Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 19:08

Uśmiechnęła się lekko, sama do siebie, gdy poczuła oplatające ją, męskie ramiona. Nie nalegała na to, by sobie poszedł, po prostu nie chciała by zostawał na noc z troski, albo podejrzliwości. Zupełnie tak, jakby chwilę po tym gdy wyjdzie miała wstać i faszerować się tabletkami. W zasadzie nie było to tak nieprawdopodobne, choć teraz, gdy czuła się tak źle jak nigdy, nie było takiej opcji. Musiała spróbować, licząc na to, że jej wycieńczenie odegna wszystkie mary senne. Ciepły oddech na jej karku mógł w tym pomóc, choć nie była w stanie wyrazić swojej wdzięczności w odpowiedni sposób, inny niż mruknięcie znów czegoś, co miało być podziękowaniem, a stało się zlepkiem wyrazów w zdaniu, którego nie miała siły dokończyć. Wsunęła dłoń pod poduszkę, podnosząc ją nieco bo przez ból głowy miała wrażenie, że leży do góry nogami. Drugą ręką przesunęła po jego przedramieniu, otulając się kołdrą choć wiedziała, że będzie tego żałować. Teraz było jej zimno, ale kładła się w bluzce z długim rękawem i spodniach, co z pewnością poskutkuje przegrzaniem.
Zapadła w sen głębszy niż się tego spodziewała. Na tyle długi, by wszystkie, dręczące ją koszmary pozostały dziwnym, zatartym widmem, pozbawionym szczegółów. Pamiętała, że coś jej się śniło ale nie pamiętała niczego poza tym. Może to właśnie dlatego obudziła się tak delikatnie, powoli. Nie zerwała się spocona w trakcie mary sennej, czując jeszcze gorzej niż przed położeniem się. Jej pościel była częściowo rozwalona, a poduszka obróciła się w trakcie któregoś z przebudzeń, które też nie zapadły jej w pamięć, ale jedno się nie zmieniło - miarowy oddech za nią. Przez niego miała wrażenie, że choć czuje się wypoczęta, spała tylko kilkanaście minut. Dopiero gdy odwróciła się, przecierając dłonią oczy, zauważyła, że ma na sobie inne ubrania.
- Chyba za długo. Dziwnie, ale lepiej - odparła na jego mruknięcie tym samym. Wewnątrz kajuty było dość ciemno. Światła zostały przygaszone, przez co potrzebowała chwili na wyrwanie się z transu, który wywołał w niej długi sen. Obróciła głowę, opierając skroń o jego policzek, na chwilę jeszcze zamykając oczy i chłonąc nowe doznania, jak ćmiąca głowa, pieczenie przedramienia i.. w zasadzie tyle. Po symptomach grypy nie zostało wiele więcej, choć czuła się jakby faktycznie wyzdrowiała z choroby, a nie po prostu wypoczęła po ciężkim dniu. - Mam wrażenie, że przespałam tydzień - jęknęła niezadowolona, próbując otrząsnąć się z tak długiego snu. Nie pamiętała kiedy ostatnio udało jej się tyle czasu wytrzymać w łóżku. Nawet gdy wszystko było w porządku na Wraithcie i wszędzie wokół, nawet w przestrzeni kosmicznej ograniczała się do sześciu, siedmiu godzin, czasem mniej. Czuła się nieswojo zasypiając na więcej.
Uśmiechnęła się szerzej, czując na sobie dotyk ciepłych dłoni. Była rozgrzana, więc odrzuciła część ciepłej pościeli od siebie. Nie była już chłodna i zachęcająca, teraz tylko przeszkadzała, choć kajuta okazała się na tyle zimna, że szybko naciągnęła część kołdry na siebie. Odwróciła się w jego stronę, poprawiając poduszkę pod swoją głową. Odgarnęła wciąż lekko wilgotne, ale ciepłe włosy do tyłu, nie chcąc nawet wiedzieć jak będą wyglądać gdy się podniesie.
- Długo tu jesteś? - spytała cicho, unosząc dłoń ku jego twarzy. Jej palce przesunęły się delikatnie po znanej, częściowo chłodnej szczęce, wędrując ku skroni i włosom. Przygaszone światło odbijało się od jednej części jego implantu, przykuwając jej wzrok, choc nie tak skutecznie jak wpatrzone w nią, błękitne tęczówki.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

2 lip 2018, o 11:32

- Też mam wrażenie, że przespałaś tydzień - odparł cicho Rhama, przyciągając ją do siebie mocniej.
To akurat się nie zmieniało, za każdym razem gdy budzili się razem nie dawał jej za bardzo szansy na odrobinę swobody, momentalnie obejmując ją i wtulając w siebie. Przynajmniej do momentu, w którym nie doszedł do siebie całkiem, dopiero wtedy odsunięcie się od czerwonowłosej kobiety wchodziło w ogóle w grę. Przestał już pachnieć środkami odkażającymi, które stosowała Vinnet, bo pewnie w międzyczasie udało mu się wziąć prysznic.
- Hm, nie wiem - mruknął i uniósł obejmujące ją przedramię. Pomarańczowe światło omni-klucza odbiło się od gładkiej powierzchni implantu. Mężczyzna zmrużył oczy, ale udało mu się sprawdzić czas. - Dwie godziny. Spałem w swojej kajucie, ale tam nie było ciebie. Uznałem, że i tak za moment powinnaś wstać. Moment trochę ci zajął. Zasnąłem z powrotem.
Mówił gdzieś w jej splątane włosy, niekoniecznie do końca sensownie, ale się starał. Nie wiedziała ile udało mu się złapać godzin snu. Trudno było przestawić się na długą dobę Arvuny, zwłaszcza, że nie do końca byli ustawieni w tej samej strefie czasowej. Kolonia jeszcze spała, załoga już niekoniecznie, albo jeszcze nie. Pewnie zejdzie trochę, zanim uda im się wszystkim dostosować - z tego co widziała Hawk, to Rhamie w szczególności.
Rekompensował sobie jednak przestawiony zegar i ogólne niewyspanie bliskością kobiety, do której przyszedł sobie po przebudzeniu sam, bez pytania jej wcześniej o zdanie. Pewnie wychodząc zostawił sobie drzwi jej kajuty odblokowane, by móc do niej wrócić, albo po prostu dostał się do niej z powrotem w niekoniecznie legalny i kulturalny sposób, czyli z drobną pomocą swoich umiejętności hakerskich. Raczej jednak nie myślał teraz o tym, by się z czegokolwiek tłumaczyć.
Przesunął kciukiem po jej policzku i podniósł do siebie twarz przytulonej do niego kobiety, składając na jej zaspanych ustach leniwy pocałunek. Żadne z nich jeszcze nie wróciło całkowicie do rzeczywistości, a półmrok kajuty wcale do tego nie zachęcał. Poczuła, jak ciepła męska dłoń z powrotem wsuwa się pod materiał jej bluzki, tym razem jednak w nieco mniej niewinnym geście, choć nadal w niczym jej nie pospieszał. Przycisnął do siebie jasne, kobiece ciało, jakby każdy dzielący ich centymetr był teraz całkowicie niepożądany. Potem ręka powędrowała na jej bok, badając wcięcie w talii i kształt bioder, ukrytych pod materiałem spodni.
- Cieszę się, że czujesz się lepiej - powiedział, odsuwając się minimalnie. Jego jasne spojrzenie z powrotem przesunęło się po jej twarzy, a usta rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. - Podoba mi się, jak wyglądasz rano.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

