście wiedzieć - odwrócił się z powrotem do trójki swoich gości. Jego pozorny niezmącony spokój okazywał się wyjątkowo krótkotrwały, gdy żadne z nich nie pokiwało głową i nie stwierdziło "spoko Vasiliev, nie ma sprawy". - Wiecie na czym polegał układ, na jaki zgodziły się obie strony? Mieliśmy pilnować ludzkich kolonii, przed batarianami i innym gównem. Nie robimy tego, bo Przymierze nam na to nie pozwala. I wysyłają jednego swojego człowieka, z byłym więźniem Delfina i aktorem vidów romantycznych, na stateczku pilotowanym przez nastolatkę, żeby spytali "hej, co jest grane". Więc proszę. Lecimy na Rayingri razem, a jeśli chcą wiedzieć, co jest grane, muszą ruszyć dupę i polecieć tam większą jebaną siłą zbrojną. Będziemy na miejscu za... - zerknął na omni-klucz, sprawdzając ile już zajęła im rozmowa - niecałą godzinę. Możecie skontaktować się ze swoimi i powiedzieć, że piraci wam grożą śmiercią, ale wiecie dokąd lecą, więc zapraszacie na spotkanie. Możemy też naprawdę zacząć to robić. Wasz wybór.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

15 sty 2019, o 23:51

Nawet zbytnio nie zareagował słuchając propozycji Mishy wobec Dagan. Co jak co miał w nich dużo racji. Zabicie jej byłoby za mało efektowne bo skoro nie żyje to po co mieliby marnować zwoje zasoby na i tak już przegraną sprawę? Jednak gdyby ją poturbowali i wysłali filmik to na pewno zadziałałoby lepiej. Chociaż patrząc na to jak bardzo mieli w dupie porwanie jego brata to może jednak nic by to nie zmieniło.
Dopiero widok jak szybko zmienia się zachowanie pirata ciało Strikera lekko się spięło. Był gotowy do ataku na trójkę, która z nimi siedziała właśnie w tym pomieszczeniu. Nie chciał jednak wiedzieć ile osób stało już za drzwiami z przygotowaną bronią gdyby jednak postanowili walczyć. Jeśli chcieli ich zmusić do współpracy, a przynajmniej Charlesa to dwóch ludzi raczej nie wystarczy aby go najzwyczajniej złożyć na ziemi jak ludzkiego precla. To wymagało przynajmniej piątki ludzi albo bardzo silnego pastucha elektrycznego.
Zamiast jednak w jakikolwiek bardziej zaniepokojony sposób postanowił zaciągnąć się papierosem. Przez chwile smakował dym w ustach. Za bardzo nie wiedział co odpowiedzieć Vasilievowi, a na pewno nie chciał ot zgadzać się na to co na nich wymuszał. Chociaż im bliżej byli zejścia na planetę tym bardziej robił się poirytowany. Nie podobało mu się to, a tym bardziej, że z normalnej rozmowy chciał przechodzić do rękoczynów. Niestabilny jak laska z intranetu z borderem.
- No popatrz jednak rozpoznał gdzie siedziałem po tatuażach. A przynajmniej mam taką nadzieje, bo jeśli wygrzebali na nas jakieś informacje Alexandrze to poczuje się trochę urażony, że moim skrzydłowym jest gwiazda vidów romantycznych.
Parsknął śmiechem dość głośno jakby ta całą tyrada Mishy znaczyła tyle co nic. Do tego widać było, że Striker dość mocno przeciąga odpowiedź na jego żądania. Nie robił tego jednak w irytujący sposób jak wcześniej w hangarze. Po prostu się nad tym wszystkim głęboko zastanawiał. To wszystko nie trzymało się tak bardzo kupy, że miał problemy ze złożeniem wszystkiego w całość.
- A bo to pierwszy raz, kiedy ktoś mi grozi śmiercią. – Uśmiechnął się. Nie wyzywająca, ale dość wyrozumiale. Nie było też słychać protekcjonalnego tonu. Wychodziło na to, że chciał po prostu przekazać najzwyczajniej w świecie informacje, że to nie jego pierwsze rodeo i nie wymusi na nim swoich żądań od tak.
- Czyli – Zerknął na omni-klucz, sprawdzając ile maja czasu do lądowania. – Za niecałą godzinę będę mógł ich poinformować jak wygląda sytuacja. Możesz też sam odpalić komunikator i się z nimi skontaktować jak tak bardzo zależy ci na ich atencji.
Wzruszył ramionami. W dupie miał to jego humorki związane z Przymierzem i mie miał zamiaru mówić DeWolfowi, że ma wysyłać wojsko na taką i taką planetę bo jakiś pirat, któremu na ten moment brakowało tylko foliowej czapeczki, miał jakieś widzimisie związane z tym co się tam znajduje.
- Rebecca chyba, że ty masz ochotę poinformować swoje dowództwo? – Spojrzał na dziewczynę jakby nigdy nic. Trudno było wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale raczej nie było tutaj groźby żeby zrobiła dokładnie to co on. Jej wybór. Nie była właściwym członkiem ich jednostki więc miała wolną rękę w jego mniemaniu o składaniu raportów do swoich.
W pewnym momencie coś w nim jednak zaskoczyło. Może ten pieprzony siwobrody Rosjanin miał rację. Chwilę po tym Charles wyciągnął broń z kabury, odłożył ją na stół i powolnym krokiem zbliżył się do Mishy. Przyklęknął przy nim co wyglądało dość komicznie bo byli w tym momencie sobie równi. Oparł dłonie o stół przed nim i odpalił omni-klucz.
- Proszę bardzo. Pisz. Napisz z mojego klucza wiadomość do nich. To będzie wyglądało bardziej przekonująco nie sądzisz?
Kiedy wyciągnął jednak mały obraz przed mężczyznę znajdowała się na niej już krótka wiadomość, ale zaadresowana do Mishy. „Co cię tak trzyma za jaja, że tak bardzo marzysz o tej flocie?”.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

