Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Stacja medyczna

31 gru 2016, o 18:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Leah z wahaniem skinęła głową, początkowo zszokowana, że Hawk postanowiła tak po prostu zostawić gdzieś jej pierwszą zdobyczną broń. Przecież oddała jej go na przechowanie, po to, żeby pomóc jej uniknąć problemów, a ta mówiła, jakby nie miało to żadnego znaczenia. A mimo, że nie oddała z niego żadnego strzału, ten Predator był pierwszym pistoletem, jaki trzymała w dłoni. Potem jednak okazało się, że dostanie za niego rekompensatę i na jej twarzy po raz kolejny odmalował się wyraz ulgi. Mogła za niego dostać kilka tysięcy kredytów. Wystarczająco wiele, by zacząć nowe, lepsze życie, a na całą resztę sobie zapracuje.
- Dziękuję - rzuciła cicho, opuszczając wzrok i splatając dłonie. Niektórych nawyków długo będzie się oduczać.
Zapewnienie przyszło szybko. Na pokładzie był już Kirył, poinformował całą załogę, że mają się zbierać. Czekali na pozostałą trójkę, nie wiedząc, że wraca z nimi też niewolnica. Vinnet była przygotowana na przybycie Hawkins, siedziała w stacji medycznej. Martwego Mouse'a ułożyli w jego kajucie, nie chcąc podejmować żadnych decyzji bez niej. Prawda była taka, że nie bardzo mieli co z nim zrobić. Do żadnej z podstawowej wielkości skrzyń ładunkowych się nie mógł się zmieścić, leżąc prosto. Nie mieli dla niego trumny. A przecież trzeba było go odwieźć do rodziny. Ułożyli go więc na jego łóżku, w miejscu, w którym wyglądał znacznie bardziej naturalnie. W którym czułby się, jak u siebie.
- Zwalniasz - mruknął Naeem, tak jakby sama tego nie zauważyła. Odstawali już nieco od Reda i Leah, którzy zniknęli w tej chwili za rogiem. Znajdowali się już w korytarzu prowadzącym do ich doku. Zostało im może pięćset metrów, ale w bólu, który Hawkins zaczęła odczuwać z powrotem, wydawało się to równie odległe, co zostawione za plecami apartamenty Ovesena. Ze spojrzenia Rhamy doskonale dało się odczytać fakt, że martwi się o nią. Nawet jeśli była wobec niego od rana całkowicie obojętna. - Chodź, pomogę.
Objął ją delikatnie, podtrzymując ją i ułatwiając jej poruszanie się. W ten sposób wystarczyło tylko przestawiać nogi. Nie było to nic, co trzeba by było ukrywać przed pozostałymi, bo tak samo mógł wesprzeć ją każdy inny członek załogi. W ten sposób przekroczyli w końcu śluzę i znaleźli się na znajomym pokładzie, jedynym miejscu w galaktyce, które było dla niej domem. Naeem od razu zaprowadził ją do ambulatorium, nie czekając na jej zgodę, zresztą i tak w tej chwili nie byłaby w stanie za bardzo zaprotestować. W środku czekała Vinnet i Deuce, tak samo jak po Ankhcie, choć tym razem oboje byli w dobrym stanie, a pilot stał na dwóch nogach. Na widok obolałej Hawkins skrzywił się, a medyczka doskoczyła do nich i pomogła przenieść czerwonowłosą na łóżko. Z pomocą Rhamy ściągnęła z niej napierśnik, po czym spojrzała na niego wyczekująco, zamierzając rozbierać ją dalej.
- Do widzenia mi stąd - uniosła brwi, gestem głowy wskazując drzwi. Naeem westchnął, nie mogąc przecież kłócić się, że widział ją już nago, więc brak bluzki nie zrobi na nim wrażenia.
- Odlatujemy? - spytał Adams, ruszając w stronę wyjścia, ale wciąż patrząc na Hawk. On też się martwił, ale miał pewność, że pod opieką Veronique jego kapitan była już bezpieczna. - W stronę Horyzontu?
Brzmiało to niemal metaforycznie, choć w rzeczywistości ich wszystkich przytłaczała bolesna proza życia. Mężczyźni opuścili stację medyczną, zostawiając je same. Kobieta szybko wprowadziła znieczulenie i gdy tylko zaczęło działać, rozcięła bluzkę Jean, odsłaniając naprędce zasklepioną ranę. Zajęła się oczyszczaniem jej, podczas gdy Hawkins odczuwała tylko jedno: błogi brak bólu.
- Cięcie jest czyste, nie poszarpane, więc powinno szybko się zagoić. No, w miarę szybko. Tak czy inaczej przechodzi na wylot - westchnęła, uruchamiając omni-klucz i podłączając się do systemu chirurgicznego. - Możemy następne wakacje spędzić gdzieś indziej? Nad jakimś morzem? Słyszałam, że na Thessii są piękne plaże.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

2 sty 2017, o 11:40

Nie widziała sensu w trzymaniu słabej broni tylko dlatego, że była zdobyta przez Leah. Nie myślała nawet o tym, przepełniona adrenaliną i pytaniami, stojąc w apartamentach Ovesena i z pewnością nie czując się bezpiecznie. Ale skoro concierge łatwo było udobruchać czymś innym, o podobnej wartości, to dla Hawkins tym bardziej nie było tematu. Szczególnie teraz, gdy wracali na statek.
Patrząc się głównie pod nogi, nie zauważyła, jak osoby przed nią zniknęły za rogiem korytarza. Było już cicho - ciszej niż wcześniej. Nie czuła na sobie miliona spojrzeń, a jednak trudniej było unieść głowę, wyprostować się. Wolała dotrzeć w jakikolwiek sposób do statku i już się położyć. Wątpiła, by krwawiła - medi-żel dość dobrze zasklepił obie rany, już nadpalone przez gorąc omni-ostrza. A jednak czuła gorąco przy brzuchu, a wyobraźnia podpowiadała jej mało przyjemne rzeczy.
Mruknęła krótkie zaprzeczenie, czując obejmujące je dłonie. Nie chodziło nawet o to, że ktokolwiek mógł ich dostrzec - ale przecież tego nie potrzebowała. Mogła spokojnie pójść sama, wyprostowana przebić się przez jeszcze kilkunastu przeciwników, a co dopiero przejść pustym korytarzem. Potrafiła na pewno unieść się dumą - ale tylko na ułamek sekundy, po którym zrozumiała, że tak, teraz, jest lepiej. Z pomocą.
Westchnęła cicho, opierając głowę o swoją podporę, przymykając oczy. Wspomnienia z przed dotarcia na Trouge wydawały się być odległe - bardziej odległe, niż Ankhta. Mało przyjemne wydarzenia zostawały w jej pamięci na dłużej, sprawiając, że czuła potrzebę odświeżenia tych milszych. Docierało do niej również to, że powinni porozmawiać o tym, co stało się poprzedniej nocy. Albo o tym, o czym Naeem próbował wtedy z nią porozmawiać. Ale to nie miało być przyjemne, więc wolała o tym nie myśleć.
Wcisnęła swoją twarz mocniej w chłodną powierzchnię napierśnika, nim mieli wejść na statek. Nie zauważyła, gdy jej oczy same się zamknęły, ale dotarła na miejsce. Widok załogi ją otrzeźwił, ale spokoju nie poczuła nawet gdy dotarła do stacji medycznej.
Mruknęła podziękowania w stronę Rhamy, siadając na miejscu i zdejmując własny napierśnik, z pomocą, ale próbując zrobić to równie szybko samej. Nie była ranna po wielkiej bitwie, nie potrzebowała pielęgniarek wokół siebie. Była po prostu zmęczona.
Wyglądało to okropnie - mieszanka medi-żelu i krwi skleiła jej bluzkę, czyniąc z materiału twardą skorupę. Tę samą krew miała na dłoniach i rękach, odrobinę znajdzie z pewnością we włosach. Pamiętała pierwszy raz, gdy została poważnie ranna, jeszcze na Ziemi. Przypomniała sobie swoją własną panikę wtedy, która utrudniała pracę sanitariuszom. Zastanawiające, kiedy zdążyła do tego przywyknąć.
- Tak, na Horyzont - potwierdziła, odzywając się lekko zachrypniętym głosem. Nie otwierała ust od ostatnich dziesięciu minut, a czuła się, jakby nie robiła tego pół życia. - Znajdź łóżko dla niewolnicy. Byłej niewolnicy - poprawiła się od razu, choć nie miało to znaczenia. - Daj jej też jakiegoś Predatora. Pistolet, w sensie. Odstawimy ją w kolonii.
Przypomniała sobie kolonię pod Trouge - na dobrą sprawę nawet tam mogli ją zostawić. Co mówił Naeem? O atakujących kolonie Zbieraczach? Horyzontu też to mogło dotyczyć? Zmarszczyła brwi, ale nic więcej nie powiedziała. Będzie musiała go spytać.
- [color#bb1515]Jak wylecimy poza zasięg systemów obronnych Trouge, prześlij Anwyn te kody[/color] - wskazała na datapad, który zabrała ze sobą, przesyłając mężczyźnie omni-kluczem dane. - Znaczy przekaż to Nephiettowi. Ty zajmij się pilotowaniem - dodała ciszej, niezbyt inteligentnie, po czym pozwoliła uniesionej głowie opaść na chłodny stół. Na chwilę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