2 lip 2018, o 16:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną Była przygotowana do swojego porannego rytuału. Do budzenia się samotnie w łóżku i wyskakiwaniu z pościeli nim jej ciepło, wraz z przygaszonym światłem, ponownie wzbudzi w niej senność. Napiciu się wody, choćby kilku łyków, nim wskoczy pod krótki, orzeźwiający prysznic. Dopiero po tym czuła się w pełni obudzona. Czasem, jeśli w jej kajucie było cieplej niż zazwyczaj, nie dotykała ręcznika, zamiast tego pozwalając by krople wody na jej skórze wychładzały ją, gdy wychodzi z łazienki i sięga po pierwszego papierosa tego dnia. Mimo wszystko, nie dawała sobie więcej niż dwudziestu minut na wejście do rzeczywistości, od której odgrodziła ją kotara snów. Rhama psuł to wszystko.
Jego obecność sprawiała, że rzeczywistość stawała się nudną codziennością, wypełnioną wzorami i rutynami, z którymi nie chciała mieć nic wspólnego. Pościel i jego ramiona odgradzały ją od świata zewnętrznego, sprawiając, że jedynym, co chciała zrobić, to przymknąć oczy. Pozwolić sobie na dłuższe chwile lenistwa, znajdując tylko wytłumaczenia, dzięki którym nie czuła się winna z tego powodu. Była przecież dopiero czwarta rano. I tak spała nie wiadomo ile, godzina dłużej niczego nie zmieni. Byli na Arvunie, nie w przestrzeni kosmicznej, nie musiała planować pięciu kroków naprzód. Byli na wakacjach. Cerberus ich nie znalazł, nie znajdzie.
Odwróciła się, poprawiając kołdrę na sobie gdy jednak zrobiło jej się chłodno. Wykorzystała swoją gęsią skórkę na ramieniu jako pretekst by przysunąć się bliżej, nawet jeśli oboje wiedzieli, że tego pretekstu nie potrzebowała.
Obserwowała wpatrzone w nią oczy przez dłuższą chwilę, w milczeniu. Podświadomie jej usta wygięły się w uśmiechu słysząc wypowiedziane w jej kierunku zdanie, ale po chwili go nie pamiętała. Z czasem wydawało jej się, że coraz mocniej łaknie jego bliskości, jednocześnie starając się te wnioski od siebie odrzucać. Nie przyjmować do wiadomości tego, że byli więcej niż kochankami. Kilka tygodni temu nazwał ją boginią wojny, w ustach innych bywała królową piratów. Dla Benu była rudą dziwką, która ją okłamała - odbiła tamę, wpadła w jej pułapkę, po czym zapędziła ją we własną, zastawioną na szybko. Do żadnej z tych ról nie pasowało łaskotanie, które czuła w swoim wnętrzu gdy obserwowała to, jak patrzył na nią leżący obok agent Cerberusa. Nie, motyle w brzuchu były ostatnim co pasowało zarówno do niej, jak i jego. Brzmiało jak żart, albo sformułowanie z romansu niskiej ligi. Pożądanie było bardziej przyziemne, łatwiejsze do wytłumaczenia. Rhama był łatwą opcją, szczególnie, gdy sam wchodził do jej łóżka. Nie musiała się nawet starać, po prostu pozwoliła mu do siebie przyjść, naturalnie.
Skoro z takim trudem przychodziło jej okłamywanie samej siebie, ciekawe jak długo będzie w stanie robić to przed nim.
- Nie chcę już budzić się bez ciebie - mruknęła z roztargnieniem, zanim trzeźwa strona umysłu zdążyła ją powstrzymać. Ta sama, która powstrzymywała ją przed przyznaniem się do tego, że się zmieniła. Nie lubiła zmian, nie lubiła sama się zmieniać. Była przecież silną, twardą kobietą, która przeskakiwała nad każdą, rzuconą jej pod nogi kłodą. Cerberus był niedogodnością, która obróciła jej życie do góry nogami, ale, jak zwykle, da sobie radę. Wyjdzie z tego jeszcze silniejsza, jeszcze twardsza, jeszcze bardziej niewzruszenie stąpająca po ziemi. Przyznanie się do tego, że Ankhta zmieniła osobę, którą była dotychczas, permanentnie, było jak porażka. Przyznanie się do własnej słabości, oddanie dominacji Iluzji, oddanie mu cząstki kontroli nad tym, kim była. Ale przyznanie się do tego, że piaszczysta planeta przyniosła jej nie tylko cierpienia, ale też szczęście, było jeszcze gorsze. Wywoływało w niej poczucie winy, nawet gdy myśl o tym, że poniekąd było warto na niej wylądować, była wciąż daleko, poza zasięgiem tu i teraz.
Z jakiegoś powodu wypowiedziane przez nią słowa wydawały się być bardziej niebezpieczne w jej głowie niż w praktyce. Zbliżyła swoją twarz do jego, chciwie kradnąc pocałunek. Jej dłoń przesunęła się wzdłuż męskiego karku, wplatając w kruczoczarne, zmierzwione od snu włosy. Namiętność była zasłoną dymną, odwlekającą konfrontację z własnymi myślami, z której zamierzała skorzystać, nie wiedząc co innego może zrobić.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

2 lip 2018, o 22:53

Mężczyzna uśmiechnął się lekko w odpowiedzi na jej słowa, chociaż nie mogła tego już zobaczyć, bo jego usta zatęskniły za nią i szybko znalazły drogę z powrotem. Wyczuła jednak ten uśmiech w pocałunku, który wciąż pozostawał tak samo delikatny i zaspany, jak poprzedni. Spokojne rozpoczęcie dnia, w którym nie czekało ich nic. Ani kolejna misja, ani rozmowy z przywódcami grup społecznych, ani zapoznawanie się z nieznajomymi, szukanie pracy i mieszkań na najbliższe kilka tygodni. Oni akurat tym przejmować się nie musieli, z kredytami które otrzymali od Amslera mogli wyżyć póki co bez stałego zatrudnienia, przynajmniej przez jakiś czas. Dziś czekało ich tylko święto, wielka impreza w której uczestniczyli wszyscy mieszkańcy wyspy - a to dopiero wieczorem.
Może więc dlatego każdy pocałunek, każdy ruch dłoni mężczyzny był powolny i miał w sobie więcej czułości, niż zazwyczaj, a pożądanie kontrolował zdecydowanie lepiej niż ona. Mieli mnóstwo czasu tylko dla siebie. Nawet gdy zmusił ją do zdjęcia zielonej bluzki, czuła tylko delikatny dotyk, przesuwający się po każdym skrawku jej jasnego, pokrytego bliznami ciała. Nie podniósł się, nie sięgnął do brzegu jej spodni - czerpał przyjemność z samej gładkości kobiecego ciała, wystawiając jej cierpliwość na ciężką próbę.
- Jean - cicho wypowiedział jej imię. Gdy mówił szeptem, jego klatka piersiowa nie wibrowała, a głos nie różnił się tak bardzo od każdego innego głosu, jakie słyszała w życiu. A mimo to było w tym coś, co sprawiało, że żaden inny szept nie brzmiał dla niej tak samo. - Wiesz jak wiele dla mnie znaczysz, prawda?
Nawet jeśli Hawk chciała ukrywać to uczucie pod maską zwykłego przyciągania, pożądania i namiętności, Rhama miał inny plan. Obrócił się na plecy, wciągając ją na siebie i zmuszając, by patrzyła na niego z góry. Jej włosy zsunęły się w dół, zalewając go czerwoną falą, ale uśmiechnął się tylko z rozbawieniem, odgarniając je ze swojej twarzy. Uniósł dłoń, przesuwając po jej policzku i szyi, przez obojczyk po jasne ramię.
- Od dłuższego czasu się zastanawiam jak ubrać to w słowa, ale wiesz, że ze słowami nie radzę sobie najlepiej - powiedział cicho. - Nie chcę też powiedzieć czegoś, co sprawi, że będę tego później żałował. Czegoś, na co może jest za wcześnie.
Nietrudno było się domyślić o jakie słowa może mu chodzić. Zawisły one w powietrzu, niewypowiedziane, odbite w jasnoniebieskim spojrzeniu i czułym geście dłoni. Takim, który nie pasował ani do królowej piratów, ani do bogini wojny. Naeem przyglądał się jej z dołu, jej poważnej twarzy skrytej częściowo w półmroku kajuty, a częściowo jeszcze pod zasłoną włosów, a w jego wzroku widziała wszystko, co krył przed nią i całym światem na co dzień.
- Ale jesteś najważniejsza. Chcę, żebyś to wiedziała. Jesteś wszystkim, czego brakowało w moim życiu i wszystkim, czego potrzebuję. Tylko widząc Cię szczęśliwą, mogę być szczęśliwy sam. Tak jak teraz - uśmiechnął się szerzej, a jego dłonie przesunęły się w dół jej nagich pleców. - I też nie chcę budzić się bez Ciebie. Ani zasypiać.
Podniósł się nagle, siadając. Splątane po nocy, czerwone włosy odgarnął na jej plecy, błękitem swoich oczu wpatrując się w zieleń jej tęczówek. Wylądowała na jego kolanach, naga od pasa w górę, a w dół owinięta niezdarnie - w sumie bardziej oplątana - kołdrą. Gdzieś w jego twarzy błysnął smutek, chociaż może się jej tylko wydawało.
- Żałuję, że moja osoba nie wiąże się z twoimi dobrymi wspomnieniami - dodał cicho. - Że zawsze będziesz pamiętać... to, co wolałbym, żebyś zapomniała. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Zacząć od nowa.

Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka zmodyfikowane przez SI Cerberuza
:O co tu się
proszę się nie interesować
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lip 2018, o 11:13

