Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Restauracja Maruna

1 sie 2023, o 10:47

Obrazek Posiadając lokal w Prezydium, ciężko narzekać na otrzymanie złej karty, jednak właśnie przed takim problemem w 2164 roku stanęła nowa właścicielka sektora 9197-A68-K. Mały wycinek przestrzeni był stosunkowo tani do nabycia i nie bez powodu - nie było to miejsce na pięknej Promenadzie, ani nawet w okolicach doków czy Służb Ochrony Cytadeli i ich biura. Sektor był skrawkiem wciśniętym na dolnym poziomie okręgu, który poprzedni właściciel nazywał wprost "piwnicą". Jedyny widok, jaki oferował, był tym na zamknięte obszary techniczne i składowiska, nawiedzane głównie przez Opiekunów.
Nowa właścicielka nie pozwoliła, by kiepska lokalizacja zabiła jej marzenie o otworzeniu własnej restauracji i wkrótce narodziła się koncepcja Maruny. Eleganckie wnętrze zmniejszono drastycznie, obudowując teren wokół ścian lokalu celem przekształcenia go w sieć połączonych zbiorników wodnych. Stworzenie zamkniętego, wodnego ekosystemu dookoła restauracji było drogim przedsięwzięciem, lecz z pewnością zachęcającym dla klientów.
Maruna oferuje to, czego nie może żadna inna restauracja na Cytadeli. Nie posiada widoków na Okręgi, czy też kosmiczną pustkę, lecz jej obszerne okna rozświetlone są błękitem wodnego świata na zewnątrz. Wypełnione egzotycznymi rybami, koralowcami i najróżniejszej maści stworzeniami sprowadzonymi z różnych zakątków galaktyki akwaria przyciągają wzrok i rzucają przyjemny, błękitny blask do wnętrza pomieszczenia.
Właścicielka chętnie podchwyciła miejską legendę o rybach pływających w jeziorach Prezydium i wykorzystuje to jako sposób na reklamę swojego przybytku. Odwiedzający mogą faktycznie odnosić wrażenie, że znaleźli się w środku wielkiego jeziora i mogą podglądać toczące się w nim życie, a obsługa nie wyprowadza ich z błędu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

1 sie 2023, o 11:22

Restauracja Maruna znajdowała się w zdecydowanie... niestandardowym miejscu i choć właścicielka uczyniła to, co mogła, by drogę do niej przedstawić w jak najlepszym świetle, widok taksówki zagłębiającej się w niższe poziomy Prezydium napawał odrobiną zwątpienia. Gdy prom zatrzymał się w punkcie Szybkiej Kolei Miejskiej, wrażenie to nieco się rozmyło na widok eleganckiego wejścia i pięknego, neonowego szyldu. Przed samymi drzwiami tkwił rosły turianin, odziany w elegancki garnitur i dzierżący w dłoniach dapatad, na którym sprawdzał zapisanych na dzisiejszy wieczór gości. Clarissa zadbała, by nazwisko Fel widniało na liście, lecz nawet bez tego, Fel prawdopodobnie nie miałaby problemów - na jej widok, turianin ukłonił się szarmancko i nawet nie usiłował sprawdzić swojego datapadu, o ile nie poprosiła go o dopełnienie procedur.
Restauracja była dość małym, kameralnym miejscem, więc nic dziwnego, że obowiązywały do niej zapisy. Nie jej rozmiar jednak zwracał uwagę osoby wchodzącej do środka - a wszechobecny błękit. Zupełnie jakby znaleźli się w samym środku jednego z jezior Prezydium, podświetlanego z góry przez wciąż padające światło sztucznego słońca. W tym morzu niebieskości, piaszczyste i kamieniste podłoża obrastała roślinność o fantazyjnych kształtach. W piasku zagrzebywały się specyficzne skorupiaki, których nigdy w życiu nie widziała, a wysoko ponad nimi przemykały ryby. Niektóre, drobne, w ogromnych ławicach, połyskując w półmroku odbitym przez siebie światłem. Inne, większych rozmiarów, samotnie przemierzały wody w poszukiwaniu jedzenia.
- Proszę za mną, radno Fel - poprosiła ją kelnerka, gdy Fel przystała w sali głównej, by przyjrzeć się widokowi. Sala mieściła kilkanaście stolików i ciszę w niej wypełniał gwar, oraz sącząca się z głośników muzyka. Kelnerka, niska asari o turkusowym odcieniu skóry i wielkich, sarnich oczach, wyminęła stoliki i skierowała je do przejścia do kilku, pomniejszych sal prywatnych.
Sala, do której zaprowadziła radną, mieściła tylko jeden stolik i wygodne, obite materiałem krzesła. Szeroki pas przeszklonego akwarium okrążał stolik, biegnąc przez każdą z czterech ścian i kończąc się przy wyjściu, które z resztą restauracji łączyło wąskie przejście.
Doktor Shaw siedziała na jednym z miejsc. Była stosunkowo młodą kobietą, niewiele starszą od Fel. Iris od razu dostrzegła w niej naturę lekarza, być może naukowca, który musiał przystosować się do roli dyplomaty i przedstawiciela. Adrianne była ubrana skromnie, lecz schludnie. Na ramiona narzuconą miała marynarkę, na nadgarstku zapięty nieco staroświecki model omni-klucza, przypominający bransoletę lub zegarek. Jej brązowe włosy były rozpuszczone lecz nie było to coś, do czego była przyzwyczajona, co blondynka rozpoznała dostrzegając jak kobieta nerwowo odgarnia je za uszy. Początkowo nie zauważyła nawet wejścia Fel. Z zachwytem przyglądała się wielkiej, pomarańczowej rybie, która stukała pyskiem w szybę w poszukiwaniu pożywienia. Dopiero gdy Iris znalazła się w pomieszczeniu, natychmiast poderwała się na równe nogi.
- Radno Fel. Adrianne Shaw, bardzo miło mi panią poznać - przywitała się, uśmiechając lekko, wyciągając rękę do Iris.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

