Właściciel: Bleys Belford
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Hekate

9 maja 2016, o 14:54

Po raz kolejny zaklęła, choć już tym razem nie pod nosem, tylko głośno i siarczyście. Albo miała cholernego pecha, albo straciła wprawę kiedy przestała bawić się w hakowanie zabezpieczonych systemów i przerzuciła się na produkcję mechów, czy innych pancerzy. Ale skąd mogła się wtedy spodziewać, że będzie jej to w życiu potrzebne? Pierdoleni piraci, powinno się ich wystrzelić w kosmos i pozwolić im zdechnąć w tej pustce, którą tak lubią. Udało się jedno, ale miało udać się więcej. Przecież to nie mogło być takie trudne, utrzymać się w systemach i nie dać się z nich wyrzucić, jak już się do nich wejdzie! Uniosła wzrok na ludzi dookoła, jakby szukała wyjaśnienia swojego niepowodzenia w ich twarzach. Każdy jednak był zajęty swoimi sprawami, bo problemów w tej chwili zrobiło się znacznie więcej, niż było jeszcze dwie minuty temu.
Szybko zaznajomiła się z sytuacją, w jakiej znalazła się Hekate i zaklęła jeszcze raz. Przecież to nie tak miało wyglądać. Miała sobie spokojnie pracować w maszynowni i zarabiać szalone ilości kredytów za rutynowe kontrole i naprawianie, tudzież ulepszanie czegoś raz na jakiś czas. Nie wdawać się w walkę z jebanymi piratami!
- Okej - mruknęła dość nieregulaminowo w odpowiedzi i zabrała się za osłony ich statku. Może przynajmniej własne systemy jej nie wyrzucą, byłoby miło. Nie chciała zwarcia na tarczach, nie miała ochoty zaraz zobaczyć wiązki przecinającej kadłub tuż obok niej i otwierającej piękne okno na kosmos. Wolała nie mieć nieplanowanych okien. Pozbycie się zwarcia nie powinno trwać długo, wystarczyłby szybki sukcesywny reset generatorów, tak, by nie zostać całkowicie bezbronnym nawet na ułamek sekundy i wszystko wróci do normy. Prawda? Kto wie, może i tym razem coś się koncertowo spierdoli. Belford to ją chyba po tym wszystkim w końcu zwolni, czuła to w kościach.
Próbowała do skutku, ważniejsze było jednak w miarę bezpieczne przeżycie walki niż rozwalenie przeciwnika od środka, co i tak jej nie wychodziło. Potem cofnęła się pod ścianę i usiadła, opierając się o nią plecami, próbując podłączyć się zdalnie do jednego z dronów i sprawdzić, jak funkcjonują. Może udałoby się unieszkodliwić je jednym właściwym sygnałem wypuszczonym z Hekate, a jeszcze lepiej by było, gdyby dało się zwrócić je przeciwko piratom. To jednak było rzucenie się z motyką na słońce, ale gdyby nie spróbowała, plułaby sobie w brodę. Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, najważniejsze było w tej chwili unieszkodliwienie dronów, bo z nimi krążącymi dookoła Hekate nic nie zdziała, chyba że zaczną je zestrzeliwać jeden po drugim - a na to nie było czasu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

20 maja 2016, o 18:34

Lex

Atrakcje dla Lex, < 50
2

Manipulacje przy dronach, A < 20 < B < 50 < C
4

Hekate [TARCZE: 79% >> ZWARCIE: aktualnie 0%]

Skuteczne wycofanie, < 70
0

Zniwelowanie zakłócania namierzania, < 60
5

Hudson II [TARCZE: 100%]

Tajny rzut MG,
1

Skala obrażeń zadanych Skylli [+ 15 za utrudnioną manewrowość piratów, - 25 za zakłócenia namierzania],
3


Charybda [TARCZE: 71%]

nie dotyczy

Skylla [TARCZE: 92%]

nie dotyczy
Ostatnio zmieniony 21 maja 2016, o 11:43 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

21 maja 2016, o 11:43

Utrata tarcz - nawet, jeśli tylko chwilowa - była wystarczająco bolesną stratą, by zmusić Hekate do tymczasowego przynajmniej wycofania. Dalsza walka na froncie byłaby po prostu zbyt ryzykowna, jedynym, co im w tej chwili pozostało, było więc skrycie się za jednostką Przymierza i wykorzystanie jej jako zastępczej osłony. Norton bez wahania przystąpił więc do zarządzonego przez Belforda manewru, nie wypowiadając przy tym ani słowa.
Odezwał się za to Hakamura. Utratę tarcz kwitując nieskrywanym grymasem niezadowolenia nie odrywał wzroku od ekranów przy swym stanowisku, co nie przeszkadzało mu jednak w skomentowaniu sytuacji.
- Zastanawiam się, czy nie robią nam tego samego, co my im - rzucił krótko, nie unosząc wzroku znad monitorów. - Hakowanie. Nie wykryliśmy ich, ale to jeszcze nie wyklucza możliwości ingerencji. - Japończyk zamilkł na chwilę, przez moment poświęcając się tylko i wyłącznie manipulowaniu w sieci lokalnej Hekate. - Sprawdzę to i najwyżej ich wyrzucę.
Równolegle, zgodnie z poleceniem Bleysa, Mitsuo się także dronami. Na temat tych ostatnich nic już nie powiedział, odzywając się dopiero wtedy, gdy jego praca przyniosła wymierne skutki - zakłócanie rzeczywiście dało się ominąć. Co więcej, okazało się, że sam mechanizm zakłócania był zaskakująco prosty, a cała trudność polegała na tym, jak solidne było wykonanie problematycznych jednostek. Drony same w sobie nie emitowały żadnych impulsów, zamiast tego karmiąc systemy namierzania sygnaturami tożsamymi z sygnaturami pełnoprawnych okrętów. To wystarczyło, by oszukać mechanizmy przeznaczone do automatycznego obierania sobie za cel największego, najbliższego zagrożenia. Kręcąc się w pobliżu okrętu i osaczając go ze wszystkich stron, drony skutecznie wprowadzały chaos w sposób solidny, ale jednak możliwy do ominięcia. Wprowadzenie sygnatur robotów jako ignorowanych oraz dodatkowo przełączenie się na połowicznie manualne namierzanie wystarczyło, by przywrócić sprawność systemów bojowych. Swoje trzy grosze do tych działań dorzuciła też zresztą Lex - jednostek nie udało się wprawdzie zniszczyć, tym bardziej też nieskuteczne okazało się zwrócenie ich przeciw pirackim okrętom (może dlatego, że korsarskie łajby w naturalny sposób musiały wiedzieć, które sygnatury ignorować, by po wypuszczeniu chmary nie tracić na własnej skuteczności), za to drobne zakłócenia wprowadzone w ich sieć sprawiły, że roboty odrobinę zaplątały się w swym funkcjonowaniu. Wciąż były blisko, wciąż też skutecznie utrudniały namierzanie jednostce Przymierza - ta zapewne wciąż zmagała się z próbami zniesienia tychże zakłóceń - tym niemniej skuteczność ta stała się nieco niższa niż wyjściowa. Drony oddaliły się od siebie, straciły na synchroniczności działania i w efekcie stały się przeszkodą nieco mniejszą.
Niczego podobnego nie można było jednak powiedzieć na temat barier. Po schowaniu się za Hudsonem II - porucznik Shervashidze przyjęła raport Belforda w konkretny, żołnierski sposób i choć podobnie oschle podeszła też do przemowy Bleysa, nie wykazując już w tej chwili większego entuzjazmu, to jednak najwyraźniej monolog zrobił, co miał zrobić, kierując Przymierze do ataku - załoga miała czas zająć się własnymi tarczami. Jeszcze nim Crimson zajęła się problemem, wstępne skany orientacyjnie zlokalizowały źródło awarii - miejsce niestandardowe, bo mieszczące się mniej więcej w samym środku sieci, a więc w lokalizacji, która mimo wszystko powinna być najmniej kłopotliwą i podatną na uszkodzenia - pozostawiając Lex już samą bezpośrednią diagnostykę i znalezienie rozwiązania. To zaś, przynajmniej na ten moment, mogło sprowadzić się chociażby do szybkiego zaimprowizowania bocznego obwodu zastępczego. Nie było to proste, bo zasilanie tarcz było siecią rozległą i złożoną, tym niemniej było do zrobienia. Przepięcia w odpowiednich miejscach powinny umożliwić tymczasowe wykorzystanie innych kanałów energetycznych i podniesienie tarcz aż do chwili, gdy będzie można już bezpośrednio zająć się naprawą podstawowych systemów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Tymczasem, korzystając z chwili wstrzymanego ostrzału, nic nie stało na przeszkodzie by ze względnie bezpiecznego miejsca śledzić rozwój sytuacji. Ten był zaś... Nie do końca taki, jak można było się spodziewać. Hudson II rzeczywiście przystąpił do ofensywy, ofiarą której nie padła już jednak Charybda. Zarówno ze względu na problemy z namierzaniem, jak i manewry podejmowane przez piratów praktycznie cała salwa baterii przejęta została przez osłaniającą swych wycofujących się towarzyszy Skyllę. Skyllę, która ponadto... Nie odpowiedziała ogniem. Wszystkie jej systemy bojowe milczały, gdy piraci nie próbowali sięgnąć ogniem kryjącej się za Przymierzem Hekate ani też nie odpowiedzieli ostrzałem na atak Hudsona II. Tchórzostwo? Tak można by to interpretować, gdyby nie... Ofensywa Przymierza urwała się nagle. Charybda wciąż oddalała się - zapewne w kierunku Omegi, gdzie piraci mogliby względnie bezpiecznie zająć się stratami - Skylla zaś jeszcze tylko przez chwilę stała w miejscu, ostatecznie też powoli, niemal leniwie zmierzając za swymi towarzyszami. Wciąż tworzyła żywą osłonę swych współbraci, teraz jednak - przynajmniej chwilowo - nie było przed czym jej chronić.
- Kapitane - głos porucznik Shervashidze, który po chwili pełnego konsternacji milczenia rozległ się po drugiej stronie, był nieoczekiwanie napięty. Nie było to jednak napięcie związane z profesjonalizmem i skupieniem się na walce, nie - tu wyczuwało się niezadowolenie tłumione jednak przez żołnierską lojalność. Dość łatwo było wyobrazić sobie zgrzytanie zębów w chwili, w której rozkaz nie do końca idzie w parze z własnymi chęciami. - Jesteśmy zmuszeni odstąpić od walki. - Kobieta zamilkła przez chwilę. - Panu proponujemy to samo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

