W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

30 lip 2014, o 21:51

Obrazek
Candy jest standardowym wodorowo-helowym gazowym olbrzymem o wyjątkowej różowej barwie. Samotna planeta okrąża potrójny układ dwóch żółtych karłów i błękitnego olbrzyma w okresie trzydziestu ziemskich lat. Niestety ładny kolor nie okazał się wystarczający by zapewnić dłuższe zainteresowanie planetą. Położona na krańcu gromady była zbyt daleko by móc służyć jako punkt rozładowywania napędu masy, a jej czternaście księżyców okazało się być wyjątkowo ubogie w cenne surowce.
Mimo iż oficjalnie żadna korporacja nie prowadzi wydobycia skromnych złóż Candy to co jakiś czas pojawiają się doniesienia o statkach zmierzających w stronę układu.

Planeta wzięła swoją nazwę od stwierdzenia odkrywcy iż wygląda jak gigantyczny cukierek.

Obrazek

Tajna placówka Zaćmienia założona na jednym z księżyców Candy realizuje projekty związane głównie z infiltracją i szpiegostwem przemysłowym. Okazjonalnie pełni również funkcję poligonu doświadczalnego dla wynalazków opracowanych przez inżynierów organizacji a także bazy wypadowej dla misji w przestrzeni Rady.
Obecnie obiektem dowodzi Andrew Cole były porucznik oddziałów N2.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

31 lip 2014, o 21:16

Dwa dni, które Ananthe, Marcus i Ven spędzili w tajnej placówce Zaćmienia w układzie Kadal obfitowały w różne, mniej lub bardziej przyjemne doświadczenia. Te drugie dotyczyły zwłaszcza quarianki, której organizm postanowił dobitnie pokazać jej co myśli o faszerowaniu go różnymi podejrzanymi chemikaliami. Dość rzec, że otoczona czuła opieką Ven Anannthe przechodziła właśnie najzwyklejszy detoks, mając zapewne nadzieję na odzyskanie formy zanim wywiozą je na tę podejrzaną planetę, której w normalnych warunkach unikałaby jak ognia.
Z kolei Marcus, jak przystało na domniemane go mistrza pilotażu, spędził przyznany mu czas na testowaniu możliwości wypożyczonej korwety wykonując kolejne rundki wewnątrz układu. Wiele rzeczy można było powiedzieć o kliencie, ale na pewno nie można było mu zarzucić oszczędzania na przygotowaniach do misji. Gdy tylko najemnik postawił stopę na pokładzie nie mógł nie zauważyć, że statek wręcz lśni nowością. Wnętrze było czyściutkie, bez najmniejszego śladu zużycia na sprzętach a sama jednostka latało gładko jak rozgrzany nóż wchodzący w masło. Doświadczone oko mogło ocenić wiek statku na nie więcej niż kilka miesięcy.
Gdy przychodziło do uporządkowania wiedzy o współpracownikach zarówno Ananthe jak i Marcus mogli pochwalić się połowicznym sukcesem. Milczący batarianin Dago Barsha był bardziej zainteresowany czyszczeniem i modyfikowaniem swojej Wdowy niż nawiązywaniem przyjaźni ze „szczeniarnią, która nie wiadomo czy tam przeżyje pięć minut”. Po pozbawionym jakichkolwiek oznaczeń pancerzu można było rozpoznać iż to właśnie on jest „osobą z ramienia klienta”, o której wspomniała Selena.Z drugiej strony salariański haker Kalan Sayat okazał się niezwykle gadatliwy. W jego niekończących się przemowach można było wyraźnie wyczuć uwielbienie dla Zaćmienia, które wedle jego słów wykupiło go z Czyścca gdzie odsiadywał wyrok za uszczknięcie co niego z kont bankowych obywateli jego rodzinnej kolonii. Parię T'Udani, wyniosłą prawdopodobnie około dwustuletnią asari a zarazem dowódcę ich misji, widzieli tylko raz w trakcie zapoznania, potem zniknęła im z oczu prawdopodobnie zajmując się przygotowaniem do odlotu.
Wieczorem drugiego dnia pobytu w bazie cała szóstka została wezwana do jednej z sal konferencyjnych. Po przybyciu na miejsce ich oczom ukazał się leżący na stole pancerz oraz pojemnik przypominający dwulitrowy termos z rączką. Oba przedmioty były w tym samym kolorze co statek, najprawdopodobniej oznaczało to iż jest to naturalny kolor chroniącego ich stopu. Gdy tylko najemnicy zebrali się wokół stołu gospodarz, starszy wyglądający na naukowca człowiek, natychmiast przystąpił do wyjaśnień.
- Zebraliśmy się tu na małe szkolenie BHP - oznajmił pomijając wszelkie zwroty grzecznościowe. - Zacznijmy od pancerza; nie muszę wam mówić jak ważne jest sprawdzenie szczelności po założeniu? - tu spojrzał przelotnie na Ananthe – W przypadku tego pancerza nie wybiegacie ze statku zaraz po jego założeniu, jeśli to zrobicie Zaćmienie straci kilkaset tysięcy kredytów i pracownika, a tego byśmy nie chcieli prawda? - zapytał retorycznie - Musicie zaczekać, że wizjer wewnątrz hełmu da znak, że wszystkie obwody zostały uruchomione. Nie będę zanudzał was technicznym wyjaśnieniem, ale sam stop nie wystarczy, żeby was ochronił musi przepływać przez niego impuls elektryczny o określonej częstotliwości. Poszycie statku czerpie moc z reaktora fuzyjnego, wasze pancerze natomiast czerpią moc z baterii omniklucz, nie martwcie się naprawdę nie potrzeba jej aż tak wiele. Omniklucz umieszczacie tu – wskazał cienki pasek pancernego szkła na nadgarstku pancerza – o ile nie chcecie żeby coś go pożarło. Broni niestety nie można wykonać z tego stopu, zbyt szybko się przegrzewa nawet mimo pochłaniaczy. Na szczęście ochrona placówki będzie miała ten sam problem – dodał na pocieszenie.- Wyposażyliśmy pancerz w hermetyczne kieszenie na różnego rodzaju „premie” - powiedział mając zapewne na myśli zdobyczny sprzęt. Po czym sięgnął po „termos” - Tu umieścicie próbki. Po umieszczeniu ich w środku mechanizm natychmiast stopi zamknięcie zwiększając hermetyczność – w jego głosie zabrzmiała duma z pomysłu na jaki wpadł on i jego współpracownicy. - Jakieś pytania?
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

