W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Mgławica Orła => System Imir

17 lut 2014, o 17:51

- Tak, tak wiem. W razie czego ratuj się i swojego gruchota i zaopatrz się o kilka koców tak na przyszłość. - rzuciła do Salarianina rozstając się z nim zapewne na dłuższą chwilę. Co prawda była tutaj służbowo, ale takie wytchnienie i powrót do swoich chamskich korzeni pozwolił jej się nieco wtłoczyć w nową rolę. Tu już nie było ani wsparcia SOC za 10 minut ani trzepoczących spodniami gówniarzy, którzy jak zobaczą odznakę to to już będzie koniec świata.
Widok batarian był dla niej nieco dziwny, ale co poradzić. Z każdym paskustwem jest potrzeba użerania się mniej lub bardziej. Oby Ci byli w tej pierwszej grupie bo trudno będzie wtedy Ajię w jednym kawałku dostarczyć potem do przełożonych. Akia poprawiła w zamyśle kołnierz od swojej kurtki, ana jej twarzy pojawił się nieprzyjemny uśmieszek, który może bardziej przypominał grymas. Od tak na wspomnienie dawnych lat przypomniało jej się jak wyćwiczyła sobie "mordę pięściarza". Teraz chyba była jak znalazł.
Tuż przy wrotach przystanęła i gdy spojrzała gdzie nie gdzie w końcu zobaczyła siostrę w towarzystwie jakiegoś człowieka. "No tak, przecież wygląda od razu na typka co myśli kroczem niż głową" - pomyślała kobieta i poprawiła swój pistolet ładnie schowany za okryciem wierzchnim. Oczywiście jak znalazł pojawił się przewoźnik co cholera akurat w tym momencie musiał ruszyć swoją leniwą dupę i przesłonić jej wszystko. Kobieta skrzywiła się nieco wściekle i kiedy jej wzrok znów dosięgnął trójki to widok uniesionej broni kroganina nie należał to tych, które chciałaby zobaczyć w tej sytuacji.
- Spróbuj się tylko dać postrzelić mała to obiecuje, że ci z rany postrzałowej zrobię doniczkę. - mruknęła sama do siebie i powoli zaczęła iść w ich kierunku. Oczywiście nie tak na wprost, żeby każdy mógł się domyślić, że ta oto zadziorna babka właśnie kieruje się do trójki - drellki, człowieka i kroganina. Starała się wyglądać na taką co czeka aż kolejny statek ogłosi się w kwestii swojego lądowania ale mimo wszystko zbliżała się do koła wzajemnej adoracji. Plan jej był prosty. Albo szybkie pozbycie się członka Krwawej Hordy jeśli będzie sprawiał sprawiał zagrożenie, a jeśli nie to wtedy trzeba będzie zakręcić biodrami i przekonać tego ludzkiego frajera, że miał dostać dwie drellki do łóżka, a nie jedną.
W pogotowiu Akia już mobilizowała się także do wyciągnięcia broni, ale też i zbierała siły aby w odpowiednim momencie wyeliminować przyjemniaczka jedną ze swoich zdolności, a mianowicie Rzutem.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