1 sie 2023, o 12:52

Myśl o strzeżonej placówce badawczej Przymierza zaprzątały jej myśli przez większość drogi. Pamiętała słowa doktor Maketarii, o ludzkich furiach z programu wojsk Przymierza. Jak pewne informacje, które nie miały prawa wyciec na światło dzienne, trafiły do asaryjskiej lekarki? Zdradził je ktoś, kto za wszelką cenę szukał u niej ratunku? Ucieczki przed nieuchronną śmiercią? A może instytut współpracował nie tylko z ludzką kadrą?
Pragnienie, aby skontaktować się z doktor Maketarii tu i teraz oraz otrzymać odpowiedź na choć kilka niewygodnych niewiadomych uleciało, gdy taksówka zaparkowała na tarasie. Wysiadła, prosząc o chwilę cierpliwości. Weszła do mieszkania, nie chcąc tracić czasu, od razu skierowała się do łazienki. Wzięła szybko prysznic, a wilgotne, poplątane w grubsze skręty włosy, spięła w niski, klasyczny kok. Jej palce, przez moment, otarły się o implant. Nie używała biotyki od powrotu na Cytadelę, przez myśl jej to nie przeszło. Teraz też oparła się pokusie, na co głos rozsądku w jej głowie zdecydowanie odetchnął. Przebrała się w prostą, przylegającą do ciała sukienkę. Długie rękawy, zasłoniły świeże blizny. Rzuciwszy ostatnie, krytyczne spojrzenie swojemu odbiciu w lustrze, pozbierała zgraną na datapad dokumentację medyczną. Miała komplet badań i wyników z każdego dnia pobytu w Huercie. Kilka neuroobrazowań, odczytów z implantu. Analizowała je każdej nocy, jakby coś faktycznie mogła przeoczyć. Zgarnęła przepisane jej tabletki, które dotąd zażywała regularnie, choć nikt nie potrafił powiedzieć jej czy to był faktycznie lek, czy wyłącznie bloker dla mnożących się w jej pniu mózgu węzłów.
Nie tak miało się to skończyć. Zapłaciła wysoką cenę za swoją empatię, skutecznie dusząc z tyłu głowy głos, że gdyby nie ona, wypuszczona przez Cicero biotyka, pochłonęłaby Cassiana, najprawdopodobniej zgniatając go w drodze powrotnej na statek.
Mogła nie chcieć przyznać tego na głos, przed samą sobą, lecz drugi raz postąpiłaby tak samo.
Doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Zapięła pasy, siadając na tylnej kanapie taksówki. Przyglądała się Cytadeli z góry, doszukując się w pejzażu stacji znajomych punktów. Prezydium zawsze działało na nią uspokajająco, było ratunkiem dla zszarganych, a także zmęczonych nerwów. Azylem po całym dniu rozmów, gdzie ciężar jej decyzji nie miał prawa ją doścignąć. Panicznie szukała tego spokoju, wodząc wzrokiem po dobrze jej znanej scenerii, lecz nie było go na wyciągnięcie ręki. Ukrył się gdzieś głęboko, o ile jeszcze nadal tu był, zdecydowanie poza jej zasięgiem.
Wysiadła w sąsiedztwie restauracji, podświadomie założyła, że Clarissa zarezerwuje stolik, a nawet całe skrzydło, w jednym z eleganckich i drogich lokali, które dobrze znała i w którym była częstym gościem. Miejsce, choć nieznane i nie pasujące do jej założeń, przypadło Fel do gustu, a asystentce dopisało w pamięci nie małego plusa. Uprzejmie skinęła turianinowi, który stał w wejściu nie brnąc w zbędne ceregiele.
W środku otulił ją błękit. Patrzyła się na ocean, którego nie widziała nigdy wcześniej, zdecydowanie zwalniając krok, aby nacieszyć oczy widokiem ławicy kolorowych ryb. Jej uwaga przeskoczyła na jaskrawego skorupiaka, następnie na kelnerkę, która zwróciła się do niej. Podążyła za nią ścieżką wśród stolików, ignorując innych gości restauracji. Podziękowała, wchodząc do prywatnej sali, w której już czekała doktor Shaw. W świetle rzuconym przez akwarium, mogła lepiej przyjrzeć się kobiecie, rejestrując kilka detali. Jej wiek, ubiór, w którym być może nie do końca czuła się swobodnie.
Uśmiechnęła się, nie dając po sobie poznać, że przyłapała doktor Shaw.
- Niesamowite, prawda? - spytała, wskazując na ryby, które otaczały ich z każdej - dosłownie - strony.
- Przyjemność po mojej stronie, doktor Shaw - uścisnęła rękę kobiety. - Dziękuję, że zgodziła się Pani spotkać ze mną praktycznie z godziny na godzinę. Chciałaby Pani najpierw złożyć zamówienie, czy lepiej, abym najpierw przedstawiła swoją prośbę i kiedy emocje opadną, na spokojnie nacieszymy się tym miejscem? - dała wybór kobiecie, odkładając datapad na stolik. Nie był to jej gabinet, ani Sala Posiedzeń Rady, ale życzenie, aby ktokolwiek czuł się swobodnie, jedząc kolację z Radną Cytadeli, było nie więcej, niż pobożnym życzeniem. I obie musiały sobie z tego zdawać sprawę.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

3 sie 2023, o 16:40

Oceaniczny blask, nieco niwelowany przez ciepłe światło wewnętrznych lamp, nadawał lekką, błękitną poświatę wszystkiemu, co znajdowało się w środku pomieszczenia. Blask tańczył na włosach i skórze doktor Shaw, gdy ta, po uściśnięciu dłoni radnej Fel, opadła na swoje krzesło przy stoliku.
- Jest to... nietypowe dla Cytadeli - przytaknęła, rozglądając się wokół. - Nie sądziłam, że w tych jeziorach są ryby.
Wychwytując, że kobiety zakończyły już swoje krótkie powitanie, do ich małej loży wkradła się kelnerka. Z uśmiechem przywitała ich we wnętrzu restauracji Maruna i, wiedząc, że nie powinna za bardzo im przeszkadzać, wskazała tylko małe interfejsy skryte w krawędzi stołu, które wyświetlały holograficzne menu. Z jego pomocą też kobiety mogły zamówić. Asari wycofała się tak cicho i niepostrzeżenie, jak dostała się do środka.
- Nie przeszkadza mi rozmawianie o interesach nad jedzeniem, więc jeśli jest pani głodna, możemy obie te rzeczy połączyć - odrzekła, nie siląc się ani na jedną, ani na drugą opcję i pozwalając Fel podjąć decyzję.
Gdzieś bezpośrednio za nią, ogromna, pomarańczowa kałamarnica o cętkowanej powierzchni wzburzyła wodę, wysuwając się ze swojej skalnej kryjówki. Adrianne, dostrzegając bąbelki wokół, zerknęła do tyłu, lecz szybko jej uwaga w pełni skupiła się na blondynce.
- Pani asystentka nie była skora do podzielenia się zbyt wielką ilością szczegółów - zagadnęła, chwilowo ignorując kartę menu. - Proszę zacząć od początku. Tak będzie mi najlepiej zrozumieć, co się dzieje i jak mogę pomóc.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

3 sie 2023, o 17:12

Choć nietypowa restauracja kusiła swoim pięknem, Fel skupiła spojrzenie na kobiecie, która usiadła naprzeciwko. Zajmując miejsce w sposób zupełnie losowy, pozwoliła milczeniu przeciągnąć się w czasie, niekoniecznie mając na celu budowanie napięcia, a pozwolić lekarce na oswojenie się z sytuacją, w której obie się znalazły. Nie miała zbyt wiele informacji na temat doktor Shaw, nie było czasu, aby rozeznać się, czy jest typem pracoholika, skupione na swoich obowiązkach, bardzo rzadko wyściubiającym nosa poza Ziemię, czy wręcz przeciwnie; zarządza instytutem, jednocześnie przyjmując petentów oraz innych interesantów i pośrednicząc pomiędzy wtajemniczonym kręgiem Przymierza, a IBNiEP.
Podziękowała kelnerce, nie poddając w wątpliwość, że Duval robiąc rezerwacje podkreśliła prywatny charakter rozmowy. Upewniwszy się, że świadkami były już tylko i wyłącznie morskie stworzenia za szkłem, przesunęła w stronę kobiety datapad.
- Muszę Panią uprzedzić, że wszystko, o czym dzisiaj Pani powiem, musi pozostać pomiędzy nami. Sprawa dotyczy Rady Cytadeli, krąg wtajemniczonych nie może być więc szeroki - słowa, które padły, nie mogły być dla Adrianne czymś nowym. Pracowała z pilnie strzeżonymi projektami Przymierza, o tym, że jest zobowiązana do dyskrecji, zapewne słyszała na każdym kroku i przy każdej rozmowie z admiralicją. Tymczasem, lekko przekrzywiła głowę, spoglądając na menu. Jedzenie ryb, czy owoców morza w takim miejscu wydawało się jej nieodpowiednie; wybrała pozycje bezmięsne z polecanych przez szefa kuchni. Dodała wino, pasujące do charakteru potrawy, nie poświęcając samemu wyborowi więcej uwagi, niż było to niezbędne.
- Ostatnie kilkanaście dni spędziłam w gościnie SST... - zaczęła, akceptując słowa, aby doktor Shaw nie miała złudzeń. W zwięzłych - na tyle, na ile się dało - słowach, opowiedziała kobiecie o powodach, które ściągnęły ją na Korlus. O pracy doktor Maketarii, dzieciach, które umierały na skutek mnożących się bez szans na zatrzymanie węzłow piezo. O stacji w cieniu tykającej bomby i niestabilnego słońca, Cicero, wybuchu katalizatora, po którym obudziła się w kapsule medycznej gdzieś już w Przestrzeni Rady. Pominęła nieistotne szczegóły, skupiając się na tym, co doprowadziło do jej przypadłości. Do tego, że biotyka w jej ciele nie była już tamą, znaną siłą, do której sięgała w sytuacjach niebezpieczeństwa. Sama była teraz zagrożeniem.
- ... W Huercie nie potrafią mi pomóc, co nie do końca mnie dziwi. Przyjmowanie tabletek, które nie wiem, czy w jakikolwiek sposób blokują produkcje węzów, nie uważam za rozwiązanie długoterminowe. Jestem Radną. Muszę brać udział w Posiedzeniach, wypełniać swoje obowiązki, a tymczasem, nie wiedząc, czy zapanuje nad tym wszystkim, tkwię w zawieszeniu. Pani nazwisko, podobnie jak doktor Myers, znajdowała się wśród specjalistów, do których udało się dotrzeć Radzie i którzy zostali zarekomendowani do wtajemniczenia w moją historię. Zwracam się do Pani i instytutu, któremu Pani przewodniczy, o pomoc - kończąc swoją opowieść, cofnęła dłoń, pozwalając doktor Shaw sięgnąć do zgranej na datapad dokumentacji medycznej. Dając kobiecie chwilę - nawet dłuższą, jeżeli tego potrzebowała - podniosła oczy na kolejne ryby, które przepływały leniwie w otaczających ich akwariach.
Piękne i uwięzione.
Potrząsnęła lekko głową, pozbywając się z niej irracjonalnych myśli.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

