Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Kajuta Hawk

29 lip 2016, o 14:40

Ostatnie, o czym w tym momencie myślała, to to jak popierdolony świat ich otaczał. Tu było jej przyjemnie, nie chciała ruszać się z tej kanapy nawet po drugą butelkę, a co dopiero wychodzić z kajuty. Wieczór spędzany w ten sposób był tak beztroski, że wątpiła, by mieli więcej okazji do takiego marnowania czasu na kanapie, nie na stacji. Wtedy zostanie tylko praca.
Utkwiła w nim wzrok na kolejne kilka, dłuższych chwil. Zastanawiała się jak Naeem był na pancerniku, w innym towarzystwie niż jej. Przy swoich znajomych, których poznał w Cerberusie. Czy zachowywał się podobnie jak teraz, czy zupełnie inaczej. O to nie mogła spytać, to musiałaby zobaczyć, ale też nie miała jak. Pogodziła się więc szybko z tym, że nigdy nie otrzyma odpowiedzi na to niewypowiedziane pytanie.
- No proszę, mi też - odpowiedziała na jego śmiech, ostentacyjnie wskazując na swoją leżącą obok, pustą szklankę. Łącznie wypiła może ekwiwalent zawartości jednego naczynia, a on minimum trzy pełne. Faktycznie, miała co się do niego porównywać w tej chwili.
Przypomniała sobie o jego braku hamulców, o którym w żartach wspomniał, dopiero gdy poczuła ciepłą dłoń na swoim udzie. Brew sama zawędrowała jej do góry, ale niczego nie powiedziała. Zdjęła tylko swoją szklankę z oparcia i podstawiła mu, żeby nalał również jej, znów mniejszą ilość.
- Do niczego cię nie zmuszam - skomentowała, uśmiechając się niewinnie, zanim skupił swoją, i jej uwagę na drzwiach.
Nieczęsto miewała tu gości, bo nieczęsto siedziała w swojej kajucie kompletnie zamknięta, z jakimś beznadziejnym videm na ekranie. Lubiła przesiadywać w mesie czy łączonych kwaterach swojej załogi i często to robiła. Jej zamknięcie się w kajucie oznaczało tyle, że prawdopodobnie pracuje, albo odpoczywa w samotności.
Podejrzewała, że ostatnie wydarzenia też mogły mieć wpływ na częstotliwość odwiedzin.
- Na pewno każdy puka - rzuciła z udawanym przekąsem, wypominając mu ten jeden moment, w którym wpadł do jej kajuty nie spodziewając się, że ją tutaj zastanie. Uniosła szklankę do ust i spiła mały łyk. - Na ogół nie siedzę tyle tutaj, tylko w innych częściach statku. Wciąż jestem ich kapitanem, jeżeli jestem zamknięta to znaczy, że prawdopodobnie mam co do roboty.
Wzruszyła ramionami, wbijając spojrzenie we własną nogę i kciuk, który gładził szwy jej spodni. Na pewno nieczęsto ktoś przychodził do niej na takiej zasadzie, na jakiej robił to Rhama.
- Jak żyje się na dużym statku? - zagadnęła, znów mając przed oczami błękitne tęczówki. - Nigdy nie służyłam na pancerniku. Zawsze krążowniki i fregaty, wszyscy są jak wielka rodzina. Aż do przepustki.
Pancernik, który odwiedziła, był ogromnym bydlęciem i nie wyobrażała sobie dowodzenia czymś takim. Miała kłopot ze zwizualizowaniem sobie mieszkania i pełnienia na nim jakiejkolwiek funkcji, a Naeem nie miał tam zbyt wiele do roboty. Mógł więc okazać się dobrym obserwatorem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

29 lip 2016, o 15:56

- Oczywiście - uśmiechnął się szerzej i pokiwał z przekonaniem głową, gdy poinformowała go, że wcale go do niczego nie zmusza. Wypity alkohol zrelaksował go, sprawiając, że zachowywał się prawie tak swobodnie, jak wtedy, gdy go obudziła i nie był jeszcze na tyle świadomy, co się wokół niego działo, by do końca pilnować swoich reakcji. Dłoń, która wylądowała na jej udzie, nie była chyba jeszcze skutkiem upojenia i braku hamulców, po prostu tak jakoś wyszło. Poza tym drobnym gestem nie robił w końcu nic więcej.
Wzruszył ramionami z udawaną skruchą.
- Może zacznę częściej wchodzić bez pukania, skoro chodzisz po swojej kajucie półnago - stwierdził. Poprzednie naruszenie niechcący jej prywatności musiało mu się całkiem spodobać. Napił się znów, zerkając na jej szklankę. Wyglądało to całkiem zabawnie, upijali się mniej-więcej równo, podczas gdy on pił trzy razy więcej.
Zamyślił się na moment, gdy zadała mu pytanie, a jego dłoń znieruchomiała. Może nie umiał skupiać się na dwóch rzeczach jednocześnie. Zakręcił szklanką, wpatrując się w nieokreślony punkt przed sobą.
- Nie wiem, jak to opisać. Trochę jak w małym mieście - odparł, choć nie wydawał się zadowolony z tego określenia. - Znasz tylko grupę osób, których spotykasz na co dzień. Nie masz jednej mesy, tylko kilkanaście, na każdym poziomie jedną, i nie ma powodu, żeby odwiedzać inne, skoro twoi znajomi są w tej jednej, konkretnej. Gdy przechodzisz na inny pokład, nawet nie każdy odpowiada ci na powitanie, prędzej zastanawia się kim jesteś i po co tu przylazłeś.
Uśmiechnął się lekko, wracając do analizowania dotykiem jej spodni.
- Nie umiem ci powiedzieć, jak to wygląda z punktu widzenia dowództwa. Podejrzewam, że ta decyzyjna część załogi jest znacznie większa. Na pewno jest - przeniósł wzrok na dłoń Hawk, zaciśniętą na szklance. - Ja większość rzeczy załatwiałem zdalnie, więc poza pokładem, na którym miałem swoją kwaterę, i drugim, gdzie się zgłaszałem raz na jakiś czas po zlecenia czy wypłatę, nie spędzałem zbyt wiele czasu. Okręt rzadko kiedy zmienia lokalizację, często zostaje na kilka tygodni w jednym miejscu, z założeniem, że gdzieś kiedyś będzie potrzebny, ale póki co robi bardziej za lotniskowiec dla mniejszych jednostek. Tak przynajmniej było tutaj.
Nawet nie zauważyła, kiedy obrócił się w miejscu, tak, by siedzieć przodem do niej. Zabrał dłoń z jej nogi, by oprzeć się łokciem na zagłówku, zyskując tym samym dostęp do jej rozpuszczonych włosów. Wsunął w nie rękę, przeczesując je palcami.
- Cała reszta jest taka sama, jak tu. Wieczory spędza się w mesie, trochę dłużej tylko trzeba czasem czekać na jedzenie. Nic nie przygotowujesz sobie sama, od tego są ludzie. Nie czuje się ogromu statku, kiedy twoja kajuta jest taka sama, jak ta, a w mesie mieści się maksymalnie trzydzieści osób jednocześnie. Tylko winda długo jedzie.
Nie zwróciła też uwagi, kiedy przyspieszył z piciem. W jego szklance znajdował się teraz może centymetr whisky, mimo, że dopiero co sobie jej dolewał. Musiał pierwszy raz od dawna poczuć wpływ alkoholu i uznać, że jednak mu się to podoba.
- Ja nie wiem, jak się żyje na statku takim, jak ten - przyznał. - Pomijając fakt, że nie mogę siąść i pograć z kimś w kwazara, albo choćby pogadać w mesie, nie bojąc się, że zaraz ktoś poderżnie mi gardło. Do wielu rzeczy muszę się przyzwyczaić.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

29 lip 2016, o 20:42

Ostatnie jego naruszenie jej prywatności skutkowało tym, że patrzył wszędzie indziej, byleby przez przypadek nie zobaczyć ramiączka jej stanika na nagim ramieniu.
- Jasne - odrzuciła, uśmiechając się szelmowsko. Nie za bardzo wierzyła w to przekonanie w jego głosie, które widziała teraz, a które szybko zniknie gdy wyjdzie z jej kajuty, ale nie planowała tego dalej komentować.
Słuchała z ciekawością jak opowiadał o życiu na pancerniku. Ona zawsze przywiązywała się do załogi, z którą przychodziło jej latać, mieszkać i spędzać wolny czas. Dlatego już na krążowniku jej się nie podobało. Za dużo osób, zbyt wiele ma głęboko wywalone na to, czy żyjesz, czy nie. Zaczynała jednak w oddziałach szturmowych. Tam jedyne osoby, które obchodziła, to pozostali żołnierze.
- Nigdy nie żyłam w ten sposób - zmarszczyła brwi, orientując się, że Rhama zmienił miejsce. Teraz, gdy był jeszcze bliżej, patrzył na nią z góry, bo zdążyła już zjechać niżej na tej kanapie. Uśmiechnęła się do niego, obserwując jego usta gdy mówił dalej. Szklankę oparła o swój brzuch, trzymaną w obu dłoniach.
- Nawet na krążowniku nie ma aż takiego dramatu. Zresztą nie lubię dużych jednostek, zawsze wolałam małe. Ciężej znosi się straty, bo każdy zna każdego, ale poza tym nie mam na co narzekać.
Uśmiech nie schodził z jej ust, ale niczego nie zrobiła, gdy wplótł palce w jej włosy. Wciąż, hardo trzymała szklankę obiema dłońmi, wciąż półleżała wciśnięta w swój róg.
Wciąż zaintrygowała szukała w jego zachowaniu zmian w miarę, gdy pochłaniał swoją porcję alkoholu.
- Jest trudniej i łatwiej jednoczesnie - przyznała, gdy wspomniał o tym, że nie wie, jak żyje się na fregacie wielkości Wraitha. - Nikt nie jest anonimowy. Nawet w przypadku piratów jesteśmy trochę jak... no trochę jak rodzina - zawahała się i, maskując to, po tym zdaniu upiła kolejny łyk whisky. Robiło jej się coraz przyjemniej.
- Pewnie wiesz, jak z rodziną jest. Plusy i minusy - westchnęła, wbijając wzrok w whisky. Długo zajęło jej przerzucanie się na inne alkohole, gdy gustowała głównie w ziemskich, szczególnie będąc w Przymierzu. Ale teraz nie narzekała.
Ona zbyt wielkiego pojęcia o rodzinnym życiu nie miała, mogła tylko podejrzewać, że podobnie, jak z załogą. Troszczysz się o kogoś więcej niż samego siebie.
- Nawet pieprzony Stadtford do niej należy i pewnie biegłabym mu pomóc, gdyby utknął w jakimś gównie - mruknęła, nie do końca zadowolona z tego, że miała takie a nie inne odruchy. Wciąż była na Reda zła, czego nie zamierzała ukrywać, ale nie potrafiłaby go zabić, jeśli nie wykazał faktycznej, żywej niesubordynacji. Albo nie zasłużył na to w inny sposób.
- Grupki znajomych na pancerniku - wróciła do poprzedniego tematu, odrywając spojrzenie od alkoholu. Zadarła nieco głowę do góry, by spojrzeć w jego oczy. Kąciki ust automatycznie powędrowały do góry. - Nie wyglądasz na kogoś, kto siedzi po nocach w mesie, pijąc albo grając w kwazara.
Nie wyglądał jej na osobę w jakikolwiek sposób towarzyską, nic na to nie mogła poradzić. Tak go już poznała i nie widziała go w zbyt wielu takich sytuacjach. Żadnej tak właściwie.
- A moja załoga... - westchnęła, po raz pierwszy odczuwając ukłucie czegoś, co można było nazwać poczuciem winy. Kilka dni temu w pełni ich rozumiała, teraz było jej trochę Naeema szkoda. - Nie lubi tego, czemu nie ufa. Może zluzują po Trouge.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

29 lip 2016, o 22:00

Milczał, rozważając jej słowa. Dla niej ludzie na tym statku byli rodziną, dla niego zagrożeniem. Jego zachowanie nie zmieniło się póki co, po prostu zaczął bawić się jej włosami, lśniącymi ciemną czerwienią w świetle kajuty. Nie zrobił niczego, co w jakiś sposób by zdradzało jego zamiary, za to zaczął znów - tak jak rano - plątać jej włosy. Choć pewnie nie robił tego specjalnie.
- Czyli Stadtford jest minusem - zaśmiał się, upijając kolejnego łyka. - A plusem? Z kim jesteś najbliżej?
Nie brzmiało to jak podchwytliwe pytanie, wywołane zazdrością, albo chęcią wywołania kłótni. Zresztą póki co niczego podobnego do zazdrości nie wykazywał, nie licząc docinek na temat metalowego kwiatka, z którym wróciła z Omegi. Pytał, bo chciał wiedzieć, a suche fakty, które posiadał z innych źródeł, na większość nurtujących go kwestii nie udzielały satysfakcjonującej odpowiedzi.
Parsknął śmiechem znów, gdy poinformowała go, jak bardzo w jej oczach jest nietowarzyski.
- Dlaczego? Bo tutaj mało się socjalizuję? Nie mam za bardzo okazji - stwierdził. - Nie spędzałem nocy zamknięty u siebie, czytając niemiecką poezję romantyzmu w oryginale, jeśli tak to sobie wyobrażasz. Tak samo jak nie nazwałem psa imieniem żadnego z bogów tysiąca mitologii.
Przez chwilę przyglądał się jej, jakby chciał dodać coś więcej, ale w końcu zrezygnował i pokręcił głową. Wydawał się jednocześnie rozbawiony i zażenowany. Opuścił wzrok gdzieś na wysokość jej obojczyka.
- Nie można pracować dwadzieścia cztery na dobę, każdego szlag w końcu strzela. To, że się nie upijam łatwo, nie znaczy, że nie lubię ludzi. Bo lubię. I może nie nazwałbym ich rodziną, ale miałem tam znajomych, z którymi spędzałem praktycznie każdy wieczór. Nieważne czy mieszkasz na takim Wraithcie, czy na tysiąc razy większym okręcie, każdy chyba czasem potrzebuje towarzystwa. Nawet ja, wbrew pozorom.
Dopił swoje whisky do końca. Czwarta. Zamrugał i przetarł oczy wierzchem dłoni, w której trzymał pustą teraz szklankę. Chyba zaczynało na niego działać, chociaż się nie przyznawał.
- Lubię kwazara - poinformował ją takim tonem głosu, jakby założenie, że w niego nie grywa, było najgorszą herezją. - Tylko zawsze przegrywam. Ale lubię. Mamy... mieliśmy swoje rozrywki. Tam się działo normalne życie, dni i noce upływały tak samo, jak tobie.
Pochylił się znów nad nią, by sięgnąć po butelkę i dolał sobie resztę jej zawartości. Pustą odstawił już tym razem na podłogę po swojej stronie i usiadł z powrotem tak jak wcześniej, odwrócony w stronę Hawk.
- Może tak. Chociaż nie sądzę - zakręcił szklanką. - Ale z drugiej strony... rudy nie groził, że mnie zapierdoli, nawrzucał mi tylko na wszelki wypadek. Myślisz, że to dobry znak?
Parsknął śmiechem i znów zamrugał mocniej, niż zwykle, a palce jego wolnej dłoni z powrotem wplątały się w czerwone włosy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

29 lip 2016, o 22:41

Pytanie o osobę, z którą była najbliżej z całego statku, wydawało jej się dość proste. Ale potem zaczęła myśleć o pozostałych - na wszystkich zależało jej tak samo, nawet na głupim Stadtfordzie. Była jeszcze Vinnet, był Q.
Jej jedyna rodzina od bardzo dawna.
- Chyba z Adamsem - mruknęła po chwili głębszego zastanowienia. - Deucem. Potrafi być małym gnojkiem, którego znajdziesz zachlanego pod stołem, oglądającego na omni-kluczu voluskie telenowele, ale jest w porządku.
Podsunęła nogi nieco wyżej, siadając już w ten sposób, że nawet nogi miała na kanapie. Leżało jej się dość wygodnie. Z krajobrazem Noverii za plecami, z dłonią Rhamy blisko twarzy i szklanką whisky w ręku było jej przyjemniej niż kiedykolwiek w łóżku.
- Wyciągnął mnie z Cytadeli. Skrzyknął całą załogę i wyjebał tych, którzy nie chcieli uciekać. Teraz po każdym zleceniu przychodzi sprawdzić, czy mam wszystkie klepki na miejscu - zmarszczyła brwi, nie do końca chcąc, by zabrzmiało to tak źle, jak koniec końców wyszło, ale nie wiedziała jak się poprawić. Dodała więc jedynie: - Obraził się na mnie kiedy na przepustkę zabrałam załogę na tę Noverię. Trzy razy wyciągałam go z ich aresztu, za zakłócanie porządku i bójkę.
Znów się zaśmiała, przypominając, jakie dokładnie były wtedy jego wymówki.
- Wrzucił jakiegoś hanara do ogrzewania twierdząc, że był agresywny i rzucił się na niego z mackami.Nie wiem jakim dupkiem trzeba być, żeby wkurwić hanara.
Deuce potrafił być kompletnie zdziecinniały i to dlatego generałowie Przymierza tak go nienawidzili. Nawet teraz nie stracił swojego poczucia humoru, choć definitywnie nie było już tak... sielankowo. Czując, jak jej myśli zaczynają krążyć w tym kierunku, który był dość niebezpieczny, znów spojrzała na Rhamę. Krótko, by przypomnieć sobie gdzie jest i jak powinna się czuć.
- To co robisz, jeżeli nie czytasz niemieckiej poezji w oryginale? - zaciekawiła się, zdając sobie sprawę z tego, że Naeem miał prawdopodobnie sporo wolnego czasu, skoro nie mógł zadawać się z załogą. - Oglądasz niemieckie dramaty? - uśmiechnęła się przebiegle, wybijając rytm paznokciami uderzającymi o powierzchnię szklanki.
- Nie lubię żadnych gier, nie umiem przegrywać - wzruszyła ramionami, nawet nie myśląc, by oferować mu partię kwazara.
Pewnie doprowadziłoby to tylko do kolejnej, wielkiej kłótni między nimi.
- To prawie jakby ci powiedział, że cię lubi - parsknęła śmiechem, gdy wspomniał o Stadtfordzie. - Pewnie źle mu z tym, że być może ocaliłeś mu skórę, interesując się tym, czy umrze, czy nie. Musi go to doprowadzać do szaleństwa, musiał się wyżyć.
Chciała wyciągnąć jego dłoń ze swoich włosów, zanim znowu je poplącze, ale zrezygnowała. Dopiła tylko swoją whisky i uważnie na niego spojrzała.
- Wyglądasz inaczej, Naeem - powiedziała, udając poważny ton. - Dobrze się czujesz? - uniosła dłoń ku jego twarzy, gładząc jego policzek, by chwilę później wierzch swojej dłoni przyłożyć do jego czoła.
- Upijanie się musi być dziwne dla kogoś nieprzyzwyczajonego - zaczęła się śmiać, nie mogąc wytrzymać z tym wyrazem poważnego zaniepokojenia jego stanem. Widziała, że whisky zaczyna powoli działać, ale daleko był do podpitego.
- Tam jest następna butelka - wskazała podbródkiem na szafkę przy łóżku, odrywając rękę od jego twarzy gwałtownie, jakby koniecznie musiała trzymać swoją pustą szklankę obiema dłońmi, inaczej na pewno upadnie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