17 lut 2014, o 23:39

Wpatrując się pustym, chłodnym wzorkiem w mężczyznę, Ajia nie myślała o niczym. A przy najmniej chciała... Obraz jego oczu wręcz wypalił się na wewnętrznej powierzchni jej oczu, łącząc się z ostatnimi chwilami. Cierpienie i ekstaza... fascynacja i obrzydzenie; wszystko to razem splatało się w jej umyśle, tworząc chaotyczną całość, powoli oplatającą inne wrażenia. Obrazy przeplatały się w szalonym ciągu, przekształcając zarówno jej postrzeganie jak i siebie. Drellka nie mogła jednak pozwolić by znowu ją pochłonęły; musiała znaleźć jakiś punkt oparcia, zaczepienie. Walcząc ze sobą uśmiechnęła się gorzko, na słowa Jamesa. "Ciesz się, ze nie jestem asari... że nie potrafię dzielić się tym co czuje... Ciebie dotknęło szaleństwo, ale mnie ono nigdy nie opuszcza". Powoli porządkując swoje myśli, odgradzając się choć na chwilę od ostatnich przeżyć, wzrokiem śledziła mężczyznę. Machinalnie spoglądała na nieliczne blizny pokrywające jego ciało. Parę ran ciętych i postrzałowych, zagoiło się tworząc wyblakłą tkankę bliznowatą. Zaskakujące, biorąc pod uwagę co zrobiono mu z oczyma. Czuła też jak coś powoli zasycha i krzepnie w jej wnętrzu. Musiała się tego pozbyć... musiała się wykąpać. Ale jeszcze nie teraz; teraz musiała odebrać to, na co tak wiele poświęciła. Podniósłszy się, skrzywiła się z ból; potem będzie musiała z tym coś zrobić, jeśli nie chciała stać się bezużyteczna na resztę lotu. Lekko utykając podeszła do panelu i rozpoczęła proces kopiowania, przepuszczając dane przez filtry, które miały wykryć ewentualne "dodatki". Czekając na zakończenie procesu, zaczęła przeglądać ostatni, do tej pory zablokowany odnośnik. W tym momencie balansowała na bardzo cienkiej nici, stanowiącej z trudem wywalczoną równowagę. Mogła więc dziękować bogom, za to iż twórca dokumentu oszczędził jej barwnych opisów, czy innych dodatków. Mimo to same suche fakty wystarczyły, by poczuła odrazę, podszytą strachem. Morderstwa na zlecenie, współudział w jednym z nich, akty okrucieństwa, tortury, łamanie praw istot myślących, współpraca z połową syndykatów w tej części galaktyki, korupcja... wystarczyłoby tego, żeby skazać na śmierć cały batalion. A jednak skurwysyn nadal żył. Jeśli to wszystko było prawdą, to SOC było w cholernym błędzie, próbując walczyć z papą Johnsem. To jednostki takie jak Tonaxos Knox powinny być ich celem... Ajia nie wiedziała już co dalej myśleć. Wszystko to było naprawdę dziwne, zaczynając na wykupie niewolnicy, a kończąc na gubernatorze. Jakby Johns tak naprawdę starał się pomóc SOC, choć w dziwny, mocno pokręcony sposób. Powoli zaczynała rozumieć, w jaki sposób te dane mogłyby pomóc zarówno SOC, jak i samemu papie. Osobnik pokroju Aesterusa, musiał nie tylko sprawiać koszmarnie wiele problemów, ale i stanowić spore zagrożenie dla przedsięwzięć jej celu. Zastanawiającą, stawała się w tym momencie kwestia jej dowódcy. Dlaczego tak bardzo pragnął zniszczyć papę Johnsa? Uraza do niego wydawała się wręcz... prywatna. "Za wszelka cenę..." za wcześnie było jeszcze na podejmowanie wiążących decyzji, jednak cała sprawa robiła się mocno skomplikowana. Z zamyślenia wyrwało ją przybycie pilota statku, odświeżonego już po spotkaniu z nią. Jego samozadowolenie, bijąca wręcz z niego aura zwycięzcy były niczym sól, sypana na rany jej umysłu. Zniosłaby to jednak, gdyby nie uśmiech jaki jej zafundował. On... on o niczym nie wiedział... nawet nie zdawał sobie sprawy z tego co jej zrobił. Radość i prawie przyjacielska nuta w jego głosie zerwały wszystkie mosty, łączące Ajię z normalnością. Wprawiwszy Jamesa w lekkie osłupienie, uciekła niczym zaszczute zwierze na widok oprawcy. Jak przez mgłę widziała ściany korytarza. Kurczowo trzymając się za brzuch, starała się nie zwymiotować, jednocześnie pół biegnąc na oślep. Nie czuła nawet zderzeń z wystającymi elementami instalacji, które pozostawiały na jej ciele szybko siniejące ślady. Chciała tylko uciec... jak najdalej... gdzieś gdzie będzie bezpieczne... gdzie on jej nie dosięgnie. Zewsząd napierały na nią cienie... Jamesa... rodziców, zabitych, przyjaciół i wrogów. Wszyscy oni zgromadzili się w jej umyśle, by dokończyć dzieła zaczętego tyle lat temu. Wyjąc we wnętrzu siebie, prawie nie upadłą na kolana. Musiała jakoś uciec... gdzieś musiała być jakaś droga wyjścia... "Błagam, zostawcie mnie!". Na oślep dopadła w końcu śluzy prowadzącej do pokładowej łazienki. Z jękiem wtoczywszy się do środka, drżącymi rękoma zablokowała drzwi. Nie zastanawiając się nawet, prawie zdarła z siebie odzienie i włączywszy któryś z zestawów ustawień wpełzła do środka. Musiała się wyczyścić... musiała coś... coś z tym zrobić... nadal czuła na sobie jego dotyk... smak i zapach. Półleżąc, prawie nie zdzierała sobie skóry znalezioną w środku szczotką. Nie czuła jednak tego, adrenalina i strach skutecznie przytłumiły wszelkie wrażenia. Nie chciała zrozumieć, ze wszystko to już się skończyło... ona nadal tam była... on nadal... Szlochając, w końcu wypuściła z zdrętwiałych dłoni uchwyt szczotki i zwinąwszy się w kłębek wcisnęła się w najbardziej oddalony kąt kabiny. Chłostana falami wrzącej i lodowatej wody, nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu. W końcu skończyły się jej łzy, a wraz z tym przyszedł smutek i pustka. Powoli rozluźniała żelazny uchwyt, w którym uwięziła swoje kolana próbując obronić się przed rzeczywistością. Krwawe linie, jakie nieświadomie pozostawiła na swoich ramionach i nogach, powoli płakały karmazynowymi łzami, barwiąc wodę zbierająca się wokół niej na różowy kolor. Otworzywszy oczy, pociągnęła parę razy nosem, po czym usiadła i otarłszy przedramieniem twarz rozejrzała się wokół siebie. Spokój, połączony ze zmęczeniem powoli przepuszczał do jej świadomości ból, którym pulsowały rany jakie sama sobie zadała. Przypadkowo potarłszy jedną z nich, syknęła naruszywszy odsłonięte nerwy. Musiała się podnieść, jeśli nie chciała tu utonąć. Nie byłaby to tak zła śmierć, jednak okoliczności... powiedzmy że miała jeszcze po co żyć. Zacisnąwszy zęby, spróbowała się podnieść. Przeciążone ostatnimi wypadkami mięśnie, siniaki i strupiejące rany spowodowały że straciła równowagę i pośliznąwszy się wyrżnęła o metalową ścianę. Opanowawszy ćmienie za oczyma i iskierki przysłaniające pole widzenia, przetoczyła się na brzuch i podpierając się klęknęła. Tłumiąc ból, pulsujący od nóg, wypełzła z kabiny i znalazła się na pewniejszym podłożu. Czując pod sobą pociętą strukturę gumowego materiału, odetchnęła ciężko, po czym chwiejnie stanęła na nogi. Opierając się jedną ręką o ścianę, opanowała zawroty głowy i spróbowała postawić parę kroków. Czując dojmujące wyczerpanie, prawie nie upadła na kolana. Przygryzłszy wargę, utrzymała się jednak w pozycji pionowej i odszukała wzrokiem ręcznik. Chwyciwszy go, zaczęła się niezgrabnie wycierać, co chwila stękając gdy włochaty materiał naruszył któreś z obrażeń. Osuszywszy się dokładnie i odczekawszy dodatkowo dłuższą chwilę, ruszyła już kapkę pewniej w stronę swoich ubrań. Z lekkim niesmakiem spojrzała na swoją bieliznę, która rozerwana leżała w strzępach obok umywalki. Wiedziała że nie uda się jej tego naprawić i mogła już tylko mieć nadzieję, że gruby materiał z którego wykonano resztę jej odzienia skutecznie zakryje ten niedostatek. Wciągnąwszy na siebie podkoszulek i spodnie, poczuła jak coś podchodzi jej do gardła. Nie mogąc opanować mdłości, dopadła do toalety i zawisnąwszy nad muszlą wyrzuciła z siebie ostatnie posiłek, wraz z płynami ustrojowymi Jamesa. W tym momencie mogła tylko dziękować ewolucji, za to że oszczędziła drellom owłosienia, które w takich sytuacjach lubiło znaleźć się w najmniej przyjemnych miejscach. Otarłszy usta kawałkiem papierowego ręcznika, wypluła resztkę zaprawionej żółcią śliny i spuściła wodę. Oparłszy się o ścianę, zawiesiła głowę na dłoniach i spróbowała uspokoić rwący się oddech. Już spokojnie... po wszystkim... Ajia, spokojnie...mamrotała do siebie. Choć jej świadomość nie wierzyła w tą mantrę, to jednak podziałała ona na ciało. Pozbierawszy się znowu do kupy, zebrała resztę odzienia i otworzywszy śluzę wyszła na zewnątrz. W umyśle, rozjaśnianym co chwilę przebłyskami bólu zrodził się zarys planu. Musiała znaleźć apteczkę, jeśli chciała jutro wstać z łóżka. Przytrzymując się lewą dłonią ściany, powoli utykała zbliżając się do swojego celu. Mgliście pamiętała że widziała ja gdzieś przy głównym pomieszczeniu, w którym znalazła omniostrze. Nie potrzebowała nic specjalnego: ampułkę mediżelu, parę środków przeciwbólowych i maści na otarcia. Powtarzając w myślach tą krótką listę, rozwarła jedna dłonią zatrzask, blokujący drzwiczki i otworzyła szafkę z dużym, czerwonym krzyżem. Prawie nie stęknąwszy z ulgi, wygrzebała ze środka niewielki słoiczek, okutą metalem ampułkę z charakterystyczną, białawą cieczą i wąski pasek z rzędem obłych wypukłości. Uśmiechnąwszy się krzywo, pokuśtykała w stronę swojego pokoju. Rzuciwszy na podłogę trzymane w dłoniach ubranie, wraz z resztkami bielizny, ostrożnie odstawiła na łóżko medykamenty, po czym zablokowała zamek magnetyczny w drzwiach, dodatkowo blokując je krzesłem. Osunąwszy się na łóżko, zwlekła z siebie resztę garderoby. Stęknąwszy z bólu, poczuła jak pęka część z jej strupów. Na jej nogach i barkach znów zaczęły się sączyć się rany. Skrzywiwszy się, odkorkowała ampułkę i niezgrabnymi ruchami zaczęła rozprowadzać jej zawartość po najdotkliwiej poranionych miejscach. Wyczerpawszy jej zawartość, prawie nie jęknęła czując fale chłodu i otępienia rozchodzące się po ciele. Prawie nie odleciawszy, ospale uniosła dłoń i spróbowała odkorkować słoiczek. Ślizgając się dłońmi po metalowej zakrętce, przypadkiem przegryzła sobie wargę. Zakląwszy, poczuła jak metal odskakuje z lekkim kliknięciem, oddzieliwszy się od szkła. Próbując nie usnąć, zaczęła wsmarowywać maść w resztę ciała, niepokrytą mediżelem. Najgorzej poszło jej z plecami, oraz najbardziej intymnymi częściami ciała. Ból, połączony z przytłaczającą sennością, prawie uniemożliwiał jej już i tak trudne zadanie. W końcu jednak udało się jej nanieść resztki maści i ponownie osunąć na mocno zmaltretowane łoże. Mrugając oczyma i chwiejąc się niczym statek w trakcie sztormu, wyciągnęła dłoń w stronę ledwo widocznego, srebrnego paska. Macając na oślep, strąciła ampułkę, wraz z innymi pozostawionymi w jej pobliżu przedmiotami. W końcu jednak jej dłoń wymacała folijkę. Ledwo kontaktując z rzeczywistością, uniosła drżącą dłoń do ust, i przegryzłszy opakowanie, wsypała sobie jego zawartość do ust. Osuwając się w ciemność, modliła się już tylko o spokój...