Było jej komfortowo, tak jak chciała. Jego usta były miękkie, ramiona ciepłe. Dotyk na jej skórze delikatny, na granicy łaskotania, ale zbyt przyjemny by złapała jego dłoń i odciągnęła od swojego boku. W ciągu ostatniego pół roku, jedne z jej najszczęśliwszych wspomnień tworzone były w takich warunkach, gdy w połowie zagrzebani byli w gorącej pościeli, odcięci od świata, od którego chciała uciec. O to chodziło, tego potrzebowała, wcześniej i teraz. Nie chciała by to się kończyło, ale nie potrafiła przed sobą zidentyfikować co dokładnie. Ten poranek, ten dzień, czy to, co było między nimi. Pocałunkami przykrywała swoją niepewność, dopóki mężczyzna nie odsunął się od niej nagle, dezorientując ją przy okazji. Odruchowo jej dłonie naparły na klatkę piersiową, ale ręka błądząca po jej plecach powstrzymała ją przed zwiększeniem dystansu między nimi. Uniosła brwi, spoglądając na niego zaintrygowana nagłym przerwaniem. Jean budziło ją z transu. Przypominało, że ma imię. Hawk było figurą, panią kapitan, ideą czegoś, do czego ostatnio czuła, że przestała dorastać. Jean była zwykłą osobą, a przynajmniej tak się czuła gdy leżeli razem, sami i padało pośród ciszy, wypowiedziane jego mrukliwym głosem.
Zamarła, słysząc pytanie. Nie wiedziała, czy miała na nie odpowiedzieć. Pozwoliła mu pociągnąć ją do przodu, znajdując sobie miejsce na jego kolanach gdy położył się na plecy, ale nie oderwała wzroku od obserwujących ją, niebieskich tęczówek. W tym świetle ciężko było dostrzec ich prawdziwą barwę, ale widziała w nich kolor nieba, podświadomie.
Wiedziała, że dużo dla niego znaczy. Nie musiała na niego patrzeć by to wiedzieć. Zerwał swoje więzi z Cerberusem, okradł Iluzję, znalazł im nowy, tymczasowy dom. Cerberusowi zawdzięczał dużo, odrzucenie tego wszystkiego, zerwanie z poprzednim życiem musiało kosztować go wiele i zdawała sobie z tego sprawę. Czy był lepszy dowód oddania niż taki? Mogła wmawiać swojej załodze, że Naeem poznał się na Iluzji, sam postanowił rzucić pracę dla organizacji, ale wiedziała zbyt dużo by uwierzyć w to choćby trochę.
Wstrzymała oddech, jej serce rzuciło się do biegu. Nie potrafiła rozpoznać co sprawiło, że zesztywniała, przygotowując się na to, co mógł jej powiedzieć. Czy bała się zwerbalizowania tego, czy nie mogła doczekać? Czuła targające nią sprzeczności, gdy odwróciła wzrok, przesuwając nim wzdłuż drobnych blizn na jego policzku. Tam, gdzie niegdyś zagłębił się śrut przy wystrzale ze strzelby na jednej z jego pierwszych misji. Opowiedział jej to w swojej kajucie na pancerniku, do której poszła, nawet niespecjalnie zaproszona. Ta myśl zainfekowała jej podświadomość, wzmocniła zarazę niepewności, która od dawna szerzyła się w jej głowie. Co, jeśli jej załoga miała rację? Co jeśli powinna dać sobie więcej czasu, nie wskakiwać do łóżka z osobą bezpośrednio odpowiedzialną za jedne z najtragiczniejszych wydarzeń w ciągu jej ostatniej dekady? Co, jeśli oni patrzyli na Rhamę takim, jakim był, a ona widziała go przez pryzmat ogłupiających ją uczuć?
Z jej gardła wyrwało się westchnienie, gdy podniósł się do pozycji siedzącej, tym samym zmuszając ją do tego samego. Patrzyła na niego z trudem, czując, jak oczy zaczynają ją piec. Potrafiła płakać, ale w chwilach, w których czuła się smutna. Teraz wiedziała, że do tego nie dojdzie. Nie czuła smutku. Czuła wiele rzeczy ale nie to i może to podsycało jej poczucie winy.
Przesunęła dłonią wzdłuż chłodnego, ciemnego implantu. Był gładki, nie tak, jak skóra powinna być, szczególnie w takim miejscu. Myślami pozostawała daleko, a przynajmniej częścią z nich. Sama nie wiedziała co odpowiedzieć. Sama idea tego, że cieszyła się, że go poznała, cieszyła się, że rozświetlił jej dni po Ankhcie, wydawała się przekreślać to, jak dobra była w swojej pracy. Dopiero teraz przyznała przed sobą, jak strasznie się zmieniła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie wiedziała, czy polubiłaby osobę, którą była wcześniej. Tęskniła za nią czasami, za jej pewnością siebie, siłą i frywolnością, ale gdyby mogła cofnąć czas by nigdy go nie poznać, nigdy nie wpuścić na pokład, wiedziała, że nie zrobiłaby tego. Świadomość tego uderzyła ją jak grom z nieba.
- Jestem złym kapitanem? - spytała cicho, mając absurdalną nadzieję, że tego nie usłyszy. Pamiętała, jak nazwała go gethem na samym początku. Wydawał jej się pozbawiony jakichkolwiek uczuć, co było tak wielkim niedopowiedzeniem. Naeem był ich pełen. Musiał nauczyć się przed nią otwierać, a ona musiała nauczyć się je widzieć.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lip 2018, o 12:04

- Co? - wydusił z siebie Rhama, zupełnie nie takiej reakcji od niej oczekując. Może sądził, że go wyśmieje, bo to prawdopodobnie zrobiłaby obojętna i pozbawiona jakichkolwiek resztek romantyzmu królowa piratów, którą dla niektórych była. Mogła też odepchnąć go i wstać, uznając, że to nie jest temat na który ma ochotę w tym momencie, a ich związek opiera się wyłącznie na fizyczności i namiętności, więc mężczyzna powinien po prostu przestać. Mogła uniknąć odpowiedzi, chowając się za pocałunkiem i skutecznie odwrócić jego uwagę od wszystkich myśli, które krążyły po jego głowie. Albo po prostu zareagować tak, jak Naeem na to liczył. Odpowiedzieć tym samym, szczerością, na którą nie mieli czasu zbyt często.
- Czy jesteś złym kapitanem? - powtórzył i zamrugał, usiłując przeskoczyć z tematu poruszonego przez siebie na ten, który nagle zaczęła kobieta. Nie widział związku, nie wiedział o co jej chodzi. Nie mógł domyślać się jakie wątpliwości nią targają. Ktoś mógł stwierdzić, że owszem, była złym kapitanem, wskakując do łóżka z agentem Cerberusa i w jego ramionach znajdując zapomnienie, niezależnie od zdania swojej załogi. Z drugiej strony jednak wykorzystała go i zmusiła do przeciwstawienia się wszystkiemu, w co wierzył przez ostatnie lata swojego życia, rezygnując z tego dla niej. Manipulacja godna bogini wojny.
- Nie. Nie jesteś - odpowiedział w końcu, choć w jego jasnych oczach błysnęła rezygnacja.
Podzielenie się z nią tym, co właśnie z siebie wyrzucił, musiało być dla niego trudne. Musiało go to kosztować dużo przemyśleń i dużo samozaparcia, by wyjść spod skorupy, którą narzucał sobie pewnie przez całe swoje życie. Zwłaszcza przez ostatnie lata. Opuścił wzrok na znajome usta, przesuwając kciukiem po policzku kobiety. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że Naeem wraca za swoją bezpieczną maskę, usiłując zapomnieć o wszystkim, co powiedział przed chwilą i spuścić na to zasłonę milczenia, tak samo, jak zrobiła to ona.
Westchnął i przyciągnął ją z powrotem do siebie, by przytulić ją tak, jak przytulał wcześniej. Jego dłonie przesunęły się po nagiej skórze jej pleców, badając jej gładkość, ewentualnie fakturę gęsiej skórki, która pojawiała się pod jego dotykiem, albo po prostu z zimna. Milczał, bo co więcej mógł teraz powiedzieć?
Tkwili więc w ciszy, w swoich objęciach, choć jakiekolwiek plany wobec niej miał Naeem na najbliższą godzinę, chyba z nich zrezygnował. Czuła jego poruszającą się równo klatkę piersiową, czuła chłód implantu opierającego się o jej policzek. Nie chciał jej wypuszczać, ale wyraźnie nie wiedział, co powinien ze sobą po takiej odpowiedzi zrobić. Jego życie nie obfitowało w związki, na których mu zależało i mówił jej o tym. Może więc powinien przy tej postawie pozostać. Wybrał więc milczenie, do którego był przyzwyczajony i które najwyraźniej było bezpieczniejsze, niż werbalne próby przekazania jej czegokolwiek.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lip 2018, o 12:35

