Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Port Kosmiczny Cytadeli

16 sie 2023, o 13:16

Pożegnała się z doktor Shaw, podkreślając do zobaczenia. Naturalnie, to ona opłaciła rachunek w restauracji, do której zaprosiła kobietę. Zgodziła się na rewanż w bliżej nieokreślonej przyszłości na stacji na Księżycu. Tu i teraz, perspektywa wylotu na Lunę była jeszcze odległa. Nim wyszła z loży, skontaktowała się ze swoją asystentką. Przekazała Duval dwie prośby - jedną, priorytetową, aby zapewnić doktor Shaw jeszcze dzisiaj w miarę możliwości komfortową podróż na Ziemię. Drugą, aby poumawiać spotkania w okrojonych godzinach w jej terminarzu. Większość interesantów, przerzuciła na barki Udiny. Były jednak persony, z którymi chciała, bądź powinna porozmawiać osobiście. W cztery oczy. Oglądając się po raz ostatni na akwarium, dusząc nieprzyjemny uścisk w środku, który nagle, bez żadnego ostrzeżenia, odezwał się w niej, a następnie wzdrygając, jej oczy zatrzymały się na nieruchomej, złotej rybce. Czy śmierć była jedną drogą ucieczki ze złotej klatki? Nie dla niej.
Dołożyła wszelkich starań, aby kolejne, mijające dni, specjalnie nie różniły się od innych. A mimo to, podświadomie, odliczała czas dzielący ją od wylotu. Od jednego rogu blaszki z tabletkami do drugiego, skrajnego.
W wolnych godzinach, których miała więcej niż spotkań, czytała, zmuszając się do pozostania w fotelu nawet, gdy jej myśli uciekały gdzieś poza fabułę książki. Papierowe, kolekcjonerskie wydania, przyjemnie dopieszczały opuszki, gdy przerzucała kolejne strony, bądź cofała się do wcześniejszych, łapiąc się na tym, że zgubiła wątek. Trzymała się z daleka od dokumentacji medycznej, od własnej mapy myśli, w momentach kryzysowych uciekając na taras, skąd rozpościerał się widok na Prezydium. Dawniej był dla niej kojący, na próżno jednak szukała spokoju w znajomych pejzażach. Upór nie pozwalał się jej poddać, gdzieś musiał być ten znajomy schemat, tymczasem jednak umykał jej. Przelatywał pomiędzy palcami i za żadne skarby nie pozwalał się schwytać.
Podczas posiedzenia Rady przyjęła postawę dość ugodową. Choć sprawa dotyczyła bezpośrednio jej zdrowia, z uwagi na pełnioną funkcje, pośrednio zaangażowani byli wszyscy Radni. Nie mogła decydować sama o sobie, zgodziła się na kilka ustępstw oraz kompromisów, aby dopiąć całość. Zastrzeżenia Rady, właściwie to cały protokół, który odnotowywał uwagi na temat transportu, a także jej pobytu na stacji, przesłała doktor Shaw z odręczną adnotacją - jedno, małe zwycięstwo na polu większych wyzwań. Ponieważ opinii publicznej sprzedana miała zostać półprawda, założyła, że utrzymanie pozorów będzie stosunkowo łatwe. Pewność siebie straciła dopiero, gdy podczas zakończenia posiedzenia, spotkała się z spojrzeniem całej czwórki. Znała ich na tyle dobrze, aby wypatrzeć w skrytych w półcieniu przygaszonych świateł coś, czego nie chciała widzieć w żadnym wyrazie oczu. Zagryzając od środka policzki, spokojnym krokiem ruszyła do wyjścia, hamując się co rusz, aby nie wybiec stamtąd.
Nie. To nie było pożegnanie. Nie takie. Nie ostatnie.
Decyzję pozostawiła Duval - jej obecność na Lunie znacznie ułatwiłoby przepływ informacji, mogłyby na bieżąco reagować na doniesienia medialne, prośby upartych, ziemskich polityków o spotkania w drodze z jednej do drugiej bazy, a także zachować ciągłość w kontakcie z Radą, a także Udiną, ambasadą. Mimo to, pozwoliła, aby Clarissa zadecydowała. Jeżeli była gotowa wsiąść na statek i lecieć tam z nią, lekko ścisnęła dłonie kobiety dziękując. Do listy rzeczy, które miały na nich czekać na stacji, dopisała tego samego dnia serwis do herbaty.
Długo się wahała. Końcem końców, zwróciła się do Radnej Irissy z osobistą prośbą o oddanie nieśmiertelnika. On, a także wszystko - dosłownie - co przyleciało z nią w kapsule, w tym sama kapsuła, miało zostać spakowane i przetransportowane wraz z nią na Lunę po czym oddane Przymierzu, bądź Radzie - w zależności od decyzji ich Czwórki. Już na Cytadeli prześwietlono kapsułę, a także jej zawartość pod każdym kątem, mimo to słowami doktor Shaw poprosiła, o udostępnienie tego, co wróciło z nią ze stacji po kontakcie z Cicero na rzecz kilku precyzyjnych pomiarów na Lunie.
Połączyła się z admirałem późnym popołudniem, zajmując miejsce przed holoprojektorem. Twarz, która spojrzała na nia z hologramu, skojarzyła się jej z surowym spojrzeniem jej ojca. Rozmowa trwała raptem kilka minut, nie przyniosła żadnych odpowiedzi, a pozostawiła po sobie jeszcze więcej pytań. Zrozumiała jednak ukryty między kurtuazyjnymi frazami sens; poprosiła Duval, aby umówiła ją z admirałem jak najszybciej po wylądowaniu na stacji. Twarzą w twarz. Znów, ukuło ją zaniepokojeniem, ale rozproszyło się wraz z aromatem świeżo zaparzonej kawy, który rozchodził się po gabinecie.
Ziarna kawy zajmowały znaczną część jej bagaży. Fel odgraniczyła rzeczy osobiste, które miała zabrać ze sobą do kilku, najpotrzebniejszych drobiazgów takich jak ulubionego kubka do kawy, książki czy kolejnej, czerwonej wstążki. Tej nocy - ostatniej, na Cytadeli - spała niespokojnie, obudziła się z przeczuciem, że właściwie to nie zmrużyła oka. Zjechała do doków o umówionej porze, pozdrowiła czekającą na nią Irissę, po czym ruszyła za asari będąc pół kroku za nią.
Prawdę mówiąc, Irissa była ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć bezpośrednio przed wylotem. Po tym jednak, jak okazała się również pierwszą spotkaną po obudzeniu w Huercie, musiała przyznać, że już nic - dosłownie - nie powinno ją dziwić.
- Doceniam Twojej słowa, naprawdę, ale jak już mówiłam, nie żywię do Ciebie urazy, a już na pewno nie obwiniam o to, do czego doszło - przyjęła przeprosiny Irissy dużo wcześniej, podobnie jak wtedy, teraz również lekki uśmiech rozjaśnił jej spiętą twarz.
Zmrużyła oczy, rozglądając się po hangarze i widząc statek po raz pierwszy na oczy. Nim doszedł do niej sens słów radnej Asari, Fel obróciła się ku niej, zauważając kolejne detale z boku korwety. Jej korwety.
- Musisz mi wybaczyć, Irisso, ale... - urwała, w kilku, pewnych i szybkich krokach, znalazła się przy Radnej i tak jak stała, przytuliła ją zachowując resztki dystansu, gdyby nagły, niespodziewany oraz nieproszony kontakt fizyczny, mocno podeptał jej przestrzeń osobistą.
Chwile trzymała w objęciach asari, jednym, wymownym gestem dziękując i przekazując jej więcej prawdziwych emocji, niż ubrałaby to w słowa, po czym cofnęła się, wypuszczając być może zaskoczoną, zmieszaną, a nawet zniesmaczoną Radną z rąk.
- Szczerze wierzę, że zobaczymy się w niedalekiej przyszłości. Podziękuj proszę ode mnie wszystkim Radnym. To... Nie spodziewałam się. I nie oczekiwałam - przyznała szczerze.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 sie 2023, o 13:45

