Strona 2 z 2

Re: [KLINIKA] Dayward Inc.

: 11 lis 2015, o 20:55
autor: Mistrz Gry
Mężczyzna obrócił modyfikację w palcach i uniósł na Rebeccę spojrzenie spod brwi.
- Być może, od tych siedmiu tysięcy owszem, ale dwadzieścia to trochę zbyt dużo.
Po chwili odpowiedział tym samym, leniwym, lekko zamyślonym uśmiechem, ale ta chwila porozumienia nie trwała długo, bo szybko opuścił wzrok z powrotem na skaner. Za to Dagan wychwyciła jedną rzecz, której nie zauważyła do tej pory - obrączkę na palcu, zrobioną z białego złota, w dzisiejszych czasach traktowaną bardziej jak dobrowolny symbol niż tradycję, ale niektórzy nadal się na to decydowali. Mężczyzna był po ślubie i najwyraźniej Rebecca nie robiła na nim wystarczająco dużego wrażenia, by uzależniać od tego przebieg negocjacji.
- Domyślam się, oboje byśmy chcieli być zadowoleni.
Dopiero na słowa z mundurem wykazał jakieś większe ożywienie, ledwie zauważalne, ale jednak, lekki błysk w oku. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z przynależności swojej rozmówczyni. To nie było tak, że Przymierze miało przywileje wszędzie, gdzie tylko sięgały jego ręce, ale jednak żołnierze byli szanowani, przez niektórych nawet podziwiani. Mogła przyjść od razu z emblematem Przymierza na piersi, być może byłoby szybciej i łatwiej?
- Piętnaście tysięcy - westchnął. - To nadal dużo. Mniej-więcej tyle kosztuje nowy egzemplarz, a ten nowy nie jest. Nie ma chociażby gwarancji. Ale może... dam dwanaście. Wystarczy? To dobra cena.
Uśmiechnął się znów, tym bardziej trochę z większą dozą sympatii. Odłożył mikroskaner na biurko i ułożył go równolegle do krawędzi blatu, ze spojrzeniem utkwionym w oczach Rebecki.

Re: [KLINIKA] Dayward Inc.

: 11 lis 2015, o 21:07
autor: Rebecca Dagan
No dobrze, chyba się udało. Wystarczająco, by Rebecca była usatysfakcjonowana - i tym, że przynależność do Przymierza rzeczywiście potrafi się opłacić, oraz tym, że całe negocjacje nie potrwały znowu tak długo. Oczywiście, musiała poudawać jeszcze, że się zastanawia, że rozważa, ostatecznie jednak uśmiechnęła się nieco szerzej i skinęła głową. W obliczu porozumienia nawet swoista porażka na polu wykorzystania kobiecych atutów było ważna, bo przecież tak czy tak wyjdzie stąd bogatsza. Dwanaście tysięcy nie leży na chodniku, nawet w Cytadeli.
- Niech będzie. Wystarczy - zgodziła się więc i na znak, że faktycznie nie robi tego dlatego, że musi, a że faktycznie oferta ta jej pasuje podtrzymała sympatyczny uśmiech. Nie poszło tak najgorzej. Szczerze mówiąc, dzisiejszy dzień był naprawdę owocny, jeśli tylko podsumować całość przychodów handlowych - tych w sklepie, tutaj i jeszcze z TradeNetu. To był chyba dobry moment, by uznać się za bogatą - no, a przynajmniej stosunkowo bogatą jak na żołnierza.
Podając jeszcze mężczyźnie wszystkie potrzebne dane przyklepała z nim wszelkie kwestie biurokratyczne, zmusiła się do banalnego stwierdzenia interesy z panem to prawdziwa przyjemność, przychodząc tutaj nie pomyliłam się i uścisnąwszy mu dłoń na pożegnanie, ruszyła potem w swoją stronę. To znaczy - do baru, bo gdzieżby indziej? Następny poranek miała spędzić już w towarzystwie nowego zespołu na Wiźnie, a skoro tak, to z Cytadelą należało się odpowiednio pożegnać. Jak zawsze.