Strefa I: Mrok
Nawet znacząco zbliżając się do ściany Kiru musiała przyznać, że widoczność nie jest najlepsza. Była niema pewna, że którekolwiek z jej dwuokich towarzyszy miałoby niemały problem z odnalezieniem szczelin, które doskonale kamuflowały się między odstępami dzielącymi charakterystyczne płyty tworzące ściany we wnętrzu wraku. Natura wyposażyła ją jednak w trzy pary dodatkowych oczu, a ponad to zmysły znacznie przewyższające te jakimi mógł dysponować ktokolwiek inny. Nim więc w ogóle zwróciła wzrok w odpowiednim kierunku, do jej uszu dobiegł dźwięk towarzyszący masom powietrza wędrującym sąsiadującym z pomieszczeniem korytarzem, zupełnie jakby ktoś wywołał w nim przeciąg.
Ostrożnie idąc wzdłuż ścian, namierzyła wreszcie źródło hałasu, odnalezienie "płyty" pełniącej rolę śluzy, było już tylko kwestią czasu.
Problem polegał na tym, że podobnie jak w przypadku Nexarona, tak i tutaj próżno było szukać mechanizmu obsługującego przejście.
-
Co tu robisz?
Zbyt skupiona na podążaniu za wychwyconym dźwiękiem, pominęła ten, który wydawał zbliżający się do niej Blackwood.
-
Nie przypominam sobie żebyś poinformowała mnie o oddzieleniu od grupy - przez wizjer hełmu chroniący jego głowę, Kiru mogła dostrzec badawcze spojrzenie człowieka.
Dziwne, ale łatwiej było spodziewać się wybuchu złości niż w gruncie rzeczy normalnie zadanego pytania. Członek Błękitnych Słońc obrócił na moment głowę, jakby chcąc zyskać pewność, że Tycho nadal przebywa na swoim miejscu pochłonięty pracą, a wracając wzrokiem do najemniczki, nie odmówił sobie powolnego przetoczenia wzrokiem bo otaczających pomieszczenie ścianach, zupełnie jakby chciał w jakiś sposób ukryć próbę sprawdzenia czego mogła szukać tu Kiru.
Po drugiej stronie gigantycznych wrót, we wnętrzu "białego" pomieszczenia, sytuacja powoli zaczynała stawać się coraz bardziej niepokojąca. Borys widocznie bardziej skupiony na badaniu otoczenia i rozważaniu rzeczy, które należały do problemów bliżej nieokreślonej przyszłości, widocznie zbagatelizował "tu i teraz".
Wbrew temu co podpowiadał mu widocznie poddany zbyt dużej dawce stresu umysł, z nieznajomym nie było ok. Nim w ogóle Quake albo Faerie zdążyli odpowiedzieć na jego sugestię stało, choć z opóźnieniem, wreszcie zarejestrował jeden niezwykle istotny szczegół. Siedząc w tej pozycji mężczyzna doskonale osłaniał niewielką, z wolna powiększającą się szkarłatną plamę. Choć niezwykle kontrastująca z wszechobecną bielą, to zachłannie ukryta za jego nogami, nie była tak łatwo zauważalna. Borys nachylił się nieco do przodu, chcąc znaleźć przyczynę krwotoku, kiedy nieznajomy niespiesznie podniósł głowę do góry. Dostrzegając oczodoły wypełnione niczym prócz mrocznej pustki, z której pojedynczymi sumieniami wydostawały się cienkie stróżki krwi, Tokarow odskoczył zaskoczony tak gwałtownie, że stracił równowagę i z niezbyt wielką gracją wylądował na swoich czterech literach jakiś metr od nieznajomego.
Pozbawiony oczu, a jednak inżynier mógł być całkowicie pewien, że człowiek właśnie się w niego wpatruje.
-
Co do kurwy?! - Quake warknął niczym rozjuszone zwierze, zajęcie idealnej pozycji do strzału zajęło mu dosłownie moment. Instynkt zadziałał samoistnie, wykorzystując pamięć mięśniową, zmuszając ciało do obniżenia poziomu ciężkości i odpowiedniego ułożenia ramion. Przesunął się też lekko w stronę Borysa, tak by gdyby nieznajomy zareagował zbyt gwałtownie, mógł prowadzić ogień bez narażania freelancera. -
Tokarow powoli rusz się w moją stronę, będę cię osłaniał.
