Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Jessica Bissell
Awatar użytkownika
Posty: 10
Rejestracja: 6 mar 2015, o 15:50
Miano: Jessica Bissell
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka, wolny strzelec
Lokalizacja: Cytadela, wypoczynek.
Kredyty: 20.000
Medals:

Jessica Bissell

11 mar 2015, o 19:57

Czyny to mozolne skurczybyki. Choćbyś się starał i starał, efekt nigdy nie przychodzi szybko!
568821
MIANOJessica Bissell
DATA UR.03.04.2158 r.
MIEJSCE UR.Ziemia; USA; Nevada; Ely
RASACzłowiek
PŁEĆKobieta
OBYWATELSTWAZiemskie
SPECJALIZACJASzpieg
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczność galaktyczna
ZAWÓDNajemniczka, wolny strzelec.

Wykształcenie średnie na jednej z uczelni w Ely, kursy pilotażu jednostek o małych gabarytach, szkolenia dot. korzystania z broni.

Omega, małe mieszkanie, numer 185B, dystrykt Kima (aczkolwiek praktycznie wcale tam nie bywa)
Kobieta w kwiecie wieku, a raczej blisko niego. Ponad przeciętnie długie nogi, szerokie uda i szczupła sylwetka. Łydki zdają się być dobrze wyrobione, co może sugerować liczne ćwiczenia nad nimi. Kształtami nie wyróżnia się nic poza zwykłe schematy przeciętnej kobiety - miseczka M, kształtne (lecz nie do przesady) pośladki, wcięcie w talii i zaokrąglone biodra.
Wyraz twarzy sprawia pozory mile nastawionej kobiety, rysy policzków spływające aż po koniuszki ust szybko zjednują sobie towarzyszy rozmowy. Usta dużych rozmiarów - szerokie i ponętne wargi, często podkreślone krwistoczerwoną szminką. Włosy przysłaniają sporych rozmiarów czoło, opadając przez jedno z oczu kobiet i ciągnąc się aż do pasa. Uśmiech który często gości na jej twarzy bywa zwodzący, szczególnie gdy przy tym rumienią się jej policzki, a buzia zaokrągla.
Jess' wielokrotnie korzysta z tego czym jak każda kobieta została obdarzona, można to zauważyć tylko rzucając oko na jej styl chodzenia próbujący upodobnić ją do modelki, ze średnim skutkiem. To samo tyczy się stylu wypowiedzi podczas dyskusji bądź odruchów w trakcie rozmowy (przeczesywanie włosów na jedną stronę, zakładanie nogi na nogę, "gra" ruchem warg itp.).
Samo ciało dziewczyny nie sprawia wrażenia zadbanego czy wyrobionego godzinami ćwiczeń. Naturalne krągłości to jedyny pociągający aspekt w jej budowie, skóra jest w wielu miejscach zniszczona, to ranami, bliznami, poparzeniami. Na nogach dwoi się i troi od drobnych rozcięć i zadrapań, nie mówiąc już o stanie naskórka na dłoniach. Z niewiadomych przyczyn Jessica bardzo dba o sam brzuch, to w ściślej mówiąc jedyne miejsce wolne od śladów działalności środowiska zewnętrznego.
Wzrost i waga: 181 cm; 65kg
Skóra/karapaks: Biała, dość blada.
Oczy: Brązowe.
Włosy: Rozpuszczone, sięgające po pas, lekko rudawe. Całkowicie proste, brak loków bądź fal.
Znaki szczególne: Mała blizna - wgłębienie po lewej stronie czoła, kilka małych piegów na prawym policzku, bezkształtne znamię na karku. Wliczyć można również sporą szramę pociągniętą przez plecy, od początku kręgosłupa, ciągnącą się przez około 25 cm.