3 sty 2017, o 19:38

- Zabrałaś ją? - spytał Deuce ze zdziwieniem, ale uniósł tylko dłonie przepraszająco, gdy Vinnet skarciła go wzrokiem. Opuścił ambulatorium, razem z Naeemem i swoim szokiem. Wyglądało na to, że rozkazy przyjął, a na jego twarzy poza niedowierzaniem pojawiła się również ulga. Dla załogi miały to być wakacje, ale zdecydowanie nie należały do tych udanych. Najprzyjemniejszą chwilą całego pobytu na Trouge stawał się właśnie odlot.
Nikt ich nie zatrzymywał. Kontrola lotów stacji pożegnała ich zdawkowo i otworzyła dok. Systemy obronne nie zostały aktywowane, choć gdyby Anwyn chciała, to mogła dostać się do konsoli w bardziej agresywny sposób, znajdując kogoś, kto przełamie zabezpieczenia i da jej uprawnienia do obsługi systemów. Na pewno znalazłaby gdzieś na Trouge zdolnego hakera, który zechciałby jej w tym pomóc w zamian za dozgonną wdzięczność i skromne wynagrodzenie finansowe, ewentualnie możliwość zachowania życia. Ale nie, czekała na kody, które obiecała jej Hawkins. Był to dość spory kredyt zaufania, z obu stron. Przy przesyłaniu danych już czerwonowłosej nie było, bo zajął się tym prawdopodobnie Nephiett, tak, jak poleciła, podczas gdy ona leżała na łóżku w stacji medycznej i pozwalała maszynie zaleczyć przeszywającą ją na wylot ranę. Nie było to tak bolesne, jak przebite płuco i z całą pewnością powodowało znacznie mniej strachu o własne życie, ale Veronique i tak wcale nie wyglądała na zadowoloną. Kontrolowała całą procedurę ze zmarszczonymi brwiami, wpatrując się w zasklepiające się sukcesywnie wnętrzności.
- Powinniśmy po Horyzoncie wrócić na Omegę - odezwała się po długiej chwili ciszy, podczas której Hawk pewnie zaczęły zamykać się oczy. Zaaplikowane profesjonalnie znieczulenie działało lepiej, niż każda dawka medi-żelu. - Odpocząć od wszystkiego, tym razem porządnie. Nie chodzić nigdzie poza Zaświatami i po prostu...
Westchnęła. Maszyna piknęła i ramię przesunęło się, a kobieta obeszła łóżko dookoła, by stanąć po jego drugiej stronie. Pochyliła się na moment nad nagim, zakrwawionym brzuchem Hawk, wpatrując się z bliska w coś, co pewnie sprawiłoby, że Leah zemdlałaby w trzy sekundy. Potem kontynuowała zabieg.
- Biedny Mouse - stwierdziła cicho. - Był dobrym chłopakiem. Może to był jego problem. Nie widziałam tam zbyt wielu takich jak on.
Resztę zabiegu wykonała w milczeniu. Nie bardzo wiedziała pewnie, co mogłaby powiedzieć w chwili takiej jak ta. Nie wracali usatysfakcjonowani, żadne z nich. Nawet Rhama, który przecież z pomocą Hawk zrealizował zaplanowany przez siebie - a właściwie przez Iluzję - cel. Powinni świętować, jedni dalej, inni dopiero od teraz. Tymczasem wieźli trupa jego rodzinie, kapitan miała rozorane trzewia, a Naeem kaca moralnego, którego nawet nie próbował ukrywać.
- Trzeba będzie to oszczędzać przez jakiś czas. Nie nadwyrężać, głównie siedzieć, leżeć. Nie naciągać się w miejscu zszycia powłok skórnych. Za chwilę założę opatrunek, nic się nie powinno dziać, ale nie jestem czarodziejem.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

4 sty 2017, o 23:24

Kiwnęła głową, nie rozumiejąc zdziwienia Deuce'a - ale tylko przez chwilę, po której szybko przypomniała sobie, że przecież nie było go z nią na Trouge. Nie później. Nie wspomniała też o nawiązaniu z dziewczyną współpracy i jej późniejszej pomocy. Pilot miał prawo tak zareagować.
- Po prostu znajdź jej jakiś kąt, w którym będzie mogła posiedzieć sama, jeśli będzie chciała - westchnęła, obserwując poczynania Vinnet na tyle obojętnie, na ile była w stanie - głównie dzięki znieczuleniu.
Liczyła na to, że wszystko pójdzie po jej myśli. Wiedziała, że nie może mieć zbyt wielkiego zaufania do kobiety, z którą się umówiła, ale pod koniec obie były na zmęczone - była żona Ovesena przynajmniej na taką wyglądała. Tak było prościej - zastosować się, a nie wymyślać kolejne sposoby na utrudnienie wszystkim życia. W obecnej chwili Hawkins nie planowała w ogóle myśleć o innych opcjach - leżenie na łóżku, w znieczuleniu, było przyjemne. Dopiero wieść o jakichś problemach wyrwałaby ją z tego transu, w który zapadła.
Słuchanie lekarki nie pomagało. Zgodziła się cichym mruknięciem co do tego, że mogliby wrócić na Omegę. Tam każdy wiedział, co robić i jak się zachowywać, żeby przeżyć. Z kim rozmawiać, z kim nie. Gdzie wejść w ubraniach, a gdzie w pełnym pancerzu - i gdzie nie wchodzić w ogóle. Trouge było jedną, wielką niewiadomą. A Mouse był lepszy niż wszyscy z pozostałych gości. I zapłacił za to największą cenę.
Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale w jej gardle zaschło, a słowa w nim uwięzły. Pamiętała fioletową krew, którą znalazłaby dalej na swoich spodniach, gdyby nie przykryła jej czerwona - jej własna. Pamiętała jej błaganie i własną zemstę, zakończoną hukiem wystrzału, który nie ona spowodowała. Nie czuła po tym satysfakcji. Nie czuła nawet ulgi. To zmęczenie pozwalało jej nie myśleć o Mousie, czemu była wdzięczna - jakkolwiek samolubne by to nie było.
Obserwowała pracę maszyny i lekarki, aż do momentu, gdy ta skończyła. Westchnęła cicho, wybudzając się z czegoś, co przypominało głęboki sen, w którym słowa Veronique mało do niej docierały. Spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko.
- Jak zawsze - rzuciła, podnosząc się na łokciach by usiąść. Tak było wygodniej założyć opatrunek, a ona powoli też zaczynała mieć dość leżenia. - Dzięki - dodała ciszej, patrząc, jak kobieta dokańcza to, co zaczęła.
Jej rady znała już na pamięć.
Po wszystkim podziękowała jej jeszcze raz i wyszła ze stacji medycznej. Musiała doprowadzić się do porządku, lecz pierwszym, co zrobiła, było przejście do mesy - sprawdzenie, czy ktoś jest w środku. Zrobienie sobie kawy. Gorącej, czarnej kawy. Z jakiegoś powodu to na to miała teraz ochotę, a nie na nawalenie się, które nie przyniosłoby zbyt dobrych rezultatów, gdyby zaczęła teraz. Przygnębiona, zmęczona i sama.
Wolała najpierw sprawdzić, jak mają się wszyscy inni po powrocie z Trouge - i po straceniu jednego z członków załogi.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