Faerie pozostawiona z tyłu mogła tylko biernie obserwować całe zajście. Z jednej strony ciężko było ocenić to jako zagrożenie, z którym dwójka mężczyzn by sobie nie poradziła. Z drugiej gdyby mimo to postanowiła włączyć się do walki bez wyraźnego zagrożenia, Quake z pewnością nie byłby zadowolony. Ostatecznie przecież pilnowała ich jedynej drogi ucieczki.
-
Bieeeeeeel - przeciągły jęk przerwał chwilę ciszy, która nastąpiła po komendzie dowódcy. -
Tak bardzo ... tak bardzo boli. Moje oczy.
Każde słowo wypowiadał jakby znaczył je wręcz niewyobrażalny ból. Dalej skulony, bujający w przód i w tył, z tą tylko różnicą że wpatrzony w postać Borysa. Tylko jak mógł w ogóle widzieć cokolwiek?
Strefa II: Obłęd
Wszystkie sugestie Nexarona zdawały się jakby odbijać od ściany. Trish albo w ogóle go nie słuchała, albo w ogóle nie interesowało jej co właśnie do niej mówił. Skupiona na całym zamieszaniu, postanowiła zignorować towarzysza. Przynajmniej do momentu kiedy jej wzrok nie przeciął się z jego spojrzeniem i Dragonbite mógł dostrzec w jej oczach coś co skojarzył z wyrazem lekkiego politowania. Zupełnie jakby patrzyła na dziecko, które nieporadnie próbuje rozwiązać jakiś banalny problem. Chwilę potem doszła jeszcze szczypta irytacji, a niedługo po niej wreszcie wypowiedziała pierwsze słowa.
-
Po prostu zaczekaj - spokój z jakim reagowała na wszystko co się działo był dość zaskakujący.
Widocznie szok wywołany nagłym oddzieleniem od zespołu i resztą niewyjaśnionych fenomenów zaczynał powoli mijać. Choć łatwiej można było chyba stwierdzić, że po prostu zastępowała go czysto naukowa ciekawość.
-
Przestań być skończonym bezmózgiem. Postrzelać będziesz mógł sobie teraz, kiedy rzucą się na nas, albo kiedy wrócimy na Korlus. Jeśli jednak widzimy tu załogę okrętu, to okazję na rozmowę mamy TYLKO teraz.
Akcent padający na przedostatnie słowo był wręcz irytująco mocny. Trudno było jednak rywalizować z logiką Trish. Swoim pochopnym działaniem Nexaron mógł zaprzepaścić jakąkolwiek próbę komunikacji, o ile już tego nie zrobił.
-
Ten jeden, który już odzyskał siły nic nie robi, on czeka - widocznie uznała, że musi lepiej uargumentować swoje działanie, a wątpiąc czy Nexaron zdoła wyciągnąć odpowiednie wnioski, dodała niespiesznie, wyraźnie wypowiadając każde słowo. -
Nie atakuje.
Choć zdecydowanie nie rwała się do walki jak szturmowiec, to nie była jednocześnie nieostrożna, więc pistolet wciąż pewnie leżał w jej dłoni.
-
Rozumiesz mnie?
Kolejne słowa najemniczki nie zostały skierowane do Nexarona, a tajemniczej sylwetki stojącej po drugiej stronie sali. Ciężko było nie kryć zdziwienia kiedy jego czarne, rozjarzone zadziwiającym blaskiem ślepia spoczęły na Trish. Ich kontakt wzrokowy trwał tylko moment, po którym obcy ruszył nagle w stronę walczących, oplótł głowę jednego z nich swoimi dłońmi i szarpnął z taką siłą, że choć wierzgający, obcy został uniesiony dobrych 15 centymetrów nad ziemię.
-
Spokojnie - głos Trish wyraźnie dał do zrozumienia Nexaronowi, że chce zobaczyć jaki będzie rezultat tego działania.