16 sty 2019, o 10:24

Westchnęła długo, przeciągle i w pełni słyszalnie dla wszystkich zebranych dookoła. Nawet nie wiedziała, co ma powiedzieć, wobec tak emocjonalnego występu, jaki w tym momencie urządził im Vasiliev. Występu, który był, owszem, teatralnie piękny, ale nadal nic nie wnosił. Nic nie mówił. Nic nie sugerował poza tym, że skala gówna, w jakie wdepnęli, może być większa niż się początkowo wydawało. Chociaż w przypadku zadań zlecanych przez Przymierze i tak zakłada się zawsze bagno - czy wręcz cały ocean - gówna, nie?
- Mogę - rzuciła więc tylko w odpowiedzi na słowa Strikera o możliwości poinformowania przełożonych. Rzeczywiście, mogła to zrobić - wedle wszelkich procedur nawet powinna. Tylko, że, wiecie, to by nic nie dało. Naprawdę. Nikt normalny nie wierzył, że ktokolwiek z góry zadecyduje o wysłaniu floty gdzieś... Gdzieś, no właśnie. Gdzieś, nie wiadomo gdzie. Nie wiadomo po co. I tak dalej. - Mogę, tylko chuj by nam to dało.
Mimo tego, jakby wbrew swoim słowom, odpaliła omni-klucz, nic nikomu nie tłumacząc. Przez myśl jej nie przeszło, że podobny gest może wyglądać co najmniej podejrzanie dla przeczulonych na punkcie swojego bezpieczeństwa piratów - po prostu nie rejestrowała takich społecznie oczywistych rzeczy. To, że w podobny sposób nie sięgnęła po broń - chcąc ją, na przykład, po prostu poprawić czy przenieść na inny zaczep - też nie wynikało z wrodzonej świadomości, jakie reakcje mogłoby to wywołać, a jedynie godzin ciężkiej pracy Altherry i Vorontsovej, by wbić jej coś do opornego łba.
Tak czy inaczej, nie miała - własnym zdaniem - złych zamiarów. Odpaliła omni-klucz nie po to, by prześwietlić okręt, wysadzić instalację czy ściągnąć im na głowy wystrzelony z daleka ładunek anihilujący, ale po to, by się skontaktować. Nie z górą, oczywiście, ale z kimś ze swoich. Z kimś, kto floty im nie przyśle, ale nadal mógł być pomocny.
Claire Annesley była człowiekiem specyficznym, ale teraz - w przeciwieństwie do Dagan - miała czas, by pogrzebać w poszukiwaniu informacji. A informacje były tym, czego im najbardziej w tej chwili brakowało.
Rayingri, Gagarin. Sprawdzisz?
Trzy słowa to nie było dużo. Te trzy słowa to było zajebiście wręcz mało, ale Rebecca była przekonana, że starczy. Annesley wystarczyło rzucić hasło, by ją zainteresować - tak naprawdę wyjaśnianie czegokolwiek mogłoby ostudzić zapał dziewczyny. Claire lubiła zagadki, im bardziej skomplikowane tym lepiej. Dagan nie miała stuprocentowej pewności, że podporucznik to sprawdzi - nie miała jej nawet w pięćdziesięciu procentach - ale nie szkodziło sprawdzić. Nawet, jeśli Annesley miałaby nic nie znaleźć - co było bardzo prawdopodobne. Nawet, jeśli wciąż mieliby być z niczym. Jeśli istniał najmniejszy choćby cień szansy, że dostaną choćby o jedno słowo, jedno wyjaśnienie więcej, niż dał im Misha, warto było spróbować.
Po chwili zastanowienia Dagan ponownie otworzyła komunikator i wystukała jeszcze kilka słów, do tej samej adresatki.
Nic nie mów McLoughlinowi, sprzeda każde info wszystkim naokoło w pierwszej sekundzie, w której je otrzyma.
Innym też nie mów, nie umieją trzymać mord na kłódkę. Ty umiesz.
Rebecca wcale nie była pewna, czy Claire rzeczywiście to potrafi. Co więcej, zdawała sobie sprawę, że Annesley potrafi być gadułą. Ostatni zwrot nie był jednak przypadkowy - zasugerowanie komuś, że coś potrafi, nawet jeśli w rzeczywistości tak nie było, zwykle przynosiło pożądane efekty.
Potem uniosła wzrok na pozostałych. Na Alexandra tylko przelotnie, nieco dłużej zatrzymała się na Strikerze i Vasilievie. Niecała godzina i wtedy coś musiało się już wyjaśnić, w którąkolwiek stronę miałyby te wyjaśnienia pójść.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

16 sty 2019, o 11:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

16 sty 2019, o 12:10

Ani Vasiliev, ani żaden z obecnych tu mężczyzn nie zareagował agresywnie na fakt, że którekolwiek z nich uruchamia omni-klucz. W końcu o to mu chodziło od początku i pewnie sądził, że w końcu udało mu się osiągnąć swój cel. Że obecna tu trójka przekazuje informacje do Przymierza, godząc się na jego mało logiczne żądania i gdy dolecą do systemu Gagarin, przy kolonii będzie na nich czekać Wizna, razem ze swoim super nowoczesnym - jak twierdził Striker - uzbrojeniem.
Gdy Rebecca pisała wiadomość, Alexander mało elegancko zaglądał jej przez ramię, ale w końcu to nie było miejsce na pisanie prywatnych wiadomości, więc założył, że cokolwiek robi, ma to coś wspólnego z misją. Skrzywił się z niezadowoleniem z jakiegoś powodu, ale się nie odezwał. Z reguły to kobiety traktowane były protekcjonalnie ze względu na fakt bycia słabą płcią, bądź wyglądania tak, jak wyglądała Dinh. Wśród ich trójki to jednak Shukin został uznany za najsłabsze ogniwo i być może postanowił traktować to tak, jak Charles podchodził do ludzi traktujących go jak tępego osiłka. Pogodzić się z tym, dając sobie szansę na ewentualne zaskoczenie, które zapewne zobaczyłby nie tylko w oczach Mishy, ale również całej reszty.
Odpowiedź na pytanie Dagan przyszła zaledwie chwilę później, podczas której Charles klękał przy niezadowolonym kapitanie i wypisywał do niego potajemne wiadomości.
Świeża kolonia, finansowana przez ExoGeni. Prowadzą tam jakieś badania planetarne, ale nic wartego uwagi. Czemu? Dlaczego mam nic nie mówić? Co się dzieje?
Fakt, że byli sobie z Charlesem równi, gdy klęknął obok niego, nie był niczym nadzwyczajnym. Krzesła miały standardową wysokość, więc efekt wylądowania na jednym kolanie w żadnym stopniu nie był zaskakujący. Vasiliev zresztą, choć nie miał może dwóch metrów, nie należał do niskich mężczyzn, a specyfika zawodu zmuszała go do zachowania tężyzny fizycznej, jakiej nie miał przeciętny obywatel świata. Ani tatuaże Strikera, ani jego postura w żaden sposób nie wprawiały go w dyskomfort, ani nie budziły w nim respektu, jakiego oczekiwał Charles. Może nie z takimi już współpracował.
Na widok wiadomości na omni-kluczu parsknął śmiechem i machnął ręką z frustracją.
- Mnie nic - odpowiedział na nią werbalnie, zamiast odpisywać mu ukradkiem. - Kolonię owszem.
W tym samym momencie urządzenie Charlesa piknęło, informując o wiadomości z odpowiedziami na pytania, które zadał już jakiś czas temu. Treść nie wyświetliła się na szczęście na ekranie, ale jeśli Striker chciał odczytać zawartość, to prawdopodobnie musiał jednak odsunąć się od stołu.
- Chętnie - powiedział Misha, nie odrywając wzroku od ikonki nowej wiadomości. Tylko kilka sekund zajęło mu podjęcie decyzji. Złapał za nadgarstek wysuniętej w jego stronę ręki, ignorując wszystko, co napisał do niego potajemnie Charles, albo co ktoś napisał do niego i otworzył okno nowej wiadomości, w milczeniu zabierając się za pisanie na obcym omni-kluczu swoich żądań do dowództwa, które miało wysłać na kolonię Wiznę.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