Nie wiedziała nawet po co spytała. Wyrwało jej się to niechcący, jedna z krążących po jej głowie myśli, która zdołała wypłynąć na powierzchnię. Pokazać się w jej spojrzeniu zanim została zwerbalizowana przez cichy, drżący głos. Wiedziała co na to odpowie, co odpowiedziałby każdy, obojętnie kogo by spytała. Tysiące osób mogłyby zapewniać ją teraz o jej wspaniałości jako dowódcy ale nie wywołałoby to dla niej różnicy. Nie chciała, żeby tak to wyglądała. Nie chciała żeby przyznanie, że czuje to samo co on wiązało się w jej głowie z winą. Ale nie miała w tym doświadczenia, nie miała nigdy styczności z sytuacją tak skrajną jak ta. Związki nie utrzymywały się w jej życiu zbyt długo. Jeszcze w wojsku były złamaniem zasad, o które nie dbała, póki nie dostała własnej załogi, własnego statku. Wtedy romanse z kimkolwiek, kto pod nią służył nie wchodziły w grę. Nie przez etykę zawodową, ale przez jej spojrzenie na tych ludzi. Nie widziała w nich potencjalnych partnerów, widziała rodzinę, o którą musiała dbać. Wszystkie opcje, jakie jej pozostały, były daleko od Wraitha. Na Omedze, na której pojawiała się może co tydzień, co dwa. Nigdy nie miała kogoś na wyciągnięcie ręki, na drobne skinienie, błysk tęsknoty w spojrzeniu. Nie wiedziała jak się do tego dostosować nie odrzucając jednocześnie tego, kim była wcześniej. Nie wiedziała czy powinna tę osobę odrzucać. Nigdy nie postrzegała tego, co zrobił Rhama, jako doskonałej manipulacji ze swojej strony - nie była w stanie. Chciałaby z dumą stwierdzić, że od samego początku to planowała i wykiwała wszystkich tak, jak wykiwała Benu, ale było to zbyt dalekie od prawdy.
- Tak się czuję - odparła, niewidzącym wzrokiem błądząc po jego twarzy. Nie dostrzegała zmiany, wracającej maski obojętności. Czuła, że otwiera się przed nim całkowicie, nawet jeśli z jego perspektywy wyrzucała z siebie tylko losowe zdania. Nie potrafiła komunikować tego, co chodziło jej po głowie w chwilach takich jak ta. Potrafiła przeanalizować sytuację wokół siebie i wydać rozkaz, z karabinem w dłoni, ale nie potrafiła pogodzić sprzeczności, które nią targały. - Ja bym nie cofnęła czasu, Rhama - mruknęła, wreszcie łapiąc niebieskie spojrzenie.
Odsunęła się, nie pozwalając mu się przytulić. Już minął jej etap, w którym chciała schować emocje pod gestami, które można było wytłumaczyć dwojako. Pod względem komunikacji okazała się gorsza od niego. Przymknęła oczy, starając się oderwać od ciążących w jej głowie zmartwień. Nie chciała się tym przejmować, załogą, Ankhtą, wszystkim, co wydarzyło się z jej winy. Wolała o tym zapomnieć, tak jak mówił. Ale nie chciała tego cofnąć.
- Gdybym mogła uratować siebie i wszystkich innych przed tym, co wyrządził nam Iluzja, nie wiem, czy dałabym radę to zrobić. - zbliżyła się, opierając własne czoło o jego. Zamknięcie oczu ułatwiało jej wiele. Czuła się jak szesnastolatka, która nie potrafi do końca wyrazić swoich chęci i uczuć, nawet jeśli uda jej się przyznać do nich przed samą sobą. - Nie wiem, czy mogę bez ciebie żyć. Nie chcę.
Zorientowała się, że obejmuje go ramionami gdy jej dłonie zetknęły się ze sobą na jego plecach. Westchnęła bezgłośnie, trwając w chwili, której chciała uniknąć, ale z której teraz nie chciała uciekać. Przez moment w jej głowie zapadła całkowita cisza.
- Mam dość udawania, że jesteśmy sobie obojętni poza tą kajutą - wydusiła z siebie wreszcie, nawet jeśli to nie miało większego sensu. To ona wzmacniała tę granicę, to ona odsuwała się od niego bojąc tego, co zobaczy załoga. I to siebie miała w tej chwili dość, swojego zachowania.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lip 2018, o 18:30

Uniósł na nią wzrok, zaskoczony, gdy nie pozwoliła mu się objąć. Dopiero wtedy zaczął wyraźnie rozumieć, że tutaj nie chodziło o jej obojętność wobec tego, co mówił, ale o coś zupełnie innego. Byli upośledzeni pod tym względem, bo żadne z nich nie wiedziało jak daleko może się posunąć. Gdzie leżała granica, której nie chcieli i nie mogli przekraczać? Jakich słów mieli nie wypowiadać, a na jakie mogli sobie pozwolić? Nietrudno było wyobrazić sobie takie, które być może zbyt mocno definiowały ich związek, wyjaśniając przyczyny zachowania Rhamy i samopoczucia Hawk. Przez moment kobieta mogła mieć wrażenie, że Naeem był całkiem blisko wypowiedzenia ich, ale wycofał się wystarczająco szybko, by zachować obecny, bezpieczny stan rzeczy.
- Nie powinnaś się tak czuć - powiedział cicho, ponownie odgarniając jej włosy za prawe ucho. - Wiem, że pewnie nikogo nie zdziwiłoby, że mówię to akurat ja. Ale to twoje życie. Twoja sprawa. A ja przecież... nie jestem już tym, kim byłem wcześniej. Nawet jeśli cię oceniają, to nie pod względem tego, czy jesteś dobrym, czy złym kapitanem. Co najwyżej będą się zastanawiać gdzie ty masz oczy. Deuce nigdy nie mówił źle o twoim zachowaniu. Veronique też. A oboje wiedzą.
Później nic już nie mówił. Przyglądał się jej, z powrotem wygrzebując się z tej studni bez emocji, w której zaczynał powoli tonąć. To było dla niego łatwe, wycofanie się tam, gdzie było bezpiecznie. Hawk jednak podała mu rękę, nawet jeśli robiła to nieporadnie i niepewnie. Otwieranie się dla nich obojga było czymś, co wymagało nadludzkiej siły i ciężko było stwierdzić, dla którego z nich było to trudniejsze. Przydymione światło kajuty odbijało się na powierzchni implantu i w jasnych oczach, które tym razem nie uciekały już nigdzie.
- Ja nie chcę bez ciebie - odpowiedział cicho. - O to mi chodziło.
Przyciągnął ją co siebie, choć nie tak, by ukryć przed nią swoją twarz, ale po prostu chcąc, żeby znalazła się bliżej. Kąciki jego ust znów uniosły się w lekkim uśmiechu, który jeszcze przed chwilą wydawał się bezpowrotnie stracony.
- Chcę móc cię objąć wieczorem nad morzem, albo pocałować, nie zastanawiając się nad tym czy ktoś widzi - stwierdził. - Chcę móc zrobić ci prezent, bez twojego zastanawiania się, z czego on wynika i co próbuję przez to osiągnąć. Chcę móc wejść do twojej kajuty i zostać w niej na noc, albo założyć, że ty możesz przyjść do mnie. I nie myśleć jak to zrobić nie ryzykując, że ktoś to zauważy. Nie kryć się, jak para nastolatków - złapał jej rękę i odciągnął od swoich pleców, by poprowadzić jej dłoń na własną klatkę piersiową. Przez moment wyglądał, jakby nie wiedział, czy na pewno może wypowiedzieć słowa, które cisnęły mu się na usta, ale w końcu się zdecydował. Jego uśmiech poszerzył się nieznacznie, bo musiał zdawać sobie sprawę z tego, jakie to cliché, nie miało to jednak zbyt wielkiego znaczenia. Nie teraz, kiedy i tak nikt ich nie słuchał i nie oceniał. - Jest twoje. I było prawie od początku.
Pocałował ją znów, tym razem już nie tak delikatnie, jak przedtem. Chciał dać jej tym samym do zrozumienia, że mówi poważnie. Że to nie są tylko nic nie znaczące słowa. Że dla niego jest kimś innym, niż dla wszystkich wokół. Kimś, bez kogo nie potrafił żyć.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lip 2018, o 20:26

Uśmiechnęła się lekko, do swoich myśli. Nie do końca obchodziło ją to, co pomyśli o nich ich załoga. W zasadzie im dłużej nad tym myślała tym upewniała się, że nie obchodzi ją to wcale. Czuła potrzebę, presję pozostawania tą samą, silną osobą, którą była przed Ankhtą ale nie potrafiła zlokalizować pochodzenia tego uczucia. Nie lubiła zmian, nie lubiła rozczarowywać swojej załogi... to były zbyt błahe powody by tak silnie w niej to zakorzenić. Oddanie władzy nad tym, kim była Iluzji też kończyło się w pewnym momencie. W tym właśnie momencie zaczynał się Rhama. Zastanawiała się na ile zmieniła ją pustynna planeta i konsekwencje ich udania się na nią, a na ile zmienił ją on. Nie wiedziała czy chce poznać ten bilans, ale zagwozdkę ciężko było zrzucić na dalszy plan i całkowicie zignorować, nawet w tej chwili.
- Nie obchodzi mnie co myślą. Teraz już nie - westchnęła, kręcąc głową. Nie mogła teraz tłumaczyć rzeczy, których sama nie rozumiała. Zresztą, odrzucenie od siebie wszystkich problemów na razie okazało się być dobrą decyzją. Liczyło się tylko to, jak czuła się teraz. A im więcej wyznań opuszczało jej usta, tym lżej wydawała się czuć. Zrzucała z barków ciężary, tym razem nie innych, ale jej własne. Myślała, że jest jej dobrze z tkwieniem w umownym układzie, którego nigdy żadne z nich nie miało zaadresować, ale mogła się mylić - teraz dopuściła to do siebie. Pozwalała tej myśli przewinąć się przez jej umysł kilka razy, nim uśmiech na twarzy mężczyzny sprawił, że o niej zapomniała. I o wszystkim innym.
Jej własny poszerzył się, gdy ujął jej dłoń, kierując ku materiale koszulki osłaniającym ciepłą klatkę piersiową. Z boginią wojny na czele, cliche wydawały się być u niego częste, ale nie potrafiła się z nich śmiać, szczególnie nie teraz. Westchnęła z roztargnieniem, tym bardziej wczuwając się w rolę nastolatków, ukrywających swój związek przed resztą świata. Mogła śmiać się z banałów, ale skrycie chłonąć je jak gąbka.
Zacisnęła palce na jego koszulce, bezwiednie, z roztargnieniem. Słowa ją zawiodły, okazały się niewystarczające, podczas gdy jego gest wypowiedział wszystko co było istotne - przynajmniej dla niej. Zamknął jej usta pocałunkiem, na który ona odpowiedziała z tlącym się w niej żarem, tak innym od chciwości, z którą patrzyła na niego rano, gotowa wskoczyć w znany im, komfortowy schemat tworzący całość ich relacji.
Wplotła palce drugiej dłoni w jego włosy. Przesunęła nimi w dół, w poprzek kości policzkowej, przez szorstki policzek do gładkiego implantu. Pochylając się do przodu, pchnęła go w tył, w pościel, która zdążyła już się ochłodzić pod wpływem powietrza w kajucie, w którą sama częściowo była zaplątana. Mimo wszystko, nie czuła niecierpliwości, pośpieszającej każdy jej ruch, zmuszającej do działania zanim rozkoszuje się w smaku jego ust, który tak dobrze znała. Tym razem każdy jej gest był powolny, każde muśnięcie opuszkami palców skrupulatne, jakby badała powierzchnię, po której przesuwają się jej palce. Chłonęła zapach jego ciała, teraz, bardziej niż kiedykolwiek indziej, marząc o tym, by czas zatrzymał się na czwartej rano i nigdy nie wybił piątej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