5 sty 2017, o 00:20

Vinnet skrzywiła się i westchnęła, widząc, jak obojętnie Hawk podchodzi do swoich ran. Mimo, że była już przyzwyczajona do kolejnych nowych uszkodzeń ciała, lekarka nie uważała, by było to za każdym razem coraz mniej poważne. Czerwonowłosą przecięło na wylot. Do takich rzeczy nie podchodziło się z lekceważeniem.
- Nie jak zawsze - Veronique skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Tym razem lepiej by było posłuchać rady. Przynajmniej przez dwa tygodnie. Jeden chociaż. Inaczej zostaną blizny, kolejne.
Pokręciła głową, wiedząc, że na Jean to nie robi żadnego wrażenia i wróciła do łóżka, ściągając z niego zakrwawiony materiał. Rzuciła go na podłogę, by naciągnąć na materac nowy, w razie gdyby po drodze na Horyzont ktoś sobie coś zrobił i trzeba by było operować ponownie. Ramię maszyny automatycznie odsunęło się pod ścianę. Rozprostowując plamoodporne prześcieradło, kobieta uniosła wzrok na Hawk, orientując się, że zniszczyła jej bluzkę, a nakładanie pancerza na nagą skórę zaraz po zabiegu nie jest najmądrzejszym pomysłem.
- Dam pani coś do zarzucenia na siebie, zanim dojdzie pani do kajuty - westchnęła i podeszła do jednej z szafek, z której wyciągnęła białą koszulę, dość elegancką, zapinaną na kilka zatrzasków. Dla medyczki dość charakterystyczną, dla Jean mocno nietypową. Ale pasowała na nią rozmiarem, więc nie było na co narzekać, przynajmniej nie musiała iść półnago przez pół statku.
Znieczulenie wciąż działało, choć pewnie kiedy puści, ból wróci. Nie tak przeraźliwy, ale nadal - mimo udanej operacji, wnętrzności Hawk zostały mocno naruszone. To nie przechodziło tak po prostu. Dobrze, że Wraith był dobrze zaopatrzony w leki przeciwbólowe, które zresztą czerwonowłosa też dostała, niezależnie od tego, czy chciała, czy nie.
W mesie siedziała dwójka ludzi, którą rozpoznała od razu. Red i Leah przeglądali coś na omni-kluczu mężczyzny. Nie było już widać między nimi tej chemii, która zbliżyła ich do siebie na Trouge, teraz po prostu rozmawiali. Dziewczyna miała na sobie szeroką męską bluzę z podwiniętymi rękawami i nieco za duże, ale damskie spodnie - zestaw, który musiała zapewnić jej załoga Wraitha, by nie musiała chodzić w mocno przylegającym do skóry, błyszczącym kombinezonie. Rozpuszczone włosy luźno opływały jej twarz, dodając jej łagodności. Normalności, której na stacji nie miała. Wydawała się śpiąca.
Na widok Hawkins poderwała się z miejsca, spoglądając na nią wyczekująco, jakby spodziewała się rozkazów. W końcu była do nich przyzwyczajona. Stadtford uśmiechnął się lekko. On też wydawał się spokojniejszy, niż zwykle, jakby Leah miała na niego dobry wpływ.
- Wiesz, że nie musisz tego już robić - powiedział cicho.
- Wiem - odparła dziewczyna ze zmieszaniem, a że nie wiedziała, co w związku z tym mogłaby ze sobą zrobić, po chwili wahania wyszła zza stołu i podeszła do ekspresu, przy którym majstrowała Hawkins. - Jak się pani czuje? Jak brzuch? Mogę pomóc z kawą - zaproponowała. - Niech sobie pani usiądzie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

5 sty 2017, o 00:36

Blizny można było usunąć - gdyby kiedykolwiek jej przeszkadzały. Jej ciało było dowodem na to, że dość często lekceważyła zalecenia Vinnet. Często z przymusu, choć zdarzały się też przypadki, gdy po prostu nie chciało jej się czekać. Dwa tygodnie to sporo czasu - zbyt długo, by miała siedzieć w miejscu. Na samą myśl o tym, że Cerberus może odezwać się z kolejnym zleceniem, w jej żołądku coś zabulgotało.
Z drugiej strony, myśl o tym, że mogła nie być już Iluzji potrzebna i ten postanowi zakończyć wszystko przy pomocy Naeema również nie napawała jej optymizmem.
Wciągnęła na siebie białą koszulę, krzywiąc się nieco - choć w miejscu zakrwawionej, lepkiej od medi-żelu skóry znajdował się już czysty opatrunek, wciąż miała wrażenie, że jej ciało jest brudne. Podwinęła rękawy i pozostawiła kilka guzików odpiętych, rozpuszczając również włosy - tylko po to, by przeczesać, a przynajmniej spróbować doprowadzić je do porządku palcami.
Kawa i środki przeciwbólowe były zalążkiem, początkiem normalności. Gdy dotarła do mesy, zerknęła na siedzącą w środku dwójkę, ruszając od razu do ekspresu. Skrzywiła się, widząc jak Leah się poderwała - w tych ubraniach wyglądała inaczej, choć jednocześnie lepiej. Przyzwyczajenie się do nowego stanu rzeczy pewnie trochę jej zajmie.
- Nie jesteś już concierge. Ani niewolnicą - zaprotestowała, sięgając po kubek, by zrobić sobie zwykłą, czarną kawę, której powoli zaczynało jej brakować. Ta na Trouge smakowała zdecydowanie inaczej. Lepiej pod względem walorów smakowych i jakości, a jednak dla Hawkins gorzej, gdy oceniała ją teraz. - Poza tym, to mój statek. Jesteś gościem, ja powinnam ci ją zrobić - dodała z lekkim rozbawieniem, wyobrażając sobie tę absurdalną wizję siebie, zachowującej jakiekolwiek zasady dobrego wychowania.
Syk parzącej się kawy brzmiał wspaniale. Znajomo. Przypomniał, że gdzieś po drodze na stacji zgubiła papierosy. Pancerz mógł jeszcze u Vinnet leżeć, broń też. Ale papierosy?
- Masz fajki? - mruknęła do Stadtforda, rozglądając się jednocześnie po mesie. Ktoś zawsze jakieś zostawiał, planowała więc sobie jedną przywłaszczyć. Po tym oparła się o blat, czekając, aż jej kawa się zaparzy. Uruchomiła omni-klucz, posyłając kilka wiadomości na raz.
Status.
Zamknęliście kwaterę, w której spał Mouse? Jak załoga?
Skończyłeś?
Pierwsza poszła do Deuce'a i Nephietta, obu na raz. Druga do Q i Vinnet, z którą przed chwilą rozmawiała i mogła się spytać sama, ale zrobiła to dopiero teraz. A trzecia wysłana została do Naeema. Nie wiedziała ile zabieg zajął czasu, a on też powinien zszyć to ramię. Poza tym chciała z nim porozmawiać - nawet jeśli potrzebowała pójść pod prysznic i pewnie on też wolałby najpierw doprowadzić się do porządku, czuła ogromną chęć pójścia do jego kwatery w tym momencie. Miała w głowie zbyt wiele pytań, by to ignorować.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

5 sty 2017, o 01:53

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

15 sty 2017, o 23:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Pożegnało ją tylko krótkie skinięcie głową. Siedząc w mesie, Naeem nie był tak rozmowny, jak przedtem w jednej czy drugiej kajucie. Poza tym skupił się już na tym, czym się zajmował. Jeśli zajrzała mu przez ramię, zobaczyła wykaz jednostek w aktywnej służbie Cerberusa. Może szukał pancernika, chciał dowiedzieć się gdzie znajduje się w tym momencie, a może upewniał się, że żadnej nie ma na Horyzoncie, czy w dokach Omegi. To drugie też było przecież istotne, lepiej żeby nikt pracujący dla Iluzji nie zobaczył Wraitha częściowo rozłożonego chwilę po remoncie, jaki zapewniła mu organizacja. To byłoby bardziej niż podejrzane.
Veronique nie zdążyła zrobić zbyt wiele, odkąd wyszła z mesy. Wysoka szklanka, wciąż pełna nawet nietkniętego soku, stała na biurku kobiety, obok ułożonych równo datapadów i świeżo otwartej paczki ciastek. Teraz Vinnet była pochylona nad omni-kluczem i jedną z maszyn, zmieniając coś w ustawieniach. Uniosła wzrok, z zaskoczeniem orientując się, że Hawkins przyszła tutaj właściwie bezpośrednio po niej.
- Nie musiała się pani tak spieszyć - stwierdziła, wyłączając omni-klucz i odwracając się do czerwonowłosej. - To nic pilnego.
Pancerz Hawk leżał umyty i rozłożony na jednym z łóżek. Pierwszy raz chyba było na nim więcej plam cudzej krwi od środka, niż od zewnątrz. Fioletowe ślady, będące wspomnieniem asari, teraz już jednak zniknęły, tak samo jak warstwa krwi z koszulki Hawkins, z jej brzucha i pleców. A samej bluzki nigdzie nie było - musiała wylądować w zsypie, razem z brudnymi prześcieradłami.
- Chciałam porozmawiać o Rhamie - odezwała się lekarka, potwierdzając podejrzenia, które jej kapitan miała chwilę wcześniej w mesie. Więc jednak dobrze, że nie zaproponowała jej rozmowy przy nim, bo pewnie i tak spotkałoby się to z odpowiedzią odmowną. - Chodzi o jego implant. Ten w plecach - doprecyzowała. - Coś jest z nim nie tak, ale nie pozwala mi go sprawdzić. Namówiłam go na profilaktyczne badania, zrobiłam kilka skanów, okazuje się, że od jakiegoś czasu jest na silnych lekach przeciwbólowych. Naprawdę silnych. Chyba odkąd go znamy. To są leki niedostępne nawet na zwykłym rynku, już nie chodzi o to, że musi je przepisać lekarz, ale zwyczajnie nie da się ich kupić., jeśli się nie ma znajomości. Nie wiem jakie dokładnie, ale substancja, którą wykryłam, nie ma zezwoleń, atestów.
Sięgnęła ręką do komputera, wyświetlając na nim dane, które niewiele mówiły czerwonowłosej, ale miały być dowodem na to, co właśnie słyszała. Obok w kącie widniało zdjęcie Rhamy.
- Pomyślałam, że mogłaby pani z nim o tym porozmawiać, biorąc pod uwagę waszą... zażyłość.
Tych słów Hawkins na pewno się nie spodziewała. Ale Vinnet nie wyglądała ani na złą, ani niezadowoloną, ani nawet tym faktem przejętą. Bardziej obchodził ją stan Naeema, który musiał być nieciekawy, jeśli wszystko co mówiła było prawdą. Dobrze się z tym krył. Lepiej ukrywał ból przed Hawk, niż związek z nią przed lekarką. Kobieta uśmiechnęła się lekko, widząc zapewne konsternację czerwonowłosej, albo słysząc jej zaprzeczenia. A nawet jeśli ta nie zareagowała w ogóle, Veronique postanowiła wyjaśnić.
- Domyśliłam się. Od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie, a spędza u mnie trochę czasu, więc udało mi się wyciągnąć wnioski.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

