13 mar 2014, o 17:55
Podążając za Asaią, Ajia rozglądała się wokół, jakby instynktownie szukając znajomych elementów w nowym otoczeniu. Patio znajdujące się przed apartamentowcami wyraźnie przypadło dziewczyny do gustu, choć niewiele różniło się od tego, jakie znajdowało się przed jej mieszkaniem. Schludnie poukładane doniczki z kwiatkami, przywiezionymi z najrozmaitszych części galaktyki, zacienione ławki i mural, znajdujący się na jednej ze ścian tworzyły przyjemną, miejsko-swojską atmosferę w tym miejscu. Widząc jak zza jednej z rabatek wytoczył się wyjątkowo kulisty volus, drellka uśmiechnęła się odrobinę szerzej. Wymamrotawszy w odpowiedzi powitanie, zaciekawiona spojrzała na wyraźnie zafrasowaną czymś Asaię. Odwróciwszy się za jej przykładem, dostrzegła pędzącego na przykrótkich nóżkach volusa. W tym momencie bardzo przypominał jej spasione zwierzątko, które ludzie nazywali chomigiem... może chemikiem? Nie była pewna, choć widok był co najmniej zabawny. Po chwili jednak ponownie pół biegła u boku Asai, uśmiechając się z iskierkami w brązowych kręgach oczu. Wchodząc do korytarza, na którego końcu umieszczono windę, Ajia przez chwilę miała wrażenie jakby pomyliła bloki. Moment później, zaczęła jednak dostrzegać niewielkie różnice, które zburzyły tą iluzję; inne rośliny, brak znajomego pęknięcia na ścianie, czy obrazek wiszący przy drzwiach; wszystko to mówiło, ze jest tu pierwszy raz. Wsiadając do windy, zajęła miejsce w prawym rogu, optycznie najbardziej oddalonym od drzwi. Słysząc muzykę, Ajia na chwilę przymknęła oczy, stukając prawie bezgłośnie palcami o poręcz w rytm muzyki. Po chwili powiedziała:
-U mnie niestety tego nie nie ma... w sensie muzyki. W sumie całkiem przyjemny dodatek, choć z czasem może być irytujący... szkoda że nie znam autora. Przeważnie nie mam czasu słuchać muzyki... chyba że w klubie, albo tak jak teraz. -westchnęła-Szkoda... a przynajmniej tak mi się wydaje.
Spokojne tony, jakie wydobywał z siebie nieznany jej instrument, wywołały u niej kapkę melancholiczny stan. Z lekka nostalgią, przypominała sobie niektóre z wydarzeń z przeszłości... przez chwilę znowu stała w niewielkim pokoju na Kahje, spoglądając w gwiazdy. Wyglądały zupełnie inaczej niż niebo na Cytadeli, o czym miała się dowiedzieć za parę dni. To była jej ostatnia noc na ojczystej planecie... Z łóżka, z którego wstała dobiegł cichy szelest pościeli, gdy jej siostra przewróciła się odsłaniając nieświadomie nogę. W momencie Ajia poczuła na odkrytej skórze delikatny powiew chłodnego i wilgotnego powietrza z zewnątrz. Matka często upominała ją by nie siadała przy oknie, jednak teraz nie miało to znaczenia... Choć nie spotkało jej tutaj prawie nic dobrego, czuła dziwne napięcie, które nie pozwalało jej zasnąć. Dziwne, zawsze zdawało się jej, że będzie się cieszyła tego dnia, a gdy przyszło co do czego... sama już nie wiedziała. Westchnąwszy, oparła brodę na ramionach i zapatrzyła się w niebo... Ocknąwszy się z tej krótkiej retrospekcji, usłyszała ciche pikanie, oznajmiające dojechanie na wybrane piętro. Westchnąwszy cicho, odepchnęła się od ściany i ruszyła w ślad za asari. Uśmiechnąwszy się do niej, gdy ta skinęła na nią ręką, weszła do środka. Stanęła w dosyć sporym pokoju, łączącym w sobie aneks kuchenny, jadalnię i pokój dzienny. Jak na gust Aji wszystko było odrobinę nazbyt ascetycznie, choć parę drobiazgów ocieplało klimat tego pokoju. Nie odwracając wzroku, za przykładem towarzyszki rozpięła magnetyczne zamki w butach i już po chwili musiała się powstrzymywać by nie podskakiwać na lodowatej, kamiennej posadzce. Zupełnie zaabsorbowana rozglądaniem się, podążyła za Asaią w tempie pozwalającym tej na ewentualne pozbycie się niechcianych przedmiotów. Po chwili jednak drellka stanęła przy jednej z kanap i poczekała aż właścicielka mieszkanka wróci. Wolała niczego nie ruszać, pod jej nieobecność... w końcu była tu gościem. Słysząc jej słowa, uniosła kąciki ust w przyjaznym uśmiechu i powiedziała cicho:
-Ładnie tu... naprawdę. Przyjemne mieszkanko...-westchnęła, po czym dodała, widząc jak ta wchodzi po schodach- Dobrze... posiedzę sobie tu.