28 maja 2016, o 20:28

Wciąż mieli sporą szansę dorwać choć Charybdę, gdy Bleys odebrał komunikat z fregaty Przymierza. Zmarszczył gniewnie czoło niedowierzająca własnym uszom.
- Rozumiem, że to nie pani decyzja i Przymierze ma jakieś wyjątkowe powody, dla których nie pozwala wykonywać patrolowcowi swego zadania, czyli łapania piratów? - wycedził starając się zachować spokój, bowiem w środku gotował się cały. Co u diabła się tu wyprawiało? Najemnicy w uzbrojonym po zęby eskortowcu czmychają przed tą parą piratów, a teraz nawet zawodowi wojskowi mają zamiar wycofać się rakiem? Najchętniej puściłby całą historię w ekstranet okraszoną widami z kamer i nagraniami rozmów, niech obywatele wiedzą jak strzeże ich armia, na którą płacą podatki... Z pewnością zapyta o pozwolenie centrali na taką zagrywkę i poprosi o wywiad o pogrzebaniu w koneksjach piratów.
- Odstępujemy od walki. Gdy tylko postawimy tarcze, kierujemy się sprawdzić Alaskę - przekazał jeszcze pani porucznik. Przełączył się na wewnętrzny kanał ogólny Hekate załogi i dodał gości.
- Nasi "protektorzy" z Przymierza najwyraźniej nie mają zamiaru nas wesprzeć w dalszej walce - rzekł z nieskrywaną pogardą i odrobiną rozczarowania w głosie - jesteśmy zmuszeni zrezygnować z pościgu. Podejdziemy jednak do Alaski i sprawdzimy ją, wciąż w pełnej gotowości bojowej - zakończył zmieniając znów łączność na maszynownię.
- Lex, jak sytuacja z naszymi tarczami? Wolałbym nie podchodzić bez nich do transportowca.
Wydał polecenia, by technicy wciąż pracowali nad uszkodzeniami pełną parą. Norton miał pilnować kursu, by osłaniali się jeszcze chwilę za Hudsonem, a potem trzymali od pirackich okrętów bezpieczną odległość, lecz zbliżyli łagodnym łukiem do uszkodzonego transportowca.
- Spróbujcie nawiązać połączenie z frachtowcem i zeskanujcie bardzo starannie, gdy się zbliżymy. Chcę wiedzieć czy został tam ktoś żywy, lub czy bandyci nie zostawili jakiś niespodzianek - to drugie było mało prawdopodobne, bowiem Skylla odłączyła się od swego łupu w pośpiechu, ale z drugiej strony grzebali przy nim dość długo. Belford nie miał zamairu niepotrzebnie ryzykować.
- Panie Firmin czy czuje się pan na siłach dołączyć do grupy, która sprawdzi Alaskę? - pilot pewno doskonale znał statek, jego pomoc usprawniłaby całą akcję.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

20 cze 2016, o 20:56

Nie do końca tak wyglądał jej plan, ale nie miała wyjścia, jak pogodzić się z tym, co udało się jej osiągnąć. Westchnęła cicho, przecierając oczy - zupełnie zapomniała o tym, że przecież jest w szczelnym pancerzu, łącznie z hełmem i tylko podrapała się po wizjerze. Cóż, w niczym jej to nie pomogło, wzmogło jedynie irytację. Po prostu liczyła na to, że zdziała coś więcej, może czekała na pochwałę - dla odmiany taką, o której będzie wiedzieć, że jest zasłużona. Fajnie by było chwalić się potem, że przejęła wrogie drony i z ich pomocą rozwaliła piracki statek, albo oba. Oczami wyobraźni widziała już siebie, z butelką whisky w dłoni, uśmiechającą się radośnie pod pełnymi zachwytu spojrzeniami współzałogantów. Ach, marzenia.
Szkoda tylko, że teraz musiała zebrać dupę i skupić się na uszkodzonych tarczach, bez których dryfowanie między dwoma pirackimi statkami było bardziej niż nierozsądne. Odłączyła się od terminalu, chwilowo rezygnując z pomocy mocy obliczeniowej Asterii - ta pewnie miała się czym zająć, więc Lex nie musiała jej przeciążać - i połączyła się z tymi nieszczęsnymi generatorami. Zadanie w sam raz na jej poziomie - naprawić coś, co się zjebało. Yay, emocje.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- - odparła Belfordowi, gdy usłyszała w komunikatorze jego głos. Zgrali się niemal idealnie - kiedy pytał, ostatnie połączenie energetyczne się ustabilizowało i wyświetlacz omni-klucza poinformował ją o zakończeniu prowizorycznej naprawy. - Możemy szaleć.
Chociaż wyglądało na to, że kapitan był tak daleki od szaleństwa, jak to tylko możliwe. Koniec z brawurą, wycofywali się. Może to był i lepszy pomysł, choć Crimson nie miała pojęcia dlaczego. Może właśnie dlatego to nie ona dowodziła. Ona wpierdoliłaby się w Skyllę i Charybdę z siłą wszystkiego, co Hekate miała i potem dopiero martwiłaby się, czy przypadkiem coś nie poszło nie tak.
Taktyka to podstawa.
- Chcę iść z pilotem - poinformowała Bleysa, korzystając z wciąż jeszcze istniejącego połączenia, na wypadek gdyby nie przyszło mu do głowy wzięcie jej pod uwagę. - Nie usiedzę w miejscu, błagam - zamilkła na chwilę, by dodać regulaminowe: - ...kapitanie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