4 sie 2014, o 16:57

Układ Kadal, w Otchłani Dzierzby gdzie wylądowali nie był zbyt popularną i uczęszczaną na szlakach częścią tego kawałka kosmosu. Nie było to jednak coś, co mogło interesować Marcusa... choć oczywiście nie omieszkał zapamiętać ważniejszych dla niego tutaj szczegółów - patrole, ośrodki kontrolne, możliwe przeszkody w przelocie. Ot nawyk pilota z przemytniczego szlaku. A potem dorwał w swoje ręce tą małą korwetę, którą mieli dotrzeć na miejsce. Nówka, nie przelatana, niczym prosto ze stoczni czy tuż po przejściu testów pilotażowych. A to oznaczało, że choć mogła latać świetnie, to ciągle nie była naprawdę przetestowana na prawdziwych warunkach. Dlatego też podczas tych kilku przelotów po systemie robił z tą korwetą co chciał - wszelkie możliwe akrobacje i przeciążenia, których zwykle nie powinno się robić. Wolał wiedzieć na co stać tą jednostkę zanim wyruszą w tą niezbyt bezpieczną podróż.
Reszta załogi - batarianin, salarianin i asari. Przydupas klienta, który najwidoczniej uważał, że nie należy bratać się z resztą. Były więzień Czyśćca, najwidoczniej ciągle nie mogący dojść do siebie po opuszczeniu swej klatki. Oraz dumna asari, której jakby nie było. Marcus szedłby w zakład, że ta trójka choć miała współpracować razem przy przejmowaniu towaru, najwidoczniej nigdy ze sobą nie pracowała a to oznaczało porażkę całej misji z powodu braku koordynacji i wzajemnego zaufania co do wykonywanych poszczególnych punktów zadania.
Odprawa i szkolenie bezpieczeństwa. W końcu mieli okazję spotkać się wszyscy razem i na dodatek usłyszeć parę dobrych wiadomości. Brak broni, omni-klucze w bezpiecznych pojemnikach, termos na próbki. Przynajmniej nie wyskoczyła z pomysłem zagarnięcia dla siebie czy też jakiegoś podziału ewentualnych zdobyczy.

