W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Mgławica Amstronga>System Grissom

18 lip 2012, o 12:18

Wydawało się, że mieli szczęście. Nie trzeba było nawet technicznych sztuczek, by zauważyć czyjąś obecność. Rozrzucone po korytarzu światła chemiczne były nie do przeoczenia. Zapewne ktoś zostawił je, żeby wiedzieć jak wrócić. Załoga Molotova czy grupa ratunkowa? Tak czy siak, Shelia i doktor mogli teraz znacznie przyspieszyć, nie przejmując się, że zgubią drogę, ani poszukiwaniem śladów. Dziewczyna nie wyłączyła jednak programów i zerkała na nie, co jakiś czas. Zawsze mogą pojawić się jakieś dodatkowe informacje.
Carson skupiła się teraz jednak na marszu i obserwowaniu otoczenia. Coś ze statkiem było nie tak. To nie budziło wątpliwości. Nikt nie wrócił z pokładu i nawet Przymierze zalecało trzymanie się od Pandory z daleka. A teraz ona po niej spacerowała. Lepiej być czujnym, cokolwiek miało się dziać.
Przez chwilę wydawało jej się, że białe ściany pokrywa krew. Zaskoczona mrugnęła i wrażenie znikło. Przystanęła na moment i rozejrzała się uważnie. Czysto. Doktor Altmann również się zatrzymał i spojrzał na nią pytająco.
- Widziałeś to? - zapytała, wciąż przyglądając nieufnie metalowemu otoczeniu.
- Co miałem widzieć? - ton mężczyzny był sceptyczny.
Shelia tylko pokręciła głową w milczeniu. Podeszła do ściany i przesunęła po niej dłonią, a potem spojrzała na rękę. Nic.
- Chodźmy - mruknęła, unikając wzroku doktora.
Zachowuję się jak wariatka” pomyślała karcąco. „To tylko głupie przywidzenie. Powinnam się skupić, a nie myśleć o niebieskich migdałach.” Nie mogła się jednak oprzeć wrażeniu, że coś jest nie tak. Zaczęła się też martwić. Miała genetyczne skłonności do chorób umysłowych, a podobno czynnikiem inicjującym mogło być każde odbiegające od normy bądź stresujące wydarzenie.
Gdy z komunikatora nagle odezwał się kobiecy głos wzdrygnęła się z przestrachem. Lekko zaskoczona spojrzała na omni-klucz. Nie spodziewała się, że komunikacja w ogóle będzie tu działać, ale najwyraźniej w obrębie statku wszystko było w porządku. Ktoś nadawał na kanale Verdun. Czyli ekipa ratunkowa. Kto tam był? Porucznik Stark, oczywiście, ale głos nie brzmiał jak ona. Clarke? Możliwe. Chciała odpowiedzieć, ale rozmyśliła się. Kontakt osobisty będzie chyba tutaj bardziej wskazany, a światła wciąż doskonale wskazywały im drogę.
Kawałek dalej dotarła do nich druga wiadomość, tym razem z dziwnym pogłosem. Musieli być blisko, skoro głos było też słychać w korytarzu.
Sheila przyspieszyła i gestem nakazała to samo doktorowi. Wyglądało na to, że pomoc lekarska będzie bardzo wskazana. Mężczyzna najwyraźniej zdecydował się poinformować o ich przybyciu.
-Tu doktor Altmann i szeregowa Carson. Będziemy na waszej pozycji za pół minuty.
Sheila uważała, że to głupota. Byli w końcu dosłownie za zakrętem. Ale może coś w tym było. Jeśli takie rzeczy jak to, co spotkało ich zaraz po wejściu na pokład działy się tu regularnie, to być może byli jeszcze bardziej znerwicowani od niej. Zresztą te jęki… Może faktycznie lepiej było ich uprzedzić, a nie wybiec zza rogu z bronią i w pancerzu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

18 lip 2012, o 21:02

Phoenix

- Ten ból - wydyszał z siebie, puszczając Mateę i zaraz przykładając dłonie do oczu, by je wytrzeć. - Tu jest mój ojciec, a ja chcę uciec. Uciec jak najdalej.
Wstał na równe nogi i zaraz objął się, by uspokoić ciało i mu wytłumaczyć, że już nie odczuwa bólu. - Jestem złym synem.
Dzieciak musiał czuć się teraz rozerwany. Uciec i zostawić ojca, albo zostać i zginąć śmiercią przyprawioną o agonalny ból. To już nie były wymysły i podejrzenia, bo porucznik Stark i młody Payton to przeżyli.