===Dziesięć godzin później===

Ciche stukanie, wyrwało Ajię ze snu, pozbawionego obrazów. Nie chciała wstawać... nie chciała już nigdy się podnieść. Świat wydawał się tak nieprzyjemnie realny... Otworzywszy oczy, przez chwilę poczuła się zdezorientowana, nie rozpoznając otoczenia. Stopniowo, do zaspanego umysłu zaczęły wracać wspomnienia. Zamknąwszy powieki, skoncentrowała się, na zadawanych samej sobie pytaniach. Była na Old Lady, frachtowcu, należącym do papy Johnsa. Po co tu była? Bo SOC chciało... chciało zdobyć dowody... Ból... czemu mnie boli? Co się... Jęknąwszy, pod naporem obrazów, jakie zalały ja przy ostatnim pytaniu, zerwała się zupełnie już przebudzona. Usiadłszy pośród przepoconej pościeli, rozejrzała się wkoło. Poprzedniego wieczoru zostawiła tu okropny bajzel. Do tego przestały już działać środki przeciwbólowe... Choć rany i część otarć już się zasklepiły, to jednak żaden lek długo nie pomoże na obrażenia zadane jej psychice. Chwilowo sama myśl, że ktoś mógłby ją dotknąć powodowała napad strachu. James... dźwięk tego słowa, który powoli opuszczał jej usta, spowodował, że na jej ciało wystąpił zimny pot. Irracjonalny strach, powoli ustępował jednak budzącemu się rozsądkowi. On już nic jej nie zrobi... nie może i nie będzie miał ku temu okazji. Westchnąwszy ciężko, uspokoiła się i wstała z wyrka. Czas kapkę tu ogarnąć, jeśli chciała coś jeszcze zrobić. Odnalazłszy pod łóżkiem ampułkę po mediżelu, wcisnęła przycisk generujący infradźwięki. Z nieprzyjemnym chrzęstem, z jej skóry zaczęły odpadać płaty krystalizującej się substancji. Nie było jej dużo, jednak dłuższe noszenie na sobie takiej skorupy bywało nieprzyjemne. Ręcznie oczyściwszy się z pozostałości leku, zebrała go z podłogi i wraz z swoją niezdatną już do niczego bielizną wrzuciła do zsypu na śmieci. Przetarłszy twarz dłonią, zebrała z podłogi swoje rzeczy i zaczęła się ubierać. Gdy zapinała ostatni guzik płaszcza, poczuła nieprzyjemny ucisk w brzuchu. Wyczyszczony poprzedniej nocy żołądek, zaczął domagać się posiłku. Skrzywiwszy się, Ajia przypięła do uda Katanę i wyszła z kajuty. Niespiesznie przemieszczając się w stronę kantyny, sprawdzała czy nigdzie nie pozostały ślady, po wczorajszym wieczorze. Chwilowo wolała nie zanurzać się w tamtych wspomnieniach. Na dłuższy czas miała dosyć odlotów z tym związanych. Pospiesznie zjadłszy skromne śniadanie, ruszyła w stronę kokpitu. Machinalnie włożywszy do ust miętówkę, otworzyła śluzę i wspiąwszy się po schodkach rozejrzała się po pomieszczeniu. Sterylnie czyste, nie nosiło żadnych śladów wczorajszego zajścia. Prawie nie odetchnąwszy z ulgi, uniosła wzrok by napotkać świdrujące ja spojrzenie Jamesa. Zniósłszy jego atencję, z uwagę wysłuchała co miał do powiedzenia. Musiała nabrać dystansu, choć na krótki czas, jeśli chciała przeżyć ten lot. O dziwo okazało się to łatwiejsze niż zwykle. Usiadłszy na czas lądowania, drellka przyglądała się widocznej za szybą stacji wbudowanej w powierzchnię asteroidy. Cały obiekt zrobił na niej raczej średnie wrażenie, choć wcześniej widziała podobne miejsca tylko na widach. Nie czekając na zakończenie procedury dokowania, Ajia udała się do hangaru. W drodze, zastanawiała się nad swoimi kolejnymi krokami. Musiała zaplanować co dalej. Kolejne pójście na żywioł, mogło się okazać tragiczne w skutkach. Z zamyślenia wyrwał ją chrzęst hydrauliki, otwierającej luk ładowni. Zgodnie z poleceniem, zajęła wyznaczone miejsce i nieodgadnioną miną przyglądała się kolejnym wypadkom. Po krótkiej wymianie zdań, miedzy Jamesem i kroganinem w obstawie batarian, wepchnięto w jej ręce niewolnicę z vidu. Nie spojrzawszy nawet na mężczyznę, objęła ja opiekuńczo ramieniem i poprowadziła do pokoju. Drellka bez problemu rozpoznała ślady bicia i otarcia, jakie pozostają po gwałcie. Ledwo panując, nad gotująca się w niej krwią, z chorobliwą dokładnością zapamiętywała rysy bataraian i kroganina. Choćby miała stracić na to parę lat, dorwie gnoi. Zapłacą za to co zrobili tej kobiecie, choćby miała paść trupem. W drodze, Ajia zabrała z apteczki kolejną porcję medykamentów, jaką sama użyła poprzedniego wieczoru. Próbując uspokoić byłą niewolnicę spokojnymi, pocieszającymi słowami wprowadziła ją do jednej z wolnych kajut. Pomimo niezdarnego oporu, delikatnie rozprowadziła leki w widocznych miejscach, po czym upewniwszy się że w pobliżu nie ma ostrych przedmiotów, nakryła skulona kobietę kołdrą i wyszła z pokoju. Dosyć już się nacierpiała... sama wiedziała jak to jest... jak trudno potem wrócić do życia. Otrząsnąwszy się z tych myśli, półbiegiem wróciła do ładowni. Słysząc końcówkę wypowiedzi, Ajia oparła się o ścianę, za jednym z jej załamań, by jednocześnie mieć dobre pole widzenia jak i pozostać w miarę niewidoczną. Szybko zarejestrowała zniknięcie batarian. Cóż, trudno sądzić by męty ich pokroju było stać na YMIRY. Układanka powoli nabierała sensu. Hegemonia tradycyjnie wplątana w handel żywym towarem i Krwawa Horda skupująca ciężki sprzęt... Szykowało się coś grubego, a SOC było ślepe niczym stara kurwa w południe. Pomasowawszy skronie dłonią, usłyszała pytanie Jamesa. Uśmiechnąwszy się blado, przezwyciężyła cień irracjonalnego strachu i powiedziała spokojnie:
-Tak, wszystko gra. Możemy już się zwijać?
Ostatnio zmieniony 4 mar 2014, o 18:39 przez Ajia Paran, łącznie zmieniany 1 raz.
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