Potarłszy ramiona, zaczęła powolutku spacerować po pokoju, przyglądając się wszystkiemu. Nie rozumiała kapkę, czego miała się niby wstydzić jej towarzyszka. Całe mieszkanko zdawało się wręcz sterylnie czyste i schludne, jakby wyjęte z obrazka. Idąc, ściągnęła z dłoni rękawiczki i schowawszy je do wewnętrznej kieszeni płaszcza, zaczęła muskać opuszkami palców niektóre przedmioty, by móc poczuć ich fakturę. Dla innych mogłoby się to wydawać dziwne, czy wręcz nachalne, jednak Ajia lubiła nie tylko widzieć ale i "czuć" przedmioty które ją otaczały. Zatrzymała się na chwilę przy trzech fotografiach zawieszonych nad czerwoną roślinką. Przekrzywiwszy lekko głowę, przyjrzała się pierwszej z nich, przedstawiającej dwie asari, pozornie ze sobą nie spokrewnione. Drellka prawie natychmiast rozpoznała Searę, a po chwili namysłu doszła do wniosku, że druga kobieta, zdecydowanie starsza była matką jej towarzyszki. Są prawie tak różne, jak ja i Akia... dziwne, choć chyba nie aż tak jak się wydaje...pomyślała przenosząc wzrok w dół. Dosyć spory obrazek przedstawiał ze wszystkimi detalami fregatę asari. Przyglądając się bliżej nie dostrzegła nic więcej, choć obrazek wydawał się jej wyjątkowo ważny, przy czym było to raczej instynktowne przeczucie, niż spostrzeżenie. Ostatnia fotografia przedstawiała Asaię i jakiegoś drella, w dosyć intymnej pozie. Przez umysł dziewczyny przebiegła myśl, że wyglądają ślicznie, jednak po chwili się zasępiła. Możliwe, że dlatego Asaia zaczęła badać zespół Kaplera... wyjaśniałoby to również te nieliczne, smutne spojrzenia i ton głosu. Ajia poczuła ukłucie żalu i współczucia, dla towarzyszki. Choć wątpiła, by jego okazanie jakoś pomogło, być może poza oskarżeniem jej o wścibskość, to nadal nie zmieniało to realności tego uczucia. Odsunąwszy się od ściany, drellka potarła ramię, w bezsilnej próbie odgonienia od siebie myśli od siostrze. Nie widziała jej od paru dni, a dopiero teraz zaczęła myśleć co się z nią dzieje. Czuła się winna, a dodatkowo zmartwienie pogłębiało ten stan. Dopiero myśl, że jej nagłe pojawienie się, tylko zirytowałoby jej druga połówkę, powstrzymała ją przed nagłym opuszczeniem mieszkania Asai. Westchnąwszy usiadła na jednym z foteli i nie wiedząc za bardzo co robić zaczęła czytać książkę na datpadzie. Nie lubiła za bardzo kryminałów, już dosyć miała ich na co dzień. Mimo to lektura okazała się na tyle wciągająca by pochłonąć drellkę na prę następnych minut...