18 sty 2019, o 21:06

W momencie, w którym zaczęła własną, niewerbalną rozmowę z Claire, wiele rzeczy dookoła przestało się dla niej liczyć. Nie była szczególnie świadoma wzroku Alexandra, który postanowił poczytać jej przez ramię, ani też nie zwracała większej uwagi na poczynania Strikera. Gdzieś tam wprawdzie połowicznie dotarło do niej, że Misha odpowiedział na jakieś pytanie, które nie padło - a przynajmniej nie padło z ust Charlesa, co sugerowało, że mężczyzna prawdopodobnie wyświetlił je po prostu na własnym omni-kluczu - ale na razie, w pierwszej chwili, puściła to mimo uszu. Zanotowała w głowie, ale chwilowo zignorowała.
Dopiero potem, mając już odpowiedź od Annesley, zaczęła sklejać jedno z drugim. Z niewzruszoną, niemal martwą twarzą, pozbawioną bardziej wymownej mimiki, spoglądała przez chwilę na otrzymany komunikat. Komunikat, którego zresztą w żaden sposób nie skomentowała od razu, najpierw odpisując podporucznik.
Nic się nie dzieje. Nie niepokój się, Annesley. Po prostu sobie tu rozmawiamy i na rzecz tej rozmowy potrzebuję informacji, których nie mogę teraz sama poszukać.
Daj znać, jeśli coś jeszcze wpadnie ci w oko.
Stawiam piwo jak wrócę na Wiznę. I może pokażę ci, jak obejść zabezpieczenia i przeprogramować sondę poszerzając funkcjonalność jej radarów.
- ExoGeni - powiedziała dopiero potem, unosząc wzrok na Strikera i Vasilieva. Same powiązania kolonii z tą firmą może o niczym nie świadczyły, ale z drugiej strony trudno było uznać problemy nowego osiedla za przypadkowe i zupełnie z jej fundatorem niezwiązane. ExoGeni nie miało dobrej... Nie, inaczej. ExoGeni miało po prostu w swej historii wiele wydarzeń. Różnych i nierzadko bardziej niż trochę problematycznych. - Jak bardzo się pomylę twierdząc, że to oni są źródłem gówna, które chcesz nam radośnie pokazać? - spytała, spoglądając na Mishę.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

18 sty 2019, o 21:31

Misha postanowił trzymać dalej wszystkie informacje dla siebie. Irytowało go to. Brak jakiejkolwiek komunikacji doprowadzał go wręcz do swoistego gniewu co dość łatwo dało się wyczytać po mocno zaciśniętej dłoni. Akurat tej przy której znajdował się omni-klucz. Do tego wiadomość. W takim momencie. Góra wiedziała naprawdę wiedziała jaki moment jest najlepszy na przesłanie informacji.
Dopiero informacja od Rebecci sprawiła, że coś mu zaczęło świtać. Pewnego rodzaju teoria, która wcale mu się nie podobała. W pewnym momencie spojrzał na Vasilieva niezbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji.
- Poczekaj. Zapisze tą wiadomość i zaraz możesz kontynuować. Ale...
Zabrał rękę. Nie musiał nawet sprawdzać wiadomości by wiedzieć, że właśnie otrzymali ciąg dalszy rozkazów. A przynajmniej tak zakładał. Życie wśród operatorów dawała mu pewnego rodzaju idiotycznie poczucie posiadania wszelkiej wiedzy dotyczącej poczynać dowództwa. I tutaj pojawiło się ono ponownie. Oczywiście jednak wiadomość otworzył.
- Nie wysłali nas tutaj po Mishe. – Westchnął szukając w kamizelce paczki papierosów. Na jego twarzy pojawiło się jeszcze większe poirytowanie. Nie takie jak na Wiznie, kiedy słuchał gadek Alexandra. Nie. To było to najprawdziwsze poirytowanie, a nawet coś co mogło zaraz przekształcić się w gniew. Nie miał nawet pewności dlaczego tak reaguje. Bardzo możliwe, że tłumienie swoich emocji znowu przynosiło efekty.
- Niech zgadnę. Vasiliev ma problem do ExoGeni więc na własną rękę chce im spuścić wpierdol co tworzy idealną zasłonę dymną dla małego oddziału zadaniowego. Daggan ma umiejętności techniczne więc góra pewnie chce sforsować jakąś bazę danych korporacji.
W końcu wyciągnął z kamizelki papierosy. Był poirytowany i to bardzo. Przy otwieraniu zapalniczku prawie oderwał zamknięcie. Szybko się zaciągnął, a kiedy dym wypełnił płuca lekko się uspokoił. Chociaż patrząc na niego raczej trudno było zauważyć jakikolwiek spokój.
- Ja przez lata pracowałem dla korporacji jako operator więc mam wiedzę związana z działaniami ich ochrony i zabezpieczeń. Pytanie brzmi. Po chuj nam Alexander? – Spojrzał na mężczyznę. – Dodatkowa siła ognia czy jest coś o czym nam nie mówisz?
Nie naciskał na niego po prostu pytał. Dobrze wiedział, że jeśli góra dała mu dodatkowe zadanie to nic nie powie. Więc w tym wypadku pytanie mogło być mocno retoryczne. Westchnął głośno i spojrzał na Vasilieva.
- Nie będzie żadnej floty, wsparcia czy czegokolwiek chcesz. Mogę ci dać dokończyć tą wiadomość, ale mam dziwne przeczucie nadchodzącej klęski tej prośby.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