21 cze 2016, o 19:31

Niezadowolenie oficer Shervashidze były aż nadto wyczuwalne zarówno w jej głosie, jak i ciszy, która nastąpiła po ostatnim oświadczeniu. Ciszy, którą porucznik przerwała nie po to, by w jakikolwiek sposób odpowiedzieć na irytację Belforda - na jego pytanie wyraźnie nie zamierzała udzielać wyjaśnień, nie zamierzała też kontrować go w żaden sposób - a by mocno oficjalnie i sucho się pożegnać. I jakkolwiek decyzja dowództwa - nie ulegało wątpliwości, że nie była to inicjatywa własna pani porucznik - wyraźnie jej się nie podobała, to shervashidze wciąż jeszcze była żołnierzem, by nie komentować rozkazów i przedyskutowywać ich z kimś zupełnie obcym, nawet jeśli mienił się byłym żołnierzem Przymierza.
W efekcie sytuacja uciszyła się jak ucięta nożem. Pirackie statki potrzebowały jeszcze chwili, by oddalić się poza zasięg wzroku i radarów pozostałych łajb, zmierzały ku temu jednak bez wahania - nie padł z ich strony żaden strzał, ani Skylla, ani Charybda nie wznowiły ofensywy. W pewien sposób honorowo. Podobnie jednak miała się rzecz z Hudsonem. Wojskowi rzeczywiście nie podjęli pościgu, zamiast tego jeszcze kilka chwil spędzając na spokojnym dryfie, by wreszcie wznowić manewry mające wyraźnie sprowadzić ich na poprzedni kurs. Niezależnie od tego, co działo się teraz na pokładzie jednostki Przymierza, ich poczynaniom niczego nie brakował - były proste, doskonale wykonane, dokładnie tak, jak wymagałoby się od zawodowców.
Nie zmieniało to jednak faktu, że ostatecznie Hekate ponownie została w okolicy sama. Oczywiście, zarówno piraci, jak i Hudson II jeszcze przez jakiś czas mieli być w pobliżu, tym niemniej w pewnym momencie radary przestały je łapać, ponownie sprawiając wrażenie niezwykłego spokoju. Jedynym nienaturalnym elementem była Alaska, od dotychczasowego miejsca zniesiona tylko o niewielki dystans na lewo.
W całym tym nagłym uspokojeniu dobre było to, że faktycznie dało czas potrzebny na podniesienie tarcz. Alexis potrzebowała kilku chwil na to, by znaleźć problem i kolejnych paru na uporanie się z nim, w efekcie jednak ledwie widoczny bąbel wokół statku znów błysnął łagodnie, oznajmiając ponowne otoczenie jednostki barierą bezpieczeństwa. Jeśli faktycznie chcieli podchodzić do Alaski, mogli to zrobić bez większych obaw, że coś ich w tym czasie dopadnie.
Bezpieczny miał być przy tym także sam pokład transportowca, co szybko potwierdził wykonany skan. Nie wykrywano żadnych niespodzianek, jakie ewentualnie mogli zostawić piraci, co sugerowało, że panna Sommer nie bawiła się w jakieś podstępne i nikomu w zasadzie niepotrzebne poczynania w stylu tworzenia statku-pułapki. Brała co chciała i resztę pozostawiała bez szwanku. Co więcej, to ostatnie zdawały się potwierdzać także sygnatury cieplne - choć próby nawiązania połączenia nikt nie odebrał, jedyną odpowiedzią był tylko szum i trzaski, to wyglądało na to, że ktoś jednak tam żył. Trzy osoby, po tylu należało spodziewać się jeszcze jako takiej żywotności. Może nieprzytomni, może ranni, ale jeszcze oddychający. Było kogo ratować.
I w to też zdawał się wierzyć Firmin. Przy zapytaniu ze strony Belforda pilot nawet się nie wahał.
- Oczywiście. - W głosie mężczyzny pobrzmiewała nie brawura, ale zwykły hart ducha i lojalność wobec znajomych. - Za przeproszeniem, kapitanie, ale choćby nawet mi pan nie pozwolił, sam wprosiłbym się do oddziału mającego sprawdzić Alaskę. - Gdzieś w międzyczasie surowe rysy Firmina złagodził nieco delikatnie rozbawiony uśmiech.
Pilot nie był jednak jedynym, który zamierzał zobaczyć na własne oczy, co stało się z transportowcem. Chwilę później chęć opuszczenia pokładu wyraziła także - dość stanowczo - Crimson, gdy zaś tylko przebrzmiały jej słowa, na mostku pojawił się także Wilson w asyście jednego z pokładowych ochroniarzy. Rudzielec najwyraźniej przekonał swego aktualnego bodyguarda, że zaprowadzenie go przed oblicze Bleysa nie poskutkuje zagładą Hekate.
- Ja również chciałbym zejść na Alaskę, kapitanie. - Charles nie narzucał się, nie sięgał po bezczelność i arogancję, w jego głosie brzmiała jednak pewna stanowczość, którą trudno było zignorować. Trudno było spodziewać się, że rudzielec zacznie się wykłócać o swoje racje - to z pewnością nie miało mieć miejsca, nie na pokładzie Hekate - mimo tego odmowa miałaby swoje konsekwencje. Jakie? W tej chwili trudno stwierdzić. - Za pańską zgodą, oczywiście.
W tym wszystkim niewiadome były już tylko poczynania doktor Baskal, wystarczył jednak rzut oka na ujęcia z kamer pokładowych, by stwierdzić, że Zaida ponownie znalazła się w przydzielonej jej kajucie i na powrót zajęła się przeglądaniem czegoś na jednym ze swych datapadów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

26 cze 2016, o 19:36

Belford chodził po mostku w te i we wte zerkając na ekrany holoprojektorów. Wyglądał trochę jak lew wsadzony do klatki. Spoglądał na oddalające się pirackie łajby, co jakiś czas wbijał wzrok we fregatę Przymierza.
Nędzni tchórze... A może stało za tym coś jeszcze? Jeśli dowództwo nie będzie miało nic przeciwko temu, wywlecze tą sprawę na światło dzienne i zrobi niezłą borutę w Extranecie obsmarowując admiralicję, lub kogokolwiek odpowiedzialnego za zaniechanie pościgu za piratami. Oparł dłonie o pulpit swego stanowiska przyglądając się wyświetlanym cieplnym sygnaturom na "Alasce".
- Wyrażam zgodę - odpowiedział, gdy Alexis odezwała się na jego kanale. Inżynier na pewno przyda się w grupie, zwłaszcza tak chętna do działania.
- Wychodzi na to, iż Przymierze nie ma nawet zamiaru zatroszczyć się o rannych - rzucił ponuro i z niedowierzaniem pokręcił głową akurat wtedy, gdy pojawił się Charles.
Spojrzał na niego i skinął przyzwalająco. Dlaczego miałby się nie zgodzić? Kombinował na wszystkie sposoby próbując znaleźć coś na niego i Zaidę, i nie znalazła absolutnie nic. Jeśli oferował im w przyszłości współpracę - to był dobry czas, by okazać trochę zaufania.
- Zatem proszę za mną - rzucił skinąwszy w stronę drzwi - Panie Nortnon, obejmę dowództwo nad grupą ratunkową, pokład należy do pana - musiał coś zrobić, czuł, że inaczej eksploduje, widać Lex nie była tu odosobniona.
- Cieszy mnie pański entuzjazm. Eskadra Loefflera dobiera właściwych żołnierzy - rzucił tymczasem do uratowanego pilota - Moi ludzie dadzą panu sprzęt, jeśli potrzeba - rzekł zbierając załogę promu. Gdy nie czekając na windę zsunęli się awaryjnymi drabinkami do hangaru - Olga Volkova siedziała już za sterami Kodiaka z nieodłącznym balonem z różowej gumy na ustach.
Boucher i Wierzbowsky dołączyli do ekipy, mieli ze sobą nosze i pakiety pierwszej pomocy, gdyby trzeba było przetransportować rannych w pośpiechu. Kapitan przedstawił pilota załogantom, Charlesowi pozwolił przedstawić się samemu, nie był pewien jaki poziom anonimowości agent zachowuje w okolicach Omegi. Jednocześnie nakazał startować gdy tylko mostek da zielone światło.
- Przyjrzyjmy się jaki jest stan transportowca i jak piraci dostali się do wnętrza. Lex, zajmij się skanerami - wskazał inżynier miejsce przy pilotce - i zrzuć nam odczyty. - sam zajął miejsce przy wojskowych.
- Firmin, jeśli ma pan plany Alaski proszę przekazać je inżynier Crimson. Nałóżmy nasze cieplne odczyty i powinniśmy wiedzieć gdzie są pozostali przy życiu - Chciał dodać, że żywi załoganci, ale kto wie czy piraci nie zostawili swojego rannego w pośpiechu. - Miejmy nadzieję, że nie będzie niespodzianek - zdjął z pleców swego Mattocka i sprawdził broń, ikona amunicji dysrupcyjnej zapłonęła niebieskim światłem aktywności. Polecił też przekazać van Heckowi, by był przygotowany na przyjęcie rannych w razie potrzeby.
- Jeśli nie ma przeszkód - podchodzimy do transportowca - zakończył.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