3 sie 2023, o 17:36

Obowiązkowa formułka dotycząca bezpieczeństwa spotkała się z natychmiastowym przytaknięciem Shaw, która uważała to za coś oczywistego. Biorąc pod uwagę charakter instytutu, prawdopodobnie natura jej pracy była również związana z dochowywaniem tajemnic - rządowych, lekarskich czy wojskowych. Prośba Fel była dla niej czymś naturalnym, czego blondynka nie musiała jej zbytnio tłumaczyć.
- Ależ oczywiście - przytaknęła, przysuwając do siebie datapad, który wręczyła jej Iris.
Zerknęła na niego i przykuł jej uwagę na tyle, że z trudem oderwała od niego spojrzenie gdy interfejs po stronie Radnej piknął, przyjmując jej zamówienie. Słysząc to ponaglenie, Shaw również przejrzała pośpiesznie menu, z zainteresowaniem przesuwając wzrokiem po polecanych przez szefa kuchni opcjach, nim zdecydowała się na jedną z nich. Zamówiła dla siebie posiłek, oraz różowe, słodkie wino i jednym ruchem dłoni potwierdziła swoje wybory w interfejsie.
Prawdopodobnie tajemnicza natura opowieści Fel w głowie Adrianne dotyczyła oczywistości - jej pracy jako Radna, galaktycznej wojny, która rozdzierała świat wokół, może Przymierza. Nie spodziewała się jednak słów, które popłynęły z ust blondynki i gdy tylko w powietrzu zawisło SST, na jej twarzy pojawił się istny szok.
W trakcie opowieści, drzwi otworzyły się z sykiem, zmuszając Fel do przerwania. Kelnerka wsunęła się do środka, przynosząc kieliszki z winem i stawiając je przed nimi na blacie, po czym natychmiast wyszła z pomieszczenia. Z powrotem owinięte kokonem prywatności, mogły kontynuować, a Shaw skrzętnie sięgnęła po wino, upijając mały łyk.
- Niesamowite - szepnęła, odruchowo, bezmyślnie. Jej wzrok zatrzymał się gdzieś na toni błękitu za plecami Iris, podczas gdy mózg kobiety mielił przekazane jej informacje. - Oczywiście, przypadki nabycia cech Furii przez biotyków nie są nam obce, lecz jest ich tak mało, że skutecznie utrudnia to pozyskiwanie informacji. To... urządzenie. Co pani o nim wie?
Zreflektowała się nagle, napotykając spojrzeniem niebieskie i zielone tęczówki swojej rozmówczyni. Wyprostowała się w swoim siedzeniu, odstawiając kieliszek.
- Znaczy, oczywiście, zanim porozmawiamy o szczegółach, pragnę podkreślić, że nie ma lepszego miejsca na Ziemi od naszego instytutu. Fizjologia ludzka jest też na tyle skomplikowana, że bardzo zalecałabym Pani skorzystanie z naszej pomocy - zamyśliła się, przerywając na chwilę. - Logistyka może być tutaj największym problemem. Ilość sprzętu potrzebnego do przeprowadzenia samej diagnozy byłaby trudna do przewiezienia, nie mówiąc o personelu. Nie ukrywam, że najlepiej byłoby, gdyby mogła Pani przylecieć do instytutu, zamiast próbować przywieźć instytut na Cytadelę.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