Sheila Carson

Akurat Sheila razem z doktorem dobiegali do miejsca, gdzie sierżant Clarke walczyła o życie kolegi i robiła mu masaż serca. Specjalnie dlatego zdjęła mu płytę napierśnika, bo inaczej efekty byłyby mizerne.
- Clarke! Clarke, odezwij się! - słychać było w komunikatorach - Biegnę do was.
Kobieta prawie nie zauważyła zjawienia się odsieczy, dopóki doktor nie przyszedł i nie zaczął odpalać sprzętu do reanimacji.
Był tu jednak jeszcze ktoś, wspomniany chłopak, który miał na sobie uniform załogi z Molotova. Stał z boku i z napiętym wyrazem twarzy, obserwował jak leżący na podłodze żołnierz, umiera.
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

18 lip 2012, o 22:22

Zanim dobiegli na miejsce Clarke, bo to rzeczywiście jej głos słyszeli, zdążyła zdjąć rannemu żołnierzowi napierśnik i zacząć reanimację. Doktor dopadł go w pełnym biegu i znów na jego twarzy malowała się niecodzienna, u niego, powaga. Może i miał trochę nie po kolei w głowie, ale gdy chodziło o czyjeś zdrowie albo życie potrafił zrobić, co należy. Teraz też natychmiast wziął się do roboty, zajmując się profesjonalną pomocą lekarską dla Sevlakova.
Sheila mogła się co najwyżej przyglądać i nie wchodzić mu w drogę. Zatrzymała się w takiej odległości, żeby nie przeszkadzać i w pierwszej kolejności zlustrowała nieznanego jej chłopaka. Wyglądał na członka załogi Molotova. Czyli kogoś z nich udało się znaleźć. Skoro komunikacja działa, może uda się tez skontaktować z innymi. Ale to plany na nieodległą przyszłość. Obecnie chłopak wpatrywał się w Sevlakova. Sheila też przeniosła wzrok na rannego. Nie była lekarzem, ale swoje spędziła na oddziałach, i jako pacjentka, i w odwiedzinach, więc taka zupełnie zielona nie była. Z miejsca gdzie stała nie umiała ocenić, co mu się stało, a nie chciała podchodzić bliżej. Sądząc jednak z poczynań Altmanna, nie było z nim dobrze. Lada chwila spodziewali się porucznik, dowodzącej akcją. Bo to musiała być Stark, prawda? Nikt inny nie mógł już nadawać na tym kanale.
Sheila jeszcze raz spojrzała na nieprzytomnego żołnierza. Nie znała go dobrze, tak jak i innych uczestników tej misji – zazwyczaj nie brali razem udziału w misjach, poza tym dzieliło ich kilka stopni, a w warunkach służbowych to jednak trochę znaczyło. Wydawał się jednak w porządku, miał poczucie humoru. Mówiło się też, że są dość zżyci z porucznik Stark. To może być dla niej cios. Zresztą po głosie, który zabrzmiał w komunikatorze, też można było to wywnioskować. W każdym razie mocno trzymała kciuki za kolegę, wierząc, że doktor da radę utrzymać go przy życiu. Musi dać.
Carson spojrzała raz jeszcze na chłopaka z Molotova. Zrobił się blady i dalej wbijał spojrzenie w Sevlakova. Wyglądał jakby nie mógł oderwać od niego wzroku, ale jednocześnie nie chciał na to patrzeć.
- Hej, ty – zwróciła się do niego mało delikatnie i przeszła, tak, by musiał odwrócić się do niej, stając plecami i reszty. – Jesteś z załogi MSV Molotov, tak? Jak się nazywasz i kim jesteś?
Wątpiła, by zdążyła zadać jeszcze jakieś pytanie, zanim dotrze do nich Stark, więc tylko czekała na odpowiedź.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

19 lip 2012, o 09:21

Miał chłopak rację. Po tym, co tutaj przeżyli oboje, mógł myśleć tylko o ucieczce z tego miejsca. A jednocześnie wciąż coś się tam tliło, to pragnienie, żeby znaleźć ojca. Matt miała podobnie. Można było już isć, w końcu kogoś znaleźli. Ale z drugiej strony to było... Taka dziwna nadzieja, że kogoś jeszcze znajdzie. Ale w takim stanie, skoro komunikacja nie działała... A moze tylko jej nie działała? I nie miała za wiele czasu. Kto mógł wiedzieć, kiedy po raz kolejny stanie się to, co poprzednio. Do tego nie mogla dopuścić, a najblizsza konsola... No właśnie!
Czas to zrobić po mojemu
- Chodź. Możemy nie mieć za wiele czasu do następnej takiej akcji, a wtedy moze byc już za późno.
Złapała chlopaka za rękę i lekko pociagnęla za sobą, wracajac do konsoli wcześniej. Skoro tam sie zaczęły te problemy, to tam sie skończą.
Kiedy podeszła do konsoli(razem z młodym), zrobila coś dość ryzykownego, podajac mu częstotliwość kanału awaryjnego i każąc się skontaktować z jej oddziałem.
Sama włączyła interfejs omni-klucza i podpięla się do konsoli. Teraz nie wyciągała informacji, teraz chciała przedostać się do glebszego systemu. W koncu wszystkie konsole są polaczone, a zabezpieczenia sprzed trzydziestu lat nie mogly być mocniejsze, niż obecnie. Chciala sie włamać do systemów sterujacych i komunikacyjnych, zniszczyć wszystkie możliwe firewalle i linijkami kodu powstrzymać ewentualny rozruch, wywołać tymczasową awarię świateł i przywrócić komunikację... I być moze kogoś jeszcze znaleźć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