27 cze 2016, o 20:35

Prawie podskoczyła w miejscu, kiedy kapitan wyraził zgodę. Nie dlatego, że niesamowicie jarała się wycieczką na rozwalony statek, tylko dlatego, że jeszcze chwila, a jej tyłek przyrósłby do barierki o którą się opierała, albo trafiłby ją jeszcze inny szlag. Upewniła się, że pistolet tkwi u jej boku, choć prawdę mówiąc nie wiedziała po co miałby być jej potrzebny, po czym ruszyła w stronę hangaru.
Wsunęła się na fotel obok Volkovej, uśmiechając się do niej krzywo. Potem dopiero zorientowała się, że ma na głowie hełm, co znacząco utrudniało, a wręcz uniemożliwiało docenienie tego wysiłku, więc postanowiła nie przejmować się kontrolowaniem wyrazu twarzy. Uruchomiła panel przed sobą, przerzucając się na niego z omni-klucza i zerknęła przez ramię, gdy usłyszała kolejnych pasażerów.
- O proszę, znowu ty - mruknęła, widząc rudego, który odrzucił jej zaloty. No, nie do końca, ale wyobrażała je sobie, a potem okazało się, że jest zaręczony z Panią Piękną, więc tak czy inaczej wychodziło na to samo. Koniec końców, irytował ją, tak samo jak Zaida. Nie było trzeba wiele, by zaleźć Lex za skórę.
Zgrała plany Alaski na panel przed sobą, jeśli ktokolwiek wysilił się i jej je przesłał, po czym uruchomiła skany. Skupiła się na tym, zerkając jednocześnie co chwilę na Olgę i podświadomie zastanawiając się nad tym, ile jeszcze pękających różowych balonów będzie w stanie znieść, zanim złapie ją za śliczne brązowe włosy i rozwali jej efektownego balona o stery.
- Ja przeszkód nie widzę - mruknęła sama do siebie, rozsiadając się wygodnie na fotelu. To był spory plus, pozostali musieli stać. Akurat na tę kwestię nie mogła narzekać. - Dam znać jak coś pokaże się na skanach.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

2 lip 2016, o 12:08

Ledwie kilka chwil po wydaniu przez Belforda ostatnich zaleceń zespół wybrany do zejścia na pokład Alaski był już gotowy. Jeśli chodzi o Firmina, ten rzeczywiście skorzystał z oferty kapitana, uszkodzone, nieszczelne, zalatane tylko naprędce elementy swego pancerza wymieniając na nowe, wydane przez jednego z podległych Cerberusowi marynarzy. Rzucała się jednak w oczy skromność Scotta - choć było bardzo wiele rzeczy, które Scott miałby pełne prawo zastąpić tymi należącymi do załogi Hekate, stanowczo odmówił wzięcia czegokolwiek więcej niż elementy rzeczywiście niezbędne, zarzekając się, że więcej mu nie potrzeba, że resztą zajmie się później jego pracodawca. Aż do zajęcia przez mężczyznę miejsca na promie nie dało się go przekonać, że udzielana pomoc to naprawdę żaden problem - mężczyzna wiedział swoje i nie zamierzał słuchać żadnych komentarzy na ten temat.
Jeśli mówimy z kolei o Waltonie, ten tylko skinieniem głowy podziękował za pozwolenie, w żaden sposób nie okazując, jakie wrażenie tak szybka akceptacja mogła na nim zrobić. Uśmiechnął się tylko lekko, a już na pokładzie promu, na etapie przedstawiania się, podał się po prostu za kolejnego z agentów Cerberusa i towarzysza doktor Baskal. Wyraźnie nie zamierzał wchodzić w szczegóły swojej działalności - czy to dlatego, że nie powinny one rozlewać się na szersze kręgi, czy też po prostu nie widział powodu opowiadania o sobie więcej niż to naprawdę konieczne. Spoufalanie się mogło po prostu nie leżeć w jego naturze... Co nie stało na przeszkodzie, by na zaczepkę Alexis odpowiedział z nieznacznym, rozbawionym uśmiechem, używając niemal dokładnie tych słów, po które sięgnęła Crimson: o, proszę, znowu ja.
Tak czy inaczej, podchodząc do dryfującego spokojnie frachtowca mieli kilka chwil na to, by przynajmniej ogólnie zaplanować swe działania. Już po wydanym z mostka zezwoleniu na wyjście w przestrzeń i ustawieniu kursu na Alaskę Firmin, przystając nieopodal stanowisk pilotów, podzielił się posiadanymi planami statku, przesyłając je Alexis. Jakkolwiek dzielenie się technikaliami łajb należących do Loefflera mogło nie być działaniem pochwalanym przez jego szefa, tak teraz wyraźnie nie miało to dla pilota większego znaczenia. Jeśli tylko schematy miały pomóc w zabezpieczeniu frachtowca, Scott nie widział powodu, dla którego miałby ich nie udostępnić.
A plany rzeczywiście pomóc mogły. Po nałożeniu odczytów cieplnych bez większego problemu uzyskano prawdopodobne położenie rannych - nawet zakładając, że któraś z trzech osób była zdolna do przemieszczania się, mieli przynajmniej orientacyjne miejsce, od którego powinni zacząć wizytę na pokładzie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dzięki dokładnym schematom łatwiej było też określić uszkodzenia. Zestawiając plany z wynikami przeprowadzonego przez Crimson skanu można było dość precyzyjnie wskazać, co niedomaga, przy czym... Cóż, frachtowiec mimo wszystko był w całkiem niezłym stanie i wyglądało na to, że oberwał znacznie mniej niż ochraniające go, a aktualnie zniszczone myśliwce. Odczyty wskazywały na dysfunkcję systemów sterowniczych i niemal zerową mobilność, nie odpowiadały też gniazda broni a w sieci zasilania łapano okresowe spadki napięcia, poza tym jednak wszystko wydawało się być w porządku. Kadłub nie był naruszony, uszkodzenia prawej śluzy wejściowej - miejsca, przez które dostali się do środka korsarze - sprowadzały się do permanentnego otwarcia drzwi zewnętrznych, wewnętrzne pozostawały w pełni sprawne. Przy całym swoim ataku piraci wydawali się zachowywać zaskakująco... mało problematycznie. Ich celem był ładunek, niszczenie okrętu wyraźnie nie było im po drodze.
Oczywiście, na pokładzie należało spodziewać się dodatkowo potencjalnych osmaleń ścian, porozrzucanego wyposażenia - słowem, tego wszystkiego, co mogło ucierpieć przy abordażu - oraz, co wszyscy wiedzieli, a o czym nikt nie mówił, także zwłok. Ogólnie jednak status Alaski był niespodziewanie dobry, nic też nie wskazywało na to, by na pokładzie frachtowca miały ich czekać jakieś nieprzyjemne niespodzianki.
Samo podejście nie było trudne, jedynym wyzwaniem, z jakim musiała zmagać się pilot, był brak współpracy ze strony drugiego okrętu. Wprawna ręka Volkovej po chwili manewrów ustawiła ich jednak wreszcie w odpowiedniej pozycji, a po jeszcze jednej, może dwóch minutach przejście między promem a frachtowcem było już w pełni szczelne i gotowe do użycia. Pokład zaatakowanego statku stał przed nimi otworem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