3 sie 2023, o 21:20

Zamilkła, cierpliwie czekając, aż kelnerka rozleje wino do dwóch kieliszków.
Obiecał jej, że po powrocie z Aeris, otworzą kolejne wino. I w końcu odpowie na wszystkie pytanie, które otaczały ich coraz wyższym murem.
Pod wpływem chwili, spojrzała w menu, szukając wśród win właśnie tego rocznika. Jeżeli mieli je w swojej ofercie, niewiele myśląc, domówiła butelkę.
Jej opowieść skończyła się równie niespodziewanie, co zaczęła. Choć mówiła o rzeczach, które dotyczyły bezpośrednio jej skromnej osoby, tembr głosu Fel nie był szczególnie nacechowany. Jakby przedstawiała doktor Shaw fakty, poniekąd wyprane z emocji, które wtedy musiały nią targać.
Sięgnęła po kieliszek z białym winem, obserwując nieustannie kątem oka siedzącą naprzeciwko niej kobietę. Znała się na ludziach, a doktor Shaw specjalnie nie kryła się z tym, co myśli. Szok, przechodzący w niedowierzanie, być może zakrawające o zaprzeczenie, że Radna mogła stać się świadkiem pewnych wydarzeń, ustępował fascynacji. Zawodowa ciekawość przejęła piedestał, domyślała się, że jej przypadek był pod wieloma względami wyjątkowy. Inni. Poddano ją promieniowaniu i pomimo wieku, nadal tu była. Biotyka nie zżarła ją, udźwignęła ciężar, aczkolwiek brakowało jej pewności, czy nadal balansowała na granicy, czy jednak zaczynała stawiać pierwsze, pewniejsze kroki.
Obróciła kieliszek, widząc przez szkło spojrzenie dyrektorki.
- Ile lat miał najstarszy, znany biotyk, który nabył cechy furii? - spytała wprost, wciąż kołysząc kieliszek.
- Wiem, że było powodem, dla którego ta stacja powstała. Cicero było projektem, eksperymentowali z biotyką i promieniowaniem Dholen. Wybuch, który przyszedł na skutek nie wiem czego, zmienił wszystkich biotyków w hordę, a asari w biotyczne bestie, na które mówili banshee. Przeżyły dzieci, pojedyncze osoby w wieku dwudziestu lat. Znaczna ich część zmarła, zanim trafiłam na Korlus - urwała, w pamięci wracając do danych, które wertowała w Hirano Tower. Robiła to tak często, że potrafiła ich fragmenty niemalże recytować na pamięć. Wciąż pamiętała jakieś dane? Stwierdzenia wpisane w kartotekę pacjentów? Zmarszczyła brwi, nie dając po sobie poznać, jak bolesny był dla niej powrót w tamto miejsce.
Do niego.
- Samo Cicero okazało się maszyną. Wielkim komputerem. Katalizatorem, ściągającym do siebie jak magnes biotykę z całej sali. Powietrze pulsowało nią, wydawało nam się, że zaraz wysadzi stacje. Miałam nacisnąć przycisk wyłącznie awaryjnego, ale to nie zadziałało. Szukałam kabla do pociągnięcia i wyrwania z prądu, ale wtedy... Chyba zobaczyłam coś, co wyglądało jak promienie Czerenkowa. Jakbym nagle patrzyła na przekaźnik masy od środka - powiedziała szczerze, kątem oka obserwując reakcje kobiety. Mimo tego, że momentami uciekała gdzieś daleko od niej, nieustannie zwracała uwagę na profil doktor Shaw wyłapując każdą, nawet najmniejszą zmianę.
Opisała na tyle, na ile potrafiła Cicero. Jak wyglądało, jak pracowało. Co znalazła wśród zapisków na stacji, którą przemykała byleby jak najdalej od hordy.
Znów poczuła ręce Cassiana, które obejmując ją, przyciągnęły do siebie w szparze i szepnęły prawie że bezgłośnie nie pomożesz mu.
On też jej nie pomógł.
Poluźniła uścisk palców na szkle nim to pękło jej w ręce.
- Dlatego rozmawiamy, Pani Doktor. Nie zamierzam szukać pomocy gdzieś indziej, to nie jest rozmowa kwalifikacyjna, po przeprowadzeniu których będę decydować - przytaknęła Adrianne. Mimo, że jeszcze nie tak dawno nie zdawała sobie sprawy z istnienia instytutu, zdążyła się zorientować, że jest jedynym miejscem, gdzie faktycznie mogła uzyskać pomoc. I któremu zdoła zaufać. Może i na Thessi mieli wspaniałych specjalistów pokroju doktor Maketarii, lecz wiedza na temat Furii, była ludzkości jak widać było na załączonym obrazku nie obca.
- Obawiam się, że Rada może kategorycznie odmówić mojej podróży na Ziemię. Nie ulega wątpliwości, że w placówce Przymierza będę bezpieczna, jednakże konieczność podróży może być dla nich nie do przeskoczenia i uprą się, aby faktycznie cała aparatura trafiła na Cytadelę. Proszę mi wierzyć, to dla nas byłoby to wykonalne... - dodała z przekąsem, pozostawiając interpretacje jej słów kobiecie.
- Naturalnie, jako dyrektor instytutu, może Pani zarekomendować moją bezpośrednią obecność w placówce na Ziemi co przedstawię na posiedzeniu, ale i to może wymagać kompromisów. Czasu. A także zgodzenie się, aby odprowadził mnie pod drzwi cały zastęp Widmo, bądź przyleciała po mnie tutaj co najmniej jeden regiment floty Przymierza... - zaczęła wyliczać absolutnie nie żartując. Domyślała się, jakie napotka przeszkody, gdyby faktycznie uparła się udać na Ziemię. Począwszy od zorganizowania samej podroży, kończąc na kolejnej rozmowie z Udiną, na barki którego zrzucała ostatnio zbyt dużo odpowiedzialności.
Momentami jednak nie było innego wyjścia. Innej drogi.
- Proszę wziąć pod uwagę, że nawet, jeżeli jestem koniem trojańskim podrzuconym przez SST na Cytadelę, po tym, co się stało, Rada musi pokazać siłę. Ja muszę ją pokazać. Nieugiętość i nieustępliwość. Rada może nalegać, niekoniecznie mając na uwadze moje dobro - podniosła uważniejsze spojrzenie na doktor Shaw. Nie zamierzała przed nią niczego ukrywać. Zwłaszcza tego, że jedną nogą stała już w decyzji o wadze międzygalaktycznej.
A także w najprawdziwszym, politycznym bagnie.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

9 sie 2023, o 22:25

Karta win w restauracji Maruna nie oferowała ani wina, które pili razem na Korlusie, ani nic Ziemskiego ze zbliżonego do tego rocznika. Oczywiście, nie oznaczało to, że była w żaden sposób wybrakowana, wręcz przeciwnie. Rozmaite pozycje na liście reprezentowały różnorodną, galaktyczną klientelę, jaka przychodziła do tego miejsca. Fel mogła znaleźć cytrusowe, lub kwiatowe musujące szampany prosto z Thessii, ziołowe nalewki prosto z Palavenu czy uniwersalne napitki, zdatne do spożycia również przez lewoskrętnych smakoszy. Część z nich rozpoznawała, wszak nierzadko pojawiała się w restauracjach Cytadeli na spotkaniach towarzyskich, bądź biznesowych, którym towarzyszyła lampka - lub butelka - wina. Nic jednak nie było dokładnie tym, co obiecywał jej Cassian, oraz co już z nim wypiła.
Shaw sięgnęła w pewnym momencie do swojej torebki, wydobywając z niej jakieś małe urządzenie, które musiało być dyskiem zewnętrznym. Wpięła je do swojego omni-klucza i zagrzebała się we własnych notatkach, ignorując przyniesiony jej kieliszek słodkiego wina, które sobie zamówiła.
- Nie jest to łatwa odpowiedź do sformułowania, radno Fel. Cechy furii nabywają biotycy w różnym wieku, jednakże nie musi to oznaczać, że faktycznie tymi Furiami się stają według naszych wytycznych - westchnęła, krążąc nieco wokół tematu, jakby nie chciała się do niego zbliżać tak szybko. - Istnieje też również kwestia tego, w jaki sposób rozwinęły się pani umiejętności i czy panią również będzie można do tego zaklasyfikować. Poza tym, nie ukrywam, że wiele osób, które stały się furiami, nie reprezentuje optymistycznego wskaźnika przeżywalności.
Sięgnęła do kieliszka, upijając łyk swojego alkoholu. Najwyraźniej danych, które trzeba było wziąć pod uwagę, było tak dużo, że Shaw nie miała dla niej jednoznacznej odpowiedzi, a przynajmniej nie bez przedstawienia jej wszystkich obostrzeń przed podaniem konkretnego wieku.
W tym morzu komplikacji, problemów, zastrzeżeń i warunków, Adrianne uśmiechnęła się słabo dopiero wtedy, gdy Fel subtelnie zasugerowała, by jako dyrektorka instytutu zarekomendowała swoją decyzję radzie.
- Oczywiście, zrobię to, choć nie wiem, na ile Rada Cytadeli będzie zainteresowana moim zdaniem - dodała ostrożnie. - Możliwe, że większość przekonywania zostanie po pani stronie, lecz pomogę jak zdołam.
Wygasiła na chwilę omni-klucz, opadając plecami na oparcie krzesła. Jej dłoń chwyciła za leżącą na blacie łyżeczkę, bawiąc się metalowym przedmiotem bezwiednie, gdy kobieta intensywnie myślała nad czymś. Za jej plecami, jakaś ogromna ryba przypominająca dwugłowego rekina przepłynęła blisko szyby, przysłaniając swoim cielskiem błękitne światło wydobywające się z akwarium.
- Pozory są istotne. Nie znam się na polityce, ale wyobrażam sobie, że tak właśnie wygląda - zaczęła, nieśmiało sięgając do pomysłu, który wpadł jej do głowy. - Przymierze ma tajną bazę w jednym z miast na księżycu, Lunie, którą kiedyś wykorzystywaliśmy w ramach pracy instytutu. Być może dałoby się ją znowu przysposobić do przyjęcia pacjenta o tak wysokim szczeblu, jak pani.
Oderwała się od oparcia krzesła, pochylając do przodu. Wsparła łokcie o blat, splatając dłonie ze sobą w powietrzu i zerknęła na blondynkę siedzącą naprzeciw.
- Obecność Radnej Ludzkości na Ziemi, lub w tajnej placówce Przymierza, mogłoby zostać przedstawione jako współpracę między Przymierzem a Radą. W obliczu toczącej się wojny, umocniłoby to pewnie zawarty pomiędzy naszymi rządami sojusz - zasugerowała. - Może dałoby się to jakoś przedstawić, właśnie w ten sposób. Ale, oczywiście, nie znam się na tym za bardzo.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

