Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Kajuta Hawk

20 kwie 2017, o 22:51

Mimo że sny sprawiły, że nie obudziła się w dobrym nastroju, nie miały one nic wspólnego z rzeczywistością. Gdy w panice otworzyła oczy, Naeem spał nadal, równie spokojnie jak kilka godzin temu. Przytulał ją, choć już nie tak mocno jak wcześniej, ramiona rozluźniły się, ułatwiając jej wydostanie się z nich, jeśli tego potrzebowała. Nie zauważył że wstała, pogrążony w zbyt głębokim śnie. Mruknął tylko coś cicho, coś co nawet nie było żadnym konkretnym słowem. Łóżko zadrżało lekko od jego niskiego głosu. Przekręcił się na brzuch. Kołdra, zsunięta przez nich w dół, odsłaniała teraz implant, którego widoczna część błyszczała w półmroku kajuty, przypominając o problemie i o obietnicy.
Tych problemów ostatnio mieli zbyt wiele. Pozostało mieć nadzieję, że kiedy bezpiecznie wylądują na Arvunie i skryją się pod powierzchnią wody, odcięci od wszystkiego, co mogło ich wydać, nie będą się musieli martwić większością.
Po jakiejś półtorej godziny omni-klucz Rhamy piknął cicho, niemal niesłyszalnie, ale przyzwyczajony do tego dźwięku mężczyzna obudził się natychmiast. To nie była wiadomość, to był budzik. U większości by nie zadziałał, on nie potrzebował nic więcej, niż ten jeden, krótki dźwięk. Wyłączył urządzenie i sięgnął ręką do miejsca, w którym spodziewał się zastać talię czerwonowłosej, ale napotkał na tym miejscu jej nogi, więc wciąż zaspany uniósł głowę, spoglądając na nią z totalnym brakiem zrozumienia.
- Hej - mruknął. Jego głos nie był zachrypnięty. Właściwie nigdy nie był, zaleta syntetycznych strun głosowych. Obrócił się na bok i zmarszczył brwi, po chwili podnosząc się też do pozycji siedzącej. Przetarł twarz dłonią, rozglądając się wokół. Pies zmienił miejsce, prawdopodobnie wtedy, gdy Hawkins wstała, ale nie pamiętała tego teraz, bo była zbyt zaspana, gdy wychodziła z łóżka.
- Co się dzieje, czemu nie śpisz - spytał, sięgając do jej skąpanej w półmroku twarzy i przesuwając opuszkami palców po jej policzku. Przyjrzał się jej uważnie. - Kac? Czy coś ci się śniło? - spytał wyjątkowo domyślnie.
Po chwili pochylił się, by sięgnąć po jej butelkę wody, nie zastanawiając się nawet, czy może. Jego też musiało męczyć nienajlepsze samopoczucie po długiej wczorajszej nocy. Skrzywił się z sobie tylko znanego powodu i ponownie przetarł twarz, usiłując wybudzić się do końca. Na statku wciąż panowała cisza, a przynajmniej żadne dźwięki nie docierały do kapitańskiej kajuty. Z pewnością nie wszyscy spali, a część spała w miejscach, w których nie powinna. Tak to się zwykle kończyło. Powinna im wystarczyć godzina do odlotu, bo nieważne w jakim stanie kończyli, zebranie się do stanu używalności po nocy ciężkiej libacji mieli opanowane do perfekcji.
- Nie nadaję się do tego - westchnął Rhama, nieświadomie powtarzając słowa, które wypowiedział zanim w śnie wycelował w Hawkins swoją broń. Tym razem jednak pistolet leżał na biurku, przykryty damką bluzką, a Naeem miał na myśli tylko i wyłącznie picie.
Przeniósł spojrzenie na czerwonowłosą i uśmiechnął się do niej lekko.
- To ten wielki dzień. Spróbujmy niczego nie spierdolić - widząc, że Hawk nie podziela tej odrobiny pozytywnej energii, którą próbował jej przekazać, przysunął się do niej i pogładził ją po ramieniu. - Nie stresuj się, to już nic nie zmieni. Wiesz, że jestem dobry w tym co robię, nieważne po której ze stron. Ufasz mi, prawda? - odsunął dłoń, opuszczając ją na materac łóżka. - Adams już wrócił?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

20 kwie 2017, o 23:12

Drgnęła, natychmiast uchylając powieki, gdy do jej uszu dotarł przecinający ciszę odgłos komunikatora. Przez chwilę jej paranoja znów się odezwała, podsuwając myśli dotyczące wiadomości, która być może nadeszła na jego omni-klucz. Pytanie tylko od kogo, po co. Co w niej było.
Ufasz mi, prawda?
Odetchnęła, orientując się, że jedno piknięcie było budzikiem. To akurat rozumiała - były odgłosy, które budziły człowieka natychmiast, jakkolwiek ciche by nie były. Na ogół były nimi rzeczy, których nie powinno się słyszeć - jak otwieranie drzwi w środku nocy, czy dziwne burczenie wentylacji zawodzących systemów podtrzymywania życia. Ale po odpowiednim czasie również te powtarzające się co ranek dźwięki budziły równie skutecznie.
Migrena nie minęła. Dopiero dotarło do niej, że powodem, dla którego tak było, mogło być to, że wzięła tabletki leżące koło łóżka. Nasenne. Nie przeciwbólowe. Nie czuła się jednak senna, tylko zmęczona. Do tego stopnia, że ciężko było zasnąć.
- Kac - odrzuciła obojętnie, przenosząc na niego swoje spojrzenie. Uśmiechnęła się lekko, czując na swoim policzku ciepły dotyk. Pochwyciła męską dłoń, przytrzymując przy własnej skroni, opierając się o nią i przymykając oczy, póki nie zmienił pozycji by sięgnąć po butelkę wody. Obserwowała go tylko kątem oka, wzrok skupiając w bliżej nieokreślonym punkcie przestrzeni, pogrążona w zadumie wyzbytej przesuwających się przez jej umysł myśli.
Pętla zaciśnięta na jej żołądku, poluzowana podczas powolnej godziny spędzonej w ciemności i pustce własnej głowy, nagle zmiażdżyła jej wnętrzności. Zamrugała, wbijając wzrok w Naeema, słysząc bicie własnego serca.
Westchnięcie skryła w dłoniach, którymi przetarła twarz, a później odgarnęła włosy do góry, daleko od oczu, na które opadały same z siebie. Czuła się odrętwiała od siedzenia w jednej pozycji, ale nie chciało jej się jej zmieniać.
- Przecież wiesz, że tak - odparła, sięgając dłonią do jej twarzy, by przesunąć palcami od jego skroni aż po usta, zatrzymując się na nich na dłuższą chwilę. - Nie wiem - dodała, nie sprawdzając wcześniej, czy Adams jest na pokładzie statku, czy w ogóle wrócił z Zaświatów.
Nachyliła się, opuszczając dłoń z powrotem na pościel, lecz zastępując dotyk palców pocałunkiem, który na nich złożyła.
- Napiszę do niego. - uruchomiła omni-klucz, wstukując jednosłowną wiadomość na komunikator pilota - Wróciłeś?. Po tym spojrzała na siedzącego obok mężczyznę, uśmiechając się do niego ponownie. - Prysznic? Tylko najpierw muszę wziąć coś przeciwbólowego.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