4 lip 2016, o 22:36

Pilot Alaski wydawał się być naprawdę skromnym, porządnym człowiekiem z zasadami. Zadko spotykało się dziś takich ludzi.
- Jak pan uważa, wymagam jednak pełnej sprawności bojowej w warunkach uszkodzonego statku kosmicznego, jakiej żąda się od wszystkich marines Przymierza - Kapitan był stanowczy w tym postanowieniu, ale nie naciskał ponad to.
Podczas lotu Bleys zajął się przeglądaniem planów statku i odczytów energetycznych przesyłanych przez Lex.
- Sporo kwater pasażerskich. Mieliście gości na pokładzie? - zapytał Firmina. Potem wskazał na hangar zapytał czy jest aktualnie pusty.
- Posiadacie jakieś zautomatyzowane systemy obronne? Cokolwiek, o czym powinniśmy wiedzieć? - zagadnął przyglądając się zniszczeniom frachtowca. Wyglądało na ot, że napastnicy starali się nie uszkodzić łajby. Tylko dlaczego niby mieliby okazywać taką delikatność? Oczywiście mogli próbować go ukraść, ale handel porwanymi statkami raczej nie leżał w polu ich zainteresowań, z tego co kapitan pamiętał o sposobie ich działania.
- Czy mogę wiedzieć co mieliście w ładowni? Wydaje się, że piraci mogli obawiać się uszkodzić ładunek... - wskazał pilotowi na krótką listę zniszczeń.
Kiedy założyli już hełmy Belford zwrócił się do Charlesa na osobnym kanale.
- Przeszkolono pana w użyciu kamuflażu? Jako oficer dowodzący wolę znać pełne możliwości moich ludzi. - Było to czysto praktyczne pytanie ale i zaznaczenie, kto pozostaje szefem na obcym pokładzie podczas tej operacji.
Sprawdzili śluzę i Bleys nakazał Lex ręczny skan drzwi grodzi. Potem, cóż, do najbliższego potencjalnego rannego na dolnym pokładzie od śluzy nie było daleko. Mieli rozejrzeć się ostrożnie po otwarciu drzwi i sprawdzić środowiskowe odczyty pancerzy. Scott miał ocenić czy ranny to ich człowiek, czy to po pancerzu, czy identyfikatorze bliskości omni-klucza swego członka załogi. Jeśli zagrożenia ze strony rannego nie było - Boucher i Wierzbowski dostali polecenie zabezpieczenia terenu po obu burtach, sprawdzenie drzwi i otwartych oczu. Lex miała sprawdzić elewatory, a Charles drzwi do ładowni. Natomiast Bleys z Firminem mieli zająć się rannym, pilot mógł go rozpoznać i uspokoić, że to nie wracający piraci, czy inne okoliczne sępy kosmosu, do czego też Bleys Scotta zachęcił.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

6 lip 2016, o 10:43

Odczyty skanów były w miarę dokładne i mniej-więcej dawały świadomość, gdzie znajdują się pozostali żywi pasażerowie Alaski. Lex zgrała je na omni-klucz, nałożone na plany kilku pokładów statku i przesłała całość Bleysowi. Niewiele mogła zrobić. Siedziała więc na fotelu obok pilota, nerwowo poruszając kolanem w górę i w dół. Miała ochotę zapalić, a nie mogła, od stóp do głów odziana w szczelny pancerz. Nie paliła odkąd zaczęła się cała ta akcja. Odkąd Walton nakrył ją na przeglądaniu datapadów z dokumentami, należących do jego narzeczonej. Wydawało się jej, że było to strasznie dawno temu, a głód nikotynowy wcale nie malał - wręcz przeciwnie.
- Statek widmo - mruknęła do Volkovej, a może nawet bardziej sama do siebie. - Pusty wrak w środku niczego, zamiast żywych znajdziemy duchy.
Skojarzenie ze starą legendą nasunęło się jej samo - może przez mitologiczne nawiązania piratów, których chyba przepędzili, a raczej którym pozwolili odlecieć, jakby nigdy nic. Z punktu widzenia Irene było to cholernie głupie, ale to nie ona podejmowała decyzje. Właściwie do niczego tu nie była potrzebna, może Belford zakładał że jest w stanie stanowić wsparcie w przypadku walki, albo uznał że technik może się przydać do otwarcia zablokowanej śluzy, gdy już zejdą na pokład.
Sama się zgłosiła, może przez wrodzoną ciekawość i brak umiejętności usiedzenia w miejscu. Poderwała się z fotela, jak tylko ustanowili szczelne połączenie między nimi, a statkiem. Nie rwała się jednak do zejścia na Alaskę jako pierwsza. Niech idą inni, odziani w ciężkie pancerze i z ciężką bronią. Ona mogła co najwyżej dać im swoją sondę dla towarzystwa, a potem pójść za nimi. Była w końcu małą, wrażliwą kobietą, prawda? Takich nie posyłało się na pierwszą linię.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

