Dymitr i Nathaniel
Obaj byli bardziej niż gotowi, kiedy światła zgasły i nastała ciemność, przerywana jedynie przez nieliczne światełka, czy to pochodzące od czerwonego panelu na drzwiach, czy to z progu od kuchni. Przestraszeni naukowcy i zaskoczeni batarianie nie byli na to przygotowani, w przeciwieństwie do dwóch żołnierzy Przymierza.
Nathaniel zamknął wcześniej oczy, by dostosować je do nowych warunków, ale nie było to w stanie dostosować jego rannej nogi, do wysiłku jaki od niej wymagał. W pierwszym ruchu po prostu upadł na twarz, nie mogąc ustać, ale zaraz jak tylko się pozbierał, to wiedział na co może sobie poradzić i ruszył przed siebie, w kierunku kuchni.
Dymitr z kolei mimo bólu w nodze, miał w planie zrobić więcej niż tylko ustać na nogach. Do jego uszu dotarł huk po tym, jak ktoś upadł na podłogę i dobrze sobie zdawał sprawę z tego, kto to był. Nathaniel miał problemy, a w planach Aristow miał zyskanie mu na czasie. Skorzystał więc z nadarzającej się okazji i kiedy jeden z batarian podchodził do przewróconego porucznika, rzucił się na czterookiego żołdaka przewracając go prosto na stół i krzesła, czyniąc jeszcze większy hałas w sali. Nie mniej jego manewr okazał się tak skuteczny, że strażnik został wykluczony z walki, bo nie ruszał się. W końcu ze szturmowca była spora kupa mięsa, więc czysta masa zrobiła widocznie swoje, a pomoc mebli z pewnością też miała coś do tego.
Skrępowany szturmowiec, mający na sobie wyłącznie ubranie, powalił w ciemnościach opancerzonego mężczyznę i go ogłuszył. Kto by postawił na to kredyty? Chyba nikt.
W końcu jednak na wielkoluda padło światło latarki z karabinu drugiego batarianina i widząc, co też robił Dymitr, rzucił się na niego z rykiem i uderzył go z kolby swojej broni w plecy, choć pewnie celował wyżej, być może w głowę, albo kark. Nie wyszło mu jednak, choć pod lewą łopatką sierżanta, musiał promieniować ból.
W międzyczasie Nathaniel dotarł do kuchni, po drodze słysząc odgłosy bójki i przeróżne hałasy. Kuchenne oświetlenie przez chwilę raziło żołnierza, ale po chwili szybko zaczął się rozglądać za szukanym nożem, który mógłby go oswobodzić. W zasadzie było ich tam dużo więcej, bo leżały one w przeróżnych miejscach, niedbale odłożone przy mięsach, warzywach i na wpół gotowych daniach. Nie chcąc więc marnować czasu, chwycił za pierwszy jaki znalazł się pod ręką i całkiem sprawnie pozbył się krępujących mu dłonie więzów.
Borys i Rebecca
Brak kontaktu z przeciwnikiem, zdawał się być dla tej dwójki gorszy niżeli mieli nagle dostać się pod wrogi ostrzał. Sierżant Dagan nie była do końca przyzwyczajona do takich akcji, jak ta i nic w tym dziwnego, skoro była typem komputerowca. Ostatnim czasem siedziała sobie spokojnie przy dbaniu o serwery ambasady, a teraz przemierzała niebezpieczny teren z pistoletem w dłoni, mając dziesiątki metrów przed sobą sondę. Rozglądanie się w górę nic niestety jej nie dawało, bo nic nie widziała. To było chyba najgorsze, niewiedza czy przeciwnik jest sprytny, czy też po prostu go nie ma.
Tokarow z kolei wyglądał na bardziej opanowanego i nie dawał się ponieść emocjom. Tak, też miał złe przeczucia co do tego wszystkiego, ale zdawało się nie być tak źle, jak mogłoby być. Jednak mimo wszystko pozostawał czujny i wtedy dotarł do jego uszu pewien dźwięk. Rebecca była bardziej z przodu i musiała go pewnie jeszcze nie usłyszeć, ale najemnik rozpoznał to w mig. W ich okolicę, zza ich pleców, zbliżał się szybko jakiś prom. Jeszcze go nie widział, ale szybko mogło się zmienić.
Wyświetl wiadomość pozafabularną1 grupa Dymitr zaczyna
2 grupa Borys zaczyna
Kolejność między grupami i pozostałymi, jest bez znaczenia.