Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bez większego zainteresowania, pospiesznie przejrzała papiery. Zignorowała zdjęcia rodzinne - jeśli dla kogoś dzieciaki były ważne, mógł nie siedzieć na tej pieprzonej planecie. Ona by nie siedziała w takiej sytuacji. Chociaż - ciężko było jej sobie w ogóle to wyobrazić.
Liściki miłosne? Gierki miłosne? Ktoś czuł się samotny - nic dziwnego na tym wymazanym z baz danych końcu świata. Szkoda tylko, że Hawkins musiała teraz mieć z tym styczność. Miłą odmianą była pokazana jej fotografia dwójki mężczyzn przy miażdżypaszczy.
Faktycznie, fajnie byłoby mieć takie zdjęcie.
Może udałoby jej się przekonać odpowiednie osoby, by przynajmniej na Omedze przy jej liście gończym pokazywano ją nad truchłem bestii, a nie w nudnym i zamazanym ujęciu z jakiejś kamerki internetowej, czy starym zdjęciu z ujęcia jej kilka miesięcy temu.
Kątem oka dostrzegła, że kobieta wyciągnęła ku niej plastikową kartę. Miły gest. Szkoda tylko, że bezowocny - równie dobrze mogłaby zabrać sobie tę przepustkę z jej truchła. Dość nieświadomie, czerwonowłosa przedłużała ten moment niepewności i paniki u naukowca, przez pierwsze kilka sekund ją ignorując.
Odłożyła na moment Błotniaka, mocując go znowu na zaczepie magnetycznym. Postąpiła o krok w stronę kobiety, wreszcie przenosząc na nią wzrok.
Wyciągnęła rękę i chwyciła kartę, lecz nie ruszyła się z miejsca, nie chowając ją przez pierwszą chwilę, za to lustrując wzrokiem przerażone spojrzenie.
To nie moja wina.
Złapała drugą dłonią nadgarstek kobiety, trzymając ją w jednej pozycji gdy odrzuciła przyjętą kartę Kiryłowi, by zrobił z niej jakiś użytek.
Trzeba było tu kurwa nie siedzieć.
Pociągnęła kobietę za rękę, odrywając ją od ściany i obróciła plecami do siebie, wyginając jej ramię do tyłu. Drugą dłonią natychmiast złapała za jej włosy, okręcając się wraz z tracącą równowagę kobietą w stronę biurka.
Zamachnęła się i, ignorując jakiekolwiek odgłosy wydawane przez pracowniczkę kompleksu, z całej siły machnęła dłonią trzymającą w garści włosy tamtej, uderzając jej głową o krawędź biurka. Całość akcji nie zabrała może więcej niż kilku sekund, a w efekcie tego, po tego typu uderzeniu, blondynka nie miała innego wyjścia, jak stracić przytomność.
Kucnęła nad jej ciałem, szybko sprawdzając kieszenie. Jeśli znalazła coś przydatnego, to znowu podała Kiryłowi - tak czy inaczej, ostatecznie złapała dłońmi jej głowę. W pancerzu znalezienie odpowiedniego uchwytu zawsze było cięższe. Ostatecznie to nie vidy, na których wystarczy przeciwnika złapać kolanem i kark skręcony. Ostatecznie znalazła komfortowe ułożenie i szarpnęła dłońmi, słysząc charakterystyczny chrupot kości.
Wstała i wyprostowała się, znowu sięgając po karabin. Nic innego nie wysuszało ją ze wszelkich emocji jak morderstwo wyglądające w ten sposób.
- Następne pomieszczenie - rzuciła obojętnym tonem do Kiryła, zabierając ze sobą znalezione implanty i medi-żel. - Mamy przepustkę jakiegoś naukowca, choć wątpię, żeby ci się przydała - dodała, tym razem do komunikatora, kierując swoje słowa do pracującego przy wrotach Rhamy.
Przed przejściem do następnego pokoju, laboratorium, planowała na szybko się rozejrzeć, czy aby na pewno nikt nie zamierza przeszkodzić technikowi w łamaniu zabezpieczeń.