Goltor Jarom
Awatar użytkownika
Posty: 3
Rejestracja: 22 cze 2012, o 22:59
Miano: Galtor Jarom
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Batarianin
Zawód: Techni/mechanik
Postać główna: Tommy Lee
Kredyty: 15.000

Goltor Jarom

22 cze 2012, o 23:06


Miano: Goltor Jarom
Wiek: Urodzony w 2150 roku, obecnie ma 36 lat
Rasa: Batarianin
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Inżynier
Przynależność: Społeczność galaktyczna
Zawód: Technik

Aparycja:
Męski osobnik rasy batarianin mierzący równe 180cm wzrostu. Jego ciało jest zdecydowanie muskularne, bez widocznego nigdzie grama tłuszczu. Wszystko to zasługa tego, że przez całe życie pracował. I to ciężko. Jak przystało na batarianina posiada on dwie pary oczu, ciemnych niczym węgiel i lśniących się nawet w ciemności. Jedno z nich, prawe górne, jest sztuczne. Jego skóra jest ciemna, i nosi ślady blizn i poparzeń.

Osobowość:
Goltor jest pewnym siebie typkiem, jeśli chodzi o technikę, mechanikę i uzbrojenie. Nie lubi gdy ktoś mu patrzy na ręce podczas pracy, konserwacji, kalibracji czy innych prac techniczno-mechanicznych. Nie kryje swojego zdania na jakiś temat, gdy mu coś nie pasuje mówi to bez owijania w bawełnę często używając przy tym masy wulgaryzmów.
Ważną rzeczą jest też jego nastawienie do wiary. Większość batarian jest niesamowicie religijna, Goltor, w przeciwieństwie do nich, nie wierzy w te wszystkie zabobony i fakt. Jedyną wiarą, jaką wyznaje, jest technika.

Historia:
Goltor Jarom urodził się 36 lat temu na ojczystej planecie Batarian, Khar'shanie, w jednym z megalopolis, Atra. Wywodził się ze średnio zamożnej rodziny. Ojciec był zwykłym żołnierzem na fregacie, matka zaś pracowała w fabryce przy konstrukcji silników do statków kosmicznych. Stąd też właśnie młody Goltor rozwinął w sobie fascynację techniką i inżynierią. Jako chłopak należał do jednego z mniejszych gangów. Rozprowadzał on czerwony piasek. Szybko jednak większy gang zlikwidował ten, do którego on należał, i nieco przerażony faktem, że i jego mogli sprzątnąć, oddał się w szpony inżynierii. Całymi dniami przesiadywał w fabryce gdzie pracowała matka podglądając ją i innych pracowników. W końcu sam się tam zatrudnił. Jako czternastolatek wykazywał się sporym zrozumieniem zasady działań silników i innych skomplikowanych konstrukcji. W dzień pracował nocami konstruował swoje własne urządzenia, w tym i swoją pierwszą sondę. Poza lataniem i zapisywaniem słów Goltora nie potrafiła zrobić nic więcej. W 2070 roku dołączył do piratów, służył jako jeden z wielu techników nadzorujących pracę jednego z silników krążownika Sitton.

2172 rok - mesa na krążowniku Sitton

- Goltor! Ile na ciebie można czekać?
Stary batarianin walnął w stół pięścią podrzucając stalowe krążki o różnej wielkości i symbolach wyrytych na wierzchu. W drugiej dłoni trzymał karty. Przy stole zaś siedziało jeszcze trzech batarian w różnym wieku. Nie zmieniało to jednak faktu, że Goltor był najmłodszy.
- Ktoś musiał za was sprawdzić silnik numer trzy. Ostatnio coś trzeszczy gdy wchodzimy w nad świetlną.
- Przestań pieprzyć i siadaj. - odezwał się jeden z siedzących przy stole techników, co dało się określić po umorusanej twarzy.
Młody batarianin usiadł przy stole i poprawił wielkie słuchawki na szyi.
- Za dużo czerpiesz z ludzkich nawyków. - kolejny z zebranych przy stole techników przemówił popijając alkohol.
- Tobie by się przydał jeden, Arro, mycie.
Wymieniony zerwał się od stołu rozrzucając karty i krążki i sięgnął przez niego łapiąc Goltora za kaftan.
- Odszczekaj to!
Nie odszczekał. Zamiast tego zbił jego rękę a pięścią drugiej przyłożył mu prosto we wszystkie pary oczu. Tamten ryknął i odskoczył od niego wściekły. Pozostali zrobili to samo. Nikt się nie wtrącał w ich sprawy. Od jakiegoś czasu zbierało się między nimi do tego momentu. Goltor stał przechylając głowę w prawo. Miał go więc w poważaniu...
- ja ci kurwa dam, ty mały gnoju!
Oślepiony mężczyzna zaczął wstawać z miejsca... gdy rozległ się alarm bojowy.
- Do wszystkich! Meldować się na stanowiska! Powtarzam! Meldować się na swoich stanowiskach. Podchodzimy do ataku na fregatę Przymierza!
- Ha hahaha! Dorwiemy tych ludzików! Pieprzone człowieki nauczą się gdzie ich miejsce! No! Jazda! Na miejsca kurwie syny! - najstarszy z batarian zatarł dłonie i zamrugał obiema parami oczu. Chwilę później wszyscy byli na stanowiskach...

