Syn Nortona najpierw spojrzał ukradkowo na ojca, zanim zdecydował się podać swoją rękę miłej Pani, po którą przyjechali. Kiedy nie zauważył sprzeciwu na twarzy rodziciela, wysunął dłoń w stronę Dalii i uścisnął szybko, jakby w obawie, że robi coś niewłaściwie, po czym schował ją błyskawicznie znów do kieszeni bluzy "kangurka". Przez całą rozmowę stał skulony w sobie, z głową schowaną w ramionach, a wzrokiem utkwionym w ziemi.
- Wszystko wyjaśnię ci po drodze. A teraz zapraszam na statek.- powiedział Norton, gestem ręki wskazał wnętrze śmigłowca, wciąż nie puszczając ramion syna i nie poruszając sie z miejsca.
Tymczasem Frost schował się w swojej kryjówce. Wyciągnął karabin snajperski i przez szkło mierzył. Patrząc przez lunetę zauważył jednak dziwne zjawisko. Co jakiś czas czerwona kropka przebiegła po włosach Dalii, jakby ktoś mierzył do niej. Strzały jednak nie padały, choć snajper, który w nią celował miał już kilka wyśmienitych okazji do strzału. Najwidoczniej tylko zabezpieczał teren, nie miał natomiast na celu zabić Antanov.
Frost, zatopiony w analizach toczących się w jego głowie prawie nie zauważył, jak szturmowiec Cerberusa nagle otworzył szklane drzwi wyjąciowe na płyte lotniska i wrócił na korytarz, pozostawiając Nortona i Dalię na chwilę samych z dzieckiem. Podszedł do drzwi, z których jeszcze przed paroma minutami wychodził. Spojrzał na kontrolkę drzwi i zaklął siarczyście. Odwrócony do Daniela tyłem majstrował przy panelu otwierającym przejście.