20 lip 2012, o 17:31

Sheila Carson

Walka o życie Sevlakova wciąż się rozgrywała i Altmann wraz z Clarke nie mieli zamiaru jej przegrać. W tym czasie młodziak, który był przy żołnierzach, kiedy przybyli na miejsce Sheila i doktor, obserwował próby odzyskania mężczyzny, który balansował na granicy życia i śmierci. Robił to, do póki szeregowa się do niego nie odezwała. Twardy, trochę oschły ton podziałał tutaj i natychmiast oderwał wzrok od leżącego piechura i klęczących przy nim osób. Wygląd miał może nie do końca nienaganny, ale na sfatygowanego też raczej nie wyglądał. Mógł tu jednak spędzić trochę czasu, o czym świadczyć mogły sińce pod oczami i częste mruganie powiekami. Dzieciak się chyba nie wysypiał.
- Ja? - odezwał się trochę speszonym głosem - Tom Payton, młodszy technik-konserwator.
Odpowiedział, zanim w jednym z trzech korytarzy, prowadzących do rozwidlenia gdzie przebywali, zaczęły narastać jazgoty jakiejś nieokrzesanej hałastry.
- Szybciej! Szybciej! Maszynownia! Maszynownia! Gdzie maszynownia?! - powtarzały skrzekliwe głosy, które z każdą chwilą stawały się donośniejsze. W końcu w korytarzu pojawiły się z trzy vorche. - Ludzie! Oni też chcą do maszynowni! Zabić!

Phoenix

Chłopak posłusznie poszedł za Stark, zwłaszcza gdy ta trzymała go za rękę. Włączył swój omni-klucz, kiedy otrzymał od kobiety częstotliwość awaryjną i próbował nawiązać łączność z resztą awangardy Przymierza.
W międzyczasie Matea próbowała przedostać się przez zabezpieczenia konsoli i chciała psocić.
Kontrolę nad komunikacją udało jej się przejąć, światła też zaczęły mrugać, a jedna z lamp się nawet przepaliła, ale ze sterowaniem statkiem było już ciężej. Kluczowe systemy zwykle były nie podłączone do terminali i można było obsługiwać je wyłącznie z mostka lub zapasowej sterówki.
Jeżeli chodziło o zasilanie silników, to tutaj wyglądało to trochę inaczej, bo pokazał się jej następujący komunikat, kiedy próbowała się do nich włamać.

PROSZĘ CZEKAĆ
**** BŁĄD! ****
Niemożliwy zdalny dostęp...
Dostęp możliwy wyłącznie w sali generatora...
Generator Paradoksu jest podłączony...
Czas potrzebny do naładowania...
**** BŁĄD! ****
Awaryjny skok w FTL za 9 minut...
Zaleca się przebywanie w wewnętrznych sektorach DSE Pandora.


W tym czasie, nie udało się chłopakowi skontaktować z kimkolwiek na tej częstotliwości.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

20 lip 2012, o 18:09

No i wszystko zdążyło się popsuć. Generalnie kontrolę nad komunikacją miała i to bardzo dobrze, bowiem mogla już odejsć od zmysłów, gdyby była na miejscu Clarke. Że generator czego?! Nie, to nie było dobre... To wcale nie było dobre... Znowu coś popsuła, a tak jej dobrze szło...
Nie miała wyjścia, trzeba bylo powiadomić resztę, a skoro jej kanaly nie działały... Trzeba było zrobić to w stary sposób.
- Ok... - podpięła się do głośników. - Tutaj porucznik Stark. Własnie przed chwilą coś popsułam i jeśli sie nie pospieszymy... Za jakieś 9 minut ten statek sobie najwyraźniej odleci, więc sugeruję zebranie tyłka i pospieszne udanie się do tej śluzy, z której przyszliśmy. O ile jeszcze żyjecie, bo nie mam z wami kontaktu przez omni. Jeśli ktokolwiek z załogi Molotova jest w pobliżu, również radziłabym się pośpieszyć do śluzy w części rufowej. Będę tam jak najszybciej porafię.
Odetchneła i odlaczyla się od glośników. Nadala tylko szybką wiadomość na Verdun(oby dotarło), dotyczącą zacumowania i odebrania ich, a potem...
- Młody, biegniemy. Tylko szybko. Przykro mi.
I puściła się biegiem w strone, z której przyszla, wywolujac przy okazji zamapowaną drogę. Oby sie udalo niczego nie spotkać.
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