3 lip 2018, o 23:28

Naeem położył się posłusznie, choć powoli, stopniowo oddając jej kontrolę. Chociaż mimo wszystko nie czuła pewności, że faktycznie ją ma. Po wyjaśnieniu, które padło z jej ust, do mężczyzny wróciła pewność siebie i potrzeba jej bliskości, którą teraz trudno było zwalczyć. Z drugiej strony, wcale nie próbował. Jakimś cudem wyplątał Hawk z kołdry, by zyskać dostęp do paska jej spodni, które szybko rozpiął. Jedna z jego dłoni powędrowała w dół, pod ich materiał, przypominając mężczyźnie delikatność skóry jej bioder.
- Przepraszam, Jean. Nie umiem mówić. Nie umiem tego przekazać. Wiesz to wszystko - szepnął cicho do jej ucha, gdy oderwał się od pocałunku i przesunął usta po jej policzku, po boku jej szyi i zagłębieniu kobiecego ramienia. Jego słowa mogły być zarówno stwierdzeniem, jak i pytaniem, bo w szepcie nie dało się tego rozpoznać. Może oczekiwał odpowiedzi, a może już nie. - Jesteś moim sensem.
Teraz nie posłużył się już tak utartym sformułowaniem, a czymś dużo bardziej osobistym. Najwyraźniej i takie słowa miał w zanadrzu, tylko dogrzebanie się do nich jemu samemu sprawiało dużą trudność. Znów się obrócił, by położyć Hawk obok siebie, z powrotem w pościeli, którą zdążyła już nieco wystygnąć. W ten sposób łatwiej mu było zdjąć z niej resztę ubrań, w których w ogóle nie powinna była spać. Spodnie zsunęły się gładko, razem z bielizną którą miała pod spodem, znów zostawiając ją przed Naeemem tak odkrytą, jak tylko to było możliwe, ale nie dostała od niego czasu na to, by poczuć się niezręcznie. Zresztą ten etap już chyba był dawno za nimi. Uniósł się na łokciu, pochylając nad nią. Męska sylwetka zasłoniła ją przed padającym z góry delikatnym światłem, rzucając na nią cień i sama go też stanowiąc, z jasnością za plecami. Czuła jednak jego spojrzenie, badające każdy skrawek jej ciała, tego, w którym nie widział wad. To nie był wzrok drapieżnika rzucającego się na ofiarę, nie było w nim głodu. Było za to uparcie nienazywane przez nich uczucie, które dziś przekroczyło pewną granicę i znalazło wreszcie ujście, nawet jeśli w wyjątkowo nieporadny sposób.
- Jesteś piękna - powiedział cicho, schylając się do niej i przesuwając chłodnym brzegiem implantu po jej nagiej szyi. - Jesteś...
Nie dokończył, ona zresztą też z wypowiedzenia wielu słów zrezygnowała. Może bał się, że znów rzuci coś, co nawet w połowie nie wysłowi tego, co usiłował jej przekazać, albo że źle go zrozumie. Wrócił więc do rozchylonych w tęsknocie kobiecych ust, do jej wciąż rozgrzanego ciała, błądzącą po jasnej skórze dłonią trafiając w końcu tam, dokąd zmierzała od początku. Przeniósł się z pocałunkami na szyję Hawk, gdy jej stęsknione ciało zadrżało. Była centrum jego świata i nie potrzebowała żadnego potwierdzenia, ale Naeem stopniowo doprowadzał ją do stanu, w którym naprawdę świat ograniczał się tylko do ich dwojga - a w tej chwili wyłącznie do tego, co działo się z nią samą. W końcu zagłuszył jej jęk pocałunkiem, który całkowicie zburzył resztkę murów, jakie mogła wokół siebie zbudować. To nie był poranek, jakich ostatnimi czasy miała wiele. Arvuna spała jeszcze wokół nich, część Wraitha na pewno też. Byli tu tylko dla siebie nawzajem i nic nie miało tego zmienić, a na pewno nie przez najbliższe kilka godzin.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

4 lip 2018, o 11:20

Ostatnie miesiące stopniowo zlewały się w jej głowie w szereg wyrywkowo połączonych ze sobą wspomnień, zarówno tych dobrych i złych. Pamiętała Trouge, pamiętała Mouse'a i Horyzont. Długie czekanie aż Naeem wróci do nich z promem wypełnionym kradzionym sprzętem. To był chyba jeden z niewielu momentów gdy jej załoga wypatrywała tej chwili z utęsknieniem, jak ona, nawet jeśli niczego od niego nie chciała. Ale pamiętała też każdy, spędzony z nim wieczór, każdy gest i westchnienie. Moment, w którym postanowił uciekać z nimi. Minę Deuce'a gdy mu o tym powiedziała. Miał wtedy rację, patrząc na to z perspektywy osoby niezwiązanej z sytuacją. To wyglądało jak piękna manipulacja. Hawkins zyskała na tym wszystko. Odzyskała utraconą wolność, zdobyła sprzęt, czas potrzebny na ucieczkę. Kogoś, kto ogrzeje jej ciemną pościel w nocy. Nie wiedziała jak to się stało. Próbowała znaleźć na przestrzeni tych tygodni ten moment, w którym ich relacja się zmieniła, w którym zdobyła Rhamę, ale nie potrafiła. Nie umiałaby powtórzyć tej sztuczki roku, bo jej magią była szczerość. To, co czuła wobec niego pchało ją naprzód, w męskie ramiona, ciesząc się z każdej chwili normalności, na którą mogli sobie pozwolić. Wolę Jean, nie Hawk było kiedyś słowami, których sensu nie pojęła, nie tak do końca. Była jedną osobą, która w odosobnieniu pozwalała sobie na więcej. Teraz zrozumiała. Zrozumiała wszystko, zrozumiała też to, którą z nich woli być.
Uśmiechnęła się, łapiąc jego wzrok na swoim ciele. Dawno minął jej etap, w którym czułaby niezręczność lub dyskomfort. Lubiła czuć na sobie błękit, który dawno przestał kojarzyć jej się z nieszczęsną stacją kosmiczną, na której kiedyś wylądowała. Ale jakkolwiek lubiła na sobie jego spojrzenie, nie zapewniało jej bliskości, której chciała teraz. Przysunęła się, sięgając ku niemu dłonią, nieświadomie przesuwając paznokciami po jego karku.
- Twoja - szepnęła, kończąc zaczęte przez niego zdanie nim ich usta złączyły się w pocałunku. Ich nieporadność w wyrażaniu własnych emocji była niemal przytłaczająca, ale wiedziała, że jest w odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą. Nie chciała czuć dotyku innych dłoni, innych ust. Nie chciała niczego zmieniać, już nigdy. Jej niezdecydowanie i niepewność sytuacji, w którą wszyscy byli wplątani, towarzyszyło jej odkąd zdecydowali się na ucieczkę, ale tej jednej rzeczy była pewna jak niczego innego. Nie pojmowała dlaczego uświadomiła to sobie dopiero teraz, dlaczego wcześniej umykał z jej kajuty w nocy, bojąc się reakcji załogi. Byli na Arvunie, zaczynali inne życie, z dala od zmartwień, które pozostawili za sobą, a ona zamierzała czerpać z tego życia garściami.
Asa powoli budziła się do życia gdzieś w górze, dziesiątki, setki kilometrów nad nimi, podobnie jak załoga Wraitha, nawet jeśli większość z nich nie była przystosowana do nowego trybu snu. Zatraciła poczucie czasu, już i tak sponiewierane po długim odpoczynku. Nie wiedziała ile go upłynęło nim jej dłonie zacisnęły się bezwiednie na ciemnym, gorącym materiale pościeli, a w płucach zabrakło tchu. Zastygła, nie pozwalając mężczyźnie się odsunąć, nie z samego początku. Wtuliła twarz w jego szyję, składając na niej krótki pocałunek. Wolną rękę oparła o jego klatkę piersiową, tam, gdzie poprowadził ją wcześniej. Czuła szaleńcze bicie jego serca tak, jak czuła własne.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

