Priorytet - skrzynka. Zabezpieczyła ją dosyć szybko, po czym pobieżnie obejrzała, wspomagając się światłem z omni-klucza. W międzyczasie usłyszała uderzenie promu o budynek. Szkło, iskry, pewnie zaraz też i czyjeś krzyki, bo w takich incydentach ciężko było o brak rannych. Może to i lepiej - służby porządkowe zajmą się raczej cywilami, niż Markiem i Emilią, gdy ci będą się stąd ewakuować. Oczywiście mogłaby pomachać insygniami Widm i wyjść z większości kłopotów, ale straciłaby na tym cenny czas, a i nie wiadomo, czy Kartel nie ma tam swoich wtyk, albo nie utrudniłby jej pracy w jeszcze inny sposób.
Kontener nie był w dobrym stanie. Hermetyczne blokady zostały przynajmniej uszkodzone, a więc nie miała dużo czasu, dopóki nie zaczną się problemy. Niestety nie miała czym tego szybko zespawać, trzeba więc było działać szybko. Zabrać to stąd, przebadać i liczyć na to, że mała próbka potencjalnie broni biologicznej nie wyrządzi szkód.
Podeszła do Marka, zostawiając na chwilę skrzynię. Chwyciła go za hełm z jednej strony, z drugiej wyciągając zaczepy i odginając je, by powoli zacząć ściągać hełm.
- Będę musiała ściąć ten jeden. Ogranicz ruchy - rzuciła spokojnie, chcąc zapewnić go, że to nie będzie spontaniczne ścięcie głowy. To jest, dopóki jej nie wkurwi. I nie będzie się za mocno wierzgał. Delikatnie ścięła zaczep, po czym pomogła mu ściągnąć hełm. Podeszła od niego z drugiej strony i obejrzała jego rany.
- Nie ma tragedii - powiedziała o jego ranach. Odrzucił jej mediżel, na co skinęła głową. Choć oferowała mu takie wsparcie, to nie wzięcie go było dla niej lepsze. Ambrozja dla ran przyda się także i jej, znając życie.
- Skrzynka lekko uszkodzona przy upadku. Koło centymetra dziury, więc jeśli nie masz ze sobą spawarki i nie znasz się na tym, to musimy zapierdalać. - powiedziała z krzywym, zmęczonym uśmiechem spod hełmu. - I najlepiej trzymać się z dala od Turian, tak profilaktycznie. - oby nie mijali za dużo turystów.
Wzięła skrzynkę, gotowa, by ruszyć. Pora rozpocząć timer.