21 kwie 2017, o 00:01

- Co się dzieje - Naeem zmarszczył brwi, przyglądając się Hawk gdy zauważył dziwną reakcję na swoje słowa. Po chwili namysłu westchnął i przyciągnął ją do siebie, całą, wciągając ją sobie na kolana. Przytulił, dochodząc do wniosku, że czerwonowłosa może nie mieć ochoty na rozmowę, ale jako że coś definitywnie było nie tak, nie potrafił zostawić jej samej. Nie próbował już przeczesywać jej włosów, bo po tych kilku godzinach snu musiały być tak poplątane, że byłoby to niemożliwe.
Wypuścił ją dopiero długą chwilę później, bez słowa pozwalając jej wstać, albo zwyczajnie się odsunąć, jeśli tego potrzebowała. Jego skóra wciąż była rozgrzana od snu, a spojrzenie nie do końca obudzone, ale skinął głową, gdy poinformowała go, że napisze do pilota. Sam nie podnosił się jeszcze, wpatrywał się tylko nieprzytomnie w śpiącego mecha.
Odpowiedź na wiadomość początkowo nie nadchodziła, nie przez pierwsze kilka minut, ale to był normalny czas oczekiwania. W końcu Deuce odpisał, a odpowiedź nie rozczarowywała.
Wracam teraz. Będę za siedem minut. Przysięgam że jestem trzeźwy i mogę lecieć. Tylko miłością upojony. Pewnie tak jak ty, heh.
Ps. Wcale nie jestem złośliwy.
Ps. Niosę ci śniadanie, doceń to.
Nie omieszkał pochwalić się, że spędził noc przyjemniej, niż większość załogi. Jak tylko zdąży przekazać tę informację wszystkim, przyjdzie czas na rozliczenie zakładów.
Rhama skinął głową, niechętnie wstając z łóżka i uruchamiając omni-klucz, żeby rozjaśnić nieco światło w pokoju. Nie dało się wstać, gdy wszystko wokół sprawiało wrażenie, jakby obudził się w samym środku nocy. Teraz było trochę lepiej, już nie tak ciemno, ale też nic nie raziło po oczach. Pytanie o prysznic zabrzmiało, jakby Hawkins chciała go wziąć razem ze sobą, choć jej nastrój i samopoczucie wydawało się raczej wisielcze. Odwzajemnił uśmiech, gdy w końcu zobaczył go na jej twarzy i westchnął cicho, spoglądając na leżące nieopodal tabletki. Domyślił się, że te nie działają w ten sposób i rozejrzał się za przeciwbólowymi, nie znajdując ich jednak na wierzchu. Zegar pokazywał godzinę dziewiątą, czyli wcale nie było tak wyjątkowo wcześnie, a Adams wybrał optymalną godzinę na powrót.
- Ktoś mi pokaże, gdzie mam się przenieść ze sprzętem? Nie muszę go montować przed wylotem, ale muszę go uruchomić przed wejściem w przekaźnik. Nawet jeśli będzie miał leżeć na podłodze, muszę się do niego podłączyć.
Nie tłumaczył po co, bo wiedział, że ten temat Hawk w ogóle nie interesuje. Tak czy inaczej był on mu potrzebny, inaczej by go ze sobą nie zabierał. Chwycił kobiecą dłoń i przyłożył ją z powrotem do swojego policzka, zamykając oczy.
- Bierz te przeciwbólowe - mruknął i uśmiechnął się. Gdy ponownie na nią spojrzał, w jego już obudzonych oczach pojawiło się zdecydowanie. - A potem pójdziemy zrobić Iluzji niespodziankę.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

21 kwie 2017, o 00:24

Starała się, naprawdę się starała, żeby nie wyglądać zbyt ponuro, ale najwyraźniej nie miała w sobie wystarczająco motywacji by zrobić to porządnie. Albo Rhama zdążył ją już trochę poznać - na tyle, by widzieć, kiedy coś jest nie tak.
- Nie każdy ma filtr w gardle, a ja wypiłam chyba dziesięć różnych rzeczy - odparła z wyrzutem, uśmiechając się nieco szerzej. Co prawda sam moment wejścia na jego kolana nie był w porządku - głównie dlatego, że nagłe poruszenie wybudziło jej odrętwiałe ciało, w tym głowę, która faktycznie bolała, ale samo znalezienie się w jego ramionach od razu sprawiło, że zapomniała o dyskomforcie. Wtulanie się w jego ciało było wygodne i przyjemne, szczególnie, gdy oplatały ją jego ręce, więc nie zmieniała pozycji póki on sam nie zechciał wstać.
Czytając wiadomość Adamsa westchnęła - nieco z ulgą, choć tylko trochę, bo jeszcze nie zaczęła się o pilota bać.
- Yovenko oficjalnie wygrała zakład - parsknęła śmiechem, schodząc mu z kolan gdy chciał wstać, choćby po to, by podać jej tabletki. Na wierzchu ich nie było, więc, z niezadowoleniem, odkopała się z kołdry, wystawiając własne ciało na chłodne powietrze kajuty, które, szczególnie w kontraście z tym, do czego przywykła w trakcie nocy, było wyjątkowo nieprzyjemne.
- Ktoś na pewno - odparła, krzywiąc się przy wstawaniu, które zmusiło ją do uniesienia dłoni do głowy, znów, jakby czochranie tych włosów miało sprawić, że przestanie ją boleć.
Przeszła obok niego, do szafki, z której wyciągnęła właściwe tabletki i zostawiła je już na wierzchu, nie wiedząc, czy też będzie je chciał, czy te przeciwbólowe na jego kręgosłup wystarczały też by stłumić migrenę. Czy w ogóle wziął je na czas. Sama przepiła własną kilkoma łykami wody.
Właśnie teraz mogłaby pójść pod prysznic z nim. Sama siedziała w nim zdecydowanie za długo, szczególnie mając nastrój taki, jaki miała teraz, który z półgodzinnego stania pod bieżącą wodą robił półtoragodzinne siedzenie na nagrzanej od pary posadzce. Nie planowała jednak naciskać. Podeszła do mężczyzny by unieść głowę do góry i pocałować go po raz kolejny, krótko. Jej wisielczy nastrój teraz nie zmieniał tego, że spędzony razem wieczór był wspaniały. Tak jak i to, że był na tym statku i wspomniał Iluzję w zdaniu, które chciała usłyszeć, chociaż wiedziała podświadomie, że w przeciągu jednej nocy nie mógł nagle wyzbyć się całego stresu i nagle stać się pewnym siebie.
- Wzięłam. Ale najpierw prysznic - powtórzyła, dźgając go lekko palcem w klatkę piersiową, nim nie odwróciła się, by zgarnąć pierwszą lepszą bluzkę, z wczoraj, ze sobą. Nie miała ochoty na przebieranie w ubraniach, pewnie po orzeźwiającej kąpieli to zrobi.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

21 kwie 2017, o 09:58

- Czemu mnie to nie dziwi - parsknął śmiechem Rhama i pozwolił jej wstać. Znów przyglądał się jej, gdy krzątała się dookoła, zbierała ubrania, brała leki i szykowała się do pójścia pod prysznic. W końcu sam też wstał, by zgarnąć resztę swoich rzeczy, bo nawet jeśli oficjalnie nocował tutaj i ktoś to zauważył, to jednak wychodzenie półnago na korytarz Wraitha było sporym przegięciem. Były pewne granice, których jednak nie wypadało przekraczać.
- Z tobą zawsze - uśmiechnął się i ruszył za nią do łazienki.
Jakieś pół godziny później udało im się w końcu opuścić zaparowane pomieszczenie, oboje w znacznie lepszym nastroju, niż w chwili wejścia do niego. Nawet jeśli ból głowy dopiero powoli przechodził, to Hawk i tak czuła się lepiej, niż zaraz po przebudzeniu. Naeem nie pokazywał po sobie niezadowolenia spowodowanego swoim stanem fizycznym, choć nie zauważyła, by brał jakiekolwiek leki czy wczoraj, czy dziś rano. Owszem, skrzywił się przy wstawaniu z łóżka, ale mogło to być związane ze zwyczajnym kacem. Pod prysznicem nie było po nim widać jakiegokolwiek bólu. Choć może to Hawkins tak na niego działała, lepiej niż jakiekolwiek leki.
- Pójdę się przebrać i dowiedzieć się, gdzie mogę się przenieść - poinformował ją, nakładając na siebie wczorajszą koszulkę. Potem pochylił się nad nią i złożył na jej ustach krótki pocałunek, będący podsumowaniem poprzedniego wieczoru i tego poranka. Trzeba było zająć się tym, co ważne, nie mogli w nieskończoność tkwić w łóżku, jakkolwiek by im się to nie podobało. - Spotkamy się w mesie.
Uśmiechnął się do niej jeszcze, przez moment przyglądając się jej otoczonej mokrymi włosami twarzy. Jego własne włosy zaczesane były do tyłu i w tej formie się trzymały, też jeszcze nie wysuszone. Zgarnął jeszcze szklanki po wczoraj i z nimi opuścił kajutę, zostawiając Hawkins samą z jej myślami - choć te powinny już nie być tak ponure, jak jeszcze pół godziny temu.
W mesie siedziało kilka osób, większość w stanie definitywnie nieciekawym. Z jednym z mechaników rozmawiała właśnie Vinnet, trując mu coś na temat łączenia leków z alkoholem i informując go, że jak tak dalej pójdzie, to będzie się leczył sam. Wyglądała dobrze, faktycznie tak jak twierdziła Hawk wcześniej - lekarka nie miała kaca, wydawała się też wyspana, choć pewnie wróciła tak samo późno, jak wszyscy pozostali. Skinęła głową swojej kapitan i wskazała jej ruchem blondyna, stojącego przy ekspresie do kawy. Jakby to wyczuł, Deuce odwrócił się i zauważył czerwonowłosą, co poskutkowało szerokim uśmiechem. Naprawdę miał świetny humor, musiał spędzić zaiste upojną noc.
- No dzień dobry - rzucił. - Za ile wylatujemy?
Odwrócił się do szafki i wyciągnął z niej zapakowaną i wciąż jeszcze ciepłą potrawę, której Hawkins nie znała. Po otwarciu wyglądała jednak, jakby była stworzona na poranki takie jak ten. Zapach sprawił, że poczuła ssanie w żołądku, którego po takiej ilości alkoholu, jaką pochłonęła wczoraj, mogła się nie spodziewać.
- To jakieś mięsne placki asari - poinformował ją. - Prosto z pieca.
- Przyniosłeś więcej? - spytał ktoś zza pleców czerwonowłosej.
- Tyko dla pani kapitan.
Odpowiedział mu niezadowolony pomruk kilku głosów, co sprawiło że zaśmiał się krótko. Był w fantastycznym nastroju, a przy wszystkich zmęczonych, obolałych i zgonujących wyglądał, jakby wyssał z nich całą energię. Usiadł obok Hawk i zastukał palcami w blat stołu, przyglądając się, czy je.
- Mam rozpisaną trasę. W systemy wprowadzę trzy inne, Naeem twierdzi, że tę właściwą da się ukryć, chociaż nie wiem czy to potrzebne skoro nikt w naszych systemach już nie siedzi. Ale przezorny zawsze coś tam. Zebrałbym się stąd możliwie jak najszybciej, myślałem o tym przez pół nocy. Nawet jeśli nic nas nie goni. Jest coś, co chcesz zrobić przed wylotem, czy mogę powoli ruszać Wraitha? Oni mogą zgonować już po drodze.
Odpowiedziało mu ciche spierdalaj, więc zaśmiał się znów, spoglądając na swoją kapitan pytająco.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

