-
Wolna wola - odpowiedziała na wszystkie skierowane do niej słowa Sepia. -
Osobiście nie mam zamiaru dać się rozstrzelać za kilka kredytów, szczególnie że jak dało się zauważyć, bardziej muszę obawiać się strzału w plecy od któregoś z was, niż Archanioła.
Trzeba było przyznać, że sytuacja nie była za ciekawa. Kto z przebywających na dole mógł mieć w gruncie rzeczy pewność co do przynależności reszty? Może Bruce i Stark postanowili się zdemaskować tylko dlatego bo znaleźli się na górze? W gruncie rzeczy od samego początku mogli pracować tylko we dwójkę, ale czy to wykluczało pojawienie się kogoś jeszcze? Kogoś kto chciałby pomóc Archaniołowi? Nie posiadali pozycji, której nie mogliby odzyskać w przeciągu chwili, a przegrupowanie za filarami pozwoliłoby im w końcu ustalić jakiś plan zamiast odstawiać ogólnie pojętą samowolkę. Poza tym Tarak i zespół na piętrze byli na sobie na tyle skupieni, że próbujący szczęścia mogliby nawet pokonać cały most i znaleźć się za barykadą. Mieli większą szansę po prostu zabrać swoje kredyty od zdziesiątkowanych grup najemniczych, niż zarobić na nie zabijając Archanioła. O ile oczywiście ktoś w ogóle miał zamiar im zapłacić. Uczciwy zarobek nie był popularnym zjawiskiem na Omedze, a ktoś zdolny wyłączyć z gry takiego gracza jak tajemniczy turianin mógł liczyć tyle na nową robotę, co i kulę w głowę, choćby w ramach zabezpieczenia na wypadek powtórki z rozrywki. Koniec końców efekt był taki, że Sepia ani nie zwolniła ruszając w kierunku wyjścia. Wyglądało na to, że zespół tracił właśnie kolejnego członka.
Tymczasem na górze sytuacja wrzała. Stark korzystając z kamuflażu taktycznego skutecznie przedarła się przez korytarz, następnie usiłując dojrzeć coś w środku. Momentalnie musiała się jednak cofnąć kiedy tuż przed jej nosem pomknęła seria z działka. Nikt jej nie widział to nie ulegało wątpliwości, ale sądząc po układzie pomieszczenia, zawieszona nieopodal jednego z balkonów Modliszka musiała być tylko skierowana w odpowiednim kierunku żeby przykryć ogniem cały pokój. Decydując się ostatecznie zaryzykować, rzuciła się jednak do przodu i wykonując przewrót w przód znalazła się za jedyną osłoną jaką była w stanie zlokalizować. Dokładnie chodziło o dwa boksy utworzone z biurek i wzmocnione metalowymi płytami sięgającymi na jakieś 1,5 metra, tworząc prowizoryczną, acz nader skuteczną ochronę. Szybko zrozumiała, że nawet gdyby najemnikom na dole udało się dostać na piętro, mieliby spory problem tłocząc się w drzwiach i pozwalając Archaniołowi eliminować ich jednocześnie będąc doskonale chronionym. Nikt nie spodziewał się chyba jednak takiego obrotu sprawy. Na szczęście wszystko zdawało się trzymać w jednym kawałku, co usiłowała wykorzystać czwórka postaci desperacko odpierająca ataki wroga. Stark wychyliła się chcąc zbadać sytuację. W pierwszej kolejności dostrzegła biegnącego ku Modliszce mężczyznę, który zdawał się być wcześniej napotkanym biotykiem. Osłonięty barierą i ściskając w dłoni strzelbę próbował skupić na sobie uwagę Taraka, co pozwoliło stojącym za nim turianinowi i jakiejś kobiecie ostrzeliwać maszynę. Na samym końcu dostrzegła czwartą postać, która wyrosła tuż przed nią, by chwilę później przeskoczyć do tyłu, znajdując się na wyciągnięcie jej ręki. Nie ulegało wątpliwości, że to była ta sama osoba, z którą wcześniej walczyła. Kamuflaż pozostawał aktywny, więc ten nie mógł jej dostrzec. Zresztą w chwili obecnej był zajęty. Stark cieszyła się, że nie widziała własnej miny kiedy jak przypuszczała Shepard, uniósł trzymanego w dłoni M-100, wychylił się i wystrzelił w kierunku Modliszki, by chwilę później ukryć się, następnie zabierając za przeładowanie broni.