18 lut 2014, o 00:13

- Tak, wyładowują właśnie ostatnią skrzynię. Za kwadrans startujemy. - rzekł w odpowiedzi spoglądając na dwójkę krzątających się w ładowni robotników. Ty również rzuciłaś na nich okiem odruchowo. Może też dlatego oboje nie zauważyliście ruchu kroganina w kierunku zaczepionej nisko na plecach broni. Pierwszym i jedynym niejako ostrzeżeniem były słowa jakie wypowiedział.
- Z pozdrowieniami od Knoxa. - usłyszałaś znajomo brzmiące nazwisko, a ułamek sekundy później zabrzmiał huk wystrzału ze strzelby Claymor. James, który obrócił się gwałtownie na dźwięk słów kroganina przyjął pechowo na siebie całą energię pocisku, który odrzucił go w tył parę kroków w strumieniach krwi i szczątkach pancerza. Mężczyzna runął na ziemię i mogłaś z bliska ujrzeć jego klatkę piersiową z resztkami napierśnika, sterczącymi żebrami i szybko rozszerzającą się plamą czerwienie wokół. Odruchowo skoczyłaś w bok za zasłonę, kryjąc się przed wzrokiem kroganina, słysząc w komunikatorze przeciągły wrzask bólu, jaki wydała Kate. Najwidoczniej obserwowała całe zdarzenie ze swego stanowiska przy pomocy kamery i teraz mogła jedynie rozpaczać po utracie ukochanego.
Usłyszałaś charakterystyczny dźwięk przeładowania broni i odgłos uderzającego o podłogę zużytego pochłaniacza ciepła. Do tego doszły kroki kroganina, który zaczął wchodzić niespiesznie po rampie na pokład statku. Nie miałaś dużo czasu na reakcję, a musiałaś wziąć się w garść. Nie wiedziałaś czy możesz liczyć na szybką pomoc ze strony Kate i kiedy ona się pojawi. Znów na ciebie spadał cały wysiłek pracy i znów żałowałaś, że nie ma tutaj Akii.


Akia, byłaś świadkiem całego wydarzenia. Mężczyzna obok twojej siostry nie dobył broni, zamiast tego oberwał z bliska z Claymore'a, którego wyciągnął kroganin i zniknął w środku statku odrzucony siłą uderzenia. Zaczynało się robić nieciekawie już od samego początku. Z widoku zniknęła również Ajia, skacząca prawdopodobnie gdzieś za zasłonę w środku statku. Najwidoczniej nie wszystko poszło zgodnie z planem tych na statku, a może po prostu za mało dostarczyli lub zapłacili. A teraz robotnicy pierzchali byle dalej od miejsca strzelaniny, zaś kroganin spokojnie przeładował swą broń i ruszył niespiesznie po rampie do środka. Sprawy przybrały zdecydowanie zły obrót i teraz w niebezpieczeństwie była twoja siostra. Walka z kroganinem nigdy nie należała do łatwych, a ten zdawał się być pewny swego zwycięstwa po tak łatwym wykończeniu jednego z przeciwników. W ten czy inny sposób musiałaś działaś sprawnie i szybko.
Ostatnio zmieniony 4 mar 2014, o 18:47 przez Marcus de Silva, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Re: Mgławica Orła => System Imir

18 lut 2014, o 09:36

Akia spodziewała się takiej sytuacji i cieszyła się w zasadzie, że znów będzie mogła nieco powalczyć na dodatek z kroganinem, których samych w sobie uważała za całkiem porządnych przeciwników z racji ich wytrzymałości. Jak już wcześniej zaplanowała zaczęła rozpędzać się w biegu i coraz szybciej przesuwać aż do agresora. Jej dłoń lśniła coraz mocniej od wręcz ładującej się w złości mocy biotycznej i niewiele już w tej kwestii rozmyślając drellka uderzyła w członka Krwawej Hordy Rzutem chcąc się go pozbyć póki co z pola widzenia i odnaleźć siostrę. Przy okazji pozwoliła też sobie wyciągnąć pistolet aby był w każdej od teraz sytuacji tego wymagającej dosłownie pod ręką.
Dodatkowo jeśli kroganin przez chwilę był nieco ogłuszony i zaskoczony drellka postanowiła jeszcze go trochę poturbować. Starając się strzelić centralnie w głowę wycelowała w niego swoją broń i puściła kilka strzałów.
Zaraz po tym wszystkim kobieta postanowiła odnaleźć siostrę bliźniaczkę gdyż wiedziała, że z jej pomocą szybciej będzie można wykończyć przeciwnika. Nie wiedziała sama do końca czy śmierć tego idioty - człowieka będzie już końcem całej myśli jednak wolałaby stawić się w dwuosobowej grupie podczas składania raportu.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