14 lip 2017, o 23:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Zignorowała komunikat o nowej wiadomości. Był tylko drażniącym dźwiękiem, który odnotowała pomimo narastającej senności. Nie potrzebowała teraz kontaktu z kimkolwiek, szczególnie z Rhamą, jeśli to był on.
Zapadła więc w długi, choć mało przyjemny sen. Pomimo gorąca, jej ciałem wstrząsały dreszcze podczas ostatniej godziny odpoczynku, który przerwać miało jej gwałtowne wybudzenie. Haustem zaczerpnęła powietrza, usiłując pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia z gardła, jednocześnie obserwując, jak wspomnienia koszmaru przesypują się przez jej palce jak piasek.
Przez następne kilka chwil walczyła z grawitacją, usiłując przypomnieć sobie, co konkretnie przerwało jej sen. Wizje były łatwiejsze do skonfrontowania niż ślad paskudnego uczucia pozostały po nich w głowie.
Sięgnęła po butelkę wody leżącą przy biurku, zrzucając z siebie kołdrę, która wydawała jej się zdecydowanie za gruba. Spała za długo, lub ból głowy dnia poprzedniego z niej nie zszedł.
Przeczytała dwie wiadomości, tak jak kilka następnych, ale pozostała otępiała na ich zawartość. Z wściekłością otrząsnęła się dopiero pochylając, by spiąć włosy i wejść pod prysznic. Nagły skok nieuzasadnionych emocji i stresu sprawił, że uleciało z niej powietrze, którego nie był w stanie napompować w nią z powrotem marny odpoczynek.
Pamiętasz to gówno, które trzymało nas w Przymierzu na nogach przez pięć dni podczas akcji?
Pierwsza wiadomość powędrowała do Vinnet. Hawkins nie chciała już spać, nie odczuwała z tego żadnej przyjemności, za to doskonale pamiętała jakiś specyficzny rodzaj zamiennika, którym faszerowano szeregowych, w tym ją, podczas ważniejszych misji, gdzie zmrużenie oka nie wchodziło w grę.
Wzięła krótki, zimny prysznic, starając się przywrócić własną siebie w rolę czynnego uczestnika własnego życia, którego wydawała się być teraz obserwatorem. Nie czuła się głodna, ale wiedziała, że to fałszywe uczucie, wywołane kilkoma godzinami ignorowania burczenia żołądka, więc zgarnęła z szafki proteinowego batona, nim włożyła na siebie ubrania - te same, ciemne spodnie i bordową bluzkę na ramiączkach, kończącą się nieco nad guzikiem dolnej części ubioru.
Zjedz z Vinnet. Idę spotkać się z Benu.
Odkąd przeczytała wiadomości Rhamy, borykała się z odpowiedzią, której nie chciała udzielać mu w cale. Dziwne poczucie winy nad nią wygrało i sformułowała dwuzdaniową odpowiedź, jednocześnie dopinając zamek wysokich butów.
Na wiadomość Daniela nie odpowiedziała nic. Omni-klucz włączyła ponownie tylko po to, by sformułować treść wiadomości dla Deuce'a i Nephietta.
Idę wysłuchać propozycji Benu. Poradzę sobie sama, wrzucam lokalizację tylko na wszelki wypadek.
Załączyła plik wysłany do niej przez mężczyznę i wróciła na sekundę do łazienki, po to, by zgarnąć wcześniej zostawiony tam z jakiegoś powodu generator tarcz. Przypięła go sobie do paska i bez wahania zrobiła to samo z kaburą czarnego pistoletu.
Tamto polecenie Daniel mógł wsadzić sobie w dupę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 19:30

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 20:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Vinnet rzuciła jej lodowate spojrzenie przez ramię. Może i Hawk była jej przełożonym, ale to nie znaczyło, że w tych kwestiach również. Lekarka nie zgadzała się na to, by Naeem truł się lekami przeciwbólowymi do końca życia i tak samo nie wyrażała zgody na niekończące się branie tego, co z takim zapałem chciała brać czerwonowłosa.
- Tak - odparła krótko i zdecydowanie. - Posiłek i sen polecam. Ewentualnie bombę witaminową. Zapraszam na kroplówkę, gdyby w tabletce nie wystarczyła. Nic więcej nie dam.
Rhama musiał już swój pancerz odnieść do kajuty, bo nie było go ani na nim, ani nigdzie wokół. Miał na to czas, bo odkąd wrócił na Wraitha, minęło dobre pół godziny. Vinnet najwidoczniej zajęła się najpierw drobnymi obrażeniami, albo po prostu łatwiejszymi do załatania, niż składanie zmiażdżonego barku. Dlatego wszystkie pozostałe rany mężczyzn zostały już zabezpieczone. Naeem podciągnął nogę i rozwinął nogawkę, ukrywając opatrunek pod ciemnym materiałem spodni. Zsunął się potem z łóżka ambulatoryjnego i objął Hawk w pasie, popychając ją w ten sposób lekko w stronę wyjścia.
- Chodźmy - zgodził się. - Nie potrzebujesz tego.
- Dla Rhamy czterdzieści, dla Jeanette Hawkins cała reszta - wymamrotał cicho Nephiett, wywołując tylko kolejne westchnięcie lekarki. Ale nawet gdy frustrowało ją to i jej brwi zmarszczone były w irytacji, Hawk mogłaby przysiąc, że wychodząc ze stacji medycznej gdzieś głęboko w jej ciemnych oczach zobaczyła rozbawienie.
Rhama rozsądnie nie obejmował jej już, gdy wyszli ze stacji medycznej. Tam mógł sobie na to pozwolić, tutaj wciąż jeszcze niekoniecznie. Nadal kulał, co było raczej naturalne, biorąc pod uwagę że był ranny w nogę. Nie krzywił się jednak, bo skutecznie unikał opierania na lewej stronie całego ciężaru swojego ciała. Po wejściu do dobrze mu znajomej kajuty usiadł na kanapie, wyciągając nogi przed siebie. Przeczesał włosy palcami, przyglądając się jak Hawk ściąga z siebie pancerz. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo kobieta jest zmęczona, więc nie przeszkadzał jej. Dopiero wtedy też Hawkins zorientowała się, że wciąż miał ze sobą implanty, które przyniosła mu z tamy. Leżały obok niego, jakby nie mógł się z nimi rozstać. Może zamierzał w wolnej chwili poczytać o nich, by znaleźć jakiś argument dlaczego jeden był, albo nie był lepszy od drugiego.
- To prawda - przyznał, marszcząc brwi. Nie wiedział, czego doświadczyła Hawk, gdy sam był w innym pomieszczeniu. Widząc, jaką trudność sprawia jej poruszanie się, wstał i podszedł do niej bliżej. - Zostaw. Pomogę ci.
Odpiął wszystkie zaczepy pancerza po kolei, pomagając jej pozbyć się ciężaru, który zawsze działał tak samo - przy zakładaniu dawał poczucie bezpieczeństwa, a po zdjęciu uczucie długo wyczekiwanej swobody i ulgi. Elementy odkładał kolejno na łóżko. Potem odgarnął jej włosy, bo mignęły mu ślady na kobiecej szyi, a na jego twarzy mignęło niezadowolenie. Założył czerwone kosmyki za jej ucho i cofnął się o krok, pozwalając jej z kombinezonu już oswobodzić się samej. Niekoniecznie też na środku kajuty, jeśli wolała przejść z tym już do łazienki.
- To było bardzo... kreatywne - przyznał, uśmiechając się do niej, z dłońmi wsuniętymi w kieszenie. - Scott by się wykrwawił, gdybyś nie zmusiła jej do wypuszczenia nas.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 21:26