Każdy statek mógł służyć Iris za transport - Rada miała ich mnóstwo, każde obsadzone zaufaną załogą i przystosowane do potencjalnej obrony, bądź ucieczki. Jednak w te ponad dwa tygodnie, które Fel spędziła na Cytadeli odkąd trafiła do niej w promie Sojuszu, Radni postarali się, by przydzielono jej jednostkę, która zdawała się błyszczeć nowością. Korweta była elegancka i nowoczesna, na swój sposób nawet bardziej przykuwała uwagę niż Venus.
Irissa zesztywniała, gdy Fel nagle się do niej zbliżyła. Ciało asari przypominało kamienną figurę, a na jej twarzy wymalował się szok, gdy blondynka oplotła ją swoimi ramionami w serdecznym uścisku. Kobieta nie zareagowała od razu, jakby potrzebowała chwili na dostosowanie się do sytuacji. Po kilku sekundach, które były co najmniej niezręczne, ostrożnie uniosła swoje dłonie, by odwzajemnić z rezerwą ten gest.
Odchrząknęła, w ten sposób, w jaki robiła to zawsze, gdy nie zamierzała czegoś skomentować.
- Nie wiedziałam, czy będziesz chciała nazwać ten statek Venus, czy też w inny sposób - oznajmiła, gdy blondynka już się odsunęła. - Cokolwiek postanowisz, gdy wrócisz na Cytadelę, lakiernicy będą czekać.
Nazwanie statku tak samo jak poprzedni mogło być zarówno oddaniem hołdu poległym załogantom, jak i zastąpieniem starego okrętu nowym i błyszczącym. Każdy człowiek miałby inną opinię, jak i metodę swoistej żałoby i Irissa wyraźnie pokazała, że nie chciała z resztą radnych niczego Fel narzucać.
Śluza uchyliła się z sykiem. Iris dostrzegła w oddali, że w przejściu stanęła Clarissa. Miała na sobie elegancki kombinezon zamiast zwyczajowej sukienki czy spódnicy, choć jej buty nadal były nieco zbyt wysokie jak na podróże kosmiczne. Skinęła uprzejmie kobiecie głową i schowała się z powrotem do śluzy, czekając w przejściu, aż kobiety skończą swoją rozmowę.
- Wiedz, że jeszcze nie wpięliśmy tego statku w rejestr pod twoim nazwiskiem - dodała nagle kobieta, a powaga znów powróciła do jej wyrazu twarzy. - Nie chcemy ryzykować, że zostanie wyśledzony, tak jak poprzedni. Na Lunę udasz się anonimowo. W tym czasie zaaranżowaliśmy oficjalny, wystawny statek, którym rzekomo będziesz podróżować po Ziemi. Będzie wędrował od portu do portu, "wożąc" cię w różne miejsca.
Podstawiony statek był odwróceniem uwagi od tego, co miało dziać się na Ziemskim księżycu i choć Fel nie widziała go jeszcze na oczy, z pewnością nie umknie jej pojawienie się go w mediach, które będą śledzić jej położenie - tak jak inni.
- Sprawdzimy również, czy Sojusz pokusi się na kolejną próbę ataku - dodała, prostując nieistniejące zagięcia na swojej sukni, które mogły powstać w trakcie ich uścisku. - Nie wychylaj się w tym czasie, proszę.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 sie 2023, o 14:05