Kobieta jest typowym zaprzeczeniem czarno-białych definicji. Nie łapie się w żadne istniejące schematy, jest zmienna, porywcza i działa pod wpływem emocji które w jej przypadku są zgubnym, niestabilnym składnikiem. Przez wydarzenia z dzieciństwa każde swoje działania opiera na ideologii i poglądach wypracowanych poprzez tamtą sytuację (czyt. ogólna panika rodzinna wywołana morderstwem ojca Jessici). Jest burzliwa i jak już wcześniej wspomniałem porywcza, rzadko kiedy zastanowi się nad poprawnością własnych działań przechodząc do czynów mających bardzo często katastrofalne skutki. Pomimo bycia swoistą idealistką, nie próbuje nawet pracować nad swoim sposobem myślenia i postrzegania świata, pracując jedynie nad umiejętnościami (tu np. strzeleckie). Wytrzymała fizycznie lecz bardzo delikatna mentalnie o czym boi się wspominać, bo i nie ma komu. Uważa, że największa krzywda jaką można wyrządzić to nie czyny, nie zabicie czy kradzież, a słowo, bo to właśnie ono rani ją najdotkliwiej. Po jej czynnościach i sposobie ich wykonywania dojść można do wniosków, że jest ponad przeciętnie uparta w dążeniu do swoich celów. Nie daje za wygraną, nie ważne czy jest na straconej pozycji, czy nie. Swoją nieustępliwość kobieta jeszcze bardziej podkreśla sposobem w jaki wyraża się, zarówno akcentowaniem jak i wielokrotnym używaniem zwrotów podobnych do "Poradzę sobie sama!" lub "Nie dam się.". Wbrew temu jak odważna jest w swoich działaniach, należy także do kręgu osób nieśmiałych, wyjątkowo nieśmiałych. Zawieranie kontaktów towarzyskich nie jest jej domeną, co dopiero mówić o jakimkolwiek życiu emocjonalnym. Jak sama mówi, uważa, że zawieranie związków to jedynie maskowanie swoich słabości które prędzej czy później wychodzą na jaw, a to prowadzi do końca. "Wolę sobie oszczędzić tego trudu i sama zmierzyć się ze sobą, nie angażując w to nikogo innego. To brzemię poniosę sama."
Zainteresowania: Broń i jej geneza, od czasów wynalezienia broni palnej po czasy współczesne. Również militaria szeroko pojęte - pojazdy, statki, działa. Całkowicie odmiennym zainteresowaniem do jakiego przykłada równie dużą uwagę jest kolekcjonerstwo. W jej wypadku padło na biżuterię, z sentymentu po zwyczajach matki.
Lęki: Lęki nagromadzone w Jess' to zaledwie dwie, może trzy pozycje które zrodziły się w niej poprzez okres jej dzieciństwa. Ważnym czynnikiem była śmierć ojca, wywierając na niej ogromny strach przed nowymi znajomościami, kontaktami z rodziną lub dawnymi przyjaciółmi. Drugi punkt to raczej osobliwość, lecz rodząca w niej silne uczucie paniki - paniczny lęk przed kroganami, nie ważne ich usposobienie czy intencje, boi się ich i nie może nic na to poradzić.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Częste wspominki o członkach rodziny, w towarzystwie lub do siebie. To prowadzi też do dziwnego zwyczaju wyrobionego poprzez jej styl życia - bardzo często rozmawia ze sobą na skutek samotności przez jaką brnie od kilku ostatnich lat. Prócz tego takie drobnostki jak powtarzanie słowa "Czyżby?" lub zdania "Aby na pewno?".
Uzależnienia: Środki pobudzające różnej maści, leki nasenne.
Znaki szczególne: Od wieku nastoletniego po dziś dzień Bissell nie potrafi myśleć do końca racjonalnie. Zbyt często ponad rozsądek i świeże myślenie przekłada swoje przyzwyczajenia, poglądy czy choćby sentyment. Ten ostatni jest na tyle silny, że hamuje jej działania i wywołuje stan podobny do paniki. Niektórzy mogą to podpiąć nawet pod paranoję czy szaleństwo lecz kobieta przywykła do tego, ba - uważa to za błogosławieństwo, myśląc, że jej ponad przeciętna emocjonalność jest dla niej zbawieniem.