10 sie 2023, o 08:49

Przebiegła wzrokiem po propozycjach zawartych w karcie win i innych alkoholi. To był impuls. Nagła potrzeba, której nie wyciszyła, gdy tylko przemknęła przez jej świadomość. Fakt, że żadna butelka nie pasowała do tej, którą chciała tu znaleźć, spotkało się o dziwo z brakiem jakiejś większej reakcji. Nie poczuła się ani zawiedziona, ani uspokojona. Korlus wciąż był jedną, wielką, jarzącą się raną, którą permanentnie rozdrapywała. Co ciekawe, zaczynała się przyzwyczajać do tego stanu rzeczy. Oswajać z nim. Z myślą, że pewne rzeczy przejdą na porządek dzienny, a o innych kiedyś - w końcu - zapomni. A przynajmniej spróbuje, aby do reszty nie oszaleć.
Miała dojścia, możliwości, jak mało kto w całej galaktyce. Mimo to, kaprys, aby sprowadzić ziemskie roczniki zbliżone do tego, które pili wspólnie i które wciąż - być może - na nią nich czekały, pozostawiła na inny wieczór.
Zaangażowanie doktor Shaw oraz jej gotowość do działania mile ją zaskoczyły. Podobnie jak fakt, że przynajmniej na wstępie, kobieta nie spytała mniej, bądź bardziej między wierszami, co ona - jako ona, albo cały instytut, który reprezentowała - będą z tego mieć. Bezinteresowność była rzadka w świecie polityki, właściwie to na wymarciu. Nie oceniała kobiety miarą dygnitarzy, z którymi obcowała na co dzień, nie mniej dotąd każdy, z który kiedykolwiek miała do czynienia, w mniejszym, a najczęściej większym stopniu, w pewnym momencie przestawał udawać i wykorzystywał sytuacje.
- Naturalnie - odparła po dłuższej, przeciąganej przez spokojnie kołysanie kieliszkiem w dłoni chwili. Nie zamierzała wymuszać na kobiety odpowiedzi, zwłaszcza tych, które nie były do końca szczere.
- Chciałabym, aby Pani zawsze była ze mną szczera, doktor Shaw - kontynuowała, wracając spojrzeniem do kobiety, zza pleców której przepływała właśnie kolejna, morska bestia.
- Bez względu na okoliczności, jeżeli nic się nie będzie dało zrobić, a nadzieja, czy oczekiwanie na cud to na naprawdę będą tylko płowe prośby, również chciałabym wiedzieć. Zdaje sobie sprawę, że teraz wszystko jest możliwe, dlatego proszę zawsze mówić wprost. Nawet, gdyby w efekcie postępowania pozostał mi tylko najczarniejszy scenariusz, chce być tego świadoma - podkreśliła, spoglądając na kobietę i oczekując, że nie będzie protestować przed mówieniem jej prawdy. Obdartej z niewyliczalnych czynników, a także tych niezależnych od nikogo, a także niczego. Czy prosiła o zbyt wiele? W chłodnej kalkulacji bynajmniej. Jeżeli miała przed sobą do przeżycia rok, czy dwa lata, nie zamierzała trwonić czasu na karmienie się wiarą, że może jakoś to się ułoży.
Była na to zbyt dumna. I uparta.
- Stacja na księżycu może być rozsądnym kompromisem dla moich potrzeb i oczekiwań Rady - odparła, odkładając kieliszek na stolik, który ich dzielił.
- Pozostawię wybór Radzie, czy korzystniejszym będzie przekuć moją nieobecność w umacnianie współpracy z Przymierzem i nowym rządem pełniącej obowiązki premiera Huang, czy zamierzają może zachowywać pozory, że wciąż jestem na Cytadeli. i nigdzie jej nie opuściłam. Zawiłościami politycznymi proszę się nie przejmować, doktor Shaw. Dojdziemy z Radą do konsensusu. Albo chociaż wypracujemy zadowalający mir - odnotowała sugestię Adrianne, w głowie mając pewne zalążki, z których mogłyby powstać rozwiązania do przedstawienia na najbliższym posiedzeniu. Gdyby to od niej zależało, już dziś pakowałaby się i bez wahania wyleciała na Ziemię, ponieważ jednak była, kim była, sprawa jej zdrowia podlegała wspólnym ustaleniom całej czwórki. Opracowanie strategii, która zbyt mocno nie obciąży całej Rady a jej pozwoli wywiązywać się z obowiązków choćby uczestnicząc w spotkaniach i naradach przez hologram.
Tak długo, jak tylko będzie w stanie.
Pospiesznie odepchnęła od siebie tę myśl. Nie miała wyroku. Jeszcze.
- Z uwagi na moją osobą i na zaangażowanie SST w powody, dla których z Panią dzisiaj rozmawiam, grono zaangażowanych w moją sprawę osób musi być wąskie i selektywnie wybrane. Zaufam Pani osądowi kogo wtajemniczyć, proszę jednak personel ograniczyć do minimum. Z kim z Przymierza powinnam porozmawiać o moim leczeniu, czy Pani woli pośredniczyć w ustaleniach z admiralicją? - była dyrektorką instytutu, miała wypracowane swoje zasady oraz procedury. Nie zamierzała w nie ingerować, ani też czegoś narzucać. Przynajmniej w kwestiach, w których naprawdę nie musiała.
- Tymczasowo, powinnam unikać spotkań twarzą w twarz z interesantami, czy zachowywać pozory jak gdyby nigdy nic, doktor Shaw? - stanowiła zagrożenie? Dla siebie, innych? To akurat musiała wiedzieć. Tu i teraz.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 18:44

Nagła prośba Fel zaskoczyła wyraźnie kobietę, która zamarła pod jej spojrzeniem w swoim miejscu. Adrienne wpatrywała się w nią przez chwilę, odwzajemniając jej badawcze spojrzenie, po czym, z wahaniem, kiwnęła głową. Może w tym czasie zastanawiała się nad tym, czy było to coś, co w ogóle mogła jej obiecać. Fel była osobą, w której rękach leżała władza - w dodatku spora. Jeśli Shaw miałaby do przekazania jej istotnie bardzo złe wieści, mogła zastanawiać się nad tym, czy kobieta okaże się równie chętna na ich wysłuchanie, co teraz.
- Nie będziemy trzymać przed panią żadnych tajemnic - przytaknęła, zerkając na morskiego potwora, który wypłynął właśnie zza jej pleców w głębi przeszklonego zbiornika. - Proszę tylko ostrzegać, nim we mnie pani czymś rzuci, jeśli nie będą to informacje dobre.
Uśmiechnęła się słabo, bo pomimo żartobliwości, która pojawiła się w jej głosie, w jej spojrzeniu połyskiwał niepokój. Iris mogła to odczytać na wiele sposobów, lecz wyglądało na to, że kobieta niepierwszy raz miała do czynienia z ludźmi na znacznie wyższych szczeblach niż przeciętni zjadacze chleba - i być może wiedziała też, jakie mogły być tego reperkusje.
Obie musiały przerwać swoją rozmowę, gdy drzwi uchyliły się, wpuszczając do środka kelnerkę. Drobna asari nie wydawała się mieć żadnego problemu z utrzymaniem w dłoniach ogromnej tacy, na której spoczęły talerze w pięknej zastawie. Porcje, które przyniosła, były dość sowite jak na standard tej restauracji. Wnętrze ich małej loży wypełnił zapach ryb, które zamówiły.
- Trochę czuję wyrzuty sumienia - mruknęła, na moment zmieniając temat. Zerknęła na swoją sowitą porcję, a następnie przeniosła spojrzenie na otaczające ich akwarium. - Nie sądzi pani chyba, że podają nam te, które pływają wokół?
Uśmiechnęła się z widocznym rozbawieniem, chwytając za widelec i nóż. Jak mówiła wcześniej, nie miała problemu z prowadzeniem rozmów biznesowych i jedzeniem jednocześnie, choć temat, który poruszyła Fel, skutecznie odciągał ją od skosztowania swojej potrawy.
- Wydaje mi się, że tak będzie najlepiej, radno Fel. Dobiorę ludzi osobiście i ograniczę personel na Lunie do minimum, by zapewnić Pani oraz Radzie pełną dyskrecję - mówiła, a kawałek ryby nabity na jej widelec czekał cierpliwie. - Na razie proszę kontaktować się ze mną. Zaaranżowanie wszystkiego nie powinno potrwać dłużej, niż tydzień.
W języku biurokratycznym był to zaledwie błysk, mrugnięcie powieką i jako radna powinna docenić, że tak szybko zostanie poruszony Księżyc i Ziemia, by móc ją przyjąć. Dla pacjenta czekającego na leczenie, siedem dni wydawało się jednak katorgą, która mogła okazać się trudna do zniesienia.
- To zależy. Czy prezentuje pani jakieś symptomy? - spytała, wreszcie wsuwając sobie kęs mięsa do ust. Pośpiesznie przeżuła jedzenie, nie chcąc mówić z pełnymi ustami. - Czy usiłowała Pani używać biotyki od czasu incydentu?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 19:07