9 lip 2016, o 10:48

Na pytanie o kajuty pasażerskie Firmin pokręcił lekko głową w wyrazie zaprzeczenia.
- Tym razem nie - odpowiedział spokojnie, skupiając wzrok na schematach. Plany frachtowca znał pewnie doskonale, a to, że w tej chwili zwracał na nie uwagę, wynikało zapewne z chęci skoncentrowania na czymś biegającego spojrzenia. - Czasem jednak faktycznie zdarza nam się mieć pasażerów. Nie jesteśmy typową eskadrą pasażerską, jeśli jednak właściciel przewożonego towaru chce się z nami zabrać, albo oddelegować własnego pracownika, raczej nie robimy z tym problemu. - Przytaknął też na pytanie o hangar. - Zgadza się, jest pusty. Wcześniej dokowały tam myśliwce, ale... - Wzruszył lekko ramionami, markotniejąc. - Sam pan rozumie.
Firmin nie miał też oporów przed udzielaniem kolejnych odpowiedzi, szczególnie, że te nie informacje nie były już większą tajemnicą. Wprawdzie nie było możliwości znaleźć ich w byle jakim zakątku extranetu, sama firma jednak udostępniała jednak większość tych danych w swych późniejszych zestawieniach i sprawozdaniach, które można było przejrzeć na ich własnej stronie. Podobne dokumenty tworzyły CV eksadry Loefflera i miały zachęcać kolejnych klientów do skorzystania z jej usług.
- Alaska dysponuje sześcioma mechami obronnymi, po dwa na każdy poziom ładowni, oraz trzema wieżyczkami obronnymi, jedna na każdy poziom. Zakładam jednak, że aktualnie są albo zniszczone, albo dezaktywowane. - Scott odetchnął głęboko, jak gdyby w konieczności uspokojenia nerwów. Był profesjonalistą i umiał zachować zimną krew, jednakże lęk o swych znajomych czy przyjaciół był aż nadto widoczny w posępnym spojrzeniu.
- Realizowaliśmy kurs dla Apeland Industries - kontynuował tymczasem, unosząc wreszcie wzrok na Belforda. Na widok prawdopodobnego niezrozumienia po stronie kapitana niezwłocznie udzielił dalszych wyjaśnień. Najwyraźniej nieznajomość korporacji nie była niczym dziwnym. - To nieduża firma zajmująca się dystrybucją modyfikacji wszelkiego rodzaju, bojowych, obronnych, także implantów. Mają różne działy specjalizujące się w konkretnych dziedzinach, strategie rozwoju opierają w dużej mierze na świetnie rozwiniętym doradztwie i zmiennych ofertach, zniżkach i tak dalej. Aktualnie otwierają nowy lokal na Omedze, w skrzyniach mogły być więc meble, prawdopodobnie też towar na handel. Nie wiem tego jednak, dokładnym zestawieniem ładunku dysponował kapitan oraz bezpośredni odpowiedzialni za transport.
Nieco mniej pomocny okazał się Walton. W przeciwieństwie do Firmina nie pokusił się o podobny monolog, z drugiej strony, zadane przez Belforda pytanie było konkretne, odpowiedź również mogła taka być - zwięzła i na temat. Nic więc dziwnego, że Charles ograniczył się do prostego przeszkolono, nie rozwijając jednak dalej tematu. Z pewnością rozumiał potrzeby Bleysa do znania możliwości podwładnych, nie wyglądało jednak na to, by zamierzał zdać jakiś większy raport ze swych zdolności. Szybkość i lekkość udzielonej odpowiedzi wskazywała, że na kamuflażu znał się zapewne całkiem nieźle, co jeszcze potrafił - to jednak pozostawało tajemnicą.
Tak czy inaczej, gdy wreszcie dotarli do frachtowca, wszystko potoczyło się szybko i bez większych problemów. Skan śluzy nie wykazał niczego szczególnego, samo przejście też dało się otworzyć względnie łatwo i już w kolejnej chwili pokład Alaski stał przed ekipą otworem. Także odczyty środowiskowe nie wykazały niczego alarmującego - nieco obniżony poziom tlenu i podwyższony dwutlenku węgla wskazywał na niedawną awarię systemów podtrzymywania życia i będącym w trakcie przywracaniu stężeń mieszanki do normy. Odchylenia nie były jednak znaczne i choć z pewnością utrudniałyby funkcjonowanie pozbawionym pancerza, nie uniemożliwiałyby go i nie stanowiłyby bezpośredniego zagrożenia życia. Pomiary nie wykazywały też na obecność żadnych substancji toksycznych czy innych czynników niebezpiecznych. Szczerze mówiąc, pokład wyglądał na nieprawdopodobnie wręcz spokojny i... bezpieczny. Cisza, żadnego zamieszania, ot, chwila oddechu po niedawnym starciu.
Ranny - a właściwie ranna była dokładnie tam, gdzie wskazywały wcześniejsze odczyty cieplne. Siedząc skulona na środku przejścia tuż przy śluzie, wbijała spojrzenie w podłogę, unosząc je dopiero na dźwięk rozszczelniania się śluzy i kroków. W jej spojrzeniu nie było widać lęku czy zaniepokojenia, nawet wtedy, gdy nie wiedziała jeszcze, z kim ma do czynienia. Jedynym, co wyzierało z szarych oczu była rezygnacja - dokładnie taka, jakiej można spodziewać się po ludziach, którzy stracili kogoś bliskiego.
- Firmin. - Gdy oddelegowani przez Belforda ludzie rozeszli się do swoich zadań, zajmując się kolejnymi wskazanymi elementami pokładu, Scott bez chwili wahania przykucnął przy rannej. Pancerz nosił symbole eskadry, co wyraźnie wskazywało na przynależność kobiety. Sam rodzaj noszonego przez nią pancerza sugerował, że musiała należeć do pokładowej ochrony. - Postawiłam sto kredytów na to, że nie dasz się tak, jak pozostała dwójka. - Na twarzy dziewczyny nie pojawił się nawet najlżejszy, najbardziej lakoniczny uśmiech. Zamiast tego splunęła krwią na podłogę, która nosiła już ślady zaschniętej wcześniej posoki.
Pilot odetchnął cicho, spoglądając na mówiącą uważnie. Związane w ciasny kucyk blond włosy podkreślały ostrość rysów niespełna trzydziestolatki i kazały podejrzewać, że jest stworzeniem temperamentnym - teraz jednak nijak nie było widać tego w zachowaniu kobiety. Dziewczyna wyraźnie poddała się i właśnie o tym poddaństwie świadczyła cała jej postawa.
- I przyprowadziłeś przyjaciół. - Podczas, gdy nikt z ludzi Bleysa nie meldował żadnego zagrożenia - pokład frachtowca był dokładnie tak bezpieczny, jak się początkowo wydawało - kobieta rzuciła krótkie spojrzenie Belfordowi, po chwili ponownie wracając do Scotta. - Zamierzacie nas ratować? Nie bardzo jest kogo. - Zaciskając zęby, skrzywiła się w gorzkim grymasie. - Loeffler mógł temu zapobiec, do kurwy nędzy. Już dawno mógł zagwarantować nam bezpieczeństwo od tych... - Potrząsnęła lekko głową, nie kończąc. Rozgoryczenie wylewało się z niej falami.
Tymczasem oględziny wskazanych przez kapitana elementów przyniosły pierwsze efekty. Sprawdzane przez Lex dwie najbliższe windy wyglądały na technicznie całe, jednak nie działały. Drzwi jednej z nich otwarte były na oścież, samej kabiny nie dało się jednak ruszyć. Szyb kolejnej był zamknięty, a platforma mogła utknąć gdzieś między pokładami lub tkwić na swoim miejscu, ale na którymś z wyższych poziomów. Ta również nie chciała drgnąć, co tylko potwierdzało problemy z zasilaniem, jakie stwierdzili już przedtem w oparciu o skany. Tak czy inaczej, nie znaczyło to, że na inne pokłady nie można było się dostać - przy jednym z elewatorów mieściły się schody awaryjne, a i szyby dysponowały zapewne wewnętrznymi, wpojonymi w ściany drabinkami, przejściami ostatniej szansy.
Nieco lepiej miała się rzecz z wrotami ładowni. Te, zablokowane w pozycji półotwartej, umożliwiały wejście do przestronnej hali i... Cóż, sprawdzenie zawartości pomieszczenia było wyzwaniem, bo też panował tu niezły chaos. Ostrożnie zaglądając do środka, Walton zameldował faktyczną obecność nieaktywnej teraz wieżyczki oraz jednego zniszczonego mecha, drugiego nie dało się zlokalizować. Sam krajobraz był zaś obrazem nędzy i rozpaczy - wprawdzie po atakach rabunkowych miało się do czynienia często ze znacznie większym bałaganem, tym niemniej ładownia Alaski także nie prezentowała się dobrze. Trochę porozrzucanych byle jak skrzyń, niektórych otwartych na oścież i pustych, innych zamkniętych - aczkolwiek niekoniecznie pełnych. Jakieś części rozrzucone po ziemi, odpryśnięte fragmenty zniszczonych rusztowań - tworzących wcześniej solidne regały towarowe - fragmenty szkła z rozbitych lamp, osmalenia ścian. Były też ciała. Z samego progu można było dostrzec dwóch poległych w boju ochroniarzy oraz załoganta zajmującego się zapewne samym przewożonym towarem - jego katalogowaniem, sprawdzaniem, zabezpieczeniem. Wszyscy byli pod bronią, ułożenie ciał i obrażenia wszystkich wskazywały, że polegli w boju.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

12 lip 2016, o 23:41

Bleys wysłuchał Firmina samemu również przeglądając plany frachtowca. Wysłał polecenie do Irii, by sprawdziła czy znajdą coś ciekawego na temat Apeland Industries. Na przykład czy ich towary nie były już kiedyś dziwnym trafem grabione przez piratów. Poprosił jeszcze o aktywne podawanie zmian położenia sygnatur cieplnych.
Kiwnął tylko głową na odpowiedź Charlesa. Cóż, to nie był czas żeby wypytywać go o wszystko.
Wkrótce znaleźli się na pokładzie Alaski i odnaleźli pierwszego rannego załoganta.
- Bleys Belford, kapitan fregaty Hekate. Przegoniliśmy piratów. Potrzebuje pani pomocy medycznej? - - zapytał przyklękając przy niej. Uruchomił omni-klucz i poprosił o dostęp do danych kondycji fizycznej jakie diagnozował pancerz kobiety. Jeśli było trzeba zaaplikował rannej medi-żel lub omni - w przypadku uszkodzeń zbroi.
- Crimson, obejrzyj tego zniszczonego mecha i wieżyczkę. Spróbuj dowiedzieć się czy po pokładzie nie biegają jakieś sprawne jednostki. Mogłyby wziąć nas za obcych i otworzyć ogień - Cóż, jeśli znaleźli skanem źródła ciepła przez poszycie transportowca, to może dało się namierzyć jakoś roboty? Bleys nie był tu ekspertem ale od tego miał Lex. Przekazał też dyskretnie by w ładowni inżynier zerknęła na towary. Lub to co z nich zostało.
- Walton, sprawdzi pan część dziobową pokładu, Boucher i Wierzbowsky - sprawdzicie w stronę rufy. - zadecydował. Jeśli dało się przemieścić na wyższy poziom od strony kwater - Charles miał obrać tą drogę, gdy ruszą w górę. Potem zwrócił się znów do rannej:
- Liczyliśmy na pomoc Przymierza w pościgu, ale wycofali się rakiem. Co się tu u diabła dzieje? - zerknął znów pytająco na blondynkę, gdy powiedziała o tym, że Loeffler mógł temu zapobiec.
- Jak niby wasz szef miałby to zrobić? - nie wiedział czy kobiecie może chodzić o silniejszą eskortę, haracz dla piratów, czy może jeszcze coś innego.
- Czy to on dowodził okrętem? - zapytał patrząc na oboje członków eskadry.
- Odprowadzę panią do promu, nasz lekarz obejrzy was potem - zaproponował. Jeśli jednak kobieta była w dobrym stanie i nalegała by iść z nimi, nie miał zamiaru wszczynać debaty.
- Mamy sygnały cieplne jeszcze dwóch osób na Alasce. Czy wie pani kto to? Macie łączność? - wskazał punkty na holograficznej mapie na swoim omni-kluczu.
- Jeśli możemy wam pomóc to już wiele dla mnie znaczy - odparł na zdanie kobiety, że nie bardzo kogo ratować. Jeśli nie było żadnych komplikacji - pozostało udać się schodami na wyższy poziom.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Hekate