Nie czuła senności, tak jak nie czuła głodu. Dawno przeszła przez stan, w którym ssałoby ją w żołądku a oczy zamykały się sennie. Organizm przechodził w tryb oszczędzania energii, obcinając wszystko co tylko mógł po drodze. Jej dobre samopoczucie też na tym ucierpiało, ale czuła się lepiej z Rhamą obok. Lekko. Jakby z jej barków zdjęty został ciężar, który dźwigała wszędzie ze sobą, a który przygniatał ją gdy tylko kładła się w miękkiej pościeli.
Kiwnęła głowa, odrywając dłonie od zaczepów. Nie miała siły się sprzeczać, zresztą nie było o co - w tej chwili mogła przyjąć każdą pomoc jaką tylko jej oferowano. Może poza kroplówką u Vinnet, ta była trochę mniej zachęcająca. Z każdą częścią pancerza mniej czuła się odrobinę lepiej. Ceramiczne płytki nie były lekkie i choć tworzyły zgrabną, solidną konstrukcję zapewniającą jej bezpieczeństwo wszędzie poza granicami jej statku, w chwilach takich jak ta chciała tylko pozbyć się tej skorupy i rzucić ją jak najdalej od siebie. Zdjęła rękawice gdy zajął się odpinaniem pasków przy jej napierśniku, po chwili wszystkie te części kładąc na łóżko. Była zmęczona, ale nie chciała jeszcze z niego korzystać, szczególnie gdy był obok i mieli szansę porozmawiać normalnie, nie myśląc o tym co stało się przed tamą.
- Nie wiedziałam, że wszystko to kupi. Improwizowałam - odparła zgodnie z prawdą, delikatnie dotykając dłonią skóry na szyi, na której kombinezon i pancerz miażdżone mechaniczną dłonią zostawiły otarcia. - Na miejscu Amslera nie traktowałabym jej tak pobłażliwie jak wcześniej. Ale w końcu ją aresztował.
Odłożyła wreszcie nagolenniki na bok, zastanawiając się nad tym co robić dalej. Musiała iść pod prysznic ale czuła, że nie ma na to na razie siły. Zamiast tego odłożyła część opancerzenia na biurko, po drodze wyciągając z szafki dwie butelki wody. Jedną rzuciła Rhamie, wcześniej spojrzeniem mu to komunikując żeby w ogóle miał szansę to złapać.
- Jest jakaś różnica? - spytała, wskazując na oba implanty. Nie miał tego jak wiedzieć pewnie, ale jakoś musiała zacząć rozmowę na ich temat, skoro oba wziął ze sobą zamiast zostawiając jej Vinnet. A w sumie nie wiedziała inaczej jak.
Usiadła na krawędzi łóżka, a raczej opadła, bo nogi się pod nią ugięły. Wypuściła powietrze z ust, sięgając ręką do zapięcia i uwalniając się z górnej części kombinezonu, zostawiając na razie dolną na sobie. Siedzenie w bieliźnie było ostatnim, co mogło jej w tej chwili przeszkadzać. Napiła się wody dla zasady, nie dlatego, że miała na to ochotę, po czym odłożyła butelkę na bok. Jej włosy nie przypominały już niczego charakterystycznego, a już na pewno nie koka, w który upięła je wcześniej. Odnalazła w czerwonym gąszczu gumkę do włosów z trudem, wyplątując ją i pozwalając części włosów opaść na jej ramiona i plecy, przeczesując je palcami by zaplątana reszta do nich dołączyła.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 21:54

Widząc, że Hawk nie zamierza składać teraz swojego pancerza i martwić się tym, czy leży na łóżku, czy gdzieś indziej, Rhama zrobił to za nią. Może wynikało to z jego zamiłowania do porządku, a może z faktu, że planował w najbliższym czasie jednak zmusić ją do snu, ale zebrał wszystko i przeniósł na biurko, układając tak, by zajmowało możliwe jak najmniej miejsca. Pancerz był już suchy, ale nadal pachniał morską wodą. Trudno się było dziwić, moczył się w niej przez godzinę w tamie.
- Ja też się nie spodziewałem. Czekałem tylko na moment, w którym będziemy musieli zaatakować, bo Benu stwierdzi, że coś jej nie pasuje. Ale wszystko się zgadzało - złapał wodę i odkręcił ją. - Nie było się do czego przyczepić. Sam ci prawie uwierzyłem.
Napił się, opróżniając butelkę od razu do połowy. Gdy spytała o implanty, zerknął na nie, wzruszając ramionami. To nie była jego działka wiedzy, nawet szukając ich w tamie potrzebował listy od Vinnet, bo bez niej przyniósłby coś zupełnie nieadekwatnego.
- Nie mam pojęcia. Sprawdzę to potem - wzruszył ramionami. - Pudełka mają inne kolory.
Uniósł w półuśmiechu kącik ust, po chwili namysłu siadając obok niej. Dawno już przeszli etap, w którym widok do połowy rozebranej Hawkins sprawiłby, że Rhama poczułby się niezręcznie. Zamiast tego uniósł rękę i przesunął delikatnie palcami po jej plecach, wywołując podążającą za nimi gęsią skórkę. Dotyk był czymś, od czego przez ostatnie dwie godziny zdążyła się odzwyczaić. A nawet więcej, niż dwie godziny, biorąc pod uwagę, że była na niego zła od poprzedniego dnia i ich kontakt ograniczał się przez ten drobny fakt do wymieniania się zdaniem na temat tamy i czekającej ich akcji. Palce przesunęły się na kark kobiety, odgarniając z niego włosy, tak, by miały dostęp do jasnej skóry. Zmarszczył brwi, widząc zapewne zaczerwienienia w miejscu, w którym mech zacisnął swoją rękę. Na ramieniu, którym uderzyła w klatkę, wpadając do pomieszczenia z generatorem, miała sporego siniaka i zdartą skórę. Więcej obrażeń jednak na sobie nie zauważała.
- Zrobię to, tak jak ci obiecałem, Jean - powiedział nagle. - Przeraża mnie to bardziej, niż wszystko. Bardziej, niż... wizja znajdującego nas tu Iluzji. Ale obiecałem, więc nie mam wyjścia.
Przesunął dłonią po jej ręce, tej, która nie była zadrapana ani obita i po chwili przyciągnął kobietę do siebie, tak, by oparła się o jego ramię. Może brakowało mu tego, a może próbował ukryć przed nią swoją twarz. Albo jedno i drugie.
- Nie pomyślałem wczoraj. Nie chciałem cię przestraszyć - pocałował ją krótko w czubek głowy, w splątane i potargane wiatrem włosy. - Nie popełnię tego błędu więcej. Za jakiś czas może nie będę musiał się tym w ogóle martwić. Ty też nie. Ty zresztą możesz się nie martwić już teraz. Nie sądziłem, że uda ci się odzyskać implanty, czy znaleźć następne. Nie myślałem też, że będziesz po nie wracać, po tym jak Benu je zabrała.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 22:22

Czuła zapach morza nawet gdy znajdowała się w swojej kajucie. To było coś nowego, nieznajomego. Wiedziała, że jest na Arvunie choć wizjer w pomieszczeniu był zgaszony. Nie pamiętała czy sama go wyłączyła. W kącie, pod kanapą, dostrzegła śpiącego psa. Nie zareagował na jej wejście do środka. Jego też wyłączyła? Czy nawet nie zauważyła jak pałętał jej się pod nogami zanim wrócił na jedno z miejsc, do których wracał często, zwinął się na tyle, na ile mógł i przeszedł w tryb czuwania? Nie przypominał mechów, z którymi musiała użerać się w tamie, choć często ten model widziała w ataku.
Obserwowała jak odkłada jej pancerz, czując rosnące zniecierpliwienie. W końcu to nie było tak ważne, wolała żeby usiadł obok. Przeszło jej gdy to wreszcie zrobił. Wyprostowała się pod dotykiem palców na swoich plecach, wcześniej nieświadomie lekko garbiąc. Kątem oka dostrzegła tworzącego się siniaka na ramieniu i otarcie, które wyglądało znacznie gorzej niż się tego spodziewała. Wyobrażała sobie lekkie zaczerwienienie, szczególnie, że o bólu w ramieniu zapomniała bardzo szybko, za to łopatki czuła nadal.
Oddech uwiązł jej w płucach gdy usłyszała znajome nazwisko - a raczej pseudonim. Człowiek Iluzja odnajdujący ich na Arvunie był scenariuszem z koszmarów. Takim, po którym ciężko byłoby jej uwierzyć we własne bezpieczeństwo, a już teraz przychodziło jej to z trudem. Potrzebowała sporej dozy pewności siebie widzianej u Rhamy gdy mówił jej, że jest w stanie ich ukryć, kontrolować informacje wydostające się z planety, wszystko. Ale plany często się psuły, tego obawiała się najbardziej. Słysząc, że mężczyzna może bać się czegoś bardziej niż tego, zamarła, obserwując go przez chwilę.
Pozwoliła mu przyciągnąć się do ramienia, ale nie wytrzymała na nim długo. Pochylenie głowy tylko wzmacniało ćmienie w niej, poza tym wolała na niego patrzeć, nawet jeśli nie potrafiła do końca zebrać się na wypowiedzenie czegoś odpowiedniego w tej chwili. Nie wiedziała jak musi się czuć, mogła to sobie tylko wyobrazić. Częściowo cieszyła się słysząc to wszystko. Wreszcie był zdecydowany, wreszcie wyjmie to źle zamontowane żelastwo ze swoich pleców, odetnie jeszcze jedną rzecz, którą zaszczepił mu Cerberus, w dodatku robiąc to źle.
- Wiem, po prostu... - zaczęła, urywając na chwilę. Obróciła głowę, patrząc na niego z dołu choć zbyt wiele z tej pozycji nie mogła zauważyć, nie bez podnoszenia się. - Nie, nie wiem.
Po jej głowie przetaczało się zbyt wiele myśli, których nie potrafiła zwerbalizować. Nie umiała złożyć w zdania strachu, który odczuła poprzedniego dnia. Wolała o tym po prostu zapomnieć, skupić się na tej dobrej nowinie.
- Oczywiście, że po nie wróciłam - dodała, uznając, że to łatwiejszy temat do rozmowy. - Wiem, że nie chcesz o tym gadać, zresztą Vinnet pewnie nagadała ci za wszystko inne. Cieszę się, że to zrobisz. Masz mnie. Będę obok, jeśli tego chcesz. - podniosła głowę, mrugając kilka razy, by przywrócić obrazowi ostrość.
Tak było łatwiej. Dwudzieste odetchnięcie z ulgą za nią. Kąciki jej ust uniosły się w lekkim uśmiechu, wraz z ręką, której palców opuszkami przesunęła po męskim policzku, ponad granicą implantu. Wyczuła znaną fakturę, mniejsze lub większe blizny, pamiątki śrutu po feralnym wystrzale na jednej z jego pierwszych misji. Wściekłość dystansowała ją od ludzi. Minął dzień, ale miała wrażenie, że w ciągu tego dnia byli kilometry od siebie. Teraz miała wizję nowego implantu, końca jego bólu, której mogła się uczepić by utrzymać dobre samopoczucie. Z tym samym uśmiechem na ustach, pochyliła się do przodu, składając na jego ustach pocałunek, którym wygodniej było przekazać myśli niż słowami.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 23:01

