Tu trafiają rzeczy zapomniane i nieaktualne, jak dawne ogłoszenia czy zasady, które już dawno przestały obowiązywać.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Kajuta Rhamy

13 lut 2017, o 22:59

Jej słowa nie wydawały się go przekonywać. Może i czuła się teraz lepiej, ale wyrzuty sumienia, które odczuwał on, musiały być przeogromne. To przez niego pilot stracił nogę, a Voodoo swoją przystojną twarz i wypielęgnowaną brodę. Przez niego zginął Mouse i przez niego Hawk była ranna. Gorzej mogłoby być chyba tylko wtedy, gdyby sam przebił ją tym ostrzem zamiast Ovesena. On nie potrafił do końca radośnie myśleć o przyszłości, gdy wspomnienia uderzały z siłą tysiąca słońc, przebijając się przez wszystkie osłony, jakie tworzyła wokół niego bliskość Hawk.
Gdy jednak usłyszał znów jej cichy śmiech, wyprostował się, przestając ukrywać twarz w jej włosach i odwzajemnił uśmiech. Wystarczyło, że czerwonowłosa się rozpogodziła, a i jemu od razu poprawiał się nastrój. Momentalnie. Sięgnął do komputera i otworzył informacje o Arvunie, przeglądając je teraz uważniej.
- Czekaj... to księżyc - stwierdził i zamilkł na moment, zdziwiony. - Arvuna to księżyc. Byłem przekonany, że... - potrząsnął głową. - Musiałem coś pomieszać. Arvuna to księżyc gazowego olbrzyma. Jeden z czterdziestu czterech. Skolonizowane są dwa, jeden przez ludzi, drugi przez volusów.
Sięgnął po kawę i napił się jej, zupełnie nie przejmując się tym drobnym faktem, że zdążyła już wystygnąć. Jemu najwyraźniej smakowała, a może po prostu był spragniony po tym, jak spędzili ostatnie pół godziny. Duszkiem wypił całość, choć chyba nie zamierzał zrobić tego kiedy po nią sięgał. Kubek ze stuknięciem wylądował na blacie obok komputera, a Rhama przewinął gęsty tekst o Arvunie, oszczędzając Hawkins zagłębiania się w niego i tylko relacjonując to, co najważniejsze.
- Zimniej, niż na Ziemi - odpowiedział na jej pytanie. - Średnia temperatura oscyluje koło zera. Kolonie są jednak osłaniane przed promieniowaniem Dranena, więc może być w nich też trochę cieplej. Nie wiem. To są skolonizowane rejony, zamieszkałe, ląd, a średnia temperatura dotyczy całego globu. Nie wiem. Ale raczej nie znajdziesz tam słonecznych plaż.
Otworzył kolejną bazę danych i zalogował się do niej, wpisując długie, czternastoznakowe hasło. Potem uruchomił znów kilka programów, dopóki nie poinformowało go o bezpiecznym połączeniu i ukrytym wyszukiwaniu. Podłączył się do informacji o statkach i okrętach, do kontroli lotów Cerberusa, by pobrać aktualne dane na dysk i uruchomić wyszukiwanie najbardziej optymalnej trasy. Samo pobieranie trwało kilka minut, kolejne kilka miała zająć reszta. Naeem mruknął coś sam do siebie i oderwał wzrok od monitora, zerkając na pusty kubek. Potem jego spojrzenie przeniosło się na butelkę, która stała nieopodal.
- Naprawdę chcesz to pić? Myślałem, że nie mówisz poważnie - parsknął śmiechem. - Nie mamy nawet czym tego zapić. Wzięłaś to specjalnie po to, żebym znów się nawalił i śpiewał stare kołysanki?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

13 lut 2017, o 23:46

Początkowo, gdy sięgnął do komputera i zaczął coś sprawdzać, ogarnęło ją nieprzyjemne uczucie. Z jakiegoś powodu ich przyszłość uważała za na tyle kruchą, by jedno zwątpienie w jego głosie mogło być zwiastunem końca - utraty wodnej planety, co zmusiłoby ich do szukania następnej.
- To coś zmienia? - zagadnęła, zerkając ciekawie na komputer, a później na niego - już jego wyraz twarzy ją uspokoił. Nie był zły ani rozczarowany. Samo to było odpowiedzią na jej pytanie.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy mówił dalej. Wyobrażała sobie tę planetę, czy też księżyc. I choć w jej głowie prawdopodobnie malowała się inaczej, niż wyglądała w rzeczywistości, lubiła tę wizję. Powoli przyswajała informacje, coraz bardziej nastawiając się na ujrzenie jej powierzchni. Nawet, jeśli poza terenami kolonii będzie zmuszona chodzić w pancerzu, z powodu promieniowania.
- Czyli pewnie znajdziemy miejsca, w których dojdzie do dwudziestu, a na biegunach będzie lodowato - parsknęła śmiechem, słysząc jego zwielokrotnione nie wiem. Przesunęła dłonią po jego koszulce, strzepując jakiś paproch, który się na nią dostał gdy materiał wylądował na ziemi. - Nie potrzebuję słonecznych plaż. To nie tak, że jadę się tam opalać.
Idąc za jego przykładem, sięgnęła po kubek z kawą. Również czuła pragnienie, przez które alkohol w butelce stawał się coraz przyjemniejszą perspektywą- pewnie już po pierwszym łyku by zwątpiła. Podobno był mocny.
- Gdybym nie mówiła poważnie to nie przyniosłabym tego ze sobą - odrzuciła rozbawiona, niechętnie zsuwając się z jego kolan i stając na równe nogi. Przeciągnęła się, czując wpływ siedzenia w tej pozycji przez sporą ilość czasu. Po tym sięgnęła do butelki, jeszcze raz patrząc na jej skład - albo opis, który mogła mieć. - Coś do zapicia się znajdzie.
Uśmiechnęła się łobuzersko, gdy wspomniał o śpiewaniu kołysanek. Pamiętała, jak mówił, że choć tancerzem był żadnym, to śpiewać lubił. Zastanawiała się, czy udałoby jej się upić go do tego stopnia, by móc to usłyszeć.
- Wzięłam to, żeby świętować, ale twoja opcja brzmi trochę lepiej - zaśmiała się głośno, zgarniając również kubki z kawą, żeby je wynieść. - U mnie czy u ciebie?
U niej było trochę więcej miejsca, na którym mogliby usiąść czy poleżeć, ale jego zagracona kajuta też jej odpowiadała. Po uzyskaniu odpowiedzi przeszła od razu do mesy po jakiś sok - coś, co dało się pić i co mogłaby sprawdzić, czy pasuje do turiańskiego alkoholu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

