Svea pokręciła tylko głową w odpowiedzi na wypowiedź Nexa, chwilę przed tym, jak opuściła mesę. Nie zamierzała kłócić się dłużej, ani siedzieć tu, w dość nieprzyjemnej atmosferze, skoro miała kokpit cały dla siebie i na samym początku powiedziała wszystkim, że to jej terytorium i mają jej tam nie przeszkadzać. Teraz wiedziała, że może spodziewać się odwiedzin, bo sama zaproponowała by w razie pytań do niej zajrzeli, ale nadal pozostawało to jej prywatną przestrzenią, w której czuła się lepiej, niż tu, w mesie.
- Tutaj macie dokumenty, możecie sobie zajrzeć - odezwał się Alve, przesuwając datapad po stole w kierunku Szeola. - Nie sądzę, żeby młoda miała coś przeciwko, zresztą chyba po to zostawiła je w mesie. Dla was. Zwykle nie kładzie takich rzeczy na wierzchu.
Urządzenie nie było zablokowane, znajdowało się na nim kilka plików, dostępnych dla każdego, kto chciał poznać ich treść. Zdjęcie więźnia zrobione zostało w chwili umieszczenia go w Czyśćcu, było więc dość aktualne, jako że znajdował się on tam zaledwie od kilku miesięcy - przynajmniej według informacji, które zawierał krótki plik tekstowy, zaznajamiający pobieżnie z oskarżeniami, wyrokiem i czasem odsiadki skazanego. Do tego na datapadzie były też dokumenty przekazania więźnia, podpisane przez Ganzoriga i do zatwierdzenia przez Błękitnych. Nic, co Svea musiałaby przed nimi ukrywać, prawdopodobnie miała też kopie wszystkiego na omni-kluczu - na wszelki wypadek.
- Nie wiem, po tych waszych wrzaskach mam wrażenie, że teraz coś się musi spierdolić - mruknął Alve, pocierając palcami skronie. - Swoją drogą, żeby Svei zjebać humor, to naprawdę trzeba mieć talent.
Różowowłosa, razem ze swoim zjebanym humorem, siedziała w kokpicie, nie robiąc praktycznie nic konkretnego. Nogi miała zarzucone na wyłączony panel i wpatrywała się przez wizjery w oddalony punkt, prawdopodobnie będący już Czyśćcem. W zamyśleniu bawiła się kosmykiem włosów, który wysunął się z jej ciasnego warkocza i nawet nie zwróciła uwagi na to, że ktoś wszedł do środka.
Początkowo nie odpowiadała, nawet nie drgnęła, słysząc głos Strikera. Może nie miała ochoty wdawać się w kolejną kłótnię, a może w ten sposób powstrzymywała samą siebie przed wybuchem. Gdy jednak zadał konkretne pytania, westchnęła i odwróciła się na fotelu, by przesunąć spojrzeniem po jego sylwetce i zatrzymać je w tych okolicach jego głowy, z których wcześniej sączyła się krew.
- Mogę ci je przesłać - zaproponowała po długiej chwili milczenia. Tutaj, w kokpicie, było dwa razy ciszej, niż na statku, a jedynym, co rozświetlało pomieszczenie, były pomarańczowe panele sterownicze, bo Engman nie włączyła innych świateł. - Jeśli chcesz.
Włączyła omni-klucz, a chwilę później Striker usłyszał ciche piknięcie własnego - informację o przychodzącej wiadomości. Svea opuściła przedramię, ale nie odwróciła się, przyglądała się tylko mężczyźnie intensywnie, próbując najwyraźniej wyczytać coś z jego twarzy. Wyraźnie nie szło jej najlepiej.
- Przepraszam - powiedziała w końcu cicho. W przeciwieństwie do Charlesa, jej przeszło to przez gardło. - Nie powinnam była się wściekać - patrzyła na niego uważnie, bokiem oparta o swój fotel. - To przez więzienie jesteś taki? Zgorzkniały?
Nie zabrzmiało to oskarżycielsko, po prostu pytała, chciała się dowiedzieć, może w jakiś sposób naprawić relacje, które zdążyły się dość mocno popsuć przez ostatnie kilkanaście minut. W końcu nie mogli w takim nastroju schodzić z pokładu, gdyby faktycznie cokolwiek poszło nie tak, bezsensowne pretensje i wzajemne animozje nie powinny wpływać na podejmowane decyzje.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną