W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

6 mar 2014, o 15:29

Ziya’Maar

Ponad dwudziestka ludzi, którzy utracili zdrowe zmysły. Na tamten moment, to właśnie oni stali przemytniczce, na drodze do centrum miasta. Ziya miała zasady moralne i to skutecznie powstrzymywało ją, od zalania uliczki krwią obecnych tam osób. Wielu mieszkańców do tej pory straciło życie i najwyraźniej quarianka nie chciała dokładać kolejnych martwych, do miejscowego cmentarza. Podzieliła się swoim planem, odnośnie skradania i... chyba każdy po kolei chciał sprawdzić, jak wyglądały ich szanse na taki manewr. O dziwo nawet "Watykańczycy" nie wzięli jej słów na wiarę i musieli wyjrzeć, by się przekonać jak wyglądała sytuacja w uliczce.
- Na moje szefowa - odezwał się Ruso, odbezpieczając swojego Windykatora - to łatwiej by było ich rozwalić.
Zanim coś jeszcze by powiedział turianin, odezwał się jego rodak. - Zapominasz, że tylko ty masz kamuflaż. Szefowo. Może coś im się zjebało w głowach, ale przez to raczej nie stali się mniej niebezpieczni, ani też nie oślepli.
W trakcie, kiedy dwaj turianie dawali swoje argumenty, jeden z marines, wyciągnął z ładownicy pochłaniacz ciepła. Podszedł kawałek do Ziyi, ukrywającej się przed wzrokiem obłąkanych, po czym rzucił gdzieś za tłum, pochłaniacz ciepła. Uderzył on w pokrywę zielonego kontenera, odbił się od niej, uderzając też w ścianę budynku i upadł na beton. Zrobił on przy tym trochę hałasu, który zwrócił uwagę obecnych w uliczce. Ludzie zrobili wtedy coś, czego chyba quarianka by się nie spodziewała po nich. Rzucili się oni w kierunku hałasu, prawie jak zwierzęta i wrzeszcząc przy tym w nieludzki sposób.
- To chyba wyklucza przejście między nimi - odezwał się żołnierz i wrócił na swoje miejsce w kolumnie. To był chyba Thomas. Albo Cristiano.
Opętani już po... Obłąkani już powoli się uspokajali, ale jeszcze się kręcili w pobliżu miejsca, gdzie pochłaniacz ciepła narobił hałasu.
- No i wciąż mają dobry słuch - powiedział cicho Jaerax, kręcąc głową. Nikt jednak nie odezwał się z genialnym pomysłem, co dalej. Wciąż czekali na pomysł przemytniczki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

6 mar 2014, o 17:42

- Nie - ucięła ostro, nie spoglądając nawet na Ruso. Znała preferencje turiańskiego żołnierza, nawet jednak przy całym swym szacunku do niego, nie zamierzała ustępować. Nikogo tu nie zamordują. Nikogo, kto na to nie zasłużył... Jeśli tylko da się znaleźć inną drogę.
A w tym przypadku musiało być inne rozwiązanie. Ziya nie wierzyła, by ta droga, zablokowana teraz przez tłum opętanych, miała być jedyną. Mogli na przykład pójść... Zadarła głowę. Górą. Mogliby pójść górą. Albo inaczej - ona mogłaby. Gdyby tylko znalazło się wejście na poziom dachów, korzystając ze swej zręczności i, ostatecznie, z kamuflażu, mogłaby przekraść się ponad obłąkanymi i wywabić ich z uliczki. Ten ostatni pomysł podsunął jej niewątpliwie marines. Wystarczyłoby coś rzucić. Raz za razem znaczyć opętanym ścieżkę, którą mogliby podążyć. Wtedy przejście na chwilę mogłoby zostać wolnym, a cała ekipa mogłaby pójść dalej i...
Nie wybiegaj zbyt daleko w przyszłość, zganiła się w myślach. Póki co była tu, za rogiem, a jedynym, czego była w tej chwili pewna, to że nie chce nikogo zabijać bez potrzeby. Nawet, gdyby rozpętanie tu strzelaniny miałoby nie zwabić ku nim nikogo innego, po prostu nie chciała odbierać niewinnych żyć. Żyć ludzi, którzy po prostu znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. To przecież nie było ich normalne zachowanie, prawda? Byli pod wpływem tego... czegoś. Technologii, którą ona sama miała stąd zabrać.
- Jeśli da się to rozwiązać inaczej, pozostawimy ich przy życiu - powiedziała wreszcie, nie przestając jednak rozglądać się na boki. Drabina, rząd okien lub choćby obtłuczony mur z odpowiednią ilością wyrw. Cokolwiek, co pozwoliłoby jej przemknąć na dach, stamtąd ocenić sytuację - i wtedy zdecydować, co dalej.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

6 mar 2014, o 18:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ziya’Maar

Mogło to ostro krzyżować plany quariance, ale z miejsca gdzie stała, to nic nie mogła dostrzec. Może to była wina braku światła, odgłosów walk, jakie toczyły się w mieście, a może tego, że pod podeszwą czuła ciemną i lepką maź. Tak czy siak, nie widziała niczego co mogłoby jej pomóc w wspinaczce. Co prawda można było spróbować wejść do jakiegoś budynku i po schodach dostać się na dach, ale to było równie ryzykowne, jak przejście uliczką.
Jakby jednak mało zmartwień było na głowie Ziyi'Maar, to na dodatek od zadymionej strony doszły ich kolejne odgłosy strzelaniny. Było to tak nagłe i zaskakujące, że mężczyźni bez wyjątku skierowali w tamtą stronę karabiny i strzelby. Dym był tak gęsty, że aż nieprzenikniony, dlatego widać było przez niego jedynie przemieszczające się błyski, od lewej, do prawej, aż w końcu i one zniknęły. Strzały jednak nie ucichły, a odgłosy umierających ludzi, kończyły każdą z wystrzelonych serii z karabinów. Można dyskutować, czy było to dobre, czy też złe, ale obłąkani z uliczki usłyszeli to zamieszanie i tłumnie zaczęli biec w stronę tego hałasu.
Czyżby żołnierze, których przemytniczka zostawiła w tyle, szukali innej drogi i poszli na około? Czy faktycznie byli zdolni do zwiększenia liczby zabitych w tym kryzysie?
- Ojcze Konstanty, mówi Brat Thomas. Podajcie swoją pozycję, odbiór. - co prawda mówił to cicho, ale było było słychać wyraźnie jego słowa. Najwyraźniej jako pierwszy chciał się dowiedzieć, kto i do kogo tam strzela. Słuchając oddalającej się strzelaniny, można było łatwo wywnioskować, że osoby te kierowały się ku centrum.
Kiedy wyglądało na to, że Thomas skończył rozmawiać, pokręcił przecząco głową - To nie nasi.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

