Nie wiedziała, że ma jakąś minę, ale odpowiedziała mu tylko uniesieniem brwi. To był temat przeznaczony na długą rozmowę, albo na przemilczenie, co wolałaby bardziej zrobić, tak jak robiła do tej pory. Na pewno nie chciała o tym dyskutować w barze Asy, otoczona obcymi ludźmi, w nieznanym do końca miejscu, w którym czuła się obco. Przynajmniej na razie.
Skinęła głową, przystając na jego propozycję. Tama też ją mocno ciekawiła, a jak na razie Joel nie wydawał się zbyt ochoczo o niej mówić. Może dlatego, że nie wiedział jak wyjdzie im życie w kolonii, więc ciężko było, by od razu zarzucał ich informacjami dotyczącymi tego, co mogą zrobić.
Zmarszczyła brwi, przenosząc spojrzenie na mężczyznę, który dosiadł się do ich stolika. W głębi poczuła odrobinę frustracji - nie po to go ignorowała by teraz dostał to, czego chciał, czyli nawiązał z nią kontakt z powrotem, nawet nie wzrokowy. Nachyliła się nad stolikiem, opierając łokcie o jego blat, przesuwając powoli palcem wzdłuż krawędzi pustej szklanki. Miała ochotę na więcej, ale tak samo nie czuła, by odejście do baru było w tej chwili konieczne.
- Co z tamą? - spytała obojętnie, ignorując wszystkie inne kwestie, które mężczyzna poruszył, łącznie z pytaniem o ich pochodzenie. To było jedyne, co w danej chwili ją zainteresowała z jego słów. - Miejscowi bandyci? - kąciki jej ust uniosły się wysoko w lekko drwiącym śmiechu.
Asa wyglądała na małą, porządną kolonię, w której jednostki potencjalnie niebezpieczne szybko były z miasta wydalane, nie mając szans na rozpoczęcie jakichkolwiek przestępczych działań czy organizacji. Tak czy siak, już czuła się trochę lepiej, myślami krążąc wokół miejsca, nad którym koloniści utracili kontrolę. Miło byłoby zawalczyć znów z ludźmi, którzy w jej życiu się nie liczyli, dla innych, nie dla siebie. Walkę z obcymi najemnikami kojarzyła z łatwym i przyjemnym oderwaniem od własnych problemów, własnej walki o życie, ucieczki przed Cerberusem i wszystkimi innymi.
Koniec końców i tak nie mogli polegać tylko na słowach mężczyzny. Jutrzejsza wizyta u Joela na pewno się odbędzie i chętnie weźmie ze sobą Deuce'a, choć jeśli okaże się, że problem należało rozwiązać przy pomocy broni, raczej nie weźmie pilota ze sobą. Przyzwyczaiła się do tego, że był jej uszami i oczami na statku, a innych brała ze sobą do brudnej roboty.