29 lip 2016, o 23:44

Gdy opowiadała o swoim pilocie, uśmiechał się coraz szerzej, a kiedy wspomniała o wkurwionym hanarze, roześmiał się już na głos. Trochę brzmiało, jakby opowiadała o swoim przyjacielu wyrwanym z innego świata, nie o Adamsie, który siedział kilkanaście metrów od nich, za bliżej nieokreśloną ilością ścian i zapewne nienawidził Naeema tak samo, jak Kirył. Nie była w stanie jednak tego stwierdzić, bo z nikim z załogi nie rozmawiała na temat Rhamy, a ani jeden, ani drugi z mężczyzn nie przyznawał się do jakiegokolwiek czasu spędzonego razem. W sumie szkoda, była szansa, że akurat oni by się jakoś dogadali, pod warunkiem, że mieliby możliwość spicia się razem - czyli skrzynkę wódki i dużo wolnego czasu.
- Nawet nie umiem sobie wkurwionego hanara wyobrazić - stwierdził, wyciągając rękę z jej włosów, których przez niego nie dało się już niestety przeczesywać, przynajmniej bez zagrożenia wyrywania jej kilku z każdym ruchem palców. - Co się z nim wtedy dzieje? Zaczyna świecić mocniej? Agresywnie dawać po oczach? Oberwanie macką to już chyba szczyt wszystkiego.
Wyglądał na równie rozbawionego, gdy poinformowała go, że w nic nie gra i nie będzie. Nie był zdziwiony, wręcz przeciwnie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby z nią wygrał, pewnie wyrzuciłaby go ze swojej kwatery w pół sekundy i jeszcze opierdoliła z góry na dół.
- Kiedy jestem sam? Głównie gram - odparł, wzruszając ramionami. Nie dookreślił w co, albo na czym. - Ale ostatnio spędzam w samotności więcej czasu niż zwykle, więc nie wiem. Może nauczę się szydełkować, albo grać na harmonijce.
Zmarszczył brwi, gdy dotknęła jego twarzy i spytała, czy wszystko z nim w porządku. Starał się nie pokazywać po sobie, że cokolwiek się z nim dzieje, że alkohol zaczął działać, a Hawk mimo wszystko to zauważyła. Pokręcił głową i znów napił się whisky.
- Mam jeszcze, dziękuję - uniósł szklankę wyżej, jakby chciał, by zobaczyła ją lepiej. - Nie jestem nieprzyzwyczajony. Po prostu... miałem przerwę.
Przeniósł jednak wzrok na alkohol, stojący przy łóżku. Tamten nie był kupiony przez niego, ale należał do tego samego rodzaju. Po chwili namysłu wstał i przeszedł po niego te kilka kroków. Nie chwiał się jeszcze, więc procenty dopiero zaczynały mieć na niego wpływ. Hawk zresztą czuła to samo, bo żadne filtry nie zmniejszały jej mocy wypitej whisky. W kajucie nagle zrobiło się znacznie cieplej i trudniej było utrzymać ostrość wzroku.
- Czuję się świetnie.
Pełna butelka wylądowała na kanapie, na miejscu, w którym siedział dotąd Rhama, a on sam stanął przed nią i pochylił się, opierając się rękami po dwóch stronach jej głowy. Zasłonił całe światło. Przez chwilę wyglądał, jakby zamierzał ją pocałować, ale tylko parzył na nią z bliska, uśmiechając się lekko.
- Co z Trouge? - spytał. Był bardzo blisko, czuła jego pachnący whisky oddech i gdyby choć trochę odsunęła się od oparcia, w które ją nie do końca fizycznie wgniatał, ich usta pewnie by się zetknęły. Uznanie tego, co działo się między nimi, za coś rzeczywistego i zaprzestanie okłamywania samych siebie, że tu się nic nie dzieje, zburzyło wiele ścian. - Kupiłaś sobie coś innego, niż szara sukienka?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 00:27

Również parsknęła śmiechem, próbując wyobrazić sobie jak może wyglądać wyprowadzony z równowagi hanar. Nie spotkała ich zbyt wielu, ale absolutnie każdy był w czasie ów spotkania ostoją spokoju. Jakiekolwiek próby negocjacji z nimi, albo targowania się, bo niestety zbyt często prowadzili jakieś działalności gospodarcze, doprowadzały ją do szału.
- Ja też nie - rzuciła tylko, rezygnując w ogóle z jakichkolwiek prób w obawie, że opluje się własną whisky.
Przestała odczuwać taką tęsknotę za Noverią co wcześniej, gdy tylko spojrzała na ośnieżone szczyty. Kanapa zdecydowanie stała się najlepszym miejscem pod słońcem, nawet nie planowała przenoszenia się do łóżka, czegokolwiek Naeem by nie robił.
Wspólne picie i rozmowa z nim okazała się być jeszcze lepsza, niż podejrzewała. Nie chciała tego kończyć tak szybko, po zaledwie godzinie spędzonej na pytaniach i odpowiedziach. Nawet, jeżeli za wszelką cenę chciała przysunąć się jeszcze bliżej, usilnie ściskała tylko swoją szklankę.
- W co? - spytała z ciekawością, której nie zaspokoiła jego zdawkowa odpowiedź. Wciąż nie wiedziała co robi w wolnych chwilach, wciąż chciała wiedzieć.
- Ale ja nie mam, dżentelmenie - uniosła ostentacyjnie swoją pustą szklankę, sugerując mu, że powinien w takiej sytuacji wstać i grzecznie jej nalać, bo ona nie planowała się z tego rogu ruszać. Wciśnięta w oparcie planowała spędzić tak całą noc, jeżeli będzie jej dane.
- Oczywiście - znów zgodziła się z przebiegłym uśmiechem. Przerwa, nieprzyzwyczajenie - tak czy inaczej, alkohol musiał trafiać go szybciej niż zwykle. Wciąż zdecydowanie wolniej niż ją, dlatego była mniej więcej równo wprawiona co Rhama, choć miła jedną trzecią jego porcji.
Uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy wreszcie zdecydował się pójść po butelkę. Przekonana, że zrobił to po to, by móc jej nalać, zdziwiła się, gdy rzucił ją na swoje miejsce. Od razu sięgnęła ku niej ręką, tylko po to, by nagle poczuć zbliżające się do niej ciało.
Mruknęła zaskoczona, odwracając głowę od butelki i przenosząc na niego wzrok.
Alkohol sprawiał, że sama jego bliskość doprowadzała ją do szaleństwa.
- Nic - odrzuciła tylko, uśmiechając się, by zamaskować fakt, że cała zadrżała, nie mogąc powstrzymać się przed spoglądaniem w błękit, który miała przed oczami. - Kupiłam. Kilka rzeczy.
Dłonią po omacku sięgała po butelkę, przenosząc wzrok na jego usta. Wstrzymała oddech, jakby to miało pomóc jej zwiększyć odległość między nimi i sprawić, że nie będzie czuła się tak spragniona dotyku jak w tej chwili.
- Przecież czujesz się świetnie, gdzie twoje hamulce? - uśmiechnęła się, pozostawiając szklankę bez oparcia, by dłonią złapać jego podbródek. - Ile? Jeszcze pół drugiej? - wspomniała jego przewidywania, unosząc podbródek do góry, powstrzymując go przed pocałowaniem jej. Bała się, że to zrobi i nie będzie w stanie drugiej whisky dokończyć.
Odchylając jego głowę na bok, musnęła nosem chłodną powierzchnię implantu, pozwalając sobie na to tylko dlatego, że jego brak czucia w tamtym miejscu był jedynym argumentem, jaki mogła w tej chwili wymyślić. Dłoń przesunęła niżej, na jego klatkę piersiową, odpychając go od siebie i starając zepchnąć na miejsce obok. Butelkę whisky trzymała blisko przy sobie.
- Błękit - mruknęła nagle, znów zatracając się w kolorze jego oczu. - Byłam kiedyś na stacji o takiej nazwie. Nie była tak przyjemna.
Nie wytłumaczyła tak przyjemna jak jego oczy, bo zdołała się powstrzymać. Odkręciła tylko butelkę whisky i nalała sobie podobną porcję co wcześniej, opierając się pokusie nalania tyle, ile Rhama.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 01:15

- Jest taka gra, Winds of Winter, nie wiem czy znasz. Lubię czasem siąść na kilka godzin, jak mnie nic nie goni - przyznał, uśmiechając się lekko, jakby przyznawał się do czegoś wstydliwego. - Turiańska.
Nie powiedział nic więcej, bo nie sądził najwyraźniej, że będzie ją to interesowało. Uśmiech za to poszerzył się znacznie, gdy zobaczył jej reakcję na swoją bliskość. Nie pocałował jej, choć przyglądał się z bliska jej ustom. Czuła znajomy zapach, przebijający się przez woń alkoholu, który pili oboje. Prawdopodobnie żel pod prysznic, rano Rhama pachniał tak samo.
- Szkoda - powiedział cicho.
Dłoń, w której nie trzymał szklanki, przeniosła się na jej ramię i powoli zsunęła w dół po jej ręce, docierając w końcu do zaciśniętych na butelce palców. Powstrzymał ją przed nalaniem sobie whisky, skoro chciała, żeby zrobił to za nią dżentelmen. Nazywanie go tym słowem było czymś, z czym nie spotykał się pewnie na co dzień, więc parsknął krótko śmiechem.
- Hamulce mają się świetnie. Może być i pół.
Nie zamknął oczu, gdy przesunęła nosem po chłodnym metalu, zastępującym część jego żuchwy. Musiał żałować teraz, że nie ma w nim czucia, bardziej niż normalnie. Kiedy cofnęła głowę, wciąż obserwował ją z bliska, ze znajomym już wyrazem twarzy. Jego jasne spojrzenie było wygłodniałe, zniecierpliwione. Ale wyciągnął tylko butelkę z jej dłoni i odsunął się, by z powrotem usiąść obok, skoro go odepchnęła. Na trzymaną przez nią szklankę z powrotem padło światło jarzeniówek, ułatwiając mu uzupełnienie jej za nią. Uniósł brwi, gdy wspomniała stację Błękit, najwyraźniej nie rozumiejąc zawoalowanego komplementu. Może nie dostawał ich w życiu zbyt wiele, a może skoro sam nie potrafił komplementować, trudno było mu też zauważyć, gdy ktoś kierował je w jego stronę. Nie miał pojęcia, o co jej chodzi.
- Może jednak powinienem nalać ci mniej - mruknął z rozbawieniem, uznając jej słowa za bredzenie bez większego sensu.
Przetarł dłonią implant w miejscu, gdzie przedtem dotknęła go Hawk, ale chyba zupełnie nieświadomie. Zamrugał też znów mocniej, rozpierając się wygodnie na kanapie obok czerwonowłosej. Tym razem jednak nie pozostał długo od niej oddalony. Przechylił lekko głowę i odgarnął włosy, które poplątał, żeby zyskać dostęp do jej szyi i ramienia. Delikatnie gładził je palcami wolnej ręki, z fascynacją obserwując ciarki, które pojawiały się pod jego dotykiem na skórze Hawk.
Jakby nigdy nic, napił się, tym razem trochę wolniej, jakby obawiał się, że whisky, którą właśnie otworzył dla niej, nie jest tak dobra jak ta, której końcówkę miał w szklance.
- Opowiedz mi jeszcze, jak się tu żyje - poprosił. Zmarszczył lekko brwi, jakby nie do końca potrafił wyjaśnić, o co mu chodzi. Normalnie pewnie bez problemu zadałby konkretne pytanie za pierwszym razem, teraz jednak musiał się chwilę zastanowić, zanim doprecyzował. - Czego jeszcze nie wolno, poza wchodzeniem do ciebie bez pytania? No i odwiedzaniem kokpitu, Adams jasno dał mi to do zrozumienia. Poza tym nie powiedziałaś mi nadal, czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić - uśmiechnął się, nagle znajdując się bliżej. Ale nie tak blisko jak przed chwilą, gdy się nad nią pochylał. Po prostu siedział obok, spoglądając na nią z góry z uśmiechem, którego na co dzień ciężko było uświadczyć. - Mam tylko siedzieć bezczynnie w kajucie, wyjadać wam jedzenie i schodzić ludziom z drogi, czy mogę się do czegoś na Wrathcie przydać?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 01:49