Wiedza była w jej kręgach walutą o wiele cenniejszą niż kredyty. Posiadając pewne istotne informacje, mogła z łatwością szachować rozmówców, modelować przebieg negocjacji i uzyskiwać pożądane transakcje z mniejszym wysiłkiem, niekiedy nawet bez czarującego uśmiechu przechylającego nie raz, nie dwa szale na jej korzyść.
To, że chciała wiedzieć i nie łudzić się, nie być oszukiwaną, karmioną czczą nadzieją, wydawało się jej tu i teraz oczywiste. Być może w sytuacji, w której Adrianne powie jej wprost, że nie ma już żadnej drogi, dotarła na rozdroża, gdzie nie ważne jaką ścieżkę by wybrała, koniec zawsze będzie taki sam, spokój opuściłby ją, podobnie jak zdrowy rozsądek. Patrząc się na minę pani doktor, którą próbowała w pewnym sensie maskować pod postacią żartobliwego tonu, bądź wesołego uśmiechu, musiała mieć już do czynienia z kimś, kto nie panował nad sobą. Kogo nerwy puszczały w godzinie prawdy. Być może w takim momencie wszyscy są podobni - wściekli z bezsilności, przeklinający wszechświat i swój przypieczętowany los.
Jednakże, nie każdy wcześniej był po drugiej stronie barykady. Nie każdy poznał na własnej skórze dole lekarza, doświadczył przekazywania złych wieści, walki z chorobą i innymi dolegliwościami. Powtarzała sobie, że znowu ta wiedza ją ochroni przed niepotrzebnym załamaniem. Nie pozwoli zapomnieć, stać się ślepą.
- Doktor Shaw... - zaczęła, zniżając głos do konspiracyjnego szeptu.
- Prowadzi Pani statystyki? Ilu pacjentów instytutu średnio reaguje złością, która znajduje ujście w porcelanie, bądź innym meblu roztrzaskanym o ścianę? - spytała podobnym jak ona, żartobliwym charakterem i nie dając po sobie poznać rozterek, które wzbudziły w nią słowa kobiety.
Będzie dobrze. Wszystko się jakoś ułoży. Do końca życia nie będzie miało rocznego terminu.
Wyprostowała się w miejscu, gdy kelnerka postawiła przed nimi talerze, po czym wycofała się bez słowa. Sięgnęła po widelec, zerkając na potrawę, a następnie rybę po drugiej stronie szyby.
- Byłabym pełna uznania dla właścicielki tego miejsca, gdyby zuchwale podawała na talerzu ryby, które przykuły Twoją uwagę. Jak jednak dobrze widzę, żadna nie zniknęła odkąd tu przyszłyśmy, być może jest to tylko performens... - ucięła, pozwalając kobiecie na własne wnioski.
Sama, bez większego oporu, skosztowała w wysmażonym i doprawionym mięsie.
- Tydzień w zupełności wystarczy, aby również dopiąć szczegóły z Radą. Nie wykluczam, że będą ode mnie oczekiwać aktywności podczas codziennych posiedzeń, ufam jednak, że uda się zgrać plany i grafiki tak, aby nie kolidowały badania i inne aktywności w instytucie z moimi zobowiązaniami względem galaktyki... Nie proszę o zbyt wiele, doktor Shaw? - zatrzymała spojrzenie na przeżuwającej kobiecie, dając jej szansę na pierwszy popis szczerości.
Z cichym westchnięciem, oparła widelec o talerz. Myślała o tym, ale nie odważyła się sięgnąć do biotyki. Skupić energii w dłoni, wypuścić do otoczenia. Czarne scenariusze dominowały w jej głowie, zwłaszcza te, w których niszczy Prezydium, bądź krzywdzi innych. Rozsądek podpowiadał, że były to wielce wyolbrzymione wizje, a jednak i to zapewnienie jej do końca nie przekonało.
- Nie. Uznałam to za mało rozsądne i niebezpieczne - odparła w końcu, wracając oczyma do kobiety.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 20:08

Siedząca naprzeciw niej kobieta sięgnęła po swój kieliszek wina i upijała właśnie małego łyka, gdy słysząc pytanie Fel niemal się zakrztusiła.
- Czy to jakaś metafora, radno Fel? - spytała skonfundowana, odstawiając naczynie z powrotem na stół. - Ludzie reagują bardzo różnie, gdy to ich zdrowie i przyszłość staje na szali. Nierzadko spotykamy się ze złością pomimo tego, że lekarz nie jest niczemu winny.
Gdy na ich talerzach pojawiły się już rybne dania, Shaw nieco mniej chętnie rozglądała się wokół nich. Coś, co z pewnością przykuwało spojrzenia niektórych ludzi, jak idea pokazywania homarów w akwarium gościom przed ich zamordowaniem, wprawiało ją w widoczny dyskomfort. Póki jadła, udawała, że wokół nich znajduje się nie prawdziwa woda i ryby, a zwykła wizualizacja.
- Nie, oczywiście - zaprzeczyła, nie chcąc, by Fel choćby przez chwilę przeszło przez myśl, że w czymś ją kłopocze. - Przyznam, że nie sądziłam, że kiedykolwiek dożyję takiego momentu.
Odstawiła na moment sztućce, wracając dłonią do kieliszka wina, który stał obok i zakręciła nim lekko, a płyn w środku zafalował, uderzając o ścianki.
- Przypadłości, którymi się zajmujemy, są nawet na tle całej, ludzkiej populacji niezwykle rzadkie. Szanse na to, by coś takiego przytrafiło się osobie wytypowanej do piastowania roli Radnej Cytadeli są... cóż - uśmiechnęła się blado. - Powiedziałabym, że nieistotne ze statystycznego punktu widzenia. A jednak, jesteśmy tutaj.
Upiła łyk wina i wróciła do swojego obiadu.
- To dobrze - przytaknęła. - Proszę nie próbować. Oczywiście, to, co się teraz dzieje w pani organizmie nie jest w żadnym stopniu zaraźliwe, lecz biotyka bywa... nieprzewidywalna. Lepiej nie kusić losu przed przybyciem na Lunę.
Odsunęła ostrożnie nożem jakąś sałatkę, strącając ją na sam koniec talerza, niezainteresowana nietypowymi algami, które serwowano z wybraną przez jej rybą w Marunie.
- Jak się pani czuje, jeśli mogę spytać? - zagadnęła, zerkając nad nią znad swojego talerza. - Większość ludzi, która do nas trafia, ma zdecydowanie inne doświadczenie od pani. Mogę wyobrazić sobie patrząc na pośpiech pani oraz pani asystentki, że może to być przytłaczające.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 20:39