2174 - maszynownia sterburtowa na krążowniku Sitton

W maszynowni panował jak zwykle przeraźliwy hałas i szum pracujących silników. Buczenie reaktorów było wręcz nie do wytrzymania. Każdy z pracujących tu techników miał swój sposób na to. Jedni zakładali hełmy, inni wciskali sobie zatyczki, zaś Goltor zakładał olbrzymie słuchawki i puszczał muzykę ze swego omni-klucza, który sam zresztą programował. Klęczał przy jednym z zaworów paliwowych który przeciekał ostatnimi czasy. W maszynowni panował półmrok rozświetlany jedynie blado-czerwonymi lampkami w podłodze oraz pomarańczowym blaskiem omni-kluczy. Na wyświetlaczu swojego miał ukazany plan silnika. W dłoni trzymał spawarkę plazmową która raz po raz strzelała niebieskim płomieniem lutując dziurę w przewodzie. Głowa mu się kiwała w rytm najnowszego kawałka Blood Adept. Nagle poczuł że ktoś mu patrzy przez ramię. Ściągnął słuchawki i przerwał pracę.
- Odsuń się, bo wsadzę ci ten palnik prosto w dupę.
- Oj oj, pan drażliwy się znalazł...
Młody batarianin wstał powoli i spojrzał na nieco wyższego od siebie Arro. Tamten nie był już jednym z techników, stał się głównym inżynierem ster burtowym.
- Pamiętaj kto tu rządzi.
- No na pewno nie ty. To że dostałeś w zarząd tą część statku to zasługa tylko tego, że ciągniesz druta kapitano...
Nie dokończył. Pięść Arro spotkała się z twarzą Goltora aż huknęło. Tamten zachwiał się, puścił palnik i wpadł na silnik. Był gorący, przed chwilą jeszcze chodził nim go wyłączył na czas napraw. Ryknął wściekle i odsunął się opierając dłonią o jedną z rur chłodzących.
- No, i żeby to mi było ostatni raz...
Triumfujący Arro odwrócił się do niego plecami i zaczął odchodzić. Zapomniał o jednym. Nawet na statku nikt nie rozstawał się ze swoją bronią, zaś Goltor miał przy sobie zawsze strzelbę. Nie sposób było spudłować z takiej odległości. Wyciągnął ją zza pleców, ta rozłożyła sie w jego dłoniach a potem wystrzeliła prosto w plecy odwróconego batarianina.
- I koniec historii...
Po tym zdarzeniu wrócił do pracy.
Godzinę później znalazł się na mostku przed kapitanem. Główny inżynier na krążowniku, stary batarianin imieniem Tralo poświadczył za Jaroma mówiąc, że to tamten pierwszy oddał strzał. Kapitan ufał swemu technikowi. Dzień później dostał awans na głównego technika ster burtowego.


Przez dwa lata służył dalej jako inżynier na krążowniku Sitton. W tym czasie nie raz okręt, na którym służył brał udział w walkach z siłami Przymierza. Jego zadaniem było naprawianie silników, dbanie o baterie na sterburcie i cały system. Nie brał udziału w walkach, jedynie na wizjerze widział jak statek zostaje zniszczony bądź złupiony. Swoje umiejętności strzeleckie ćwiczył na hangarze myśliwców.