18 lut 2014, o 13:08

Usłyszawszy odpowiedź Jamesa, Ajia uśmiechnęła się blado. A więc już niedługo cały ten koszmar się skończy i będzie mogła wrócić do normalności... o ile coś takiego w ogóle istniało. Chwilowo nie była niczego pewna, oprócz pustki i smutku wypełniającej jej wnętrze. Wodząc wzrokiem po hangarze, rzuciła okiem na krzątających się robotników. Ich byt, wydawał się jej dziwnie pociągający. Brak zobowiązań, proste niczym nie zachwiane obowiązki i pewność, ze każdy kolejny dzień nie przyniesie niczego zaskakującego. Bezpieczeństwo i stabilność... nawet nie zdawała sobie do tej pory jak bardzo brakowało jej tych rzeczy w życiu. Już dawno zastąpił je strach i uległość. Mimo to lubiła czasem sobie pomarzyć że jest inaczej... że mogłoby być inaczej. Niestety, w jej wypadku wszystko miało gorzki smak bólu. Nawet azyl, jaki z niesmakiem stwarzała jej siostra nigdy nie stanowił opoki w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Wtem z zamyślenia wyrwały ją słowa kroganina. Szarpnąwszy głową, mogła tylko patrzyć jak ten celuje w stronę Jamesa i pociąga za spust Claymora. Słysząc jakby z oddali huk strzału, patrzyła jak trafiony mężczyzna pada na ziemię, w rozbryzgu krwi, kości i części pancerza. Ajia nie mogła uwierzyć w to co ujrzała. Nienawidziła najemnika, a zarazem czuła do niego litość. Nigdy jednak nie życzyłaby komuś śmierci... a jednak poczuła ulgę widząc jak nieruchomieje, uderzając o podłoże... i żal. James miał po co żyć; miał Kate i sposobność by zniknąć z jej historii na zawsze. A jednak leżał teraz przed nią... martwy. Dziwne, jak czasem pozornie nic nie znaczące fakty mogą zmienić całą sytuację. Drellka nie miała jednak czasu by roztrząsać te myśli, który w ułamku sekundy przeleciały przez jej umysł. Wszystkie uczucia i emocje zastępował już strach i zimna kalkulacja. Instynktownie odskoczywszy, schowała się za najbliższą skrzynie i płynnym ruchem wyszarpnęła strzelbę z kabury. W walce najszybciej giną Ci, którzy nie panują nad strachem, lub go nie czują. A ona miała zamiar jeszcze pożyć. Już dawno przestała być tamtą dziewczynką, która weszła na arenę Armaxu. Nie znaczyło to, że straciła dawne skrupuły i sumienie, jednak nauczyła się cenić i bronić własne życie. Słysząc szczęk towarzyszący przeładowywaniu, wzięła głęboki wdech, po czym płynnym ruchem wychyliwszy się zza osłony wycelowała dokładnie i wystrzeliła Minę Zbliżeniową prosto w twarz kroganina. Nie czekają na jego reakcję, rzuciła się biegiem w stronę najbliższej osłony. Dopadłszy dosyć sporej, stalowej skrzyni, ponownie się wychyliła, tym razem jednak będąc w lepszej pozycji odsłaniała się tylko minimalnie. Przymrużywszy lekko oczy, posłała w stronę mordy przeciwnika kolejną Minę Zbliżeniową i przywarła do swojej prowizorycznej osłony. Nie miała zamiaru ryzykować postrzału, w szczególności że większość jej ciała chroniła tylko tarcza. Przesuwając się pospiesznie wzdłuż skrzyni, nawiązała połączenie z Kate i kapkę beznamiętnie spokojnym głosem powiedziała:
-Kate, siedząc tam mu nie pomożesz... musimy pozbyć się tego skurwysyna, który zabił Jamesa, rozumiesz? Błagam Cię, przyjdź tu!
Czekając na odpowiedź, która równie dobrze mogła nie nadejść, wsłuchiwała się w otoczenie i planowała kolejne ruchy. Nie miała zamiaru dać się zajść od tyłu, w szczególności że nie była szkolona w walce wręcz. W tym momencie jej pojedynek z kroganinem wyglądałby wyjątkowo krwawo i beznadziejnie. Za wszelką cenę musiała utrzymać dystans, pozwalający na pełne wykorzystanie jej mocy technicznych. Oby tylko Kate wykazała się odrobiną ikry i przyszła tutaj, gdyż każde wsparcie ogniowe w tym momencie było na wagę złota. Drellka modliła się tylko by jej przeciwnik nie był biotykiem. Zwykłe ataki była w stanie skontrować, ale jedna porządna szarża w wykonaniu dwu i półmetrowej, góry mięsa zakutej w ciężki pancerz mogłaby wysłać ją na tamten świat w jednej chwili.
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

18 lut 2014, o 13:53

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kroczący po rampie kroganin nawet nie poczuł uderzenia biotycznego pocisku, który zniknął w spotkaniu z jego tarczą ochronną. Coś wrażenia zrobiła na nim jednak Mina zbliżeniowa, wybuchając w jego pobliżu i zasypując ogniem oraz falą uderzeniową. Ten w odpowiedzi oddał strzał w kierunku Ajii skrytej za stalową skrzynią, która po trafieniu z Claymora zamieniła się w drzazgi i rój odłamków nieszkodliwie odbijających się od jej tarczy. Do akompaniamentu wybuchów dołączyły dwa szybkie strzały z pistoletu, z których pierwszy trafił kroganina w głowę, znów nadwyrężając jego tarczę zaś drugi nieszkodliwie zaświtał gdzieś obok niego i trafił w wewnętrzną ścianę ładowni statku. To dało okazję na kolejną wybuchową niespodziankę ze strony Ajii, która znów poczęstowała kroganina Miną. Mogła ona też przy okazji zauważyć, że jego Claymore ma aktywną chyba od początku Amunicję drążącą, co dodatkowo utrudniać mogło ukrywanie się. W międzyczasie też udało ci się usłyszeć jedno słowo ze strony Kate - Nadchodzę. Musiałaś też zatem wytrzymać jeszcze trochę dłużej do przybycia posiłków.

- Bawimy się w chowanego co? I mamy tutaj bohaterkę. - warknął przeładowując strzelbę i spoglądając na nowego gracza na polu walki - Zatem co powiesz na to. - dodał i wystrzelił w kierunku Akii Strzał wstrząsowy. Nie spodziewała się tego, przez co będąc w biegu nagle poczuła gwałtowne uderzenie, które zwaliło ją z nóg. Tarcze zdołały przyjąć na siebie całość ciosu, to jednak jego siła pozostawi zapewne na twym ciele mały siniak. Gwałtowna szarża na kroganina nie była jednak chyba tak dobrym pomysłem. A teraz dodatkowo leżąc stanowiła dla niego łatwy cel, a biorąc pod uwagę Claymore'a, którego posiadał wasz przeciwnik, oznaczało sytuację naprawdę poważną.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

18 lut 2014, o 15:29

Ajia jęknęła cicho, czując jak w jej osłonę uderza wiązka szrapneli, poprzedzona hukiem wystrzału. Cholera jasna, tego się nie spodziewała. Choć na szkoleniu mówiono coś o sile Claymora, to jednak zupełnie czymś innym było ją zobaczyć. Prawie dwumetrowej wysokości, gruba, stalowa skrzynia zamieniła się na jej oczach w latające na wszystkie strony drzazgi. Mogła tylko dziękować bogom, że chronią ją przed nimi tarcze. Nie czekając na dalsze działania przeciwnika obróciła się w jego stronę i uniósłszy strzelbę, wpakowała mu w twarz kolejną Minę Zbliżeniową, dokładnie celując. Nie miała czasu podziwiać wybuchy, który po chwili miał nastąpić, jeśli chciała przeżyć następnych kilka chwil. Kolejny strzał ładunkami wybuchowymi, byłby tylko marnotrawstwem, nie wspominając o możliwości przeciążenia broni. W biegu, sprawnym ruchem wsadziła strzelbę do kabury, przy udzie, po czym cały czas spoglądając na członka Krwawej Hordy uniosła obie ręce. Znalazłszy się w optymalnej pozycji wystrzeliła w jego stronę Natychmiastowe Zamrożenie. Nie mogąc nic dostrzec, przez opary powstałe w wyniku gwałtownego schłodzenia powietrza i równie natychmiastowego wyrównania temperatur, dopadła do kolejnej skrzyni i wcisnąwszy się za nią, spróbowała uspokoić oddech. Serce waliło jej jak młot, jednak nadal myślała w miarę spokojnie. Najemnik od początku miał włączoną Amunicję Drążącą. Wyjaśniało to idealnie, jakim cudem jego broń z taką łatwością poradziła sobie z jej poprzednia osłoną. Wiedząc o tym nie mogła już polegać na obecnej kryjówce. W związku z tym przesunęła się w lewą stronę, by mieć bliżej do ostatniej już metalowej skrzyni. Wolała nawet nie myśleć co będzie potem. Mogła tylko dziękować nieznajomej osobie, która odciągnęła uwagę kroganina i współczuć jej, jeśli ten postanowi do niej strzelić. Skoro najmus posiadał amunicję drążącą, nawet dobrej jakości tarcze mogły nie wystarczyć. Amonkiro daj mi siłę... daj mi spryt... obdarz mnie szczęściem łowcy... i popchnij do nas czym prędzej tą Kate! wymamrotała cicho, po czym przygotowała się do kolejnego biegu, upewniwszy się czy nadal są włączone obie instancje omniklucza i broń pozostałą w kaburze. Dobrze że nie zgubiła jej w biegu...
Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Re: Mgławica Orła => System Imir

