Deriet wspiąwszy się na balkon sąsiedniego pokoju zauważył Chunnilala siedzącego samemu przed swoim komputerem. Chłopak miał dość wątłą posturę, ciemną karnację i czarne włosy. Ubrany był w koszulę i sprawiał wrażenie intelektualisty. Minę miał niezbyt zadowoloną. Właśnie z kimś rozmawiał.
-
Wiem...- mówił do monitora poważnym głosem. Ręką wodził nad górną wargą i widocznie wsłuchiwał się w to, co mówił rozmówca. Tego jednak Deriet nie słyszał, bo też Chunnilal miał na uszach słuchawki. -
Wiem, że to niesprawiedliwe. Nie martw się.- kontynuował, z kamiennym wyrazem twarzy.-
Zawsze możesz przecież odmówić.- zapadła chwila milczenia, kiedy młody mężczyzna słuchał.-
Pogadam z Amitabhem, choć to pewnie na niewiele się zda. - westchnął głośno-
Tak długo jak jest tu ten drell musisz po prostu mieć się na baczności.- znowu zapadło milczenie, a Deriet słyszał jedynie szmer osoby, mówiącej w słuchawkach.-
Eh, wtedy... Coś wymyślę. Nie martw się. - Chunnilal rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu zegara ściennego.-
Dobra, idę na obiad. Pogadamy później.- po tych słowach wstał od komputera, cos w nim klinął, po czym wyszedł drzwiami, zamkając je za sobą na klucz.
Pokój Chunnilala znacznie różnił się od tego Amitabha. Pod ścianą stało wielkie łóżko z moskitierą, a na przeciw niego biurko, gdzie przed chwilą jeszcze siedział. Na jednej ze ścian wysiały wielkie regały z mnóstwem książek, a pod nimi komoda na ubrania i wielka szafa.