Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nephiett skinął głową na jej sugestię, ale oboje wiedzieli, że prawdopodobieństwo tego, że rzeczywiście tak uczyni, nie było wysokie. Pod tym względem byli bardzo do siebie podobni, gdy chodziło o Wraitha oraz o otaczającego go obowiązki. Odpowiedzialność niełatwo było wyłączyć, tak samo jak odsunąć na bok świadomość rzeczy, które
należało wykonać. W spojrzeniu oraz postawie jej zastępcy nie widać było jednak ani zmęczenia, ani niezadowolenia z tego faktu; gdy wodził wzrokiem po liniach budynków Omegi, tak jak ona robiła to chwilę wcześniej, w jego tęczówkach widać było zamyślenie ale również i rozluźnienie, jak gdyby obecność w znajomym porcie wywoływała w nim podobne poczucie bezpieczeństwa co u niej, nawet jeżeli dla innych trudniej było to dostrzec w przeważnie poważnym, stoickim wyrazie twarzy. W pewien sposób to właśnie był
odpoczynek, dla osób takich jak on, nawet pomimo tego, że umysł nie przestawał pracować, odhaczając mentalnie kolejne punkty na liście, których Wraith wymagał by dalej funkcjonować oraz by jego załoga była bezpieczna.
Sam okręt sprawiał wrażenie opustoszałego, gdy większość jego mieszkańców korzystała ze swoich przepustek pośród dobrodziejstw Omegi. Na pokładzie została zaledwie szkieletowa załoga, która albo wylosowała krótsze słomki żeby nie zostawiać go samego, albo podobnie jak Nephiett nie widziała potrzeby opuszczenia okrętu z takich lub innych powodów. Dwóch inżynierów i trzech wojskowych, których znalazła na najniższym pokładzie, gdzie obecnie toczyła się swobodna gra w karty, zaprosiło ją do rozgrywki, gdy do nich zajrzała; w mesie na kanapie drzemał jeden z techników dronów, częściowo przykryty datapadem z książką, której nie doczytał, a inny z załogantów pieczołowicie czyścił swój karabin, który niemal w całości rozłożony leżał przed nim na stole i jednym okiem śledził wiadomości na jednym z wyświetlaczy; CIB było całkowicie pogrążone w mroku poza jednym terminalem przy którym siedziała w szerokich słuchawkach ich specjalistka od EW, oglądając na nim jakiś film i nawet nie zauważając pojawienia się w tych ciemnościach pani kapitan. Nikt jednak nie narzekał z powodu swojego przydziału i gdy przechadzała się pośród znajomych korytarzy lub zaglądała do maszynowni, dostrzegała wyłącznie dobre nastroje lub taką czy inną formę prywatnego odpoczynku, którego wszyscy potrzebowali.
Na drugi dzień Wraith ponownie wypełnił się życiem, gdy reszta załogi wróciła na pokład - nawet jeżeli w zdecydowanej części było to życie bardzo... niemrawe. Krótka przepustka oraz śmiertelne zagrożenie, które udało im się niedawno uniknąć, sprawiły że jej ludzie upchnęli w te kilkanaście godzin tyle rozrywki, odpoczynku oraz relaksu ile byli tylko w stanie. Nawet jeżeli nie wszyscy byli zainteresowani świętowaniem pojawienia się SST czy zmiany układu sił w galaktyce, to ostatecznie powody do wspólnego napitku lub znalezienia zapomnienia w rękach tancerek asari nie miały znaczenia, gdy świętowało się własne przeżycie kolejnego dnia czy wznosiło toasty za powodzenie przyszłych eskapad Wraitha. A tymi, którzy mieli wątpliwości lub czuli się przytłoczeni cieniem wciąż istniejącego szoku od ilości zniszczeń czy śmierci, które zostawili za sobą w dopalającym się układzie, zajął się Deuce, przeciągając kilkunastu załogantów razem ze sobą nie przez jeden bar w trakcie tej jednej nocy, a trzy różne, jak się potem dowiedziała o poranku, spotykając w mesie Q i Kiryła, którzy jako pierwsi zabrali się do śniadania oraz mocnej, mocnej kawy. Sam pilot wyglądał jak trzy ćwierci od śmierci, gdy pojawił się w końcu w kokpicie, żeby podnieść Wraitha do lotu, ale gdy odnalazł na fotelu jej prezent, od razu dostała na swój omni-klucz wiadomość, że jest jego ulubionym kapitanem ze wszystkich kapitanów, a jeżeli zajrzała do niego przed rozpoczęciem rozmowy z Kestrelem, to mogłaby dojrzeć, że czerwona kokardka zmieniła miejsce z butelki i obecnie zdobiła jedną z przepustnic przy fotelu Adamsa.