15 lut 2017, o 10:39

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

22 kwie 2017, o 22:11

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wiedziała, że Rhama nie będzie chciał żadnej rozmowy na temat tego, co przed chwilą zaszło i całej przyszłości, na którą mogło to mieć wpływ. Dlatego też nie mówiła nic na ten temat. Musiał najpierw sam dojść do tego, co jest dla niego dobre, a co nie. Bez wściekłości i wrażenia, że jest się poganianym przez dwie kobiety, które chciały decydować za niego.
Hawk obróciła się na plecy, wbijając wzrok w sufit. W tej kajucie było znacznie jaśniej. Przestronniej. Nie przypominała już nieco większego schowka na miotły, w którym spał wcześniej.
- Możemy po coś skoczyć do mesy, też zrobiłam się głodna - zaproponowała, przypominając sobie ssanie w żołądku, które dawało jej się we znaki tuż po tym, gdy przejście do stacji medycznej odebrało jej nieco apetyt. - Byliśmy kiedyś na Benningu. Znaczy, nie Wraithem. Ja byłam. Naprawialiśmy krążownik, na którym stacjonowałam - przypomniało jej się, gdy wspomniał planetę, z której niewiele pamiętała. Tylko jej specyficzny zapach - jak każde miejsce, jakiś w końcu miała. - Dziwny jest. Dziwni ludzie na nim mieszkają.
Zamyśliła się, obracając nieco w miejscu i spoglądając na psa, który, widząc to, natychmiast podbiegł do łóżka, gotów na klepanie po głowie, którym uraczył go już Rhama. Teraz była kolej czerwonowłosej. Wyciągnęła do niego rękę, jednocześnie obracając się na bok, z łokciem wspartym o poduszkę i dłonią podpierającą głowę.
- Nie czuję różnicy - parsknęła śmiechem. Choć spędziła tyle czasu nad papierami, wciąż wydawało jej się, że nic się nie zmieniło. - Musimy dotrzeć na tę planetę, żeby w pełni to do mnie dotarło.
Poklepała psa ostatni raz i mruknięciem przekazała mu komendę, każąc siadać obok. Wtedy przeniosła spojrzenie na mężczyznę siedzącego przy biurku.
- Chciałam ci podziękować. Za wszystko, w czym pomogłeś tu, na Wraithcie - rzuciła, bawiąc się suchym już, poskręcanym lekko, czerwonym kosmykiem, który opadał na poduszkę przed nią. - Mogę iść, jeżeli w czymś ci przeszkadzam.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

23 kwie 2017, o 00:00

Do Naeema powoli zaczynało docierać, że Hawk nie przyszła tu suszyć mu głowy, ale po to, by zwyczajnie porozmawiać. Na dowolny, luźny temat. On sam też był coraz bardziej swobodny, na jego twarz stopniowo wracały emocje, które wcześniej ukrył i dopiero teraz czerwonowłosa była w stanie zobaczyć, jak bardzo badanie wyssało z niego całą energię. Usiadł koło niej, po chwili namysłu też opadając na plecy. Leżeli na równo złożonej, białej pościeli, przykrytej granatowym kocem, oboje wpatrując się w sufit. Przez długą chwilę milczał, ignorując fakt, że dostał propozycję wspólnego późnego obiadu, a potem kilka refleksji dotyczących planety, którą wspomniał w raporcie. Zamknął w końcu oczy, wsuwając dłoń do kieszeni spodni, pewnie tej, w której tkwiło pudełko leków od Vinnet.
- Ja nigdy nie byłem - powiedział w końcu, ale wydając się zupełnie nieobecnym. Nie odrywał spojrzenia od sufitu swojej nowej kajuty. - Wszystko mi jedno co tam jest, po prost jest po drugiej stronie galaktyki, lepiej żeby zaczęli szukać tam niż gdzieś blisko.
Gdy Hawkins odwróciła się do psa, Rhama nadal nie ruszył się z miejsca. W komputerze coś piknęło, ale nie zareagował. Najwyraźniej nie było istotne. Przekręcił tylko lekko głowę, wpatrując się we włosy, plecy kobiety, ale nie mogła tego zobaczyć, będąc odwrócona do niego tyłem.
- Do mnie dotarło - mruknął cicho. Dla niego moment odcięcia się od Cerberusa musiał być czymś niezwykle trudnym. - Teraz bardziej, niż kiedykolwiek dotąd, wiem że to słuszna decyzja.
Jego głos był chłodny, nieprzyjemny, zupełnie nie taki, jakim rozmawiał z Hawk. No, może kiedyś, wcześniej, na Ankhcie, gdy jeszcze nienawidzili się równie mocno, co teraz darzyli innymi uczuciami. Musiał się czuć oszukany, bezradny. Jedynym rozwiązaniem, które mogło mu pomóc na stałe, był tymczasowy powrót do kalectwa i to wszystko przez to, że lekarze Iluzji z niego zadrwili. Ufał im, był oddany, teraz z chwili na chwilę Wraith i jego ludzie otwierali mu oczy na prawdę. Może dlatego góra była nie do końca zadowolona z faktu, że postanowił przenieść się na statek piracki. Może to ze względu na niego zamontowali w kadłubie lokalizatory.
Wybudził się z zamyślenia, kiedy usłyszał podziękowanie. Wyglądał, jakby się go nie spodziewał, bo przecież też nie miał jak. Podniósł się, siadając z powrotem na brzegu łóżka, tak, by widzieć jej twarz i żeby ona mogła widzieć jego.
- Przestań - powiedział, kręcąc głową. - Nie możesz mi dziękować. I nie przeszkadzasz mi.
Wstał jednak, by podejść do komputera i sprawdzić, czego dotyczył komunikat. Jego wzrok przesunął się niedbale po kilku monitorach, za moment wracając do Hawk. Nie było po nim widać fizycznego bólu, nie zwijał się tak, jak podejrzewała Vinnet, ale może po prostu miał bardzo dużą na niego odporność. Albo któreś leki zadziałały, choć nie wiadomo które akurat mógł połknąć. Długo milczał. Bardzo długo, do tego stopnia, że jego ostatnie słowa mogły wydawać się mało przekonującym kłamstwem. Ale prawda była taka, że Hawkins mogła sobie beztrosko leżeć na jego łóżku i w niczym nie utrudniałoby mu pracy. No, chyba że w innych okolicznościach.
- Czy Veronique mówiła ci coś jeszcze? - spytał w końcu cicho, zapatrzony w jeden z paneli.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

23 kwie 2017, o 00:48

Skinęła głową, choć nie skomentowała jego słów. Wystarczyło pomyśleć, że też było to jakieś podejście. Podejrzewała, że nie wybrałby miejsca, które choćby zbliżyło się do oceanicznej planety. Z drugiej strony, miejsce idealnie po drugiej stronie galaktyki też nie wchodziłoby w grę.
Tak czy inaczej, Benning był daleko. A oni mieli kilka dni, dzięki ostatnim raportom przesłanym przez Rhamę. To sprawiało, że czuła się trochę lepiej - wiedziała, że będą mogli na spokojnie zaszyć się na planecie nim Iluzja zacznie ich szukać. Pocieszające.
Jego lodowaty głos sprawiał, że i ona przestawała odczuwać jakiekolwiek emocje. Dystansowała się. Daleko było jej od histerii czy nerwów, całego tego stresu. Wpatrywała się w oko mechanicznego psa, przypominając, że miała zmienić jego kolor. To mogło poczekać. A może w ogóle tego nie zrobi, może już ta barwa wpisywała się w niego tak, jak imię Fenris, niemające wielkiego sensu - to tak, jakby nazwała psa Pies.
- Widzę, że mam za co, to dziękuję - odparła spokojnie, zerkając na niego gdy usiadł na krawędzi.
Jego słowa wydawały się nie mieć pokrycia. Bił się ze swoimi myślami w milczeniu, a ona wątpiła, czy powinna tu być. Może nie robiła mu różnicy, ale czuła, że było inaczej. Każdy powinien dostać trochę czasu na odreagowanie, a to, czego dowiedział się on, nie było zbyt przyjemną informacją. Podważało lata wierności i zaufania. Nawet nie czuła satysfakcji z tego, ze miała rację, a, ostatecznie, Iluzja okazał się być tym złym, nie ona. To akurat ją dziwiło.
Tak samo, jak zdziwiło ją jego następne pytanie. Wzruszyła lekko ramionami, nie wiedząc, czy poruszanie tego tematu przysporzy im cokolwiek dobrego, czy po prostu w którymś momencie Naeem nie wybuchnie, wyładowując na niej wszystkie negatywne emocje.
Ona pewnie tak by zrobiła.
- Tylko tyle, że jeśli wrócisz do starych tabletek to własnoręcznie ci przetrąci kark - odrzuciła, obserwując jego reakcję. Mówiła spokojnie, bo tak zresztą się czuła.
Wypuściła powietrze z ust, podnosząc się powoli i siadając na krawędzi łóżka. Pies przekręcił głowę, by dalej móc wpatrywać się w nią, gdy jej twarz znalazła się na innej wysokości niż poprzednio.
- Rhama... - zaczęła, nieco sfrustrowana tym, z jakim trudem przychodziło jej dobieranie odpowiednich słów. Skoro jednak zaczął ten temat, miała swoje okienko. - Nikt nie oczekuje od ciebie tego, że ochoczo wskoczysz pod skalpel i wrócisz na wózek, bo okazało się, ze coś jest nie tak.
Nie potrafiła wyobrazić sobie tego jak ona by zareagowała. Nie umiała wskoczyć w jego buty, choć bardzo chciała mieć jakiekolwiek doświadczenie tego typu, by wiedzieć, co ma mówić. Choć z drugiej strony, nie brzmiało to zbyt dobrze.
- Rozumiem co czujesz. A przynajmniej się staram. Nie będę tego tematu w ogóle poruszać jeśli nie chcesz, to twoja decyzja, co zrobisz z tym, czego się dowiedziałeś - nie była pewna, czy będzie w stanie dotrzymać dawanej obietnicy, ale w tej chwili bardzo w to wierzyła.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