19 lut 2014, o 19:44

Akie nie spodziewała się, że Krwawa Horda, a w szczególności kroganin z niej będzie na tyle przygotowany do walki kiedy to jego cel był na tyle głupi, że wstał po prostu na przeciw i czekał aż dostanie w bebechy. Poleciała jak szmaciana lalka do tyłu i potrząsnęła głową gdy tylko dotarło do niej co się stało. Nie trzeba było wielkiego znawcy czy grupy psychologów, aby zobaczyć jak złość... ba nawet lepiej powiedzieć wściekłość zaczyna powoli gotować się w tej kobiecie. Zapewne odegra się na kimś później, czy to będzie manekin, ktoś na arenie na Cytadeli, którą tak bardzo lubi lub też znajdzie się jakiś zapijaczony typek z pod ciemnej gwiazdy w jakiś barze co zacznie pruć swoją krzywą mordę do funkcjonariuszki z SOC.
Teraz jednak nie było za dużo czasu na rozmyślanie o potencjalnej przyszłości. Pierwsze co zrobiła drellka zaraz po tym jak podniosła się na równe nogi było szybkie znalezienie osłony przed kolejną serią z Claymora czy innego widzi mi się krogańskiego przyjemniaczka.
Gdy tylko udało jej się dostrzec cokolwiek co mogłoby robić za zasłonę od razu skierowała tam swoje kroki... w dosyć szybkim biegu o ile była w stanie wykonać sprint w tamtą stronę. Niewiele zastanawiając się tym razem, ponownie tylko, że teraz będąc już za zasłoną postanowiłą wystrzelić kilka pocisków swojego pistoletu w kroganina. Zmieniła jednak swoje priorytety delikatnie. Należało pozbyć się jego tarcz za wszelką cenę aby w końcu mogła wkroczyć do walki należycie jak na adepta przystało.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

19 lut 2014, o 20:28

Kroganin odczuł te wszystkie obrażenia, ale najwyraźniej nie miał zamiaru się poddawać tak łatwo. Zamiast tego zaczął nagle poruszać się trochę szybciej niż normalnie, ruszając gwałtownie do przodu i zbiegając z rampy na lądowisko by łatwiej dopaść nowego przeciwnika. Kolejny raz Mina zbliżeniowa eksplodowała na jego cielsku, a tuż po tym pierwszy pocisk Akii zaświstał mu nad głową, gdy ta zaskoczona nie zdążyła skorygować lufy z poruszającym się celem. W odpowiedzi huknął Claymore zasypując ukrytą za wózkiem dostawczym drellkę chmarą małych szrapneli i choć większość szczęśliwie ją ominęła to jednak kilka dosięgło jej ciała, nadwyrężając tarcze i obniżając ich poziom niebezpiecznie. Akia zrewanżowała mu się celnym pociskiem, po którym pierwsza osłona kroganina błysnęła i ostatecznie zniknęła, dając dostęp do jego głównego pancerza. Co też wykorzystała znów trafiając ogromnego przeciwnika pociskiem. Kroganin ryknął rozwścieczony, gdy dodatkowo został potraktowany lodowatym strumieniem od strony wejścia do statku. W akcie desperacji odpalił pocisk Rzezi w drellkę za swoimi plecami, trafiając ją niejako w zemście.
Siostry miałyście okazję ujrzeć w końcu siebie. Chwilowe zaskoczenie mogło ustąpić zrozumieniu, że jednak nie walczą same i ta druga wspiera pierwszą w tej misji zleconej przez SOC. Cóż, teraz mieliście większe w walce. Zwłaszcza że Ajia słyszałaś nadbiegającą Kate za swymi plecami, zatem trzecia spluwa dołączała do zabawy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

19 lut 2014, o 23:34

Biegnąc przed siebie, Ajia nie miała nawet szansy zauważyć nadlatującej w jej stronę Rzezi. Zdążywszy tylko wymamrotać tylko "O bogo..." została odrzucona w tył. Mogła tylko dziękować bogom iż tarcze przyjęły większość obrażeń, choć wybicie jej z rytmu biegu i konieczność zamortyzowania siły uderzenia skutecznie uniemożliwiły jej schowanie się za osłoną. Wszystko działo się cholernie szybko, a sprawę dodatkowo skomplikowała nagle zwiększona sprawność ruchowa przeciwnika. Cholera za nic nie chciała się poddać. Wtem Ajia dostrzegła coś, a raczej kogoś, kogo w żadnym wypadku nie powinno tu być. Prawie nie zamarłszy w miejscu zaczęła gorączkowo myśleć. Skąd na wszystkich przeklętych bogów wzięła się tu jej siostra? Drellka nie prosiła przecież SOC o wsparcie... Z drugiej strony, poczuła wręcz irracjonalną ulgę, widząc swoją bliźniaczkę. Znów działały razem, co dobitnie świadczyło że wszechświat wraca do normy, a dowództwu wróciła zdolność racjonalnego rozumowania. Chwilowo nie było jednak sensu zastanawiać się nad szczegółami, skoro większy problem właśnie stał przed nią i próbował zabić jej drugą połówkę. Czując, jak złość zaczyna napędzać jej myśli, przyspieszając ich bieg i ostrość, Ajia pospiesznie przybrała stabilniejszą pozycję by przygotować się na odrzut, jaki miał zaraz wstrząsnąć jej ciałem. W tym samym czasie uniosła lewą rękę i dokładnie wymierzywszy w kroganina, wystrzeliła w jego stronę Siatkę Pojmań. Drellka przygotowała się również do ponownego odpalenia Natychmiastowego Zamrożenia w stronę najemnika, jeśli ten jakimś cudem przetrwa kontakt z elektryczną siecią. W końcu lepiej było dmuchać na zimne, nawet jeśli na własnej skórze poznała ból, jaki sprawiają paralizatory w niej zamontowane. Ajia nie miała jednak zamiaru zabijać wroga. Dużo cenniejszy był dla niej żywy, gdyż dawał wtedy szerokie możliwości związane z przesłuchaniem, oraz stanowił żywy dowód machinacji gubernatora. Drellka miała tylko nadzieję, że jej ukochana ma w tej kwestii podobną opinię. Zresztą z pewnością będzie się chciała odegrać, za parę ostatnich chwil. Podświadomie odczuwała zdecydowany niesmak, na myśl o tym co może mu chcieć zrobić Akia, jednak po ostatnich zdarzeniach wątpiła by cokolwiek w najbliższych tygodniach mogło wyrwać ją z murów jakimi otoczyła własne jestestwo. Zresztą skurwysyn chciał zabić ją i jej siostrę, a tego nawet jej pokojowa i empatyczna natura nie potrafiła zaakceptować. Teraz jednak była w stu procentach skupiona na obserwacji kroganina.
Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Re: Mgławica Orła => System Imir