20 lip 2012, o 21:48

Chłopak odpowiedział na jej pytanie składnie i nie wyglądał źle. Cokolwiek się tu wcześniej rozegrało, wyszedł z tego w dobrym stanie. Może trochę zmęczony, czy niewyspany. W głowie Sheili pojawiły się kolejne pytania. Co zraniło Sevlakova - to wysuwało się na pierwszy plan, ale dziewczyna nie chciała odrywać pozostałych od walki o życie żołnierza. Zastanawiała się nad dalszym wypytaniem chłopaka, przede wszystkim o resztę załogi Molotova, ale podejrzewała rychłe pojawienie się Stark, która pewnie będzie miała podobne pytania.
Zamiast jednak odgłosu kroków biegnącego człowieka, albo jakiejś wiadomości, usłyszała jakieś skrzekliwe hałasy dobiegające z jednego z bocznych korytarzy. Sheila uniosła brwi ze zdziwieniem. To zdecydowanie nie brzmiało jak ludzie i to jej się nie spodobało. Przeszła kilka kroków w tamta stronę, dając Tomowi znać, żeby był cicho i nasłuchiwała. Dało się rozróżnić słowa i teraz miała niemal pewność, z kim ma do czynienia. To musiały być vorche. Tylko co one, u licha, robiły na Pandorze ?!
-Ludzie, mamy towarzystwo – poinformowała resztę przyciszonym głosem. Jeśli chodziło o tą rasę - można było spokojnie założyć, że cię zaatakują. Zupełnie jak z dzikimi zwierzętami. Tylko uzbrojonymi.
Carson wróciła do miejsca, gdzie leżał Sevlakov, niepewna. Nie umiała dowodzić i w ogóle miała mgliste pojęcie, co ona tu robi. Chyba tylko Tom był tu od niej młodszy i czuła się głupio wydając reszcie jakiekolwiek polecenia. Ale coś było trzeba zrobić.
-Clarke pomożesz mi. Tom zastąp ją i pomóż doktorowi. Odsuńcie go gdzieś w bezpieczne miejsce jak dacie radę – powiedziała, wskazując na rannego, starając się przy okazji ocenić, czy udało im się chociaż przywrócić podstawowe czynności życiowe. Jeśli nie to w końcu nie miał już wielkich szans na przeżycie. Nawet biorąc pod uwagę najnowsze osiągnięcia medycyny, niedotleniony mózg będzie pewnie uszkodzony. Ale nie mogła się tym teraz zajmować, to była rola Altmanna. Odwróciła się w samą porę, by zobaczyć jak vorche u wylotu korytarza skrzeczą coś na ich widok i podnoszą broń. Trzy osobniki. Nie było źle, choć skubańce się regenerują. Sięgnęła po broń i włączyła krioaminicję. Może to da im trochę czasu i przestrzeni, bo jeśli nie to za chwilę będą walczyć twarzą w twarz. A Sheila raczej nie nadawała się na pierwsza linię ognia. Posłała w kierunku przeciwnika serię, rozglądając się kątem okaz za jakąś osłoną. Trzeba się za czymś schować, bo jak nie to zaraz padną jej tarcze. Już po ukryciu się zamierzała skupić się na jednym vorchu. Może to nie było dobre posunięcie, ale nie chciała dać im czasu na regenerowanie obrażeń. Jeszcze by jej tego brakowało. Przeciążenie, kilka celnych strzałów w głowę i można brać się za następnego. Poza tym liczyła, że Clarke jej pomoże. Razem powinny dać sobie radę z tą trójką.
A tak właściwie, to gdzie podziewa się Stark? Dodatkowa pomoc by się przydała.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

22 lip 2012, o 14:19

Sheila Carson

Udało jej się znaleźć osłonę za framugą wejścia. To może był głupi sposób, żeby to zobaczyć, ale kiedy nieomal przylgnęłaś plecami do framugi, to zauważyłaś konsoletę od drzwi. Wszystkie trzy wejścia, prowadzące tutaj, miały takie konsolety. To mogłoby dać tobie trochę czasu, był tylko jeden malutki problem. Taka sama znajdowała się wewnątrz korytarza. Jeżeli miałoby to pomóc permanentnie, to trzeba by coś wykombinować. Byle tylko szybko kombinować, bo z kolejnego korytarza też zaczynało słychać powrzaskiwania vorchów.
W tym czasie Carson i Clarke strzelały do trójki oponentów. Uzbrojeni byli w dwa Mściciele oraz Katanę i pruli do awangardy Przymierza ile się dało. A przynajmniej to robiła pozostała dwójka, bo trzeciego na momencik ogłuszyło i zamarzł. Skoncentrowany ostrzał obu pań, rozwalił go na drobne kryształki lodu. Celność jednak pokraki paskudne miały, bo tarcza Carson zeszła prawie do połowy.
- Wredne ludzie! Weźmiemy sobie ten statek! - krzyknął jeden ze strzelających, zanim z głośników na pokładzie nie słychać było komunikat.
- Tutaj porucznik Stark. Własnie przed chwilą coś popsułam i jeśli sie nie pospieszymy... Za jakieś 9 minut ten statek sobie najwyraźniej odleci, więc sugeruję zebranie tyłka i pospieszne udanie się do tej śluzy, z której przyszliśmy. O ile jeszcze żyjecie, bo nie mam z wami kontaktu przez omni. Jeśli ktokolwiek z załogi Molotova jest w pobliżu, również radziłabym się pośpieszyć do śluzy w części rufowej. Będę tam jak najszybciej potrafię.
To chyba trochę komplikowało sprawę.
Altmann i Payton za to schowali się pod ścianą, by uniknąć ostrzału i trzymał karabin Sevlakova, który leżał obok. Doktor się już nim nie zajmował.

