Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Matthew Franciszek Tarczansky

25 lis 2014, o 00:55

Trzeba się zmieniać by jakim jest się pozostać
Ciągle się zmieniam i tą samą mam postać...
AWT/909369-D
MIANOMatthew Tarczansky
DATA UR.27.05.2154r
MIEJSCE UR.San Francisco, USA, Ziemia
RASACzłowiek
PŁEĆMężczyzna
OBYWATELSTWAZiemskie
SPECJALIZACJAInżynier
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczność galaktyczna
ZAWÓDMechatronik okrętowy, lider Mobilnej Jednostki Serwisowej RC-1690

Wyższe techniczne, ukończone studia na kierunku mechatroniki okrętowej w Wyższej Akademii Technicznej w Chicago

Apartament 36D, Jefferson Park, wieżowiec mieszkalny 99D na ul. Milwaukee
Fergusson Engineering dba o tężyznę fizyczną swoich pracowników i w przypadku Matthew jest ona przeciętnie wysportowana. Związku z tym, że musi korzystać z siłowni i ciężko pracuje podczas kontraktów jego mięśnie są wyraźnie zarysowane. Szczególnie w miejscach takich jak ramiona i przedramiona. Ma ostre rysy twarzy, które sugerują raczej, że nie jest dość przyjemnym w kontakcie mężczyzną. Szeroka szczęka, wyraźnie zaznaczone kości policzkowe i szeroki, prosty, lekko zadarty w górę nos. Zarost to zwyczajna zadbana bródka i baczki, rzecz jasna w kolorze włosów. Ubiór to spodnie baggy różnego rodzaju, luźne koszulki i bluzy – najczęściej obuwie sportowe. Nietrudno zorientować się, że jest częścią pozornie bezwartościowej i idiotycznej kultury hiphopowej. Podczas wykonywania prac serwisowo-remontowych ubiera się jednak w strój, który spełnia wszystkie protokoły bezpieczeństwa Fergusson Engineering. Kombinezon roboczy, ochronniki słuchu, czapka z daszkiem, pas z przeróżnymi narzędziami, buty ze stalowym podnoskiem, nagolenniki, rękawice robocze oraz maska przeciwpyłowa wraz z zasobnikiem tlenowym.
Wzrost i waga: 185 cm, 95 kg
Skóra/karapaks: Biała, lekko szorstka.
Oczy: Ciemnobrązowe.
Włosy: Czarne, krótko przystrzyżone, początki łysienia w postaci zakoli.
Znaki szczególne: Srebrny łańcuszek na szyi.
Jest to człowiek niezwykle radosny, otwarty i towarzyski. Optymistycznie patrzy w przyszłość i przeszłość, bowiem wychodzi z założenia, że nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło. Wynika to raczej z tego, że nie miał za sobą specjalnie ciężkich przeżyć, które diametralnie zmieniłyby jego podejście do życia. Doskonale zdaje sobie sprawę, że kilka podjętych przez niego decyzji było głupich, ale nie uważa ich za porażki, a raczej za ważne nauki. No cóż, bez wątpienia jest to kwestia podejścia. Przez większość znajomych jest uważany jako dusza towarzystwa z niewyrafinowanym poczuciem humoru i niewyparzonym językiem. W większości przypadków można to odebrać jako zalety, bowiem jest szczery do bólu i woli powiedzieć najgorszą prawdę (najczęściej obróconą w żart), niż najsłodsze kłamstwo. Ze swoim podejściem najprawdopodobniej nie sprawdziłby się jako agent wywiadu. Jest uzależniony od kofeiny i nikotyny. Z tym drugim jednak stara sobie radzić przy pomocy terapii tzw.: e-papierosem, co przynosi kiepskie skutki, bowiem nadal potrafi wypalić kilkanaście papierosów dziennie. Jeśli ktoś będzie miał okazję zastać go przy pracy musi wiedzieć o jednym. Jest perfekcjonistą i wkłada wykonywane zadanie całe swoje siły i nie wypada mu wówczas przeszkadzać. Jest wówczas bardzo skupiony i wybicie go z rytmu powoduje wybuch...Jest bowiem cholerykiem i to bardzo mocnym, łatwo go wyprowadzić z równowagi. Jego gniew jest krótki, ale za to intensywny. Dlatego nie warto go zaczepiać, ponieważ może się to źle skończyć (Dla kogo? To już zależy od gabarytów i umiejętności oponenta). Jego poglądy polityczne? Co tu dużo mówić...Dość nieprzychylnie wypowiada się na temat Przymierza i zdarza mu się nazwać ludzkość ciemnogrodem. Najbardziej jednak nie przepada za Cerberusem, ma ich za „pierdolonych rasistów”, „kretynów z zapleczem pieniężnym” i „zajebanych ciuli”. Skąd te poglądy? Uważa, że integracja z rasami obcymi jest konieczna do osiągnięcia lepszego dla ludzkości, a zwalczanie ich i pogarszanie reputacji rasy ludzkiej raczej nie przybliża do osiągnięcia tego celu. Można zatem powiedzieć, że nie lubi nikogo, kto wyżej sra, niż dupę ma – a większości przypadków tak właśnie jest. Podsumowując: jest to sumienny, dokładny i pracowity mężczyzna, który optymistycznie patrzy na świat i nie żałuje podjętych przez siebie decyzji, pomimo ich głupoty. Lubiący zimne whisky i fajne cycki szczery choleryk.