20 lut 2014, o 13:51

Akia zakryła głowę gdy odłamki zaczęły lecieć w jej kierunku. Ot taka naturalna reakcja obronna. Kobieta wzięła głębszy wdech i widząc, że kroganin nie ma na sobie już tarcz uśmiechnęła się podle. Teraz w końcu będzie mogła się należycie zabawić swoimi umiejętnościami i zdolnościami. Nie znaczy to jednak, że całkiem odrzuci ona swoją broń na drugi plan. Wszystko było proste. Połączenie jej biotyki i morderczych pocisków z pistoletu ma wykończyć kroganina i Akia nie widziała już innej możliwości. Gdy tylko zauważyła, że wróg biegnie w jej stronę jak oszalały, nie czekała długo. Centralnie w członka Kwrwawe Hordy poleciał wpierw Rzut aby odepchnąć go od siebie nieco. Zaraz po tej zdolności drellka postanowiła dać sobie lepsze warunki do strzelania w niego i postanowiła skierować w jego stronę Falę Uderzeniową, która miała na celu przewrócić go i na chwilę chociaż pozostawić w małym szoku.
Akia oczywiście starała się być w ciągłym ruchu gdyż jak wiadomo jeśli kroganin położył by na niej swoje łapska bądź co gorsza trafił w nią ze swojego Claymora wtedy nie byłoby raczej czego zbierać jeśli przebiłby się przez jej defensywę.
Jeśli udało jej się wroga przewrócić kobieta nawet nie czekała chwili i przystanęła aby oddać bardziej celne strzały w niego. Póki co nie spoglądała na Ajię, porozmawia sobie z nią później. Teraz miała kawał wielkiego mięsa do okiełznania i miała nadzieję.... nie.. była wręcz pewna, że jeśli życie jej siostrze bliźniaczce jest miłe to ta będzie wiedziała co ma robić i bez zająknięcia czy zastanowienia pomoże w rozsmarowaniu członka Krwawej Hordy na ścianie.
Po wystrzeleniu kilku pocisków Akia postanowiła znaleźć kolejną osłonę gdyby kroganin miał jeszcze siłę na walkę.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

20 lut 2014, o 14:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Biotyczna siła rzuciła kroganinem do tyłu w chwili gdy ten kończył przeładowywać broń. Potężne cielsko przetoczyło się kilka metrów, by zatrzymać się z hukiem na jednym z transportowych wózków. Nie zdążył wstać gy dopadła go wystrzelona Siatka pojmań, porażając przy okazji sporą dawką elektryczności. Kroganin ryknął wściekle i ku waszemu przerażeniu zdołał poruszyć jedną ręką po czym nacisnął palec na spuście strzelby skierowanej ku wejściu do statku. Chmura szrapneli pomknęła niczym nie zatrzymywana i tylko szczęściu mogła zawdzięczać Ajia to, że oberwała całym tym niespodziewanym prezentem. Część zresztą tej porcji przyjęła na siebie również Kate, która pojawiła się obok niej z wycelowanym karabinem i podobnie dla niej było to zaskoczenie oberwać tak na dzień dobry. Obie jednak nie mogły cieszyć się długo, bowiem na obu ich tarcze błysnęły rozpaczliwie osiągając niski lub zerowy poziom. Był to jednak już ostatni zryw kroganina, bowiem chwilę później potężne cielsko zostało wyniesione w powietrze Falą uderzeniową Akii. Pocisk z Falangi bez problemu trafił w unoszący się cel, zaś kolejne Zamrożenie i seria z Phaestona ostatecznie zakończyły całą walkę.

Cisza jaka trwała po tej wymianie ognia zdawała się trwać długi czas. Kate nie odezwała się nawet słowem, zamiast tego opuściła broń i trzymając ją luźno podeszła do ciała Jamesa i opadła obok nich na kolana. Można było tylko domyślać się co w tej chwili przeżywała po utracie ukochanej osoby. Nie mieliście jednak dużo czasu na rozmyślania. Strzelanina w doku mogła przyciągnąć niepotrzebną uwagę, a nie wiedziałyście czy takie sprawy zostały załatwione i nikt nie zwróci na to uwagi, czy też zaraz zwali się wam na głowę ochrona lub co gorsza kumple zabitego kroganina.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