20 sty 2019, o 10:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

20 sty 2019, o 10:46

Słysząc z ust Rebecki nazwę, której się tutaj kompletnie nie spodziewał, Misha początkowo spojrzał na nią tylko nierozumiejącym wzrokiem, by potem westchnąć i przetrzeć twarz dłonią. Jego porozumienie z wysłannikami Przymierza było trudniejsze, niż zakładał i było to widać po rezygnacji w jego gestach, nawet jeśli nie wiedzieli oni czego ten człowiek tak naprawdę od wojska oczekuje. A on nie zamierzał im mówić. Dlaczego? Może wynikało to z jego doświadczeń z Przymierzem, może z jakichś niewyjaśnionych niechęci, a może jeszcze z innej przyczyny. Na jego czole pojawiła się podłużna zmarszczka, której nie było tam wcześniej, ale nie zareagował znów agresywnie, nawet jeśli stopniowo kończyła się mu cierpliwość.
- Nie - odparł krótko, spokojnym, miękkim głosem, jakby mówił do dziecka. - Nie ExoGeni.
Warknął cicho, gdy Charles zabrał mu omni-klucz sprzed nosa, ale nie rzucił się zanim, bo ostatnim, czego mógł chcieć, było szarpanie się ze Strikerem o omni-klucz, który ten miał na przedramieniu. Może liczył na to, że zdąży napisać wiadomość, zanim mężczyzna zmieni zdanie. Nie zdążył.
- Pracowałeś dla ExoGeni? - spytał za to, przyglądając się mu w zamyśleniu, ale po chwili potrząsnął głową, jakby dotarło do niego, że to nie jest w tej chwili zupełnie istotne, a wątek jest niewart kontynuowania. To nie firma kolonizacyjna była w tej chwili jego problemem i mogli mieć pewność, że ich nie okłamuje. Wydawał się szczerze skonfundowany pomysłem Dagan, z jakiego Charles na szybko sklecił historyjkę, która być może miała sens, ale za to nie miała nic wspólnego z rzeczywistością.
- Zaczynam mieć dość - mruknął Shukin pod nosem, choć na tyle cicho, by usłyszała go tylko czerwonowłosa technik. Jego długie palce wystukiwały na blacie stołu bliżej nieokreślony rytm. Uniósł głowę i odezwał się głośniej. - Długo tu będziemy tak siedzieć i zgadywać o co może mu chodzić?
- Tak długo, jak tylko sobie życzycie. Tak czy inaczej lecimy do Gagarina. Mija nam minuta za minutą. Czas upływa niezależnie od was. Może was to zaskoczyć, ale nie należę do osób, które przedkładają niewyjaśnioną przemoc ponad normalną rozmowę. Mam jednak ograniczone pokłady cierpliwości, a wy już docieracie do rezerw. Nie chcę grozić waszą śmiercią, żeby w końcu zmusić Przymierze do współpracy, ale jeśli wy się na nią nie zdecydujecie, nie będę miał wyjścia.
- Musisz mieć o nas bardzo słabe zdanie, jeśli myślisz, że tak po prostu powiemy górze, żeby przysłali okręt do systemu wskazanego przez piratów, bo tak - mruknął Alexander, a Vasiliev wzruszył ramionami.
- Być może. Może mam o was słabe zdanie. Albo liczę na wasz instynkt samozachowawczy. Nie wiem. Nie zastanawiałem się głębiej nad swoim podejściem do waszej trójki, ale na to będę jeszcze miał czas. Więc daję wam ostatnią szansę, teraz, w tym momencie. Potem skończą się przyjacielskie pogawędki. Macie piętnaście sekund.
Wiadomość, którą otrzymał Striker, zawierała dane, o której prosił. Vasiliev pochodził z rodziny, w której każdy następny, męski potomek kontynuował tradycję i dołączał do wojska w wieku pełnoletności. Tak zrobił jego dziadek, ojciec, tak zrobił też młody on. To ojciec zaszczepił w nim pasję i miłość do wojska, rodziny i ojczyzny. Jak wynikało z danych, Misha walczył głównie za to - nie dla pieniędzy, czy chwały. Brał udział w krótkiej wojnie z batarianami, podczas której stracił na polu walki ojca. Stamtąd wrócił już nie ten sam - pomimo nieokazywania żalu czy bólu, uciekł do spożywania większych ilości alkoholu niż zwykle, do tego stopnia, że uniemożliwiło mu to dalsze funkcjonowanie w wojsku. Opuścił Przymierze, zaczynając karierę na Omedze jako najemnik, by zarobić na tyle kredytów, aby móc zorganizować sobie statki - a załoga przyszła sama i na jej temat Przymierze nie miało dla nich zbyt wielu informacji.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

20 sty 2019, o 20:09

Dagan westchnęła cicho. W ogóle dużo teraz wzdychała, ale co innego miała zrobić? Nie podobało jej się. Ale poważnie, czy można było jej mieć to za złe? Jak miało jej się podobać tkwienie w czymś, co było takie... Takie. Za każdym razem, gdy wydawało się, że cokolwiek zaczyna się rozjaśniać, to już w kolejnej chwili okazywało się, że to rzeczywiście tylko się wydawało. A to było frustrujące. Rebecca lubiła zagadki, naprawdę. Nie byłaby tak dobrym inżynierem, programistą i hakerem, gdyby nie lubiła. Tylko, że przy wszystkich zagadkach czerwonowłosa lubiła też mieć odpowiedzi, a te tym razem nie chciały przychodzić. A czekanie - takie bezproduktywne, z towarzyszącą tylko nadzieją, że przynajmniej potem, za tę godzinę, dwie czy trzy, coś stanie się jasne - było beznadziejne.
Wychodziło jednak na to, że nie mieli innego wyjścia. Vasiliev się... Cóż, może jeszcze nie wkurwił, ale nie sposób było nie wierzyć, że cierpliwość faktycznie mu się kończy. Alexander również nie wyglądał na szczęśliwego, podobnie Striker. Znaleźli się w sytuacji, w której nikt tak naprawdę nie czuł się dobrze, ale - co gorsze - trudno było z tym cokolwiek zrobić.
Więc westchnęła, długo i przeciągle, przecierając przy tym twarz dłonią i w ten sposób podsumowując wszystko, co dotąd się działo.
- Kurwa, Vasiliev - rzuciła ze zmęczoną rezygnacją. Unosząc wzrok na Mishę, przyglądała się piratowi przez chwilę. Nawet nie wiedziała, co ma dalej mówić, bo do mężczyzny nic nie docierało - żadne argumenty, które nawet ona uznawała za racjonalne. W pewnych momentach zaczęła się wręcz zastanawiać, jak tak naprawdę wyglądała współpraca Vasilieva z Przymierzem, skoro tak łatwo zapomniał, że ta codzienna służba, jakiej częścią było również ich zadanie, nigdy nie układa się tak, jak by się chciało. A już na pewno mało komu dawało się dyktować reguły gry. Góra po prostu nigdy nie robiła tego, co by się chciało.
- W porządku. Skontaktuję się z moim okrętem, czemu nie - rzuciła jednak, tym razem odpalając omni-klucz faktycznie po to, by skontaktować się z pierwszym oficerem, który z kolei mógłby przekazać informację dalej, bezpośrednio do dowództwa. - Tylko, że, jak wszyscy próbujemy tu powiedzieć, to nic nie da. Nie bez konkretów. Ale - wzruszyła ramionami, jednocześnie wklepując informację na oficjalnym kanale komunikacyjnym Wizny. - spoko. Może po prostu potrzebujesz dowodu, że firma jest tak mało elastyczna, jak zawsze była.
Do: por. Josh Targ, I oficer, SSV Wizna
Od: chor. Rebecca Dagan, Szarańcza, oddział terenowy