Zainteresowania: Niezaprzeczalnie, jest to koszykówka. Gra w nią regularnie ze znajomymi, kiedy rzecz jasna wróci z kontraktów. Gra dość dobrze, lecz jest odrobinę za niski na zawodowe wykonywanie tego sportu. Kibicuje drużynie z miasta, w którym mieszka. Chicago Bulls, monitoruje na bieżąco wyniki ich meczów i uczęszcza na nie, kiedy jest w domu. Z tym sportem wiąże najwięcej dobrych wspomnień, bowiem był jednym z czołowych graczy w szkole średniej. Muzyka, szczególnie hip-hopowa, choć potrafi słuchać innych gatunków muzycznych, ten ujął go najbardziej. Rap, jeśli już, to ten klasyczny. Ze złotych lat jego świetności, XX i XXI, obecny typ wykonywania rapu nie odpowiada mu, lecz ma również kilku współczesnych wykonawców, który namiętnie słucha. Nowinki techniczne z każdej dziedziny, choć szczególnie rzecz jasna monitoruje te ze świata napędów kosmicznych. Co prawda, każda nowinka jest jakby nie patrzeć dla niego sporym wydarzeniem. Nowy model omni-klucza, nowe oprogramowania, robotyka, elektronika, napędy kosmiczne - wszystko to znajduje się w jego kręgu zainteresowań.
Lęki: : Jak każdy zwyczajny człowiek, boi się śmierci. Wbrew pozorom wykonywany przez niego zawód jest bardzo niebezpieczny, praca przy rdzeniach napędowych, silnikach fuzyjnych, jonowych, plazmowych, antymateryjnych...Nie brzmi to zbyt wyniośle, ale w istocie nie należy do prostych i błahych zajęć. Jego obawy wzrastają, gdy musi opuścić pokład statku i popracować w przestrzeni kosmicznej. Nazwisko jakie nosi przysparza mu wiele problemów, boi się, że będzie odbierany jako syn marnotrawny, nieudacznik i głupiec. Nienawidzi być porównywanym do kogokolwiek ze swojej znanej i bogatej rodziny i nie chce, by jego wizerunek był opierany przede wszystkim na rodzie Tarczanskych, w przypadku kiedy on chce być oceniany na podstawie wykonywanej przez niego pracy i tego, jakim jest człowiekiem. Uwielbia mieć kontrolę nad tym, co robi, dlatego też naturalną koleją rzeczy jest to, że lęka się jej straty. Co prawda, nie prowadzi go to do paniki, gdyż bez względu na wszystko stara się być opanowany i stara się odzyskać nawet pozorne panowanie nad sytuacją. Strach przed brakiem kontroli prowadzi go do nerwowości i wybuchów złości.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Jest raczej człowiekiem, który ogarnia chaos. Nie jest zbyt uporządkowany, więc zazwyczaj bardziej świadomie, lub nie...Zostawia po sobie spory bałagan. Jemu to całkowicie nie przeszkadza, bowiem ten szczególny przypadek mężczyzny zawsze wie, gdzie pozostawił ważne rzeczy pośród całego burdelu na biurku, stole narzędziowym lub przy maszynie CNC. Kiedy wraca z kontraktów, gra regularnie w koszykówkę i chodzi na siłownię (która jest raczej wymogiem firmy, niż przyjemnością). Kiedy intensywnie myśli, drapie się po głowie i bełkocze coś pod nosem, najczęściej cały repertuar przeróżnych przekleństw. Często działa pośpiesznie i pochopnie, nie myśląc o konsekwencjach swoich czynów. W pracy zachowuje pełną fachowość i stara się utrzymać choćby pozorną kontrolę nad tym, co robi.
Uzależnienia: Nikotyna, kofeina - nie ma się co rozpisywać.
Znaki szczególne:Kiedy robi cokolwiek, lubi o czymś opowiadać, trzymać kontakt ze swoimi współpracownikami, bowiem to szczególnie w stresowych sytuacjach, pozwala mu zachować kontrolę nad emocjami i pozwala mu się skupić na wykonywanym przez siebie zadaniu. Lubi opowiadać żarty, każdego rodzaju.
Trzeba się zmieniać by jakim jest się pozostać
Ciągle się zmieniam i tą samą mam postać...
Serio? Mówiłem tyle razy, że nie chcę o tym gadać i prosiłem Cię, żebyś nie ruszał tego tematu...O mojej rodzinie powiem Ci tylko tyle. Oprócz tego, że dali mi życie, dom, wykształcenie itd., itd. to banda chciwych, zakał galaktyki, która czerpie hajs na słabości innych. Chuj z nimi! Wystarczy? – Matthew Tarczansky