Wróciwszy na miejsce na przeciwko Irissy, skąd dzieliła ich wyraźna odległość od siebie, zadarła wyłącznie wyżej głowę, nie komentując tego i nie nawiązując do tego na co się odważyła. Radna Asari mogła bez większego zawahania zrzucić jej niespodziewaną wylewność na barki stanu zdrowia, niepewności czy mało optymistycznej na ten moment przyszłości. Absolutnie jednak nie żałowała tego, że zdobyła się względem asari na zwyczajny, ludzki gest.
Taki, którego na próżno było szukać wśród polityków.
Na moment, jej oczy przeskoczyły na błyszczący lakier, gdy Irissa wróciła w słowach do braku nazwy korwety. Nie wyglądała jak Venus, aczkolwiek kłamałaby twierdząc, że nie przeszło jej przez myśl, czy nadanie takiej, a nie innej nazwy, nie byłoby uhonorowaniem załogi, która zginęła na służbie. Na odległych, pustynnych piaskach Ilos.
Otrząsnęła się w oka mgnieniu ze wspomnień, nim znowu - bez ostrzeżenia - utonęłaby w kolejnym przebłysku z przeszłości. Podniosła rękę, jakby chciała pomachać Clarisse, po czym wróciła uwagą do Irissy, wysłuchując co jeszcze Radna miała jej do przekazania w imieniu swoim, a także całej Rady.
- Clarissa zadba, aby na bieżąco odpowiadać mediom i w moim imieniu, zostawiać ślad w ekstranecie. Proponowała kilka ucharakteryzowanych zdjęć, zrobionych przez przypadkowych i wyjątkowo upartych fotografów. Wrócimy jednak do tego tematu, gdy faktycznie ruszy machina pozorów - dodała, nie spuszczając z Irissy spojrzenia. Choć nigdy nie była ona otwartą księgą i wyjątkowo dobrze - skutecznie - maskowała swoje prawdziwe myśli, Fel nigdy nie porzuciła utrzymywania kontaktu wzrokowego, niekiedy przez zupełny przypadek, bądź własne szczęście, odnajdując w kącikach ciemnych oczu Radnej wskazówki.
Domyślała się, że wraz ze statkiem, w turnee po placówkach na Ziemi rusza odpowiednio przeszkolona załoga, dublerzy, którzy odpowiedzą ogniem na atak, którego nie mogli wykluczyć. Nawet, jeśli podświadomie czuła, że to raczej niemożliwe.
Nie mniej, niemożliwym wydawało się jej dotąd tak wiele przypadków napotkanych na Korlusie, że zwątpiła we wszystko co wtedy, tam, wydawało się jej naturalnie.
Nawet w niektóre, jego słowa.
- Bez obaw, raczej nie będzie powodów, abym musiała opuszczać ośrodek, a nawet jeśli jakieś napotkam, zadbam o pełne opancerzenie, pod którym nikt nie pozna we mnie Radnej - tyle mogła Irissie obiecać. Szczerze. Nie zapomniała co reprezentuje, kim była.
Że w Radzie nie miała wrogów, choć podświadomie, niektórzy mogli ją już spisać na straty, nie wierząc, że znajdzie jakiekolwiek rozwiązanie na Lunie.
Kąciki jej ust delikatnie drgnęły. To ten moment. Pożegnanie przed kolejną podróżą. Po powrocie na Cytadele nie odnalazła spokoju. Nie poczuła się tu jak w domu. Do końca wierzyła, że jeszcze odnajdzie w znajomej stacji coś, co utraciła. Ale nic takiego się nie stało. Czuła pustkę, nie potrafiła ją niczym zapełnić. Jakby wyrwano jej to z rąk, niemalże tak, jak Irissa wyszarpała nieśmiertelnik. Czy Radna miała go przy spobie? Czy zamierzała o niego jeszcze pytać? Postawa Irissy nie zdradzała właściwie to nic, ale tak, jak zdobyła się na serdeczność, równie dobrze mogła na do widzenia wraz z nieśmiertelnikiem szepnąć coś, na co nie mogła być gotowa.
Co jeszcze bardziej zachwieje z trudem poskładanym obrazem.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