W życiu nie słyszała o tej grze, ale nigdy też się tym nie interesowała. Nie potrafiła grać bez wściekania się, obojętnie czy próbowałaby teraz, czy kilka lat temu, w Przymierzu. Wtedy zresztą nie była fanką marnowania czasu na takie rzeczy - wolała czytać, książki albo raporty. Pisać tylko to drugie. Czuła się nieswojo mając wreszcie czas wolny, cały czas uczucie, że nie zrobiła wszystkiego, co do niej należało, tkwiło gdzieś w jej głowie, dając uczucie podobne do swędzenia.
Nazwa gry od razu wyleciała jej z głowy.
- Mhm - mruknęła tylko w odpowiedzi na jego szkoda, mając kłopot ze skupieniem się na tym, co dokładnie chciał jej przekazać. O Trouge kompletnie zapomniała. Stacja nie była istotna, przecież czekało ich tyle godzin do zadokowania w niej. W ciągu tego całego czasu sporo mogło się wydarzyć, a ona przestała po prostu po cichu na to liczyć.
Teraz na to czekała.
Napiła się małego łyka Sur'Ketu, gdy po iście dżentelmeńsku został jej nalany. Uwielbiała jego smak, ale po nieco słodszym prezencie od Naeema wydawał się być bardziej gorzki niż w rzeczywistości.
- Może - wzruszyła ramionami, na tym etapie ignorując już to, jak reagował na jej niezbyt konkretny komplement. On też nie popisał się gdy zobaczył ją w makijażu, miała prawo do najbardziej koślawych tekstów posłanych w jego kierunku. - Mała stacja, na której zamknięto mnie razem z pojebami niekoniecznie mówiąc mi o wszystkim wcześniej.
Nie planowała wracać do tych wspomnień, choć nie były dla niej tak nieprzyjemne, jak może powinny. Mordowanie się nawzajem na zasadzie wyłonienia najsilniejszej jednostki wiele osób przyprawiłoby o traumę, ale dla Hawkins to nie było zbyt przerażające wydarzenie. Nie znała tych ludzi, nie znała ani jednej osoby. Nie miała powodu, by odczuwać względem nich sympatię, jeżeli wiedziała, że nie wypuszczą jej, jeżeli przy życiu pozostanie ktokolwiek inny.
Gdy w grę wchodziło przetrwanie, jej moralny kompas przestawał działać w ciągu kilku sekund zawahania.
Oparła szklankę o własną klatkę piersiową, jakby tym samym chciała uspokoić serce. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcze, zmuszając do głębszego wciśnięcia się w róg, w którym obecnie siedziała. Kanapa miała jednak swoje granice, których Hawkins nie potrafiła przekroczyć. Skupiła się więc na unikaniu kontaktu wzrokowego przez krótką chwilę, która pozwoliła jej się opanować. Alkohol sprawiał, że wszystko odczuwała dziesięć razy intensywniej.
- Nie wolno dostawiać się do kapitana - uśmiechnęła się szelmowsko, upijając kolejny łyk. Widząc, że zwolnił picie, złapała za butelkę drugiej whisky, grożąc tym samym, że zaraz doleje jej do poprzedniej, mieszając obie.
- Jeszcze o tym nie myślałam - przyznała, gdy spytał co mógłby robić na statku. Każdy miał tutaj swoją rolę, nie mieli po prostu oddziału naziemnego, bo jego utrzymanie na fregacie było zwyczajnie nieopłacalne. - Nie dostałam twojego CV - poskarżyła się, wreszcie zmuszając się do spojrzenia na jego usta, a później wreszcie i na oczy.
- Nie wiem, co potrafisz - dodała niewinnie, przenosząc wzrok na dłoń, w której trzymał szklankę z alkoholem. - Poza łamaniem zabezpieczeń i tworzeniem programów wykorzystywanych w porno.
Uśmiechnęła się przebiegle, bo doskonale wiedziała, że musiał umieć więcej. Drażnienie się w ten sposób było jednak dla niej przyjemnością, szczególnie, że było też jedynym sposobem na odegranie się za to, jak próbował wyprowadzić ją z równowagi i wcisnąć mocniej w oparcie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 13:18

Rhama zerknął na nią uważnie znad szklanki, ale nic nie powiedział. Może uznał, że wspomnienie stacji Błękit i wydarzeń, które miały tam miejsce z jej udziałem, nie były tematem, który warty był poruszania. Nadal nie rozumiał, skąd w ogóle się on pojawił. W swoim spojrzeniu nie widział pewnie nic nadzwyczajnego, zresztą widział je tylko wtedy, gdy spoglądał w lustro przy goleniu. A znając życie, własne oczy nie fascynowały go tak, jak fascynowały Hawk.
Czekał, aż zacznie odpowiadać na jego pytania i zapomni o byciu zamkniętą z pojebami gdziekolwiek. Teraz była tutaj z nim, i to wcale nie wbrew własnej woli. Trudno było nie zauważyć jak na niego reagowała - nawet gdy nie usiłowała tego po sobie pokazywać, to zdradzało ją jej własne ciało. Widział przyspieszony oddech i gęsią skórkę w miejscach, po których przesuwał palcami, co dekoncentrowało też jego. Nie wiedziała w końcu, czy zwolnił, bo chciał w ostatnich łykach docenić smak kończącej się whisky, czy dlatego, że jej osoba zaabsorbowała go tak, że zapomniał o trzymanej w dłoni szklance. Dopiero gdy zagroziła, że doleje mu do niej drugiego, dopiero co otwartego alkoholu, odsunął ją od Hawk i parsknął śmiechem. Napił się, choć nie opróżnił jeszcze naczynia do końca.
- Bardzo mi przykro, ale na to już za późno - odparł, dostawiając się do niej nadal. Przesunął teraz palcami po jej obojczyku, w górę szyi i po linii szczęki. - I faktycznie wcale mnie do niczego nie zmuszasz. Człowiek próbuje delektować się smakiem, a ty chcesz, żebym pił na ilość. Powinnaś się wstydzić.
Zaśmiał się, gdy zasugerowała, że powinna otrzymać jego CV. Siedząc tak obok niej, zupełnie swobodnie rozmawiając na dowolne tematy i czerpiąc przyjemność z jej towarzystwa, nie był Naeemem, którego przyprowadziła na pokład, oddając mu jedną z kajut. Nawet gdy znalazła się z nim w łóżku jego kwatery na pancerniku, nie zachowywał się tak naturalnie, jak teraz. No, może nie teraz, ale piętnaście minut temu, kiedy jeszcze automatycznie łapał ostrość widzenia. W tej chwili był odurzony alkoholem i jej bliskością, choć nad jednym i drugim miał jeszcze kontrolę.
- Niewiele - odparł, unosząc brwi i robiąc smutną minę. - Potrafię robić kółka z dymu i podobno całkiem nieźle śpiewam. Może dla tego znajdziesz jakieś zastosowania? - starał się zachować powagę, ale nie było łatwo, więc kąciki jego ust drżały wciąż w półuśmiechu. - Umiem też pilotować skycara.
Ostatnią umiejętnością pochwalił się z przeogromną dumą, jakby to było największe osiągnięcie w jego życiu i parsknął w końcu śmiechem. Dopił zawartość swojej szklanki do końca i na moment odsunął rękę od szyi Hawk, by sięgnąć po butelkę i dolać sobie drugiej, równie nieznanej mu whisky. Po raz kolejny prawie pod sam brzeg. Spróbował i spojrzał na etykietę z dziwną miną, jakby zastanawiał się, dlaczego to jest takie gorzkie.
- A tak poza tym, to mówiłem ci już - wciąż wpatrywał się w butelkę, choć po jego twarzy błąkał się uśmiech. - Jeśli chodzi o jakiekolwiek systemy, to zrobię, co tylko chcesz. Może mi to ewentualnie zająć trochę więcej czasu, jeśli nie robiłem tego przedtem. Jakbyś też chciała jakiś program do filmów... rozrywkowych, to nie ma sprawy, daj tylko znać - zerknął na nią. - Mógłbym siąść nad systemami Wraitha i zobaczyć, czy da się z nich coś zrobić sensownego. O ile ktokolwiek dałby mi do nich dostęp - wzruszył ramionami i odstawił butelkę. Pewnie mógłby dostać się do nich sam, ale nie widział potrzeby, dopóki nikt nie wyraził chęci usprawnienia Wraitha.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 14:14