15 sty 2017, o 23:37

Będąc wewnątrz, od razu podeszła do swojego pancerza, cicho dziękując Vinnet za doprowadzenie go do porządku - jedna rzecz, której przynajmniej ona nie będzie musiała zrobić. Zgarnęła części mniej więcej w jedno miejsce po czym odwróciła się przodem do lekarki, opierając o łóżko, na którym był rozłożony. Powoli piła swoją kawę, od razu czując to sztuczne pobudzenie, jakie jej gwarantowała.
Uniosła lekko brwi, gdy dotarło do niej, co przekazywała jej kobieta - jakoś nie czuła, by to było nic pilnego. Wręcz przeciwnie, ale na razie przejął ją szok. Naeem nie wyglądał, jakby cokolwiek mu doskwierało - nie w sensie fizycznym. Dwie godziny wcześniej wręcz przeciwnie, wyglądał na... co najmniej w bardzo dobrej formie.
- Nie wiesz co to może być? - westchnęła, stukając paznokciami o ściankę kubka.
Ciężka do zdobycia bez znajomości substancja - prawdopodobnie oferował ją Cerberus. To oznaczało, że w chwili porzucenia organizacji, Naeem pozostanie bez dostawcy. A jeśli spróbują sami znaleźć takiego, to ich będzie łatwo wytropić. Złe wiadomości, tak jak przeczuwała.
- Zażyłość - parsknęła śmiechem, póki nie zorientowała się, że kobieta mówi na poważnie. Wtedy uśmiech z jej twarzy zniknął, zastąpiony konsternacją.
Deuce i Vinnet. Dwie osoby, które już wiedziały, kiedy chciała zachować to w tajemnicy, przynajmniej do czasu Horyzontu. Kto jeszcze się domyślił?
- Czemu ta substancja jest taka ciężka do znalezienia? Nie wystarczą inne, silne leki? Nie znasz zamienników? - urwała poprzedni temat, uznając, że jeśli bardzo mocno skupi się na pozostaniu przy innym, to Veronique jakimś cudem zapomni o tym, co ich łączyło. - Spróbuję z nim porozmawiać.
Westchnęła, odwracając się i zgarniając napierśnik, naramienniki i rękawice - wszystko, co na raz mogła wziąć wraz z kubkiem kawy w drugiej ręce.
- Myślisz, że dostarcza mu ją Cerberus? - mruknęła, stając na środku pomieszczenia obładowana częściami sprzętu, lecz zbyt rozkojarzona najnowszymi informacjami na temat Rhamy, by wyjść, jak planowała. Podniosła spojrzenie z ziemi na lekarkę.
Wiedziała, że Vinnet nie wie wszystkiego i będzie musiała dowiedzieć się tego od Naeema. Po krótkiej chwili podziękowała jej więc za informację i wyszła, kierując się do swojej kajuty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 kwie 2017, o 19:35

Odpowiedź od Vinnet przyszła niemal natychmiast, informując Hawk, że nie ma szans, żeby Naeem dobrowolnie do niej teraz przyszedł, skoro unika jej jak ognia odkąd powiedziała mu, że zamierza zrobić mu te badania czy tego chce, czy nie. Lekarka zamierzała jednak pójść po niego i w razie czego siłą go zaciągnąć do stacji medycznej, a wtedy obiecała dać znać. Najpierw tylko chciała skończyć obchód, bo wyglądało na to, że trzy czwarte załogi wymagało teraz jej pomocy, choć nie chciało się do tego przyznać.
Nikt już nie zatrzymywał kapitan, gdy ze stertą datapadów kierowała się do swojej kajuty. Tam mogła spędzić trochę czasu w spokoju, bez niczego, co by ją rozpraszało. Mech dreptał posłusznie za nią, a gdy zajęła miejsce przy biurku, on usiadł obok. Na blacie wciąż leżał pistolet i kurtka Rhamy, których zapomniał zabrać ze sobą, gdy wychodził rano. To było do niego niepodobne, zwykle pilnował, by nie zostawiać po sobie żadnych śladów, w razie gdyby ktoś odwiedził Hawk. A już na pewno nie wyobrażał sobie poruszania się po Wraithcie bez broni. Coś teraz musiało być inaczej, skoro pozwolił sobie na taką nieostrożność.
Minęło kolejne kilka godzin, wystarczająco wiele, by nadrobiła dużo zaległości i zgłodniała znowu. Dostała raport i stan techniczny statku, a także kilka innych dokumentacji, które mogła wykorzystać do czego tylko potrzebowała. Statek okazał się czysty, wyglądało więc na to, że usunięto wszystkie czujniki i mogli bezpiecznie odciąć się od Cerberusa, bez obawy, że jednak ich zlokalizują. W końcu też przyszła wiadomość od Veronique.
Będziemy zaraz zaczynać.
Gdy Hawk dotarła do ambulatorium, Naeem leżał na jednym z łóżek ze zbolałą miną. Nie dlatego, że fizycznie cierpiał, ale to, do czego zmuszała go lekarka, było dla niego tragedią nie do przejścia. Nie miał na sobie koszulki, a nad miejscem, w którym widać było elementy implantu, ustawiony był robot medyczny, rzucając mocne światło na skórę pleców mężczyzny. Ostentacyjnie westchnął i przewrócił oczami, gdy zobaczył Hawkins, ale nic nie powiedział, odwrócił tylko głowę na drugą stronę.
- To jest system kilku implantów. Zajmuje dużą część kręgosłupa, ale można dostać się do niego tędy - Vinnet wskazała widoczny element. - To ułatwia systematyczną kontrolę, którą Rhama postanowił ignorować przez ostatnie trzy lata, bo po co chodzić do lekarza. Lepiej brać leki i rozwalać wątrobę, a potem wstawić jeszcze jeden implant, co za różnica, trzy, czy dwa.
- Możesz już zacząć? - warknął Naeem, niezbyt zadowolony z docinek.
Veronique dosunęła sobie stołek i oparła się o niego, przejmując kontrolę nad urządzeniem, którego cienkie, chirurgiczne ramiona sięgnęły metalowej powierzchni implantu i znalazły zaczepy, którymi udało się go otworzyć. Potem do środka wprowadzona została kamera, a lekarka na monitorze obserwowała wnętrze wszczepu, jednocześnie przeprowadzając szczegółowy skan. Wszyscy milczeli - ona w skupieniu, Rhama w niezadowoleniu, Hawk z sobie tylko wiadomymi emocjami.
- Niektóre elementy są zbyt głęboko moim zdaniem - powiedziała cicho Vinnet. - Można spróbować regulacji, albo wszczepić nowy. To drugie jest pewniejsze. Przy pierwszej opcji jednak można uniknąć konieczności kolejnej rehabilitacji. Nie ruszaj się.
Naeem westchnął i opuścił głowę, odwracając ją znów od lekarki, tym razem w stronę Hawkins. Przy każdym ruchu kamery bladł nieco, starając się jednak robić dobrą minę do złej gry, bo jego przyznanie się do bólu wiązałoby się z przyznaniem im racji. Dopiero gdy przypadkowo źle poprowadzona kamera dotknęła wewnętrznej ściany implantu, Rhama szarpnął się i stęknął, mimo najszczerszych prób nie pokazywania po sobie dyskomfortu.
- To nie powinno boleć - zdziwiła się lekarka. - Przepraszam na zapas.
Coś zmieniła, obraz z kamery zniknął, a zamiast tego pojawił się skan 3D, prezentujący wszczep i jego najbliższe okolice z odczytem termicznym. Vinnet zmarszczyła brwi i pochyliła się nad mężczyzną, układając palce w dwóch miejscach na jego plecach i przyciskając je delikatnie. Naeem znów, zbladł, ale powstrzymał się przed szarpnięciem, znów tylko stęknął. Był dość odporny na ból, przynajmniej z tego, co Hawkins wiedziała, a biorąc pod uwagę leki, które brał, ten musiał być niewyobrażalnie silny.
- Dam znieczulenie miejscowe. Potrzebuję jeszcze dziesięciu minut.
Te dziesięć minut trwało chyba wieczność, na pewno dla mężczyzny, któremu nawet zastrzyk niewiele dał. W końcu jednak Veronique odsunęła robota medycznego i westchnęła, przez chwilę w milczeniu przyglądając się, jak Naeem się podnosi.
- Jest źle wszczepiony. Wątpię, żeby to był przypadek, bo to jest zrobione porządnie. Tylko źle. Nie powinieneś móc funkcjonować z tym bólem. To jest do naprawienia, Rhama. Natychmiast.
Nie odpowiadał, w milczeniu ubierając się z powrotem. Na jego twarzy z powrotem pojawiła się nieprzenikniona maska obojętności, z której ciężko było wyczytać, czy zamierza się na cokolwiek zgodzić, czy nie. Był niezadowolony, choć chyba najbardziej z faktu, że przy badaniu była Hawkins. Unikał jej wzroku.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 kwie 2017, o 20:24