14 lip 2016, o 11:21

Czuła się w tym wszystkim jak ktoś, kto znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Szła za grupą, słuchając odpowiedzi na pytanie zadane przez Belforda, wpuszczając ją jednym uchem i wypuszczając drugim. Nie interesowało jej to kompletnie, ona nie od tego była.
Przyjrzała się kobiecie siedzącej na podłodze, nie zastanawiając się nad tym, czy powinna okazać współczucie, czy nie musi, bo wiedziała przecież że wyraz jej twarzy jest ukryty pod szczelnym hełmem. Wiadomo, strata praktycznie całej załogi mogła być dla niej traumą, Lex doświadczyła już w życiu straty kogoś bliskiego, może więc dlatego nie potrafiła się przejąć jej sytuacją. Żyła. Wszystko inne się jakoś poukłada.
Skoro już zajął się nią osobiście Bleys, Crimson mogła ruszyć dalej. Najpierw podeszła do wind, zastanawiając się czy nie dałoby się ich uruchomić. W końcu w panującym dookoła rozpierdolu dobrze by było coś naprawić. Cokolwiek. To zawsze poprawiało sytuację choć trochę. Ale działających wind nie potrzebowali, więc poplątała się przy nich tylko przez chwilę i poszła dalej. Jeśli ktoś bardzo chciał dostać się na inny pokład, miał do dyspozycji schody.
Znalazła zniszczoną wieżyczkę i kucnęła przy niej, by podłączyć się do usmażonych systemów i spróbować przez nią wejść do systemu obronnego okrętu. Jeśli się nie udało, dorwała się do jakiegoś panelu w ścianie i postarała się zyskać dostęp tamtędy. Chciała sprawdzić, czy na drodze do pozostałych wykrytych przez skan sygnatur cieplnych nie ma jakichś aktywnych, które mogłyby nadgorliwie przeszkodzić im w ratowaniu życia. Dezaktywowała je, jeśli to było możliwe, a jeśli nie, uprzedziła o tym Belforda.
Potem z czystej ciekawości podeszła też do mecha, by sprawdzić jego stan. Przymierze było czasem nieźle wyposażone technologicznie, warto było zajrzeć do robota. Nie interesował jej zrabowany ładunek, bo zapewne to, co istotne, piraci zdołali już stąd zabrać.
Potrzebowała zapalić.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

22 lip 2016, o 15:30

Alexis, oględziny mecha:
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hekate

22 lip 2016, o 16:52

Raport Irii dotarł do Belforda w momencie, w którym ślizy prowadzące na pokład Alaski rozsuwały się z sykiem, umożliwiając opuszczenie promu. O samym Apeland Industries nie było niemal nic, a już zupełnie nic w jakikolwiek sposób intrygującego czy nietypowego. Firma jakich wiele, zajmująca się głównie dystrybucją markowych implantów, a w niewielkim stopniu także produkcją własnych prototypów. Nie było żadnych wzmianek o skandalach, przekrętach, ani też o tym, by instytucja napotkała już problemy podobne do aktualnych - przynajmniej nie w skali wyróżniającej ją od innych organizacji. Krótkie, nic nieznaczące spięcia celne, daleki kontakt z piratami - rzeczy standardowe, przydarzające się każdemu, kto decyduje się na handel czymś cennym. Z tej perspektywy wychodziło na to, że Alaska była ofiarą przypadkową - czy raczej, wybraną świadomie, ale niekoniecznie ze względu na jakieś szczególne znaczenie samego Apeland Industries. Do powiedzenia miał coś zapewne przewożony towar, ale nie to, że piraci mieli z firmą jakiś wcześniejszy, znaczący kontakt.
Podobnie bez zmian i niespodzianek prezentowała się kwestia sygnatur cieplnych. Monitorowane przez Durate, nie zmieniły swego położenia ani w pierwszej, ani w ciągu kolejnych chwil, co sugerowało, że ranni mogli być nieprzytomni - lub po prostu zrezygnowani podobnie do pierwszej napotkanej kobiety.
Ta zaś fizycznie wyglądała zdecydowanie lepiej, niż początkowo można było zakładać. Pomimo tego, że z pewnością nie można jej było uznać za zdrową, prezentowała się nie najgorzej. Jeśli tylko przymknąć oko na wyraźnie przygaszone - by nie powiedzieć, że zupełnie zgaszone - spojrzenie, uzyskiwało się obraz ofiary, ale ofiary rokującej całkiem nieźle. Jeśli z czymś naprawdę było nie w porządku, to raczej ze stanem ducha dziewczyny, na który nie mógł pomóc zaaplikowany przez Belforda medi-żel - na samo pytanie o potrzebną pomoc kobieta wzruszyła tylko ramionami i stwierdziła zdawkowo, że pewnie tak, niezbyt jednak przywiązując wagę do własnego stanu. Podobnie miała się rzecz z uszkodzeniami pancerza - te były i gdy Bleys łatał je porcją omni-żelu, kobieta nie odmówiła przyjęcia pomocy, ale też nie wykazała szczególnego entuzjazmu czy wdzięczności. Obojętność i rezygnacja, tylko to wyzierało z jej oczu.
Potem jednak dołączyła gorycz, gorycz nieskrywana i aż nadto wyraźna. Na wspomnienie Przymierza kobieta parsknęła tylko cicho i choć ten wyraz nieprzyjemnego rozbawienia wywołał, pomimo działającego medi-żelu, kaskadę bólu, skrzywienie kobiecych warg nie zmieniło swego znaczenia. Ból bólem, ale nad wszystkim dominowało teraz zniesmaczenie.
- Przymierze nie staje przeciwko Sommer - stwierdziła bez chwili wahania. - Początkowo to były tylko plotki, ale teraz najwyraźniej się potwierdzają. Mówi się, że ma z nimi, z wojskiem, jakiś układ. Nie wchodzi im w drogę, oni nie wchodzą jej, a że działa dość humanitarnie, przynajmniej w porównaniu do innych piratów... - Wzruszyła lekko ramionami. - Mniejsze zło. Korsarze zawsze byli i będą. Sommer jest akceptowalna, bo nie krzywdzi bardziej niż musi, za to eliminuje konkurencję. Utrzymanie jej w branży pewnie się opłaca - bezpośrednio tym, którzy ją kryją, jak i, w szerszej perspektywie, także... gospodarce, powiedzmy. - Kobieta prychnęła cicho, jedna z brzmiących w tym nut była jednak inna, nietypowa, jakby... żalu. Nie wrogości, ale smutku. - Gdybyśmy ich nie sprowokowali, wzięliby towar i zostawili nas w spokoju, tak zwykle robią. Gdybyśmy przystali na ich warunki, nikomu nic by się nie stało, a straty liczyłoby się tylko w sumie kredytów, równowartości zrabowanego ładunku.
Potem milczała przez dłuższą chwilę, ale to nie był koniec. Belford zadał przecież jeszcze jedno, bardzo istotne pytanie i oczekiwał na nie odpowiedzi. Podobne zniecierpliwienie kryło się także w spojrzeniu Firmina, który najwyraźniej nie był tak dobrze rozeznany w sytuacji, jak ranna.
- Mógł dogadać się z Przymierzem - rzekła więc wreszcie niechętnie, cedząc słowa. - Wpisać nas na listę chronionych, tych, których nie rusza ani Skylla, ani Charybda. To jakiś... Nie wiem, jak to działa, ale to jakiś element układu między Przymierzem a Sommer. Jest parę jednostek omijanych przez Arianę, bo tak powiedziało wojsko. Parę instytucji, które w ten sposób się zabezpieczyły. Loeffler... - Skrzywiła się po raz kolejny, uciekając spojrzeniem. - Pieprzony idealista. Sądził, że to zbędne. Nie chciał sięgać po podobnie niegodne praktyki. A teraz nasi ludzie przypłacili to życiem. Moi ludzie oddali życie ten bezsensowny opór. - Kobieta syknęła cicho. Ogień rozbudzonych emocji był aż nadto widoczny w jej płomiennym spojrzeniu. - Całym światem rządzą układy, mniej lub bardziej etyczne. Niepodporządkowywanie się im czasami kończy się właśnie tak. - Ruchem głowy wskazała w bliżej nieokreślonym kierunku, na pokład Alaski, w domyśle - na martwych członków załogi.
Dając sobie chwilę na uspokojenie, przetarła twarz skrytą w rękawicy dłonią.
- Syn - odpowiedziała na pytanie o dowódcę Alaski. - Josh Loeffler. Prowadzi tę firmę razem z ojcem, Hermanem, w przeciwieństwie do staruszka nie dał się jednak posadzić za biurkiem. Jest pilotem, oficerem. Jest... Albo był. Próbowałam go wywołać, gdy wszystko się uspokoiło, ale nie mam odzewu. Przez chwilę miałam kontakt z Carlą, jedną z naszych inżynier, więc to pewnie ona jest jedną z tych dwóch żywych. W ładowni. Nie odpowiada jednak od kilku chwil, więc nie wiem, co się z nią teraz dzieje. Ta druga osoba... - Potrząsnęła lekko głową. - Nie wiem, kto to. Nikt się nie odezwał.
Na propozycję przeniesienia na prom kobieta przystała natomiast zaskakująco szybko. Gdy Scott pomógł jej podnieść się z ziemi, wciąż nie prezentowała sobą ani ulgi, ani tym bardziej zadowolenia, na jej twarzy nie było też większej zaciętości. I gdy w podobnej sytuacji można było oczekiwać, że ranna będzie chciała osobiście ocenić straty i zobaczyć, w jakim stanie jest pozostała dwójka żywych załogantów, kobieta niczego takiego nie zasygnalizowała. Cała jej postawa krzyczała, że czuje się przegraną i nie zamierza bawić się w prezentowane na vidach bohaterstwo.
Tymczasem oddelegowani do pracy ludzie Belforda bez szemrania zajęli się wyznaczonymi zadaniami. Walton udał się na dziób, po krótkiej chwili sygnalizując liczbę ofiar - jedenaście osób z Alaski, trzech piratów, nikogo żywego - oraz możliwość przedostania się na wyższy pokład. Wprawdzie winda nie działała, podobnie jak dwie w pobliżu Bleysa, pozostawały jednak jeszcze schody, nieuszkodzone i zdatne do użytku tak, jak w pozostałych szybach. Podobnie prezentował się raport zdany przez Bouchera - cztery ciała załogi, dwóch napastników, jeden roztrzaskany mech, trochę uszkodzeń ścian, strzelających iskrami kabli. Żadnych zagrożeń.
To ostatnie mogła potwierdzić także Crimson. Oględziny wind wprawdzie niewiele dały - by je uruchomić, konieczne byłoby przywrócenie w pełni sprawnego zasilania, jeśli nie chciano zmieniać priorytetów energetycznych i załączać dźwigów w zamian za, na przykład, wentylację pokładu - za to już ocena wieżyczki i mecha jak najbardziej. Korzystanie z terminala w ładowni okazało się zbyteczne - wszystkie potrzebne opcje zapewniła stacjonarna platforma bojowa. Zasilając ją częściowo z własnego omni-klucza, Alexis bez problemu dostała się do podglądu sieci pozostałych jednostek obronnych, dość szybko wyciągając jeden prosty wniosek - ktokolwiek zajął się wyłączeniem mechów, zrobił to dobrze. Dwa, które zostały fizycznie, zapewne zaskoczyły piratów, kolejne jednak - skoro wiedziano już o ich obecności - zostały zneutralizowane od środka, wprowadzonym do systemu wirusem. Mały, prosty program zwyczajnie odciął je od protokołów bezpieczeństwa i wymusił przejście w stan uśpienia, co aktualnie skutkowało tym, że na drodze do pozostałych rannych na ekipę Bleysa nie czekały żadne niebezpieczne niespodzianki, przynajmniej nie w postaci sprawnych, zaprogramowanych do obrony pokładu mechów czy wieżyczek.
Rezygnacja z przeglądania skrzyń obecnych w ładowni pozwoliła także poświęcić nieco dłuższą chwilę zniszczonemu robotowi - co, jak się okazało, było decyzją całkiem opłacalną. Samego mecha dałoby się pewnie zreanimować - wymiana niektórych części, posklejanie go na nowo i wyczyszczenie software'u z wgranego przez piratów śmiecia uczyniłyby go zdatnym do użytku - na ten moment wygodniej było go chyba jednak demontować dalej. Poza pojedynczymi komponentami, które - jak stwierdziłby każdy inżynier - zawsze mogą się przydać, w oczy Lex rzuciło się znalezisko szczególnie ciekawe. Mianowicie, ciężki pistolet, integralna część bojowa mecha, nie był modelem standardowym, ale zmodyfikowanym i zamiast zwykłej, prostej lufy, posiadał jej wzmocniony, ciężki wariant. I jakkolwiek na ten moment modyfikacja ta nie nadawała się do prostego przełożenia do broni dzierżonej przez dłoń ludzką, odrobina manipulacji - takich, jakich Crimson w zaciszu warsztatu Hekate spokojnie mogłaby dokonać - mogła dostosować element do szerszego użytku. Przymierze było nieźle wyposażone, co? Cóż, zdaje się, że było w tym ziarno prawdy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Hekate