Zrozumienie jego podejścia do swojej rodziny wymaga poznania więzi jaka łączyła go z rodzicami i rodzeństwem. Jest najmłodszym i zarazem jedynym synem Thomasa Tarczansky'ego – właściciela dużej firmy transportowej Tarczansky Logistics, z której usług korzystają duża część kolonii ludzkich oraz część agend wojskowych Przymierza, co oczywiście oznacza, że jest to rodzina obrzydliwie bogata. Prawdopodobnie 3/4 galaktycznego społeczeństwa chciałoby się znaleźć na miejscu naszego protagonisty, lecz on od urodzenia wydawał się być nie zainteresowany gromadzeniem bogactw i przejęciem rodzinnego interesu, był zresztą dopiero czwarty w kolejce do „tronu”, bowiem na samym początku peletonu po stołek ojca znajdowała się najstarsza z rodzeństwa Ilona. Kontakty w rodzinie nie należały do najlepszych, opierała się na rywalizacji i rodzinna więź istniała jedynie pozornie. Od Matthew wymagano dużo, był jedynym synem Marcusa, ale za to najbardziej niezależnym, najmniej podporządkowanym, co w efekcie sprowadziło go na dalszy plan. Co prawda, nie oszczędzano na niego pieniędzy, bowiem jego matka myślała, że inwestowanie w naszego bohatera dużej ilości kredytów sprawi, że w końcu zrozumie, że jego miejsce jest przy nich. Uczęszczał do najlepszych szkół prywatnych, był wzorowym uczniem jeśli chodzi o osiągnięcia naukowe, lecz sprawiał ogromne problemu wychowawcze. Nie chciał wbić się w schemat dziecka z bogatej rodziny. Częste bójki z rówieśnikami sprawiły, że wyrzucono go ze szkoły średniej i w ramach kary jego rodzina podjęła decyzję o tym, aby wysłać go do szkoły z internatem będącej pod jurysdykcją Przymierza. Myślano, że tam nauczy się go dyscypliny. Faktycznie, tak też było, lecz...Z niewyjaśnionych przyczyn nadal nie chciał być częścią całej tej sztucznej i spaczonej szopki nazywanej rodziną. Po ukończeniu szkoły, Matt wrócił do domu, gdzie po powrocie od razu został wysłany na rozmowę z ojcem.

-Matthew. Powiedz mi dlaczego robisz to wszystko? Inwestuję w Ciebie ogromne pieniądze, chcę byś odziedziczył i kontynuował moje dzieło.
-Słuchaj, TATO...Zacznijmy od tego, że nigdy nie spytałeś mnie o zdanie w tej materii. Może chcę czegoś innego od życia? Chcę być sam dla siebie pierdolonym sterem, żeglarzem i okrętem, czaisz? A zresztą...Co ja będę Ci tłumaczył...