Cieszyła się z tego, że może zająć się pracą, co szło jej szybko. Nie zawieszała się by trochę pomyśleć o nieprzyjemnościach. Oglądała wszystko, co jej wysłali, szukając nieprawidłowości po kilkanaście razy. Kiedy ich nie znajdywała, odrzucała datapad wręcz z zawodem, pozwalając, by wylądował w stercie innych, na łóżku. Coś przecież było nie tak, a ona chciała to znaleźć. Zupełnie jakby faktycznie mieli szansę coś przeoczyć, a ona poczuje spokój, gdy już to odnajdzie i się tego pozbędzie. Ale jak na razie z niczym nie było problemów. Nawet wybrane trasy i sposoby na przejście przez przekaźnik tak, by zgubić wszystko, co mogło ich śledzić, wszystko to miało sens.
Rozważała już pójście z powrotem do mesy, żeby zjeść coś na szybko, kiedy piknięcie poinformowało ją o nadejściu wiadomości. Od razu dokończyła to, nad czym pracowała teraz, odruchowo sięgając po kubek z kawą. Ten jednak okazał się być pusty, sięgnęła więc po butelkę z wodą, którą cały czas nosiła ze sobą.
Wreszcie wstała od biurka, przeciągając się i ruszając do wyjścia z kajuty.
Wchodząc do stacji medycznej nie była pewna czego może się spodziewać. Nie dała jednak tego po sobie poznać - słuchając Vinnet, złapała za jedno z krzeseł i położyła je obok łóżka, na którym leżał Naeem. Usiadła na miejscu tak, że stołek miała między nogami, a ręce mogła oprzeć o szczyt oparcia siedzenia.
I obserwowała. Nie wiedziała do końca, co Veronique robi, więc się nie wtrącała. Obserwowała tylko Naeema, bo jego reakcje mówiły jej więcej niż obraz z kamery. Zachowywała kamienną twarz, pomimo tego, że Vinnet wiedziała o tym, co się między nimi działo. Nie wiedziała, że jego bolało aż tak. Tym razem mogła być wściekła na to, że nikomu nie powiedział ani nie uznał, że to może jednak nie jest w zupełności normalne.
Nie mogąc się powstrzymać, złamała go za rękę, gdy syknął, rzucając się przy tym w miejscu. Uścisnęła jego dłoń, na krótką chwilę, nim nie zdecydował się wstać po skończeniu badania, znów przyodziewając swoją maskę obojętności.
- Po co? Żeby uzależnić ich od leków, do których mieli najlepszy dostęp? - spytała chłodno, wypowiadając zresztą kwestię, o której myślała długo. Rhama mógł unikać patrzenia w jej kierunku, ale ona obserwowała go dość dokładnie, bijąc się przy tym z myślami i wyrzutami sumienia. Jakby to od niej zależało to, że tak długo żył w takim bólu i to jej winą było to, że nie zauważyła tego od razu.
- Jak? - spytała, gdy Veronique wspomniała o naprawie. - Możesz ty to zrobić?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 kwie 2017, o 20:58

Vinnet wzruszyła jedynie ramionami, nie potrafiąc odpowiedzieć na to pytanie. To była jedna z prawdopodobnych wersji. Tak samo jak ta, że to była bomba zegarowa, którą mężczyzna nosił w ciele. Że po prostu na którejś misji by się przewrócił i już nie wstał. Wtedy znów Cerberus przyszedłby na ratunek, zapewniając mu stabilną pracę zdalną. Albo po prostu mieliby go z głowy, człowieka który był blisko głowy organizacji, więc wiedział zbyt wiele. Czy Iluzja zdawał sobie z tego sprawę, czy tylko lekarze odpowiedzialni za wszczep o tym wiedzieli? Kto przepisał mu leki i dlaczego akurat te? Tysiące pytań, żadnych odpowiedzi. Ani ze strony lekarki, ani ze strony samego Rhamy.
- Nie boli aż tak - zaprotestował mężczyzna. - Jak mi wsadziła skaner w sam rdzeń kręgowy, to nie ma się co dziwić, że poczułem. Na co dzień nie czuję prawie wcale.
- Bo bierzesz leki które powaliłyby elkora - odpowiedziała sfrustrowana lekarka. - Nie bez powodu one nie mają atestów. Gdybyś nie czuł na co dzień, to byś się nimi nie truł.
Naeem milczał przez moment, przyglądając się kobiecie. W końcu westchnął.
- Boli tylko kiedy zapomnę wziąć tabletki i przy gwałtownych ruchach...
- Rhama, ja przepraszam, że tak powiem, ale pierdolisz - Veronique przetarła twarz dłonią i wyłączyła maszynę, którą przeprowadziła testy. Podeszła do komputera, na którym wyświetliła sobie wszystkie dane. Przez długą chwilę skupiła się na odczytach, porównując je z czymś, a potem z szuflady wyjęła pudełko z tabletkami i podała je Naeemowi.
- Spróbuj tych. Na razie. Jeśli będzie bardzo źle, poszukam mocniejszych, ale jak się dowiem że bierzesz poprzednie, to nie tylko w rdzeń kręgowy wsadzę ci skaner - westchnęła i opadła na krzesło. - Dobre wiadomości są takie, że żadnych dodatkowych elementów w implancie nie ma. Lokalizatorów, nie wiem co tam jeszcze. Jest czysty.
Rhama przyglądał się lekom, które otrzymał, z niewielkim zainteresowaniem. Potrafił być równie uparty, co Hawk, i wyglądało na to że to był temat, w którym ciężko było się z nim dogadać.
- Tak - odpowiedziała w końcu Vinnet na pytanie swojej kapitan. - Ale to będzie długi zabieg, w narkozie, a potem potrzebna będzie rehabilitacja.
Naeem słuchał rozmowy, początkowo z obojętnością, ale potem z chwili na chwilę był coraz bardziej zirytowany. Do tego stopnia, że nie potrafił tego już ukryć, albo nie próbował. To pomieszczenie było za małe, za dużo uwagi było poświęconej jemu, i to uwagi której nie chciał. Chciał spokoju. Nie kolejnych lat ćwiczeń i operacji.
- Przestań - powiedział zdecydowanie. Jego głos sprawiał, że jakoś trudno było zaprotestować, więc Veronique zamilkła. - Dopóki chodzę i sobie z tym radzę to nie będę pozwalał na babranie w moim kręgosłupie. Nie znowu. Nieważne jak byś była wykwalifikowana, nie wrócę na wózek. Mogę spróbować innych leków, jeśli tak wam na tym zależy. Ale nie będziesz decydować za mnie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 kwie 2017, o 21:15

Westchnęła głośno, chowając twarz w dłoniach na kilka sekund, które potrzebowała, by przetrzeć twarz, na którą z każdym dniem wkradały się coraz większe oznaki zmęczenia. Pewnie ona też miała mieć jakiś limit, po którym przestanie prawidłowo funkcjonować. Ale na razie wolała pouczać Rhamę, jednocześnie ignorując własne problemy.
- Boli czy nie, implant odpowiedzialny za to, czy możesz chodzić, czy nie, jest źle zamontowany w twoim ciele - skrzywiła się. To, jak czuła się rano, wracało dość często, a może nigdy nie odpuszczało. Teraz umożliwiało jej mówienie tonem spokojnym i niedawanie się ponieść emocjom. - Gdybyś zamontował krzywo pochłaniacz ciepła w broni i wygiął gniazdo, to strzelałbyś dalej, ryzykując, że za którymś razem broń ci wybuchnie, czy oddał na tydzień do naprawy?
Wstała z krzesła, stając koło Naeema, ale nie decydując się na podejście jeszcze bliżej. Wątpiła, by potrzebował teraz jej dotyku czy bliskości. Pewnie był wściekły, że wpierdala się w jego sprawy. Obserwowała więc w milczeniu to, jak Vinnet sięga po jakieś tabletki. Pewnie najmocniejsze jakie miała, które wciąż były bezpieczne. Mimo wszystko, wcale nie czuła się z tym lepiej. To było chwilowe rozwiązanie, a Rhama potrzebował stałego.
- Vinnet cię nie zmusi, ja też nie - odparła, chowając ręce w kieszeniach spodni. Miała ochotę na papierosa, w końcu jeszcze dziś nie wypaliła ani jednego. Praca na tyle ją pochłonęła, że o tym zapomniała. - Życie w ciągłym bólu to jedno. Ale to, że istnieje choćby cień ryzyka, że podczas ucieczki skądkolwiek, pod ostrzałem, nagle coś strzeli w twoich plecach i zwalisz się na ziemię, to trochę chujowa perspektywa.
Obserwowała go, gdy stał, nie patrząc na nią jednocześnie. Potrafiła zrozumieć, że nie chciał przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Ale jednocześnie z całego serca chciała, żeby jednak się na to zgodził.
- Jeżeli będziesz chciał to zrobić, to pomogę ci we wszystkim, w czym będę w stanie. W tej chwili nie ma bezpieczniejszego miejsca niż ten statek. A przynajmniej ja takiego nie znam - przynajmniej o to nie musiał się obawiać. Że znów wróci na wózek, kiedy jednocześnie poluje na niego Cerberus, a on nie ma miejsca, do którego mógłby wrócić. - To teraz też twój dom, o ile tego chcesz.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 kwie 2017, o 22:22