Mogła udawać, że jej się to dostawianie nie podoba, ale raczej była mało przekonująca. Zastanawiała się ile osób jak na razie zauważyło, że Rhama przesiadywał w jej kajucie sporo czasu, a ona też będąc u niego marnowała tam kilka godzin z całego dnia. Deuce pewnie mógł już coś podejrzewać. Kirył nie miał podstaw, choć widział ich w mesie razem. W zasadzie w obecnej chwili jej to absolutnie nie przeszkadzało, nawet, jeżeli w oczach załogi mogła bratać się z wrogiem.
- Delektowanie się smakiem to picie takich ilości, jaką ja piję - odrzuciła niewinnie, wskazując na swoją szklankę, tylko w jednej trzeciej wypełnionej alkoholem.
Widząc, że na Rhamę whisky zaczyna coraz bardziej działać, kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że prawdopodobnie wygląda na równie wstawioną co on. Następną szklankę wypełni do połowy, teraz miała mało. Za mało. Zawsze im więcej piła, tym więcej chciała.
- Umiesz śpiewać? - to jedno zdanie wprowadziło ją w tak wielki szok, że przestała zwracać uwagi na przesuwające się po jej obojczyku palce. Drżenie ustało, zastąpione zaskoczonym wyrazem twarzy. - Umiałeś wcześniej, czy dopiero teraz? - mruknęła, unosząc własną dłoń do jego twarzy, gładząc powierzchnię implantu.
W końcu uczył się na nowo mówić, stał się mrukliwy. Zastanawiała się kto i kiedy usłyszał go, gdy w ogóle śpiewał, skoro nieczęsto się odzywał, przynajmniej z początku. Wyobrażenie sobie śpiewającego Naeema było czymś bardziej szokującym niż wizja jego siedzenia w gronie znajomych na pancerniku. Nawet zapomniała o whisky w dłoni.
- Nigdy nie widziałam, jak palisz - dodała, odrywając wzrok i rękę od jego implantu. Wspominał o filtrach, ale chyba nigdy nie widziała ani w jego kajucie, a co dopiero w dłoni, papierosa. Wiecznie to ona paliła więcej niż potrzebowała, tylko po to żeby się skupić.
- Wyślę do ciebie Mouse'a - uśmiechnęła się, myśląc o chłopaku natychmiast. Był chyba najniewinniejszym członkiem jej załogi. Zaufał Pixie i ściągnął ją na pokład, a teraz za jej głowę wyznaczona była nagroda. Mógł chcieć się odkupić w oczach Hawkins. - Nie ma uprzedzeń do Cerberusa ani obcych ludzi, za to podobne talenty do ciebie. Nie powinien pluć na jadem - wzruszyła ramionami, spoglądając na trzymaną przez niego butelkę, której etykietę czytał.
Mouse akurat ze wszystkich był osobą, którą najczęściej spotkać można było zaszytą gdzieś w maszynowni, stąd w ataku bardziej za złe miał organizacji uszkodzenie statku, niż uszkodzenie jego załogi. Brzmiał na zdecydowanie lepszy wybór niż reszta jej techników.
Widok butelki przypomniał jej o whisky, więc napiła się łyka, wciąż nie otrząsając się z zaskoczenia po nowinach sprawionych jej przez Naeema.
- Jesteś kompletną zagadką - westchnęła cicho, zrozpaczona tym, że już na tym etapie nie ma pojęcia, czego powinna się po nim spodziewać. - Powiedz coś więcej - poprosiła, będąc w stanie znieść wodzące po jej skórze palce, jeżeli tylko kontynuuje mówienie o sobie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 14:56

Przez chwilę nie rozumiał, o co pyta. Teraz sprawiło, że na jego twarzy pojawiła się lekka konsternacja. Dopiero po dłuższej chwili pojął, o co jej chodzi i zaśmiał się, ale krótko, bo przerwała mu znów dłoń zbliżająca się do jego twarzy. Złapał ją, gdy przesunęła się już po implancie i pokierował na skórę swojej szyi i karku, w której dla odmiany miał czucie. Wiedział, że lubi jego wszczep, choć prawdopodobnie nie miał pojęcia dlaczego, ale przyzwyczaił się do tego. W tej chwili jednak wolał móc reagować na jej dotyk, a nie domyślać się tylko, że gdzieś tam krąży po metalu w okolicach jego żuchwy.
- Umiałem wcześniej - odparł cicho. - To znaczy... nie wiem, co sobie wyobrażasz, to nic nadzwyczajnego, po prostu podobno dobrze się mnie słucha. A ja lubię. Czasem.
Przesunął jej rękę na swoją klatkę piersiową, opierając ją o mostek. Wciąż zaciskał palce na jej dłoni, w zamyśleniu nie kontrolując tego, więc nie mogła za bardzo nią ruszyć tam, gdzie chciała.
- Wiem, że mój głos jest dziwny. Ale nie zmienił się diametralnie, nie stał się niższy po operacji, tylko inaczej rezonuje. Podejrzewam, że mógłbym nad tym popracować i ustawić modyfikatory tak, żeby brzmieć normalnie, jak człowiek, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Nie słyszałem też, żeby przeszkadzało komukolwiek innemu.
Puścił ją, pozwalając jej zabrać dłoń, albo przenieść ją w inne miejsce, nawet z powrotem na wszczep, jeśli tylko chciała. Nie siedział daleko, nadal pochylał się nad nią. Teraz z powrotem miał jedną rękę wolną, z czego skorzystał - przysunął się jeszcze bliżej i przyciągnął Hawk do siebie, tak, by ona mogła oprzeć głowę o jego ramię, a on ją objąć. Dopiero wtedy wrócił do muskania palcami jej miękkiej skóry, tym razem na drugim ramieniu. Upił łyka whisky i oparł szklankę o kolano.
- Bo nie palę - odparł z rozbawieniem. - To nie znaczy, że nie potrafię.
Skinął tylko głową, gdy postanowiła pozwolić mu na modyfikacje systemów Wraitha. Przez chwilę zastanawiał się chyba, o kim mówi, ale szybkie zastanowienie się nad poszczególnymi członkami załogi pozwoliło mu w końcu wywnioskować, kim jest wspomniany Mouse. Może i wiedziałby to od razu na trzeźwo, teraz jednak musiał się nad tym skupić nieco dłużej.
- A co więcej chcesz wiedzieć? - zaśmiał się. Nie wiedziała, czy spogląda na jej szklankę, czy w jej dekolt, ale patrzył w dół. Jeśli to drugie, to wychodziło mu to mało subtelnie. Zauważył, że zaciekawiły ją rzeczy, które nie miały związku z Cerberusem, ani tym, co mógł zrobić dla Wraitha i jego załogi, więc nad tym zaczął się zastanawiać. - Zdałem egzamin na skycary tylko i wyłącznie dlatego, że zmieniłem wynik w systemie. Nie chciało mi się podchodzić do niego drugi raz. Nie umiem gotować, podgrzewając gotowe danie jestem w stanie niechcący spalić kuchnię. Kiedyś przeze mnie ewakuowali pół pokładu, bo próbowałem zrobić sobie coś do jedzenia w nocy. Mam dwie lewe ręce, jeśli o to chodzi.
Zjechał po oparciu nieco niżej, by móc przesunąć nosem po jej policzku. Mówił chyba trochę mniej wyraźnie, niż dotąd, albo ona go coraz gorzej rozumiała, bo alkohol przytępił jej wszystkie zmysły poza dotykiem. Upił łyka ze swojej szklanki, mierząc ją swoim jasnym spojrzeniem.
- Wyglądasz jak bogini wojny - powiedział, zanim się nad tym zastanowił i gdy dotarło do niego, jak słaby był w rzucaniu komplementów, parsknął śmiechem z zażenowaniem. Przetarł oczy grzbietem dłoni, w której trzymał whisky i spróbował skupić się na niej, ale nie wychodziło. - Chociaż nie teraz. Teraz trochę mniej.
Jego cierpliwość dobiegła końca. Pochylił się nad nią, by pocałować ją mocno. Może i mu się do niczego nie spieszyło, ale jej bliskość musiała być dla niego oszałamiająca, w tym stanie już na pewno.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 lip 2016, o 16:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Nie wyobrażała sobie niczego, bo nie była w stanie. Sama myśl była dla niej zbyt pokręcona by mogła to wszystko pojąć. Przez myśl przeszło jej nawet, że może gdy jest już tak wstawiony, to mogłaby go poprosić, żeby coś zaśpiewał, ale szybko pozbyła się tej idei z głowy. Zabrzmiałaby zbyt idiotycznie.
- Nie jest dziwny - odrzuciła cicho, spoglądając na jego usta, a nie implant, choć to on mógł bardziej odpowiadać za to jak Naeem brzmiał. - Dobra, trochę jest. Ale mi też nie przeszkadza - dodała i parsknęła śmiechem, przyznając mu koniec końców rację. - Podoba mi się.
Głos Rhamy brzmiał przyjemnie dla ucha nawet, gdy mówił. Mogła tylko podejrzewać, że podobnie jest w przypadku śpiewania. Brzmiał osobliwie, co w żadnym stopniu jej nie przeszkadzało.
Posłusznie przeniosła dłoń tam, gdzie sam ją skierował, muskając palcami ciepły policzek, a później opierając ją o ciemną koszulkę. Implant wciąż był ciekawy, więc bezwiednie ją do niego ciągnęło, choć nigdy nie na długo. Zawsze ostatecznie wolała jego rozgrzaną skórę i ta sytuacja nie była od pozostałych odmienna.
Oderwała szklankę od swojej klatki piersiowej, unosząc ją do góry by zwilżyć alkoholem usta i przepłukać nim gardło. Jej gorzki smak już jej się przegryzł, przestała czuć słodkość poprzedniego trunku. Sur'Ket znów smakował wyśmienicie.
Pozwoliła przyciągnąć się do jego ciała, opierając głowę o jego ramię. Choć siedziała teraz tyłem do iluminatora, a on sam wyciągnął ją z jej rogu, tutaj czuła się, jakby odkryła nową definicję komfortu. Było jej ciepło, a przez zapach whisky docierał do niej również aromat żelu pod prysznic, z którego musiał korzystać, bo czuła go też gdy wyszedł rano spod prysznica.
Podobało jej się to jak na niego działała w połączeniu z salariańskim alkoholem. Może wciąż kontrolował swoje hamulce, ale chyba i tak nie działały tak, jakby tego oczekiwał, albo na tym etapie już go to nie obchodziło. Tak jak fakt, że wpatrywał się w jej dekolt, bo to było doskonałe miejsce do zawieszenia wzroku w zamyśleniu.
- Cokolwiek - odrzuciła, pijąc swoją whisky w nieco szybszym tempie, o czym zorientowała się dopiero gdy została jej może połowa początkowej zawartości w naczyniu. Westchnęła i odłożyła szklankę na bok, opierając o własne udo i przytrzymując jedną ręką. - Już myślałam nad tym, by pozwalać ci prowadzić jeżeli kiedyś będziemy w cywilizowanym miejscu, ale spasuję - zaśmiała się głośno, przesuwając się nieco bardziej w stronę jego twarzy niż wcześniej. Z siedzenia obok powoli zaczynała leżeć na nim tak, jak wcześniej leżała oparta o kanapę, ale nie powinno mu to przeszkadzać. - Nie pamiętam kiedy ostatnio cokolwiek przyrządzałam sobie sama, poza odgrzaniem - dodała, komentując jego drugą umiejętność, a raczej jej brak. W wojsku czy na statku, zawsze catering miała załatwiony. Konieczność gotowania codziennie wydawała się być dla niej kuriozalna.
Westchnęła cicho, czując, jak ich twarzy nie dzieli już nic poza marginalną odległością. Przed chwilą chciała się jeszcze napić, ale w tym momencie szklankę trzymała tylko i wyłącznie odruchowo, z przyzwyczajenia, bo natychmiast zapomniała o jej obecności.
- Bogini wojny? - mruknęła, czując, jak usta wyginają jej się w uśmiechu. Takiego określenia jeszcze nie słyszała. Może i brzmiało śmiesznie, ale nie odczuła tak tego już nieco trafiona procentami zawartymi w whisky. - Nie wiem z której mitologii.
Parsknęła śmiechem, nim zatkał jej usta pocałunkiem. Dobrze, bo chciała powiedzieć coś więcej, co teraz wydawało jej się marnowaniem oddechu. Przymknęła oczy, dłoń ze szklanką opierając o kanapę w wąskiej przestrzeni między nimi, nie do końca świadoma tego, czy przypadkiem nie przekrzywia naczynia tak, że zaraz całość jej zawartości się wyleje.
Odwzajemniła pocałunek bez najmniejszego wahania, również czując, że wytrzymała wiele i tyle im wystarczy. Wciąż miała ochotę na rozmowę, ale by spytać go o cokolwiek musiałaby się od niego oderwać, co w obecnej chwili wydawało jej się być fizycznie niemożliwe.
Wolną dłonią odnalazła jego klatkę piersiową przy zakończeniu ciemnej bluzki. Przesunęła po niej aż do jej krawędzi przy jego szyi. Chciała się do niego przytulić, ale równie dobrze mogła przyciągnąć go do siebie, co zrobiła, chwilę później wsuwając rękę pod ciemny materiał i wodząc opuszkami palców po jego plecach. Pochylony nad nią tak blisko niekoniecznie musiał tkwić w wygodnej pozycji, więc natychmiast w głowie zapaliła jej się lampka. W obawie przed tym, że skończy pocałunek zanim ona uzna, że już jest dość, tą samą ręką wróciła do góry, wplatając ją w jego włosy i przytrzymując przy sobie. W ciągu ułamku sekund przeszła od wstrzemięźliwości do zachłanności i nie planowała wycofywać się w tym momencie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