8 mar 2014, o 11:37

Odetchnęła bardzo powoli. W tej chwili miała pełne prawo wyklinać siarczyście wszystkich bogów świata, ale, co zabawne, pomimo swej profesji i obracania się w towarzystwie o raczej niewybrednym słownictwie - sama nie miała tendencji do bycia wulgarną. Podobnie też nie cechowała jej nonszalancja wobec życia, jaką to zwykli prezentować byli wszyscy przedstawiciele półświatka. Ktoś inny na jej miejscu nie przejmowałby się zapewne gromadą obłąkańców i wystrzelał ich jak kaczki. W końcu opętani byli przeszkodą, czyż nie? Ziya jednak nie była w stanie się przemóc i odebrać życia - a w tym przypadku wielu żyć - które mogła oszczędzić. Mordowanie było ostatecznością. Była przecież tylko przemytniczką.
Pomimo, że nie znalazła stosownego wejścia na dach, nie zamierzała ryzykować szukania go w środku budynku. Zamknięte przestrzenie, jakimi niewątpliwie były wszelkie klatki schodowe, nie były jej środowiskiem. Zresztą, okazało się, że podobne poszukiwania okazały się, przynajmniej tymczasowo, zbędne. Bliskość strzelaniny wprawdzie nie nastrajała optymistycznie, ale przynajmniej stado obłąkanych zostało wywabione - takie przynajmniej odnosiło się wrażenie. Zi nie miała pojęcia, ile mają czasu... Ale droga była wolna. Chyba. Z pewnością bardziej dostępna niż jeszcze chwilę przedtem.
Słysząc słowa jednego z towarzyszących jej mężczyzn, skinęła głową.
- W takim razie musimy się pospieszyć. Najwyraźniej mamy konkurencję. - Oddalające się odgłosy bardzo jasno wskazywały na to, że ścieżki jej własnej ekipy oraz tej nieznanej prędzej czy później musiały się skrzyżować.
Wyglądając zza winkla, upewniła się jeszcze, że uliczka rzeczywiście opustoszała i ruchem głowy wskazała przed siebie.
- Idziemy. - Zawahała się. To był dobry moment na subtelne przegrupowanie. - Ruso na tył. - Wciąż nie była pewna, czy marines można ufać, w związku z czym wolała, by ich pleców krył przynajmniej jeden z ich przybocznych. Swego żołnierza znała wystarczająco, by wiedzieć, że będzie do tego najlepszym wyborem, z pewnością lepszym niż Jaerax, bo ten... - Jae, ty idziesz ze mną. - ... Bo ten był szturmowcem. Jego biotyczna szarża była doskonałym środkiem do uprzedzenia ataku wroga, na którego mogliby ewentualnie natknąć się przed sobą.
Paladyn wciąż spoczywał w jej dłoniach. Starała się iść w miarę szybko, ale wciąż ostrożnie. Zwłaszcza zbliżając się do uliczki, którą podążyli obłąkani, nie mogła pozwolić sobie na zbytnią brawurę. Wciąż mogli być tam maruderzy. Gdyby okazali się zagrożeniem, wszelkie moralne pobudki musiałyby zejść na dalszy plan.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

9 mar 2014, o 15:13

Ziya’Maar

Jak na razie kobieta i dowodzony przez nią zwiad, mieli szczęście. Uliczka przed nimi wyludniła się błyskawicznie i mogli przez nią przejść w miarę bezpiecznie. Jeżeli chodzi o żołnierzy, to nie wyrazili żadnego sprzeciwu na zmiany w formacji. Jakby nie było to Ziya dowodziła, a oni najwyraźniej nie brali pod uwagę czegoś takiego, jak brak zaufania. Po prostu myśleli innymi kryteriami, niż ona.
Dochodząc do skrzyżowania w jakim zniknęli obłąkańcy, niewiele można było dostrzec, bo tam również było mnóstwo dymu. Na skraju chmury łatwo było zobaczyć przewrócone ciało jednego z mieszkańców, w powoli powiększającej się kałuży krwi. Droga na wprost była czysta zarówno pod względem przeciwników, jak i widoczności. Domyślać się można jednak było, że na jej końcu, po lewej stronie, będzie można również natrafić na dym.
- Reszta oddziału zaraz do nas dotrze. Przekazałem im sytuację. - odezwał się drugi z ludzi, który był obecnie w środku formacji. Nie słychać było nic, żeby prowadził jakąś rozmowę. Wychodzi więc na to, że porozumiewał się z zamkniętym obiegiem informacji. Nie było to trudne, przy szczelnie zamkniętych hełmach.
Idąc dalej uliczką, grupa dotarła do rozwidlenia. Z lewej strony był dym, a z prawej ostra strzelanina mieszkańców.
- Skąd oni mają tyle pochłaniaczy ciepła? - zapytał Jaerax, choć trudno było, żeby ktokolwiek dał jakąś rozsądną odpowiedź. Chyba miejscowe prawo było zbyt wyrozumiałe, jeżeli chodzi o posiadanie broni, nie mniej jeżeli na planecie były zakłady zbrojeniowe, to tłumaczyło trochę szybki rozwój koloni.
Przed sobą mieli mur odgradzający jakieś zakłady od reszty miasta. Po lewej nieprzenikniony czarny dym, a po prawej kocioł walki, prowadzony z pięter jednego i drugiego budynku, który za pierwszym razem starali się ominąć.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