2177 - krążownik Sitton

Sen był potrzebny każdemu funkcjonującemu żywemu organizmowi. Sen regenerował siły i energię, sprawiał, że ciało nabierało rześkości a umysł mógł pracować bez zarzutów. Jako inżynier nie mógł się mylić, pomyłka groziła przegrzaniem silnika, pęknięciem przewodu bądź urwaniem się rury, to zaś mogło wywołać katastrofę. Sen był mu potrzebny... jednak nie mógł się nim nacieszyć. Ledwo zasnął po ciężkim dniu napraw drugiego silnika gdy na całym statku rozległ się alarm bojowy.
- Do wszystkich jednostek! Alarm bojowy! Wszyscy na stanowisk!
Odrzucił ciężki i poniszczony już koc na bok i zerwał się z koi. Złapał za strzelbę wsuwając na na plecy u rzucił się w stronę śluzy. Na korytarzu pulsowało czerwone światło, wokół biegali członkowie pirackiej załogi. Ktoś się potknął, kilka następnych batarian przebiegło po nim nie bacząc na to że właśnie go zadeptali. W głowie Goltora pojawiła się jedna myśl - nie jest dobrze. Rzucił się do drabinki i zjechał na dół cięzko uderzając stopami o metalowy trap prowadzący nad hangarem. Przebiegł i znowu zjechał po drabince. W końcu dotarł do silnika.. ledwo się śluza otworzyła a uderzyła go wysoka temperatura. Szybko znalazł jej źródło. Silnik się palił. Przegrzał się. Chciał zrobić krok, lecz w tym samym momencie cały statek się zatrząsł. Przez cały okręt przeszła fala uderzeń. Strzelano do nich. Spojrzał na silnik i odpalił omni-klucz. Szybka analiza.. nie dało się tego zatrzymać. Soczyste przekleństwo wyrwało się z jego ust. Zawrócił, pobiegł w stronę drabinki, chciał się wspiąć na górę, udało się, lecz gdy biegł po następnym trapie kolejny pocisk wywołał wstrząs i rozdarcie burty w hangarze pod nim. Nie miał hełmu, jednak zawsze nosił przy sobie maskę. Przyłożył ją do ust i zaciągnął się powietrzem regulując przepustowość. Ruszył dalej, lecz kolejny wstrząs i trap się urwał. Spadł w dół cięzko uderzając o kokpit myśliwca. Z trudem dochodziło do siebie. Dziura była mała, lecz z każdą chwilą powiększała się. Złapał się anteny myśliwca by nie wylecieć w próżnię. Odpalił omni-klucz, wszedł w system zarządzający hangarem. W końcu dziura zakryła się polem siłowym. Wiedział, że długo tak nie będzie, że nie tylko tutaj jest tak źle. Silniki nie dadzą rady, braknie im energii. Musiał się ratować. Wstał na równe nogi, rozejrzał się. Słyszał czyjeś pośpieszne kroki, rozkazy. Zeskoczył, schował się za metalową skrzynię. Przez śluzę wybiegło czterech ludzi z karabinami. Nie było dobrze. Jak oni się tutaj dostali? Wyjrzał, rozglądali się. Ktoś wydał jakieś rozkazy, trzech pozostałych sięgnęło do pancerzy odczepiając jakieś małe pudełka. Poznał je. Ładunki wybuchowe.Jeden z nich zaczął się zbliżać w jego stronę. Ostrożnie wyciągnął strzelbę a ta rozłożyła się w jego dłoniach. I zrobił to co mógł zrobić. Wystrzelił sondę na środek hangaru, wyłonił się zza skrzyni i strzelił prosto w pierś marines. Tamten poleciał w tył i padł ciężko na plecy. Schował się znowu. Ktoś strzelił, padła kolejna seria i sonda zniknęła. Już miał zginąć, gdy do hangaru wpadł oddział salwujących się ucieczką batarian. Pierwsi dwaj padli, czterech następnych zabiło ludzkich piechociarzy.
- Nie strzelać! Inżynier Jarom!
- No kurwa, u nas nawet technicy potrafią zabijać - zaśmiał się jeden z batarian, szeroki i wysoki nawet jak na ich rasę. Potrząsnął głową i spojrzał na Goltora - Uciekamy stąd, statek został zniszczony. Wskakuj do myśliwca albo zostań i giń.
Reszta mężczyzn już siedziała w kokpitach uruchamiając systemy. Goltor nie potrafił latać, jednak innej opcji nie widział. Wsiadł do myśliwca, przy którym stał i rozejrzał się po instrumentach. W słuchawce odezwał się głos tego samego batarianina, który wcześniej śmiał się z ludzi. Zaczął dawać mu instrukcje i wskazówki. W końcu wylecieli w przestrzeń. Jeden z myśliwców został trafiony gdy tylko wylecieli. Nie było łatwo stamtąd zwiać, widzieli jak kilka fregat i krążownik niszczą ich statek. Nikt za nimi nie leciał...
- No młody, twój sprawdzian bojowy zaliczony..
Znajomy mu już głos starszego inżyniera odezwał się w słuchawce. Udało mu się uciec...