- Zaskakująco odkąd wróciłem z tamy, to nie - uśmiechnął się lekko. - Czasem ma wyczucie.
Jego uśmiech nie był taki, jak zawsze. Naeem nie wyglądał, jakby faktycznie był w tej chwili przerażony, ale może po prostu bardzo dobrze udawał spokój, którego nie miał. Mógł sobie strach zostawić na moment, w którym przyjdzie co do czego, on będzie musiał położyć się na brzuchu na łóżku w stacji medycznej i stracić świadomość, a potem liczyć na to, że gdy się obudzi, nadal będzie mógł chodzić. Że nie zostanie kaleką, który będzie jeździł za Hawk po okręcie na wózku, dopóki nie będzie mógł zgłosić się do porządnej kliniki w porządnym miejscu, by mu naprawili ten błąd. Ale tych myśli nie dało się od siebie tak po prostu odsunąć i udawać, że nie istnieją. Że wszystko jest w porządku, bo dwa wszczepy leżały na kanapie metr od niego, czekając na cudowne ozdrowienie. W medycynie cudów nie było, liczył się sprzęt i umiejętności osoby ten sprzęt obsługującej. Rhama lubił Vinnet. To, czy wierzył w jej umiejętności implantologiczne, to była inna kwestia.
- Chyba nie chcę - odparł. - To znaczy, przed i po chcę. Ale nie chcę w trakcie. To nie będzie nic pięknego, a ja i tak będę mało rozmowny.
Pozwolił się kobiecie przyciągnąć i pocałował ją długo, próbując chyba nadrobić to wszystko, co dzieliło ich przez ostatnią dobę. Opuszki jego palców znów delikatnie przesunęły się po jej plecach, jakby bał się, że jakimkolwiek mocniejszym dotykiem może zrobić jej krzywdę. Oboje przeszli dziś sporo, ale to ona była bardziej wykończona, gdy zeszło z niej działanie specyfików. Nie odsunął się, gdy pocałunek się skończył, wręcz przeciwnie - przyciągnął ją do siebie, przytulił. Nie robił tego często, a na pewno nie w ten sposób.
- To będzie później. Za trzy dni, najwcześniej. Tak jak ci mówiłem, chcę z tobą spędzić święto - odsunął się lekko. Chłód implantu przesunął się po jej policzku. - Czytałem o nim trochę. Musisz mieć siłę, musisz się przespać. Chodź, pójdziesz pod prysznic, ja przyniosę ci w tym czasie coś do jedzenia.
Nieważne jakie plany wobec niego miała w tej chwili Hawk, on przedkładał nad to zadbanie o jej stan. Wiedział, że po obiedzie i prysznicu poczuje się lepiej i ona też dobrze to wiedziała, nawet jeśli w tej chwili wydawało się jej, że nie ma na to siły. Podniósł się i podał jej rękę, zmuszając ją w ten sposób do wstania. Dopiero gdy udało mu się od niej wyegzekwować wejście do łazienki, po chwili usłyszała jego nierówne kroki i zamykające się za nim drzwi kajuty.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

30 cze 2018, o 23:33

Chyba w trakcie i tak nie chciałaby tam być. Na jego miejscu nie chciałaby też, żeby ktoś bliski na nią patrzył, więc rozumiała go całkowicie, przynajmniej w tej kwestii. Wierzyła w Vinnet, nie pozwalając wątpliwości na przekradnięcie się do jej głowy. Znała ją tyle lat, leżała na stole operacyjnym przed nią przy tak skomplikowanych zabiegach, że jeśli kobieta mówiła, że jest w stanie coś zrobić, Hawkins dałaby sobie rękę za to uciąć. Z drugiej strony, doświadczenie Naeema było trochę inne. Spotkał też więcej lekarzy w swoim życiu niż ona. Asa na pewno miała jakiś implantologów, ale zaufanie komuś zupełnie obcemu nie było w niczym lepsze od zaufaniu kogoś, kto znał się na rzeczy, a kogo przynajmniej trochę się już znało i go lubiło.
Na razie nie musiała się o to martwić. Zabawne jak wycieńczona była częściowo przez zamartwianie się i stres, a teraz to samo wycieńczenie sprawiało, że nie miała już siły wynajdować kolejnych dziur w całym, kolejnych rzeczy, które mogą pójść nie tak. Tkwiła w tym błogim stanie, w którym akceptowała życie takim, jakim było, choć wpadła w niego dopiero po wejściu do kajuty. Jeszcze trochę i uwierzy, że prześpi całą noc i obudzi się rano wyspana, rześka. Zakładając, że był wieczór. Na razie nie miała chęci sprawdzania zegarka. Przymknęła oczy, dając się przytulić, przesuwając dłońmi po materiale jego koszulki. Tak było jej wygodnie i przyjemnie, przeciwieństwo tego, czym w tej chwili w jej głowie była łazienka.
- Boję się o nim czytać - mruknęła gdy stwierdził, że musi mieć siłę. Nie musiało to i tak niczego oznaczać, święto i tak na razie było tak daleko jak zmiana implantu Naeema, przynajmniej w jej subiektywnym spojrzeniu na to. Cały jutrzejszy dzień był tak daleki.
Odetchnęła, łapiąc wyciągniętą ku niej dłoń i z trudem podnosząc się na nogi. Pomyśleć, że jeszcze godzinę temu z mordem w oczach patrzyła na Benu, gotowa skoczyć kobiecie do gardła tylko dlatego, że wymierzyła broń w jej załogę. Teraz czuła, że zamknięcie za sobą drzwi do łazienki było wymagające, co dopiero pamiętanie o wzięciu jakichś ubrań na zmianę, przez co musiała się wracać gdy kajuta była już pusta. Spojrzała w lustro z niechęcią, dostrzegając po drugiej stronie przygaszone spojrzenie trupa. Mogła nie brać tego specyfiku, przenieść zlecenie na następny dzień. Może udałoby się jej zasnąć, choć nie tak spokojnie jak miała wrażenie, że prześpi teraz. Teraz mieli za sobą same sukcesy, które, choć małe, były w stanie rozświetlić mrok ostatnich dni.
Wejście pod prysznic przypomniało jej zanurzenie się w pancerzu do zimnej wody wypełniającej tamę. Czuła się wtedy ociężała, przygnieciona oporem płynu, powolna. Teraz nie mała na sobie ceramiki i ciężkiego sprzętu, a krople spadające na jej twarz były lekkie, ale wrażenie pozostało. Ramię piekło w kontakcie z wodą, przynajmniej przez pierwsze kilka sekund. Po chwili zastanowienia przekręciła kurek, zmniejszając temperaturę. Zimno zawsze pomagało na obolałe mięśnie, a ją w tej chwili bolało wszystko. Dla ulgi potrzebowałaby kąpieli, w dodatku długiej, ale czuła się nieco orzeźwiona zimnym prysznicem.
Wyszła dziesięć minut później i choć osuszyła się szybko ręcznikiem, z włosów przez długi czas kapała lodowata woda, wywołując na jej plecach drżenie. Wciągnęła na siebie bieliznę, po czym zorientowała się, że wzięła ze sobą dwie bluzki zamiast pary spodni. Wciągnęła jedną przez głowę, miękką, zieloną i ciepłą, a dopiero w kajucie ubrała na siebie resztę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 00:22