9 mar 2014, o 17:20

To, że prędzej czy później będą musieli wkroczyć w dym, było oczywiste - tym bardziej teraz, gdy okazało się, że mają konkurencję. Zi nie mogła mieć pewności co do zamiarów nieznanej, strzelającej nieustannie grupy, byłoby jednak dziwnym, gdyby nie ściągnęło ich na planetę to samo, co przemytniczki - przedmiot w centrum, mieszająca zmysły i w jednej chwili sprowadzająca na miasto zamęt i zniszczenie. Więc choć pierwotny plan zakładał raczej unikanie uliczek o ograniczonej widoczności, tak teraz nie było na to czasu. Najkrótsza droga do centrum wiodła właśnie przez zadymioną okolicę.
Nim jednak przyszło zdecydować o dalszych poczynaniach, uwagę quarianki zwróciło ciało. Ot, trup jak trup, jeden z wielu zdobiących aktualnie miasto. Wyróżniało go to, że był świeży i... chyba tyle. Warto jednak było sprawdzić, by później nie wyrzucać sobie, że nie zrobiło się wszystkiego, co było można. Zresztą i tak czekali na resztę ekipy. Nim wkroczą w dym - a przecież właśnie tam zamierzała poprowadzić ich Ziya - dobrze byłoby, by się połączyli. Odnalezienie się później mogłoby być bardziej problematyczne.
Wyklinając brak czujnika podczerwieni, quarianka bez słowa wskazała ruchem głowy na ciało. Zamierzała je sprawdzić, ale ktoś powinien ubezpieczać ją, gdyby wśród dymu wciąż kryli się wrogowie. Tym kimś miał być Jaerax, to oczywiste i ewentualnie marines, gdyby zaszła taka konieczność.
Korzystając z wypracowanych już metod działania, Zi zrezygnowała ze słownego tłumaczenia, co zamierza zrobić i po prostu podążyła ostrożnie do ciała, licząc na to, że turiańskiego szturmowca nie dotknęła amnezja. Wolała nie być wystawioną na strzał podczas, gdy będzie sprawdzać ciało.
Na słowa turianina, co jasne, nie odpowiedziała, natomiast gdy znaleźli się już przed kolejnym wyborem drogi, zwróciła się do reszty drużyny.
- Biegniemy po kolei pod mur. Osłaniamy się wzajemnie i... - Po chwili zdała sobie sprawę z bezcelowości tych pouczeń. - Jesteście żołnierzami. Wiecie co macie robić.
Znalezienie się pod ścianą z kamieni zapewniłoby im osłonę przynajmniej z jednej strony. A potem... Potem cholera wie, co będzie się działo. Musieli iść w lewo, w dym. Musieli zaryzykować, bo ktoś robił to już przed nimi i, zdaje się, ich wyprzedzał. Ostatnim zaś, czego chciała, to kradzież technologii sprzed jej nosa.
- Ty - wskazała wreszcie jednego z marines. - Idziesz pierwszy. - To, że na pierwszy ogień nie wysłała nikogo ze swoich, było oczywiste. Dlaczego jednak nie poszła sama? Na tę chwilę, której potrzebowała, by przeciąć ulicę, mogłaby aktywować kamuflaż. Chodziło jednak o to, że byłaby żadną osłoną dla reszty. Walki z bliska to nie jej działka, a wszelkie zdolności snajpera w obliczu tak ograniczonej widoczności na nic się zdają. Bez odpowiednich czujników, dzięki którym mogłaby przejrzeć dym, niewiele miała do zaoferowania. Mogła robić za zwiad, ale nie za ewentualną osłonę ogniową. Pierwszy miał więc biec marines nie tylko dlatego, że gdyby przypadkiem okazało się, że pośród dymu czai się wróg, strata ludzkiego żołnierza znaczyłaby mniej niż utrata któregoś z turiańskich renegatów - ale także dlatego, że miał po prostu lepsze uzbrojenie, które pozwalałoby poszerzyć pole osłaniania. Obecnie ograniczało się ono do zasięgu zebranych w uliczce, potem, gdy jeden z nich znalazłby się pod murem, dawałoby nieco więcej możliwości.
- Gotów? To w drogę. Dawaj, dawaj! - Sama tymczasem przytuliła się do ściany budynku i odliczała sekundy. Jeśli pierwszy z żołnierzy dotarłby cały i zdrów pod mur, kolejna byłaby ona - z włączonym kamuflażem, by ograniczyć niespodzianki do minimum.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

9 mar 2014, o 20:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ziya'Maar

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ziya łatwo skojarzyła oderwane od siebie fakty. Grupa uzbrojonych osób torowała sobie drogę przez miasto i kierowali się w jego sam środek, jeżeli nie przez jego środek. Poruszali się tak twardo i nieustępliwie, że łatwo quariance przyszedł do głowy ich cel. Przyszli po Axios, a sądząc po ich metodach, to byli gotowi na wszystko, byle tylko go zdobyć. Problem w tym, że urządzenie było również celem przemytniczki i zakonników. Pozwolenie by ktoś zwinął jej artefakt sprzed nosa, wiązało się z tym, że straci sporo kredytów, jakie na nią czekały.
Zanim jednak ruszyła dalej, chciała sprawdzić ciało jakie zauważyła. W zasadzie, jeżeli sięgnąć pamięcią, była to pierwsza martwa osoba, jaką zobaczyła w mieście. Prawda, że dostrzegła dotąd mnóstwo śladów walk, a kilka razy nadepnęła na kałużę krwi, ale do tej pory w oczy nie rzuciły jej się żadne ciała. To było pierwsze. Razem ze swoim załogantem, podeszła pod granicę widoczności, na której leża człowiek. Kerana stanął przed nią i przykucnął na kolano, mierząc przed siebie strzelbą i szukając potencjalnych przeciwników. Za nimi po jednej i drugiej stronie osłaniali ich zakonnicy, kryjąc się za rogami budynków, z lufami wycelowanymi w chmurę dymu. Obserwowali perymetr przez lunety, które jak nic nadawały się na warunki ograniczonej widoczności, a których ona i jej turianie nie mieli.
Klęcząc przy niewątpliwie martwym człowieku, nar Tiryah mogła stwierdzić co było przyczyną zgonu. Ten młody mężczyzna, który mógł mieć 24 lub 27 lat, został wielokrotnie postrzelony w klatkę piersiową, o czym świadczyły małe, otwory na jego piersi. Prawa jego ręka kończyła się przy łokciu, bo pozostała jej część nie była złączona już z ciałem. Jeden ze strzałów musiał być na tyle silny, że amputował ją. Leżała ona tuż przy nim, a rękaw ubrania sprawiał wrażenie, że wciąż należy do niego. Sprawiał wrażenie, bo zaciśnięta dłoń i przedramię, leżały ułożone pod karykaturalnym kątem względem ramienia. Oczy miał wciąż otwarte, a usta uchylone, skąd wypływał strumyk krwi. Wyglądało to tak, jakby patrzał się ze zdziwieniem w górę.

Kiedy przestał ją interesować denat i przyszła kolej na to co dalej, pojawiły się pierwsze konkretne rozkazy. Wskazany przez Ziyę ziemianin, skinął głową zgadzając się na taką rolę. Zdawał się być przyzwyczajony do tego i bądź co bądź pozostali mieli podążać tuż zanim. Nie ważne były raczej jego motywy, tylko to, że nie utrudniał jej planów.
Gdy więc przyszła kolej na bieg, pobiegł natychmiast pod ścianę i jak tylko się przy niej znalazł, skierował swój karabin w stronę zamieszania. Minęło kilka uderzeń serca i nikt do niego nie strzelał, ani też on do nikogo. Wyglądało, że jest względnie bezpiecznie, a i marine tak uznał, bo odsunął rękę od spustu i gestem dłoni zaczął przywoływać kolejnych na jego pozycję. Przemytniczka skorzystała z kamuflażu i niezauważona podbiegła do skulonego pod ścianą piechura. Zaraz po niej Jaerax, drugi z żołnierzy i Ruso. Każdy z podobnym odstępem czasu co ona.
Wszyscy mieli stąd doskonały widok zarówno na czarny dym z jednej strony uliczki, jak i uliczną wojnę prowadzoną między ludźmi w budynku fabrycznym, a tymi z budynku mieszkalnego. Co prawda ci z fabryki nie mieli szans, by dostrzec zwiad, ale agresywni domownicy byli tak zajęci jednym przeciwnikiem, że nie chcieli tracić czasu na potencjalnego wroga.
Tymczasem stamtąd, skąd przyszła grupa Ziyi, pojawili się pozostali żołnierze z Konstantym na czele, kierując się ku zwiadowi. Zatrzymali się jednak przy rozwidleniu.
- Nie idą tutaj. Pójdą tamtędy, by nie przyciągnąć uwagi szalonych. - wyjaśnił Watykańczyk, uprzedzając pytanie, jakie mogłoby się pojawić.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