- To nie to samo - odparł Naeem, znacznie mniej spokojnie, niż mówiła Hawk. On był podminowany, pewnie też czuł ból po zruszeniu wrażliwych części wszczepu. Do tego czuł się pod ostrzałem, bo obie usiłowały go przekonać, że operacja jest najlepszą opcją. Westchnął i wsunął leki do kieszeni, nie poświęcając im więcej uwagi. Jedyne, czego chciał w tym momencie, to stąd wyjść i wrócić do tego, czym powinien się zająć. Nie rozumiał troski. Myliła mu się ona z litością, przesadnym współczuciem, którego nienawidził. Nie widział tego jako czegoś, co miało w przyszłości prowadzić tylko do lepszego. Nie chciał zostać ponownie kaleką i do Hawk to dotarło - tego bał się najbardziej. Nie istniało nic, co dla niego byłoby gorsze. Nie umiał sobie wyobrazić bycia znanym na łaskę innych, tak jak przez pierwsze dwadzieścia lat swojego życia. Ani jednego więcej takiego dnia, nie potrafił się na to zgodzić.
- I co? Kto mnie będzie przeprowadzać trzy razy dziennie z łóżka do kibla? Ty? Czy ty? - jego usta wykrzywiły się nieprzyjemnie. - Kto będzie ze mną ćwiczyć podnoszenie nóg? Może Adams, bo ma wprawę? Może pożyczy mi sprzęt do tego, skoro nie potrzebuje go już, bo implant działa już naturalnie, doskonale zastępując kolano, które stracił przeze mnie?
- Nie ma pewności że w ogóle będzie to potrzebne. Raczej będziesz miał trudności w chodzeniu, ale nie zostaniesz unieruchomiony całkiem i nie będziesz musiał się uczyć wszystkiego od nowa.
- Raczej. Nie ma pewności - powtórzył Naeem po lekarce i pokręcił głową. - Nie, Vera. Wolę zaryzykować że padnę na misji, niż powrót do tego.
Skrzywił się i usiadł, opierając głowę na dłoniach. Ból po badaniu musiał wracać, bo lekkie znieczulenie które podała mu Vinnet teraz przestawało działać. Sądziła że nie potrzebuje mocniejszego, a teraz wydawało się to błędną decyzją.
Pomijając ten fakt, ogromnym szokiem dla Rhamy musiała być informacja, że został oszukany i to w najgorszy w możliwych sposobów. Miał dostać nowe życie, w zamian za to z niego zadrwili. Dali mu nogi, jednocześnie obserwując z zaciekawieniem kiedy je straci. Był eksperymentem psychologicznym, może nawet bardziej niż cenionym agentem Cerberusa. To że zszedł tak daleko pewnie nie było przez nikogo zaplanowane. Veronique milczała, wczytana w wyniki badania, szukająca odpowiedzi na pytania, a Rhama nie podnosił głowy. Za duży ciężar miał już na barkach, żeby teraz radzić sobie jeszcze ze świadomością bycia oszukanym. Już nawet ten implant łatwiej by było przeżyć, gdyby był skutkiem zwyczajnej pomyłki.
- Muszę pójść do siebie - odezwał się w końcu i wstał. Spojrzał na Hawk, ale jego spojrzenie nie przekazywało nic. Było puste, obojętne. Znów założył maskę, tym razem ukrywając się również przed nią. - Dzięki. Za leki.
Chwilę później drzwi zasunęły się za nim i w ambulatorium zapadła cisza.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 kwie 2017, o 23:35

Skrzywiła się, choć nie powiedziała nic. Nie powiedziała tego, że przesadzał, w dodatku cholernie. Statek nie był mały, dało się po nim poruszać na wózku. Była pewna, że pewnie były też takie trzymające się powierzchni, po której jeździły, dzięki magnesom czy innym cholerstwie. Łazienki nie były malutkie, poradziłby sobie wszędzie. Nie byłby przecież sparaliżowany.
Ale gdyby chciała mu to wszystko przekazać, to za pomocą jakich słów? Przecież gówno wiedziała o tym, co przeszedł, jak to musiało wyglądać, oraz jak musiał się z tym czuć. Ona miała inne zmartwienia na głowie, a on inne. Szkoda tylko, że gdy wspomniał, że wolałby paść w trakcie misji, drgnęła, czując, jak te słowa coś w niej ruszyły, wzbudzając wściekłość.
Może dlatego, że były tak okropnie egoistyczne z jego strony, że nie zakładał tego, co ona może chcieć. A może z jej strony egoistycznym było usiłowanie wmuszenia mu czegoś, czego nie chciał, choćby po to, by nie musiała się za niego martwić, ani cierpieć przez to, że każdy ruch mógł sprawić mu ból bez silniejszych leków.
- Przecież ludzkie ciało się uodparnia. Nawet ja to wiem. Ile jeszcze pociągniesz na tabletkach? Rok? Przesiądziesz się na inne, kolejny rok. Może mniej. Ile można, Rhama - jęknęła, opadając z powrotem na krzesło.
To była delikatna sprawa. Rozumiała jego punkt widzenia, dlatego zdawała sobie z tego sprawę. To nie było takie proste, a ona nie potrafiła się takimi rzeczami zajmować. Nie wiedziała, co powiedzieć, żeby nie odebrał jej w zły sposób. Westchnęła tylko, głośno, zastanawiając się nad wszystkimi opcjami.
Ale po chwili pozostała sama, z Vinnet, w stacji medycznej. Uniosła wzrok na lekarkę po krótkiej chwili ciszy.
- Nie umiem sobie z takimi rzeczami radzić - warknęła, nagle czując przypływ irytacji. - Nie umiem ludzi pocieszać. Nie umiem z nimi, kurwa, rozmawiać.
Skrycie liczyła na jakąś wspaniałą radę, którą Vera mogłaby w nią sypnąć. Ale też denerwowało ją to, że Naeem prawdopodobnie przeżywał emocjonalne rozterki związane z Cerberusem, gorsze od bólu, o który przyprawiał go implant, a ona czuła, że w momencie, w którym wejdzie do jego kajuty, przypieczętuje późniejsze wyjście w kłótni.
- Planeta, na którą lecimy, to tylko półśrodek - mruknęła, wypowiadając coś, co krążyło po jej głowie od jakiegoś czasu, pojawiając się w momentach zwątpienia. - Cerberus będzie wlókł się za nami do usranej śmierci, póki czegoś z tym nie zrobimy. Za nim też
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