Phoenix

Stark biegła przed siebie trasą, którą przybyła. Tyle akurat, że nie tylko ona jedna wybrała ją sobie, bo w korytarzu pojawiły się dwa vorche z rakietnicami. Nie biegły one jednak w jej stronę, a... w stronę miejsca, gdzie poprzednio zostawiła swoich ludzi. Sądząc dodatkowo po strzałach, jakie dobiegały z głębi korytarza, to byli chyba dosyć zajęci. Tak więc miała przed sobą vorcha, których widziała plecy i... brak Paytona, który chyba odłączył się gdzieś po drodze.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

22 lip 2012, o 16:53

No i świetnie. Młody jej gdzieś zniknął, a to znaczyło, że albo sie zgubił albo zbugował i rozpłynął w powietrzu. Nieważne, zapewne takie już miała pieskie szczęście przy grzebaniu w systemach. Nigdy wiecej... I tak to złamie przy następnej możliwej okazji. Po prostu to uwielbiala.
Ale największa niespodzianka jej została przyszykowana, kiedy... No tak, prawie wladowała się na vorche. I to nie byle jakie vorche. Vorche z rakietnicami, o jasna cholera...! a jeśli szły w kierunku, w którym ona też zamierzała pójsć... W tej chwili bardzo żalowała, ze nie zabrała Kolyi granatu Wpakowałaby im jeden... Ale równie dobrze mogła tą dwójke unieszkodliwić po swojemu.
Na początek właczyła sondę, przydała się na kroganina, przyda się na vorche. Skłonność do ryzyka znowu się odezwała, bowiem użyła sabotażu najpierw na jednej, potem drugiej rakietnicy. Oczywiście te cholery juz zwrócą na nią uwagę, ale od tego ma strzelbę... i swoją ukochana sondę. Vorche są na tyle głupie, że tarcz nie mają... A jeśli podejdą za blisko, zawsze może im przyłożyć.
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

23 lip 2012, o 13:28

Świetnie. Załatwiły z Clarke jednego vorcha, ale zastały jeszcze dwa, a z korytarza słychać było głosy kolejnych. W dodatku przydałoby się przedostać do konsolety w korytarzu, żeby zamknąć te drzwi. To by załatwiło sprawę. Vorche chyba nie są tak inteligentne, żeby hakować systemy.
Sheila wychyliła się zza framugi, oceniając odległość, jaką musiałaby przebyć i przy okazji strzelając do bliższego przeciwnika. Nie wyglądało to aż tak źle, tyle, że i tak te paskudy zniszczyły jej tarcze do połowy.
Gestem pokazała Clarke, by ją osłaniała i włączyła kamuflaż taktyczny. Pobiegła w kierunku konsoli, starając się zrobić to jak najciszej i prosząc w duchu, by vorche nie usłyszały tego przez huk wystrzałów. Gdy do niej dotarła weszła do systemu i włączyła zamykanie drzwi za dziesięć sekund. Chyba zdąży wrócić. Nie bawiła się w żadne głębsze hakowanie, bo też nie miała na to czasu. Zaraz kamuflaż pójdzie się bujać, a ona zostanie z vorchami w korytarzu. Włączyła tylko prostą blokadę, żeby nie dostały się do środka tak od razu, jeśli jednak wpadną na taki pomysł. Potem rzuciła w drogę powrotną, tym razem sprintem, nie bawiąc się w ciche podchody. Broń miała w gotowości, ale tyłem strzelać nie będzie. Byle dobiec do tej framugi, co to się za nią chowała.
W tym momencie z głośników rozbrzmiał głos porucznik Stark. Zaraz, moment… W którą stronę jest część rufowa? To ta śluza, którą przyszli? Ta zepsuta? Ojej, to chyba odcięła właśnie pani porucznik drogę. I zamknęła ją z vorchami. Ups.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

25 lip 2012, o 14:23

Sheila Carson

Jak można w skrócie ocenić akcję Sheili? Sprawną. Włączyła kamuflaż, podbiegła do konsoli, ustawiła czasowe zamknięcie, drobną blokadę i... tyle. W tym momencie maskowanie jej się wyłączyło i musiała uciekać całkiem widoczna. Paskudy natomiast przestały strzelać do Clarke, która przez ten czas świetnie zajmowała uwagę strzelających i Vorcha zaczęli strzelać do Carson. Jakaś siła wyższa musiała nad nią czuwać, albo te pokraczne bestie musiały mieć potwornego zeza, bo kule wokół kobiety świstały, ale żadna w nią nie uderzyła. Sheila bez uszczerbku dobiegła do wcześniej zajmowanej pozycji i zanim się drzwi zatrzasnęły, to zdołała zobaczyć kolejne Vorcha, które dobiegały do dwóch strzelających. Uratowali się od jednego zagrożenia, ale drugie nadciągało innym korytarzem.

