Wyświetl wiadomość pozafabularnąTajny rzut MG -> 40% szansy
0
Szansa na dostrzeżenie kogoś -> 30%
1
Tajny rzut MG -> 50% szansy
2
Przeciwnik strzelający do Ziya
Szansa na trafienie:
50% +24% +10%( za otwartą przestrzeń) +10% (za stabilną postawę) -15% (za próbę trafienia w głowę) (79%)
3
Szansa na ogłuszenie:
10% +40%(cztery celne rzuty) +20%(amunicja)
6
Przeciwnik strzelający do Jaerax
Szansa na trafienie:
50% +24% +10%( za otwartą przestrzeń) +10% (za stabilną postawę) -15% (za próbę trafienia w głowę) (79%)
4
Szansa na ogłuszenie:
10% +40%(cztery celne rzuty) +20%(amunicja)
7
Szansa na zauważenie przeciwnika 70%
5
Christiano strzelający do przeciwnika
Szansa na trafienie:
50% +12% -20%(za dobrą osłonę) (42%)
8
Szansa na podpalenie:
10% +10%(jeden celny rzut) +20%(amunicja)
9
Ziya'Maar
Ziya nie czuła się dobrze z myślą, że musi zostawiać za swoimi plecami potencjalne zagrożenie, ale rozumiała, że innej opcji nie ma. W mieście panował totalny chaos działań wojennych, który nie można było ogarnąć tak małą liczbą ludzi. Poza tym nie to było celem tej eskapady, a przyczyna tej miniaturowej wojny, zamkniętej w szklanej kuli. Do głowy przyszedł jej też nie głupi pomysł, który warto był wykonania. Atak z dwóch stron na jedną grupę, byłby bardziej niż dobrym rozwiązaniem w standardowych warunkach i prawdopodobnie miałby szanse powodzenia.
Jedyną odpowiedzią na zaproponowany plan, jaką mogła się doczekać, był ruch kapłanów wojowników w głąb dymu, z wymierzonymi przed siebie karabinami.
-
Wiedzą co robić. Potrafimy więcej niż tylko klepać pacierze. - powiedział żołnierz, unosząc w gotowości lufę karabinu i czekał tylko, aż zacznie się akcja.
Kiedy więc pouczyła swojego pracownika, jak ma się zachować, ten skinął jej głową i zaczął instruować "księży", co do szyku.
Bycie quarianką i posiadanie wewnętrznego obiegu powietrza, było na tyle wygodne, że przemytniczka nie musiała co chwila dusić się od czarnego dymu. Trudniej natomiast było z widocznością, bo była gorzej niż kiepska. Włączony kamuflaż taktyczny i gęsty dym, uzupełniały siebie całkiem dobrze, więc była całkiem duża szansa, że to ona pierwsza dostrzeże kogoś, niż on ją. Poruszając się blisko ściany i z pistoletem w ręce, nie czuła się komfortowo. Przywykła raczej do sytuacji, gdzie zagrożenie było daleko od niej, a widoczność dobra. Tymczasem tutaj było inaczej i musiała torować drogę pozostałym.
Nie było jednak aż tak źle, przynajmniej do momentu, kiedy postawiła kolejny krok, bo po przejściu kilkunastu metrów, poczuła pod stopą nierówność w podłożu, którą była czyjaś dłoń. Mogło to nie być komfortowe dla kobiety, ale wyobraźnia zaczęła działać tam, gdzie wzrok zaczął zawodzić. Droga musiała być usiana ciałami, a każde kolejne kroki brzmiały "ciap", "ciap", "ciap", kiedy szła po świeżo rozlanej krwi.
I właśnie wtedy, kiedy trąciła butem kolejnego trupa, nagłe uderzenie w twarz, omal nie zwaliło jej z nóg. Siła rozpędzonych gaussowo pocisków, oraz niespodziewany atak, nie tylko roztrzaskały jej tarcze, ale też zamroczyły porządnie. Dźwięki kolejnych strzałów i okrzyków, jakie dochodziły z zewnątrz, stały się niewyraźne i przytłumione. Przez chwilę była pasażerem we własnym ciele. Dodatkowo, jakby tego wszystkiego było mało, zaczął padać deszcz, czego efektem był rozrzedzający się dym, oraz pozbawienie wszystkich tarcz. Długo się na to zbierało, ale w końcu. Fatalne wyczucie czasu.
Jak to się stało? Przecież ten dym i kamuflaż, powinny ją chronić przed tym. Skąd więc ten ktoś wiedział?
Bezbronna i wystawiona na atak. Była jak dziecko we mgle. Dziecko, które ktoś chwycił za ramię, zaczął odciągać na bok i siłą zmusił do schylenia się. Kimkolwiek była ta osoba, zrobiła to w dobrym momencie, bo stojąc pod ścianą jak kołek i czekając na wykończenie, poczuła czyjąś rękę zaciskającą się na jej kostce.
Nie było to przyjemne, nie było to racjonalne. Na chodniku leżeli tylko martwi, a chwyt ten był tak silny, że nie powstydziłaby się tego zdrowa i wysportowana osoba. Teraz jednak była bezpieczna, za osłoną z wraku i znajomym turianinem, kucającym obok niej i wychylającym się co jakiś czas, by oddać strzał.
Jakaś logiczna część przemytniczki, mówiła jej, że to nie powinno być takie mocne. Prawda, seria trafiła ją w głowę i zamroczyła nieźle, ale powinna być bardziej operacyjna i szybciej dojść do siebie. Pewnym było to, że nie chciała jeszcze raz oberwać serią po głowie. Dodatkowo jeszcze znajomy głos podwładnego, męczył ją nieznośnie.
-
Ziya. Ziya. Kontaktujesz? Cholera! Te, człowiek! Mów co z moim kolegą! - spytał, kiedy quarianka przyglądała się drodze jaką przebyła. Widziała, ulicę usianą ciałami, na które padał rzęsisty deszcz. Nawet to dałoby się znieść, bo widok trupów nie robił na kobiecie wrażenia. Problem był taki, że martwi ludzie leżący na ulicy, mieli drgawki za każdym razem jak spadały na nich krople deszczu.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąObrażenia zadane Ziya: 780
Tarcza: 0/650 - tarcza schodzi
Ogłuszona
Obrażenia zadane Jaerax: 780
Tarcza: 0/650 - tarcza schodzi
Ogłuszony
Obrażenia zadane przeciwnikowi: 180
Tarcza: 470/650 - tarcza trzyma
Mapa