23 kwie 2017, o 16:04

Skrzywił się i nie skomentował tego. Znając życie, wziął tabletkę po powrocie z ambulatorium, ze złości, że musiał znieść cały ten ból, fizyczny i psychiczny. To nie była dobra chwila na zmianę leku na słabszy, zwłaszcza po tym, jak Vinnet nieco zmęczyła jego implant, który teraz był bardziej uwrażliwiony niż powinien. Wyjął tabletki z kieszeni i zważył je w dłoni, by za chwilę wrzucić je do jednej z szuflad szerokiego biurka. Zagrzechotały, pewnie dołożone do całej reszty przeciwbólowych, tych, których nie mógł używać.
- Zapamiętam - mruknął niechętnie i z powrotem usiadł na swoim krześle. Znów unikał wzroku Hawk, choć przecież w niczym mu on nie przeszkadzał. Może obawiał się w nim współczucia, którego tak bardzo nienawidził. Litości, której w życiu naoglądał się wystarczająco wiele.
Dopiero gdy usłyszał swoje imię, bo Hawk zaczęła mówić dalej, odwrócił się do niej powoli. Nieczęsto go używała, zwykle mówiła do bezosobowo, nie nazywając go w żaden sposób. Może dlatego teraz zadziałało i przyciągnęła jego uwagę, tak samo jak wcześniej, w stacji medycznej.
- Nie jestem tego taki pewien - odparł. Veronique wydawała się zdeterminowana, gdy jeszcze Naeem u niej był. Dopiero gdy wyszedł, poinformowała czerwonowłosą, że mężczyzna potrzebuje czasu. Może chciała być bodźcem, który popychałby go do działania, mimo że zdawała sobie sprawę z tego, że i tak niczego w tej chwili nie uzyska. On tego nie wiedział, dla niego wszystko działo się zbyt szybko.
- To nie poruszaj - stwierdził, by po chwili westchnąć i przetrzeć twarz dłonią. Przez moment przyglądał się swoim własnym kolanom, orientując się, że jego słowa mogły być trochę zbyt ostre. W niczym nie przypominał siebie sprzed kilku godzin, gdy opuszczał kajutę Hawkins, pełen pozytywnej energii. Wyglądał, jakby uleciało z niego powietrze. Trudno było mu się dziwić, nieczęsto otrzymywało się takie informacje.
- Przepraszam - wsparł głowę na rękach. Fenris podniósł się i podszedł do niego, by wsadzić mu swój łeb między kolana i tryknąć go swoim metalowym łbem. Rhama nie zareagował, więc piec walnął się na plecy i wystawił brzuch do głaskania, co sprawiło, że mężczyzna jednak uśmiechnął się lekko. Krótko, ale zawsze.
- Muszę się zastanowić. Nawet gdybym się zdecydował, to nie mogę sobie na to pozwolić teraz, kiedy tyle przed nami. Każda chwila się wydaje niewłaściwa. A ja naprawdę... - westchnął, zamykając oczy. - Naprawdę nie chcę tego robić.
Takiego Rhamy nie widziała chyba nigdy. Znalazła drugą jego słabość, następną zaraz po niej samej. Tylko ta należała do znacznie mniej przyjemnych. Pokręcił głową.
- Muszę porozmawiać z Veroniqe, ale nie teraz. Może później. Może jutro - wyprostował się i napił się kawy. - Nie będę pytał co ty na ten temat sądzisz, bo wiem. Chcesz pójść zjeść ten obiad?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

23 kwie 2017, o 16:38

Nie obchodził ją teraz jego ton. Nie dawała się ani sprowokować, ani pozwolić, by pogorszyło to jej humor. Miał prawo gadać jak tylko chciał, Hawk zdawała sobie sprawę z tego, że to nie przez nią. Więc równie dobrze mogła posiedzieć i posłuchać, a może część negatywnych emocji uleci z niego wraz ze słowami. W międzyczasie obserwowała go, chłonąc obraz, którego wcześniej nie miała okazji widzieć zbyt często. NIe z takiego powodu.
Nie sądziła, że będzie to po nim aż tak widać. Może dlatego, że wszystkie sprzeczności, jakie odczuwał, często chował pod maską, aż zapomniała o tym, że w którymś momencie przed nią zaczął ją zrzucać. Kątem oka dostrzegła starania psa, usiłującego zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, jakby zrozumiał, że z ich dwójki to teraz Naeem mógł potrzebować kontaktu z robo zwierzęciem, które samo w sobie potrafiło poprawić humor.
Słysząc nagłe przeprosiny, westchnęła cicho. Jeśli z ich dwójki któreś nie miało za co przepraszać, to raczej był to on. Przynajmniej w tej chwili. Powoli podniosła się z łóżka, podchodząc do biurka, przy którym siedział, ignorując przy tym Fenrisa, któremu pewnie się to nie spodobało.
- Przecież nie masz za co - mruknęła, wyciągając do niego ręce. Przesunęła dłonią po jego policzku, obracająć jego głowę nieco w swoją stronę, pozwalając, by oparł się jej bokiem o jej ciało, o ile w ogóle chciał.
- Zobaczymy, jak będzie na planecie - odparła, woląc nie mówić niczego konkretnego. Palcami gładziła jego skroń i krótkie, ciemne włosy.
Może na planecie nie będą mieli wiele do roboty. Może poczują się pewnie, po jakimś tygodniu, może nawet miesiącu, na tyle, by Naeem zgodził się wyłączyć te kilka dni ze swojego życia, w którym był w pełni funkcjonalny. Nie chciała na razie ani siebie, ani jego na cokolwiek nastawiać. Z Cerberusem na karku to faktycznie nie byłby dobry moment na powrót na wózek na dłużej niż kilka godzin.
Kiwnęła głową, wypuszczając go z lekkich objęć, gdy wyprostował się by napić kawy. Sama o własnej zdążyła zapomnieć, więc teraz, widząc kubek z powrotem, nachyliła się, biorą naczynie w dłoń w idealnym momencie. Napój był przestudzony, ale nie zimny.
- Możemy, jestem głodna - powtórzyła, uśmiechając się lekko. Odwróciła się bokiem do Naeema, by spojrzeć na leżącego psa. - Wstań - parsknęła śmiechem, każąc Fenrisowi stanąć na swoje przykrótkie nóżki.
Ruszyła w stronę wyjścia z kajuty, zatrzymując się w ostatnim momencie i opierając o metalową ścianę, czekając, aż Rhama do niej dołączy. Może jedzenie poprawi mu humor, odrywając od mało pozytywnych myśli.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