22 sie 2023, o 21:39

Gdy tylko podjęły decyzję, że Clarissa również uda się do Układu Słonecznego, asystentka szybko przygotowała rozległy plan całej podróży Fel - zarówno ten prawdziwy, jak i ten, który miały otrzymać media. Teraz, kobieta czekała w przejściu, w śluzie, aż obie skończą swoją rozmowę, nie chcąc im przerywać.
Irissa przytaknęła na jej uspokojenia, splatając dłonie za swoimi plecami. Obróciła głowę w stronę nowiutkiego statku i przez chwilę jej wzrok ślizgał się po pięknym, nietkniętym kosmicznym śmieciem poszyciu, nim z jej ust wydostało się westchnienie.
Sięgnęła do kieszeni swojej obszernej szaty.
- Zgodnie z twoim życzeniem, Iris - zakomunikowała, chwytając przedmiot w kieszeni - przedmiot, którego natury mogła domyślać się Fel po czujnym spojrzeniu stojącej naprzeciw niej asari. Kobieta zawahała się przed wyciągnięciem go z kieszeni, przez chwilę mierząc Iris spojrzeniem.
Ale w końcu obiecała. Zareagowała na dokładną prośbę drugiej radnej. Wstrzymała się na kilka dni podając za powód prowadzone postępowanie Widm, lecz gdy zebrano z nieśmiertelnika wszystko, co mogło się przydać, nie było już dla niego użytku na Cytadeli.
Lśnił w jej dłoniach, wyraźnie przeczyszczony z krwi i kurzu Cicero, co mogło być wykonane z czystej uprzejmości po zebraniu DNA z jego powierzchni. Symbol Sojuszu, zwykle pasujący do ramienia pancerza noszącej go osoby, prezentował znajomy grawer po jego drugiej, schowanej przed światem stronie.
- Bardzo interesuje cię ten nieśmiertelnik. Oczywiście, ze względu na właściciela, musieliśmy go zbadać nim mogłam ci go oddać - zauważyła trzeźwo asari, podając jej przedmiot. Jej spojrzenie lustrowało kobietę jak promienie rentgena. - Czy mogę spytać dlaczego?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