Prysznic był czymś, co z reguły poprawiało samopoczucie. Nawet jeśli spadające z góry ciepłe krople wody kojarzyły się jej z tamą, dobrze było wypłukać z włosów zapach słonej wody, a ze skóry zmyć ryzyko zakażenia. Na szyi swojego odbicia w lustrze zobaczyła ślady, które nie wyglądały tak strasznie, jak się spodziewała, ale z pewnością miały jeszcze zmienić kolor na mniej neutralny, niż zaczerwieniony. Rana na ramieniu pewnie jeszcze dziś będzie zasklepiona, bo choć nie najpiękniejsza, to była tylko powierzchowna. Po takich nie zostawało nawet wspomnienie.
Naeem był już z powrotem w jej kajucie, gdy wyszła z łazienki. Na biurku stało gorące danie, parujący kawałek mięsa i jakiś placek, który dobrze odgrzewało się w mikrofali. Obok czekała wysoka szklanka z rozpuszczonymi witaminami, których zapach Hawkins rozpoznała jak tylko wzięła ją do ręki. Mogła się co najwyżej zastanawiać czy Rhama sam sobie poradził z przygotowaniem jej obiadu, czy zrobił to na jego prośbę ktoś inny, bo mężczyzna obawiał się spalić Wraitha ze swoją kuchenną nieporadnością. Teraz siedział na kanapie, zapatrzony w omni-klucz i jedzący coś małego, jakieś pieczywo. Może nie był aż tak głodny, a może jadł już coś wcześniej.
Gdy z powrotem zobaczył Hawk, skinieniem głowy zachęcił ją, żeby siadła do biurka i zjadła przynajmniej część tego, co jej przyniósł. Nawet jeśli nie miała zrobić tego z przyjemnością, to chociaż z rozsądku. Po chwili obserwowania jej podniósł się z kanapy i podszedł bliżej, kładąc jej słoiczek z maścią z brzegu biurka.
- Na sińce i krwiaki - wyjaśnił. - Byłem u Vinnet. Kończy ze Scottem. On nadal bredzi. Pomogę ci z tym później, jak będziesz chciała. Co się stało, Jean? Mech cię dusił?
Zgadywał skutecznie, ale nie było to wcale zaskakujące. Nietrudno było się domyślić skąd wzięły się tego rodzaju ślady. Stanął za nią i oparł dłonie na jej ramionach, ściskając je za chwilę i delikatnie rozmasowując zbolałe mięśnie. Długo nic nie mówił, pozwalając jej jeść w ciszy. W miarę wypełniania żołądka czuła jednak powoli nadchodzącą senność, nawet jeśli nie chciała się początkowo pogodzić z tą myślą. Jej plecy się rozluźniały, a głód znikał. Obecność Rhamy obok też nie pozostawała bez wpływu. Jego dłonie poruszały się z wprawą, choć może trochę zbyt ostrożnie, ale poprawił ten błąd, jeśli go upomniała.
- Myślisz, że będziemy mieć teraz w mieście jakieś specjalne traktowanie? - spytał. - Czytałem, że podczas święta morza wręcza się nagrody zasłużonym mieszkańcom. Może jesteś już jednym z nich. Dostaniesz statuetkę, albo medal.
Słyszała, że się uśmiecha, choć nie widziała jego twarzy. Jego ciepły, niski głos brzmiał prawie jak mruczenie, gdy mówił tak cicho. Ten nigdy się nie zmieniał, nigdy nie miał gorszych dni, nieważne, czy mężczyzna był zmęczony, niewyspany, miał kaca czy był chory. W sumie mógłby pracować głosem, gdyby znalazł dla niego jakieś zastosowanie.
- Wszyscy wychodzą na zewnątrz, wszystko się dzieje na brzegu. Może twoi ludzie wtopią się w tłum, zapoznają się z tutejszymi. Nie ma lepszego momentu na poznanie mieszkańców kolonii, niż święto, na którym wszyscy są pijani - zasugerował. Usiłował wyraźnie odciągnąć myśli Hawkins od tematu akcji, która już się skończyła, a tym bardziej od jego implantu, by znalazła w sobie trochę spokoju i potrzebę odpoczynku.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 00:50

Wciągnęła na siebie spodnie, przyglądając się podejrzliwie talerzom, które przyniósł. Pamiętała o jego umiejętnościach, ale podgrzewanie jedzenia chyba nie było aż tak skomplikowane. Albo było. Wolała nie zgadywać. Tylko witaminy jej nie pasowały, bo zdecydowanie wolałaby kawę, ale zdecydowanie ta kawa nie byłaby dobrym pomysłem w tej chwili. Pozostało tylko skrzywić się i wypić musującą substancję, smakującą jak bardzo sztuczny smak cytryny. Prawdziwej nie jadła chyba od lat, a jednak wciąż czuła, że coś jest nie tak z każdym, syntetycznym proszkiem, który miał udawać ten konkretny cytrus.
- Dziękuję - mruknęła, siadając przy biurku. Zjedzenie obiadu potraktowała jak zadanie - im szybciej to zrobi, tym szybciej będzie mogła usiąść na czymś, co dla odmiany było wygodne. Jej kubki smakowe były odrętwiałe, albo zaczynała już wymyślać sobie nowe wrażenia. Mięso smakowało dobrze, ale w swoim stanie nie była w stanie go docenić, szczególnie zmuszając się do jedzenia. - To tylko siniaki - zauważyła z rozbawieniem, patrząc na maść, którą obok postawił. W życiu chyba nie przejmowała się czymś tak mało jak teraz krwiakiem na ramieniu czy zaczerwienieniem na szyi. - Nie umrę od nich. I tak, mech. Jednemu udało się mnie złapać. NIe pamiętam czy kiedykolwiek walczyłam pod wodą, było ciężko. I dziwnie.
Teraz też było, choć w inny sposób. Czuła się specyficznie. Jedyną osobą na pokładzie, która potrafiła pilnować jej dbania o siebie do tego stopnia była Vinnet, przynajmniej dotychczas. Zamknięcie się w kajucie zawsze skutkowało odcięciem się od reszty, która nie mogła oglądać jej w najgorszych chwilach, jak ta, w której była teraz. Czując dłonie mężczyzny na swoich ramionach, tym bardziej nie wiedziała jak się zachować. Jakaś jej cząstka zastanawiała się czym sobie zasłużyła na takie traktowanie, po czym ta bardziej racjonalna przypomniała drugiej, że wróciła się po implanty. To była dobra odpowiedź, choć niekoniecznie prawdziwa i okrojona o większość tego, co faktycznie w tej chwili się liczyło.
- Nie musisz - dodała cicho, choć nie ukrywała, że sprawia jej to przyjemność. Nie chciała by czuł się zobowiązany do czegokolwiek przez to, że jeszcze kilka godzin temu była na niego zła. Gdy jej zmęczenie zostało dostrzeżone, od razu poczuła potrzebę pokazania po sobie, że jest z nią dobrze. Nie przepadała za troską, bo nie była do niej przyzwyczajona. Każdy radził sobie jakoś sam, albo upijał się w gronie przyjaciół i cierpiał podwójnie następnego dnia. Albo po prostu ona tak robiła, nie widząc, że jej załoga była inna pod tym względem.
- Prędzej spodziewam się kosy w żebro od kogoś wysłanego przez Benu zza kratek - mruknęła gdy wspomniał o statuetkach. Nie, na święcie morza raczej nie będzie czuła się bezpiecznie, nie tak jak od razu po przylocie, kiedy nikt ich jeszcze nie znał. Teraz miała wrogów. - Nie widziałeś jak na mnie patrzyła. Nie sądziłam, że coś może zetrzeć jej ten głupi uśmiech z twarzy.
Pokręciła głową, milknąc na chwilę by przeżuć kawałek mięsa. Odsunęła się, opadając plecami na oparcie krzesła, dając sobie chwilę nim wróci do jedzenia. Rozmowa o Asie przypomniała jej o tym, co powiedział jej Joel. Cała końcówka ich zlecenia na tamie stała się rozmytym zlepkiem wydarzeń, chyba przez podróż promem z powrotem na statek, która była jak gruba kotara zasłaniająca jej wszystko inne.
- Amsler mówił, że chciałeś się spotkać - zaczęła, po chwili lekkiego wahania. Nie lubiła sekretów. Nie lubiła ich poznawać, nigdy nie wiedziała czego może się spodziewać, czy nagle nie zrzuci jej ktoś na głowę petardy, która zepsuje jej resztkę dnia - albo przyjemny moment, w którym tkwiła spotkać. Po namyśle nie kontynuowała, pozwalając zdaniu zawisnąć bez dokończenia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 07:41

