Aephax
Turianin bez wahania zdecydował się pomóc znajomemu członkowi ekspedycji. Krew na ziemi po jednej stronie wokół Collinsa nieprzyjemnie mlaskała przy napotkaniu butów Aephaksa, gdy ten podszedł do niego i próbował go podnieść. W chwili, gdy go dotknął, zauważył, że światło dobiegające zza niedomkniętych drzwi, na jakich jeszcze przed chwilą pozostawał oparty, nasiliło się zupełnie nagle do tego stopnia, że struga jasno-błękitnej, niemal białej poświaty padała teraz przez niewielki otwór wprost na próbującego stanąć na nogach mężczyznę. Spojrzawszy na nie w aktualnym oświetleniu, turianin zauważył, że nie są tak masywne, jak wcześniej przypuszczał i prawdopodobnie spokojnie, przy użyciu odrobiny siły, mógłby je odsunąć. Nie to go jednak teraz pochłaniało.
Aephax delikatnie szarpnął rannego do góry tak, by przy tym zbyt bardzo nie pogorszyć jego stanu. Przy chwytaniu ręki Collinsa, znów usłyszał to nieprzyjemne mlaśnięcie, choć uznał to za rzecz całkowicie naturalną. Do czasu.
Omni-klucz zdrowego mężczyzny rozbłysł zielenią na jego przedramieniu. Coś musiało go uaktywnić, więc odruchowo pacnął jeden z przycisków, nie patrząc teraz nawet o co chodziło. Jeśli była to wiadomość, to przeleci przecież sama.
- Aep...? ...steś? Mu...śmy się rozbiec, kiedy to ...stwo się pojawiło. Powiedz, że mnie ...szysz - Znajomy głos przerywany dosłowną ciszą, rozległ się z komunikatora głosowego. Tym razem właściciel zdecydował się jednak nań spojrzeć - holograficzna podobizna Matt'a Collinsa widniała na panelu.
Dopiero teraz zorientował się, że co chwilę coś kapie z góry na podłogę. Wcześniej tego nie zauważył, był zbyt zaabsorbowany samym towarzyszem... A on?
Spojrzał w dół, po czym uświadczył, jak trzyma za rękę następne zwłoki - te zdawały się być wręcz obdarte ze skóry.
Rebecca
Czerwonowłosa postanowiła sprawę załatwić - póki co - cicho i bez zbędnego zamieszania. Patrząc na to z perspektywy zwyczajnego obserwatora, było to chyba faktycznie najlepsze wyjście przy jej aktualnym położeniu. Sonda gładko wylądowała mniej więcej w tym samym miejscu, jakie Dagan obrała za najbardziej optymalne - doświadczenie ze swoimi "zabawkami" pozwoliło ją zapewnić w tym, że urządzenie lewitowało zbyt daleko, by w swój zasięg samo miało złapać przebywające niedaleko istoty, ale jednocześnie na tyle blisko, by - w razie czego - mogło ją zaalarmować o potencjalnym niebezpieczeństwie wynikającym z ich zbliżania się do drzwi.
Upewniła się jeszcze na szybko, czy wszystko na pewno gra. Nie dezaktywowała jeszcze swego omni-klucza, bo, kto wie, może przyda się jej on przy sprawdzaniu komputerów, jakie teraz przykuwały jej uwagę? Podszedłszy ostrożnie do terminali, wybudziła jeden z nich naciśnięciem pierwszego, lepszego przycisku. Tak jak i wcześniej, jeszcze przy dostaniu się do zamkniętej śluzy statku, tak też ta platforma okazała się być dla niej całkowitą enigmą. Nic nie przypominało tu systemów, z jakimi na co dzień miała styczność. Cholera, jakby sobie przypomnieć, to nie przypominało to nawet tych systemów, o jakich uczyła się niegdyś na wykładach w akademii, jako "rzadkie, ale potencjalne do spotkania" - gethów, czy quarian.
