Strona 1 z 1

Port Kosmiczny

: 10 sty 2014, o 19:40
autor: Mistrz Gry
Każdy podróżnik zdaje sobie sprawę z ryzyka jakim jest przybycie do stolicy Palaven, czy też osadzenie tutaj swojego okrętu. Jeśli ktoś myślał, że to Cytadela słynie z rygorystycznych kontroli, to powinien sprawdzić jak wygląda sytuacja tutaj. Nie tylko co dokładnie przeszukują przyjezdnych i opuszczających planetę, to też cały jego bagaż. Czasami nawet zdarza się, że bez powodu zatrzymują osoby w specjalnych małych pokojach przesłuchań w celu wyjaśnienia niezapowiedzianych wizyt. Prócz tego, port jest umieszczony na granicy megalopolis, a jego przestrzeń jest na tyle ogromna, iż może pomieścić nawet okręty klasy - Drednot.

Re: Port Kosmiczny

: 20 lut 2015, o 21:00
autor: Vergull Vallokius
Przybycie na Palaven zajęło znacznie dłużej czasu niż można było się spodziewać. Hunter nie raz wracał do stolicy turian zaraz po ukończeniu specjalnie powierzonych misji. Lecz tym razem, korweta ta przybyła znacznie szybciej niż ostatnio. Niewygodne wydarzenia na Illum z pewnością będą tematem plotek i rozmów w dowództwie i poza nią. Nie zdarzyło się jeszcze sytuacji by specjalna zorganizowana jednostka została wycofana w środku akcji. To się nie godzi i z pewnością wielu członków załogi Vergulla oczekiwało rekompesaty. Odpoczynku, pieniędzy czy też dokładnych wyjaśnień. Sam kapitan bardzo tego chciał, ale najpierw należało przejść przez szereg protokołów nim okręt mógł zasiąść w Bazie Henshen. Jednak nie został tam na długo. W końcu gość specjalny, a zarazem dumna córa Palavenu nie mogła zostać przez cały czas na statku. Zwłaszcza kiedy przybyła do stolicy, a i dawno jej nie widziała. Niestety, ale za prośbą kapitana musiała jeszcze przez chwilę póki co pozostać na Hunterze. Raz, że nie posiadała specjalnej przepustki by zostać wpuszczona, a po drugie dowództwo militarne nie zdzierżyła by rozmów z politykiem. Takie sprawy załatwia się gdzie indziej. Tutaj działają zupełnie inne aparaty. Polityka, a wojskowość to dwa nurty, które gryzły się ze sobą już od dawna. Batalie słowne rzadko się dzieją publicznie między wojskowymi, a politykami, a jak już się dzieją to z pewnością długo są zapamiętywane i stwarzające dodatkowe problemy. Turianie woleli tego unikać pomimo, że słyną z butnego i aroganckiego zachowania. Nie mniej, kiedy Vallokius i reszta załogi zszedła z pokładu by dowiedzieć się o co tak naprawdę chodziło na Illum, to inżynierowie pozostali na swoim miejscu. Czyli dokładnie mówiąc, w maszynowni. Queirana doskonale już wiedziała dlaczego jeden z nich wolał tam przebywać niż w towarzystwie turianki, a przynajmniej mogła się tylko domyślać. Drugi nieco młodszy od swojego brata, był na tyle nieśmiały, że wolał już zagłębić się w swojej pracy konserwacyjnej niż gotować się od środka by wymusić w sobie odwagę pójścia na rozmowę z panią polityk. Jakkolwiek Aecterus by nie zareagowała, starszy brat zbywał ją słowami, że są zajęci pracą i by przyszła później. Została więc sama na te parę godzin by kapitan wraz z jego podwładnymi nie przyszli z powrotem na Huntera. Choć po żołnierzach dało się zauważyć już lekkie wyluzowanie, tak niestety po Kapitanie nie zupełnie. Korweta opuściła bazę Henshen pośpiesznie, a jej drugim punktem okazał się port kosmiczny. Vallokius zamienił jeszcze kilka słów z Queiraną nim okręt ponownie zacumował. Tam też przekazał jej istotne informacje co do jej pobytu na Palaven. Tak i oto Vergull mógł sobie pozwolić na odpoczynek, a zarazem spotkać się z ojcem. Oczywiście nie można było też przegapić wspólnych wypadów do barów razem z jego wiernymi towarzyszami broni. Możliwe, że panna Aecterus się skusiła, ale kto to wie jak naprawdę było. Niestety, ale urlop był wskazany. Za sprawą ostatnich wydarzeń, drużynie Huntera przyszło trochę poczekać na kolejną misję. Jednak nic nie trwa wiecznie, w końcu zostaną wezwani.

Re: Port Kosmiczny

: 21 kwie 2015, o 09:40
autor: Vex
Palaven. Cipritine.
Dom.
Widok srebrnej planety z orbity sprawił, że porucznik uśmiechnął się nostalgicznie. Chociaż nie było go w domu raptem miesiąc, okres ten wydawał się dużo, dużo dłuższy. Odkąd poleciał na Cytadelę, żeby sprawić sobie nowy karabin, po tym gdy ostatni trafił szlag, jego ścieżka okazała się być dużo bardziej kręta i zawiła. Najpierw Equilor, potem podwodne głębiny Galapagos... Wyprawa po jedną sztukę broni skończyła się powrotem z dwiema nowymi, dodatkową blizną i całym zestawem doświadczenia.
Publiczny prom transportowy jęczał i stękał, gdy podchodził do lądowania w porcie, ale porucznik nie zwrócił na to uwagi. Za jego progiem czekała go kontrola, dużo bardziej rygorystyczna od tej na Cytadeli i dużo bardziej dokładna; żołnierz w milczeniu wylegitymował się swoim stanowiskiem, ale nawet to nie przeszkodziło celnikom w sprawdzeniu jego bagażu i przewożonego oręża. Nie miał im tego za złe, bo w końcu to była ich praca. Obowiązkowość była drugą naturą turian.
Dom, słodki dom.
Po przejściu odprawy celnej, Vex niespiesznie skierował się w stronę swojego mieszkania. Bez pośpiechu przecinał kolejne ulice surowej stolicy, pozwalając by uśmiech tlił mu się na ustach między żuwaczkami.

Wyświetl wiadomość pozafabularną