18 maja 2017, o 21:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Trzeba było powiedzieć Naeemowi, żeby znalazł jakąś opuszczoną kolonię - odparł Deuce z rozbawieniem. - Taka by ci się spodobała najbardziej, co? Puste domy i zachmurzone niebo. Noc polarna, najlepiej.
Gdy weszła na pokład, szybko przyplątał się do niej Fenris, którego najwyraźniej ktoś wyciągnął z jej kajuty. Znając życie był to Rhama, bo nikt inny nie pozwoliłby sobie na wejście tam bez pytania. Mechaniczny pies zaczął radośnie obiegać Hawkins dookoła, sprawiając, że wyzwaniem stało się przeżycie drogi do CIB. Nephiett wydawał się dość mocno zainteresowany rozmową, która go ominęła i skinął głową, ochoczo zabierając się za szukanie informacji dotyczących ludzi z południowego wybrzeża miasta. Załoga wydawała się w większości nastawiona pozytywnie, choć byli też tacy, którzy stwierdzili że zostają w doku i nie schodzą na ląd, dopóki faktycznie nie będą musieli, a kredyty na życie zarobią sobie zdalnie. To chyba jednak nie byli ci, którzy siedzieli w mesie, bo ich rozmowa zawierała dość konkretne plany co najmniej na najbliższe kilka godzin. Inna sprawa, że woleli ustalić je na pokładzie i dopiero później zająć się ich aktywną realizacją. W ambulatorium też zaszły pewne zmiany, bo jedna z maszyn rozłożona była na części pierwsze i Vinnet siedziała nad sprzętem, przeglądając elementy w zamyśleniu. W razie wątpliwości Hawk, ze śmiechem obiecała, że sama nic z tym nie robi, ona tylko dogląda napraw. Asa posiadała dwa szpitale i kilka mniejszych klinik, więc lekarka zamierzała przejść się po nich jeszcze zanim dostanie odpowiedź na przesłaną ankietę. Jeśli gdzieś ją przyjmą, nawet na niewiele godzin w tygodniu, twierdziła że nie będzie szukać dalej. Wciąż uważała, że jej priorytetem jest zapewnienie opieki zdrowotnej załodze, a tego nie mogła robić pracując na pełny etat w jednym z tutejszych szpitali.
Naeem był w swojej nowej kajucie. Z chwili na chwilę wyglądała ona coraz lepiej, nawet w uwielbianym przez niego sterylnym wystroju wnętrz widać było, że zadomawia się tu znacznie szybciej, niż w poprzedniej. Drobne rzeczy, takie jak przewieszona przez krzesło kurtka, szklanka z jakimś napojem na biurku, projektor rozstawiony między fotelami i znacznie zwiększona niż ostatnio rozbieżność tematyczna tego, co wyświetlały monitory. Sam mężczyzna siedział na fotelu i czytał coś na omni-kluczu, jakby kilkanaście ekranów nie wystarczało. Słysząc otwierające się drzwi uniósł wzrok i uśmiechnął się nieznacznie do czerwonowłosej, przenosząc za moment spojrzenie na mecha, który podbiegł do niego i oparł łeb na jego udzie. Mężczyzna poklepał go po głowie i wyłączył omni-klucz.
- Spodoba mi się? - powtórzył pytająco i uniósł brwi w oczekiwaniu na wyjaśnienie. Zerknął na jeden z monitorów. - Mówisz o tamie, czy o kolonii? Nie zdążyłem zobaczyć zbyt wiele.
Zacisnął zęby i szybko wstał z fotela, gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc. Z biurka zgarnął szklankę z napojem i dopił go do końca, odstawiając za moment puste naczynie. Przesunął spojrzeniem po Hawk. Wciąż miała mokrą kurtkę i potargane wiatrem włosy.
- Gdzie byliście?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

22 maja 2017, o 15:05

Uśmiechnęła się pod nosem, lecz nie odpowiedziała. Nie musiała - wiedział, że tak było. Opuszczona kolonia, albo odludna wyspa, byłaby idealna, zakładając, że byliby w stanie jakoś tam przeżyć. No i nie dla wszystkich, dla niej. Musiała myśleć o reszcie załogi, która będzie sobie cenić bary i lokalną ludność, nowe twarze, na które można patrzeć gdy stare zaczną się nudzić.
Oglądała Asę w drodze, ale ucieszyła się na widok znajomego statku. Wraith stał tam, gdzie go zostawiła, choć wokół krzątało się jakby więcej osób i wewnątrz pewnie siedziało ich już mało. Wszystkich obskoczyła sprawnie i koniec końców wylądowała w kajucie Rhamy, nowej. Wydawał się już bardziej traktować ją jako swój dom, co zanotowała z zadowoleniem.
- O tamie - odparła, uśmiechając się lekko. - Jest nawiedzona. A raczej opanowana przez zbuntowaną WI.
Gwałtowne wypuszczenie powietrza zza zaciśniętych zębów. Od razu przypomniała sobie o bólu, który musiał znosić, a któremu nowe tabletki pewnie nie miały podołać tak jak stare. Westchnęła cicho, podchodząc bliżej, zajęta wypalaniem papierosa i jednocześnie szukając popielniczki, do czego nie była przyzwyczajona. Naeem nie palił, nie musiał jej nawet mieć, a może jemu jednemu na całym statku przeszkadzać będzie, jeśli popiół wyląduje na ziemi.
- W barze. Poznaliśmy kilka osób mieszkających poza miastem, ale wciąż pod kopułą - odparła zdawkowo, opierając się o biurko, jednocześnie ignorując monitory. Wpatrywała się w mężczyznę, uważnie, chcąc dostrzec coś więcej, może ból w jego oczach, tak oczywisty, że mogłaby ten temat poruszyć. Trochę chciała, a trochę nie. Wiedziała, że raczej nie powinna. - Podrzucili nam kontakt do jakiejś babki, która organizuje wypad kilkuosobowy do tamy. Joel też pewnie będzie chciał naszej pomocy. Przydamy się.
Wzruszyła lekko ramionami, przenosząc spojrzenie na mechanicznego psa, który od razu wywołał u niej rozbawienie. Wciąż nie mogła się do niego przyzwyczaić. I do tych krótkich wątłych nóżek. Schyliła się odrobinę, wyciągając do niego rękę, na co od razu zareagował, podrywając się by podbiec do niej i unieść przednie łapy, opierając je dość boleśnie o jej łydki. Poklepała mechaniczne zwierzę po głowie i wyprostowała się, czując, jak coś w jej plecach strzela, co zignorowała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