- Macie jakiś plan po tym jak wyląduje na miejscu? Bo z tego co widzę nie współpracowaliście we trójkę wcześniej ze sobą, a to oznacza kłopoty przy koordynacji działań i zapewne sporą improwizorkę. - Marcus sam sięgnął bezceremonialnie po termos by obejrzeć go sobie dokładniej nim go odstawił na stół. - Nie posiadacie planów placówki ani informacji dotyczących tamtejszej liczby pracowników. Jak również jak bardzo mamy przerąbane podczas dolotu. Zatem pytanie do ciebie Dago - jeśli uznam że przelot na planetę wskutek blokady i ilości jednostek przeciwnika jest zbyt niebezpieczna i zadecyduję o przerwaniu misji czy będziesz miał jakieś obiekcje. Podejmowałem się różnych do tej pory naprawdę szalonych przewozów, ale ten biorąc pod uwagę po co lecimy, jest zapewne najgorszy do tej pory w moim życiu.
Przemytnik przeszedł parę kroków i siadł na jednym z krzeseł zwracając się teraz ze słowami do salarianina.
- A ty Kalan, jak jest z tobą? Będziesz w stanie dać mi w miarę bezpieczny nasłuch na komunikację patroli krążących po tym systemie oraz możliwość wprowadzenia fałszywych odczytów na ich radary? Przyda się też dobre zamieszanie w razie czego przy zagłuszaniu ich komunikacji, gdyby zaszła taka potrzeba.
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