14 mar 2014, o 19:24

Na razie szło dobrze - w miarę dobrze. Ziyi nie odpuszczała jednak świadomość, że pomyślny przebieg zdarzeń związany jest raczej z faktem, że najtrudniejszą część wciąż mieli jeszcze przed sobą. Od centrum, a więc i od Axiosa, dzieliło ich wciąż zbyt wiele zaułków, zbyt wiele miejsc mogących stanowić potencjalną pułapkę.
Póki co jednak stali pod ścianą, być może zauważeni przez obecnych w mieszkalnym budynku nieopodal, póki co jednak - nieostrzelani. Na ten moment tylko to się liczyło. Quarianka nie lubiła wprawdzie pozostawiać sobie potencjalnego wroga za plecami, ale nie było innej rady - nie mieli czasu na to, by rozdrabniać się po drodze na kolejne potyczki.
Za to bardzo interesująco brzmiały słowa jednego z Watykańczyków. Sama Ziya może nie zaproponowałaby przedtem rozdzielania się, ale teraz...
- Spróbujmy ich oflankować. Tę naszą... konkurencję. - Nie wiedziała, kim była wyprzedzająca ich póki co grupa, dobrane przez nią określenie powinno jednak wystarczyć. - To chyba oczywiste, że prędzej czy później się z nimi zetrzemy. - Wzruszyła lekko ramionami. - W takiej sytuacji dobrze będzie mieć po swojej stronie element zaskoczenia. Powiedz im, by w miarę możliwości nie dali się wykryć. - rzuciła jeszcze do żołnierza, po czym westchnęła cicho i ruchem głowy wskazała zadymioną część ulicy. Właśnie tam mieli iść. Omijanie rejonu z ograniczoną widocznością trwałoby zbyt długo. - W drogę. Jaerax, prowadź ich w rozsądnej odległości za mną. - Nie podawała konkretnej odległości, bo też wypracowany schemat współpracy był turianinowi znany. Rozsądna odległość oznaczała taką, która umożliwiałaby jakiś manewr, gdyby wciąż korzystająca z kamuflażu Ziya zaalarmowała podążającą za nią grupę o niebezpieczeństwie. Bo to właśnie quarianka miała iść pierwszą. Dym uniemożliwiał rozeznanie się w sytuacji w inny sposób, jak tylko wysyłając tam zwiadowcę. A jedynym w miarę przyzwoitym zwiadowcą w grupie była tylko przemytniczka.
Nie zwlekając dłużej, ruszyła wreszcie przed siebie. Dzierżony w dłoni Paladyn ciążył jak nigdy. Nie lubiła takich sytuacji - nie lubiła miejsc, w których nie mogła spoglądać wystarczająco daleko i przewidywać co najmniej trzech kolejnych kroków. W tej chwili czuła się jak ślepiec przechodzący przez ruchliwą ulicę.
Szła wzdłuż muru w stronę centrum, powoli, uparcie wkraczając dym. Uważała na każdy krok. Nie mogła hałasować. Właściwie nie oddychałaby nawet, gdyby to było możliwe. Ostatecznie jednak robiła tylko to, co było w jej zasięgu - a więc po prostu była ostrożna. Gdzieś tam był wróg, a Zi nie była na tyle naiwną by liczyć na to, że się nie spotkają.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

15 mar 2014, o 17:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ziya'Maar

Ziya nie czuła się dobrze z myślą, że musi zostawiać za swoimi plecami potencjalne zagrożenie, ale rozumiała, że innej opcji nie ma. W mieście panował totalny chaos działań wojennych, który nie można było ogarnąć tak małą liczbą ludzi. Poza tym nie to było celem tej eskapady, a przyczyna tej miniaturowej wojny, zamkniętej w szklanej kuli. Do głowy przyszedł jej też nie głupi pomysł, który warto był wykonania. Atak z dwóch stron na jedną grupę, byłby bardziej niż dobrym rozwiązaniem w standardowych warunkach i prawdopodobnie miałby szanse powodzenia.
Jedyną odpowiedzią na zaproponowany plan, jaką mogła się doczekać, był ruch kapłanów wojowników w głąb dymu, z wymierzonymi przed siebie karabinami.
- Wiedzą co robić. Potrafimy więcej niż tylko klepać pacierze. - powiedział żołnierz, unosząc w gotowości lufę karabinu i czekał tylko, aż zacznie się akcja.
Kiedy więc pouczyła swojego pracownika, jak ma się zachować, ten skinął jej głową i zaczął instruować "księży", co do szyku.