14 sie 2016, o 22:44

Belford uniósł krótko spojrzenie, gdy kobieta zaczęła z grubej rury - od rewelacji, iż Przymierze weszło w układ z piratką. Kontynuował jednak obsługę omni-klucza, który aplikował medi-żel, a potem łatał nieszczelności pancerza oficer ochrony Alaski. To zwyczajnie nie mieściło się w głowie, by oficerowie floty posunęli się aż do tego. Zatem Przymierze było tak słabe, by w desperacji prosić piratów o pomoc...
- Zawodowi korsarze na zlecenie Przymierza to jedna rzecz, piraci, którzy napadają na swoich przestają być korsarzami - kapitan pokręcił głową zaciskając usta w wąską linię. Tak było od czasów żaglowych okrętów. Kapitan, który otrzymywał list kaperski i dalej cichaczem napadał na swoich kończył na szubienicy gdy sprawa się wydała. A jeśli nie kończył - to znaczyło, że królestwo toczone jest przez gangrenę korupcji lub jest na krawędzi upadku.
Bleys musiał przyznać, że prócz złości czuł odrobinę niezdrowej satysfakcji. Nie był wszak fanatykiem Cerberusa, były chwile kiedy wahał się czy dobrze postąpił zrzucając granatowy mundur oficera Przymierza i przywdziewając biel Cerberusa, którego tak wielu uznawało za pospolitych terrorystów. Chwile takie jak ta dodawały mu pewności, że postąpił słusznie. Ktoś musiał wziąć sprawy w swoje ręce - wziąć skalpel i wyciąć gangrenę, nawet jeśli to cholernie bolało i brakowało środków znieczulających.
- Wolałbym by ludzie tacy jak pani szef nie musieli stawać przed podobnymi wyborami w ogóle - proszę mi wierzyć - rzekł, kiedy odprowadzał kobietę do promu.
- Przymierze pobiera od obywateli zbyt wiele danin, by prosty handlowiec musiał głowić się nad takimi decyzjami - pokręcił głową.
- Na świecie zawsze będą idealiści i łajdacy. Ale jeśli tych pierwszych system gnoi zamiast wyróżniać, to znaczy że coś jest nie tak. Ale dziękuję za szczerość i ostrzeżenie. Sam robię czasem interesy w okolicy...
Potem wysłuchał raportów swoich ludzi, skoro dolny pokład został przeczesany mogli ruszyć wyżej.
- Co z systemami zabezpieczeń Lex? Możemy spodziewać się jakichś niespodzianek? - zagadnął swoją inżynier.
Polecił Waltonowi skorzystać ze schodów i rozejrzeć się po dziobie. Jeśli nie było komplikacji Charles miał zająć pozycję przy drzwiach prowadzących do korytarza z kapsułami.
- Młody Loeffler... rozumiem, że to on pilotował Alaskę? - zapytał Firmina gdy wchodzili schodami na górę, wszak byli jeszcze dwaj piloci zniszczonych myśliwców.
Gdy dotarli na środkowy pokład Boucher i Lex mieli ruszyć oboma korytarzami w stronę rufy, natomiast Bleys i Wierzboswky zabezpieczali wciąż okolicę wind. Cóż, gdyby jednak któryś z pozostałych na Alasce rannych okazał się być jednak piratem Bleys wolał wziąć go w ogień z co najmniej dwóch stron. Firmin i Bleys zajrzeli jako pierwsi do korytarza z kapsułami, zaś Lex i Boucher mieli sprawdzić z dwóch stron ładownię. Wierzboswki wciąż ubezpieczał okolicę między windami oraz schody i mógł udzielić z tamtej strony wsparcia.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek

Wróć do „Hekate”