Tego samego dnia Matt wyprowadził się z domu. Zostawił miejsce, które uważał za pełne spaczonych zasad, fałszu. Może warto w końcu wyjaśnić dlaczego tak uważał? Przez czysty przypadek usłyszał rozmowę ojca z jednym zrozpaczonym nadzorcą kolonii, który prosił, błagał wręcz Thomasa o wysłanie zapasów na planetę, którą zarządzał. Zdało się mu usłyszeć o tym, iż są obecnie pozbawieni zapasów leków, pożywienia i wyposażenia technicznego, cena jaką zaproponował jego ojciec była nie do przyjęcia, etc, etc. Oczywiście można wydedukować, że prośby o obniżce ceny i przyśpieszeniu transportu spadły na niczym. Matthew nie chciał być częścią „czegoś”, gdzie liczy się tylko zysk i pieniądze. Uważał, że są inne wartości, dla których warto walczyć. Pieniądze to tylko efekt uboczny osiągania sukcesów – tak przynajmniej uważał. Zamieszkał w Chicago, ze swoim kumplem ze szkoły Xavierem. Jak można się spodziewać, było trudno. Matthew rozpoczął pracę w Fergusson Engineering – firmie zajmującej się produkowaniem silników do statków kosmicznych. Tu odkrył co chce robić w życiu. Chciał zostać inżynierem i wspinać się po szczeblach kariery w tej dziedzinie. Co prawda, bez znajomości nie można było osiągnąć nic. Miałby je, gdyby nie odrzucił rodziny, teraz będąc wyklętym przez swojego ojca był jedynie osobą noszącą nazwisko właściciela ogromne firmy logistycznej. Ciężka praca sprawiła, że musiał odpuścić sobie studia na kilka lat. Potrzebował bowiem pieniędzy na ich rozpoczęcie. Wcześniej nie miałby problemów z ich zdobyciem, ale nigdy nie żałował podjętej przez siebie decyzji.
Czasami znając drogę nieustannie błądzisz.
Czasami dzielisz ludzi prawdą, by ich łączyć.
Nie zawsze grzech na duszy całe życie ciąży.
Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz...
Widzisz...Miałem wszystko i mogłem zrobić, co mi się żywnie podoba, jednak uważam, że dobrze zrobiłem rzucając cały ten syf. Dlaczego? Zyskałem coś, czego tam nigdy bym nie miał. Wolność. Czaisz? Możesz odetchnąć pełną piersią i brać konsekwencje za wszystko, co zrobisz. Straciłem pieniądze, wpływy i to wszystko, co mogło wyprowadzić mnie na szczyt. Zrobiłem to, bo tak chciałem i nie chcę, by ktokolwiek głaskał mnie za po po głowie i mówił „No! Biedny Matt, mógł mieć tak dobrze, a jest gdzie jest...”. Pieprzyć to! Wiem, że większość ludzi najchętniej zajęłaby moje miejsce i nie odważyłaby się na ten akt głupoty, bo faktycznie taki on jest, ale...Przynajmniej mogę powiedzieć, że jestem wolny...I to mnie, kurwa, cieszy. – Matthew Tarczansky

Po dokładnie trzech latach Matthew w końcu zdobył pieniądze, aby rozpocząć studia. Tu już poszło z górki, bowiem zdał je bez większych problemów. Co prawda, były wzloty i upadki, jak zawsze to była (wszak jest jedynie człowiekiem), ale efekt końcowy był faktycznie godny podziwu. Matthew Franciszek Tarczansky – inżynier mechatroniki okrętowej. Warto dodać, że studia były przeprowadzone w trybie zaocznym. Na dziennie nie było go stać, rzecz jasna. To oczywiście nie sprawiło, że wspinał się po szczeblach kariery jakby był wystrzelony z procy. Wręcz przeciwnie – tkwił w miejscu i nie potrafił przebić się przez barierę zbudowaną przez jego rodzinę, która zaprzysięgła utrudnianie mu życia za jej opuszczenie. Cóż mu po dyplomie z wyróżnieniem, z nieprzeciętnymi umiejętnościami praktycznymi i teoretycznymi, jeśli każda prośba o awans kończy się fiaskiem. Nadal pracował na wydziale mechanicznym w Fergusson Engineering, nadzorując pracujące maszyny produkcyjne. Cóż...Musiał się pogodzić z tą porażką. Jeśli jednak jego rozwój zawodowy nie szedł najlepiej, to czy w dziedzinach uczuciowych poszło mu lepiej? Owszem. W trakcie swojej nauki poznał kobietę. Elizabeth. Związał się z nią, planowali ślub i wspólne mieszkanie. Udało się to. Ba! Urodziła im się nawet piękna córeczka, z której Matt był bardzo dumny i to dla niej pracował coraz ciężej. Nagle doszło do cudu. Dostał awans i to nie byle jaki, który zdecydowanie polepszył sytuację materialną rodziny. Dostał się do Mobilnych Jednostek Serwisowych swojej firmy. Awans jednak wiązał się z częstymi wyjazdami i to na długo, co mogło wpłynąć na jego relacje z żoną i córką. Co zresztą niecałe półtora roku później się stało.

