Salarianin siedział i słuchał tej całej historii z wyraźnym zdziwieniem. Zdecydowanie nie dowierzał Jacobowi, że odpowiedź może być aż tak prosta.
- Jacob, wiedziałeś do którego klanu lecę. Nie mogłeś po prostu zapłacić naszemu oddanemu krogańskiemu przyjacielowi by przekazał wiadomość? Z resztą, po kiego grzyba Niebieskim Słońcom upadający biznes? A długi? Skoro były aż takie straszne to czemu nie zgłosiłeś upadłości? Syndyk masy upadłościowej by się wszystkim zajął, wierzyciele byliby syci i ty dostałbyś swoją działkę. Nie rozumiem tego. - Valelo machnął ręką w geście rezygnacji - To już nie ma znaczenia. Rozmawiałem o takiej ewentualności, w razie czego, z naszą koleżanką, panią Desselix Virthan. Nie działałeś w złej wierze, dlatego sprzedaż przedsiębiorstwa będzie ważna jednak wisisz mi srogie odszkodowanie. Damnum emergens i lucrum cessans. Ona ci wyjaśni co to. Minie trochę czasu zanim się wypłacisz. Chyba na mnie już pora, w takim razie. Muszę pofatygować się do Urzędu Stanu Cywilnego przywrócić moje dawne uprawnienia na Illium. Jeżeli nie masz nic więcej do powiedzenia, to pozwól, że skontaktuję się z prawnikiem. Tobie też to radzę. Nasza spółka dobiegła kresu. - wstał energicznie z krzesła, trzymając dalej karabin w pewnym chwycie i zaczął zmierzać w kierunku wyjścia.