8 sie 2014, o 21:00

Dwa dni, tyle wystarczyło by drobna quarianka uznała, że poczuła czym jest piekło, a przynajmniej jego przedsionek. Idąc do sali odpraw, zastanawiała się, jak mogła tak nisko upaść. Niczym przez mgłę pamiętała co się działa. Wiedziała tylko, że odleciała gdzieś w połowie drogi do układu, w trakcie skoku przez przekaźnik. Potem była tylko ciemna plama bólu, do której wolała nie wracać. Zresztą, wystarczyły jej spojrzenia Ven, by wiedzieć że było paskudnie. Gdy teraz na to patrzyła, powoli stawiając kolejne kroki, nie do końca pojmowała co nią powodowało. Zresztą, czy miało to już jakieś znaczenie? Właśnie miała lecieć do jego serca. Prawie nie wierzyła, że to robi. To wszystko... po prostu nie miało dla niej sensu. Mimo to wiedziała co musi zrobić, co jest konieczne jeśli świat, w którym żyła miał nadal pozostać jako tako cały. Przodkowie, dlaczego to wszystko zawsze musi być tak cholernie pogmatwane? Mruknęła w myślach, zajmując swoje miejsce obok Marcusa. Spoglądając na swoich "towarzyszy broni" miała gorzej niż mieszane uczucia. Nie była rasistką, zresztą byłoby to raczej zabawne, w wypadku jej rasy. Nie lubiła jednak mrukliwych batarian; bardzo nie lubiła byłych przydupasowatych-batarian, a już najmniej lubiła batarian z wielkimi giwerami. Problem tym, że kupa mięsa przed nią prezentowała sobą wszystkie te cechy. Wolała nawet nie myśleć, że będzie musiała choć chwilę spędzić z nim na jednym pokładzie. Jak dla niej, mógł się ulotnić przez luk odprowadzający popiół. Salarianin... z jednej strony był więźniem, z drugiej strasznym gadułą. Mógłby być sympatyczny, gdyby nie prawie boska cześć jaką darzył Zaćmienie. Czy tylko ja wiedziałam w jakie gówno się pakuję? To pytanie nie opuszczało jej, od momentu gdy się zaciągnęła i wykonała pierwszą misję. Na dokładkę miała asari, o której nie wiedziała prawie nic, poza tym, że chyba rozmowa z podwładnymi była poniżej jej godności. Nie ma to jak dobry dowódca... tak otwarty i rozmowny. Pokręcił tylko głową, okrytą hełmem. Przynajmniej co do jednego quarianka mogła być zadowolona. Przez cholerne zatrucie zrzucił tych parę kilo, które jakimś cudem udało się jej przybrać od "lepszego" życia. Albo dopiero teraz zauważyła efekty ostatniego miesiąca. Westchnąwszy, zaczęła słuchać naukowca. Zachowanie szczelności pancerza i kombinezonu, było pierwszym czego uczył się quarianin, gdy wszedł w wiek dorosły. Wątpiła, by w całym układzie był ktoś znający się na tym lepiej od niej. Nie była to czcza duma, jedynie stwierdzenie oczywistego faktu. Co do stopu i ich działania... cóż, jeśli znajdzie się okazja, Flota dostanie całkiem ładny zestaw informacji i danych technicznych na ich temat. Był to jednak problem mniej niż drugorzędny. Najgorsze okazało się jednak to, co powiedział mężczyzna chwilę później. Jak to na wszystkie latające wraki tego świata bez broni? Miała wręcz ochotę zapytać. Mieli być bezbronni na najgorszym zadupiu galaktyki? Myśl Ann, myśl... mruknęła w myślach. Potrafiła tylko jedno, poza strzelaniem. Noże. Zabawne, że tak anachroniczna umiejętność miała się jej przydać. Termos na próbki nie zdał się jej niczym niezwykłym, ot kolejnym pojemnikiem laboratoryjnym. W końcu odezwała się cicho, acz słyszalnie. Głos miała spokojny, nogi skrzyżowane, a ręce założone na piersiach.
-Skoro mamy pozostać bez uzbrojenia w postaci broni palnej, to czy możliwe jest wykonanie noży do rzucania? Albo bagnetu, czy czegoś większego, do walki w zwarciu? Jeśli Ci na dole nie wpadli na podobny pomysł, może to nam dać znaczącą przewagę nad nimi. Chciałabym te wiedzieć jaki rodzaj atmosfery jest obecny na dole, a także na jak silne uderzenia powietrza, a więc również niesionego przezeń "piasku" musimy liczyć. Poza tym co powiedział mój przedmówca.-skinęła w stronę Marcusa.-Jak ma się również sprawa z danymi na jakie możemy natknąć się na dole, niedotyczącymi bezpośrednio piasku. Czy traktowane są jako "premia", czy też obowiązuje je dodatkowe obostrzenie?
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

