Przysłuchując się rozmowie King musiał przyznać, że choć początkowo kwestia wyciskania Shasii nie przypadła mu do gustu, o tyle napełnianie Arii wzbudziło w pilocie odrobinę sympatii względem kroganina. Zresztą jak mógł się z nim nie utożsamiać? Utknął w tym samym położeniu, pewnie gdyby jego wielka ucieczka nastąpiła po kilku godzinach, które mógł sobie dzięki asari miło urozmaicić, zostaliby najlepszymi przyjaciółmi. Niestety kiepskie wyczucie czasu olbrzyma skutecznie oziębiło ich stosunki.
King choć wciąż nie kwapił się do jakiegokolwiek działania, wciąż uważnie obserwował sytuację. Próbował się nawet kilkukrotnie wychylić i rzucić okiem na turian, ale stojąca przed nim krogańska baryła, skutecznie mu to utrudniała. W końcu jego wzrok natrafił na batarianina. Ich spojrzenia spotkały się, ale pilot zamiast analizować, planować i podejmować jakiekolwiek akcje, całą swoją pamięć operacyjną przeznaczył na znalezienie odpowiedzi na jedno proste pytanie - z którą parą oczu rozsądniej utrzymać kontakt wzrokowy?
Plusem całej tej sytuacji, był przynajmniej fakt, że czterooki nie przepadał za kroganinem. Innymi słowy stosunek sił kształtował się jakoś trzy do dwóch (biorąc po uwagę rozmiary Jeruga). Shasia odpadała z równania, King mógł więc całkiem skutecznie przechylić szalę zwycięstwa na którąś ze stron, ale podobnie jak poprzednio, tak również tym razem postanowił porzucić wszelkie działania.
- Jeśli nie macie nic przeciwko, zostawię was samych - mówiąc to wykonał kilka kroków w przód i stanął tuż obok kroganina, tak by olbrzym znalazł się między nim a batarianinem. - Nie musicie się kłopotać, sam znajdę drogę do wyjścia.
Peter dawno nauczył się już, że zawsze warto grzecznie poprosić. Kroganin nie stanowił dla niego wielkiego zagrożenia. Logiczne - jeśli ktoś jest tak ciężki i niezbyt zręczny może wgnieść cię w ziemie o ile stoisz przed nim, ale najwyżej szturchnąć kiedy stoisz z boku. Zresztą, trzymał asari, więc już w ogóle nie miałby jak zaatakować pilota, jednocześnie nie dając mu czasu na zrobienie uniku. Z drugiej strony strażnicy mogli stwierdzić, że wygodniej będzie im pozbyć się niewiadomej z równania i po prostu pozwolić mu wyjść. Tak czy siak pewnie nawet nie mieli pojęcia dlaczego tu siedzi. Nawet jeśli jego cudowny plan spali na panewce, przynajmniej będzie mógł opowiedzieć się po stronie, która będzie dla niego milsza.