W związku z bieżącym przydziałem wnoszę o wsparcie o charakterze ostrożnej obserwacji. Przesyłam bieżące koordynaty oraz koordynaty docelowe [Rayingiri, Gagarin].
Wsparcie ogniowe na ten moment niepotrzebne.
Nie siliła się na szczególnie formalne brzmienie, ale też nie sięgała po poufały ton, który w kontaktach z Targiem - czy w ogóle z kimkolwiek, kto nie należał do Szarańczy - nigdy nie byłby dla niej naturalnym. Prosty przekaz informacji, jedyne, co w tej chwili mogła zrobić, spełniając wszystkie wymogi formalne i wykorzystując bieżące możliwości i uprawnienia.
Oczywiście, uprawnienia zawsze mogła też przekroczyć, ale w tej chwili naprawdę nie wiedziała, co miałoby im to dać. Naprawdę nie wierzyła, by Wizna - a tym bardziej jakikolwiek inny okręt Przymierza - tak po prostu włączyła się do zadania w bezpośredni sposób. Ostrożna obserwacja była maksimum, które Dagan uważała za osiągalne, ale i w nią nieszczególnie wierzyła. Ona, Striker i Alexander niewątpliwie byli monitorowani, ale bardziej pod kątem tego, czy ich omni-klucze pozostają aktywne i możliwe do namierzenia. Nie wierzyła, by firma podjęła jakiekolwiek inne działania nie otrzymując przedtem żadnych konkretnych argumentów.
Odgrywania roli uprowadzonej w ogóle nie rozważała. Podstępy były w jej stylu, ale nie w postaci takiego taniego aktorstwa.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

20 sty 2019, o 20:27

I kolejny raz nic. Żadnych informacji. Nic. Zero. Miał już tego dosyć. To jebane jego siedzenie w impasie sprawiało, że jedyne na co miał ochotę to złapać go za głowę i walić w stół tak długo, aż może wypadnie z niej jakakolwiek informacja. Chuj go obchodziło jego podenerwowanie czy irytacja tym , że nie chcą robić tego co chce on. Nie dał im żadnych informacji czy to werbalnych czy innych. Nie dawał im nic oprócz nazwy jakieś planety i tego jak bardzo zamierzają ją ograbić chuj wie z czego. Mało go to interesowało. Ot zwykła planeta bez niczego.
Informacje, które dostał też były warte tyle co nic. Nie mówiąc już o tym, że na kolejne groźby ze strony Vasilieva dosłownie machnął ręką. Wzrok skierował na Dagan, która postanowiła w końcu przekazać Wiznie chuj wie co. Mogła zresztą nie zrobić nic. Pokręcił tylko głową i zabrał swoją broń ze stołu. Przypiął ją znowu do zaczepów, a sam odszedł kawałek ja swoją grupę i oparł się o ścianę. Nie miał już nic do powiedzenia, a sam nie miał już po co wysyłać jakichkolwiek wiadomości skoro ona już to zrobiła.
W głowie cały czas mielił te idiotyczne informacje, które otrzymał. Tradycja rodzinna brzmiała wyjątkowo znajomo, ale nie na tyle by mógł w jakikolwiek sposób poczuć jakąkolwiek sympatie w stronę kapitana. Ot zwykły zbieg okoliczności czy inne gówno. Zdziwił go jego alkoholizm. Nie wyglądał mu teraz na pijanego. Może nauczył się już pilnować swój głód albo skończyły im się zapasy wódy. Mógł też po prostu przestać pić. Tego nie miało prawo wiedzieć Przymierze.
Cierpliwość Strikera się powoli kończyła i po prostu chciał dolecieć na miejsce. Jeśli to wszystko okażę się najbardziej bezsensowną wyprawą w jego życiu to już żaden Vasiliev nie trafi do wojska.
Oparł głowę o ścianę. Czekał. Tylko tyle mu zostało w tej idiotycznej sytuacji. Shukin nic nie planował robić. Dagan poinformowała swój statek, a on nie miał już nic do roboty skoro jego prośba w ten czy inny sposób została spełniona.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

21 sty 2019, o 17:28

Vasiliev w końcu skinął głową z wyraźnym zadowoleniem, nawet jeśli wiadomość Rebecki mogła nie przynieść skutków, jakich oczekiwał. Tyle mógł od niej wymagać, zwłaszcza, że treści wiadomości nie sprawdził. Ona nie poinformowała dowództwa jednak o tym, że planują ograbić kolonię, więc nie wiadomo, czy do systemu Gagarin przyleci taka siła, jakiej kapitan pirackiej floty się spodziewał. Choć nie wiadomo po co.
Do: chor. Rebecca Dagan, Szarańcza, oddział terenowy
Od: por. Josh Targ, I oficer, SSV Wizna