10 sie 2014, o 20:54

- Nasi naukowcy pracują już nad nożami bojowymi wykonanymi z tego stopu, będą czekały na waszą szóstkę w ładowni korwety. Gdybyśmy mieli więcej czasu być może udałoby się zaprojektować wyrzutnię harpunów, niestety w tej chwili jedynym co możemy wam zaproponować jest sprzęt do walki w zwarciu – usłyszała Ananthe w odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie -
Planeta ma azotowo-tlenową atmosferę i znajduje się w ekosferze, więc prawdopodobnie kiedyś występowało na niej życie. Normalne życie – poprawił się, najwyraźniej nie uznając piasku za formę życia – Jest wysoce prawdopodobne, że występują tam wiatry, ale nie ma wątpliwości, że placówka musi być w jakiś sposób zabezpieczona. Co do danych – zamyślił się na chwilę rozważając poruszoną przez quariankę kwestię – Możecie zrobić sobie kopie plików niedotyczących piasku – odpowiedział wreszcie – ale wszystkie oryginalne nośniki lub zapisy mają trafić do Zaćmienia.
„Termos” był walcem o średnicy około dwudziestu centymetrów i wysokości czterdziestu. Poza grubymi na centymetr ściankami z zielonkawego metalu pustą przestrzeń wypełniał walcowaty pojemnik z materiału przypominającego pancerne szkło. Wieczko, prawdopodobnie mieszczące źródło zasilania pojemnika otwierało się dość lekko by po puszczeniu przez Marcusa gwałtownie się zatrzasnąć. Mimo dokładnego obejrzenia przedmiotu najemnik nie znalazł żadnej klapki ani niczego, co mogłoby umożliwić mu dostanie się do wnętrza mechanizmu. Z tego co zdołał zauważyć na szczycie pojemnika znajdowała się, w tej chwili osłonięta, delikatna szklana rurka biegnąca idealnie dookoła wlotu „termosu”. Pilot mógł się założyć, że znajdująca się w niej substancja miała posłużyć do stopienia ze sobą obu części pojemnika gdy już umieszczą w nim próbkę. Trudno było ocenić wagę całości, ale jeśli Marcus miałby zgadywać oceniłby ją na trzy może cztery kilogramy.
-Tylko jeśli przekonasz mnie, że faktycznie jesteśmy bez szans – odpowiedziała, prawdopodobnie nie do końca zadowolona z nadrzędnej roli Marcusa w trakcie przylotu i odlotu – Chcę dostać te kredyty, ale nie mam zamiaru ginąć za przegraną sprawę. - Tu spojrzała z ukosa na batarianina zajętego studiowaniem budowy kombinezonu. - Wybacz kochany, ale umierania dla zysku twojego pracodawcy nie było w mojej umowie o pracę. -W odpowiedzi batrianin łypnął na nią nieprzyjemnie obiema parami swoich oczu. Jego milczenie mogło powiedzieć Marcusowi i Ananthe więcej niż tysiąc jego słów; czterooki prawdopodobnie nie mógł doczekać się momentu kiedy przestanie obowiązywać umowa zawarta przez jego mocodawcę. Jednak w chwili obecnie, podobnie jak para najemników, nie miał innego wyboru jak wykonywać rozkazy wyznaczonych do tego osób. - Z drugiej strony – przeniosła uwagę na Marcusa przyglądając mu się badawczo – czy jeśli ja zdecyduję, że twoja obecność podczas szturmowania bazy jest niezbędna to wykonasz rozkaz?
Od konieczności natychmiastowej odpowiedzi na pytanie asari uratował pilota Kalan.
- To będzie możliwe. - odpowiedział szybko, z lekkim drżeniem głosu zdradzającym niepewność – Zakłócenie radarów będzie problemem. Prawdopodobnie będę mógł zrobić to tylko na jednostkach znajdujących się w zasięgu naszych nadajników. Na dole będę mógł zakłócić komunikację satelitarną z kordonem, ale konieczne będzie znalezienie anteny. - powiedział ledwie robiąc przerwy na oddech.
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

11 sie 2014, o 11:28

Taak, zapowiadało się ciekawie. Asari już darła koty z batarianinem, choć w jednym była zgodna z myślami Marcusa - nie ginąć za kredyty jakiegos korporacyjnego dupka, który się obłowi na tym towarze. Nie w smak oczywiście było takie podejście Dagowi, ale będzie musiał przejść z tym do porządku dziennego, albo zdarzy mu się nieprzyjemny wypadek podczas lotu. Przynajmniej salarianin zdawał się zachowywać neutralną i bardziej zawodową formę komunikacji, jasno przedstawiając swoje możliwości w odpowiedzi na pytania przemytnika. Mogło to sprzyjać późniejszemu porozumieniu w razie konieczności.