Phoenix

Vorcha z rakietnicami, to mógł być pewien problem, jeżeli odpaliliby ze swoich cacuszek, ale to im się nie udało. Wykorzystany przez Stark sabotaż, był na tyle rozległy, że za jednym zamachem wyłączyła obie wyrzutnie rakiet z akcji. Oba stwory odwróciły się w jej stronę i chciały ją ustrzelić, ale nic z tego nie wyszło. Zdziwione zaczęły klepać w swoją broń, walić, a jeden z nich to nawet rzucił nią w Stark, ale z małą celnością. Humanitarne wydawało się je wykończyć i tak też zrobiła, bo odległość między nimi za duża nie była. Taka na granicy celnego strzału, który Matt wykorzystała. Pozbyła się zagrożenia i na końcu korytarza dostrzegła doktora Altmanna, oraz chłopaka, który jej się zawieruszył. Chyba w międzyczasie zdążył się doprowadzić do porządku, bo nie ociekał cały krwią.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

26 lip 2012, o 12:10

Uff… Udało się. Sheila odetchnęła z ulgą. W chwili, gdy kule vorchów rozwaliły jej tarcze, przeżyła chwilę porządnego zdenerwowania. Jakimś cudem, udało jej się jednak dobiec na miejsce bez szwanku. Teraz oparła się plecami o framugę zamkniętych drzwi i na wszelkie wypadek obejrzała jeszcze pobieżnie pancerz. Zdarza się przecież, że człowiek pod wpływem adrenaliny nie czuje bólu. Sheila była jednak naprawdę cała. Miała fart.
-Dzięki – zwróciła się do Clarke. Kobieta w odpowiedzi skinęła jej głową.
To była tylko chwilowa przerwa w kłopotach, ale przynajmniej mogły złapać oddech.
-Doktorze, co z Sevlakovem? –zapytała, Sheila, podchodząc bliżej i po drodze zaglądając do drugiego z korytarzy. Dobiegające z niego dźwięki nie brzmiały zachęcająco, ale jeszcze nic z niego nie wylazło. Przydałoby się zresztą skontaktować z porucznik Stark. Włączyła komunikator i zaczęła meldunek.
-Pani porucznik, jesteśmy w korytarzu…- urwała słysząc tym razem wyraźne dźwięk zbliżających się kroków. Ktoś biegł w ich stronę. Po tej hecy z vorchami wolała być ostrożna. Odwróciła w kierunku Clarke, ale ona wyraźnie też je usłyszała, bo uniosła broń i zaczaiła się przy wylocie korytarza. Sheila poszła za jej przykładem. Starsza z kobiet wychyliła się, by, sprawdzić, kto nadchodzi i zaraz opuścił broń, choć jej nie odłożyła. Wyszła nieco zza osłony, by powitać nadbiegającą dowódcę.
-Matea- odezwała się Clarke nieformalnie. –Z Kolyą było naprawdę źle i…- głos jej zadrżał, więc tylko wskazała Stark ręką miejsce, gdzie odciągnęli go Altmann i Payton.
Shelia ponownie odetchnęła. Właściwie podwójnie. Nie ma vorchów i nie zamknęła niewłaściwych drzwi. Czyli, ze wszystko idzie całkiem nieźle. No, znaleźli tylko jednego członka poszukiwanej załogi i sami też mieli poważne komplikacje, ale przynajmniej być może uda im się z tego statku wydostać. O ile zdążą do śluzy.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

26 lip 2012, o 12:55

Miała niebywale szczęście z tymi vorchami. Przez chwilę parsknęła śmiechem, widząc ich głupie miny, jak rakietnice nie odpaliły. A potem poszlo z górki, nawet jej nie zdążyły zadrasnąć. Zostało juz tylko parę metrów i... czy jej się przywidziało, czy widziała swojego ukochanego doktorka? I zaraz moment... Ona trafiła na jakiegos zbugowanego klona, że młody tutaj był? I nie był taki zakrwawiony... Niech to licho, jeśli ona zacznie we wszystko wierzyć, to skończy jak doktorek.
Z ulgą powitała znajome twarze z Verdun. Jeszcze troche, a na pewno by tam zwariowała... Ale limit szczęścia się wyczerpał, czuła to, coś ścisnęło się jej w środku, kiedy usłyszała, co sie stalo z sierżantem Sevlakovem. Jeśli zostaną na tym statku jeszcze chwilę dłuzej... Aż cicho zgrzytnęła zębami. No nie teraz z takimi wieściami.
- Musimy się spieszyć - przynajmniej starała sie opanować. - I go zabrać. Doktorze, młody. Clarke, z tyłu - dziwne, jak w jednej chwili wróciła do żołnierskiego tonu.
Spojrzała na dodatkową osobę. Cos jej świtało z tą dziewczyną, jak ona sie nazywała... Carson? Chyba tak. Rany, nie pamięta kto jeszcze oprocz niej był wtedy nowy, rany...
- Carson, pójdziesz przodem.
Teraz wszystko było kwestią czasu i pośpiechu. Oby Verdun odebrało wiadomość, inaczej są ugotowani...
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

