Re: [Sklep] Konstelacja
: 24 lut 2016, o 21:04
Stojący za ladą mężczyzna zmierzył Strikera obojętnym spojrzeniem. Zapewne takich jak on widywał dziesiątki, więc nie wyglądał, jakby przemowa zrobiła na nim wrażenie. Przyjął od Charlesa Windykatora i obrócił go w dłoniach. Faktycznie, broń wyglądała dobrze, była zadbana i niezniszczona, ale to nic nie zmieniało. Sprzedawca odłożył ją na blat i wzruszył ramionami.
- A ja bym chciał, żeby ludzie nie przychodzili tu po karabiny, nie używali ich przez miesiąc do zabijania bezdomnych varrenów na jakichś zadupiach i nie wracali potem twierdząc, że okej, już, możemy sobie ją wziąć z powrotem. Regulamin jest jasny.
Wychylił się przez kontuar i stuknął palcem w terminal sklepu, na którym wyświetliła się informacja:
UŻYWANY TOWAR PODLEGA ZWROTOWI ZA POŁOWĘ CENY ZAKUPU.
Wzruszył ramionami, ze wzrokiem wciąż wbitym w broń. Potem uniósł spojrzenie na swojego klienta i skrzywił się w niezadowoleniu. Można się było domyślać, ile razy miał już do czynienia z podobnymi propozycjami i identyczną argumentacją.
- Siedem i pół tysiąca. Tyle mogę dać za używanego Windykatora i nic na to nie poradzę. Kierownik mnie zastrzeli jak sam będę podejmować decyzje wywalenia dwóch i pół tysięcy z kasy tylko dlatego, że ktoś przyszedł i powiedział, że wyczyścił karabin. Przykro mi.
Uśmiechnął się przepraszająco, choć mało wiarygodnie i oparł się łokciami o ladę, by wbić w Strikera wyczekujące spojrzenie. Pytanie było proste - brał tyle, ile dawali, czy zamierzał kłócić się nadal, testując cierpliwość sprzedawcy?
- A ja bym chciał, żeby ludzie nie przychodzili tu po karabiny, nie używali ich przez miesiąc do zabijania bezdomnych varrenów na jakichś zadupiach i nie wracali potem twierdząc, że okej, już, możemy sobie ją wziąć z powrotem. Regulamin jest jasny.
Wychylił się przez kontuar i stuknął palcem w terminal sklepu, na którym wyświetliła się informacja:
UŻYWANY TOWAR PODLEGA ZWROTOWI ZA POŁOWĘ CENY ZAKUPU.
Wzruszył ramionami, ze wzrokiem wciąż wbitym w broń. Potem uniósł spojrzenie na swojego klienta i skrzywił się w niezadowoleniu. Można się było domyślać, ile razy miał już do czynienia z podobnymi propozycjami i identyczną argumentacją.
- Siedem i pół tysiąca. Tyle mogę dać za używanego Windykatora i nic na to nie poradzę. Kierownik mnie zastrzeli jak sam będę podejmować decyzje wywalenia dwóch i pół tysięcy z kasy tylko dlatego, że ktoś przyszedł i powiedział, że wyczyścił karabin. Przykro mi.
Uśmiechnął się przepraszająco, choć mało wiarygodnie i oparł się łokciami o ladę, by wbić w Strikera wyczekujące spojrzenie. Pytanie było proste - brał tyle, ile dawali, czy zamierzał kłócić się nadal, testując cierpliwość sprzedawcy?