22 kwie 2017, o 00:38

Naeem musiał sobie z tego zdawać sprawę. Zapewne zaczynał od zwykłych przeciwbólowych, które dało się kupić w pierwszej lepszej aptece na Cytadeli. Potem przeszedł na te przepisywane przez lekarza, a ostatecznie wylądował na tych, którym siłą substancji niepokojąco było do słabych narkotyków. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że to nie idzie w dobrą stronę, ale z jakiegoś powodu postanowił nie zawracać. Może lekarze zgodnie twierdzili, że nie da się z tym nic zrobić, skoro leczył się tylko u Cerberusa. To by miało sporo sensu.
Vinnet odprowadziła mężczyznę spojrzeniem i westchnęła, przez długą chwilę też się nie odzywając, choć tym razem nie przez to, że zaabsorbowały ją badania. Nie wiedziała jak skomentować to zajście. Może byłoby jej prościej, gdyby jej pacjentem był członek jej załogi, ktoś kogo znała od lat, a nie człowiek, który dołączył do niej kilka tygodni temu. Nawet jeśli to z nią dogadywał się najlepiej, nie licząc samej Hawkins, to nie znaczyło, że będzie wiedziała, jak zareagować. Tak samo jak nie wiedziała Hawk.
- Chyba jednak potrafi pani lepiej, niż się pani wydaje - odpowiedziała cicho, odwracając się do biurka i wydobywając z niego pudełko z innymi tabletkami. Postawiła je obok siebie i otworzyła, by wyciągnąć jedną i wrzucić do czegoś, co przeprowadzi dokładną analizę chemiczną. Z tego wynikało, że to dotychczasowe leki Rhamy. Sprawdzała coś, nie tłumacząc, co ma przez te słowa na myśli.
- Potrzebuje czasu - westchnęła. - Spadło na niego dużo na raz. Najlepsze, co teraz można zrobić, to mu go dać. Kilka dni i sam dojdzie do tego, że lepiej zrobić to wcześniej, niż kiedy będzie za późno. Naeem nie jest głupi. A jeśli zacznie brać z powrotem te... tabletki, bo lekami bym tego nie nazwała, to osobiście mu ten kręgosłup przetrącę.
Vinnet nie lubiła, kiedy się jej sprzeciwiano w temacie, na którym się znała. Większość o tym wiedziała i nie ryzykowała, Rhama może jeszcze niekoniecznie. Ale miał się dowiedzieć.
- Potrzebuje zrozumienia, nie argumentów. Może jeśli powie mu pani, że ma rację, dotrze do niego, że my ją mamy też.
Westchnęła i uniosła głowę znad swoich urządzeń, spoglądając na Hawk. Po chwili namysłu podniosła się i podeszła do szafki, z której wyciągnęła musującą tabletkę i wrzuciła ją do szklanki wody, by podać ją czerwonowłosej.
- To tylko witaminy - milczała przez moment, patrząc jak pastylka się rozpuszcza. - Mamy inny wybór? Możemy zostać z Cerberusem, albo spróbować tego. Kto wie, czy tam nie będzie lepiej. Jeśli nas znajdą, uciekniemy znowu. Teraz mamy dużą przewagę w tej grze. Przewagę, która teraz pewnie siedzi i zwija się z bólu, bo mogłam nie być zbyt delikatna, nie spodziewałam się aż takiej wrażliwości, tak silnego połączenia z nerwami.
Odwróciła się i wróciła na swoje miejsce przy biurku, wbijając wzrok w skład testowanego leku. Nie wyglądała na zadowoloną, ale nic na ten temat nie mówiła, nie chcąc chyba martwić Hawk.
- Ja jestem nastawiona optymistycznie - stwierdziła jeszcze. - Znajdziemy sobie tam miejsce, to duża kolonia, a Cerberus nie sięga aż tak daleko.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

22 kwie 2017, o 01:25

Nie pozostało jej nic więcej niż wzdychanie w bezsilności. Pomyśleć można, że jak na osobę, której zachowane w głównej mierze potrafi polegać na emocjach, teraz nie będzie myśleć w tak logiczny sposób. Bo, biorąc to na logikę, nie mogła powiedzieć Naeemowi, że go rozumie - kilka dni, może tydzień czy dwa, versus całe jego życie. Bez bólu czy strachu o to, co może stać się w następnym miesiącu.
- Może - odparła wymijająco, dziękując za szklankę, choć zaglądając do środka niepewnie. Vinnet dała jej witaminy na wszelki wypadek, z przyzwyczajenia, czy zauważyła, że Hawkins nie wygląda na najświeższą?
Wypiła duży łyk, czując się trochę jak dziecko, któremu kazano wypić niedobre lekarstwo. Napój miał specyficzny smak, ale nie był zły, choć przez jej nastawienie takim się wydawał.
- Zobaczymy. Na razie nawet tam nie dolecieliśmy - odparła, opierając naczynie o własne kolano. Spojrzała na Veronique, zatrzymując się na niej na dłuższą chwilę. - Jak się trzymasz?
Lekarka zawsze była tą najtwardszą z jej całej załogi, co wydawało się być dość komiczne, biorąc pod uwagę fakt, że w jej skład wchodzili żołnierze i najemnicy.
Zdanie mówiące o zwijaniu się z bólu sprawiło, że poczuła się znacznie gorzej. Jakby to one wyrządziły mu krzywdę, a przecież tylko chciały pomóc.
- Deuce przynajmniej jest w pełni zadowolony. On jeden, z całego statku - parsknęła śmiechem, przypominając sobie entuzjazm pilota. Uniosła szklankę do ust i dopiła duszkiem całą resztę wody, woląc mieć to za sobą tylko dlatego, że miała ją wypić.
- Sprawdzę jak z Rhamą - mruknęła, wstając, może trochę za szybko. Wyszedł może pięć minut temu. Odstawiła szklankę na jej biurko. - Dzięki, za wszystko.
Vinnet robiła zdecydowanie więcej niż musiała, szczególnie dla kogoś, przez kogo niebezpośrednio musiała łatać kilka osób.
Choć wstała, przez jeszcze chwilę nie wychodziła ze stacji medycznej, zastanawiając się, czy porozmawiać z kobietą o czymś więcej, ale koniec końców decydując się tego nie robić.
Poradzi sobie sama.
Wyszła, kierując się najpierw do swojej kajuty, tylko po to, by zabrać ze sobą psa, którego wcześniej w niej zostawiła. Z nim, wyszła do mesy i zrobiła dwie kawy, pamiętając to, jaką pił Naeem.
Nie wiedziała co mówić, ale miała jakiś pomysł na to co robić.
Z dwoma kubkami w ręce przeszła tam, gdzie myślała, że powinien być - w nowej kajucie. Puknęła tylko raz, o ile można było tak twierdzić o kopnięciu w drzwi, bo dłonie miała zajęte. Fenris nie wyglądał, jakby rozumiał.
Weszła do środka, nawet na mężczyznę nie patrząc. Bała się tego spojrzenia, które wyrażało więcej niż wszystko, co mogli sobie nawzajem powiedzieć. Zamiast tego, rozejrzała się po kajucie.
- Ładnie - mruknęła pod nosem, stawiając na najbliższym blacie oba kubki, po czym od razu skierowała się do łóżka, choć on znając życie siedział przy biurku. Chciała się położyć już od ostatnich dziesięciu minut. - Jestem zmęczona - westchnęła, opadając bezpardonowo na miękkie posłanie, rozgaszczając się w kajucie jakby była jej.
Bo trochę była, którymś tokiem rozumowania.
Pies przycapnął obok, wpatrzony w oba kubki, jak i leżącą Hawkins, jakby usiłował rozwiązać zagadkę i połączyć obie te rzeczy, które zrobiła - odstawienie kawy zbyt gorącej do wypicia i położenie na łóżku.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

22 kwie 2017, o 19:38

- Dobrze - odparła Vinnet. Wydawało się, że szczerze. Radziła sobie ze stresem i niepewnością dnia następnego, pewnie głównie dlatego, że zawsze miała się czym zająć. Zawsze kogoś coś bolało, albo zawsze mogła przejść się po pokładzie i sprawdzić, czy kogoś coś nie boli. Załoga Wraitha trzymała ją w stałej gotowości i nawet jeśli mogła czasem sobie odpuścić, to zwyczajnie nie chciała. Nie wspominała o Mousie, ani o Cerberusie, ani o niczym, co powinno przynajmniej częściowo psuć jej nastrój. - Ciekawa jestem, co tam znajdziemy. Zawsze jest jakieś miejsce, w którym przydają się lekarze. Kliniki, w których mają zbyt mało rąk do pomocy. W koloniach ludzie też chorują.
Wzruszyła lekko ramionami. Gdy Hawk podziękowała, lekarka rzuciła tylko nie ma za co i nie zatrzymywała jej dłużej, skupiona na wynikach Rhamy i tym, co wykazała analiza chemiczna. Prawdopodobnie mężczyzna nawet nie wiedział, że jeden pojemnik jego tabletek znajdował się tutaj, w ambulatorium. Ciekawe było, czy sama je zwinęła, przypadkiem znajdując się w okolicy gdy na przykład Naeem przenosił część rzeczy do innego pomieszczenia. Na pewno nie dostała ich od niego. Do niczego się nie przyznawała.
Nowa kajuta Rhamy wyglądała znacznie lepiej, niż poprzednia. Była jasna i przestronna. Źródłem światła w dużej mierze stały się teraz monitory, powieszone wzdłuż całej ściany, nad szerokim biurkiem, stworzone z dwóch mniejszych. Sprawiały, że pomieszczenie tonęło w ciepłym, pomarańczowym blasku. Cała reszta wyglądała zwyczajnie - szafki, łóżko, dostały mu się nawet dwa fotele w kącie pomieszczenia, w miejscu, gdzie czarna, gładka powierzchnia wskazywała umiejscowienie wizjera - teraz dezaktywowanego. Mimo, że świeżo po przeprowadzce, wszystko było idealnie uporządkowane. Nie mogła zauważyć ani jednego śmiecia leżącego tam, gdzie nie powinien. Jedyne, co się nie zgadzało, to popielniczka stojąca na stoliku pomiędzy fotelami. W końcu Naeem nie palił.
Gdy Hawk weszła do kajuty, siedział przy biurku, zajęty pisaniem czegoś. Krótkie spojrzenie na najbliższy ekran nic jej nie dało, przesuwał się po nim bliżej nieokreślony kod. Mężczyzna zerknął tylko na wchodzącą, sprawdzając kto postanowił go odwiedzić, ale nie wyglądał na zachwyconego wizytą. Wiedział, jaki miała ona cel, wiedział czego się spodziewać.
Dopiero gdy zorientował się, że Hawkins nie rozpoczyna od długiego wywodu, tłumaczącego mu dlaczego nie powinien tak się zachowywać i że już teraz musi położyć się pod maszyną i dać wyciąć sobie implant, odsunął się od biurka razem z krzesłem, spoglądając na kobietę dłużej. Wyraz jego twarzy wciąż był kamiennie obojętny. Przeniósł wzrok na kubek ze świeżą kawą i niechętnie wstał, by po nią sięgnąć.
- Dzięki - mruknął, choć nie określił, czy to była odpowiedź na jej komplement dotyczący wystroju, czy na gorący napój. Przyglądał się czerwonowłosej podejrzliwie, jakby czekał na wybuch pretensji, na których odparcie był gotów. Niewiele brakowało, by wyrosły mu fizyczne kolce. W końcu spojrzał na psa i poklepał go po łbie, a ten zamachał mechanicznym zadem, bo sam ogon był za krótki.
- Trochę mi to zajęło. Nawet nie zdążyłem nic dziś zjeść - mówił cicho, niepewnie poruszając inny temat, niż jego własny kręgosłup. - Uszy mi trochę zwiędły od gadania Nadii, ale najwyraźniej wszystko zrobiłem tak jak trzeba. Systemy są wyczyszczone. Wysłałem jeszcze do Iluzji raport, informujący, że wylatujemy z Omegi i lecimy na Benning z ładunkiem. To nam da kilka dni więcej. Mamy się zgłosić jak skończymy tam rozładunek. Potem już się odciąłem.
Przeniósł wzrok z powrotem na Hawkins, milcząc długo.
- Odciąłem nas od Cerberusa. Od kilku godzin jesteśmy sami.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacja medyczna