W pierwszej chwili było nim tylko kolejne wyssane z jakichkolwiek sił życiowych szare truchło u stóp obcego. Dopiero po chwili w głowie Nexarona rozległ się dźwięk. Początkowo niczym echo, jakiś szum dobiegający z oddali. Dopiero po chwili spojrzał na najemniczkę i widząc jej rozszerzone źrenice wiedział, że słyszy to samo co on.
-
Witajcie w moim domu - dźwięk dudnił mu w głowie, ale nie był tak agresywny jak to czego doświadczył wcześniej. Znacznie łagodniejszy zdawał się być elementem tła, zupełnie jakby jego własną myślą, a nie czymś obcym, co ktoś siłą postanowił umieścić w jego umyśle.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąPo pierwsze wybaczcie to spore opóźnienie. Niestety nadal mam stare dobre problemy techniczne. W tym szczególnie Ty Kiru, bo dopiero po wysłaniu ostatniego wpisu zdałem sobie sprawę z faktu, że tworząc go na raty, przez ten wszechobecny burdel, całkowicie pominąłem Twoją postać. Przepraszam, wiem że to nic miłego.
Nie będę nawet ustanawiał póki co terminu. Po prostu kiedy zobaczę komplet postów i dam radę, od razu wrzucę coś od siebie.
Jeśli będą jakieś pytania wysyłajcie PW, siedząc w biurze zawsze mogę odpisać. Na pewno jestem jednak niedostępny wieczorami.
Mogę Was też uspokoić, że ta sytuacja nie odbije się ogólnie na samej fabule. To znaczy jesteśmy na początku sesji, scenariusz został przewidziany na najbliższe 2-3 miesiące. Po prostu biorąc pod uwagę ten obecny zastój, mam nadal możliwość przyspieszając niektóre mniej istotne kwestie, rozłożyć sobie to wszystko w czasie i ostatecznie skończyć zgodnie z planem, bez wyrzucania czegokolwiek.
Po prostu póki co musicie zacisnąć zęby i jakoś dotrwać do końca tych problemów.
Borys - obecny czy nie, nadal to ja tu jestem MG, więc fajnie gdybyś jednak nie wchodził mi w narracje. Nie skonsultowałeś ze mną informacji o stanie zdrowia nieznajomego, a że jak widzisz ten wcale nie jest "ok", to wyszedłeś na inżyniera, który tak jakby nie potrafi korzystać ze swojego omni-klucza.
Faerie - nie dostrzegasz na pancerzu człowieka niczego. Dodatkowo takie rzeczy możesz wrzucać do PW, a po otrzymaniu odpowiedzi umieścić w swoim poście. Pozwoli to dodatkowo innym graczom korzystać z tych informacji. Wiem, że sytuacja nie zawsze na to pozwala, ale kończąc posta starajcie się deklarować "poważniejsze" rzeczy, a takie bądź co bądź pierdoły konsultujcie, a potem umieszczajcie w narracji. Wszystko będzie wyglądało sensowniej.
Nexaron - bo w sumie wspominasz o tym już któryś raz i choć początkowo myślałem, że to tylko moje przypuszczenia teraz jestem już pewien - nie zrozumieliśmy się. Wy cały czas jesteście w tym pomieszczeniu, w którym wylądowaliście po Twojej szarży. W sensie trafiliście do tej okrągłej sali, w której pod sufitem były kokony. Potem znaleźliście drogę na korytarz, ale ani nim nie ruszyliście, ani tam nie było kokonów, tylko te zbiorniki, które wcześniej wybuchły. W sensie do tego całego zamieszania dochodzi w tej okrągłej sali. Zgodnie z tym co wspominałem wcześniej masz około 20 kokonów nad głową, póki co wydostało się łącznie 7 kosmitów (jeden został zabity, drugi stoi po drugiej stronie, a pozostała piątka walczy na ziemi).
Małe nieporozumienie, ale że nie wywołało żadnych poważniejszych zgrzytów to wszystko jest ok. Po prostu zaznaczam, żeby niedługo jakieś jednak nie wynikły. ;)