26 maja 2017, o 20:15

- Nawiedzona? - Naeem zaśmiał się. - Całe szczęście że przylecieliśmy.
Starał się nie okazywać po sobie bólu i prawdopodobnie każdy inny nie zauważyłby, że cokolwiek jest nie tak, ale Hawk znała go już zbyt dobrze. Niedługo, ale to wystarczało, by zwrócić uwagę na skrócony oddech przy każdym gwałtownym ruchu, albo lekkie zmarszczenie brwi, gdy trzeba się było pochylić. Cerberus utrzymywał Naeema w stanie stałej użyteczności, bo był mu potrzebny. Dlatego dostawał coraz to mocniejsze leki. Teraz te leki stały pewnie w jednej z szafek, ale Rhama należał do osób, które dotrzymywały obietnic - a mimo szczerej niechęci obiecał Vinnet, że jednak spróbuje. Choćby kilka dni. Te dni mijały, a ból nie ustępował, choć nie mógł być nie do wytrzymania, skoro Naeem jeszcze nie wrócił do poprzednich tabletek, albo nie poszedł do ambulatorium w poszukiwaniu czegoś mocniejszego. Poruszał się jednak płynnie, tak jak zawsze. Każdy ruch był przemyślany, każdy gest spokojny, każde spojrzenie opanowane.
Tak samo też podszedł do Hawk i przyciągnął ją do siebie, chwilowo ignorując papierosa, którego trzymała w dłoni. Pocałował ją krótko, odgarniając wilgotne kosmyki włosów z jej twarzy, by dopiero po chwili wypuścić ją i wskazać jej popielniczkę, stojącą na niewielkim stole pomiędzy fotelami. Sam nie palił, ale wiedział, że ona owszem, przygotował więc ją dla niej. Pewnie zakładał, że teraz, gdy jego kajuta nie wygląda jak połączenie składziku na miotły i celi, czerwonowłosa będzie przebywać w niej częściej. A z pewnością on będzie.
- Trafiliśmy na dobry moment, można sobie zaskarbić przychylność tutejszych. Mówili, co za to oferują? - odwrócił się do monitorów i skupił na nich, przełączając niektóre otwarte okna na sporej wielkości mapę Asy. Tama znajdowała się na wschodnim wybrzeżu, ale na dostępnych zdjęciach i planach niewiele dało się zobaczyć. Naeem skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przeniósł wzrok na skupisko zabudowań na południu, jedyne oddzielone od miasta. - Tutaj poza miastem? - spytał, wskazując południowy brzeg. To nie było trudne do wywnioskowania, biorąc pod uwagę dość czytelną mapę.
- Joel też? - powtórzył. - To kto organizuje ten wypad, nie on przypadkiem? - zamilkł na moment, w milczeniu przyglądając się monitorom, by odezwać się dopiero po długiej chwili. - Wiesz o tej babce coś więcej?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

28 maja 2017, o 03:13

W pewnej sekundzie ogarnęły ją wątpliwości. Może branie Rhamy ze sobą nie było dobrą opcją? Nie wiedzieli czego dokładnie i w szczególe mogli się spodziewać wewnątrz tamy. Mężczyzna, wychodząc w pancerzu, mógł po pierwsze czuć usprawiedliwienie do powrotu do mocniejszych środków, a po drugie - czuć się osłabionym już na miejscu. Z drugiej strony, odmawiając mu uczestnictwo musiała liczyć się z tym, że zamiast tego swój czas spędzi na statku, lub gdziekolwiek indziej, rozmyślając nad tym jak mógłby się przydawać do czegoś, a tego nie robi.
Odwzajemniła jego pocałunek, a jej usta wygięły się w uśmiechu pod wpływem jego dotyku. Liczyła na to, że jej obawy nie były dostrzegalne gołym okiem czy wyczuwalne w tych drobnych gestach. Udawanie, że nie widziała absolutnie niczego było łatwiejsze, a przynajmniej miała wrażenie, że dzięki temu uda jej się samej powstrzymać przed komentarzem, który z kolei mógł sprowokować jego.
- Podobno lepsze wynagrodzenie niż Amsler - wzruszyła niemal niewidocznie ramionami, zaciągając się dymem. Odwróciła się i ruszyła do stolika, na którym znalazła popielniczkę, do której zresztą chwilę później strzepała nadmiar popiołu. - Szczegóły mam poznać dziś.
Skinęła głową po raz kolejny gdy wskazał na mapę, która też pochłonęła jej uwagę. Nie wiedziała przecież gdzie dokładnie, ale dość łatwo było się domyślić. Chyba, że mężczyzna z baru miał więcej tajemnic dotyczących tej lokalizacji niż by się wydawało.
- Joel organizuje jeden. Swój, z miejscowymi. Już jeden mu nie wypalił, teraz zabiera się za drugi - wyjaśniła, opierając się o ścianę obok stolika, obracając głowę w kierunku mężczyzny. - Oprócz niego swoją niezależną i pewnie mało przyjemną ekipę zbiera Benu. Jakaś kobieta, nie znam jej. Mam kontakt do gościa, który ma przysłać dziś więcej informacji.
Wypalony zbyt szybko papieros szybko zgnieciony został na dnie popielniczki. Przez chwilę wpatrywała się w popiół i znikający żar, nim nie wróciła wzrokiem do Rhamy.
- Nie wiem nic. Tak czy siak, pewnie będziemy musieli wybrać komu pomóc. Pogadamy jutro z Amslerem i z tą całą Benu, i podejmiemy decyzję.
Mogło nie być tak prosto jak to przedstawiała, ale na razie nie musiała o tym myśleć. Przecież mieli cały dzień na zwiedzanie Asy.
- Jak się czujesz? - wypaliła, nie mogąc się powstrzymać, choć siląc na swobodny ton. Jej spojrzenie zsunęło się mimowolnie i spoczęło na psie siedzącym na ziemi obok.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

29 maja 2017, o 19:04

Naeem słuchał czerwonowłosej, jednocześnie przyglądając się jej. Stał tyłem do monitorów, których pomarańczowe światło odbijało się na brzegach jego implantu. Skinął powoli głową, przyswajając to, o czym mu mówiła i wyciągając swoje wnioski - prawdopodobnie mające niewiele wspólnego z prawdą, ale od czegoś przecież trzeba było zacząć.
- Pytanie tylko jakie są relacje między Joelem a tą Benu - mruknął cicho. - Jeśli się nie lubią, to pytanie któremu lepiej nie zachodzić za skórę. Joel dał nam dok, potencjalną pracę dla wszystkich, kredyt zaufania. Tamtej nie znamy.
Trudno było wyciągnąć jakieś konkrety z tego, co na temat Benu powiedział jej poznany w barze Daniel. To mogła być równie dobrze głowa jakiejś dobrze zorganizowanej tutejszej grupy najemniczej, jak i zwyczajna królowa bandytów. Uzbrojeni ludzie z południa jednak pojawiali się w mieście i nie wyglądało na to, by ktokolwiek ich przeganiał, a ich obecność nie sprawiała problemów. Tak na pierwszy rzut oka. Grupa znajomych Daniela popiła, pośmiała się i poszła. Jak każdy inny w tym barze. Z drugiej strony jednak nie byli w tej bardziej luksusowej części miasta, a kto wie, może tam tacy jak Pond i Benu byli wypraszani jeszcze zanim przestąpili próg lokalu. Może Hawk i jej załoga też będą.
Póki co oferta Amslera wydawała się jednak bardziej rozsądną, biorąc pod uwagę ich ogólną sytuację. Bez zapoznania się z kobietą z południa trudno było jednak podjąć ostateczną decyzję.
- Dobrze - odpowiedział Rhama zdecydowanie zbyt szybko, odwracając jednocześnie wzrok. Za moment musiał zdać sobie z tego sprawę, bo westchnął i przetarł twarz dłonią. Potrząsnął głową, unosząc na Hawkins zmęczony wzrok.
- Nie dobrze. Źle - poprawił. - Ale kiedy się czymś zajmuję, to łatwiej o tym nie myśleć. Mógłbym łykać te tabletki od Very jak cukierki. Zaczynają działać po jakiejś trzeciej, mam brać dwie dziennie.
Odepchnął się od blatu, by odwrócić się ponownie w stronę monitorów. Łatwiej było patrzeć na nie, niż na Hawk. Wyglądał dobrze, poza tym, że czasem nie potrafił powstrzymać się przed syknięcia z bólu, ale odkąd weszła pozwolił sobie na to tylko raz. Przez ostatnie dni też nie widziała tego zbyt często, a przecież spędzili ze sobą sporo czasu. Nie wpływało to na jego koordynację ani nastrój, bo sobie na to nie pozwalał, ale zaczynał znów być tak spięty, jak pierwszy raz, gdy się poznali.
- Nie przejmuj się tym - rzucił cicho i zerknął na nią, uśmiechając się lekko. Jego głos był brzmiący, nawet gdy nie mówił głośno. - Skoro dopiero jutro planujesz przebierać w ofertach, to może chcesz się gdzieś wybrać? Mają duży taras widokowy na najwyższym piętrze jednego z budynków. Jest też to akwarium i kasyno w centrum. Ewentualnie znalazłem park obejmujący prawie cały brzeg od zachodniej strony miasta, ale teraz jest zamknięty ze względu na budowę. Nie to, żeby to miało jakieś znaczenie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