2178 - Omega, bar 'Dwa księżyce', dzień po zniszczeniu księżyca Torfan

Bar 'Dwa księżyce' była, krótko mówiąc, zwykłą speluną w dolnych kręgach stacji Omega. Pełno tam było elementu mocno szemranego, zwykłych złodziej i morderców, gotowych zabić czyjąś własną, a nawet swoją, matkę za garść kredytów, a znaleźli by się i tacy co by i varrena wyłomotali. Goltor siedział przy jednym ze stolików na którym tańczyła ponętna asari. Każdy mógł ja mieć za klika kredytów i działkę czerwonego piasku, zawsze w parze musiało to być. Odziana w lateks niebieskoskóra laska wyginała się przed nim prężąc swe ciało i ukazując całkiem niezłe kształty. Patrzył jak ta kusi go, zapewne bardziej pragnąć pociągnąć niż oddać się batarianinowi. Nie interesowało go to za bardzo. Rozsiadł się wygodnie pijąc batariańskie piwo. Nawet dało się wypić, i chyba tylko dzięki temu prowadzący ten biznes salarianin jeszcze żył. Nie miał nic do tych cwaniaków, tak jak i do asari czy turian. Krogan? Dopóki nie patrzyli na niego jak na kolejny worek treningowy to też nic do niech nie miał.
- Tu jesteś Goltor...
Do baru wszedł wszedł turianin odziany w pancerz Błękitnych Słońc. Batarianin spojrzał na niego cała czwórką oczu i kiwnął mu, by się przysiadł.
- A gdzie indziej mogłym być?
- Dobrze wiesz. Oferta wciąż aktualna, szukamy takich jak ty. - turianin usiadł obok niego i zaczął oglądać tancerkę. Od razu też postawiono przed nim piwo.
- Za słabo płacicie...
Oboje się roześmiali krótko. Przez chwilę milczeli oglądając wypiętą ku nim tyłkiem teraz asari.
- Słyszałeś o Torfanie?
- Słyszałem. No i?
- Twój ojciec... mówiłeś że należał do gangu Złotej Pięści. Prawda?
- Tak, zginął na Torfanie. Zabili go ludzie. Co w związku z tym?
- Tak pytam. Nie masz nic pr....
- Posłuchaj mnie, Traat, ojciec sam to wybrał, zdechł, jego problem. O co ci chodzi? Mam się rzucić na każdego człowieka za to? To nie była moja wojna.
- Jak chcesz...
Turianin wstał dopijając piwo i kiwnął na asari. Ta wyprostowała się i spojrzała na niego tejemniczo. Jednooki turianin kiwnął jej głową a ta udała się razem z nim. Batarianin nawet ich nie odprowadził wzrokiem. Po prostu dopił piwo i poszedł do siebie.