- Jeśli zdecydujesz, że moja obecność jest bardziej niż wymagana na powierzchni a nie tylko za sterami to ruszę z pomocą. - odezwał się w końcu Marcus po dłuższej chwili w odpowiedzi na pytanie asari, wytrzymując jej badawcze spojrzenie i odpowiadając jej swoim chłodnym wzrokiem. Odwrócił w końcu leniwie głowę w kierunku batarianina by kontynuować swą wypowiedź, również skierowaną częściowo do błękitnoskórej dziewczyny - Ja też nie mam zamiaru ginąć w imię jakiegoś nieznanego pracodawcy, byle tylko mógł on dorwać w swoje ręce ten zabójczy piasek. Ten kto mnie zna wie na jakie numery i trasy do tej pory się zgadzałem i jakie wykonywałem loty z ładunkami na moim starym "Pętaku". Tutaj jest lot niemal w ciemno i zdamy się na moje doświadczenie w tej kwestii gdy tam dotrzemy. Zrobię wszystko co się da abyśmy niezauważeni wylądowali na planecie, a jak tego dokonam i którą trasą to zrobię to dowiecie się podczas lotu. Nie zaryzykuję wpadki przez wyjaśnianie wam całego planu jeszcze zanim wyruszymy, a zaufanie to ostatnio towar deficytowy.
Tak zaufanie, na to ta ekipa uderzeniowa musiała zasłużyć by Marcus mógł ich obdarzyć swoim. Mogli się wkurzać na brak wiedzy odnośnie trasy przelotowej, ale nie miał zamiaru nagle zmieniać swych przyzwyczajeń z powodu ich widzimisię i żądań. W tej chwili było mimo wszystko zbyt duże ryzyko zdrady. Może i było to trochę paranoiczne podejście do tematu, ale Marcus nie chciał ryzykować.

- Ściągnij zatem potrzebne oprogramowanie do zakłócania, jeśli trzeba zdobądź je z tej bazy by zwiększyć zasięg naszego nadajnika. Tylko pasywne środki namierzania i wykrywania z naszej strony, zero aktywnych dla zmniejszenia ryzyka ujawnienia naszej obecności. Skoro jesteś specem od tego liczę na twoje umiejętności i mam nadzieję, że jesteś w tym równie dobry jak w szybkim mówieniu. - odezwał się na koniec do salarianina. Wykorzystanie wszystkich atutów jakie miał pod ręką Marcus musiało mu pomóc zdobyć to zwycięstwo w misji. Przynajmniej miał taką nadzieję.
Nie podobało mu się to, że nie mogli używać broni palnej w razie walki ale zadowolony był z tego, że dotyczyło to również drugiej strony. Mógł przynajmniej używać bez problemów swojej biotyki a to powinno aż nadto wystarczyć w razie problemów. Jasno też była wyjaśniona sprawa wszelkich danych jakie mogli zdobyć, zatem kolejna okazja do zarobienia na boku. Wszystko oczywiście zależało od tego, że pójdzie im dobrze i gładko lądowanie - czyli początkowa, najgorsza faza całej misji...

- Kiedy startujemy? - spytał na koniec spoglądając na wszystkich.
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

