Pyrak rozglądał się przez chwilę wśród dostępnego arsenału. Co zabawne każdy z zawieszonych toporów był opatrzony plakietką. Brązowa siekierka tulejowa, brązowy czekan bojowy, topór wikingów, topór sztygarski, dwuręczny topór bojowy, toporek rycerski, ciupaga, topór rzeźnicki. Jest! Topór rzeźnicki był idealny do tej roboty, średnia wielkość drzewca, lekki i poręczny, ostrze ostre i ciężkie.
Kiedy Pyrak wracał do pokoju z siekierą przerzuconą na ramieniu, Sylwia zaczęła się budzić. Chciała przetrzeć oczy, ale zorientowała się, że została przywiązana. Zaspana obejrzała vorcha od stóp do głów. Gdy zauważyła siekierę pobladła i w momencie zlała się potem.
Podobnie wyglądał w tej chwili wciąż unieruchomiony kajdankami batarianin.
-
Chyba... chyba nie zamierzasz?- spytał, bardziej bojąc się o to, że na Sylwii sprawa się nie zakończy.
Kobieta w tym czasie zaczęła się szamotać i podnosić sie na nogi, których vorch nie unieruchomił.
-
Nie, błagam...- mówiła w panice, choć wiedziała, że zapewne jej błagania na niewiele się zdadzą.-
Proszę cię, nie rób tego, wszystko ci wyjaśnię!