31 lip 2016, o 12:07

Potrząsnął tylko głową, z niepewnym uśmiechem odmalowanym na twarzy. Najwyraźniej sam uznał, że jego komplement był może nie tyle nietrafiony, co po prostu żenujący. A przynajmniej tak mu się teraz wydawało. Tak czy inaczej, musiał nie spotykać na co dzień wielu kobiet takich, jak Hawk. Fakt, że zainteresowała się nim pomimo okoliczności, na pewno wywoływał pewną dozę satysfakcji. Nie zastanawiał się nad tym, ilu takich miała wcześniej i kogo sprowadzała do mieszkania na Omedze "na gorsze czasy", bo teraz przecież była z nim.
Nie musiał mrugać, by złapać ostrość widzenia, gdy miał ją tak blisko siebie. A potem nie musiał już patrzeć. Całował ją z taką samą żarliwością, jak wtedy, gdy zepchnął ją ze swojego biurka i przycisnął do ściany, tylko bez tej złości, która wtedy przyczyniła się do tego, co działo się w tej chwili. Przyciągnięty do Hawk radził sobie jakoś, choć musiało mu być niewygodnie, więc mruknął coś cicho, coś, co zostało stłumione przez pocałunek i odstawił trzymaną dotąd szklankę z whisky na stolik, gdzieś za jej głową. Nawet nie spojrzał, by upewnić się, czy nie stoi przypadkiem na czymś innym - skoro nie spadła, tłukąc się i brudząc podłogę złocistym alkoholem, znaczyło to, że mogła stać tam nadal.
Z obiema rękami wolnymi, mógł teraz złapać Hawkins i obrócić ją w miejscu tak, by zaraz położyć ją wzdłuż kanapy. Nie mieli wystarczająco wiele miejsca, by zmieścić się na niej oboje w czułych objęciach, więc opierał się tylko na łokciu obok jej głowy, pół-wisząc nad nią. To nie mogła być wygodna pozycja, ale nie narzekał, był zajęty jej ustami i talią, po której przesuwała się właśnie jego dłoń. Był zachłanny i niecierpliwy, więc jeśli chciała pozbawić go hamulców, to chyba częściowo się jej to udało. Nie do końca, bo mimo wypicia prawie całej butelki whisky Rhama nadal był tylko lekko pijany, ale widziała, że i tak miało to na niego spory wpływ.
Głównie po tym, że niespełna minutę później nie miała już na sobie ubrań od pasa w górę, a Naeem z absolutnym zaangażowaniem całował jej brzuch i okolice. Przesuwał ustami po każdej jej bliźnie, każdej pamiątce która została jej z przeszłości, czy to był tatuaż, czy pozostałość po ranie, czy cokolwiek innego. Dopiero po chwili wrócił do jej ust, tylko po to, by przeczesać palcami czerwone włosy, zwisające teraz z brzegu kanapy. Nie przejmował się faktem, że sam wciąż był ubrany, kiedy miał przed sobą półnagą boginię wojny. Znów, tak jak wcześniej, badał dotykiem każdy milimetr jej jasnej skóry, choć teraz nie robił tego powoli i delikatnie.
- To jak było z tym dostawianiem się do kapitana? - mruknął cicho, prosto w jej ucho, przygryzając je potem lekko, gdy jedna z jego dłoni już usiłowała poradzić sobie z zapięciem spodni Hawk. Poczuła chłód implantu, przesuwający się po jej szyi i obojczyku, a potem krótki pocałunek w ramię. - Nie wolno?
Udało mu się rozpiąć jej spodnie, wsunął więc rękę niżej i skupił się na tym, żeby nie wstała, nie dając jej czasu na przejęcie kontroli nad tym, co się działo. Jego pocałunek był tym bardziej intensywny i pożądliwy, im bardziej reagowała na to, co z nią robił. Mogła mieć wrażenie, że się uśmiecha, ale nie miała jak tego sprawdzić, bo nie odsuwał się od niej nawet na milimetr.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

31 lip 2016, o 16:59

Nie musiał zastanawiać się nad tym ilu podobnych do niego miała przed nim, bo odpowiedź byłaby dość prosta i jednoznaczna - zero. Sypiała z wieloma facetami, żaden nie był jednak nawet odrobinę podobny do Naeema. Mężczyzna przyciągał ją do siebie wyglądem, jasnym spojrzeniem i charakterem, nawet, jeżeli ten sam charakter był dla niej irytujący w niektórych sytuacjach.
Oderwała od niego dłoń tylko po to, by przenieść do niej szklankę z whisky, której nie dopiła. Miała wrażenie, że po drodze wylała na siebie część jej zawartości, ale udało jej się położyć ją na ziemi i zachować przynajmniej kilka innych łyków, zakładając, że Naeem jej nie kopnie przez przypadek.
Poplamiona bluzka nie miała żadnego znaczenia chwilę później. Posłusznie oderwała się od oparcia, pomagając mu w zdjęciu bluzki, chcąc pozbyć się tylko jej - nie zauważyła gdzie zniknął razem z nią jej stanik, parsknęła więc tylko śmiechem, w zaskoczeniu zasłaniając się dłońmi. Zachowywał się jak wygłodniały, jak wtedy, na pancerniku.
Na pancerniku nie chciała jednak dawać mu żadnej satysfakcji. Żyło jej się lepiej z myślą, że to ona zaciągnęła go do łóżka, a nie na odwrót, choć obiektywnie patrząc oboje mieli w tym swój udział. Z czasem zmieniła podejście, a teraz przestała się również opierać.
Mogła być kogoś, zamiast odwiecznie szukając osób, które byłyby jej.
Zsunęła się po oparciu jeszcze niżej, kładąc na kanapie i przyciągając jego twarz do siebie za każdym razem, gdy za długo poświęcał uwagę reszcie jej ciała. Za szybko zapominała jak smakują jego pachnące whisky usta i chciała non stop to sobie przypominać.
- Nie wolno - przytaknęła, uśmiechając się przebiegle. Nie zabrzmiało to zbyt stanowczo, ale nie była w stanie wykrzesać z siebie odpowiedniego, nieznoszącego sprzeciwu tonu głosu. - Ale może zmienię zdanie.
Przesunęła dłońmi po jego klatce piersiowej, szukając z upragnieniem krawędzi koszulki, by, bez względu na to w jakiej pozycji Rhama nad nią zawisł, unieść ją do góry, zmuszając go do podniesienia się i zdjęcia reszty. Mogła pozwalać mu na robienie co tylko chciał, ale nie zamierzała zostawać dłużna. Nie lubiła leżeć biernie i poddawać się chwili, jej ręce też musiały czymś się zajmować.
Westchnęła, zdając sobie sprawę z tego, że dość nierównomiernie rozłożył swój i jej wkład w tę chwilę. Podniosła się, opierając na łokciach - była zbyt zniecierpliwiona, chciała wziąć sprawy w swoje ręce. Zanim zdążyła jednak choćby spróbować go z siebie zrzucić, kazać mu usiąść i cieszyć się tym, że ona może dla odmiany przejąć pałeczkę, poczuła, jak zrzucana jest z powrotem na kanapę.
Zaprotestowała, ale zamiast słów, z jej ust wydostał się tylko zduszony jęk. Wplotła palce w jego włosy, przesuwając dłonią do tyłu a przyciągając jego twarz do swojej. Złożyła na jego ustach długi pocałunek, który miał jej wystarczyć na najbliższe chwile, gdy będzie musiała cierpliwie znosić fakt, że nic może nic zrobić po swojemu. Całkiem dobrze wychodziło jej udawanie, że brak kontroli jej się podoba.
Na tyle dobrze, że w pewnym momencie oszukała samą siebie i nie chciała jej odzyskiwać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