31 maja 2017, o 14:49

Podejrzewała, że relacje Amslera i Benu nie są zbyt dobre. Przeczucie podpowiadało jej również, że Joelowi może się nie spodobać jej przyjęcie propozycji tajemniczej kobiety, nawet jeśli chodziło o dobro kolonii - a bez względu na to kto się miał do tego przyczynić, tama musiała być przywrócona do świetności, a WI zneutralizowana.
- Nie podejmę decyzji póki nie porozmawiam z obojgiem - powtórzyła, poniekąd, odwracając się już całkiem przodem do niego. Papieros pozostał zapomniany, zgaszony w popielniczce, a ona nie miała czym zająć dłoni, więc wsadziła je do kieszeni kurtki.
- Mhm - mruknęła zanim zdążyła się powstrzymać, słysząc jego pierwsze zapewnienie. Dopiero po następnych słowach westchnęła, wbijając wzrok w jego plecy gdy on nie był w stanie patrzeć na nią. Czuła się sfrustrowana - tym co mówił, tym co czuł. Przypominało jej to o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach, które wciąż rozpamiętywała, i które nie chciały wydostać się z jej głowy. Krótkie westchnienie zmieniło się w gwałtowne wypuszczenie powietrza z ust.
- Chciałabym ci jakoś pomóc - odparła po długiej chwili milczenia, podczas trwania której jej wzrok znów uciekł gzie indziej. Spoczął na psie siedzącym obok, który, otrzymując nagłą atencję, przewrócił się na plecy i zaczął tarzać po podłodze przy akompaniamencie zgrzytania metalu o metal. - Farbę sobie zedrzesz - mruknęła cicho, kucając by podrapać psa po brzuchu. Nie mogła się nie uśmiechnąć na jego widok, mimo wszystko. Ale dopiero gdy Rhama zaczął proponować miejsca, wstała i przeniosła na niego spojrzenie, kiwając głową.
- Park mi pasuje najbardziej - przytaknęła, od razu gdy wyobraziła sobie przejście się brzegiem oceanu. Uśmiechała się do tej myśli dość długo. - Myślisz, że mają tu pozwolenie na strzelanie do każdego intruza na posesji? - parsknęła śmiechem, wkładając ponownie ręce do kieszeni i spoglądając na Rhamę wyczekująco, cofając się jednocześnie nieco w stronę drzwi. Ona była gotowa do wyjścia, a wpływu wypitego alkoholu aż tak na sobie nie czuła by mieć jakiś powód, dla którego nie mieliby wyjść teraz.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

6 sie 2017, o 14:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nephiett skinieniem głowy przyjął do wiadomości odpowiedź Hawk. Nie skomentował jej w żaden sposób, zresztą raczej tego od niego nie oczekiwała. Ważne było to, że to tylko pomyłka, albo nieszczęśliwy wypadek, który nie miał żadnego wpływu na funkcjonowanie Wraitha i jego załogi. Naeem był nowym jej członkiem, dla Scotta jedynie zasobem, który albo był przydatny, albo nie był. Dobrze było wiedzieć, że mimo chwilowej niedyspozycji nadal był.
- Przyjąłem - powiedział później, kierując się do CIB. Stamtąd mógł w spokoju załatwiać większość spraw, tam nikt raczej nie będzie zawracał mu głowy, gdy zobaczy, że mężczyzna jest zajęty. Zostawił później Hawkins samą, pozwalając jej na dowolne zorganizowanie swojego czasu później.
Trudno było podjąć decyzję, gdy dostawało się dwie tak odmienne wersje jednej rzeczywistości. Pytanie kto właściwie miał rację. Znając życie oboje mieli jej trochę, oboje przekręcali wszystko tak, by wyszło na ich, obojgu też zależało na pomocy Hawkins - a jeszcze bardziej na jej ludziach. Najlepiej byłoby zaciągnąć języka u kogoś, kto nie jest związany z żadnym z nich, ale nikogo takiego nie znali. Miastowych nie zagadywali, a z podmiasta mieli Daniela, który w stu procentach był po stronie Benu. Być może jej prawa ręka, albo bliski współpracownik, biorąc pod uwagę, że po rozmowie z Hawk i Nephiettem zaprosiła go do swojego gabinetu.
Rhama był u siebie. Nie siedział jednak przed monitorami. W przeciwieństwie do tego, co robił zwykle, z głową utkwioną w sprzęcie elektronicznym, teraz zajmował się swoim pancerzem. Dawno nie miał go na sobie. Prawdopodobnie nie było to, czego się spodziewał, gdy dołączał do grupy piratów. Wbrew pozorom jego życie z nimi było zaskakująco spokojne. Smarował teraz czymś napierśnik, po rzuceniu krótkiego "proszę" podnosząc wzrok na dźwięk otwierających się drzwi.
- Nie musisz pukać - powiedział cicho, wracając do tego, co robił, gdy tylko zorientował się, że to Hawkins. - Myślałem, że to ktoś inny.
Wysłuchał jej opowieści i skinął głową. Nie był rozmowny, ale u niego to było normalne. Dzisiaj w szczególności. Wyraźnie nie wiedział, jak zachować się po wczorajszych wydarzeniach, więc nie zachowywał się wcale. Po prostu siedział, rozsmarowując impregnat po napierśniku.
- Uzyskam - odparł, przekręcając ścierkę na drugą stronę. Uparcie na nią nie patrzył.
Na ekranach znajdowało się wiele danych. Trzy rzędy po cztery monitory pozwalały na wielowątkowe śledzenie tego, co działo się w extranecie Arvuny i w kolonii. Na jednym poruszał się wykres głosu, jakby rejestrowana była czyjaś rozmowa. Na dwóch kolejnych otwarta była mapa, mało szczegółowa, ale mniej-więcej prezentująca zabudowę kolonii, z kilkoma miejscami zaznaczonymi pomarańczowymi okręgami. Kolejny ekran miał otwarte informacje o jakiejś klinice, jeszcze następny - dane jakichś systemów, potem specyfikacje silników manewrowych Wraitha i portal z wiadomościami. Mimo całkiem zróżnicowanej tematyki, Naeem nawet na to wszystko nie patrzył.
- Dziękuję, że mnie wczoraj donieśliście na statek - odezwał się po chwili, zamieniając napierśnik na hełm.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