Mężczyzna wzruszył ramionami, jak zwykle w milczeniu przyjmując jej odpowiedź. Skoro nie chciała maści, to był jej wybór. On mógł co najwyżej pomóc jej przynosząc specyfik do kajuty, nie zamierzał do niczego jej zmuszać. Usłyszała jego ciche westchnięcie.
- Było ciężko. Mnie też wszystko teraz boli - zauważył. Potem, gdy poinformowała go, że nie musi rozmasowywać jej napiętych mięśni, parsknął śmiechem, prawie bezgłośnie, nie zabierając jednak swoich dłoni z jej ramion. - Naprawdę? Całe szczęście. Bałem się, że nie mam wyjścia.
Nie robił tego z poczucia winy, ani po to, by coś jej zrekompensować. Widział po prostu, w jakim jest stanie, sam czuł to samo spięcie. Mógł dać jej przynajmniej tyle. Poza obiadem, witaminami i maścią, oczywiście. Troska nie była dla niej czymś naturalnym, ale Naeem nie potrafił jej tej troski nie okazywać. O kogo miał tutaj dbać, jak nie o nią? Nawet jeśli wiązało się to z jej niezadowolonymi minami, albo zakłopotaniem, chyba musiała się do tego przyzwyczaić. Zresztą to nie było nic, co kosztowałoby go strasznie dużo wysiłku. Ot, masaż, i to mało profesjonalny.
W końcu jednak usiadł na brzegu łóżka, pozwalając jej jeść w spokoju. Patrzył na jej plecy, zatopiony we własnych rozmyślaniach, zapewne na jej temat. Oparł się łokciami na kolanach, bez słowa przyglądając się jak Hawk je. Mogła mieć rację, ale wcale jej mieć nie musiała. Szansa na to, że Benu dostanie możliwość kontaktu ze swoimi ludźmi była raczej niewielka. Problem tkwił w tym, że nie wiadomo kiedy Amsler postanowi jednak ją wypuścić, bo z pomocą tego swojego oszałamiającego uśmiechu wyrazi skruchę i obieca mu poprawę. Albo ludzie z podmiasta ją odbiją. Pytanie, co teraz stanie się z Pondem.
- A może dostaniesz jedno i drugie - uśmiechnął się do niej. Zamartwianie się w tym momencie ewentualnym atakiem podczas święta nie było czymś, co mogło poprawić Hawkins samopoczucie.
Gdy wspomniała Amslera, mężczyzna zmarszczył lekko brwi.
- Mówił? Tobie? - zdziwił się. - Nie rozumiem, to wszystkie spotkania muszę przejść najpierw przez ciebie? Myślałem, że możemy się porozumiewać bez pośredników.
Jej pytanie nie wywołało u niego potrzeby wyjaśnienia czegokolwiek. Nie sprawiło też, by Naeem poczuł się zmieszany i zaczął szybko się wykręcać. Po prostu nie rozumiał, dlaczego Joel nie odpowiedział jemu, zamiast tego informując Hawk o chęci spotkania, jaką wykazał Rhama.
- Tak, chciałem się spotkać. Chcę nadal. Zadzwonię do niego później - westchnął i podniósł zza pleców swoją butelkę, by ponownie napić się wody.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 12:18

Skrzywiła się słysząc, że jego też wszystko boli. Sięgnęła ręką do tyłu, by przesunąć dłonią po jego klatce piersiowej, choć ze swojej pozycji nie miała wiele więcej możliwości. On nie wyglądał, ona się rozkładała. Teoretycznie po jednej misji, wcześniej było z nią lepiej, ale wiedziała, że tak nie jest. To efekt ostatnich kilku dni, w ciągu których przespała zaledwie kilka godzin, wcześniej żyjąc na szczątkowym pokarmie, fajkach i kawie. Na samą myśl o tym sięgnęła po napój witaminowy, dopijając go do połowy.
Już po kilku kęsach obiadu czuła się pełna, ale zmusiła się do zjedzenia prawie całości. Nie mogła narzekać, nie miała na co. Sama była sobie winna za to, co działo się ostatnio i przez co nie była w stanie teraz funkcjonować normalnie. Wypuściła powietrze z ust, odsuwając krzesło gdy czuła, że więcej już nie jest w stanie zjeść. Dopiła napój, pomyślała chwilę o tym, jak bardzo teraz napiłaby się kawy, szczególnie po obiedzie, przesunęła spojrzeniem po swoim pancerzu leżącym nieopodal. Woda morska potrafiła wyrządzić szkody wszędzie, powinna osuszyć go teraz, tak jak obie bronie, ale jej ekwipunek będzie musiał poczekać do jutra. Dziś na pewno nie będzie jej się chciało do tego zabrać.
Obróciła się w siedzeniu, spoglądając na niego spod zmarszczonych brwi. Była zaintrygowana. Może nie miała czym, ale teraz, kiedy uniknął odpowiedzi na jej niewypowiedziane pytanie, tym bardziej nie chciała rezygnować.
- Może uznał, że o tym wiem skoro to nie spotkanie towarzyskie - odpowiedziała spokojnie, zakładając przynajmniej, że takim nie było. Jakoś wątpiła, że Rhama chciał usiąść z Joelem w jego biurze i wypić filiżankę kawy, porozmawiać o życiu. A skoro ktoś z jej załogi chciał spotkać się z zarządcą całej kolonii, w jej opinii dobrze, że o tym wiedziała. Szkoda, że musiała dowiedzieć się od zarządcy, a nie od załogi. - A ty jesteś częścią mojej załogi.
Wstała od biurka, chwilowo ignorując ciasto. Czuła się całkiem najedzona, więc będzie musiało poczekać do czasu, gdy nie będzie jej niedobrze na samą myśl o wciskaniu w siebie więcej jedzenia. Dzięki temu whisky za to stała się nieco przyjemniejszą perspektywą, ale rozsądek powstrzymał ją przed sięgnięciem do ziemskiego alkoholu. Była ciekawa jego smaku.
- Po co? - zagadnęła bez ogródek, po chwili zastanowienia. Mówiła łagodnie, z zaciekawieniem, nie chcąc żeby uznał, że o coś go oskarża, albo nie może mieć własnych spraw. Jeśli miał, chciała to usłyszeć od niego, a nie domyślać się powodów, przez które spotkanie z Amslerem utrzymał w tajemnicy.
Opadła na łóżko obok niego, siadając na krawędzi i łapiąc butelkę wody, którą zostawiła tam wcześniej, przed pójściem do łazienki. Obróciła plastik w dłoniach, odrzucając po chwili namysłu. Przez napój witaminowy czuła, jak całe pragnienie z niej uleciało. Przynajmniej dostarczyła sobie paliwa i jej ciało ma jakąś szansę walczyć z obrażeniami z tamy, które, choć lekkie, w jej stanie szybko stałyby się uciążliwe.
- Kazał ci przekazać, że dzisiaj może cię przyjąć do dziewiętnastej. I jutro z rana - dodała z przekąsem, nie będąc sama zadowolona z faktu zostania tego typu pośrednikiem pomiędzy ich dwójką.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 13:26

Zrobił jej miejsce obok siebie, przesuwając się w prawo. Znów uniósł dłoń i delikatnie odgarnął wilgotne włosy z jej twarzy, tak, by widzieć znajomy profil. Przyjął jej wyjaśnienie, choć w żaden sposób go nie skomentował. Był członkiem jej załogi - podjął tę decyzję ostatecznie w momencie, w którym zniknęli z radaru Cerberusa. Może Iluzja już się zorientował, że jeden z jego ważnych agentów zniknął, zabierając ze sobą statek pełen ludzi, których miał pilnować. A może jeszcze w ogóle nie przyszło mu to do głowy, bo nie kontaktował się z Rhamą. Nie mieli się tego dowiedzieć, dopóki ktoś ich nie znajdzie, a na to się jeszcze nie zapowiadało. W końcu przecież dopiero tu dotarli. Arvuna powitała ich kilkoma kłodami rzuconymi pod nogi, ale przyniosła też dużo dobrych rzeczy.
- Powiem ci później - uśmiechnął się mężczyzna. Wyglądało na to, że nie miała teraz otrzymać odpowiedzi na swoje pytanie. Mimo to jednak jego swoboda sprawiała, że nie musiała martwić się tym, jak bardzo poważny problem Naeem przed nią ukrywa. Może to w ogóle nie był problem? - Nie musisz zawsze wiedzieć wszystkiego. Nawet jako członek twojej załogi mam prawo mieć swoje sprawy.
Odstawił swoją wodę na podłogę i skinął głową. Skoro Amsler na niego czekał, to już była jakaś dobra informacja. Rhama będzie mógł dziś albo jutro załatwić kwestie, które miał do omówienia z burmistrzem, a którymi nie chciał się teraz dzielić z czerwonowłosą.
- Planujesz iść spać, Jean? Powinnaś się położyć - zasugerował. - Mogę zostać z Tobą, jeśli Cię to do czegokolwiek przekona. Zdrzemnij się przynajmniej dwie godziny. A najlepiej osiem.
Ruchem głowy wskazał jej łóżko, na którym siedzieli. To nie wymagałoby od niej dużego wysiłku. Wystarczyło się cofnąć i wsunąć w zmiętą pościel. Gdy dotykała jej ręką, wydawała się przyjemnie chłodna. Poduszka wyglądała na miękką, bardziej niż poprzednim razem, gdy zmusiła się do snu. Siedzący obok Rhama przyglądał się jej wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, choć wiedział już, że pewnie Hawk i tak będzie się opierać. Sam fakt poinformowania jej, że powinna pójść spać, pewnie wywoła automatyczny protest z jej strony. Będzie próbowała udowodnić, że wcale nie jest zmęczona. Widziała te myśli w dobrze już znanych sobie jasnych oczach i to od niej zależało, czy zaskoczy go swoją zgodą, czy też nie.
- Byłaś świetna dzisiaj - powiedział jeszcze, uśmiechając się do niej lekko. Może i nie radził sobie z komplementami, ale to zabrzmiało całkowicie naturalnie. - Ale nie masz już nic więcej do zrobienia. Możesz odpocząć. Jestem przekonany, że pozostali też odpoczywają teraz. Nikt niczego od ciebie teraz nie oczekuje.
Jego dłoń wsunęła się pod zieloną bluzkę, znów gładząc lekko skórę jej u dołu pleców. Gest, na który tutaj już mógł sobie pozwolić, tak jak pozwalał sobie wcześniej. I nawet jeśli wciąż irytowało go ukrywanie tego, że łączy ich coś więcej, tutaj nie miało to znaczenia.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 14:42