Rok 2158, stan Nevada w USA. Na świat przychodzi dziewczynka, przeciętna, niczym nie wyróżniająca się z tłumu noworodków. Po narodzinach wszystkie testy odbyte z powodzeniem bez większych niepokoi. Zdrowa sztuka można by rzec! Ojciec dumny z potomstwa które narodziło się ścianę szpitalną obok, siedzi na krześle w poczekalni, to ucieszony, to zmieszany, jakby coś go trapiło. To w końcu oczywiste, pierwsze dziecko, tyle niewiadomych i obaw rodzi się w głowie rodzica. A matka? Oh, to chyba jej najszczęśliwszy dzień w życiu. Ściska właśnie swoją córeczkę, nie wypuszcza z ramion jakby dostała największy skarb świata, i byłby TYLKO jej. To w sumie też zrozumiałe, bo czym innym dla matki może być jej dziecko, emocji nie było końca. Trzeba ich w sumie przedstawić - Jason i Ellaine, a ta dziewczynka którą trzymają w nosidełku? Jessica, ale chyba częściej zwracali się do niej "misiu", "skarbie" i "kotku". Dbali o nią, pielęgnowali i robili wszystko, dosłownie wszystko o to aby było jej jak śliwce w cieście! I tak w zasadzie było.
Co może być specjalnego w powolnym procesie dorastania. W tym przypadku także, jak u przeciętnego dziecka, huśtawki nastrojów, wybuchy złości, zmienność. Mijały lata, bez żadnych odchyleń, życie dziewczynki dalej było wygodne, i tylko to właściwie różniło ją od swoich rówieśników i rówieśniczek - wygoda życia jakie wiodła. Co chciała, to się stało!
- Złotko, może chciałabyś...
- Tak, tak!
Cóż tu więcej wyjaśniać, Jason jako handlarz ogólnie pojęty dobrze zadbał o przyszłość Jessici. Angażował w to środki większe niż można by przypuszczać. Bo gdzie miał upychać pieniądze z giełdy bądź co większych transakcji wymiennych? Córeczka stała się idealną skarbonką i lokatą długoterminową.
W wieku 11 lat dziewczynki nikt nie przypuszczał, że ten obraz rodziny idealnej legnie w gruzach. Zauważając ich na spacerze, przechadzających się uliczkami mógłbyś śmiało stwierdzić, że Ci ludzie mają życie idealne. Luksus od nich bił, na dalekie kilometry! Obwieszeni drogocennymi błyskotkami, ubrani tak jak okoliczni mieszkańcy mogli tylko zamarzyć. Za nic nie mógłbyś tylko sobie odpowiedzieć jakim sposobem tak wysoko zaszedł wbrew pozorom prosty mężczyzna po ledwie dziesięciu latach edukacji, z niezbyt dobrymi wynikami. A jego żona? W sumie to samo, nic zbytnio nie osiągnęła, prócz uwiedzenia faceta którego portfel jest szerszy niż nie jeden... uh, nieważne. Do rzeczy, 11 urodziny, mija od nich miesiąc, no, może dwa. Do domu przychodzi list, na noc nie zjawił się niestety ojciec. Córka otwiera, bo co może podejrzewać. Tatuś znikał często, czasem na imprezach, a w innym wypadku gdzieś na spotkaniu finansowym. Zawartość listu to był największy horror jaki można sobie wyobrazić.
Ellaine cuciła córkę wszelkimi możliwymi środkami, bojąc się chociażby odwrócić roztwarty list leżący pismem w stronę podłogi. Po kilkunastu minutach czyny poskutkowały, a Jess' wstała na równe nogi. Powoli, ociężale, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Po policzkach pociekły łzy, niczym potok wzburzony wiejącą od strony skalistego szczytu wichurą. Nie mogła nawet nabrać powietrza, rozpromieniona na buzi wskazała jedynie list palcem wskazującym i odbiegła z twarzą zalaną łzami. Ponad trzydzieści lat na karku kobiety przygotowały ją na wiele, ale nie wiedziała co może kryć się na kawałku papieru. Chwilę walczyła ze sobą aby go podnieść, to schylając sie po niego, to wstając bezcelowo. Zebrała się, zakończyła potyczkę z samą sobą i podniosła ten istny cyrograf z zamkniętymi oczami, powoli uchylając powieki. Pieczęć koronera nie wróżyła niczego dobrego. I zaczęło się, Ellaine także zapomniała o swoim naturalnym, zdrowym rozsądku, pobiegła jedynie do córki, nawet nie próbując wydusić z siebie chociaż jednego słowa. Usiadła, objęła ją i rozpłakała się...