Pomimo stanu załogi, Wraith opuścił dok dokładnie wtedy kiedy to wyznaczyła. Dyscyplina utrzymana jeszcze z czasów wcześniejszego życia jego załogi, nie zmalała ze względu na zmianę charakteru ich branży, a wręcz uległa umocnieniu, gdy zaczęli pracować nie tyle dla większej organizacji, co dla siebie samych oraz dla Hawk. Uchwyty korytarzy transportowych wypuściły okręt ze swoich objęć, pozwalając Wraithowi opuścić Omegę, a Deucowi wyprowadzić ich na dalszą orbitę - z dala od tłoku wylatujących ze stacji i dokujących statków, z dala od wścibskich oczu oraz radiowego nasłuchu. Fregatę ponownie otuliła zimna przestrzeń kosmiczna, chociaż wyglądając przez okno przedziału obserwacyjnego wciąż można było dostrzec w oddali pojedynczy, szkarłatny punkt rozświetlonej asteroidy, która skrywała ich niedawny dom.
Centrum Informacji Bojowych było o wiele żywsze, gdy wszyscy znajdowali się na swoich stanowiskach i czekali na rozkazy. Cisza, która wypełniała to miejsce wczorajszego wieczora, teraz zniknęła zastąpiona cichymi popiskiwaniem pracujących urządzeń, komunikatami przekazywanymi między sobą przez techników i odczytami sygnalizowanymi przez systemy statku.
Nephiett czekał na nią przy głównym terminalu w części A, z dłońmi za plecami obserwując wskazania radaru na taktycznym monitorze tworzącym blat panelu przed nimi.
-
Kirył miał rację. Wygląda to na prywatną boję komunikacyjną - poinformował ją spokojnie, gdy stanęła obok niego. -
Znajduje się dokładnie tam, gdzie wskazywały koordynaty. Jest niewielka i ledwo widoczna na tle radarowym, ale bez dokładnych wskazówek znalezienie jej byłoby niemal niemożliwe.
W centralnej części terminalu znajdowała się kropka oznaczono na czerwono, lśniąca najmocniej ze wszystkich i oznaczająca Wraitha. Nieco dalej można było znaleźć równie mocno emanujący, pomarańczowy punkt, który był otoczony dziesiątkami, a może i setkami mniejszych, tworzących w tej oddalonej rozdzielczości jedną, bezkształtną i pulsującą masę - Omega oraz krążące dookoła niej okręty. Uwaga mężczyzny skupiona była jednak na najmniejszej z kropek i położonej najdalej,
której słaby blask niemal niknął na tle czarnego ekranu.
Rosjanin również pojawił się w CIB, podobnie jak i Stadtford, który zajął miejsce przy wejściu. Najwyraźniej ciekawość obydwu została na tyle rozbudzona przez tajemnicę datapadu, że chcieli być przy tym, gdy zostanie odkryta, o ile Hawk nie przykazała im być gdzie indziej. A widząc migające światełko przy panelu kanału komunikacyjnego z kokpitem, zorientowała się, że również i Adams przysłuchiwał się rozmowie ze swojego fotelu pilota.
-
Jesteśmy gotowi do nawiązania z nią łączności. Ustawiliśmy rygorystyczne filtry na przychodzące pakiety i mamy ustawione pełne skanowanie całego spektrum sygnału, więc może pojawić się niewielkie opóźnienie w transmisji, ale nic niepowołanego nie prześlizgnie się na Wraitha. - Ich główna techniczka od komunikacji oraz wojny elektronicznej odchyliła się na fotelu, wykręcając szyję, by móc spojrzeć na Hawk i wyciągnęła rękę, pokazując jej kciuk uniesiony w górę. -
Czekamy tylko na zielone światło.
Na ekranie taktycznym widziała, że pozostałe sekcje Wraitha - uzbrojenie, drony, napęd, systemy obrony - również pozgłaszały swoją gotowość do wykonywania rozkazów oraz na nadejście czegokolwiek. Cokolwiek mieli znaleźć po nawiązaniu komunikacji oraz co miało to wywołać - cała fregata była na to gotowa.