Bycie quarianką i posiadanie wewnętrznego obiegu powietrza, było na tyle wygodne, że przemytniczka nie musiała co chwila dusić się od czarnego dymu. Trudniej natomiast było z widocznością, bo była gorzej niż kiepska. Włączony kamuflaż taktyczny i gęsty dym, uzupełniały siebie całkiem dobrze, więc była całkiem duża szansa, że to ona pierwsza dostrzeże kogoś, niż on ją. Poruszając się blisko ściany i z pistoletem w ręce, nie czuła się komfortowo. Przywykła raczej do sytuacji, gdzie zagrożenie było daleko od niej, a widoczność dobra. Tymczasem tutaj było inaczej i musiała torować drogę pozostałym.
Nie było jednak aż tak źle, przynajmniej do momentu, kiedy postawiła kolejny krok, bo po przejściu kilkunastu metrów, poczuła pod stopą nierówność w podłożu, którą była czyjaś dłoń. Mogło to nie być komfortowe dla kobiety, ale wyobraźnia zaczęła działać tam, gdzie wzrok zaczął zawodzić. Droga musiała być usiana ciałami, a każde kolejne kroki brzmiały "ciap", "ciap", "ciap", kiedy szła po świeżo rozlanej krwi.
I właśnie wtedy, kiedy trąciła butem kolejnego trupa, nagłe uderzenie w twarz, omal nie zwaliło jej z nóg. Siła rozpędzonych gaussowo pocisków, oraz niespodziewany atak, nie tylko roztrzaskały jej tarcze, ale też zamroczyły porządnie. Dźwięki kolejnych strzałów i okrzyków, jakie dochodziły z zewnątrz, stały się niewyraźne i przytłumione. Przez chwilę była pasażerem we własnym ciele. Dodatkowo, jakby tego wszystkiego było mało, zaczął padać deszcz, czego efektem był rozrzedzający się dym, oraz pozbawienie wszystkich tarcz. Długo się na to zbierało, ale w końcu. Fatalne wyczucie czasu.
Jak to się stało? Przecież ten dym i kamuflaż, powinny ją chronić przed tym. Skąd więc ten ktoś wiedział?
Bezbronna i wystawiona na atak. Była jak dziecko we mgle. Dziecko, które ktoś chwycił za ramię, zaczął odciągać na bok i siłą zmusił do schylenia się. Kimkolwiek była ta osoba, zrobiła to w dobrym momencie, bo stojąc pod ścianą jak kołek i czekając na wykończenie, poczuła czyjąś rękę zaciskającą się na jej kostce.
Nie było to przyjemne, nie było to racjonalne. Na chodniku leżeli tylko martwi, a chwyt ten był tak silny, że nie powstydziłaby się tego zdrowa i wysportowana osoba. Teraz jednak była bezpieczna, za osłoną z wraku i znajomym turianinem, kucającym obok niej i wychylającym się co jakiś czas, by oddać strzał.
Jakaś logiczna część przemytniczki, mówiła jej, że to nie powinno być takie mocne. Prawda, seria trafiła ją w głowę i zamroczyła nieźle, ale powinna być bardziej operacyjna i szybciej dojść do siebie. Pewnym było to, że nie chciała jeszcze raz oberwać serią po głowie. Dodatkowo jeszcze znajomy głos podwładnego, męczył ją nieznośnie.
- Ziya. Ziya. Kontaktujesz? Cholera! Te, człowiek! Mów co z moim kolegą! - spytał, kiedy quarianka przyglądała się drodze jaką przebyła. Widziała, ulicę usianą ciałami, na które padał rzęsisty deszcz. Nawet to dałoby się znieść, bo widok trupów nie robił na kobiecie wrażenia. Problem był taki, że martwi ludzie leżący na ulicy, mieli drgawki za każdym razem jak spadały na nich krople deszczu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Mapa
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

15 mar 2014, o 21:09

Szła powoli, krok za krokiem, stopniowo przekonując się do dymu. Och, nadal wolałaby mieć lepszą widoczność, z drugiej strony jednak skoro ona musiała iść na ślepo, to i z przeciwnikiem powinno być tak samo. Dodatkowo mogła się domyślać, że zasłona pyłu wystarczająco dusząca, utrudniająca oddychanie, by...
Tok myśli przerwał strzał. Strzał do niej. Strzał niewyobrażalnie silny, niemal zbijający ją z nóg. Zachwiała się na mur, potrząsając głową jak pies, któremu coś dostało się do oklapniętego ucha. Dlaczego, do kurwy nędzy, kamuflaż nie działał?! Ziya rzadko przeklinała, ale gdy już to robiła, użycie dosadnych słów - także w myśli - nie było bezpodstawne. Tym razem nie było inaczej - jakim cudem bowiem ktoś mógł wymierzyć tak precyzyjnie?
- R... Ru... - Powrót do jasnego myślenia był bolesny i na tyle absorbujący, że niemal zupełnie przegapiła fakt odciągania jej od miejsca, w którym utkwiła jak słup soli, do najbliższej osłony. Podobnie łatwo przyszłoby jej przegapić fakt chwytania jej przez kogoś za kostkę, gdyby nie...
Zombie?
Przecież do były trupy! Martwe na amen! Dlaczego więc ruszały się, dlaczego... atakowały? Ten chwyt tym był. Niemrawym, nieudanym, ale jednak atakiem. Tak odbierała to Ziya i tak musiał odbierać to turiański żołnierz - chwała mu za to!
- Ruso, co to jest? - zapytała wreszcie mało inteligentnie, gdy udało jej się zebrać słowa. Nie czuła się wystarczająco przytomną. Właściwie, czuła się tak nieprzytomną, jak nie powinna być. Nie po takim czasie. To przecież tylko ogłuszenie! Puściły jej tarcze, fakt, kamuflaż również znikł - to całkiem logiczne, ale... Nikt jej nie zranił. Nic się nie działo. Skąd więc tak powolne wracanie do siebie?
Pierwszym logicznym i w pełni świadomym działaniem, jakiego się podjęła, była zmiana broni. Wprawdzie na walkę z żywymi trupami lepszy byłby pistolet - dystans był przecież niewielki - Zi jednak wciąż chyba nie do końca wierzyła, że martwe - martwe na amen, powtarzam - ciała mogą powstać. Drgały na deszczu, tak, ale... Może to przywidzenie. W końcu wciąż nie mogła wierzyć swoim zmysłom tak, jakby chciała.
Wróciła jej natomiast zdolność wysławiania się, co zamierzała wykorzystać.
- Skąd ten atak? Miałam kamuflaż, był dym, to nie... To nie powinno mieć miejsca! - Nie odwracając spojrzenia od drogi przed sobą, łaknęła odpowiedzi. Oby Ruso je miał. To naprawdę wiele by ułatwiło. Nie czekała jednak, aż się odezwie. Zamiast tego padło kolejne pytanie. - Co z Jaeraxem? Gdzie on jest? - Nie odwracała się, nie mogła więc widzieć, że skryty jest między dwoma Watykańczykami za kolejnym wrakiem.
Cóż zaś ją tak zaabsorbowało, skoro nie raczyła nawet kątem oka ocenić sytuacji za sobą? Droga. Droga, której fragment pokonała, nim nastąpił atak. Gdzieś tam był wróg. Wróg, przed którym nie ukrył jej ani kamuflaż, ani dym.
Nie oddawała strzału. Nie mogła strzelać na ślepo. Ale padał deszcz. Dymna zasłona rozrzedzała się. Niebawem powinna widzieć - oby na tyle dobrze, by móc zrobić to, co umiała najlepiej. Posiadaną chwilę również zamierzała jednak wykorzystać. Kryjąc się za osłoną, czekała... jeszcze trochę... Nie wystawiała się na ostrzał, tarcze powinny więc zregenerować się same.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