Blisko siedem lat od tych swoistych perypetii Bissellów, sprawa ucichła, o ile można mówić o ucichnięciu kwestii znalezienia ciała jednego z najbogatszych handlarzy w regionie nieopodal małego strumienia górskiego, bez śladów walki wręcz. Jedynie, oh, AŻ kilka otworów w ciele, kanalików wydrążonych przez smagające ciało pociski. Brak poszlak, brak śladów, a co najważniejsze - sprawcy do dzisiaj nie ujęci. Ucichła, ale nie w głowie dziewczynki, teraz już bliżej kobiety niż dziewczynki. Taką miała naturę - mściwa suka która nie puszczała takich spraw płazem, a zważając jak bardzo to ją dotknęło, nie było mowy o pozostawieniu zagadki nierozwiązanej, niedokończonej. Ktoś musi obierać stery podczas takich sytuacji, to też poczyniła ona.
Przecież cel uświęca środki, nieprawdaż? Tak to sobie tłumaczyła, to był jedyny argument na wtargnięcie do dawnego gabinetu Jasona, przeczesanie każdej szuflady, każdej półki, każdego zakamarka. Żeby tylko raz! Tydzień, dwa, miesiąc, trzy miesiące. Dokładnie tyle Jessica szabrowała potajemnie w zacienionej jaskini ojca, szukając wszystkiego co naprowadzi ją na trop sprawcy śmierci członka rodziny. Po nocach śniły jej się przeszukiwane datapady i zapiski sporządzone na nich. Oczy nie były już wrażliwe na światło, po setkach godzin przesiadywania w ciemnym pokoju i skupiania wzroku na żarzącym się ekranie żadne oczy nie byłyby wrażliwe na błysk światła słonecznego. Przynajmniej te trzy miesiące nie poszły w zmarnowanie! Znalazła czego chciała, nawet jeszcze więcej. Miała tylko żal, że... że... że była zdolna do odwiedzin pokoju kogoś tak ważnego dla jej serca i nieskrępowanego przeczesania każdego zakamarka pomieszczenia. - Tato, wybacz.. skończę to szybko. - tak sobie mówiła. Ale mogła sobie pozwolić na wyrzuty sumienia, miała czego pragnęła od blisko roku - faktury, wykazy płatności i wiadomości wysyłane przez jej ojca. Chyba nie brał pożyczek u właściwego lichwiarza...
Wdech, wydech, wdech, wydech... Wdech, krótkie zawahanie. Palec drygnął, ale nadal pewnie posadzony na spuście. Skupiona jak nigdy, ponownie wydech, i wdech. Teraz już pewna, tego chce, zrobi to! Szarpnięcie, odbicie broni, delikatne uderzenie lunetą w policzek i ten dźwięk - opadające ciało...
Ellaine była w szoku. Dawny udziałowiec został zamordowany, a na domiar złego tego samego dnia córka rozpłynęła się jak kamfora. To byłoby idiotyczne gdyby matka pominęła fakt, że z zamkniętego sejfu wyparował karabin snajperski Jasona oraz z dość obszernego hangaru odleciał ulubiony jego myśliwiec, ulubiony bo sklecony jego własnymi rękami. Łatwo jest osobom z zewnątrz rzec "nie poddawaj się", sprawa zawsze ma się zupełnie inaczej. Stan psychiczny kobiety pogarszał się z każdym dniem, miesiącem, rany nigdy nie goiły się tak powolnie. Pomimo otoczki wiernych przyjaciół, jej własnej matki i teścia nie dawała sobie rady emocjonalnie. Miewała sny, w których odwiedzali ją oni - oboje, a każda pobudka była jak ukłucie w serce rozgrzanym prętem - znikali. Mijał dzień po dniu, a ona trwoniąc resztki własnych oszczędności nie wiedziała co dalej zrobić, jak postąpić! Szkoda gadać, bo do dzisiaj tak się ma stan rzeczy. Ellaine jakby nie było. Jest fizycznie, ale mentalnie zamieniła się w kamień.