Komputer wciąż pokazywał ciąg nieznanych jej znaków. Przyglądanie się im niestety na niewiele się zdało, nie była specjalistką od szyfrowania, a wcale nie było takie pewne czy i taki mógłby to rozgryźć. Co więcej, czegokolwiek nie kliknęła na tej dziwnej "klawiaturze" o jedynie czternastu znakach, ekran nadal pozostawał nieczuły na te ingerencje i nadal, niezmiennie wyświetlał ten sam łańcuch.
⁞⁅❡⁙⌬‽⌘∳⁅❡⁙‽⎉⌘⧝⁅❡⧩⁙‽⌘⦧⁅❡⁙⌓‽⌘⊷⁅❡⁙‽⧇⌘⚮⁅░❡⁙‽⌘⌯⁅⎅❡⁙‽⌘
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWskazówka: Musisz wydobyć czysty kod. W poście znajduje się też druga wskazówka. Jeśli będziesz potrzebować więcej podpowiedzi, ujmij to w następnym poście.
Tas
Sprawdzanie omni-klucza należącego do obcego nie zajęło jej zbyt długo, ale pozwoliło się quariance zorientować, że raczej nie ma do czynienia z czymś nadto trudnym w obejściu. Przez to także zdała sobie sprawę, że prócz specjalistycznych funkcji organizacji, do jakiej najwyraźniej należał delikwent, a jakie i tak zostały zdezaktywowane jeszcze przed wpadnięciem w jej ręce - w tym także sam moduł komunikacyjny, przez co wcześniejsze próby połączenia się z, prawdopodobnie, przełożonymi szaleńca spełzły na niczym, a co zdawało się być dla Tas naprawdę dziwnym posunięciem - narzędzie nie wyróżniało się niczym wartym napomknienia. Postanowiła więc je sformatować.
W tym samym czasie, odpowiedziawszy na pytanie nadchodzące z góry, spojrzała jeszcze raz wgłąb "dziury" naprzeciw. Niestety, niczego, jak wcześniej, nie zdołała dojrzeć - tą nadal spowijała ciemność i nic nie wskazywało na to, że miałoby się to zmienić.
- I tak nic tu nie działa. Niczego nie wydobędziemy z martwego mechanizmu. Idziemy dalej - Odparła Pearson, gestem ręki przywołując kobietę z powrotem do góry. Gdy ta już się tam znalazła, Czwórka ponownie ruszyła przed siebie - tym razem korytarzem, z jakiego wybiegł niespełna rozumu człowiek.
Już na początku zauważyli na podłodze ślady krwi, które najprawdopodobniej zostawił agent. Co więcej, zapalające się raz po raz światło przestało nagle "skakać" i od jakiejś chwili było w miarę stabilne, co znacznie poszerzyło widzialność korytarza. Na jego końcu znów coś majaczyło. Nie zdążyli się nawet przyjrzeć, gdy najwyraźniej zauważyło ich i, jakby wyładowując biotykę, poczęło się niebezpiecznie szybko zbliżać. Po jakichś trzech sekundach było widać, że owe "wyładowania" wyglądały, jakby dziwactwo się teleportowało. W końcu zniknęło całkowicie i gdy już drell otworzył usta by cokolwiek powiedzieć, zza pleców oddziału rozległ się donośny, nienaturalnie wysoki wrzask ogłuszający chyba każdego jego członka. Co gorsze... Z przodu, choć bardziej nadbiegając z prawej strony, odpowiedziało mu albo echo, albo bardzo zbliżony doń pisk, by chwilę po tym z tyłu słychać było kolejne, potężne wyładowanie energii biotycznej.
Korytarz wydawał się kontynuować na końcu jedynie po prawej stronie - mimo to, istniał jeszcze jeden zakręt w lewo, dużo wcześniej, gdyby się przypatrzeć plątaninie kabli. Nie mieli tylko pojęcia, gdzie ów może prowadzić.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąBez deadline'u, bo źle mi go wymagać od was, gdy odpisujecie szybko i nie jest wam specjalnie potrzebny, a to ja się wlekę. Postaram się odpisać po prostu jak najszybciej po was. Mam przeczucie, że do końca grudnia skończymy. ; )