22 sie 2023, o 22:17

Rzadko prosiła o cokolwiek innych Radnych. Nie było dotąd takiej potrzeby, w sprawie nieśmiertelnika zwlekała niemalże do ostatniej chwili, jakby wahała się, czy faktycznie tego chciała; odpowiedź była oczywista. I właśnie dlatego, starała się nie zaciekawiać nazwiskiem wybitym na kawałku stali innych. Zagadką było, do jakich wniosków doszła Irissa, o czym mogła pomyśleć, jakie miała swoje podejrzenia. Ufała, że te najbardziej irracjonalne - a zarazem prawdziwe - odrzuciła z marszu, zakładając, że nie mogły mieć prawa się zadziać.
Gdyby sama, obiektywnie, spojrzała na pewne sprawy z boku, przyznałaby im rację.
Tym bardziej, prawdziwe myśli oraz emocje, musiała trzymać zakopane głęboko. Z dala od czujnych spojrzeć, od błyskotliwych obserwatorów, a także starych wyjadaczy.
Nie popędzała asari. Pozwoliła, aby rzecz toczyła się własnym torem i nawet, jeśli jakaś jej cząstka pragnęła tu i teraz wyrwać nieśmiertelnik z rąk Radnej, a następnie zacisnął na nim własne palce, Fel wyłącznie wyciągnęła rękę, gdy Irissa zwróciła się do niej z odciśniętym symbolem Sojuszu, aby mogła pozwolić blaszce opaść tam, gdzie było jej miejsce.
Przy niej.
Kątem oka spojrzała na czystą stronę nieśmiertelnika.
- Wrócił ze mną na Cytadele. Jest namacalnym dowodem, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. To nie był sen, żaden koszmar. Czasami budzę się z taką irracjonalną myślą, że śniłam o rzeczach nieprawdopodobnych... Ale wtedy, nie było tego - przejechała opuszkiem palców po kilku tłoczonych literach. Nie powstrzymała szczerości, która sama podyktowała słowa składające się na odpowiedź.
- Mogę spytać czego dowiedzieliście się o właścicielu? - odbiła piłeczkę w sposób naturalny, wsuwając nieśmiertelnik do kieszeni. Umniejszając jednym, niedbałym gestem jego wartości.
Wydawało się jej, że poznała Cassiana. Jakaś jego część, została przed nią odsłonięta. Wtedy, na Korlusie. Na cmentarzysku statków, gdy rozmawiali w restauracji, udając, że są w innych rolach, być może nawet w zupełnie różnym od rzeczywistości czasie. Inną, zdarł na Aeris.
I nawet jeżeli chciała mu wierzyć, fakt, co działo się od powrotu na Cytadelę, nie potrafił uciszyć głosu z tyłu jej głowy, że to również - on, jego słowa, dobrze rozrysowana postać oraz historia mająca na celu mydlić jej oczu - była wyreżyserowana.
Jakby cale Hirano Tower grało w jednym, wielkim przedstawieniu pod z góry narzucone dyktando.
Czy Adrianne ostrzegała ją przed paranoicznymi myślami? Czy to był właśnie ten odmienny stan, który sugerował, że czas na podjęcie jakichkolwiek działań się kurczyć?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