Wydęła usta w niezadowoleniu słysząc jego odpowiedź, ale na wiele więcej nie mogła sobie pozwolić. Miał prawo mieć swoje sekrety, nawet jeśli sam ich nie lubił w odwrotnej sytuacji. Nie miała siły się o to spierać, szczególnie widząc jego swobodę. Temat nie był pewnie zbyt ważny, choć nie zmniejszało to jej ciekawości - przekładało tylko rozmowę na później, skoro już jej ją obiecał.
- Wiem przecież. - machnęła ręką, przyznając mu rację. Nie pytała go jako kapitan członka załogi, nie miała podstaw. Nie chciała. Będzie musiała poczekać, co może normalnie by ją zirytowało, ale liczyła na to, że ten czas będzie mogła przespać, przynajmniej większość. Bardzo chciałaby spać aż do święta następnego dnia, ale nie wiedziała na ile będzie to wykonalne. Miała tabletki nasenne, a przynajmniej coś takiego pamiętała. Leżały przy jej łóżku, nie pamiętała tylko czy już jej się skończyły czy jeszcze nie. Z nimi powinna spać doskonale, ale może nie były jeszcze potrzebne.
Przesunęła się bliżej, wtulając twarz w częściowo chłodną od implantu szyję, kradnąc kilka dodatkowych sekund bliskości. Mruknęła coś niezidentyfikowanego, rezygnując z prób wytłumaczenia mu natury swoich problemów ze snem. To nie tak, że ktoś mógł od niej czegoś oczekiwać, albo czuła się winna czy niespełniona po zleceniu, które przecież poszło im tak świetnie. Jej pościel chowała inne koszmary, inne nieprzespane noce, po których czuła się gorzej i gorzej, z każdą upływającą dobą. Czuła, że straciła coś po drodze tutaj, do Arvuny od Ankhty. Deuce dostał drugą nogę, a ona wyremontowany statek, w dodatku kogoś bliskiego, kto sprawiał, że wszystko wokół przestawało istnieć. Zostawili przeszłość za sobą, ale nie potrafiła się w to wczuć. Podsumowywała sobie wszystkie listy plusów i minusów, które wynikały z tej sytuacji, dodawała skradziony Cerberusowi sprzęt. Racjonalnie patrząc, dalej uciekali, choć teraz musieli częściej patrzeć za ramię. Szkoda, że logika w tej chwili nie potrafiła jej pocieszyć, udowodnić, że jest lepiej. Bycie zbiegiem Przymierza było czymś zupełnie innym. Może dostosuje się do tego, że czyha na nią Iluzja, tak jak dostosowała się gdy została wrobiona, a tytuł Widma został jej odebrany. Ale wtedy potrzebowała tygodni, miesięcy.
- Nie będę cię trzymać, masz swoje sprawy - odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Nieświadoma tego jak to mogło brzmieć w kontekście jego spotkania z Amslerem i tego, że nie chciał powiedzieć jej o co chodzi, przynajmniej nie teraz. - Dziękuję za wszystko.
Pocałowała go w policzek, mimowolnie przesuwając palcami przez dłuższe u szczytu głowy, ciemne włosy. Westchnęła bezgłośnie, obracając się by spojrzeć na łóżko, które było takim jakim je ostatnio zostawiła. Pościel była zimna, miękka. Prawie zapomniała jakie to uczucie.
Wsunęła się pod kołdrę, poprawiając pod głową poduszkę i przygaszając światła w kajucie. Która była godzina, noc? Wieczór? Mieli po południu iść do tamy, ale teraz nie pamiętała nawet ile trwa doba w Asie. Przymknęła po prostu oczy, czekając aż zmoże ją sen, jakikolwiek by on nie był.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

1 lip 2018, o 15:12

- Moje sprawy mogą zaczekać - odparł cicho. Przesunął dłonią po jej wilgotnych włosach i zerknął na nią w dół. W takich sytuacjach, jak ta, wyglądała zupełnie inaczej. Nie była boginią wojny, jaką znał zanim spotkali się osobiście i którą nazywał ją też później. Była zwyczajną, zmęczoną kobietą, która potrzebowała snu po wykańczających przejściach.
Przyglądał się, jak kładzie się do łóżka, jak opiera na poduszce głowę i zamyka oczy. Mimo to jednak nie był w stanie do końca uwierzyć jej, że tak po prostu pójdzie właśnie spać, nie protestując. Mogła funkcjonować na specyfikach przez długi czas, więc gdyby się uparła, Vinnet mogła dać jej kolejne. Ale to nie było naturalnym odpoczynkiem, którego jej organizm potrzebował. Pewnie właśnie dlatego Naeem wsunął się do łóżka zaraz po niej, kładąc się za jej plecami i przyciągając ją do siebie. Przy chłodzie pościeli, jego klatka piersiowa była wyjątkowo ciepła, nawet gdy dzieliły ją od niego dwie warstwy materiału. Objął ją mocno, dając poczucie spokoju i bezpieczeństwa, którego teoretycznie nie miała prawa czuć. Ale nie był w stanie dać jej już nic więcej, tylko ciepło swoich ramion. Przynajmniej nie w tym momencie.
- Śpij, Jean - powiedział cicho, a jego klatka piersiowa zawibrowała przy tym lekko.
Ciepło jego ciała i miękkość łóżka w końcu doprowadziły do tego, że czerwonowłosa odpłynęła. Nie wiedziała, czy Rhama również zasnął, ale czuła jego poruszającą się równomiernie klatkę piersiową. Mógł spać, mógł też jednak po prostu leżeć przy niej, zatopiony w rozmyślaniach. Potem już nie była w stanie kontrolować jego stanu, gdy sama straciła kontakt z rzeczywistością.
Gdy się obudziła, mężczyzna wciąż leżał obok niej. Miał jednak na sobie inne ubrania, a zegar wskazywał godzinę zaskakująco odległą od tego, którą pamiętała z chwili zasypiania. Spała kilkanaście godzin, czemu trudno było się dziwić, gdy wiedziało się o specyfiku, który tak długo trzymał ją bez snu na nogach. Po raz pierwszy od dawna jednak mogła poczuć się wypoczęta. Światło kajuty nie raziło jej w oczy, nikt jej nie poganiał, na omni-kluczu nie miała żadnej wiadomości poza krótkimi podziękowaniami za przelew od Satii i Nephietta.
W chwili, w której się poruszyła, Rhama otworzył oczy i przyciągnął ją do siebie mocno. Przytulił ją, wzdychając ciężko. Nie miała pojęcia o której wrócił do niej z powrotem. Pewnie w środku nocy, bez pytania jej o zdanie, ale unikając zostania zauważonym przez kogoś z załogi. Teraz na Arvunie była czwarta nad ranem.
- Długo spałaś - wymruczał cicho w jej włosy. - Jak się czujesz?
Jego dłoń wsunęła się z przyzwyczajenia pod brzeg jej bluzki, szukając ciepła jasnej skóry. Spanie przez tak długi czas bywało męczące bardziej niż funkcjonowanie w ciągu dnia, ale w przypadku Hawk ten sen był niezbędny do tego, by była w stanie funkcjonować choć trochę. Czuła lekkie ćmienie z tyłu głowy i wspomnienie snu, który nie miał najmniejszego sensu. Mimo tych niedogodności, pobudka raczej do nieprzyjemnych nie należała.

Wróć do „Wraith”