31 lip 2016, o 19:22

- Szkoda - mruknął. Nie czekał, aż zmieni zdanie, sam zdecydował za nią. Nie pozwalał się jej ruszyć z miejsca, całkowicie kontrolując zarówno sytuację, jak i samą Hawk, choć siebie już trochę mniej. Jego pocałunki przestały być tylko zachłanne, po dłuższej chwili stały się wręcz agresywne - może przez to, że sama wplotła palce w jego włosy i przyciągnęła go do siebie. Ściągniętą z siebie koszulkę rzucił gdzieś w bok, z impetem, który sprawił, że wylądowała prawie w połowie kajuty, po czym niezależnie od tego, co robiła ze swoimi rękami, skupił się tylko i wyłącznie na niej. Teraz już niczego jej nie rekompensował, nie próbował odwrócić jej uwagi od czegokolwiek, po prostu chciał ją mieć przy sobie i w chwili obecnej dać jej wszystko, co mógł jej dać.
Nie miał nic przeciwko temu, że mu się poddawała. Zsunął z niej szare spodnie, razem z całą resztą rzeczy, które miała na sobie, uśmiechając się tylko lekko, gdy znów w zaskoczeniu próbowała się zasłaniać. Rhama nie wyglądał, jakby cokolwiek w niej mu się nie podobało - fascynowała go jej jasna skóra, jej wyraźnie zarysowane mięśnie i ciemnoczerwone włosy. Znał już umiejscowienie każdej blizny na jej ciele, każdego znamienia, każdego tatuażu. Zmusił ją do podniesienia się z kanapy, choć, wciąż rozedrgana, mogła nie mieć do końca siły, ani ochoty, by utrzymać się na nogach. Patrzył na nią wzrokiem tak drapieżnym i wygłodniałym, jakiego jeszcze u niego nie widziała. Ale przecież nie należała do kobiet, które takiego spojrzenia by się bały, lubiła jego jasne oczy i lubiła, gdy widziała, że mu się podoba. A teraz, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, dawał jej to do zrozumienia, prowadząc ją jednocześnie do stojącego na środku kajuty dużego łóżka.
Szedł tyłem, ciągnąc ją za sobą, nie umiejąc oderwać się od jej ust. Jedną rękę miał wplecioną w jej włosy, z chwili na chwilę potargane coraz bardziej, drugą natomiast stopniowo pozbywał się swoich spodni, póki co usiłując poradzić sobie z upierdliwym paskiem. Naturalnie, poszło znacznie szybciej, jeśli Hawkins postanowiła mu w tym pomóc. Buty zsunął z nóg bez rozwiązywania, zostawiając je gdzieś po drodze. Może i na kanapie było jej dobrze, ale Rhama też potrzebował wygody.
Nawet nie wiedziała, kiedy się obrócili, bo znów to ona wylądowała na swojej ciemnej pościeli pierwsza, a Naeem pochylił się nad nią. Nie wiedziała, czy jego pożądliwość nie zostawi jej później śladów na skórze, których kupiona przez niego sukienka nie będzie w stanie ukryć. Hawk chciała zobaczyć go bez hamulców, więc widziała teraz, ogień płonący w jego zimnych oczach i żarliwość w gestach, jakby naprawdę była wszystkim, czego kiedykolwiek w życiu mógłby pragnąć.
Nie czekał długo, nie był już w stanie. Jej jasne ciało doprowadzało go do szaleństwa, nawet jeśli nic nie robiła, niewiele zresztą dawał jej pola do popisu. W końcu doczekała się tego, na co czekała cały wieczór, za każdym razem gdy przesuwał palcami po jej ramieniu i gdy przeczesywał jej włosy. Patrząc na niego pod światło, niewiele widziała, poza tym jasnym spojrzeniem, które obserwowało ją teraz uważnie, jakby Rhama nie chciał stracić choćby sekundy przez zamknięcie powiek. Wyglądał, jakby faktycznie zdawał sobie sprawę z tego, że w tej krótkiej chwili była jego.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

31 lip 2016, o 20:32

Przez krótką chwilę przez jej myśl przeszło, że przecież mieli wypić jeszcze drugą butelkę. A raczej Naeem miał wypić większość, a ona odrobinę, za to oboje wprawiliby się podobno. Zanim zdołała poczuć jakikolwiek żal faktem, że wszystko potoczyło się szybciej, znów poczuła jego ust na sobie i uśmiechnęła się, przyciskając go do siebie jakby najmniejsza odległość między nimi była dla nich ciężarem.
Może to był jego optymalny stan upojenia, po którym zrobiłby się tylko bardziej senny i niechętny na ruszenie się z kanapy. Teraz podobał jej się bardziej niż zwykle. Zupełnie zapomniała o masce, którą tak często u niego widywała, gdy mijali się na korytarzach Wraitha - tak, jakby nigdy jej na oczy nie widziała, a Naeema znała takiego, jakim był w tej chwili.
Szybko zmieniła zdanie, gdy tylko gesty mężczyzny przybrały bardziej agresywny charakter. Akurat gdy znów zaczynało jej być wygodnie, gdy zatapiała się w powierzchnię kanapy, czując na sobie jego ciężar choć unosił się na rękach ponad nią, on przyspieszył. Przestała nad nim nadążać - parsknęła tylko śmiechem, gdy ściągnął z niej spodnie w jednym, gwałtownym ruchu, przez który natychmiast, odruchowo skrzyżowała nogi i przekręciła się na bok.
Jedno zetknięcie się jej spojrzenia z wzrokiem padającym z jasnoniebieskich tęczówek wystarczyło, by rozniecić w jej wnętrzu ogień. Przylgnęła do jego ciała wstając, gdy poderwał ją do góry zanim zdążyła w ogóle pomyśleć, którą nogą powinna ruszyć najpierw. Oparła o jego klatkę piersiową dłonie, idąc na oślep w stronę łóżka, bo pocałunek pochłonął całą jej uwagę. Jej palce błądziły po ciemnej skórze, kierując się na dół, do paska, z którym jedna, męska dłoń nie mogła sobie poradzić. Złapała ją i przeniosła na swoją talię, by zajął się czymś, co wychodziło mu bardziej - na przykład dbaniem o to, że obydwoje się nie przewrócą. Z paskiem i zapięciem poradziła sobie od razu, choć jej pace odmawiały skupienia się na tej prostej czynności, gdy ich właścicielka zapominała o tym, co powinny robić. Przyjemność pozbawiała umiejętności racjonalnego myślenia. Szklanki położonej przez nią na ziemi nie przewróciła chyba tylko i wyłącznie cudem.
Opadła na ciemną pościel, przyciągając do siebie Rhamę w następnej sekundzie. Nie chciała już czekać, nie chciała nawet leżeć bezczynnie, więc jej dłonie non stop przesuwały się po jego twarzy i karku. Błądziły po łączeniu implantu z gładko ogolonym policzkiem, przesuwały się po jego bliźnie i skroniach, przeczesywały dłuższe u szczytu głowy włosy. Nie odrywała od niego wzroku, obojętnie co wyczyniały jego dłonie. Im większy żar widziała w jego ruchach i zimnym spojrzeniu, tym większy pojawiał się u niej, sprawiając, że nawet chwila rozłąki stawała się przerażającą perspektywą.
Przerywała kontakt wzrokowy tylko w chwilach, w których nie mogła wytrzymać. Takich, które zmuszały ją do wbicia paznokci w jego kark i podniesienia się, ukrycia twarzy w zgięciu jego szyi by powstrzymać krzyk.
W tych kilku, obłędnych momentach, w których na samą myśl o tym nie targało nią poczucie winy, była wdzięczna Stadtfordowi za przyprowadzenie Naeema na pokład Wraitha dwa tygodnie temu.
Wciąż drżała gdy opadł na poduszkę obok zmęczony, a ona wzięła głęboki wdech, próbując się uspokoić, co było zadaniem co najmniej trudnym. Nigdy nie wiedziała co mówić po czymś takim. Na ogół rzucenie żartu pomagało wrócić do konwersacji bez niepotrzebnych wyznań, ale w tym momencie jej umysł był pusty. Wykorzystała tę chwilę, w której Naeem zbierał własne siły, by przytrzymać go leżącego na plecach. Sama natychmiast przeniosła się do góry, siadając na nim okrakiem i pochylając się do przodu. Niemal czuła formującego się na jej przedramieniu siniaka. W formie krótkiej zemsty, złapała jego oba nadgarstki i oparła o nie własne dłonie, powstrzymując go przed objęciem jej w pasie czy dotknięciem twarzy.
Tak długo była jego, mógł teraz poobserwować biernie kilka, kolejnych sekund. A może minut. Mieli sporo czasu, a Hawkins już nachyliła się, by złożyć na jego ustach długi pocałunek, nie czując zmęczenia wbrew wypitej whisky, która miała prawo wywołać u niej senność, ale tego nie zrobiła.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