Oddaliliśmy się już w stronę Tierieszkowej, ale ruszymy w stronę Gagarina. Jesteśmy gotowi do interwencji.
Czekam na informacje dot. postępów.
- To się okaże - odezwał się Misha, usatysfakcjonowany wstając od stołu. Rzucił krótkie spojrzenie Charlesowi i uśmiechnął się do niego lekko, może z rozbawieniem, a może z sympatią. A może nie miał do końca po kolei w głowie, więc po prostu uśmiech pojawiał się sam wtedy, gdy nie powinno go być. Nie znali go i choć teraz wydawał się dość konkretnym i względnie rozsądnym (jak na pirata) człowiekiem, tak mógł ich jeszcze zaskoczyć. I prawdopodobnie tego się zresztą spodziewali, gdy w końcu rozjaśni im obraz tego, czego nie chciał powiedzieć im przed dotarciem do orbity Rayingri.
- Dziękuję. Tylko tego chciałem. Cieszę się, że nie musimy odwoływać się do przemocy i szantaży - skinął głową. - Przynajmniej jeszcze nie teraz.
Złowieszcze ostatnie zdanie zawisło w powietrzu, niewyjaśnione. Mężczyźni przy wyjściu wyraźnie się rozluźnili, nawet jeśli do tej pory nie wydawali się spięci. Anton oparł się plecami o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wbijając zainteresowane spojrzenie w profil Rebecki - dużo bardziej, niż pozwalał sobie do tej pory. Vasiliev minął go i klepnął go luźno w ramię, podchodząc do drzwi.
- Macie pół godziny dla siebie - rzucił swobodnie do swoich gości, choć nie patrzył już na nich. Drzwi rozsunęły się przed nim z sykiem. - Anton i Igor są do waszej dyspozycji. I cała reszta załogi też, gdybyście potrzebowali więcej towarzystwa, niż dwóch moich ludzi, pilnujących żebyście nie zrobili na moim statku zbędnego burdelu. Za pół godziny chcę was widzieć na mostku. Wszystkich czworo.
Nie mógł mieć na myśli nikogo innego, niż tkwiącą w hangarze Dinh. Nie mieli pojęcia jak trzyma się ich pani pilot - mogła bawić się przednio w towarzystwie miłego pirata, albo siedzieć zamknięta i kontrolować swój strach liczeniem do stu i z powrotem, bez przerwy odkąd znaleźli się na pokładzie Skyrangera. Na pewno nie działo się nic wartego ich uwagi, bo nie zawracała im głowy.
Drzwi za Mishą zamknęły się, a Shukin stęknął ostentacyjnie i zjechał w dół po krześle, przyjmując na nim pozycję półleżącą i chowając sfrustrowaną twarz w dłoniach.
- Trzeba było zostać na Eden Prime - mruknął sam do siebie, nie oczekując raczej reakcji po pozostałych.
- To ten - odezwał się Anton, drapiąc się w głowę. - Chcecie tu siedzieć, czy jak?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

21 sty 2019, o 21:26

Rozwój sytuacji może nie był najbardziej satysfakcjonujący, ale przynajmniej mieli jakieś postępy. Coś zostało postanowione, Vasiliev wreszcie zaczął wyglądać jak człowiek bardziej szczęśliwy, coś się zadziało. Jakiś krok do przodu, powiedzmy. Nawet odpowiedź z Wizny była bardziej pozytywna, niż Dagan się spodziewała.
Tak czy inaczej wyszło na to, że maglowanie tematu dobiegło końca - przynajmniej na razie. To zaś oznaczało, że mieli trochę czasu, którego, jak się okazuje, wcale nie musieli spędzić konkretnie tutaj. Chociaż Dagan akurat samo miejsce nie przeszkadzało, za to brak większych, przyjemniejszych na przykład atrakcji już tak. I choć niby pozwiedzałaby okręt, a najlepiej dobrała się do jego systemów - bo tak, bo lubiła się dokształcać, za to nie lubiła się nudzić - to ostatecznie zdecydowała się ograniczyć zachcianki do rzeczy prostszej i łatwiejszej do zrealizowania.
- Osobiście nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy czekać gdzieś indziej - rzuciła w odpowiedzi na pytanie jednego z piratów. - Moglibyście tylko przynieść jakieś żarcie. - Uniosła znacząco brwi. Dokładnie tego jej było w tej chwili potrzeba, solidnego posiłku. Nie to, żeby na Wiźnie nie dojadała, a i stres związany z tym dziwnym zadaniem wcale tak naprawdę nie minął - ale nadmiar wrażeń sprawił, że Rebecca najzwyczajniej w świecie zgłodniała. Nie była biotykiem, ale czasami, pod względem zapotrzebowania na kalorie, mogłaby nim być. Zajadanie niepokoju było dla niej czymś aż nadto typowym, a teraz obaw miała przecież pełen zestaw. To, że z samym Vasilievem dało się jako tako dogadać o niczym jeszcze nie znaczyło.
Ostatecznie, na potwierdzenie swych słów, Dagan rozparła się wygodniej na krześle na znak, że nigdzie nie zamierza się ruszyć. Pół godziny to niedużo, mogła je po prostu tu przesiedzieć przeglądając extranet czy cokolwiek.
W pewnym momencie przypomniała jej się Dihn. Dotąd jakoś łatwo było zepchnąć ją na margines i dopiero teraz, w chwili spokoju Rebecca znów zaczęła zdawać sobie sprawę z jej istnienia.
Żyjesz?
Czerwonowłosa nigdy nie była mistrzem kontaktów międzyludzkich, stąd pytanie wysłane do młodej pilot było krótkie, zwięzłe i może aż nazbyt oschłe.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