17 mar 2014, o 19:33

Ziya’Maar

Jedyna kobieta w składzie szturmowym, miała pewien podstawowy problem, który dotyczył jej osłon. Tarcze nie mogły się załadować. Chodziło bowiem o to, że czujniki jej kombinezonu myliły rzęsisty deszcz, z ostrzałem broni automatycznej. To samo dotyczyło każdej jednej osoby znajdującej się na ulicy. Dwaj turianie i każdy z ludzi, stali w deszczu, pozbawieni tarcz i zmuszeni do polegania wyłącznie na osłonach w postaci wraków pojazdów, ścian i na końcu na własnych pancerzach. Na pierwsze pytanie jej podwładny odpowiedział, jak tylko posłał dwie serie w stronę ściany budynku, na wysokości drugiego piętra, a zaraz potem kolejną.
- Pojęcia nie mam, ale cholerstwa łażą po ścianach i są diablo wytrzymałe. - odpowiedział dosyć rzeczowym i trzeźwym tonem, wystrzeliwując kolejną serię ku niczemu winnej zabudowie. - Musiały się ukrywać w dymie, paskudy jedne. Żryj to! - warknął i raz jeszcze pociągnął za spust karabinu.
Żołnierze Konstantego nie byli w lepszym stanie, bo walili seriami na oślep, starając się zastrzelić własne fantomy.
- Bracia! Do przodu! - ryknął basem ich lider, stosując standardowe wojskowe taktyki i biegnąc do przodu od osłony do osłony i strzelając w środek pustej przed nimi drogi. - Musimy się przebić, zanim otoczą nas te demony!
Powariowali. Wszyscy na raz i bez żadnej wyraźnej przyczyny, walcząc w deszczu z potworami, jakie powołali do życia. Daleko z przodu te zaczęły dochodzić do Ziyi odgłosy strzałów, ale tym razem nie kierowane nie do niej lub kogoś ze składu misji. Tym który tak hałasował, była osoba ubrana w czarny pancerz, która wyskoczyła na środek ulicy i strzelająca w stronę uliczki, gdzie jeszcze przed chwilą się chowała. Cofając się na drugą stronę ulicy, strzelał nieprzerwanie, zmieniając tylko pochłaniacz na nowy.
Reszta pytań pozostała bez odpowiedzi i nie zanosiło się na to, by ktokolwiek powiedział coś z sensem.
Dwie może trzy chwile potem, zza pleców dobiegł quariankę ryk drugiego z turian, który dochodził zza przewróconego na boku ścigacza. Był on pełen agresji i niewypowiedzianych na głoś gróźb, a dwa męskie głosy starały się go zagłuszyć, jakimiś inkantacjami. Na dodatek kilku z nieboszczykom znudziło się leżenie i zaczęli pełznąć w tamtą stronę. Jeden nawet poruszał się na czworaka, ale z klatką piersiową ku górze.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

17 mar 2014, o 20:12

Chaos, totalny chaos. Jak inaczej miała nazwać to, co zaczęło się dziać? Trupy ożywały, Jaerax, zdaje się, wpadł w furię, gdzieś strzały, gdzieś śmierć, a w tym wszystkim - ona, mająca podejmować decyzje. Całe szczęście, że przynajmniej Watykańczycy nie czekali na jakiekolwiek dyrektywy. Wprawdzie podobna samowolka mogła być niepokojąca, z drugiej jednak strony - w tej chwili ich samodzielność była jej na rękę. W całym tym rozgardiaszu, w dodatku połączonym z unieczynnieniem tarcz, naprawdę nie miała ochoty dowodzić i brać na siebie planowania całego postępowania. Tym bardziej, że nagle... Oszaleli? Nie mogła ocenić stanu żołnierzy w takim zamieszaniu, ale samo podejrzenie, że mogło im zwyczajnie "odwalić" sprawiało, że nie miała ochoty całkowicie na nich polegać.
- Puścić go! - wydarła się zamiast tego w kierunku mężczyzn, którzy, jak się jej zdawało, próbowali powstrzymać szturmowca. Turianin był jej potrzebny tu i teraz - przyjmując najbardziej pesymistyczną wersję, a więc tę, że Watykańczycy w każdej chwili mogli stać się jej wrogami, musiała mieć swych przybocznych obok. - Jaerax!
Tymczasem spojrzała na Ruso, który był znacznie bliżej nie.
- Musimy dostać się do centrum - warknęła cicho - Z marines po swojej stronie czy po przeciwnej, zamierzam zdobyć to, po co tu przylecieliśmy! - Z tymi słowy wychyliła się, biorąc na celownik osobnika w czarnym pancerzu. Strzelać, nie strzelać...? Nie miała pewności, że to właśnie on do niej strzelał. Nie miała pewności, że czarny pancerz krył wroga. Ostatecznie prychnęła rozdrażniona. Nie mogła zabijać na zapas. Póki obcy nie otworzył do nich ognia - a przynajmniej Zi nie była pewna, czy to zrobił. W związku z tym miał żyć. Przynajmniej trochę. Bo quarianka była przemytniczką, nie morderczynią. Nie zabijała niewinnych.
- Jaerax, do cholery! - wydarła się znowu. Tym razem nie mogła iść pierwsza. Ktoś musiał torować jej drogę - a tym, kto mógł to robić najlepiej, był szturmowiec. Szarża pozwalała mu przemieszczać się szybciej, niż pozostałym, jednocześnie dając pewien bufor bezpieczeństwa. Jeśli szarżującemu biotykowi nie uda się uniknąć strzałów, trudno było podejrzewać, by udało się innym, nie posiadającym podobnych zdolności.
- Ruso, zombie! - Szybka komenda, by nie rozwodzić się zanadto. - Nie daj im podejść... Och, do diabła, nie daj podejść nikomu oprócz Raxa.
Sama nie zamierzała ponownie wymieniać broni. Wciąż kryjąc się za osłoną, całkowicie ufając turiańskiemu żołnierzowi, nie zwracała uwagi na pełzających ożywieńców. Zamiast tego chciała spojrzeć dalej. Na osobnika w czarnym pancerzu. I na Watykańczyków. W tym pierwszym musiała rozpoznać wroga lub przyjaciela - na najmniejszy objaw wrogości oddałaby strzał, najbardziej stabilny, na jaki mogła się teraz zdobyć. Co do drugich - musiała wiedzieć, co z nimi. Musiała wiedzieć, czego się spodziewać po swych dotychczasowych sprzymierzeńcach.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