2179 - Omega

Od ponad roku prowadził swój własny, niewielki warsztat śmigaczy. Sam posiadał jeden, stary model, który już dawno nie był produkowany, za to miał niesamowitą moc silnika. Oczywiście składał go sam. Wszedł do warsztatu, od razu powitało go warczenie varrena, którego trzymał dla ochrony warsztatu. Zawsze to coś. Gangi go nie nękały, miał ochronę jedno z oficerów Błętkitnych Słońc, turianina imieniem Traat. Zawsze to jakieś zabezpieczenie. W zamian za to naprawiał ich sprzęt za darmo. Lepiej tak...
- Co my tu mamy.. a tak, ten śmigacz od tej asari. Na miejsce.
Odgonił od siebie varrena i zabrał się za pracę. Ściągnął kurtkę i odpalił omni-klucz, obok pojawiła się sonda notująca, którą stworzył jeszcze jako szczyl. Przydatne urządzenie, które obdarzył w WI.
- Plan.
- Wyświetlam plan napraw.
Przed nim pokazał się dokładny plan silnika i całego układu, zarówno mechanicznego jak i elektrycznego. Na zielono były zaznaczone rzeczy zrobione, na czerwono czekające do zrobienia, zaś na niebiesko te, za które powinien się zabrać. Dzięki temu nie gubił się w pracy i szedł po kolei z nią. Zabrał się w końcu do działania. I stało się coś, co zdarzało się najlepszym. Gdy pochylał się nad nowym spawem okulary mu spadły z twarzy, a prosto w jego oko strzelił odprysk palnika plazmowego. Ryk rannego batarianina rozległ się po całym warsztacie i okolicy. Czuł potworne pieczenie i palenie, jakby mu kto wsadzał ostre i rozpalone narzędzie prosto w oko. Wiedział, co się dzieje... aż stracił przytomność.
Ocnknął się w miejscu, którego nie znał. Nad sobą widział aparaturę i salarianina pochylającego się nad nim. Zamrugał przyzwyczajając oczy do jasności, gdy poczuł się jakoś dziwnie...
- Ocknąłeś się. To dobrze. Traat będzie zadowolony.
Salarianin wyszedł, i dopiero teraz dostrzegł, że był w pancerzu błękitnych słońc. Co się stało? Usiadł, rozejrzał się znowu. Był w jakimś pokoju medycznym, jakieś aparatury, monitory, narzędzia chirurgiczne. Dotknął oka.. i poczuł, że jest puste.
- Ocknąłeś się szybciej niż myślałem. Straciłeś oko.. ale nie martw się, sprawię ci nowe.
Goltor odwrócił się w jego stronę wpatrując się w znajomego turianina z ostrożnością. Nie podobało mu się to wszystko..
- Jak...
- Jak się tu znalazłeś? Miał dla ciebie kolejną partię pistoletów do podrasowania. Znalazłem cię nieprzytomnego. Wezwałem ludzi, zabrałem tutaj i opatrzyli cię. Tamten salarianin poszedł ci robić nowe oko. Będzie wyglądało prawie jak nowe.. z daleka.
- Dlaczego to robisz?
- Bo cię może lubię? A może szkoda mi dobrego technika? Nie interesuj się. Jak mówi ludzkie przysłowie, jak biją to wiej, jak dają to bierz, czy jakoś tak. No, odpoczywaj.
Turianin wyszedł zostawiając go samego. Przez cała noc nie spal myśląc nad tym co się stało i dlaczego mu pomaga. Ostatecznie zdecydował, że wyraźnie miał w nim przyjaciela...

Tydzień później.

Zbudził go salarianin, ten sam, którego widział tuż po ocknięciu się po stracie oka.
- Obudź się. Mam oko. Będzie bolało, nie mogę znieczulić. Usiądź w fotelu. Zapniemy cię. Muszę kalibrować na żywo. Dasz radę.
Salarianin odsunął się i podszedł do fotela, którego jeszcze wczoraj tu nie było. Wyglądał jak fotel tortur, z zapięciami na kostki i nadgarstki, z unieruchamianiem głowy i licznymi monitorami. Nieco zaniepokojony wstał, przeszedł i usiadł w fotelu. Zaraz został zniewolony.
- Nie bój się. Konieczne. Patrz przed siebie. Będzie bolało...
Widział jak okrągłe coś zbliża się do jego twarzy, czarne, lekko błyszczące z wystającymi, niesamowicie wąskimi ni to kablami, ni to drutami. Czuł swoisty strach i niepokój.. aż poczuł jak te wąskie coś wsuwa się w jego oczodół, jak zdaje się ozywać i wbijać w jego głowę szukając mózgu. Ból był nie do zniesienia, wsadzili mu w usta gąbkę, by mógł na niej zacisnąć zęby. Była czymś nasączona, nie mógł przez to zemdleć. Stawiał na narkotyk. Nie wiedział ile to trwało, ile czasu zajęło salarianinowi ustawienie wszystkiego... bo w końcu znowu zemdlał.
Zbudził się jakiś czas później. Czuł się dziwnie. Niby widział znowu tak jak kiedyś, z tym że zauważył różnicę. Jedno z oczu zdawało się widzieć znacznie lepiej. Skupił wzrok na jednym punkcie. Zabolała go głowa. Zamknął oczy, odczekał, znowu powtórzył to.
- Wzrok ci się musi przyzwyczaić, oko ma wbudowany program do autokorekty. Nawyknie do ciebie.
Usłyszał głos Traata, który właśnie wszedł przez śluzę. Patrzył na niego zainteresowany reakcją przyjaciela.
- Zobaczymy... Nadal nie wiem dlaczego to zrobiłeś.
- Już mówiłem, przyjacielski gest. A teraz zabieraj się stąd. Od dwóch tygodni wyjadasz nam zapasy.
Roześmiali się obaj. W końcu pożegnali się. Miał nowe oko, które nie było wcale takie złe. Z tego co już zauważył, można było je ulepszać, ale nie to się liczyło. Dla niego było ważne, że znowu widział normalnie.


