Skwierczenie Omni-Klucza w tej wszechogarniającej ciszy był niezwykle odprężający dla Pyraka. Miła iskierki swalonie tańczyły mu przed oczami, tworząc urokliwe refleksy na powierzchni jego okularów. Konkretnie sfatygowana kulka powoli zaczynała nabierać uroku. Dziury po kulach "zabliźniały" się, podzespoły odzyskiwały funkcjonalność. Po prostu - Sonda rosła w oczach.
- No malutka, Pyrak naprawić cię i znowu ładna być. - Vorch czule pogłaskał swój twór, który odpowiedział mu migając delikatnie pomarańczowym okiem. Pyrak wypuścił swoje maleństwo, które zadowolone z pełnej funkcjonalności oglądało wszystko z zaciekawieniem, szczególnie dość zdenerowowanego najemnika. Pyrak spojrzał na niego, rozprostowując lewą nogę i opierając ramię o kolano prawej. Znowu próbował zmusić siłą Pyraka do robienia po jego myśli. Szczególnie jeśli związane to do wchodzenia lwu do dupy.
- Nie schlebiaj sobie, żałosna człeczyno. Pyrak tu być, bo tak Pyrak wygodnie.- Syknął do niego, wciąż zachowując pogodny i zrelaksowany wyraz twarzy. - Pyrak nie jechać na dół. - Vorch wstał, otrzepując z siebie, a głównie z tyłka, kurz. - Pyrak nie pchać się nigdy w problemy innych nie proszony. Z resztą gdyby oni potrzebować pomoc to by nas na dół wezwali. - Vorch jakby od niechcenia wysunął z kabury Paladyna, oglądając go powierzchownie.
- Poza tym, czy w twoja drobna móżdżek zrodzić się myśl, że jeśli my nie tu i nie pilnować, to jak ktoś tu przyjść to nie będzie żadna ucieczka przez winda? Ktoś musieć osłaniać tyły by było gdzie jakby co uciekać. - Vorch wyraził swoją uwagę pociągając głośno nosem.
Gdyby coś fikał Sonda Bojowa ma go porazić z boku prądem, a sam vorch unieruchamia jego broń Sabotażem, odsłaniając go na chwilę by mieć okienko by móc strzelić do niego z Paladyna z odpowiednio bliskiej odlegości.