17 mar 2014, o 20:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ziya'Maar

Cała sytuacja nie była nazbyt ciekawa i nie zapowiadało się, by cokolwiek miało się polepszyć. Turianin wciąż powarkiwał, mówiąc coś o tym, że ich zabije i chyba miał tu na myśli żołnierzy odprawiających swoje modły. Najgorsze w tym wszystkim było to, że schowani byli przed wzrokiem quarianki i nie mogła wiele zobaczyć, a ponadto tyle się działo, że nie mogła poświęcić mu całej uwagi.
- Rozumiem szefowa. - tak tylko odpowiedział na jej słowa, odnośnie dostania się do urządzenia.
Sprawa odnośnie strzelca w pancerzu, też nie była dla Ziyi prosta. Osobnik ten najwyraźniej sam walczył z koszmarami, jakie go nawiedziły i chyba uznał, że szczęście go opuściło w tej samotnej walce. Łatwo można było do tego dojść, bo schował swój karabin i zaczął biec przed siebie w kierunku centrum miasta.
Tutaj nie było łatwych decyzji i nic próżno można było liczyć na coś takiego. Stało się oczywistym, że kimkolwiek był facet w czerni, to nie będzie szukał z nimi zwady. Wedle tego co jeszcze przed chwilą myślała, nar Tiryah nie miała jak usprawiedliwić przed sobą pociągnięcia za spust. Może to on strzelał do niej, a może nie. Nie wiedziała tego i mogła się przyglądać plecom mężczyzny, który się od nich oddalał. W zasadzie, to na tamtą chwilę, była jedyną osobą, która mogła oddać celny strzał, bo dla pozostałych był to zbyt duży dystans. Niewiadomą byli też dla niej ludzie Konstantego, którzy pod dowództwem lidera, zaczęli podążać za nim w stronę centrum i ostrzeliwując swoich własnych wrogów.
Na komendę dotyczącą zombie, Ruso prawie natychmiast odwrócił się i zaczął w nie strzelać, kładąc je z powrotem na asfalt i zmuszając, by tam pozostały.
W najbliższej okolicy ciągle rozbrzmiewała kakofonia najrozmaitszych dźwięków. Terkot broni maszynowej, deszcz, modlitwy żołnierzy i Jaerax, którego ryki nagle się urwały.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

18 mar 2014, o 20:17

Dlaczego wszystko się zaczęło tak pieprzyć? Osobnik w czarnym pancerzu chwilowo nie okazał się wrogiem - ok. Watykańczycy ruszyli do centrum - ok, nawet, jeśli poszaleli, to może przynajmniej odwrócą uwagę innych popaprańców mogących czekać na trasie. Jakieś strzały, dobiegające w tym momencie cholera wie skąd, żywe trupy, modły o co, o wybawienie? A przy tym wszystkim Jaerax, który nagle zamilkł. I choć na wszystko pozostałe mogła machnąć ręką, tak nie nagły brak znaków życia swego szturmowca.
Konieczność sprawdzenia osobiście, co działo się za drugim wrakiem była oczywistą zwłoką, ale Ziya nie mogła iść, pozostawiając tu któregokolwiek ze swych towarzyszy. Marines mogli tu zostać. Mogli nawet poświęcić swe życia, modląc się zamiast walcząc, jeśli tego właśnie sobie życzyli. Ale nie jej bracia - bo tak przecież traktowała swych turian. I tych, których miała przy sobie, i tych, którzy pozostali na statku. Zaczynali jako grupa najemników, stali się jej rodziną. A rodziny się nie zostawia.
- Nie wiem, co tam się, kurwa, dzieje, ale jeśli tknęli Raxa choćby jednym palcem, to im nogi z dupy powyrywam. - Sytuacja wymusiła na niej kolejną zmianę broni. Przy lepszej widoczności lubiła pozostawać przy snajperce, ale w razie konieczności bliższego kontaktu - a to, zdaje się, właśnie się szykowało - broń taka była zupełnie nieporęczna. A więc - w dłoniach znów Paladyn. Ruchem głowy wskazała Ruso miejsce, skąd dotychczas dochodziły ryki drugiego z turian.
- Zabieramy go stamtąd i idziemy dalej. Sytuacja nagle się skomplikowała. - burknęła. Pozwalając żołnierzowi czyścić drogę z ożywieńców, ostrożnie ruszyła do wraku, za którym krył się szturmowiec z dwoma Watykańczykami. Nie próbowała snuć domysłów, dlaczego biotyk nagle zamilkł. Po prostu zmierzała do celu, a wychodząc z założenia, że ludzcy wojownicy mogą być teraz jej wrogami, w dwójnasób uważała, by nie wystawić się na strzał. W międzyczasie aktywowała też omni-klucz z podstawowym wariantem ostrza. Jako quarianka nie była najlepszym typem do walki wręcz, tym niemniej teraz wolała być przygotowana. W końcu podchodziła blisko potencjalnego wroga.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

19 mar 2014, o 11:23

Deus Ex Machina 25%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

24 mar 2014, o 17:05

Ziya’Maar

Przemytniczka cieszyła się, że chwilowo nie musiała zastrzelić uciekającej osoby. Tak samo jej samopoczucia nie pogarszali ogłupieni marines, którzy parli na przód, strzelając po drodze do wrogów jakich widzieli. Humor popsuł się jednak w momencie, kiedy to jeden z jej turian zamilkł. Los ludzi był jej obojętny, ale nie załogantów i dlatego przyszła kolej na zmianę broni z karabinu snajperskiego na pistolet i omni-ostrze. Po raz drugi quarianka trzymała w dłoni M-77 i zbliżała się do przewróconego wraku, za którym jeszcze przed chwila słychać było wrzeszczącego kompana. Razem z Ruso zachowywała względną ostrożność i starała się wpierw coś usłyszeć, zanim na własne oczy zobaczy, jaki jest stan Jaerax, ale deszcz skutecznie tłumił co bardziej ciche odgłosy.
Kiedy znalazła się po drugiej stronie pojazdu, zobaczyła to na własne oczy. Obaj żołnierze siedzieli oparci o ścianę i karoserię ścigacza, a turianin między nimi. Powiedzieć, że byli ranni to za mało, bo paladyni mieli na swoich pancerzach ślady po wielokrotnych dźgnięciach omni-ostrzem, a z tych ran spływała czerwona krew. Inaczej jednak wyglądały sprawy z załogantem, bo ten był dosłownie rozerwany na kawałki. Ręce i nogi miał wyrwane ze stawów i tylko głowa trzymała się korpusu, który był wypatroszony. Pod tymi trzema ciałami tworzyła się kałuża czerwonej i niebieskiej krwi, oraz wody.
W końcu też deszcz przestał padać.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