26 lip 2012, o 20:33

Oto przyszedł moment na najważniejszą część, całego pobytu na Pandorze. Ucieczki. Tak, bo to była chyba chwila na którą wszyscy czekali i chcieli się wydostać z tego przeklętego statku. Najgorszy był chyba komunikat, który zaczął się przewijać i informować ich, co się ma stać.
- Uwaga. Do skoku w nadprzestrzeń zostały trzy minuty. Personel proszony jest o udanie się do centralnych części statku - pouczał kobiecy głos, kiedy wszyscy biegiem pędzili w odwrotnym kierunku i wtedy jej głos, zaczął się jakby zmieniać, na bardziej basowy, jakby taśma była przewijana zbyt wolno - Zaleca się uważać na wstrząsy, w trakcie rozruchu napędu. Można przy tym zginąć. - może to była wina wadliwego nagrania lub błąd w systemie WI, ale ostatnie zdanie brzmiało tak, jakby głos życzył im śmierci.
W końcu jednak dobiegli do otwartej śluzy, prowadzącej na Verdun, gdzie... czekało na nich dwóch uzbrojonych załogantów ze statku Przymierza.
- Szybciej, ruszać się! Ten wrak zaraz odleci w cholerę! - krzyczał do nich marynarz, kiedy wszyscy przebiegali z jednego statku na drugi. Zaraz po nich, na Verdun wbiegli dwaj, czekający na nich żołnierze, za którymi śluza od Pandory się zamknęła. Wszyscy byli na jednostce Przymierza, która odcumowała od upiornego okrętu.

Sheila Carson

Chyba jako jedyna, na mostek udała się szeregowa Carson i trafiła akurat na moment, tuż przed skokiem Pandory, którą obserwowano na dwóch dużych ekranach.
Verdun oddalało się od niej na bezpieczną odległość, bo komandor nie chciała ryzykować czegokolwiek, czym mógłby ich zaskoczyć ten zdziwaczały statek. Może zostałaby przez kogoś zauważona, gdyby nie to, co się wydarzyło chwilę potem.
- Pani komandor - odezwał się oficer od łączności - Odbieram mnóstwo komunikatów, ale nie mogę namierzyć źródła.
- Daj na głośnik - rozkazała komandor i wtedy do uszu wszystkich obecnych, dotarły słowa, wypowiadane przez kilka osób na raz i to w taki sposób, że aż zlewały się w jedno. Chyba najbardziej rozpoznawalne i dające się zrozumieć słowa, brzmiały miej więcej tak:
- Duma Aephusa do niezidentyfikowanej jednostki... Mówi kapitan L'mar ze statku Republiki Asari... Statek ratunkowy Przymierza November, do DSE Pandora... - i tak wiele innych głosów, należących do przedstawicieli różnych ras, którzy oferowali pomoc, prosili o kontakt, informowali o abordażu lub próbie zniszczenia statku jeżeli ten spróbuje uciec. Mnogość tych głosów była sama w sobie zastraszająca, bo zmuszała umysł do wyobrażenia sobie, jak wiele innych jednostek trafiło na Pandorę i jak wiele istot mogło spróbować tam wejść wcześniej.
A potem... potem wszystko ucichło. Pandora skoczyła w FTL.

Epilog

Phoenix

Po wszystkim, kiedy Matt pozbyła się swojego pancerza, dotarł na jej Omni-klucz materiał wideo z jednej z kamer, która obserwowała kapsułę ratunkową Pandory, z walącym o szybę żołnierzem Przymierza, który był wewnątrz. Nagranie było zrobione na chwilę przed skokiem. Ściągnął z głowy hełm i jej oczom ukazała się twarz Sevlakova, który chwilę potem spuścił wzrok w dół i zrezygnowany przycisnął dłoń do przedniej szyby. Chwilę potem Pandora wykonała skok.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