4 lip 2018, o 16:06

Przyciągniety przez Hawk, mężczyzna początkowo upierał się przy swoim, ale dość szybko zmienił zdanie. Sprawnie ściągnął z siebie zbędną, białą koszulkę, którą rzucił gdzieś w bok, gdzie wylądowały uprzednio wszystkie jej ubrania. Trudno było mu jednak skupić się na pozbyciu się reszty, bo leżąca obok kobieta absorbowała całą jego uwagę. Zanim więc przypomniał sobie o swoich spodniach, znów przez długą chwilę skupiał się na jej przyjemności, nie na swojej własnej. W jego oczach płonęło nie tylko pożądanie, ale dużo więcej emocji, których nie potrafił wyrazić lepiej, niż już to zrobił. Każda krzywizna jej ciała była warta uwagi, każdy fragment jej skóry wymagał przesunięcia po niej ciepłą dłonią, tak jak rozrzucone na poduszce włosy - przeczesania palcami. Dopiero gdy oczekiwanie przestało mu wystarczać, ostatecznie zrobił to, czego tak bardzo pragnęła czerwonowłosa, dołączając do niej. Znów przesłonił jej światło padające z sufitu, znów jego usta przesunęły się po jej szyi i ramieniu, po raz kolejny utonął całkowicie w zieleni jej oczu i w bliskości jej ciała. I tym razem nie potrzebował już litra alkoholu, by stracić ostatnie bariery i nie ograniczać się już więcej w okazywaniu jej swoich zazwyczaj głęboko skrywanych emocji. Bo przecież wszystko było w końcu jasne, choć zajęło im to tyle czasu. W końcu przestali funkcjonować w niepewności, która do tej pory nie pozwalała im na całkowitą otwartość.
Gdzieś w międzyczasie Naeem cicho wypowiedział jej imię, przesuwając ustami wzdłuż jasnej szyi, a potem złapał ją i usiadł, podnosząc ją razem ze sobą. Odgarnął czerwoną zasłonę włosów z jej twarzy, wpatrując się w jej oczy pełnym uczucia spojrzeniem i widząc to samo w odpowiedzi, choć może sądził, że na nie nie zasługuje. Był jej, a ona była jego, nieważne z czego to wynikało i jakie miało przynieść konsekwencje. W tej chwili, o czwartej rano, gdy wszystko wokół spało, oni stanowili jedność, nie pytając świata o zdanie.
Trzymał ją później przy sobie, delikatnie gładząc jej wcięcie w talii i obejmujące go uda. Jego usta przesuwały się czule po jej policzku, szyi i ramieniu, wciąż nie pozwalając wrócić jej do rzeczywistości, przypomnieć sobie gdzie się znajduje i opuścić jego objęć. Stopniowo uspokajał oddech, pozwalając też kobiecie dojść o siebie.
- Jeśli nie przyzwyczaimy się do dłuższej doby Arvuny, możemy z takich poranków zrobić tradycję - powiedział wreszcie cicho, lekkim ruchem dłoni podnosząc do siebie jej twarz, by na jej ustach złożyć krótki pocałunek. - Zaraz po przebudzeniu jesteś najpiękniejsza. Nie mogę się napatrzeć.
Uśmiechnął się do niej, wciąż nie widząc powodu, by wstać. I nie wyglądał już na niewyspanego, tak jak wtedy, gdy przypadkiem go obudziła. Oboje chyba obudzili się teraz całkowicie, chociaż nie znaczyło to, że byli gotowi na powitanie natychmiast nadchodzącego dnia.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

4 lip 2018, o 18:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną Nie pamiętała jak wielka różnica była w czasie Arvuny i Ziemskim. Cztery godziny? PIęć? Pozornie nie tak wiele, ale dla przyzwyczajonych do czegoś zgoła innego organizmów szok i tak musiał się pojawić. Na statku żyli w inny sposób, zmianowo, ale doby były krótsze. Teraz wszystko wywracało się na drugą stronę przez te prawie marginalne godziny. Ona jeszcze tego nie odczuwała, w końcu i tak wypadła z rytmu przez swój niestandardowo długi sen. Pytanie tylko czy wytrzyma do wieczora i kiedy ten wieczór się zaczynał, jeśli noc była dłuższa.
- Nie będę narzekać - uśmiechnęła się, wtulając się w jego ramiona mocniej gdy usłyszała ten charakterystyczny głos. Przez chwilę trwała tak, w milczeniu, pozwalając ciszy zapaść między nimi. Nie była niezręczna, była odpowiednia. Nie miała niczego, co mogłaby mu odpowiedzieć, poza szczerym uśmiechem. Wciąż była nieco oszołomiona, nie chciała wyplątywać się z pościeli.
Usłyszała z tyłu zgrzyt i podskoczyła w miejscu, odwracając się w stronę, z której dobiegł. Była pewna, że przecież byli tutaj sami i świadomość tego, że ktoś mógł zakraść się do jej kajuty gdy byli zajęci czym innym wywołała w niej chwilowe spięcie. Na tyle ulotne, by zniknęło gdy dostrzegła koślawo podnoszącego się na nogi, mechanicznego psa. Parsknęła śmiechem, kręcąc lekko głową gdy zwierzę ruszyło w stronę łóżka, czując lekką obawę na myśl o tym, że może próbować na nie wskoczyć ze swoim mechanicznym cielskiem, ale fenris zatrzymał się przed nim, siadając i wpatrując się w nich spojrzeniem żółtych diod.
- Prawie o tobie zapomniałam - uśmiechnęła się do psa, obracając nieco w jego stronę, ale nie na tyle, by wyplątać się z jego objęć. Czuła lekkie ssanie w żołądku, które usiłowało przywrócić ją do rzeczywistości, ale zapierała się przed tym rękami i nogami.
Przeczesała dłonią jego włosy, ignorując własne. Pewnie zdążyły już wyschnąć, ale nie chciała wiedzieć w jaki sposób. NIektóre będą proste, inne zakręcone, w dodatku na kilka innych stron. Będzie musiała je umyć jeszcze raz, albo ciasno związać. Ostatnio na spacerze lubiła jak nadmorski wiatr je mierzwił, nawet jeśli utrudniał jej poruszanie się. Nie chciała ich chować, chciała znów poczuć, jak uderzają o jej twarz, pachnąc morzem i solą.
- Może nic się nie stanie, jeśli zrobię odstępstwo i nie przenocuję tutaj - zaczęła, z zamyśleniem. Niebieskie oczy przypominały jej o morzu, ułatwiały podejmowanie decyzji, do której powoli dojrzewała. - Moglibyśmy wynająć coś blisko plaży. Nigdy nie budziłam się rano przy odgłosach morza. Powietrze też jest tam inne, nie takie jak tutaj.
Wraith jej nie przeszkadzał, ale to Arvuna ją fascynowała. Nie jej kolonia, nie zarządca, tama ani żadne problemy. Nie Asa, tylko ocean otaczający planetę, przykrywający teraz dok, w którym się znajdowali. Gdyby mogła, spędziłaby cały czas tam, na zewnątrz, niewiele myśląc o czymkolwiek innym.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

5 lip 2018, o 22:43

Któreś z wypowiedzianych przez nich słów wybudziło mechanicznego psa z letargu, w jakim był pogrążony. Zwierzak podniósł się z podłogi i podszedł bliżej łóżka, unosząc na nich swoje żółte spojrzenie. Na coś czekał, ale ostatecznie się nie doczekał, więc tylko zamerdał całym swoim odwłokiem, by potem usiąść i przyglądać się im w ciszy. Wzrok mecha nie sprawiał jednak, by czuli się niezręcznie, bo nie było to żywe, świadome zwierzę.
- Moglibyśmy to zrobić - powiedział cicho. - Na chwilę wyrwać się z tego wszystkiego. Domków przy plaży pewnie masz tu dostatek. Sprawdzę to później. Nie wiem, czy będą jakieś wolne w to święto, chociaż z drugiej strony pogoda jest mało wypoczynkowa.
Przesunął kciukiem po policzku kobiety, przyglądając się jej niezmiennie. Niezależnie od tego, czy patrzyła na niego, czy na małego zaciekawionego mecha, Naeem był zainteresowany tylko Hawk. Konturami jej twarzy, zagięciem jej szyi, wgłębieniem przy obojczyku, mięśniami ręki zarysowanymi pod jasną skórą.
- Chociaż ty taką lubisz, prawda? - zauważył, uśmiechając się.
Nie przeszkadzała mu pozycja, w jakiej się znajdowali. Siedząc przodem do siebie mogli spokojnie rozmawiać, nie rezygnując z bliskości, a on nadal miał dostęp do wszystkich części jej nagiego ciała. Dopiero teraz Hawkins zauważyła ślady na skórze Rhamy, które musiała zostawić zaciskając palce na jego ramionach, zamiast na ciemnej pościeli. Mężczyzna wydawał się nie zwracać na nie uwagi, a może sam nie zdawał sobie z nich sprawy.
- Chciałem ci coś powiedzieć, Jean - odezwał się po chwili. Z tonu głosu wywnioskowała, że zmienił temat, choć raczej nie na żaden nieprzyjemny. Jego delikatny dotyk przesunął się po jej klatce piersiowej, obok blizny, a potem po płaskim brzuchu kobiety. Za dotykiem podążył wzrok, któremu trudno było się skupić na czymkolwiek innym, gdy Hawkins siedziała na nim w ten sposób, naga. - O moim spotkaniu z Amslerem.
Obiecał, że udzieli jej odpowiedzi na pytania później i chyba to później było właśnie teraz. Objął ją, na moment chcąc oderwać swoje myśli od tego, co robili przed chwilą, choć nie było to łatwe zadanie.
- Myślałem o dwóch niewykorzystanych piętrach tamy. Pod kliniką, nad elektrownią. Skoro jest tam dok, moglibyśmy przenieść tam Wraitha. Ludzie nie musieliby szukać mieszkań, ani tkwić w porcie jak turyści, nieważne czy przez trzy tygodnie, czy trzy miesiące - dość jasne było, co miał na myśli, ale Naeem z reguły był konkretny. Tak jak i teraz. - Zasugerowałem to Joelowi.
Dłuższa pauza być może miała służyć tylko nadbudowaniu napięcia, ale mężczyzna mógł też zastanawiać się, co powiedzieć dalej. Mimo, że zrobił to za jej plecami, nie chciał wyjść na kogoś, kto podejmuje decyzje za nią. I nie robił tego przecież.
- Osuszenie i wyczyszczenie tych pięter powinno zająć dwa, trzy dni. Windą można wjechać na sam szczyt tamy, na ten wielki taras na górze, więc to nie jest ciemna dziura, którą te piętra wydawały się wczoraj. Mielibyśmy do dyspozycji wiele pomieszczeń, które łatwo dałoby się rozdysponować między załogę - odgarnął włosy z jej policzka. - Jeśli chcesz. Jeśli myślisz, że to dobry pomysł. Amsler mówi, że jest w stanie się na to zgodzić, bo ma to plusy zarówno dla niego, jak i dla nas. Ale to twój wybór. Twój i twoich ludzi, nie mój ani Joela.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lip 2018, o 00:09