- I tak, i nie - przyznała otwarcie, czym niewątpliwie wpędziła kobietę w jeszcze większe zakłopotanie; starała się pamiętać, że siedzi przy jednym stole nie z politykiem, dyplomatą, czy innym dygnitarzem, tylko dyrektorką instytutu, która sama miała lekarskie wykształcenie i swoje życie poświęciła medycynie oraz innym ludziom. A mimo to, pozwoliła sobie na niewinne zagranie, bardziej testując stosunek Adrianne do ich przyszłej współpracy, niż mając na celu uzmysłowić cokolwiek rozmówczyni.
Uniosła brew, nie komentując wypowiedź kobiety, która najwyraźniej zbierała się w sobie, aby wyjaśnić, co takiego miała na myśli. I choć skromność szeptała Fel, aby zaprotestować, byłoby to z jej strony nieszczere; nie ważne, jak uparcie zaklinałaby rzeczywistość, prawdą było, że jako Radna dodawała prestiżu zarówno miejscu, jak i bezpośredniemu jego zwierzchnikowi. Nawet, jeżeli jej pobyt, plan leczenia, jakikolwiek dokument potwierdzający obecność Iris w placówce na księżycu będzie ściśle tajny, nikt nie odbierze doktor Shaw świadomość, że jej praca, działania, przyczyniły się do ocalenia jednej z czterech najważniejszych osób w galaktyce.
Nie chciała więc obdzierać kobiety z piórek, nawet, jeżeli zbyt szybko w nie obrosła.
Sącząc wino, pozwalała, aby prym w rozmowie w naturalny sposób wiodła Adrianne. Pozawerbalnymi gestami, potwierdzała swoją obecność, to, że słuchała jej i jednocześnie nigdzie nie uciekała myślami, skupiona na Adrianne, ale sama - jeszcze - nie zdecydowała się odezwać. Wtrącić. Skomentować.
Obracając kieliszek, sprawiła, że promień światła odbił się od ścianek niczym pryzmat. I choć sprawiała wrażenie szczerze zaabsorbowanej naczyniem, bez ostrzeżenia przełamała zmowę milczenia.
- Nie mogę powiedzieć, że nie wierzę w przypadki. Siłę wyższą. Rzeczy, które są nam zapisane - kąciki jej ust drgnęły, Iris odłożyła sztućce na talerz, pewna, że nie zdoła więcej przełknąć, po czym kontynuowała bez pośpiechu.
- A mimo tego, zbyt wiele mówi mi, że to, ze tu jestem z przypadłością, która jest taka, a nie inna, to nie jest wypadkowa zbiegów okoliczności. Bycia w odpowiednim, bądź właśnie niewłaściwym czasie. Im dłużej nad tym myślę, zaczynam dostrzegać misternie utkany plan, który miał mnie doprowadzić do takiego, a nie innego zakończenia. Budzi to mój niepokój. Przytłoczona? Zapewne też. Ale przede wszystkim czuje niepewność i rozgoryczenie faktem, że ktoś mógł ze mną bezczelnie pogrywać - dwie osoby poleciły jej doktor Shaw. To też nie mógł być przypadek. Zaufała więc kobiecie, odpłacając się za obietnicę szczerości również prawdą. Uczuciem, które towarzyszyło jej nie każdym kroku był przede wszystkim strach. Strach, że coś jej umknęło. Czegoś nie dostrzegła. Nie widziała, choć miała pod nosem.
A fakt, że doskonale wiedziała dlaczego pozostawał ślepa, przez kogo nie widziała i może nawet nie chciała zobaczyć, nie ułatwiał.
- Ma Pani rację, doktor Shaw. Będę niezwykłym pacjentem. Nie tylko ze względu na fakt, kim jestem, ale także biorąc pod uwagę okoliczności, dlaczego z Panią rozmawiam. Musi Pani podwójnie sprawdzić personel, doktor Shaw. Prześwietlić każdego i poręczyć za fakt, że nie okaże się on podwójnym agentem - przechyliła kieliszek z winem w jej stronę. Skoro padły słowa deklaracji, mogły się wspólnie za to napić. Za być może ostatni, spokojny okres, podświadomie wiedziała co ją czeka, widziała pacjentów różnych kuracji. Mogła upierać się, że w jej przypadku od początku do końca będzie inaczej. Ale co, jeśli się myliła? Ostatnie spokojne chwile zasługiwały na odrobinę dobrego, drogiego wina.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 22:26

Cokolwiek decydowało o ich życiu - czy przeznaczenie, wola któregoś z bogów czy zwykły przypadek lub misternie utkany plan - znalazły się teraz w tym miejscu, otoczone błękitną poświatą wypełniającego przestrzeń wokół, sztucznego zbiornika. Adrienne słuchała jej w skupieniu, a w jej oczach błysnęło zaniepokojenie.
- Faktycznie. Szanse są tak mizerne, że ciężko uwierzyć w siłę przypadku - westchnęła, sunąc palcem po krawędzi swojego kieliszka. - Chociaż z drugiej strony, nie wiem, kto byłby w stanie coś takiego zaplanować. Gdybym miała obstawiać, powiedziałabym, że urządzenie, które pani opisała, prawdopodobnie by panią zabiło, w dodatku szybciej, niż później. Nie wiem, kto mógłby przewidzieć taki efekt końcowy.
Jej wzrok przesunął się po sylwetce radnej, jakby oczekiwała, że dostrzeże różnice gołym okiem - choć obie wiedziały, że tak nie będzie. Fel spoglądając w lustro widziała dokładnie to samo, co zwykle i jedynie niepokojące wrażenie, które czasem towarzyszyło jej gdy ośmielała się zapomnieć o swojej przypadłości, utwierdzało ją w przekonaniu, że coś w niej zmieniło się nie do poznania.
Nie użyła jak dotąd swojej biotyki. Nie wiedziała tylko, jak bardzo jej ciało się zmieniło.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ograniczyć personel i prześwietlić wszystkich członków zespołu do pani przybycia - obiecała, wypinając lekko klatkę piersiową w górę w przypływie poczucia odpowiedzialności. - Postaram się również wynegocjować z admiralicją jakiś układ, by wtajemniczyć pani ochronę lub wybrane Widmo, jeśli Rada nie będzie usatysfakcjonowana zapewnieniem ochrony przez Przymierze. Na pewno nie będzie łatwo. Wie pani, jacy ludzie są jeśli chodzi o dopuszczanie obcych do siebie.
Uśmiechnęła się z przekąsem, przechylając również kieliszek w niemym toaście. Przez chwilę w powietrzu zapadła cisza, w trakcie trwania której kobieta w spokoju dokończyła swój posiłek. Pusty talerz - jeśli nie liczyć odstawionej sałatki z alg - odsunęła lekko od siebie i dopiła kieliszek z winem. Uspokojona zakończonym posiłkiem, na moment oderwała spojrzenie od talerza i przeniosła je na akwarium wokół nich, podziwiając ryby.
- Porzuciłam praktykę lekarską pewien czas temu, radno Fel, więc czuję się upoważniona do przekazywania pani porad lekarskich - zaczęła ostrożnie, nie odrywając spojrzenia od Iris. - Ale chciała pani wszelkich informacji i, patrząc na pani wyniki, zalecałabym udanie się na Lunę jak najszybciej. Być może będziemy w stanie zaaranżować coś w okrojonym wymiarze by przeprowadzić pierwsze testy...
Westchnęła lekko.
- Ten stan bywa... nieprzewidywalny. Dziś czuje się pani doskonale, lecz jutro może pani obudzić się w zupełnie innym nastroju - powróciła spojrzeniem do Iris. - Bądźmy w stałym kontakcie. Jeszcze dziś postaram się złapać prom na Ziemię, by rozpocząć przygotowania do przeniesienia części operacji instytutu na Lunę.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 22:51