„Matt...Podjęłam decyzję. Odchodzę od Ciebie, złożyłam właśnie pozew o rozwód. Bardzo długo nad tym myślałam, ale Ciebie ciągle nie ma w domu. Isabella wciąż o Ciebie pyta, nie może zrozumieć tego, że pracujesz. Zresztą...Mnie samej sprawia to ogromną trudność. Co mi po tym, że zapewniasz mnie byt, skoro nie mogę Cię fizycznie dotknąć i spędzić trochę czasu razem. Poznałam kogoś innego...Powinieneś być świadom tego, że to wszystko Twoja wina...Za dwa miesiące jest pierwsza rozprawa.” - Elisabeth Tarczansky

Nasz protagonista załamał się, wszak jego dotychczasowy świat, który po tylu latach trudu sobie zbudował runął w gruzach i wyglądało na to, że nic i nikt nie może tego naprawić. Odczuwał winę w tym, bowiem całkowicie zatracił się w swojej pracy. Chciał zresztą dobrze, w końcu chciał zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie. Najwyraźniej – szczęście nie było mu pisane, przynajmniej na razie. W efekcie rozwodu, który nastąpił za winą Matta – ograniczono mu możliwość kontaktowania się z córką (mógł się bowiem z nią widywać raz na 3 tygodnie w terminach ustalonych wcześniej z matką dziecka) i nałożono alimenty w wysokości 1250 kredytów miesięcznie. Po kilku miesiącach ogólnego załamania, Matthew doszedł do wniosku, że nie może się załamywać. Zresztą, jego obsesyjny optymizm nie pozwalał mu na to. Wziął się do pracy jeszcze bardziej, by nie myśleć o zaistniałej sytuacji. MJS stał się teraz całym jego życiem. Wraz ze swoją załogą latał od okrętu do okrętu wyposażonego w silnik Fergusson Engineering i przeprowadzał skomplikowane naprawy, których nie mógł wykonać tamtejsze zaplecze mechaników. Po jakimś czasie – doszło do kolejnego awansu. Stał się liderem zespołu MJS. Obecnie znajduje się na Cytadeli, gdzie znajduje się jedna z siedzib jego pracodawcy. Tam też mieszka i czeka na kolejny przydział.
Brak osobistego. Fergusson Engineering posiada jednak jednostki, które transportują zespoły MJS do zleconych prac.[/boxmid]

-Komputer służbowy;
-Zestawy kluczy (płaskie/oczkowe, ampulowe, TORX, nasadkowe-dymanometryczne);
-Wgrane na omni-klucz szereg aplikacji pomiarowych, diagnostycznych;
-Wkrętarka akumulatorowa;
-Maska przeciwpyłowa z zasobnikiem tlenowym
-Kombinezon roboczy
-M-96 Motyka
-Ulepszenie omni-klucza: Defragmentator - ulepszenie to umożliwia rozbieranie przedmiotów na surowce w warunkach polowych

-Z ostatniej wiadomości od jego starszej siostry wynika, że jego ojciec poważnie zachorował;
-Umówił się z byłą żoną, że zorganizuje wakacje dla małej 5-letniej Isabelli;
-Fascynuje się koszykówką;
-Dzięki ojcu posługuje się językiem polskim oraz francuskim;
-Podczas swojej kariery w Fergusson Engineering Matt ukończył następujące kursy:
* Uprawnienia AstroTech (wykonywanie prac inżynieryjnych w przestrzeni kosmicznej);
* Spawalnictwo;
* Szkolenia 5S;
* Zarządzania zasobami ludzkimi;
* Programowania;
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%

Wróć do „Baza danych”