Idea wyrwania się stąd była przyjemna. Ekscytująca wręcz, gdy wyobraziła sobie wczorajsze fale. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że przy jej wielogodzinnym śnie wczorajsze w praktyce oglądała kilka dni temu, jeszcze przed sytuacją z Rhamą i promem, o której nie chciała nawet pamiętać. Nie miała od tego czasu okazji oglądania Arvuny w całej swojej okazałości. Ze słoną wodą spotkała się w tamie, gdy zalała jej niższe poziomy. Odgradzał ją od niej pancerz, więc nie była w stanie poczuć na swojej skórze jej chłodu, a w nozdrzach tego cudnego zapachu. Rhama może i miał swoje mieszkanie blisko plaży, w Kairze, ale ona nigdy nie obudziła się przy dźwięku uderzających o brzeg fal. Nie wpadła nawet na to, by puszczać sobie ten głos na telewizorze czy wrzucać w wizjer na ścianie. Zawsze wyczułaby sztuczność tych odgłosów, sztuczność która wszystko psuła. Jak słuchanie odgłosów burzy bez czucia charakterystycznych wibracji w podłożu. Nie to samo.
- Nie umiem tego wytłumaczyć - zaśmiała się, gdy wspomniał o jej ulubionej pogodzie. - Na Ziemi kiedy padał deszcz każdy znikał z ulic. Były puste. Idąc na spacer słyszałeś tylko wycie wiatru, widziałeś tylko ciemne chmury. To było dość... surrealistyczne. Spodobało mi się - wyjaśniła, nawet jeśli jego anegdotka nie wymagała żadnych tłumaczeń z jej strony.
Wzruszyłą ramionami, wtulając się w niego mocniej. Zignorowała fenrisa, który szybko przeszedł do stanu nieaktywności, więc też przestała zwracać na niego uwagę. Zmiana tematu sprawiła, że mimo wszystko poczuła niepokój w tyle głowy. Niespodzianki zawsze się z tym wiązały. Nawet nie zdążyła go sama spytać o to, czy zdołał się z Amslerem spotkać. Miał czas, zarówno poprzedniego wieczora i następnego ranka, aż do święta. Zresztą sam nie chciał o tym rozmawiać, miał powiedzieć jej później.
- Tama? - spytała, marszcząc brwi. Spróbowała zwizualizować sobie to, o czym mówił ale było jej ciężko. Pamiętała dziwny tunel, dok czy coś innego, więc wiedziała, że konstrukcja nie była standardowa. Jego pomysł był na tyle specyficzny, że potrzebowała chwili nim odpowiedziała.
- Nie wiem - przyznała, z lekką dezorientacją. Złapała się na tym, że przygryza wargę, zdradzając gestem swoją konsternację bardziej niż chciałaby. Nie spodziewała się tak szybkiego powrotu tematów profesjonalnych. Teraz nie była potrzebna Jean, nie ta, którą była przez ostatnią godzinę. Dyskusja na temat przyszłości Wraitha w Asie nie pasowała do ramion mężczyzny, w których objęciu trwała. Odsunęła się lekko, próbując poradzić z nagłym wyrwaniem z tego niewinnego stanu, w którym oboje trwali przez ostatnią godzinę.
- Nie wiem, czy będą chcieli wynieść się ze statku. Jeszcze nie przywykłam do tego, że możemy spędzić tu dłużej niż dwa tygodnie - westchnęła, niewidzącym wzrokiem wpatrując się w ciemną pościel koło nich. Wprowadzenie się do tamy było jak podkreślenie tego, że ich zmiana jest niemalże permanentna. A ona wciąż tkwiła w przekonaniu, że są na krótkich wakacjach. Minie kilka dni i ktoś z nich wpadnie na wspaniały pomysł poradzenia sobie z Cerberusem i wrócą do przestrzeni kosmicznej, do żyć, które prowadzili wcześniej. Zajęcie poziomów tamy było jak namacalne potwierdzenie tego, że nie byli tu na urlopie. Że planowali tu zamieszkać, na co najmniej kilka miesięcy.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lip 2018, o 00:56

Naeem za późno zdał sobie sprawę z tego, że Hawkins niekoniecznie miała teraz ochotę na poruszanie tego tematu. Dotarło to do niego dopiero w momencie, w którym się od niego odsunęła. Nie wypuścił jej jednak ze swoich objęć, po prostu wyprostował trzymające ją ręce trochę bardziej. Czuła jego spojrzenie na swoim profilu, gdy wpatrywała się w swoją ciemną pościel.
- Nie chciałem, żebyś uznała, że coś przed Tobą ukrywam, Jean. Stwierdziłem, że to nie jest taki zły pomysł. Że jeśli ludzie się tu odnajdą, to Arvuna mogłaby zostać bazą wypadową dla Wraitha, nawet gdy będzie już na tyle bezpiecznie, żeby ruszyć dalej. Miejscem, do którego zawsze można wrócić. Przystanią. Wiem, że Ci się tu podoba, a oczami wyobraźni widzę Cię stojącą na szczycie tamy, z włosami łopoczącymi na wietrze - uśmiechnął się lekko, chyba słysząc swoje własne słowa. Poetyckie, jakie nie zdarzały mu się często.
Widząc jednak jej niechęć i niepewność, Naeem parsknął krótko śmiechem i przyciągnął ją z powrotem do siebie, by zaraz po tym przewrócić się razem z nią w bok, na łóżko. Ich głowy opadły na poduszki, a mężczyzna wyplątał się z uścisku jej nóg, tylko po to, by znów pochylić się nad nią i odwrócić jej uwagę od tego, co nagle wywołało w niej spięcie. Jego usta wylądowały ponownie w zagłębieniu jej szyi, zostając tam na długą chwilę, jakby Rhama upajał się zapachem jej skóry.
- Nie musisz podejmować żadnej decyzji w tej chwili, ale przynajmniej wiesz. Możemy porozmawiać o tym później. Albo wcale - mruknął, po jakimś czasie w końcu znajdując ustami drogę w dół z załamania pomiędzy jej szyją i ramieniem, w stronę wrażliwej skóry kobiecego brzucha. Trudno było stwierdzić, czy Rhama ma jeszcze jakieś plany wobec niej na najbliższy czas, czy po prostu całkiem skutecznie próbuje ją rozproszyć. Dłoń mężczyzny wylądowała na jej biodrze, zaciskając się na nim delikatnie, ale stanowczo. Jego ciepłym pocałunkom towarzyszył chłód implantu, który momentami przypadkowo dotykał jej skóry.
- Dla mnie deszcz nadal jest czymś obcym - powiedział cicho, podnosząc się w pewnym momencie i opierając na łokciu obok niej, pozwalając jednocześnie swojej wolnej dłoni na swobodną wędrówkę po ciele leżącej obok kobiety. - W Egipcie nie pada często, na stacji to sama wiesz, na okrętach też nie jest zbyt wilgotno. Mi jest tutaj chłodno, chociaż lubię to jak pachnie tutejsze powietrze. Jakby było... naelektryzowane.
Uśmiechnął się do niej lekko. Tu nie było czuć specyficznego zapachu Arvuny, tutaj powietrze było przefiltrowane i do środka dostało się go z zewnątrz póki co bardzo niewiele. Może w śluzie i jej okolicach dało się wyczuć zapach morza.
- Możemy porozmawiać o łatwiejszych rzeczach - jego uśmiech nabrał nieco innego, szelmowskiego charakteru. - Na przykład o tym w co ubierzesz się dla mnie dzisiaj wieczorem.


Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lip 2018, o 11:51

Westchnienie wyrwało się z jej ust momentalnie, wywołane niezdecydowaniem. Nie zdążyła jeszcze oswoić się z myślą traktowania Arvuny jako czegoś istotniejszego, dłuższego niż przymusowy urlop. Nawet jeśli nie taki był jego cel, słowa Naeema sprawiły, że zderzyła się z tym konceptem w najmniej spodziewanym momencie i z początku nie potrafiła z tym poradzić. Jego słowa ją uspokajały, ale dopiero gdy jej głowa uderzyła o poduszkę, uśmiechnęła się znowu.
- Po prostu jeszcze o tym nie myślałam - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Sięgnęła po pościel, przykrywając się nią tylko częściowo gdy leżenie, nawet w objęciach, przez dłuższy czas wychłodziło jej ciało. - Poetycko - dodała znacznie ciszej, obejmując go gdy przysunął się do jej szyi.
Powrót do błogiego lenistwa, w którym siedzieli wcześniej, okazał się szybki, choć w tyle głowy zapaliła jej się już lampka, informująca o czymś tak abstrakcyjnym jak świat zewnętrzny, do którego niedługo będzie musiała wyjść. Musiała też pójść pod prysznic, doprowadzić się do porządku, zjeść coś. Wyczyścić pancerz, sprawdzić obie bronie i resztę sprzętu, który zalała tama. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie do tej konstrukcji wracać, że w jakiś sposób spożytkują ją też piraci. W końcu to miało być tylko zlecenie i byłoby nim, gdyby nie spotkanie Rhamy z Amslerem.
- Dziękuję, mimo wszystko.
Ujęła męski podbródek dłonią, unosząc jego głowę by móc złożyć na jego ustach pocałunek. Były ciepłe, w przeciwieństwie do powietrza, chłodnej już poduszki i pościeli.
Skrycie liczyła na deszcz, nawet jeśli mieli świętować wraz z Asą. Rhama miał rację - na stacjach i statkach próżno można było szukać jakichkolwiek opadów, innych niż wylewający się z pękniętej rury płyn. Nie pamiętała kiedy ostatnio spędziła na jakiejś planecie wystarczająco długo by tego doświadczyć. Ostatnia była chyba nawet Ankhta, i Horyzont, ale Horyzont był krótkim epizodem, którego nie chciała nawet liczyć, bo wiązał się z pogrzebem.
- Teraz ubieram się dla ciebie? - uśmiechnęła się pod nosem, przeczesując krótsze u boku, ciemne włosy. - Myślałam, że na rozbieraniu się skończy.
Parsknęła śmiechem, sięgając do omni-klucza żeby wreszcie sprawdzić godzinę i ziewnęła mimowolnie, pomimo przespania chyba dwunastu godzin, jeśli nie więcej. Mimo wszystko wciąż była trochę zmęczona, ale znacznie bardziej wypoczęta.
- Muszę wziąć prysznic - westchnęła, wyłączając urządzenie po sprawdzeniu by ukraść jeszcze trochę ciepła z leżącego obok mężczyzny. - I coś zjeść. Nie jesteś głodny?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lip 2018, o 12:42

Rhama powoli, z przekonaniem skinął głową, z trudem zachowując poważną minę. Z jego wczorajszego podłego nastroju nie zostało już nic, bo został on skutecznie poprawiony przez udaną misję, zdobycie implantów i kobietę, obok której mógł się dziś obudzić, nawet jeśli większości nocy nie przespali razem. Rzadko kiedy Hawk widywała go w tak dobrym humorze - może dlatego, że póki co niewiele miał ku temu okazji, Wraith nie był dla niego szczególnie pozytywnie nastrajającym otoczeniem. To jednak powoli się zmieniało, rozmawiało z nim coraz więcej osób, a jego działania stopniowo zjednywały mu ludzi. Może jednak nie czekało go tu smutne życie w samotności, ewentualnie w doczepce do Hawk, albo z Vinnet w stacji medycznej.
- Oczywiście, że dla mnie. A dla kogo mogłabyś innego? - uniósł pytająco brwi, przekręcając jej pytanie na swój użytek.
Puścił ją, gdy obróciła głowę do omni-klucza i podniosła przedramię, samemu odwracając się na plecy. Jego klatka piersiowa podniosła się w długim westchnięciu. Dopiero gdy kobieta przytuliła się z powrotem, objął ją ponownie, ale już zostając w tej wygodnej pozycji. Oboje potrzebowali chwili odpoczynku po tym dość wymagającym jednak fizycznie poranku.
- Ja też muszę - obrócił głowę do niej. - Jestem głodny. Byłem też wcześniej, ale mesa była pusta, jak przyszedłem tam ostatnio.
Nietrudno było zrozumieć o czym mówi - Naeem gotować nie umiał, nawet podgrzewanie dań przerastało jego umiejętności, a przynajmniej według tego, co mówił. Hawk nigdy nie widziała go w akcji, więc nie miała okazji sprawdzić, czy to prawda. Jeśli chciała, mogła to zrobić teraz, chociaż Rhama mógł wcale się przy niej chętnie nie upokarzać. Pewnie więc nie mając nikogo, kogo mógłby poprosić o pomoc, postanowił nie jeść niczego i wytrzymać jeszcze te kilka godzin. A potem poszedł spać.
Nie podnosił się z łóżka przed Hawk, dzięki czemu mógł przyglądać się jej, jak wstawała. Jego dłoń zacisnęła się na kołdrze, jeśli chciała zabrać i owinąć się nią, by ukryć się przed spojrzeniem mężczyzny. Jego uśmiech i jasne spojrzenie odprowadziły ją do łazienki, w której Naeem postanowił dać jej już spokój i chwilę dla siebie. Odbicie patrzące na nią z lustra wyglądało już dużo lepiej, po całej, długiej nocy snu, choć włosy faktycznie wyglądały, jakby nigdy nie widziały grzebienia. Nie miała już podkrążonych oczu i szarej cery, do jej twarzy wróciło życie. Ból głowy też zniknął, wyleczony chyba skutecznie przez Rhamę. Po wejściu pod prysznic obudziła się już zupełnie, tak rześka, że trudno było uwierzyć, że jest dopiero przed szóstą - jak wskazywał wcześniej zegar.
Kiedy wyszła z łazienki, mężczyzny w jej kajucie nie było. Pościel na łóżku została równo pościelona, jej ubrania ułożone na brzegu materaca, wszystkie zbędne, brudne kubki które mogła tu zostawić też zniknęły, bo przecież nie było dla niego problemem zabranie ich przy okazji. Jego potrzeba porządku nie znikała, niezależnie od okoliczności. Musiał pójść wziąć prysznic do siebie, bo czekanie aż kobieta zwolni łazienkę było tylko marnowaniem czasu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

6 lip 2018, o 14:06

Nie potrafiła się nie zaśmiać gdy wspomniał o pustej mesie. Pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem, jednocześnie przytulając się do niego mocniej by zrekompensować jakoś to, że tak rozbawiła ją jego nieporadność.
- Umarłbyś z głodu gdybyś musiał sobie coś podgrzać? - zażartowała, zamykając mu usta pocałunkiem zanim zdążył odpowiedzieć. Lubiła się droczyć, choć ich rozmowa na temat jedzenia, czy raczej gotowania, od razu zwiększyła jej chęci na pójście i znalezienie czegoś, co mogła przekąsić. - Może zjemy w Asie? Jeśli coś będzie już otwarte - zagadnęła, wspominając taras widokowy ostatnio. Jedzenie na statkach kosmicznych było specyficzne i choć jej nie przeszkadzało, chciała skorzystać ze świeżo przygotowanych potraw póki mogła, szczególnie jeśli mogła dzięki temu stąd wyjść i poczuć naelektryzowane powietrze, o którym mówił wcześniej.
Niechętnie opuściła ciepłą pościel i jeszcze gorętsze ramiona, ale w końcu nie śpiesząc się usiadła, dotykając nogami zimnej podłogi. Spojrzała na niego przelotnie, zastanawiając nad czymś, o czym zapomniała w chwili wejścia do łazienki.
Prysznic był orzeźwiający, ale tym razem nie chciała spędzać w nim więcej czasu niż musiała. Perspektywa wyjścia i lotu do kolonii była ekscytująca, więc motywowała do szybszego działania. Przeczesała z trudem włosy, ignorując chęć poddania się w połowie, zanim umyła je na nowo i po wyjściu osuszyła ręcznikiem. Spodziewała się zastać Rhamę na miejscu, ale zrozumiała dlaczego zniknął - tym razem nie przez chęć wymknięcia się z jej kajuty zanim dostrzeże go ktoś z załogi. Sprawdziła pogodę żeby wiedzieć jak się ubrać, po czym zdecydowała się na grubszą bluzkę z długim rękawem, sznurowaną z przodu, nieco za standardowy dekolt, ale zawiązane i tak zakrywało wystarczająco wiele.
Czekała aż włosy jej choć odrobinę przeschną, więc zamiast wyjść od razu na zewnątrz, zmusiła się do powrotu do biurka. Przeczyściła tyle części pancerza ile zdążyła, zanim przypomniał jej się Rhama lub przeszkodził ktokolwiek inny, w tym jej własny, domagający się pokarmu żołądek. Na szybko sprawdziła stan załadowanych do broni pochłaniaczy ciepła i na wszelki wypadek je wyjęła, uznając, że dla bezpieczeństwa lepiej będzie je wyrzucić, szczególnie biorąc pod uwagę to jak były tanie.
Tak czy inaczej, znacznie spokojniejsza zebrała się do drogi wiedząc, że jej sprzęt jest w dobrym, sprawdzonym stanie, cokolwiek by się nie działo. Nie żeby przygotowywała się na najgorsze, bo po takim poranku ciężko było mieć zły humor. W czasie, który jej to zajęło, jej włosy tradycyjnie nie zdążyły wyschnąć, więc po chwili zastanowienia splotła je w jeden warkocz, uznając, że dzięki temu wieczorem będą ładnie pofalowane, a nie wytargane pod dziesięcioma różnymi kątami przez wiatr, który tylko czekał aż opuści pokład statku i wyjdzie na zewnątrz.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

8 lip 2018, o 12:57

Wróć do „Wraith”