22 sie 2023, o 23:03

Gdy nieśmiertelnik znalazł się w dłoni drugiej kobiety, Irissa spojrzeniem natychmiast zawędrowała do twarzy Fel. Obserwowała ją uważnie, gdy ta odbierała przedmiot, jakby spodziewała się dostrzec coś w jej oczach, czego kobieta nie przyznawała na głos. Nie spuściła już wzroku z jej mimiki, co mogło podpowiedzieć radnej ludzkości, żeby miała się na baczności.
Irissa z pewnością zwęszyła, że pod tym przedmiotem i prośbami o uzyskanie go mogła chować się tajemnica.
- Czy nie byłoby lepiej, gdyby to wszystko puścić w niepamięć? - zagadnęła, zdziwiona tą odpowiedzią. - To nie mogą być przyjemne wspomnienia.
Westchnęła lekko. Gdy przedmiot opuścił jej dłonie, wsunęła je z powrotem do swoich kieszeni. Nie było to może eleganckie, ani nie pasowało do obrazu siebie, jaki zwykle kreowała, ale tutaj, we wnętrzu prywatnego doku, nie widział ich nikt - nawet Clarissa, która wsunęła się do śluzy. Mogły pozwolić sobie na swobodę, choć, o ironio, jej czujny wzrok zdecydowanie na to nie wskazywał.
- To zależy - odrzekła znów, przekręcając lekko głowę. Jej badawcze spojrzenie świdrowało twarz blondynki niczym skaner SOC umieszczony przy wyjściu z każdego doku. - Odpowiedź może sprawić, że zechcesz oddać mi ten nieśmiertelnik.
Uśmiechnęła się słabo, bez wesołości, w sposób, w jaki reagują zwykli ludzie gdy napotykają sytuację na tyle ponurą, że jedynie odsunięcie się od niej jest odpowiedzią na wszechogarniającą negatywność.
- Czy widziałaś go na Cicero? - dodała, pytając dociekliwie. - Właściciela nieśmiertelnika - kontynuowała, jakby to nie było jasne dla Fel, choć musiało być. - Czy udało mu się przeżyć wydarzenia na stacji?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

22 sie 2023, o 23:35

Kąciki jej ust drgnęły dając wyraz kolejnej, niestłumionej emocji. Iris nie straciła czujności, nie pozwoliła sobie także, aby opuścić garde, a mimo to, dała się w pewnym sensie ponieść prywatnemu momentowi, rozmawiając z Radną Irissą tak, jakby obie nie miała na sobie żadnych ciężarów, bądź presji. Bez ram, w które wpisywały się na co dzień.
Z jednej strony szczerość. Z drugiej, celowe, taktyczne zagranie.
- Chciałabym. Naprawdę - przyznała, nie zamierzając się sprzeczać, bądź wmawiać asari, że ta się myli.
- Ale z oczywistych powodów nie mogę. A ponieważ ten powód jest na tyle poważny, że zmusza mnie do wylotu na Lunę, tym bardziej nie mogę go zignorować, choć tak faktycznie byłoby lepiej - gorycz pasowała do jej słów, lecz Fel nie skrzywiła się w jej urzeczywistnieniu. Może w innym życiu, gdyby była anonimowym biotykiem, a nie Radną Ludzkości, faktycznie wyśmiałaby konsekwencje. Puściła w niepamięć, zaprzeczyła prawdzie i żyła dalej tak, jakby żaden wyrok nie ciążył nad nią w formie katowskiego miecza.
Pozwoliła, aby Irissa dostrzegła wahanie, które przemknęło przez jej teraz już zaciśnięte usta.
Chciała wiedzieć.
Naprawdę.
Radna stanowiła dodatkową motywację, aby zmierzyć się z brutalnie szczerą prawdą. Bez otoczki osobistego uroku Daharisa i jego gładkiej gadki.
Wyzwań, które rzucał jej z zuchwałością niemalże z każdym rozchyleniem ust.
- Aż tak? - odparła więc, nie oczekując potwierdzeń na wyraźnie retoryczne stwierdzenie asari.
Sine ramię obejmujące ją i przyciągające do siebie. Dłoń zaciskająca się w stalowym uścisku na jej usta, aby najmniejszy szmer nie uciekł pomiędzy palcami. Głośne bicie serca gdzieś przy jej uchu. Nie pomożesz mu. Bezgłosny szept dochodzący do niej ze szpary, w którą ją wciągnął, gdy tuż za ścianą jeden z żołnierzy SST nie zamierzał łatwo oddać swoją skórę w walce z banshee oraz hordą.
Przytaknęła. Był na Aeris. Widziała go.
Niemalże tak wyraźnie, jak pochylającą się nad nim, siedzącą na skrzyni, przygarbioną sylwetkę mężczyzny, gdy w miejscu pękniętej wstążki, mocował pewnie, choć delikatnie, opaskę uciskową.
- Nie wiem - przyznała. Nie wiedziała, czy przeżył konfrontacje ze ściągniętymi posiłkami. Tłumaczenie, jakim cudem Radna wymknęła im się z rąk. - Widziałam go przed wyłączeniem Cicero. Nie mógł tam zejść ze mną, przejście było wąskie. Na smukłą osobę. A po... Była tylko ciemność, przerywana chaotycznymi obrazami zlewającymi się w całość. Chwilami świadomości w kapsule. Dlaczego pytasz?


