Ananthe, Xirys i Nexaron musieli wreszcie pogodzić się z gorzką prawdą - nie mieli szans wygrać tego starcia. Po całym trudzie włożonym w tą operację, zostali zmuszeni po prostu odpuścić mając już w zasięgu wzroku cel. Najgorsza ze wszystkich porażek, która zawsze niesie ze sobą kilka gorzkich prawd, choć tak trudnych do zaakceptowania. Braki w sprzęcie, umiejętnościach, organizacji, czający się na każdym kroku zdrajcy. Gotowe wymówki czekały na wyciągnięcie ręki, w gestii najemników pozostało czy postanowią po nie sięgnąć, czy może przełkną gorzką prawdę i spróbują w sobie samych znaleźć przyczynę klęski. Jedyne co otrzymali w formie pocieszenia to bezpieczna droga na dół, do wejścia, gdzie o dziwo wciąż stałą Sepia wraz z Viccą.
-
Jednak postanowiliście pójść po rozum do głowy? - O dziwo w jej głosie nie było słychać satysfakcji. Nikt tak naprawdę jej nie znał, nie wiedział czy do udziału nie popchnęło jej coś jeszcze poza rozkazem Jarotha. Pogodzenie się z przegraną jej również widocznie nie przyszło jednak łatwo. -
Tarak lada moment powinien odzyskać swoje osłony, kiedy przejdzie do ataku, będziemy mieli bezpieczną drogę do barykady.
Takimi szczegółami nie musiał oczywiście martwić się Nexaron, który wykorzystując biotyczną szarżę znalazł się na końcu mostu nim ktokolwiek mógł się zorientować. Nawet znajdujący się na balkonie nim zdążyli zainteresować się błękitnym rozbłyskiem, mieli na karku inny, również niebieski, choć zdecydowanie groźniejszy obiekt. Wszyscy zgodnie ruszyli przed siebie, zmuszeni nie tylko do morderczego biegu po potwornie niestabilnej konstrukcji, ale również omijania piętrzących się przed nimi ciał. Zadziwiający był fakt, że na miejscu już pojawiali się szabrownicy, którzy nawet ryzykując postrzał, kolekcjonowali pozostawiony sprzęt. Ananthe szybko uznała, że próba ratowania życia i ubezpieczanie nieco wolniejszego od reszty hanara jest ważniejsze niż walka z grupą zbieraczy, którzy zdawali się być gotowi bronić tych kilku niezbyt dobrej jakości sztuk sprzętu jak lwice młodych.
Na szczęście Tarak wrócił do działania, więc przynajmniej nie wzbudzali zbyt wielkiego zainteresowania Archanioła oraz jego towarzyszy. Zresztą kiedy udało im się dobiec do barykady, za ich plecami rozległ się niezwykle głośny huk, a kiedy odwrócili głowy, szybko dostrzegli że do eksplozji doszło na piętrze, gdzie wraz ze swoimi towarzyszami zabarykadował się snajper.
Zupełnie jakby nie mieli dość rozgoryczenia, okazało się, że ktoś pozbawił ich satysfakcji wyeliminowania Archanioła. Niestety w tej chwili mogli tylko pokonać ostatnią przeszkodę i udać się do bazy Zaćmienia po odebranie zasłużonej nagrody.
***
Zamknięci na piętrze znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Sporej wielkości wypuklenie blokowało drzwi ilekroć te próbowały wsunąć się w ścianę, więc w porywach otwierały się na kilkanaście centymetrów. Dodatkowo za plecami wszystkich rozległ się charakterystyczny dźwięk.
-
Pora żegnać się ze światem - w tych kilku pierwszych sekundach wszyscy uznali to za kolejną bezpodstawną groźbę. Problem pojawił się kiedy sekundę później spod kabiny pilota wysunęła się wyrzutnia torped. Wszyscy momentalnie rzucili się do tyłu. Wszyscy poza Archaniołem, który widocznie nie miał zamiaru dawać za wygraną. Kula z karabinu snajperskiego minęła się w powietrzu z pociskiem i choć ostatecznie zatopiła głęboko w czaszce Taraka, nie zatrzymało to eksplozji, do której doszło w samym środku pomieszczenia.
Bruce i Stark po raz kolejny zostali odrzuceni siłą eksplozji, tym razem jednak o nieporównywalnie większej sile. Oboje uderzyli o ściany z tak dużym impetem, że doprowadziło to do utraty ich przytomności.
...
...
Kiedy Bruce choć częściowo doszedł do siebie, dostrzegł tylko wszechobecne zgliszcza. Pocisk zmienił doskonale ufortyfikowane pomieszczenie w jedną wielką stertę gruzu. Części mebli leżały dosłownie wszędzie rozerwane siłą eksplozji. Właśnie wtedy zauważył zespół Sheparda klęczący przy jak się okazało turianinie. Archanioł? Leżał bezwładnie kiedy kobieta próbowała ustabilizować jego stan, Shepard nieco z boku usiłując wezwać wsparcie. Nie minęła krótka chwila, a przy balkonie zawisł Kodiak.
