2 cze 2013, o 19:36
Gdy Olivia zadała to pytanie, naprowadzające rozmowę z powrotem na tory tematu, który ich tu sprowadził, komisarz Colon podniósł się z nieco pochylonej pozycji, którą przybrał bezwiednie w trakcie konwersacji i usiadł wyprostowany. Westchnął, powoli wypuszczając powietrze z ust w rytm sobie znanej melodii. - Po pierwsze, droga Pani, zamierzam dowiedzieć się czego i dlaczego staracie się mi państwo nie powiedzieć. - rzucił. I choć zdawać by się mogło, że to idealny moment na zrzucenie maski i pokazanie, że nie jest się uprzejmym, starszym funkcjonariusze, to Frederick nawet na chwilę nie przestał rozsiewać sympatycznego spojrzenia. - Żałuję, że unikają państwo współpracy. Z drugiej strony, ha... - zaśmiał się, nieco markotnie - nie dziwię się. Pewnie niewielu byliby teraz państwo zdolni zaufać. - mężczyzna sięgnął do bocznej kieszeni marynarki i wyciągnął po chwili nowomodną fajkę, która w cudowny sposób miała dawać te same wrażenia, co prawdziwa, oszczędzając jednak nieprzyjemnego dymu i zapachu osobom wokół. Nawet mimo to Colon nie wsadził jej do ust, nim na jego pytanie - Pozwolą państwo? - nie odpowiedzieli twierdząco.
Nie czekając na zbędne pytania w stylu "o czym pan mówi?" i zapewnienia, że "My przecież nic nie ukrywamy!", komisarz zaczął wyjaśniać dlaczego nie wierzył w zaprezentowaną wersję zdarzeń. - Jeżeli nawet posady pani rodziców w przemyśle biomedycznym są w istocie przykrywką, a oni sami częścią organizacji terrorystycznej, to nie tłumaczy to dlaczego w tak krótkim okresie trzykrotnie państwa ścieżki krzyżowały się ze szlakami wytyczonymi przez siły Cerberusa. Ani, skoro jak pani mówi, rodzice skłonni byliby życzyć śmierci zarówno pani, jak i pani wybrankowi, dlaczego napastnicy próbowali państwa żywcem wynieść z Passion.