@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

25 sie 2023, o 20:57

Może dla długowiecznych asari, puszczenie czegoś w niepamięć było zadaniem znacznie prostszym niż dla większości galaktyki, wypełnionej przez rasy, którym nie dane jest żyć tak długo. Dobijający tydzień, miesiąc mógł być podstawą do załamania się całego roku dla człowieka i zarazem mrugnięciem dla żyjącej tysiąc lat asari. Irissa nie była młodą kobietą, prawdopodobnie wiele już miała za sobą - a ile dokładnie, tego nikt nie wiedział. Kobieta była dość skryta i choć informacje dostępne na jej temat zarówno publice, jak i politykom były dość obszerne, z pewnością pomijały wiele, interesujących fragmentów i lat z jej życia.
Fel nie oczekiwała potwierdzeń, więc Irissa jej ich nie dała. Uśmiechnęła się tylko lekko, w sposób, któremu daleko było do wyrazu wesołości. Kąciki jej ust uniosły się w górę, lecz spojrzenie pozostało chłodne, obojętne. Czekała na odpowiedź, jak zaprawiony wędkarz czekał, aż ryba chwyci przynętę. Była dla niej istotna, choć Iris nie wiedziała dlaczego.
Niepewność co do losu Daharisa sprawiła, że kobieta westchnęła lekko. Z zawodem.
- Jeśli uda ci się coś przypomnieć... - zaczęła, jakby niewiedza Fel była czymś, co dało się zmienić. Jakby w tym chaosie i ciemności, Irissa dostrzegała szansę na znalezienie prawdy. - Daj mi znać, proszę. To ma duży wpływ na przebieg naszego śledztwa.
Z pewnością miało. Daharis był osobą, której nieśmiertelnik Fel przywiozła ze sobą, oraz kimś kto znajdował się z nią na Aeris w chwilach, gdy to wszystko się nieodwracalnie zmieniało. W kulminacyjnych momentach wydarzeń, do których doprowadziło jej tajemnicze porwanie, jak i zagarnięcie statku radnej Fel.
- Masz dostęp do wszystkich informacji, jakie udało się naszym Widmom ustalić na temat wydarzeń w przestrzeni Sojuszu oraz twojego porwania, a także osób współwinnych - dodała, choć odwróciła się już nieco. Jakby zamierzała ruszyć do wyjścia, lecz pomyślała, że doda coś jeszcze. - Podróż na Ziemię nie jest krótka. Jeśli chcesz, pobierz pakiet danych i rozkoszuj się lekturą w trakcie podróży Przekaźnikiem.
Uśmiechnęła się krzywo, wiedząc, że lektura z pewnością nie będzie rozkoszna. Skinęła jej głową na pożegnanie, wsuwając po tym dłonie do swoich kieszeni.
- Powodzenia, Iris. Bądźmy w kontakcie.
Gdy tylko radna asari skierowała się do wyjścia, Clarissa, jakby świadoma zakończonego spotkania, wysunęła się ze śluzy okrętowej i przywitała Iris uśmiechem - nie takim kwaśnym, udawanym, lecz serdecznym i przyjaznym. Duval umiała sprawiać dobre wrażenie.
- Jest pani gotowa, radno Fel? - zagadnęła, gdy ta ruszyła do śluzy. - Czy przed odlotem, życzy sobie pani poznać załogę i statek?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