7 sie 2017, o 12:30

Westchnęła bezgłośnie, a jej wzrok prześlizgnął się po siedzącym dalej mężczyźnie szybko, na wypadek, gdyby patrzył w jej stronę. Ale tego nie robił, co ją cieszyło. To czyniło tę chwilę mniej krępującą, choć i tak dla Hawk taka była bardziej niż by chciała.
Gdy wyraził swoją wdzięczność, wcale nie poczuła się lepiej. Wręcz przeciwnie, wspomnienie ostatniego wieczora, przez który dalej była na niego zła, wróciło, a tak bardzo chciała już o nim nie myśleć. Miała ochotę po prostu odwrócić się na pięcie i wyjść z jego kajuty, ale zamiast tego została, spoglądając z ciekawością na ekrany.
- Z jednej strony, Joel twierdzi, że mieszkańcy podmiasta, choć zrezygnowali z życia kolonii, wciąż do niej wracają, zalegają w szpitalach. Dlatego tamę, która należy do niego i zawsze należała, wyposażył w klinikę, w której ludzie z kolonii zajmowali się ludźmi Benu, mieszkającymi poza nią. Poza tym Asa korzysta z pól uprawnych, które może szlag trafić w przypadku spieprzenia się czegoś w tamie - zaczęła, ignorując temat, który zaczął wcześniej. - Z drugiej strony, Benu twierdzi, że przy jej odchodzeniu, Armiger przekazał tamę poza kolonię. Jej. I nigdy jej nie opuścił wbrew ich umowie. A teraz WI wewnątrz się zbuntowała i całą ich osadę może zalać, w tym plażę, na którą jutro, podczas święta, wyjdą tłumy.
Przerwała, zbierając sama myśli. Powtarzając to jemu, nie tylko liczyła na jakąkolwiek radę, ale też sama kolekcjonowała fakty w głowie, starając się dojść do własnych wniosków.
- Jesteś w stanie poszukać, czy jakiekolwiek umowy i zapisy dotyczące tej tamy faktycznie były robione? - spytała, choć podejrzewała, że nic z tego. - Jak na razie oboje stoją przy swoim. Ciężko stwierdzić, które ma rację. Pewnie nie musi nas to całkiem obchodzić, ale musimy wybrać jedno, które nam zapłaci. Benu oferuje więcej, ale pozytywne kontakty z właścicielem kolonii mogą nam się bardziej przydać.
Wciąż nie miała konkretnych kwot na omni-kluczu, ani zgłoszeń chętnych do wyjścia piratów. Widzenie kątem oka pancerza Rhamy przypomniało jej o tym, że dawno nie czyściła własnego. Większości piasku już się pozbyła, ale wciąż czuła jego zgrzyt w łączeniach ceramicznych płytek. A może to tylko jej wyobraźnia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

7 sie 2017, o 23:08

Słysząc, że temat rozmowy wcale nie zmierza w kierunku, który był dla nich obojga niewygodny, Naeem jednak zdecydował się unieść wzrok na Hawk. Zresztą to, o czym mówiła, było dla niego dość ciekawe. Nie mógł z nią pójść do Amslera, ani do Benu, bo nie chciała go wtedy u swojego boku. Na pewno miał się czymś zająć w tym czasie, zwłaszcza, że Vinnet nie wypuściłaby go ze statku bez dziesiątek niezbędnych według niej badań, a te z pewnością swoje trwały. Teraz Rhama wyglądał normalnie. Jak co dzień. Nic nie wskazywało na to, by cokolwiek było nie tak, ani z jego zdrowiem, ani z jego ogólnym samopoczuciem, choć nie wiadomo jakie leki ostatecznie teraz brał. Na moment odłożył pancerz, skupiając się na czerwonowłosej.
- Amsler się wydaje nadzwyczaj empatycznym i bezinteresownym człowiekiem - mruknął pod nosem, gdy usłyszał o klinice. Chyba nie do końca wierzył w tę wersję. Do tej drugiej, przedstawionej przez Benu, okazał się jednak równie sceptyczny. Kiedy o niej wspomniała, parsknął śmiechem. - Oddał? Potrzebne mu źródło zasilania i miejsce zatrudnienia swoich ludzi? Tak po prostu?
Pokręcił głową, podnosząc się z fotela i podchodząc do biurka, na którym stał duży kubek wypełniony czymś jasnoniebieskim. Napił się, opierając się o nie tyłem, tak, by stanąć przodem do Hawkins. Skutecznie odciągnęła jego uwagę od tego, o czym oboje nie chcieli rozmawiać.
- Jutro jest święto, fakt - zmarszczył brwi. - Zapomniałem o tym. Wychodzą na plaże? Nic dziwnego, że im się spieszy. Mówili, ile to już trwa? Nie może trwać zbyt długo, bo już dawno znaleźliby sposób na pozbycie się WI. Trafiliśmy na ciekawy moment w życiu kolonii.
Zastanawiał się na głos, właściwie pod nosem, choć pewnie liczył na to, że jeśli Hawkins ma odpowiedź na któreś z jego pytań, to zmieni jego domysły w rzeczowe informacje. Skinął głową, choć nie do końca wyglądał na pewnego siebie.
- Mogę poszukać, ale nigdy dotąd nie musiałem martwić się subtelnością grzebania w danych - uśmiechnął się lekko. - Nie lubię tego robić ostrożnie i bać się o zostawienie śladów, a będę musiał, jeśli nie chcemy, żeby Amsler dowiedział się, że nie tylko on ma dostęp do swoich dokumentów.
Obrócił się i usiadł przy biurku, ze stuknięciem odstawiając pusty już kubek na blat. Przełączył mapę na jakąś wyszukiwarkę i za pomocą holograficznej klawiatury zaczął powoli wkopywać się w dane, które pewnie znajdowały się dość głęboko. Nie przeszkadzało mu to jednak w kontynuowaniu rozmowy.
- Co znaczy więcej? - spytał, odchylony na krześle i zapatrzony w monitory.
Nephiett póki co nie zapewnił odpowiedzi na to pytanie. W końcu rozstali się dopiero kilkanaście minut temu, miał prawo nie zdążyć jeszcze dowiedzieć się od dwóch tutejszych liderów jak planują odwdzięczyć się czerwonowłosej za pomoc. A może i oni mieli teraz coś ważniejszego do roboty. Za to zgłoszenia pojawiły się dwa kolejne: Ryana i Satia, dwie asari mogące zapewnić zarówno zaplecze technologiczne, jak i umiejętności biotyczne. Dosłownie ułamek sekundy później dało się usłyszeć ich rozmowę zza drzwi, musiały wiec podjąć tę decyzję i odpisać razem. Dyskusja ucichła chwilę później, pewnie przeszły dalej.
- Mogą się przydać - zgodził się Naeem cicho. W jego jasnych oczach odbijało się światło monitorów. Biurko wydawało się dla niego za małe, ale praktycznie nic na nim nie stało, poza kubkiem i holograficzną klawiaturą. Pewnie gdyby nie jego pedantyzm, rozsypywały się na nim stosy datapadów, nie zostawiając miejsca na nic więcej.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