24 mar 2014, o 18:07

Chyba nie tego się spodziewała. Ba, na pewno nie! Gdyby zobaczyła Jaeraxa rozstrzelanego przez marines, to byłoby ok. Gdyby wszyscy troje leżeli rozstrzelani - to też by zrozumiała. Ale to? Ktoś rozerwał ciała na strzępy, a po plecach Ziyi przebiegł zimny dreszcz, gdy uświadomiła sobie, że ten ktoś - lub może lepiej, coś? - wciąż tu jest. Rany były świeże, z ciał wciąż spływała krew, a ona nie miała pojęcia, gdzie czai się wróg - a czaił się na pewno.
- Ruso... - mruknęła, zaciskając odruchowo dłoń na Paladynie. - Nie wiem, co tu się do kurwy dzieje, ale wolałabym nie skończyć tak, jak oni. - Bardzo ubolewała nad tym, że nie może okazać Raxowi szacunku choćby przez poświęcenie mu kilku spojrzeń - jednak na widok jego ran mdliło ją, a sytuacja z pewnością nie była najlepszą na wyrzucenie z siebie treści ostatnich trzech posiłków.
Rozejrzała się czujnie, odetchnęła bardzo powoli.
- Nic dla niego nie zrobimy. - Jej głos stracił na hardym tonie. Był wyprany z emocji, a sama quarianka zdawała się być przynajmniej częściowo nieobecną. Tym bardziej niepokojące mogło być więc to, co zrobiła później - przykucnęła obok ciała i zwyczajnie poderżnęła mu gardło omni-ostrzem. Turianin może jeszcze żył, czy naprawdę jednak mieliby jakiekolwiek szanse, by mu pomóc? Nie mogli go zabrać ze sobą, a do chwili, w której mogliby po niego wrócić - jeśli w ogóle by mogli - szturmowiec i tak umarłby w męczarniach. Decyzja nie była łatwą, ale chyba jedyną, którą Ziya mogła podjąć. Upewnić się, że jej towarzysz nie będzie się dłużej męczył.
Na podobną łaskę nie mogli liczyć marines. Quarianka naprawdę nie chciała tracić czasu. Powstała z kucek tak szybko, jak się dało i nie tracąc na czujności, zacisnęła zęby.
- Idziemy. - rzuciła krótko do żołnierza. - Cel się nie zmienił.
Jeśli zaś w międzyczasie wróg zdecydował się nagle ujawnić, jeśli zechciał zyskać na liczniku swych ofiar jeszcze dwa dwunożne stworzenia... Cóż, wtedy Zi broniłaby się jak mogła. Omni-ostrzem. Strzałem z bliska lub wręcz - z przyłożenia. Czymkolwiek. Miała na tyle silny instynkt przetrwania, by być gotową drapać choćby paznokciami, byle tylko nie poddać się, byle nie oddawać swego życia czy zdrowia zbyt tanio.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

24 mar 2014, o 18:58

Normalny atak omni-ostrzem 50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

24 mar 2014, o 19:38

Ziya’Maar

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obraz rzeźni jaki miała przed oczami Ziya, był porażający dla kobiety i tylko dzięki sile woli powstrzymała się od zwymiotowania. Jeden z jej pracowników leżał bestialsko rozerwany i rozpruty z flakami na wierzchu, a to co go tak załatwiło, wciąż mogło być tutaj w pobliżu. Chcąc więc wykonać akt łaski dla członka jej rodziny, przyłożyła omni-strze do gardła turianina, chcąc zyskać pewność, że na pewno będzie martwy i nie będzie się męczył umieraniem. Wtedy to właśnie stało się coś, co na nowo wywróciło całą sytuację do góry nogami. Ruso chwycił quariankę za ramiona, kiedy klęczała i nagle szarpnął ją do tyłu, trzymając ją za obie ręce. Tuż nad nią znalazł się Thomas, żołnierz który jeszcze przed chwilą siedział pod ścianą martwy i pokiereszowany, a teraz przytrzymywał jej brzuch klatkę piersiową, by się nie wyrywała. Jego kolega przytrzymywał jej nogi.
- Trzymajcie ją mocno - rozkazał im młody wojownik, zdejmując szybko hełm z głowy i chyba przez chwilę próbował zdjąć hełm przemytniczce.
- Nie tykaj tego! - warknął na niego Ruso - Chcesz ja zabić?! Od powietrza tutaj nabawi się chorób. - tyle w zasadzie wystarczyło, by chłopak odstąpił od swojego zamiaru. Zakrył usta dłonią i ściągnął brwi, zastanawiając się, co dalej zrobić.
- Posłuchaj mnie - zaczął powoli i uspokajającym tonem - to nie jest prawdziwe. Uspokój się i nie rób nic głupiego. Cokolwiek widzisz lub widziałaś, to nie jest prawdziwe. Proszę więc wyłącz omni-klucz i puść pistolet, bo ciebie też będę musiał ogłuszyć.
Widać było po nim, że nie czuje się komfortowo w tej całej sytuacji i chyba po raz pierwszy nar Tiryah mogła stwierdzić, że musiał być młodszy od niej przynajmniej o pięć lat.
To, co mówił i co widziała, musiało być porażające niczym chwycenie za kable wysokiego napięcia. Na dodatek nie mogła dojrzeć Raxa, bo Ruso całkiem mocno przyciskał ją do ziemi, by nie mogła wstać, no i ten drugi żołnierz zasłaniał jej widok, trzymając ją za nogi.
Ziya’Maar nar Tiryah
Awatar użytkownika
Posty: 81
Rejestracja: 2 cze 2013, o 17:24
Miano: Ziya'Maar nar Tiryah
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: przemytniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Status: ex-Błękitne Słońca, obecnie utrzymuje z nimi kontakty na płaszczyźnie biznesowej
Kredyty: 25.000

Re: [Rdzawe Morze->System Victoria->Sola Insula]

24 mar 2014, o 20:27

To chyba jakieś kpiny! Szarpnęła się raz i drugi, jakby nie znała możliwości swego żołnierza. Przecież to oczywiste, że prędzej połamałaby sobie w jego uścisku ramiona niż się uwolniła. Dokładając zaś do tego jeszcze dwójkę marines - marines?! Oni nie żyli, do cholery! - jasnym było, że nie ma szans. Nie była berserkiem mogącym walczyć jedna przeciw trzem. To zdecydowanie nie była jej branża.
- Czy wyście wszyscy poszaleli?! - wydarła się natomiast, w nosie mając chwilowo kwestie bezpieczeństwa. Szarpnęła głową, gdy młody Watykańczyk próbował zdjąć jej hełm, w duchu - ale tylko w duchu - dziękując Ruso za szybszą i bardziej stanowczą interwencję. Jeszcze tego było potrzeba, by zdechła od jakiegoś zakażenia.
Oddychała szybko, płytko, jak osaczony drapieżnik. Tyle, że wreszcie przestała się szarpać - skoro i tak niczemu to nie służyło, nie było po co tracić sił na marne. Całkowicie obezwładniona sarknęła wreszcie pod nosem, wyłączyła omni-klucz - drugą dłoń wciąż jednak zaciskała na Paladynie na tyle, ile mogła znajdując się w silnym chwycie Ruso - po czym oparłszy skryte w hełmie czoło o ziemię.
- Pokażcie mi go - warknęła cicho, jednak z wyraźną determinacją w głosie. - Pokażcie mi, kurwa, Jaeraxa.
Śmiesznie było stawiać żądania i sypać monotonnie przekleństwami - zupełnie jak nie ona - w sytuacji, gdy tak naprawdę swych żądań nie mogła wyegzekwować. Zdana na łaskę swych towarzyszy - a może wrogów? - nie miała możliwości do czegokolwiek ich zmusić.
ObrazekObrazek

TARALLAKA | NPC | GG 1317043

Wróć do „Galaktyka”