25 sie 2023, o 21:34

To nie był przypadek, że Irissa pytała akurat o Cassiana. Musiało chodzić o coś więcej, niż o fakt, że był jedyną znaną z najprawdopodobniej prawdziwego imienia i nazwiska osobą obecną z nią na Korlusie i na Aeris. Widziała to w stalowych, zdystansowanych oczach Radnej; wytrzymała ciężar jego spojrzenia, chroniąc przed dociekliwą asari Daharisa.
Może, gdyby powiedziała prawdę, gdyby od początku przedstawiła go w swojej opowieści tak, jak było rzeczywiście, a nie zastępując beznamiętną, losową personą z szeregu Sojuszu, która towarzyszyła jej w Hirano Tower, która nigdy nie zabrała jej poza wieżę, ograniczając faktycznie pobyt Fel do skrzydła szpitalnego i miejsca na sen, wszystko było jasne. Ale jakaś jej część - ta uparta, nie zawsze racjonalna, za to ufająca własnemu instynktowi - nie chciała rzucać Cassiana na pożarcie Radnym i całej machiny Cytadeli. Tak, jak on trzymał ją z dala od innych decydujących w Sojuszu, tak ona stała teraz na drodze rządowi, a mężczyźnie.
Czy słusznie? Nie mogła tego wiedzieć. Zaryzykowała. Nie tylko z poczucia obowiązku, długu, który miała do spłacenia po tym, jak wygrzebał ją z gruzów na Ilos i zrobił to ponownie - gdy wchłonęła nagromadzoną biotykę przez Cicero.
Jeśli się myliła, niech go piekło pochłonie.
I jej samej przy tym nie oszczędza.
Westchnęła cicho, aby utwierdzić Irissę w obserwacjach, które miała nadzieję odnotuje. Jej niewiedza, bądź raczej niepamięć była czymś, czego trzymała się kurczowo mimo iż udało się jej poskładać część układanki, bazując na mglistych wspomnieniach, jego dotyku w kapsule i gwałtownemu odcięciu się, gdy uruchomiał procesy medyczne.
jakby pod twardą skorupą krył coś, czego dotknęła choć nie miała do tego prawda. Co nigdy nie powinno się jej udać.
Skinęła Irissie. Tyle mogła obiecać, jej oraz pozostałym Radnym. Byli jednością od kilku, długich lat. Dotąd, z jej strony, nic nie skłoniło ją do zakwestionowania swojego oddania. Po raz pierwszy bazowała na półprawdzie, z zaskakującą lekkością odnajdując usprawiedliwienie i dla siebie, i dla swoich myśli. Budziła się bez wyrzutów sumienia, lecz czy nadal tak będzie, gdy faktycznie sięgnie do zapisanych w chmurze udostępnionej Radzie danych?
Czy nie będzie to pierwszy krok do zwątpienia?
A może wręcz przeciwnie?
Odepchnęła od siebie te natrętne myśli. Zmierzy się z nimi później, już faktycznie na pokładzie statku.
- Dziękuje, Irisso. Wierzę, że spotkamy się niedługo, a do tej zachowujemy kontakt przez holoprojektor - pożegnała Radną, nie komentując i nie odnosząc się do jej słów na temat zawartości danych.
Odprowadziła asari wzrokiem, dopiero gdy jej wyprostowana sylwetka zniknęła za zakrętem, wypuściła bezszelestnie powietrze z płuc. Ruszyła w stronę statku, w śluzie spotykając Duval. Szczerość, która biła od kobiety, poddała w wątpliwość czy dobrze robiła, pozwalając jej lecieć z nią na Lunie. Musiała przejrzeć protokoły bezpieczeństwa, porozmawiać z kimś odpowiedzialnym za ochronę placówki, a także statku. Nie pozwoli, aby kolejni oddawali za nią życie. Nie, ku uciesze Sojuszu.
- Tak. Lećmy - rzuciła ostatnie, przeciągłe spojrzenie na skrawek Cytadeli, jakby chciała dobrze zapamiętać każdy detal, po czym ruszyła za Clarissą na poklad.
- Chętnie poznam załogę i rozkład statku - dodała, w duchu czyniąc kilka pomniejszych postanowień.
Wróci tu.
A Cassianem porządnie potrząśnie.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

1 wrz 2023, o 12:35

Wróć do „Krąg Prezydium”