30 lip 2012, o 19:56

Udało im się dotrzeć na statek w jednym kawałku, choć zrobili to naprawdę w ostatniej chwili. Po przejściu przez śluzę Sheila na chwilę przymknęła oczy, uspokajając oddech. „Jak dobrze, że już po wszystkim” pomyślała z ulgą. Takie otoczenie jak na Pandorze nie działało na nią dobrze. Dawno nie czuła się tak po powrocie z misji, choć przecież właściwie nic się nie stało. Po prostu czuło się, że z tamtym statkiem jest coś nie tak. Miało się wrażenie, że nawet otoczenie jest wobec ciebie wrogo nastawione.
Gdy otworzyła oczy reszta oddziału już się rozchodziła i znikała za zakrętek korytarza. No tak, zagapiła się. Teoretycznie mogła iść gdzie chciała, jak reszta, ale komandor Aster chyba należał się jakiś raport, choćby słowny. Powinna wiedzieć, co z jej ludźmi, co z Sevlakovem. Westchnęła więc ciężko i po cichu udała się na mostek. Malejąca w oczach Pandora najwyraźniej właśnie uruchamiała napęd. Tym razem nie miała ochoty robić jej zdjęć. W tym momencie cieszyła się, że zniknie i miała szczerą nadzieję, że już więcej jej nigdy nie zobaczy.
Nikt nawet nie zwrócił na nią uwagi, bo oficer właśnie włączył odtwarzanie komunikatów. Sheila nigdy jeszcze nie słyszała czegoś takiego. Głosów było tyle, że ledwo dało się zorientować, co to w ogóle jest i rozróżnić gdzieniegdzie pojedyncze słowa. Jeden komunikat przed chwilę wybijał się nad pozostałe, dość zrozumiały, by zaraz ustąpić innemu. Pozostałe brzmiały jak niejednorodny szum. Dziewczyna z ulgą powitała ciszę, gdy Pandora wreszcie skoczyła. Zapewne pojawi się gdzieś indziej, by siać postrach i podtrzymywać swoją legendę. Cokolwiek stało się tam 30 lat temu zapewne pozostanie tajemnicą i może tak było najlepiej.
Zdała krótki raport pani komandor i odpowiedziała na pytania na tyle, na ile umiała. Była tam zaledwie chwilę. Porucznik Stark na pewno wiedziała więcej, a doktor mógł się wypowiedzieć na temat Sevlakova. Za to Clarke może wiedziała coś więcej na temat młodego Paytona. Sheili było żal chłopaka. Nie miała bladego pojęcia, co zagnało go na ten statek, a za nim resztę załogi, ale wiedziała, że będzie musiał się zmierzyć z potężnymi wyrzutami sumienia. Zginął jego ojciec i niemal cała reszta załogi Molotova. To nie mogło się na nim nie odbić. Sheila trochę o tym wiedziała, choć ciężko było jej wypadek porównywać do tragedii na taką skalę.
Gdy już kapitan wypuściła ją -mimo niedosytu informacji- na wolność, nie udała się do siebie. Powinna się przebrać, wziąć prysznic i najlepiej położyć spać. Załoga zresztą popatrywała na nią ciekawie. Dziwna odmiana, bo zwykle ją raczej ignorowali, nie żeby bardzo starała się to zmienić. Uświadomiła sobie, że z większością nigdy nawet nie rozmawiała, choć znała ich nazwiska i stopnie. To było przykre, w gruncie rzeczy. Przecież spędziła z nimi na statku tyle czasu, powinna ich znać dużo lepiej. Chris na pewno byłby ze wszystkimi za pan brat, Liam zresztą tak samo. Słyszała, że jest bardzo lubiany na statku. Ciekawe w kogo się wdała, bo żadne z rodziców nie było takie aspołeczne.
Dotarła do Centrum Medycznego, więc porzuciła te rozważania. Trochę niechętnie myślała o tym, że będzie musiała opowiedzieć Lisie wszystko drugi raz, ale przynajmniej utrze jej nosa. Albo i nie, przyjaciółka na pewno znajdzie jakieś logiczne wyjaśnienie. Jakieś omamy, sugerowanie podświadomości, czy Bóg wie, co... Może to i lepiej. Sheila będzie mogła spać spokojniej, gdy statek-widmo nie będzie już taki widmowy. Chociażby wyjaśnienie było błędne. Tego się pewnie i tak nie dowiedzą.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

31 lip 2012, o 08:31

Jak mogła spojrzeć komandor w oczy po tym wszystkim? Wprawdzie wydostała sie ze statku, ale straciła czlonka oddziału. W dodatku tego, który był jednym z najbliższych jej tutaj. To bolalo podwójnie. Porażki się zdarzały, ale żadnej nie czuła tak dotkliwie. Osobistej. Powiedziała Gabrielli, żeby jej zaufać. Czy zawiodła to zaufanie? Wciąż miała wątpliwości, których nie mogła rozwiać. Czy faktycznie dała radę? Czy będzie mogła spojrzeć komukolwiek w oczy? A moze to tylko ona? Może jej się tylko wydaje...? Sama nie wiedziala.
Nie mogła się pozbyć tego pancerza. Palce jakby nie mogły się ruszyć, wciąż się ześlizgiwały. Czuła się dziwnie, jakby to nie był jeszcze koniec. Jakby instynkt bronił jej przed czym... czym? Co mogło na nią czekać?
Wzięła głeboki oddech. Powoli się wyswobodziła, już ustanawiajac mózg nowymi torami. Diagnostyka. Praca. Coś przekręcić w komunikacji. Oczyścić. Wszystko, żeby nie myśleć...
Charakterystyczne pikanie. Specjalnie sobie takie ustawiła, żeby wszyscy na statku mogli rozpoznać, że to do niej coś przyszło. Zmieniła to po fali nieporozumień, kiedy w czasie przerwy wszyscy patrzyli w omni, jak tylko coś zapiszczało. Wiadomość do niej? Pewnie komandor żąda raportu na temat akcji na Pandorze. Nie. Załącznik, nagranie. Dlaczego...?
Krótka migawka. Zaledwie kilka sekund. Obraz tak wyraźny, chyba na zawsze jej zostanie w pamięci. Co on tam robił? Jak? Dlaczego? Gdzie?
Trzask. I ból w lewej ręce, potężny, przywracajacy ja do rzeczywistości. Ci, co byli w pobliżu, uslyszeli tylko huk zetknięcia się pięści z czyjąś szafką. Coś spłynęło powoli po jej twarzy, kiedy trzymała zaciśnięte powieki.
ObrazekObrazek Themes: 1 2

Wróć do „Galaktyka”