Bruce dotarł do drzwi nieco później. Stawiając na ostrożność i rozwagę, a więc nie spiesząc się, jednocześnie ubezpieczając tyły, trafił na miejsce akurat kiedy coś potwornie huknęło. Z uwagi na swój kąt i ograniczoną widoczność nie miał pewności co to było, ale sądząc po zdobiących ściany dziurach po kulach i nieustających odgłosach wystrzałów, nie trafił do najprzyjemniejszej okolicy. Wychylił się nieco i właśnie wtedy dostrzegł te same dwa boksy za którymi skryła się Stark, tej jednak próżno było szukać. Oczywiście szybko doszedł do wniosku, że znajduje się w środku, choć pod osłoną kamuflażu. To rodziło jednak dwa pytania. Czy i on powinien się tam znaleźć? No i jak zareagują na jego obecność zebrani?
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Dobra niektórzy z Was są już na tyle blisko, że mogę pokazać kto jest z kim w oddziale Sheparda. No więc mamy wspomnianego Komandora, Archanioła, Jacoba i Mirandę, niektórzy mogą już ładnie się przywitać :). Pojawiło się też T, co oczywiście oznacza Taraka. Po wejściu do pokoju Stark zdała sobie sprawę, że tak naprawdę są tu dwa balkony, więc wolałem go zaznaczyć, żeby była jasność.
Oczywiście nikt na dole nie widzi co dzieje się na górze, więc bez żadnych szaleństw z odpisami.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąMoże zacznę od tego, że postanowiłem pozbawić Was wsparcia Sepii. Wysnuliście jakąś dziwną teorię jakoby miała Wami dowodzić. Sorry, ale to oznaczałoby, że ja mam Wami dowodzić, a to byłaby już zdecydowana przesada. Była tu w formie wsparcia, ale jakoś nikt nie kwapił się żeby cokolwiek jej powiedzieć, o coś poprosić, lub wręcz zlecić. Sami jesteście sobie winni.
Przy okazji jej ewakuacji z miejsca akcji, kto jest chętny również może wziąć nogi za pas. Zabrnęliście już i tak daleko, a skoro większość z Was i tak siedzi na dupie niewiele robiąc, to macie możliwość zakończenia Operacji. Z uwagi na to, że dotarliście tak daleko i tak będziecie traktowani jakbyście zakończyli Archanioła, choć oczywiście odbije się to na Waszych nagrodach. Sądząc jednak po tym co pokazaliście do tej pory, pokonanie Garrusa tak czy siak nie było realnym scenariuszem. ;)
Oprócz tego:
Anka: Prawdę powiedziawszy to ja nie wiem co z Tobą zrobić i co w ogóle powiedzieć w tej sytuacji. Wyjaśnisz mi gdzie podział się gracz, który jeszcze na początku przygody za swoją aktywność dostał ode mnie dodatkowe punkty doświadczenia (tak, nadal pamiętam)? Ty w gruncie rzeczy nawet nie grasz, bo ja nie widzę tu Twojej bohaterki, ot stoisz sobie z boku, odwalając jakąś manianę. Żadnego wczuwania się w postać, żadnego zaangażowania, nada. Sorry ale to sytuacja która nie może mieć miejsca. Dostałeś żółtą kartkę za głupie zachowanie, napisałem co napisałem o tym Twoim nieszczęsnym dynamicie, ale nie chce mi się wierzyć, że o to chodzi. To nie tak że przez większość czasu nie podchodzę w podobny sposób do Twoich momentami wręcz irracjonalnych pomysłów, ale jednak nie powstrzymało Cię to przed wycinaniem sobie zbroi z rozbitego Kodiaka, hakowaniu kupy Lokich i przede wszystkim odgrywaniu. Nie chcę wyciągać tu żadnych konsekwencji, bo wiem że mimo wszystko potrafisz pisać. Dlatego po prostu uznajmy, że ostatni post to był jednorazowy wypadek przy pracy i że więcej się nie powtórzy, ok?
No i nie, nie chcę z Twojej strony kolejnych przeprosin, chcę solidnego posta, nawet jeśli będzie to oznaczało, że zadasz mi 500 różnych pytań. Jestem Mistrzem Gry to moje zadanie i mam zamiar się z niego wywiązać, więc Ty ogarnij swoje podwórko i zacznij grać. ;)
Deadline: czwartek, godzina 10.