Connor próbował podnieść się z ziemi, ale to było nadal za wiele, ledwie spiął wszystkie mięśnie, chcąc poderwać swoje ciało do działania, a wstrząsnął nim tak ogromny ból, że mimowolnie znowu stracił kontakt z rzeczywistością. Jak przez mgłę mógł tylko słyszeć ostatnie słowa zebranych:
-
Co z nimi? - Odezwał się kobiecy głos, choć bynajmniej próżno było szukać w nim troski o ich stan.
-
Nie mamy czas, Garrus potrzebuje naszej pomocy - odpowiedział jej jeden z mężczyzn, zdawało się, że Shepard choć nie mógł być pewien. -
To widmo, poradzą sobie.
Były to ostatnie słowa, które słyszał nim wszystko ponownie przykrył mrok. Oboje ocknęli się jakiś czas później. Oprócz nich próżno było szukać żywej duszy. Komandor, Archanioł, pozostali najemnicy, wszystko zdawało się być odległym wspomnieniem. Może poza Tarakiem, którego dymiąca się modliszka leżała rozbita tuż przed mostem. Oboje podchodząc do balkonu, próbując zorientować się w sytuacji mogli tylko zauważyć wszechobecne ciała i zniszczenia, których rozmiar potrafił zdumieć. Zdarzało im się widzieć pola faktycznych bitew, które nie wyglądałyby tak makabrycznie. W końcu musieli jednak otrząsnąć się z tego amoku. Kto wie ile pozostało im czasu nim pojawią się tu patrole zwiadowcze i grupy szabrowników? W wyniku eksplozji nie odnieśli na szczęście żadnych poważnych obrażeń i jak szybko mogli zauważyć, w miejscu gdzie rozbiła się modliszka, siła uderzenia wygięła blachy do tego stopnia, że przez powstałą szczelinę mogli przejść do czegoś co przypominało korytarz serwisowy, kto wie, może była to ich jedyna droga ucieczki.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąW sumie nie wiem co napisać w tym miejscu poza ...
Operację Archanioł można uznać za zakończoną.
Rozpoczęty zaraz po weekendzie majowym event oczywiście nie obył się bez problemów organizacyjnych, ale cóż mogę powiedzieć, było to pierwsze tego typu wydarzenie i dzięki niemu nauczyliśmy się sporo, co zaprocentuje przy przyszłych inicjatywach tych rozmiarów oraz co nawet ważniejsze, o tak istotnych powiązaniach fabularnych.
To w sumie jeszcze nie taki oficjalny koniec dla wszystkich, ale ...
Bruce i
Stark: Wy kończycie już w tym momencie. Możecie napisać o ucieczce odkrytym tunelem, a potem po prostu korzystając z zamieszania udać się do doków. Jeśli znajdziecie sobie jakiegoś prowadzącego i macie ochotę możecie nawet uczynić sobie z tego małą przygodę. Na mnie oczywiście nie liczcie - no longer MG.
Vicca,
Xirys,
Ananthe i
Nexaron: Was czeka jeszcze mała spowiedź w bazie Zaćmienia, gdzie odbierzecie nagrody i będziecie mogli ruszyć dalej ze swoimi postaciami.
Jakby nie było rozchodzimy się w tym miejscu, więc nagrody otrzymacie już teraz. Na początku może kilka wyjaśnień. Przeglądając raz jeszcze tematy zauważyłem, że każdy z Was podczas operacji wziął udział w dwóch-trzech pomniejszych misjach, a ponieważ te nie były ni to zbyt skomplikowane, ni wymagające, nagrody za każdą są raczej standardowe. Od razu zaznaczam, że przyznając je nie sugerowałem się aż tak długością eventu, bo tak jak mówiłem - to kwestie organizacyjne nie fabularne.
Każdy z Was otrzymuje więc:
Punkty umiejętności: 5, Anka - 6, Nexaron - 7
Kredyty: 10 000 na łeb.
Nowy slot na umiejętności
Sprzęt zdobyty w trakcie sesji: Ogólnie każde z Was może wynieść jedną zdobytą sztukę broni. Jeśli macie ich więcej, musicie wybrać którą ze sobą zabrać. Ewentualnie możecie zrezygnować ze wszystkich zdobytych gratów i wymienić je na dowolne ulepszenie drugiego poziomu. Podobnie jeśli nie zdobyliście nic, możecie od razu wybrać moda. O wyborach poinformujcie mnie w PW.
Dodatkowo każdy z Was niedługo (jak już powstanie odpowiednia grafika) otrzyma specjalny medal za dobrnięcie do samego końca Operacji.
Ze swojej strony gratuluję i życzę powodzenia w dalszych przygodach
Mój post podsumowujący pojawi się jeszcze dzisiaj, choć nieco później. W razie czego sprawdzajcie ten
temat