Bezszelestnie zabębniła paznokciami o cienkie szkło kieliszka. Nie pozwoliła swoim myślom tu i teraz czmychnąć, rozpierzchnąć się w każde, możliwe strony, powodując gonitwę wiadomości zwrotnych oraz wniosków, przypuszczeń, czy innych hipotez, których akurat jakaś się chwyciła. Roztrząsała swój pobyt na Korlusie wielokrotnie. Każdego wieczoru rozkładała na czynniki pierwsze wydarzenia, które doświadczyła, których była świadkiem. Zadawała samej sobie mnóstwo pytań, zmuszała siebie do zdystansowania się i przeanalizowania pewnych miejsc, zdarzeń sytuacji z innego punktu widzenia. Wychodziła z własnej skóry, obdzierała się z emocji, zagryzając zęby, gdy po raz kolejny rozdrapywała ranę bez szans na zagojenie.
Z marnym, jak widać było na załączonym obrazu, efektem.
- Niestety, mi również nikt konkretny nie przychodzi na myśl, ale chętnie poznałabym taką osobę i jej geniusz - ucięła dyskusję na temat Cicero i stacji, tym razem szybciej, niż wspomnienia cisnące się jej przed oczy. Odcięła się od nich, odgrodziła, nie pozwoliła poczuć opuszkom delikatnego dotyku.
Zapomnieć. Ruszyć dalej. Tak będzie lepiej. Dla niej, dla niego także.
Popatrzyła na doktor Shaw tym samym spojrzeniem, które widziała w lustrze od zawsze. Ślady po pazurach, zasłaniał materiał zabudowanej, dopasowanej sukienki. Makijaż skutecznie maskował zmęczeni, natłok spraw, z którymi musiała sobie radzić na co dzień, ale od powrotu na Cytadela wyjątkowo bardziej zaciekle.
- Dziękuję, doktor Shaw. Doceniam Pani zaangażowanie - Adrianne najlepiej wiedziała jak to zorganizować, z kolei Iris nie miała żadnych, osobistych życzeń. Te najważniejsze wyraziła na wstępie - zachowanie ciągłe kontaktu z Cytadelą, gotowość do powrotu na stacje, ograniczony personel i wyłącznie zaufana kadra; w dobór konkretnych osób nie zamierzała ingerować. Zaufała doktor Shaw, jej osądowi i ocenie. Paranoja podpowiadała, że zdrady mogła spodziewać się nawet tutaj, ciężar tych wrednych podszeptów zrzuciła jednak na barki niewyspania. Nocą wracały do niej koszmary z Aeris, nie chciała jednak faszerować się lekami, mając szczere wątpliwości ich wpływu na ważniejsze leki, które zażywała w związku z mnożącymi się węzłami piezo. Dwa razy dziennie.
Lekko przekrzywiła głowę, maskując grymas, który cisnął się na jej ustach. Zdawała sobie z wielu rzeczy sprawę, co innego jednak było mieć pewną wiedzę z tyłu głowy, niż usłyszeć ją z ust dyrektora instytutu.
- Zadbam o zgodne stanowisko Rady na jutrzejszym posiedzeniu i niezwłocznie prześlę Pani postanowienia, a następnie moja asystentka dogra z Pani zespołem szczegóły. Jednocześnie sprawdzimy, czy jakieś ludzkie Widmo jest dyspozycyjne na wypadek zgrzytów odnośnie ochrony, transportu i tak dalej - w myślach, przekalkulowała kilka, znanych nazwisk, wykreślając te, które wiedziała na pewno, że są na swoich misjach. Między innymi Ostberg.
Wypuściła pusty kieliszek z objęć, napotkawszy uważniejsze spojrzenie kobiety. Prędzej czy później, musiała poruszyć także i ten temat.
- Prześlę Pani do mnie mój osobisty kontakt. Nie ma powodów, aby z każdą sprawą musiała Pani przebijać się przez ambasadę, to zwróci niepotrzebną uwagę. Obiecuje, że będzie Pani pierwszą osobą, którą poinformuje, gdybym poczuła się gorzej, bądź zauważyła u siebie niepokojące objawy - obiecała, uruchamiając omni-klucz, aby przekazać kontakt doktor Shaw i od razu zapisać jej bezpośrednie namiary. Oby przez najbliższe, siedem dni, nie musiała z niego za często korzystać.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja Maruna

15 sie 2023, o 23:10

Ich obiad wydawał się stosunkowo krótki przez to, jak treściwy i wypełniony rozmową był. Cała opowieść tego, co wydarzyło się na stacji Aeris, czym mogło być Cicero i co spowodowało, zajęło Fel w praktyce prawie całą godzinę. Gdy wreszcie obie kobiety stworzyły w miarę sensowny, a co najważniejsze, rzeczywisty plan działania, zerkając na zegarek blondynka zauważyłaby, że siedziały tutaj grubo ponad dwie godziny. Obiady zdążyły już wystygnąć, wino zagrzało się lekko, tracąc swój pierwotny urok.
Doktor Shaw skorzystała z chwili ciszy między nimi i aktywowała swój omni-klucz, zerkając na najbliższe transporty odlatujące do Układu Słonecznego, gotowa zabrać się do pracy jak najszybciej.
Wbrew logice i pozycji Fel, Adrianne wcale nie musiała rzucać wszystkiego na rzecz spotkania i pomocy Iris. Blondynka mogła pamiętać i wiedzieć, że wiele ludzi powiązanych z Przymierzem bardzo lubiło się swoim rządem zasłaniać, by nie udzielać bezpośredniej pomocy czy kooperacji Radzie. Mimo tego, że należały do dwóch różnych rządów, Shaw była skłonna pomóc kobiecie tak szybko, jak było to możliwe.
- Dziękuję. Pani asystentka odpowiada dość szybko ale to z pewnością ułatwi - przytaknęła, odbierając bezpośrednią, extranetową wizytówkę Fel i kurtuazyjnie wysyłając jej w odpowiedzi własną. - Będę informować panią o postępach i wyślę akta dobranych przez siebie ludzi, gdy już wyszarpię je z Przymierza.
Kelnerka pojawiła się w pewnym momencie, najpierw zerkając do środka i dostrzegając puste talerze, wpraszając się do loży. Shaw upierała się, by zapłacić za swój posiłek i wino, lecz jeśli Fel bardzo naciskała, kobieta z niechęcią ugięła się, obiecując rewanż.
- Bardzo miło było panią poznać, radno Fel - ukłoniła się lekko, wyciągając rękę i ściskając dłoń kobiety. - Jesteśmy w kontakcie.
Gdy wyszła, na krótką chwilę blondynka została w loży sama. Nieprzyjemne wrażenie na moment powróciło, jak prąd przemykający pod jej skórą. Gdy rozejrzała się wokół, zauważyła, że wszystkie ryby opuściły ten segment zbiornika wodnego, zostawiając ją zupełnie samą.
Na dnie, najbliżej miejsca, w którym siedziała, w piasku wierzgała samotna, złota rybka wielkości spodka. Choć wyglądała na zdrową, jej ciało przeszywały drgawki, aż wreszcie zastygła w chmarze wzbudzonego piasku, nie poruszając się więcej.
@Iris Fel

Wróć do „Krąg Prezydium”