31 lip 2016, o 22:56

Powinna cieszyć się z faktu, że jej kajuta była względnie dźwiękoszczelna, chociaż pewnie gdyby ktoś przechodził pod jej drzwiami i wsłuchałby się w docierające zza nich dźwięki, mógłby zauważyć, że coś jest nie tak, jak być powinno. Ale załoga Wraitha z całą pewnością miała lepsze rzecz do roboty, niż podsłuchiwanie, co robi ich pani kapitan. Nikt nie mógł podejrzewać jej o tak ostateczne zbratanie się z wrogiem, za którego przecież wciąż Rhamę uważali.
Gdy emocje opadły, Naeem przez długą chwilę nie ruszał się z miejsca, wtulony w jej szyję. Implant nie był teraz zimny, zagrzał się od jej skóry, przyjmując temperaturę otoczenia, przynajmniej z jednej strony. Mężczyzna na szczęście nie miażdżył Hawk pod sobą, tylko trzymał się na łokciach, ale w końcu go to przerosło i zsunął się na poduszkę obok, by następne kilkanaście sekund spędzić na uspokajaniu oddechu, ze wzrokiem utkwionym w suficie. Nawet nie próbował ruszać się gdziekolwiek, więc nie musiała go przytrzymywać, by upewnić się, że zostanie w łóżku.
Uśmiechnął się, gdy usiadła na nim, przenosząc spojrzenie na nią - na jej potargane włosy, na podkreślone makijażem rysy twarzy i na całą resztę, na którą teraz miał doskonały widok. Spróbował sięgnąć ku niej, ale zorientował się, że unieruchamia jego ręce i dopiero wtedy parsknął śmiechem. Chciał coś powiedzieć - coś, co mogło być zarówno przeprosinami, jak i żartem, który teoretycznie miałby rozładować atmosferę - ale powstrzymała go pocałunkiem. Nie wyrywał się jej, podporządkował się tym razem, choć usta ciągle miał wygięte w uśmiechu. Prawdopodobnie gdyby tylko spróbował, bez większego problemu uwolniłby nadgarstki, ale nie próbował, podniósł tylko głowę, chcąc zintensyfikować ten moment w jedyny sposób, w jaki teraz mógł, skoro nie pozwoliła mu się dotknąć.
Mruknął coś cicho z zadowoleniem, kiedy podniosła się z powrotem, a jego wzrok błądził po jej sylwetce.
- Żałuj, że nie widzisz tego, co ja - powiedział cicho, uśmiechając się do niej. Nie wyglądał, jakby w międzyczasie zdążył wytrzeźwieć, choć minęło sporo czasu. Może upijał się długo i równie długo zajmowało mu wrócenie do stanu sprzed upojenia. Po chwili biernego przyglądania się jej, zdecydował się jednak uwolnić przynajmniej jedną swoją dłoń, by przesunąć nią po jej ramieniu w dół, do zaczerwienionego od jego uścisku miejsca na jej przedramieniu. Nie przepraszał, bo przecież ona nie narzekała.
- Nigdzie stąd nie idź - zarządził i przekręcił się na bok, zrzucając ją z siebie. Nie odrywając od niej wzroku podniósł się z łóżka i przeszedł dosłownie trzy kroki w stronę kanapy, na której przedtem siedzieli, by zgarnąć stamtąd wciąż jeszcze prawie pełną butelkę whisky. Z nią wrócił na swoje miejsce u jej boku, opierając się plecami o zagłówek i przyciągając ją do siebie, tak, by znów oparła się o jego ramię. Teraz już objęcia nie były tak bardzo rozpraszające, jak przedtem, bardziej stanowiły miłe podsumowanie.
Podał jej butelkę, orientując się, że szklanki zostały przy kanapie, ale zrezygnował z ponownego opuszczania łóżka tylko po to, żeby je tu przynieść. Rozprostował za to zmiętą kołdrę i nakrył nią ich oboje, do pasa, bardziej dla jakiejś przyzwoitości, niż z powodu ewentualnego chłodu, po czym pocałował ją kilkukrotnie, w policzek, okolicę ucha, szyję i ramię. Potem przyjrzał się jej profilowi i przesunął wolną dłonią po rozgrzanej skórze na jej dekolcie.
- Wyglądasz inaczej, Hawkins - zacytował jej słowa z lekką modyfikacją, a jego usta wygięły się w łobuzerskim uśmiechu. - Dobrze się czujesz?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 sie 2016, o 00:07

Bardziej od dźwiękoszczelnej kabiny cieszyła się z dostępności jego szyi, początkowo chłodnego implantu i gorącej skóry, w którą mogła się wtulić. Od razu pomyślała, że taka wersja Naeema odpowiadała jej najbardziej, nawet jeżeli zwolnienie hamulców łączyło się z upojeniem alkoholowym. Z drugiej strony, może to była najlepsza wersja jakiej potrzebowała w tej chwili. Gdy wróciła zmęczona z Omegi znacznie bardziej podobała jej się inna.
Odwzajemniła jego uśmiech, puszczając wreszcie jego nadgarstki tylko po to, by móc swobodnie przesunąć wierzchem dłoni po jego policzku. Wyglądał na szczęśliwego i wciąż podpitego, bez żadnych zmartwień czy ponurych myśli. Jakby Jeanette była faktycznie jedynym, czego potrzebował, a wszystko inne, łącznie z Cerberusem, było wymienialnym dodatkiem.
Trzymała się tej myśli i nie chciała puścić, gdy rozum usiłował sprowadzić ją na ziemię. Przesunęła dłońmi po jego klatce piersiowej, szukając i na niej blizn, z przyzwyczajenia. Nie interesowało ją jej własne ciało, to znała bardzo dobrze. Miała prawie trzydzieści lat na poznanie go i dostrzeżenie jego wad i zalet. W tej chwili wolała patrzeć na Naeema.
- Nie żałuję - odrzuciła, docierając dłońmi do miejsca, w którym siedziała. Nachyliła się jeszcze raz, przyglądając jego twarzy z taką samą uwagą, z jaką on błądził wzrokiem po jej sylwetce. - Podoba mi się to, co widzę.
Niechętnie opadła na chłodną poduszkę, zrzucona z jego ciała zbyt gwałtownie - a może po prostu jej się zdawało. Korzystając z nagle pustego łóżka, z którego nie mogła się ruszać, wyprężyła się w pościeli, wyginając zastane od leżenia plecy w łuk i przeciągając się. Dopiero gdy wrócił do niej podniosła się, czekając, aż zajmie miejsce i wciskając pod jego ramię. Powrót do siedzącej pozycji sprawił, że w głowie jej zaćmiło.
Tak jak w jego kajucie któregoś ranka, tak teraz podciągnęła pościel pod klatkę piersiową, uznając, że skoro ma się zakrywać to równie dobrze może cała. Kołdra była chłodna i miękka, tak jak usta mężczyzny, składające na jej twarzy i szyi pocałunki. Westchnęła, czując się niepokojąco trzeźwa po tych kilkudziesięciu minutach pełnych wrażeń. Adrenalina wypłukiwała z niej alkohol skuteczniej niż sen.
- Świetnie - odpowiedziała i parsknęła śmiechem, zabierając od niego butelkę. Whisky nie była tak nagrzana jak jej ciało, przez co wydawała się niemal idealnie schłodzona. Uniosła butelkę i wzięła z niej dwa, spore łyki. Musiała nadrobić. Oddała mu naczynie i dopiero wtedy zwróciła uwagę na zaczerwienione przedramię. - Poza tym, że będę wyglądać tragicznie w tej sukience.
Zaśmiała się, obracając drugą rękę, na której wciąż tkwił siniak przywieziony z Omegi. Była pewna, że ma też co najmniej jednego na nodze. Może uda jej się zakryć je podkładem, albo korektorem, choć wątpiła w moc kupionych na Nos Astrze kosmetyków.
- Nie przepraszaj - mruknęła od razu, zadzierając podbródek do góry tylko po to, by móc wtulić się w jego szyję jeszcze raz, jeszcze na chwilę, przymykając powieki. Był wysoki, różnicę widać było gdy siedzieli obok siebie, musiała więc jeszcze mocniej wcisnąć się w jego objęcia, co jej w żaden sposób nie odrzucało. - Jeżeli to jest ta wersja bez hamulców, to powinieneś gubić je częściej - dodała, uśmiechając się równie łobuzersko co on sam. Otworzyła oczy i odsunęła się nieco, żeby móc przyjrzeć się jego profilowi. O widoku na Noverię już zapomniała, zerknęła na niego tylko na chwilę, gdy Rhama podszedł do stolika po butelkę whisky.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 sie 2016, o 19:05

Nawet nie próbował ukrywać, że woli, kiedy się przed nim nie chowała - czy to pod kołdrą, czy zasłaniając się rękami, kiedy może zbyt gwałtownie usiłował zyskać dostęp do całego jej ciała. Ale westchnął tylko, nie komentując tego w żaden sposób, zbyt zajęty butelką, z której popijał teraz tak często i beztrosko, jakby nie pił whisky, a wodę. Chętnie dzielił się też z Hawk, widząc najwyraźniej, że zdążyła nieco przetrzeźwieć.
Sięgnął ku jej ręce, by delikatnie już teraz przesunąć palcami po jasnym przedramieniu, na którym pojawiły się zaczerwienienia. Chyba nie sądził wcześniej, że unieruchamianie jej będzie miało takie skutki, albo zupełnie o tym nie myślał. Przyciągnął jej dłoń do siebie i pocałował pokrzywdzoną okolicę nadgarstka, uśmiechając się jednak lekko. Niezależnie od tego, czy zostaną jej po tym ślady, czy jednak nie, za bardzo mu się to podobało, by teraz mógł mieć wyrzuty sumienia. Zresztą sama powiedziała, że ma nie przepraszać. Nawet nie próbował.
Zerknął na nią niepewnie, nie wiedząc przez moment o czym do niego mówi, ale wkrótce w jego oczach błysnęło zrozumienie. Przeniósł wzrok na szafkę, w której przedtem zatrzasnęła otrzymaną od niego sukienkę, chyba tylko po to, by zrobić mu na złość i nie pozwolić mu jej oddać, skoro chciał ją odnieść.
- Gdybyś nałożyła coś z długimi rękawami, nie miałabyś tego problemu.
Najwyraźniej doszedł do wniosku, że Hawk mówi o zupełnie innej sukience, takiej, którą zdobyła na Illium - w końcu, jak twierdziła, kupiła kilka rzeczy, co dla Rhamy było jednoznaczne z wyborem czegoś, co pasowało do jej gustu, a nie do jego. W końcu nie musiały się one ze sobą wcale zgadzać. Uznał, że ta, którą on dla niej wybrał, albo się Hawkins źle kojarzyła, albo zwyczajnie się jej nie podobała. Inaczej nie narzekałaby na siniaki.
- Nie wiem - mruknął, uśmiechając się lekko. - Większości hamulców pozbawiasz mnie ty.
Tym razem to on wpatrywał się w ośnieżone szczyty Noverii, mogła więc obserwować jego profil bez skrępowania. Wydawał się całkowicie skupiony na wyświetlanym obrazie, jednocześnie podświadomie gładząc jej ramię, za które ją obejmował. Butelka krążyła pomiędzy nimi, choć Naeem nie kontrolował ile wypija Hawk, a ile wypija on sam. Biorąc pod uwagę mniej-więcej równy podział, którego nie mogli teraz dostosować, bo szklanki odmierzające ilość wypitego alkoholu stały nadal przy kanapie, i tempo picia, stan upojenia szybko wrócił do czerwonowłosej, wprowadzając ją w błogie odrętwienie w męskich ramionach.
- Chyba też polubię salariański alkohol - stwierdził, przyciągając ją do siebie bardziej, bo zauważył, że zamiast się do niego przytulić, ona mu się przygląda. - Przestań już. Mogę ci wysłać moje zdjęcie - zaśmiał się. - Schematy wszczepu też. Wyślę ci co chcesz.
Odgarnął włosy z jej twarzy, by pocałować ją w skroń, a jego prawa ręka zjechała z ramienia kobiety na jej ukrytą pod kołdrą talię i okolicę. Tam podobało się jej bardziej, więc tam też została, błądząc po rozgrzanej skórze.
- Twoja kolej - stwierdził nagle, przypominając sobie rozmowę, którą przerwał, nie potrafiąc powstrzymać się wtedy, gdy była tak blisko. - Masz jakieś ukryte talenty, poza tymi, które już poznałem?

Wróć do „Wraith”