1.
Odgłosy zza drzwi wydawały się zupełnie nie ruszać nikogo, zwłaszcza regularny ostrzał, który musiały prowadzić syntetyki z dwójką mężczyzn, swoją drogą niezwykle upartych. Ściany skutecznie wytłumiały większe, głośniejsze dźwięki, choć akurat te, na które wyczulony był każdy najemnik, przedostawały się bez trudu.
Chwilowy brak odzewu ze strony dowodzącej grupą pozwoliło, aby rozproszyć się i dokładniej, po raz enty, przyjrzeć się ścianom. Brak wskazówek był irytujący, bowiem żaden panel kontrolny czy też kontrolka nie znajdowały się tutaj. Kroganin, znany z temperamentu przypisywanego ich rasie, wyładował rosnącą frustrację na kilku pustych skrzyniach, miażdżąc je solidnym kopnięciem. Jak na ironie przyniosło to więcej pożytku niż można było przypuszczać - pod stertą rozwalonych skrzyń znajdowały się solidne śruby, na pierwszy rzut oka do szybu, który zasłonięto z oczywistych powodów - gethy nie uznawały okien, mając je za osłabianie konstrukcji. Wentylacje można było więc uznać za takowy otwór, zupełnie zbędny dla syntetyków.
2.
Peter, upewniając się, że Frost będzie jego tarczą, mógł zbliżyć się do drzwi. Podłączenie się do systemu kontrolnego, jak już wcześniej zakładał, nie stanowiło wyzwania. Brak zabezpieczeń umożliwiało sprawne wtargnięcie i ujrzenie sekwencji kodów, w których musiał tylko zamieszać.
Tymczasem Daniel i jego wierna spluwa starali się trzymać gethy w bezpiecznej, albo też pożądanej odległości od osłony, za którą stał on, i w niedalekiej odległości tkwił Peter. Głośne strzały, które oddawał snajper, spotykały się z podwójnym odzewem ze strony syntetyków. Odstrzelenie jednego wcale nie złamało ich szyków, tak samo jak nie zniechęcało przed dalszym podchodzeniem bliżej. Były tak samo uparte, jak uparty był Frost w pokazywaniu gethom, gdzie ich miejsce.
King jeszcze chwile musiał pobawić się w kodach, albo też poszedł na łatwiznę i wywołał spięcie - jakąkolwiek decyzje by nie podjął, nie zdążył wprowadzić ją w życie. Drzwi otworzyły się same, nie tylko mógł wejść do środka, ale jeszcze posypały się od ich strony strzały. Nie w Kinga czy też Frosta, a prosto w dwójkę syntetyków, dobiegających właśnie do snajpera.
1.
Ryk Hawk podziałał jak wiadro zimnej wody albo też skosztowanie drinka na Omedze przypisanego tylko dla odmiennego skrętu turian, quarian. Nikt nie śmiał zaprotestować i też z podkulonym ogonem zajęli pozycje za skrzyniami, a drell przy drzwiach, aby na znak Hawk po prostu wcisnąć kontrolkę i pozwolić na odblokowanie się drzwi. Nie wymagało to użycia za każdym razem omni-klucza, gdyż już wcześniej pozbył się zabezpieczeń.
Trójka z gethów wystawiła się jak na talerzu. Pozostali od razu aktywowali kamuflaż, jednakże wystarczyło przyjrzeć się spięciom widocznym w ruchu powietrza, aby wyłapać domniemaną pozycje getha - myśliwego. Trzy grupki rozproszyły się za osłonami w bliskiej odległości od skalistej ściany góry. Skok adrenaliny, przez który dla Hawk świat wydał się zwolnić, pozwolił kobiecie odstrzelić ostatniego z trojki syntetyków, która otaczała już Frosta w pierścieniu. Snajper zawdzięczał jej może nie tyle życie, co zachowanie poziomu swoich tarcz na wciąż wysokim poziomie.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąkolejka: Peter -> Hawk -> Frost -> pozostali
Czas do niedzieli włącznie