22 sie 2017, o 14:16

Westchnęła, nie wiedząc, co innego mogłaby z siebie wyrzucić, co znaczyłoby więcej niż odrobina powietrza. Nie mogła wiedzieć, które z nich miało rację. Może po trochu mieli jej oboje, choć ich wersje nie były w stu procentach prawdziwe. Z jednej strony nie jej było to oceniać, z drugiej chciała podjąć dobrą decyzję. Nie chciała ufać złej osobie, a to już zdarzało jej się robić.
- Amsler wysyłał już jedną ekipę. Benu też. Nikt nie wrócił. Jedni utonęli, innych poraził prąd, niektórzy pewnie umarli w jeszcze bardziej wymyślny sposób - odparła, dzieląc się tymi informacjami, którymi mogła, bo w ogóle je posiadała.
Teoretycznie sytuacja była prosta do zrozumienia, ale wciąż wypełniona była ona niewiadomymi. Hawk nie przeszkadzałyby te niewiadome, gdyby nie to, że jedną z nich był sam zleceniodawca, którego by nie wybrała. Przyzwyczaiła się do tego, że czasem w potrzebie zarobku będzie musiała w najgłębsze dziury posyłać swoich ludzi bez latarek. Ale wolała mieć pewność co do osoby, która tę dziurę jej wskazała. Nie lubiła walczyć na jednym froncie i przygotowywać się do rzucenia na drugi w razie potrzeby.
- Wydaje się być bardziej zdesperowana. Pytała ile oferuje nam Amsler i zaręczała się, że go przebije, ile by nie oferował - wzruszyła ramionami, odwracając się plecami do monitorów. Widok na drugą ścianę był znacznie mniej pasjonujący, ale obecnie tkwiła w zamyśleniu, więc obojętne jej było, czy wpatruje się w pustą ścianę czy supernową na widzie. Oparła się tyłem o blat biurka, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Potrzebują tej tamy, a z nami ich szanse dla odmiany nie są marginalne. Jeżeli zobaczą, że ktoś grzebał w ich plikach, to ja będę z nimi rozmawiać, nie ty - odparła obojętnie, dopiero po chwili wracając skupieniem do chwili obecnej, zdając sobie sprawę z miejsca, w którym stoi, i towarzystwa. Przeniosła spojrzenie na Naeema, obserwując wyraz jego twarzy i pojąc się chwilą, w której jej myśli wędrowały wyłącznie wokół Joela i Benu, a nie wczorajszej sytuacji. - Chyba, że według ciebie przesadzam i powinniśmy wybrać kogokolwiek, ignorując drugie.
Nie było w jej tonie agresji, bo chciała poznać jego zdanie - a nie puste potwierdzenie tego, że ma rację. Czuła, że jej ostrożność jest w stu procentach usprawiedliwiona, ale może Asa nie znała takich fałszów, jakich nauczył ją Cerberus w bolesny sposób, po drugiej stronie galaktyki.
- Tak czy inaczej, musimy się zebrać dziś lub jutro - stwierdziła, przenosząc spojrzenie na omni-klucz, sprawdzając kto jeszcze zgłosił się jako ochotnik.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

23 sie 2017, o 00:17

- WI bardzo nie chce oddać tamy - stwierdził Naeem, uśmiechając się pod nosem. Wyglądał, jakby już znalazł sobie wyzwanie na najbliższe godziny. Z pewnością dogrzebywanie się do dokumentacji Amslera i rozważanie, jak wyłączyć WI, która zatopiła już dwie grupy uderzeniowe, było dla niego ciekawsze, niż czyszczenie pancerza, który i tak był czysty.
- Spytaj kogokolwiek z ludzi, to powie ci, że pozytywne kontakty z właścicielem kolonii mają głęboko w dupie, a kredyty się nie zmarnują. Powiedzą, że i tak nie będziemy tu siedzieć długo, byle przeczekać najgorszą burzę, a potem będziemy mogli wrócić, skoro Naeem pomoże nas ukryć przed oczami Iluzji. Powiedzą, że Amsler ma kija w dupie, a Benu jest swój człowiek. Nie mówię o wszystkich, ale wielu z pewnością myślałoby tak, gdyby byli zaznajomieni z tematem.
Z komputera wydobył się nieprzyjemny dźwięk błędu, Rhama przestał gadać i skupił się na tym, co robił, na moment przerywając rozmowę. Najwyraźniej próbował przełamać pierwszą poważniejszą ścianę zabezpieczeń, wbrew temu, co mówił przedtem, starając się jednak zrobić to delikatnie i bez bycia zauważonym. W końcu był środek dnia, w tych samych danych mógł w tej chwili siedzieć Joel. W końcu przebił się dalej i rozluźnił się, na moment zerkając na Hawkins. Gdy zorientował się, że na niego patrzy, odsunął się od klawiatury i obrócił do niej, razem z krzesłem.
- Chcesz mojej rady? - spytał, na chwilę milknąc. Wpatrywał się w nią, jakby w jej twarzy szukał odpowiedzi na jej własne pytanie. - Ja bym poszedł z Amslerem. Może dlatego, że Benu nie poznałem, a on się wydaje konkretny - uśmiechnął się lekko. - Możemy też wejść tam sami, odbić tamę, a potem zobaczyć, co oni z tym zrobią. Wtedy już wyskoczą ze wszystkiego, co mają, żebyśmy im ją oddali. Umówisz się teraz na pięć tysięcy na głowę, albo dziesięć, a potem zginiesz w akcji, pieniądze zostają w kieszeni. Ale kiedy masz tamę, najwyraźniej masz tu władzę. Nie kusi cię, żeby im zrobić na złość?
Może nie potrzebowali przewodnika od Snyder, ani technika od Amslera. Może poradziliby sobie sami, nie wiadomo. Plany stacji już mieli, bo o ile Benu tylko im je pokazała, to burmistrz im je przesłał. Tylko czy chcieli ryzykować brak jakiejkolwiek zapłaty? Zgłosiła się też Yovenko, póki co nikt więcej, a wiadomości o oferowanej kwocie nadal nie było.
- Zabierzmy się dziś - zasugerował Rhama, odwracając się z powrotem do komputera i kontynuując wgrzebywanie się głębiej. Nie lubił czekać, zresztą na pewno chciał się zająć czymś, co odroczy ponowne poruszenie tematu jego kręgosłupa.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

23 sie 2017, o 23:59

Podejrzewała, że Benu wygląda lepiej dla jej załogi. Nawet dla Nephietta musiała, Hawkins widziała to w jego reakcji na spotkanie z kobietą. Rozmowa z Amslerem była znacznie bardziej formalna, wojskowa. Uczepiała się tego fragmentu jej osobowości, któremu tęskno było za musztrą. Joel gwarantował też większe bezpieczeństwo. Pytanie tylko, czy faktycznie go potrzebowali? Jak bardzo miała zawierzać Rhamie i temu, że jakoś to będzie, nawet bez wsparcia z tej kolonii?
Wolała nie zawierzać wcale.
- Pójście samemu jest zbyt ryzykowne. I Benu, i Amsler mogą wysłać z nami kogoś, kto w tej tamie już był. Plany budynku to nie wszystko, lepsza będzie praktyczna znajomość terenu, a plany tylko jako wsparcie - odparła, również poprzedzając swoje słowa chwilą milczenia. Musiała się zastanowić, ale coraz bardziej szala przechylała się w stronę Joela. Wolała wierzyć temu mężczyźnie, może przez to, że jako wojskowy kojarzył jej się z mniej przebiegłym typem. Benu nie znała w ogóle. Gdyby nie Joel, nie wiedziałaby, co ich mogło łączyć ani jak się nazywała. Nie było to istotne w żadnym stopniu, a jednak wydawała się być większym niebezpieczeństwem - bo i większą niewiadomą.
- Też tak myślę. Jutro każdy już będzie przestawiony na świętowanie - wzruszyła ramionami, uwalniając splecione na klatce piersiowej ręce. Spojrzała na niego z góry, stojąc obok gdy siedział przy biurku, wpatrując się w ekran komputera. - Poczekam, aż doślą proponowane kwoty i wybiorę.
Oderwała się od blatu, o który się opierała i przeszła w stronę przeciwnej ściany od tej pokrytej monitorami. Jej wzrok prześlizgnął się po łóżku dość bezmyślnie, nim nie odwróciła się przodem do wyjścia.
- Daj znać, jeśli coś znajdziesz - stwierdziła, nim przeszła przez drzwi, którymi wcześniej weszła do środka. Planowała się przygotować - najpierw poprzez wysłanie do wszystkich przypomnienia i ustalenia terminu - poczeka jeszcze dwie godziny na zgłoszenia. Później będzie musiała wybrać już z pełnej listy.
Na koniec wrzuciła Nephiettowi przypominajkę, by przesłał jej cokolwiek nowego uda mu się dostać, nim nie skierowała się do swojej kajuty by przygotować pancerz i broń.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Archiwum”