12 sie 2014, o 17:15

Quarianka westchnęła cicho i przełożyła nogę z nogi. Gdyby była człowiekiem, pewnie potarła by teraz skroń, a tak mogła najwyżej przetrzeć szybkę od wizjera. Nie lubiła siedzieć w kombinezonie, a spędziła w nim całe życie. Ot jej zabawna przypadłość. Nie ma czego żałować, póki się tego nie poznało. Westchnęła ciężko. Gdyby tylko poznanie wystarczyło, nie byłoby tak źle. Ona odczuwała brak rzeczy, o których jedynie czytała, albo słyszała. Jakby zawsze miało być jej mało. Chyba się w złych czasach urodziłam, o złej porze. Mruknęła do siebie pod nosem, tak, iż nikt nie mógł tego dosłyszeć. Dla odmiany lubiła marudzić. Tylko tyle miała, ot ponarzekać sobie i mieć nadzieję że będzie lepiej. Gdyby tylko miała jeszcze pod ręką butelkę whiskey. Przynajmniej jednak miała dostać nóż. Mając nóż, będzie mogła zdobyć whiskey. Tak, to był krok do osiągnięcia choćby chwilowej satysfakcji. Potem jeszcze tylko pozbyć się pewnej planety, odebrać zapłatę i zniknąć gdzieś na rok, czy dwa. Uśmiechnęła się rozbawiona tokiem własnych myśli i postukała trzema palcami o kolano. W końcu i tak była żywym trupem, więc chyba nie było sensu w martwieniu się o bycie alkoholiczką? Tymczasem rozmowa szła dalej. Atmosfera tlenowo azotowa. Nie było to nazbyt pomocne. Ewentualna dekompresja ośrodka badawczego mogła okazać się nie tak zabójcza jakby pragnęła. Podobnie sprawa miała się z rozszczelnieniem cudzych kombinezonów. Nim piasek zdąży kogokolwiek i cokolwiek zjeść, sama może oberwać. Nie wspominając o tym, że ośrodek pewnie został zabezpieczony. Mimo to miała przynajmniej czego posłuchać, a raczej poobserwować. Wyraźnie było widać, że ani batarianin, ani jej nowa szefowa nie są zbytnio zachwyceni koniecznością współpracy. Jeśli miała do tej pory złudzenia, że przelot będzie najgorszy, właśnie się ich wyzbyła. Wszystko po równi miało stać na jednakim, paskudnie gównianym poziomie. Cóż, zawsze może być jeszcze gorzej, prawda? Przynajmniej pilota mieli sprawnego, tyle sama wiedziała. Może... mogłaby mu zaufać na tyle by wtajemniczyć go w swój "mały" plan? Zdawał się uczciwy, a w każdym razie na tyle, by nie handlować niewolnikami. Pytanie tylko na ile to wszystko było szczere. W sumie, będzie miała okazję się przekonać, czyż nie? A na razie, skoro nikt jej o nic nie pytał mogła spokojnie słuchać. W końcu była na samiutkim dole hierarchii dowodzenia.
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Otchłań Dzierzby>Kadal>Candy>Tajna placówka Zaćmienia

31 sie 2014, o 14:15

-Ależ proszę bardzo. - Paria nie wyglądała na poruszoną wypowiedzią Marcusa, albo jedynie dobrze maskowała targające nią emocje. - Jeśli tylko dowieziesz nas na tę zabójczą piaskownicę w jednym kawałku to możesz sobie nawet kręcić beczki i tańczyć na rurze. Po prostu każdy z nas niech pilnuje swojej części zadania, dzięki temu może uda nam się wyjść cało z tego całego gówna. A w gorsze nie wdepnęłam w całej mojej karierze. - asari najwyraźniej podzielała zdanie większości na temat przydzielonej im misji. - Wyruszamy jutro rano – jakby od niechcenia odpowiedziała na pytanie pilota – Kalan nie zapomnij odebrać swojego omniklucza z laboratorium – zwróciła się do salarianina – udało im się dodać te modyfikacje, o które prosiłeś. - Nie wiem jak wy, ale ja zamierzam wykorzystać te ostatnie kilka godzin na sen. Kto wie kiedy znowu będzie okazja.
To mówiąc, nie kłopocząc się wyjaśnieniem jakie modyfikacje zamówił salarianin, wyszła z pomieszczenia.

Kiedy następnego dnia, po nawet jadalnym posiłku w tutejszej stołówce, grupa uderzeniowa stawiła się na statku starannie zapakowane kombinezony czekały już na nich w ładowni jednostki. Projektant statku przewidział nawet możliwość przydzielenia do załogi quarianina gdyż tuż przy kajutach załogi znajdowało się niewielkie pomieszczenie, które w razie potrzeby można było całkowicie wysterylizować. Kolejną niespodzianką była leżąca na stale w mesie podłużna walizka zawierająca sześć ułożonych w rzędzie, długich na trzydzieści centymetrów noży bojowych. Wszystkie, podobnie jak kombinezony i pojemniki, miały ten sam zielono-niebieski kolor. Przezorny konstruktor umieścił na swoich dziełach, niczym wisienkę na torcie, niewielką karteczkę z jednym zdaniem:
„Przekręcenie rączki włączą zasilanie” i niżej drobnymi literkami „Powodzenia”
- Witam na pokładzie panie deSilva – rozległ się znany już Marcusowi głos Danielle, pokładowej WI. - Czy mam rozpocząć procedurę startową?

Wróć do „Galaktyka”