Wyświetl wiadomość pozafabularną
Asari uśmiechnęła się złośliwie, widząc jego zaskoczenie. Nikt tutaj nie spodziewał się, że zachowała przytomność, a już na pewno nie Snow. Teraz ta leżała na podłodze, przygnieciona całym ciężarem T'Rei, która teraz akurat jeszcze postanowiła utrzymać ją przy życiu, ale w każdej chwili mogło się to zmienić. Wyglądała na wściekłą, głównie ze względu na swoją bezradność. Nie odrywała jednak spojrzenia od byłej komandoski i nie ruszała się, bo jednak nie chciała stracić głowy w ten najmniej przyjemny i ostateczny sposób.
Z jakiegoś powodu Bitya nie wzywała ochrony. W słuchawce Charlesa były tylko nieistotne wzmianki o nieistotnych kwestiach, nikt nie ruszył biegiem w stronę odosobnionej sali ćwiczeń w nie tak odległym korytarzu. Może chciała, by wszystko rozwiązało się samo. A może była tak wściekła na T'Rei i jej nieskuteczność, że nie miała nic przeciwko temu, by Striker zabrał ją sobie ze stacji - o ile mu się to uda. Nie ingerowała, a w jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. Nie mogła być do końca normalna, biorąc pod uwagę, że dopiero co Charles ją dusił, ale z drugiej strony kto normalny mógł zarządzać tak patologiczną stacją? Może jednak realna groźba śmierci nie była dla niej żadnym niesamowitym przeżyciem i daleko jej było w tej chwili do katharsis.
- Nie wiem gdzie chcesz mnie zabrać, ale nie odlecę z Trouge - powiedziała asari, uśmiechając się nieprzyjemnie. Opuściła wzrok na Snow, która starała się odepchnąć wrogą rękę z omni-ostrzem, wciąż jednak na tyle ostrożnie, by nie doprowadzić do tragedii, której nie chciała bardziej niż ktokolwiek inny w tym pomieszczeniu. - Co, kochanie? I co po twoim szkoleniu na Thessii, co? Kiepsko to widzę. Przydałaby ci się nowa nauczycielka.
Uniosła spojrzenie na Strikera.
- Skąd wziąłeś pancerz? Bo nie pracujesz dla nas.
Zanim jednak Charles zdążył odpowiedzieć, drzwi rozsunęły się, a do środka wparował Kyle z uniesionym do strzału karabinem. Wbił wzrok w dwójkę kobiet, splecioną w tym dziwnym uścisku na podłodze, a potem na Strikera. T'Rei uniosła na niego zaskoczone spojrzenie i choć Snow nie zdołała dzięki temu zrzucić jej z siebie, to udało się jej szarpnąć na tyle, by uwolnić rękę. Jedną rękę, tylko tę, której potrzebowała.
Strzykawka iniektora wbiła się udo siedzącej na kobiecie asari.
T'Rei wrzasnęła.
Omni-ostrze przejechało po szyi czerwonowłosej, a po jasnej skórze Snow momentalnie spłynęła fontanna krwi.
Potem wszystko potoczyło się jakoś strasznie szybko. Błękitnoskóra po kilku sekundach walki ze specyfikiem, który znalazł się w jej krwiobiegu, osunęła się na podłogę. Susan złapała się za krtań, rozpaczliwie usiłując poradzić sobie z zalewającą ją krwią. Kyle krzyknął coś i dopadł do swojej podwładnej, szukając po schowkach w pancerzu jakiegoś medi-żelu, choć ciężko było stwierdzić, czy medi-żel będzie w stanie zabezpieczyć ranę na tyle, by Snow to przeżyła.
- Powinnam was zabić - odezwała się lodowatym głosem Bitya, która nagle znalazła się zaraz obok Strikera. - Ale teraz widzę, że pozbawiając mnie ochrony, pozbawiliście mnie też problemu. Mogło skończyć się różnie. Ktoś mógł zginąć. Ja mogłam.
Tylko głuche łupnięcie z tyłu świadczyło o tym, że Hunter zemdlał.