Ekwipunek: M-23 Katana, omni-klucz, słuchawki
Środek transportu: Wraith (o ile nadal jest miejsce ;) )
Dodatkowe informacje:
- Posiada rocznego Varrena wabiącegoe się Artor
- Jedno oko, prawe górne, jest sztuczne
- Uwielbia słuchać głośnej i ostrej muzyki
- Lubi szybkie żarcie
Ostatnio zmieniony 23 cze 2012, o 09:18 przez Goltor Jarom, łącznie zmieniany 2 razy.
Hunter
Awatar użytkownika
Posty: 145
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:43
Miano: Gina Inviere
Wiek: 32
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Kredyty: 28.000
Medals:

Re: Goltor Jarom

22 cze 2012, o 23:42

Poza paroma literówkami, takimi jak
silnikó krążownika Sitton
czy
po za lataniem
wszystko w porządku. Jestem na tak, motyw ze sztucznym okiem szczególnie do mnie przemawia. ;)
ObrazekObrazek Strój Inviere | Statek Millenium Falcon | >Motyw Giny!<
GG: 2428221 (Jeśli napiszesz, przedstaw się)
White Knight
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 cze 2012, o 17:34
Miano: Jacob Ibaka
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Pirat, Najemnik
Kredyty: 35.000

Re: Goltor Jarom

23 cze 2012, o 01:03

Jest tylko jedna sprawa z tym okiem, Batarianie wierzą, iż tracąc którekolwiek z oczu ich dusza nigdy nie opuści ich ciała. W takim wypadku popełniają samobójstwo, spalają ciało.
Akan Kerata
Awatar użytkownika
Posty: 112
Rejestracja: 7 cze 2012, o 22:15
Miano: Akan Kerata
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Pirat, najemnik
Kredyty: 48.000

Re: Goltor Jarom

23 cze 2012, o 03:02

Załóżmy, że nie jest on zbyt religijny, i że nie chwali się kumplom jak to stracił oko...
ObrazekObrazek
Goltor Jarom
Awatar użytkownika
Posty: 3
Rejestracja: 22 cze 2012, o 22:59
Miano: Galtor Jarom
Wiek: 36
Klasa: Inżynier
Rasa: Batarianin
Zawód: Techni/mechanik
Postać główna: Tommy Lee
Kredyty: 15.000

Re: Goltor Jarom

23 cze 2012, o 08:38

Literówki poprawione.

jest tak jak mówi Akan. Może tego nie ująłem w KP, ale Goltor nie jest religijny. Jedyna jego wiara to technika. ;)
David „Farciarz” Collins
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 118
Rejestracja: 3 cze 2012, o 15:44
Wiek: 28
Rasa: człowiek
Zawód: reporter
Kredyty: 19.050

Re: Goltor Jarom

23 cze 2012, o 09:15

Mi się podoba. Kunszt literacki jest na całkiem przyzwoitym poziomie. A kwestia z okiem - to go wyróżnia i charakteryzuje (brak religijności tej rasy). Może faktycznie w osobowości, która jest dość krótka, opisać sprawę wiary i nie będzie niedomówień.
Jestem na TAK.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Goltor Jarom

23 cze 2012, o 10:34

Z racji wymogów regulaminu zmieniam nick na pełne imię i nazwisko.
Akceptuję. Życzę owocnej gry (;
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Podania zaakceptowane”