Po prawie 10 latach nadal nikt nie wie kto jest za to odpowiedzialny. Za co, można zapytać. Za śmierć lokalnego bossa narkotykowego obracającego milionami kredytów, takie rzeczy ucichają, aby ochronić cały ten interes. Nawet te 4 dryblasy, jego dawni ochroniarze jedyne co pamiętają to zatrważający błysk z dachu budynku oddalonego o jakieś 100 metrów od miejsca w którym przebywał Dizzy, bo tak go nazywali. No i zakapturzona postać, która rozpłynęła się jeszcze szybciej niż błysk po oddaniu strzału z karabinu. Jeden wystarczył, odsłonięty cel to najprostszy cel. A gdzie podziewa się Jessica? Szkoda gadać, że z takiej kobiety wyrosło.. No.
Znana w wielu kręgach, tylko czy ta sława jest dobra? Jednoosobowy hitman agency, nieuchwytny, bezimienny, bo i rzadko kto znał jej imię, a co dopiero nazwisko. Mówi się, że zabójstwo to narkotyk, na tyle silny, że wchodzi nam w krew od pierwszego zażycia. Uodparniamy się na jego efekty równie szybko, dla jednych przyjemny, dla innych nie, ale nie pozwala nam się od niego uwolnić. Po jednym strzale przyszedł czas na kolejny, i kolejny. To był jej sposób na życie. Zostawiła rodzinę ze wstydu, przez to co zrobiła. Wsiadła do jednego z mniejszych statków jej ojca i tyle ją widzieli, przynajmniej na Ziemii. Udała się na Omegę, gdzie utrzymywała się z pomniejszych zleceń otrzymywanych od okolicznych biznesmenów oraz werbowników Błękitnych Słońc. W sumie było jej wszystko jedno co będzie następnego dnia. Przestała odczuwać takie emocje jak żal czy współczucie, przynajmniej w kierunku obcych sobie. Strzelanie do celu, pha, ruchomego, było rutyną i sposobem zarobku, a bez zarobku nie ma życia. Takie czasy!
Po dziś dzień nic się nie zmieniło. Dość znana najemniczka bez pomysłu na siebie, bez ambicji życiowych, bez rodziny (przynajmniej tak utrzymuje), bez miłości, jedynie kilka bliskich jej sercu przyjaciół, przyjaciółek. To przy nich pokazuje jaka na prawdę jest - miękka wewnątrz, ckliwa, przewrażliwiona i rozdarta. Rozdarta tym co ukrywa od 11 roku życia - raną na sercu której nie pokazuje, ale ona nadal szczypie, piecze i boli, cholernie boli.
Mały myśliwiec, przestarzały model, użytkowany przez kobietę już od 10 lat, dawniej przez jej rodzinę, czyli łącznie 25 letni model. Samoróbka sklecona z części jakie właściciel zapewne miał pod ręką, w hangarze czy gdziekolwiek indziej. Mieści jedynie pilota i jednego towarzysza, nie dysponuje jakimkolwiek większym uzbrojeniem prócz podstawowych działek średniego kalibru. Stan maszyny jest już bądź co bądź opłakany - przez lata nie został poddany jakiejkolwiek konserwacji, stan blacharski to także niechętnie poruszany temat. Nie widnieje w jakimkolwiek rejestrze, nie zarejestrowany na kogokolwiek, co dopiero mowa tu o określeniu modelu.

Omni-klucz "Primo", standardowy generator tarcz, 20 tysięcy kredytów

Od czasu największego rozdarcia emocjonalnego nie przywiązała się do nikogo i do niczego. Nie uznaje w życiu pojęcia słowa "miłość" czy "zakochanie", tak przynajmniej utrzymuje, choć widać po niej, że brak jej towarzysza życiowego. Wykształciła w sobie odruch powstrzymywania łez w ckliwych momentach, sama mówi, że po prostu nie płacze, ale to tylko powierzchowne wrażenie które szybko znika po poznaniu jej bliżej.

Wróć do „Baza danych”