11 lip 2017, o 22:54

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nie wiedzała co się dzieje. To prawdopodobnie najbardziej wytrącało ją z równowagi. Sekundy temu po raz pierwszy od wielu miesięcy oswajała się z myślą o tym, że jest na wakacjach. Rozkoszowała zapachem Asy i morzem, który go wywoływał. Zachwycała się specyficznym kolorem nieba jak i niecodzienną roślinnością. Ignorowała znajomą budowę taksówki, poświęcając swoją uwagę pięknym budynkom morskiej kolonii. Powoli docierało do niej, że to miejsce wywiera na niej wrażenie i prawdopodobnie pozostawi po sobie dużo wspomnieć. Może za kilka lat poczuje nostalgię na myśl o tym wietrze, który unosił w górę jej włosy jak i kąciki ust, wyginające je w uśmiechu.
A potem wszystko miało się tak nagle spierdolić.
Tak nagle, że nie była w stanie przyswoić wagi tej sytuacji. Czuła się, jakby wrzucono ją nagle w program treningowy - wiedziała w końcu co ma robić. Wiedziała jak sprawdzić stan Naeema i unieść jego podbródek, by nie odciął sam sobie dostępu do tlenu. Pamiętała o uważnym skanowaniu wzrokiem terenu, gdy docierali na miejsce.
Pamiętała nawet o tym jak odpowiednio złapać nieprzytomnego by nie narazić go na więcej szkód. Jak podać go Deuce'owi i skrzywić się, gdy przerzucił go sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Rhama przecież zasługiwał na lepsze traktowanie.
Ale Rhama nie miał też nagle znaleźć się w takiej sytuacji.
Nie pamiętała drogi do Wraitha. Znała ją, choć nie pokonała jej zbyt wiele razy. Ale nie przyswajała docierajacych do niej bodźców. Nawet gdy Vinnet zadała pytanie, może retoryczne, może nie wypowiedziane, potrzebowała szturchnięcia, by odwrócić wzrok od mężczyzny, który znaczył dla niej tak wiele, a który teraz, nagle, leżał nieruchomo na łóżku.
- Nie wiem - wyrzuciła z siebie. Przygotowana dekadą treningów, wiedziała jak się zachować. Ale gdy pytanie i kwestia poruszona przez pozostałych dotknęła intymnej relacji między nią a mężczyzną, poczuła się zagubiona. - Godzinę, może dwie temu weszłam do jego kajuty. Widać po nim było, że go to... boli. Cierpiał, dlatego uznałam, że nie wrócił na swoje normalne leki, tylko znosił twoje - kontynuowała, martwo wpatrując się w twarz, którą teraz chciała ująć dłóńmi. Dotknąć, pogładzić, jak gdyby dziwna strona jej samej walczyła teraz z tą, do której przywykła. - Nie widziałam, żeby coś brał. Poszliśmy do parku. Postaliśmy przy klifach, znalazła nas jakaś funkcjonariuszka i kazała się wynosić. Wróciliśmy do taksówki i nagle stracił przytomność. W trakcie rozmowy. Nie widziałam, żeby brał jakieś leki w tym czasie. - powtórzyła, unosząc wzrok na stojącą obok lekarkę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

11 lip 2017, o 23:59

Vinnet krzątała się wokół Naeema, sprawdzając jego stan. Ekran, który wyświetlał konkrety, niestety - a może i na szczęście - znajdował się poza zasięgiem wzroku czerwonowłosej. Sama lekarka nie wyglądała na zadowoloną, ale trudno było się jej dziwić. Pokręciła głową, podnosząc Rhamę by z wprawą ściągnąć z niego mokrą kurtkę i wbijając coś w jego przedramię, chwilę później otwierając przepływ płynu. Kurtkę rzuciła na łóżko obok. Nieprzytomny wyglądał cały czas tak samo, na jego twarzy nie malowały się żadne emocje, choć wyglądał, jakby spał. Tak samo, jak co noc, z tym że tym razem nie na brzuchu.
- Mówiłam mu konkretnie, że ma nie łączyć jednych z drugimi - warknęła Veronique. - Mówiłam, że jeśli słabsze nie będą działać, ma przyjść do mnie, idiota. Bałeś się że co, powiem że jak tak, to tniemy i wyciągamy implant? - spytała Naeema, choć ten nie był w stanie jej odpowiedzieć.
Deuce przyglądał się temu wszystkiemu ze zdziwieniem. Nie był na bieżąco z problemami zdrowotnymi Rhamy, nikt mu o nich nie mówił. Z osób postronnych w temacie była wyłącznie Hawk, nikt więcej. Pilot stał przy drzwiach, z rękami w kieszeniach, przeskakując spojrzeniem na zmianę z nieprzytomnego na Vinnet, a z niej na zdenerwowaną kapitan i z powrotem. Nie odzywał się jednak, nie widząc powodu, by się wtrącać.
- Ilu jeszcze będę musiała ratować, bo męska duma była zbyt silna, żeby się przyznać że jednak coś jest nie tak, co? - to pytanie Veronique skierowała do niego, więc na wszelki wypadek cofnął się pod drzwi. - Ty też będziesz chodził, aż ci kolano strzeli?
- Co ja, ja nic nie zrobiłem - obruszył się pilot, marszcząc brwi. - Idę stąd, jak mam rykoszetem obrywać, ja pierdolę, dajcie znać tylko co z nim.
Uderzył pięścią w panel i opuścił stację medyczną. Drzwi zasunęły się za nim prawie bezgłośnie. Za to z urządzenia podłączonego do Rhamy zaczął wydobywać się równomierny, cichy dźwięk, obrazujący równe, spokojne bicie serca. Dopiero teraz do Hawkins dotarło, że wcześniej pikało też, tylko znacznie bardziej chaotycznie.
- Nic mu nie będzie - powiedziała w końcu lekarka, zostawiając nieprzytomnego i podchodząc do Hawk. - Tych specyfików nie wolno łączyć. Jeden jest nasz, drugi jest asari. Nie współgrają ze sobą. Tłumaczyłam mu to. Przepraszam, może powinnam była wyjaśnić bardziej łopatologicznie - przetarła czoło wierzchem dłoni i westchnęła. Potem odebrała od swojej kapitan pojemnik z lekiem, który przedtem do niej rzuciła. - Musiał wziąć jakieś dwie godziny temu. Może jak wychodziliście, albo jak pani nie patrzyła. Bo wątpię, żebyście patrzyli sobie głęboko w oczy odkąd narzekał na ból. Nie rozumiem tylko dlaczego nie przyszedł z tym do mnie. Naprawdę. Pieprzona męska duma kiedyś ich wszystkich pozabija.
Wrzuciła tabletki do szuflady w swoim biurku i podeszła do kranika z wodą pitną, nalewając trochę dla Hawkins. Podała jej kubek, po czym wróciła do Naeema, by wpisać jakieś określone wytyczne w aparaturę medyczną.
- Może tu pani zostać, może pani pójść do siebie. Dam znać, jak zacznie się budzić, a chyba powinna się pani przebrać. Myślę, że mamy spokojnie pół godziny.

Wróć do „Wraith”