Asari spięła się i zamarła w miejscu, słysząc, że ma nie przyznawać się do towarzyszącej jej grupy. W końcu nie tak to miało wyglądać. Chciała tylko porozmawiać, nic więcej, dowiedzieć się czy jest tu jej siostra. Mimo, że trzymali ją na celowniku, Zinne wciąż wierzyła w to, że jednak jest jakaś nadzieja na współpracę, nawet jeśli faktycznie był to Cerberus i Jill ją przed nimi ostrzegała. Może i zareagowała agresywnie, gdy Valelo rzucił się na turiankę na pokładzie statku jej siostry, ale to nie znaczyło, że reagowała agresywnie na wszystko.
-
Nie mogę powiedzieć im o niej. Będą chcieli wejść na statek. Na oba. - odezwała się cicho bezpośrednio do nich. Szczęśliwie jej hełm ukrywał jej twarz, patrząc na nią nie wiedzieli więc, że z kimkolwiek się kontaktuje. Jej głos brzmiał jednak mało wyraźnie, biorąc pod uwagę, że próbowała sprawiać wrażenie milczącej i mówiła praktycznie szeptem.
-
Jestem sama. Przyleciałam w poszukiwaniu Kiary. Chcę porozmawiać z moją siostrą. Proszę, chcę tylko się z nią zobaczyć. Straciłam z nią kontakt kilka dni temu, a wiedziałam że prowadzi tutaj badania, bałam się, że ją straciłam. Nie jestem nikim ważnym, pracuję w prywatnej firmie która nie zajmuje się niczym takim jak to. Czy ona tutaj jest?
Ludzie słuchając jej przekonanego głosu stopniowo zaczęli opuszczać broń. Ktoś rzucił jakiś rozkaz, który chyba miał dobrze wpłynąć na sytuację asari i wszystko być może skończyłoby się całkiem nieźle, gdyby nie przekonanie salarianina o tym, że poza kamuflażem również jest niewidzialny. W chwili, w której zdołał przebiec za artefakt i dotarł do niego, program kamuflażu wyłączył się, ukazując profesora oczom wszystkich wokół. Gdy znalazł się po drugiej stronie kamiennej formacji, zobaczył grupę ludzi, zapewne naukowców, nad czymś pochyloną. Byli jednak nieco zainteresowani tym, co działo się dalej, bo w hełmach słyszeli rozgrywającą się dyskusję. Może dlatego też zauważyli pojawiającego się nagle znikąd Ederna. Z obecnej tam szóstki, trójka ludzi natychmiast dobyła broni i doskoczyła do niego, obchodząc go od trzech stron - od czwartej miał artefakt.
-
Rzuć broń na ziemię i podnieś ręce do góry - rozkazał jeden z nich. -
Nie jest sama. Tu jest ktoś więcej.
Jill i Cassius mogli zobaczyć, jak momentalnie lufy broni uniosły się z powrotem na asari. T'Lais zrobiła krok do tyłu, nie do końca wiedząc, co się dzieje. Nie tak to miało wyglądać. Prawie się z nimi dogadywała. Może pozwoliliby się jej spotkać z Kiarą, może nawet zabrać ją ze sobą, a oni mogliby wrócić na Illium bez maczania palca za głęboko w tym wszystkim. Cóż, niektórzy mieli inne plany.
-
Przeszukać okolicę. Już. Stan i Watson, pilnujecie asari.
Mieli już dwójkę, a teraz trzy osoby zbliżały się do miejsca, w którym ukrywał się turianin i jego pani pilot. Być może mogliby uciec, wpaść na statek i szybko odlecieć, ale za nimi była długa prosta, mogliby ich zobaczyć bez problemu i pewnie strzelić im w plecy, pozbywając się problemu i zyskując statek. Mieli też znaczną przewagę liczebną. Pewnie, mogli próbować walki, ale wiązałoby się to wówczas z niechybną i szybką śmiercią. Albo, co gorsza, innymi rozrywkami, które Cerberus lubił zapewniać przedstawicielom innych ras.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDedlajn: poniedziałek, północ.