22 sty 2019, o 19:22

Charles odpowiedział uśmiechem chociaż ten jak zawsze w jego wykonaniu wyglądał jakby miał się zaraz na niego rzucić. Nic dziwnego. Chyba niewiele osób stąpało po świecie widząc jego szczerą wersje. Przewrócił tylko oczyma słysząc znowu o przemocy i szantażach. No tak. Etos moralnego pirata po prostu zwalał go z nóg. Jeszcze tylko brakowało tego, żeby w raporcie, który otrzymał od dowództwa napisali „Vasiliev. Patriota, chociaż chuj”. Wtedy już w ogóle by zwątpił wywiad swojej jednostki. Chyba nawet wybrałby wtedy siedzenie w celi i widywanie się z rodziną raz w miesiącu na kontrolowanych spotkaniach.
Charles od razu zaczął pisać raport do DeWolfa. Nie do kogoś pod nim. Po prostu do niego. Opisał w nim całą rozmowę o tym co planowali Piraci i czego od nich chcieli. Poinformował go, że asysta floty nie jest potrzebna, ale poprzez naciski zrobiła to Dagan. Zapytał też o dalsze kroki związane z misją i czy mają wyeliminować mężczyznę przy najbliższej okazji czy obserwować dalej jego poczynania. Oczywiście przez korporacyjne przyzwyczajenia dołączył do wiadomości Shukina, aby ten też wiedział jak wygląda sytuacja.
Półgodziny to nie była ilość czasu aby zdobyli na statku jakiekolwiek przydatne informacje. Oprócz Shukina żadne z nich nie miało podstawowych umiejętności robienia dobrego pierwszego wrażenia.
- Alex pójdziesz po Dinh?
Spytał swojego kompana jakby nigdy nic. Średnio chciało mu się wierzyć w to, że pilot przyjdzie sama z siebie. Szczególnie po tym jak poinformowała ich, że nie zamierza ruszyć dupy ze swojego małego stateczku. Innym powodem było też zmniejszenie ich obstawy w pokoju.
Pierwszy raz od dawna nie miał pomysłu co zrobić dalej. Nie śpieszyło mu się też zbytnio by na ten moment robić jakieś samobójcze akcje jak rzucać się na całą załogę pirackiego statku i wierzyć w cuda. Może we trojkę udałoby im się zatrzymać ich na jakiś czasu ale nie mieli nic. Żadnego asa w rękawie. Nic, a kurwa nic.
- Ja bym chętnie zobaczył statek. Nie chciałbym, żeby moje ostatnie wspomnienia przed śmiercią oscylowały wokół gównianej sali odpraw.
Westchnął głośno odbijając się od ściany. Sam nie wiedział zbytnio po co. Oczywiście chciał znać rozkład statku. Podsłuchać rozmowy. Zobaczyć zachowania załogi. Cokolwiek co mogłoby go przybliżyć do uzyskania jakichkolwiek informacji.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

23 sty 2019, o 21:42

Wysoki, długowłosy mężczyzna przez chwilę przyglądał się Rebecce, rozważając odpowiedź na jej prośbę. Ewidentnie nie mógł ich tu zostawić z jednoosobową obstawą. Jego brwi zbliżyły się do siebie, a na środku czoła pojawiła się pionowa zmarszczka, gdy szukał w myślach kogoś, kto mógłby go tu zastąpić, albo ewentualnie przynieść coś do jedzenia.
- Księżniczka na ziarnku grochu - mruknął drugi z mężczyzn, nazwany przez Vasilieva Igorem. - Jeszcze godziny na statku nie siedzi i już głodna.
- Co? - Anton skrzywił się, zerkając na niego kątem oka z roztargnieniem, jakby te słowa wytrąciły go z ważnego procesu myślowego. - Ty znasz tę bajkę w ogóle?
- No a czemu mam nie znać?
- Gdzie tam było coś o jedzeniu?
Jego łysy towarzysz wzruszył ramionami, przenosząc spojrzenie z powrotem na czerwonowłosą. Przez chwilę obaj przyglądali się jej, jakby jej chęć przegryzienia czegoś była największym problemem ich dzisiejszego dnia.
Tak. A wy? Długo jeszcze? Kiedy wracamy?
Dinh nie mogła się spodziewać kierunku, jaki obrały ich negocjacje. Zresztą nie spodziewał się tego nikt z ich trójki. Zamknięci na jednym ze statków Jewela, lecieli w stronę nieznanej sobie kolonii w równie nieznanym sobie celu. Niepokój wisiał w powietrzu, wypełniając ciszę irytującym brzęczeniem w uszach i wywołując u Shukina niekończące się, nerwowe postukiwanie palcami w blat stołu.
- Pójdę - zgodził się, zadowolony, że nie musi tkwić w miejscu.
- Dinh to ta w hangarze? - domyślił się Anton, zapamiętując określenie, którego użył Striker, mogące być zarówno jej imieniem, jak i nazwiskiem. W dzisiejszych czasach trudno było o jakąś standaryzację. Dzieci nazywano w każdy możliwy sposób, a imiona mieszały się nie tylko pomiędzy płciami, ale również rasami. - Nie trzeba. Sten ją przyprowadzi.
Uruchomił omni-klucz i wysłał jakąś komendę, na którą odpowiedź przyszła niemal natychmiast. Skinął głową do Alexandra uspokajająco, więc mężczyzna westchnął i opadł z powrotem na krzesło, wracając do swojego prowizorycznego instrumentu perkusyjnego, jakim był blat stołu.
W międzyczasie Charles otrzymał odpowiedź bezpośrednio od DeWolfa.
Od chor. Dagan otrzymaliśmy inne informacje. Są sprzeczne. Weźcie się w garść.
Wizna jest godzinę drogi za wami. Dogoni was, jeśli będzie trzeba. Obserwujcie Vasilieva, czekam na raport po wejściu w system Gagarin.
- Nie możemy was tu zostawić, żeby pójść po jedzenie, nie będziemy też każdemu z was przydzielać przewodnika, bo to nie jest statek wycieczkowy, żeby się rozchodzić na jednoosobowe spacery - mruknął z niezadowoleniem Anton. - Możemy poczekać na waszą Dinh i wtedy pójść po... po co? Po inne wspomnienia przed śmiercią, tak to było?
Uśmiechnął się do Charlesa paskudnie, choć całkiem możliwe, że to była tylko kwestia jego twarzy. Ładniej nie umiał.
- Przejdziemy się razem, ale nie wiem gdzie. Możecie pozwiedzać cele. Albo mesę. Może jak się ruda ładnie do kogoś uśmiechnie to i dostanie jakieś orzeszki, czy inną bułkę.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

24 sty 2019, o 10:58

Uniosła brwi w niemym zdumieniu. Serio? Tak to miało wyglądać? Niby spoko, to zrozumiałe - byli na obcym statku, statku, na którym mogli być postrzegani jako element wrogi, a więc również stanowiący zagrożenie. Niby nietrudno było dostrzec logikę w niechęci pozostawienia ich małej grupki pod jednoosobowym tylko nadzorem. A jednak Dagan nie mogła powstrzymać przelotnego skrzywienia się, który to grymas pogłębił się tylko, gdy Anton wszedł w tryb monologu.
- To może po prostu dolećmy już tylko na miejsce - mruknęła pod nosem i przetarła twarz dłonią. Cała ta sytuacja robiła się zwyczajnie głupia.
W międzyczasie zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią, jakiej miała udzielić Dihn, ostatecznie jednak nie było czego drążyć zbyt długo.
U nas w porządku, ale jeszcze nie wracamy. Nasi uroczy gospodarze cię do nas przyprowadzą, wszystkiego się dowiesz.
Nie rób scen, kapralu. I tak nie pozwolą ci teraz zostać w desantowcu.
Z cichym westchnieniem wyłączyła omni-klucz i spojrzała po pozostałych. Czuła, że popada w swoistą apatię, coś w rodzaju hibernacji mającej... Cóż, w założeniu pewnie ułatwić oczekiwanie i przyspieszyć upływ czasu, w praktyce to jednak nie do końca tak działało. Rebecca po prostu nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić i zwyczajnie zaczęła się nudzić.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

25 sty 2019, o 16:50

Słysząc wymianę zdań dwóch mężczyzn na jego twarzy pojawił się mocno skonfundowany wyraz twarzy. Jakby i jego procesy myślowe zostały mocno zablokowane tą zwykła rozmowa, która była tak idiotyczna, że nie wiedział co o niej myśleć. Nie wiedział już czy oni obydwaj się nie rozumieją czy ich komunikacja jest tak upośledzona, że nie potrafią wyciągnąć najłatwiejszych wniosków.
Wypuścił powietrze z płuc w momencie, kiedy odczytał wiadomość od DeWolfa. Żeby dostać podstawowe informacje to musiał czekać chuj wie ile, ale żeby dostać zjeby nie musiał nawet odczekać minuty. Najlepszy rodzaj współpracy w jego życiu. Niestety zgodził się na to i nie miał zbytnio wyboru by na ten moment cokolwiek miało się zmienić.
- Tak naprawdę to musze iść się odlać, ale chciałem zabrzmieć bardziej dramatycznie. – Uśmiechnął się do mężczyzn przepraszająco. Może nie potrzebował toalety, aż tak bardzo ale znając życie zacznie mu się zaraz po tym jak wylądują. Wiele osób go w życiu zdradziło, ale największym zdrajcą był zawsze jego organizm, który postanawiał robić mu problemy w najmniej oczekiwanym momencie.
Inną sprawą było to, że naprawdę nie chciał tutaj siedzieć. Rozumiał ogólne egzaltowanie się poirytowaniem, ale siedząc tutaj nie zdobędą żadnych informacji. Nie mówiąc już o tym, że wolał bym w bardziej otwartym miejscu niż sala z jednym wyjściem. Korytarz mimo wszystko pozwalał znaleźć inne rozwiązania niż użycie stołu jako barykady i modlenie się żeby nie wyłączyli podtrzymywania życia w jednym pomieszczeniu.
Inną sprawą była Dinh. Na nią musieli akurat poczekać. To znaczy on nie musiał przy tym być więc ktoś mógł go po prostu zaprowadzić do pieprzonego kibla.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

26 sty 2019, o 21:28

Dinh pojawiła się w sali odpraw kilka minut później, ewidentnie niezadowolona z faktu, że musiała opuścić desantowiec i zostawić go w hangarze bez opieki. Przyprowadził ją Sten - mężczyzna, który wcześniej został tam, by jej pilnować. Pani pilot nie wyglądała jednak na zestresowaną jego obecnością, więc albo miała dużą odporność na pirackie klimaty, albo zdążyła nawiązać z nim luźniejsze relacje, niż strażnik-więzień. Przynajmniej na tyle, by nie być tak spiętą i spanikowaną w jego towarzystwie, jak była gdy po raz pierwszy kazali jej opuścić bezpieczny kokpit Tremoille.
Później Charles został zaprowadzony do łazienki, skoro potrzebował, a Rebecca dostała chrupki, których prawdopodobnie sama w życiu by sobie nie kupiła, jeśli miała jakiekolwiek poszanowanie dla swojego żołądka. Skoro nie chcieli całą grupą opuścić pomieszczenia do momentu, w którym będą musieli ostatecznie przejść na mostek, tam, gdzie oczekiwał ich Vasiliev, to nikt ich do tego nie zmuszał. A obstawy do indywidualnych spacerów nikt im nie zapewniał. Ostatnie pół godziny podróży dłużyło się więc niemiłosiernie, w milczeniu przerywanym pojedynczymi komentarzami piratów, bądź Shukina. Atmosfera była gęsta, a niepewność i zbyt wiele niewiadomych nie pozwalało na swobodne rozkoszowanie się luksusami szarego, depresyjnego pomieszczenia.
W końcu w głośnikach pomieszczenia rozległ się czyjś głos, przywołujący całą grupę na przód statku. Towarzysząca im trójka piratów podniosła się z krzeseł, a Anton gestem głowy wskazał drzwi. Coś w ich sposobie bycia zmieniło się, jakby byli podekscytowani i pełni obaw jednocześnie. Ale to nie ich się bali. Ani Charles, ani Rebecca, ani tym bardziej żadne z pozostałej dwójki nie robili na nich takiego wrażenia, jak to co miało zaraz nadejść. Tajemnicza przyszłość, czekająca po drugiej stronie Skyrangera, wraz z jego siwym kapitanem i stopniowo zbliżającym się wyjaśnieniem.
Gdy opuścili salę odpraw, nie mogli oprzeć się wrażeniu, że statek wydawał się opustoszały. Więcej osób mijali wchodząc tu z hangaru, niż teraz, tak jakby większa część załogi gdzieś sobie zwyczajnie poszła. Może przenieśli się na inny statek gdzieś po drodze, może pozamykali się w kajutach, albo po prostu zajęli swoje miejsca pracy, zamiast plątać się bez celu po pokładzie. Mimo to, na Skyrangerze panowała nienaturalna cisza, z tego rodzaju, który świdrował uszy i napawał niepokojem. Nawet Anton nie miał nic do powiedzenia, w milczeniu prowadząc czwórkę przez chłodne korytarze.
- Jesteście - zauważył Misha zgodnie z prawdą, gdy znaleźli się na tam, gdzie ich oczekiwał. Poza nim, widzieli tam dwóch pilotów i dwóch nawigatorów, zajmujących swoje stanowiska. Nikogo więcej. To nie było tylko wrażenie - statek był opustoszały, bardziej, niż powinien.
- Gdzie jest Przymierze? - spytał ostro, nie siląc się na uśmiech.
Na mapie przed nim wyświetlał się glob Rayingri, czekający na nich wraz z gotową do ograbienia, bezbronna kolonią. Wokół punktu podpisanego jako Skyranger widniał również drugi, Bloodmoon i mały myśliwiec, ale transportowca tu już nie było. Może nie nadążył za nimi, albo decyzją taktyczną Vasilieva było zostawienie go w tyle.

Wróć do „Piraci”