20 lut 2014, o 18:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

21 lut 2014, o 13:58

Ajia opuściła ręce, nie za bardzo wiedząc co się wokół niej dzieje. Miejsce wyostrzonych zmysłów i klarowności, jaką osiągnął jej umysł w trakcie walki zaczęło powoli zastępować otępienie. Nigdy nie potrafiła ot tak przejść nad śmiercią, nawet wroga. Zawsze skłaniała ją ona do zastanowienia się nad własną kruchością. Nigdy nie zaznała poczucia mocy, satysfakcji, ani nawet ulgi jakie czuli inni wojownicy w takim momencie. Dodatkowo zaczęły wracać do niej emocje i uczucia sprzed starcia, jeszcze bardziej spotęgowane współczuciem dla Kate. Ajia nawet nie potrafiła sobie wyobrazić jak mogłoby wyglądać jej życie gdyby utraciła jedną z osób, które kochała. Wiele lat temu jej ojciec odszedł w trakcie jednej z misji, jednak drellka niespecjalnie odczuła jego stratę. Kahrjet zawsze stanowił dla niej obiekt podziwu, jednak zdecydowanie na odległość. Zimny niczym lód, spowity wiecznym mrokiem i niedostępnością był niczym forma z której odlano jej siostrę. Ajia nigdy nie zbliżyła się do ojca, o ile było to w ogóle możliwe. Wiedziała jednak że jej siostra była z nim bardzo blisko, choć nie przypominała sobie by jakoś szczególnie przeżywała tamte dni. Narodziło się wtedy wiele problemów, znacznie wyższej rangi. Z drugiej strony dzięki temu miała okazję poznać mężczyznę, który miał realny wpływ na jej życie. Sven Larsen... na samą myśl o nim czuła charakterystyczny zapach tanich cygar i uczucie bezpieczeństwa. Choć jej przybrany ojciec poznał ją już jako młodą kobietę, to jednak nigdy nie mieli problemów z dogadaniem się. Zawsze otwarty na rozmowę, uprzejmy, choć dziwnie smutny absolutnie nie pasował do kogoś, kto należał do nielicznego grona znajomych jej biologicznego ojca. Nigdy zresztą nikomu nie wyjawił co ich łączyło... Zupełnie inaczej sprawa wyglądała z jej siostrą... ich szalona i czasem mroczna relacja nie pozostawiała zbyt wiele miejsca na myślenie i dyskusję. Ajii nigdy to nie przeszkadzało, choć czasem miała dość pewnych zachowań Akii. Niekończący się korowód kochanek i kochanków różnych ras, dragi, groźby, okresy izolacji, czy kary wymierzane bez większego powodu potrafiły doprowadzić młodą kobietę na skraj samobójstwa. Jednak, w jakiś niewytłumaczalny sposób jej bliźniaczka zawsze wiedziała kiedy przestać... wiedziała jak nie przesadzić. Zresztą Ajia sądziła, że jej siostra ma do tego prawo... kiedyś uratowała jej życie, zaopiekowała się nią i wyprowadziła z otchłani w jaką młodsza bliźniaczka z radością by się stoczyła. W ten prosty sposób różowo-skóra zaciągnęła u swojej drugiej polówki dług, którego nigdy nie będzie w stanie spłacić. Nie chciała nawet myśleć, że któregoś dnia mogłaby zawieść i nie ochronić Akii. Pozostawała również jej matka... jednak te wspomnienia były nazbyt bolesne, nawet teraz. Ajia otrząsnęła się z tego krótkiego zamyślenia, czując prawie fizyczny ból, jaki ono wywołało. Nigdy się nie zastanawiała nad niektórymi sprawami i zdecydowanie lepiej by było gdyby tak pozostało. Westchnąwszy ciężko, ruszyła w dół rampy. "Czas wracać do obowiązków, dziewczyno..." wymamrotała pod nosem. Z trudem oderwała wzrok od opłakującej Jamesa kobiety. Żal i wściekłość, jakie zastygły na jej twarzy były zbyt żywe... zbyt silne, by nie podziałać na drellkę. Bezsilność, strach, rezygnacja... znała te uczucia, jednak po raz pierwszy mogła nadać im określoną twarz... Choć nie darzyła Jamesa niczym więcej niż cieniem współczucia, to jednak obiecała sobie pomóc kobiecie. Najemniczka w żaden sposób nie zawiniła, by pozostać bez jakiejkolwiek formy wsparcia. W drodze minęła również Akię. Drellka stała z założonymi rękoma, zdając się obojętną na ostatnie chwile. Niczym rasowy drapieżnik, spoglądała na otoczenie, wyszukując najmniejsze oznaki słabości. Ajia wolała na razie jej nie przeszkadzać, nie mogąc przewidzieć jej reakcji. Zresztą, chwilowo nie będzie potrzebowała jej pomocy, przy czynnościach jakie miała zamiar przeprowadzić. Z lekkim zaskoczeniem zdała sobie sprawę, że nie ma też ochoty na bliższy kontakt z Akią. rany jakie pozostawił na jej duszy James, będą potrzebowały jeszcze wiele czasu by się zagoić... Oby tylko jej siostra zaakceptowała ten fakt... Teraz jednak wzywały ją obowiązki i konieczność. Westchnąwszy ciężko, stanęła nad zwłokami kroganina. Dziwne, jak wiele spraw się tak szybko zmienia. Jeszcze parę chwil temu ten kawał mięsa był żywą, oddychającą i dumną osobą. Miał plany na przyszłość, chciał coś osiągnąć... a teraz wszystko się skończyło, z powodu zwykłej głupoty, lub chciwości. Czując lekką ciekawość, uniosła lewą rękę i zaczęła powierzchowne skanowanie doczesnych szczątków członka Krwawej Hordy. Być może był to jakiś defekt jej osobowości, bądź przyzwyczajenie, jednak po latach obcowania z zwłokami i ich badania nie potrafiła już na nie spojrzeć inaczej niż przedmiotowo. Jej umysł na boku analizował tylko rozłożenie ran i tworzył ciąg przyczynowo-skutkowy na podstawie znanych faktów. Mimo to miłym zaskoczeniem były dla niej wstępne wyniki skanowania. Najemnik pozostawił po sobie całkiem sporo sprzętu, który przy odrobinie szczęścia mógł być nienaruszony. Drellka przyklęknęła przy zwłokach i płynnymi ruchami zabrała się za wyłuskiwanie interesujących ją elementów, pomagając sobie zarówno omniostrzem jak i kluczem uniwersalnym. Ktoś mógłby nazwać ja hieną cmentarną, jednak drellka miała swoje powody. Lata kiepskiego opłacania, gdy pensja ledwo starcza by wrzucić coś do garnka nawet największego idealistę nauczą samodzielności. Dodatkowo po tym, jak parokrotnie musiała wyciąć, lub zeskrobać określone części zwłok na potrzeby dalszej analizy, nie czuła już strachu przed zbezczeszczeniem doczesnych szczątków. One nigdy nie miały nic przeciwko, w końcu były tylko naczyniem na duszę, a gdy ta już je opuściła pozostawało tylko mięso. Mimo tego, niezależnie od wmawianych sobie usprawiedliwień, w normalnej sytuacji nie przywłaszczyłaby sobie przedmiotów należących do zmarłego. Jasne, zeskanowałaby mu konto i zrobiła kopię danych z omniklucza, ale nic więcej, Jednak to nie była ani normalna sytuacja, ani nawet regularna misja. Żadnego strzelania, żadnych stosunków z najemnikami, żadnych pierdolonych krogan... Ajia miała tego wszystkiego już szczerze dość. Praca dla SOC zmuszała ją do robienia rzeczy, do których nikt inny by jej normalnie nie zmusił... może poza Akią. Zresztą, ciężko zapracowała na prawo posiadania tych rzeczy... Odczepiwszy w końcu pancerz ochraniający nadgarstek, wyciągnęła moduł omniklucza w nienaruszonym stanie. Prawie nowiutki Sawant, spoczywał teraz na jej lewej dłoni, delikatnie odbijając sztuczne światło holo-lamp. Uniósłszy nieznacznie prawy kącik ust, umieściła go na swoim omnikluczu i zaczęła dokładne skanowanie. Nie miała zbyt wielkich nadziei, jednak nawet najmniejsza poszlaka mogła jej pomóc. W urządzeniu nie pozostał nawet ślad dowodów, jakie miał otrzymać James. Cóż, najwidoczniej nikt nie ufał na tyle kroganinowi, by pozwolić mu zgrać te informacje. W tym wypadku musiały zostać umieszczone na jakiejś formie przenośnego dysku, który przekazano najemnikowi. Wymamrotawszy parę przekleństw do głównej trójcy bogów, sprawujących patronat nad drellami, Ajia zaczęła szukać innych informacji. Jasne było, że Kate za żadne skarby nie dopuści jej teraz do zwłok Jamesa. Ostatnimi czasy wszystko lubowało się w komplikowaniu jej już i tak niełatwego życia. Westchnąwszy ciężko, przeglądała kolejne foldery. Nic...nic...nic...a jednak... Z plików tymczasowych udało się jej odzyskać dwie średnio ważne informacje, które jednak bezzwłocznie zgrała na swój omniklucz. Pierwszą z nich była wiadomość od zleceniodawcy kroganina; choć nie dowiedziała się z niej nic nowego, sama w sobie stanowiła solidny dowód, przeciw gubernatorowi. Zawierała również instrukcje, odnośnie odebrania zapłaty jednak gdy drellka dotarła do klauzuli o przekazaniu środków bezpośrednio na konto Krwawej Hordy dała sobie spokój. Drugim z interesujących ją plików było hiperłącze do kona bankowego, powiązanego z omnikluczem. Podążywszy tym tropem, po chwili trafiła na stronę rzeczonej instytucji. Bez większego wysiłku, odszukała partacko zakodowane hasło, wraz z kluczami dostępu. Mogła tylko dziwić się, jakim cudem taka miernota nie została wcześniej okradziona przez pierwszego lepszego hakera. Cóż, przynajmniej będzie za co opłacić ubezpieczenie... przelawszy na swoje konto cztery tysiące kredytów, zamknęła wszystkie karty i zastanowiła się co dalej. W sumie odzyskała wszystkie dowody, jakie się dało. Choć możliwe było, ze dział informatyczny dysponuje lepszym oprogramowaniem niż ona, to jednak miała podstawy wątpić by znaleźli cokolwiek więcej. W tym układzie mogła albo oddać to cacuszko w ręce SOC, by zaginęło gdzieś w magazynie z dowodami, albo nikomu nic nie powiedzieć i wyjść na plus. Decyzja w tym momencie była dla niej oczywista. Odszukawszy odpowiednie oprogramowanie na swoim omnikluczu, rozpoczęła problem dogłębnego czyszczenia Sawanta i klonowania zawartości własnego urządzenia. Wiedząc że proces chwilę zajmie, Ajia postanowiła sprawdzić w jakim stanie znajduje się generator tarcz. Choć nie miała wielkich nadziei, wyłamując jedną ręką zamek w pasku, to jednak los się do niej uśmiechnął. W środku spoczywał nienaruszony model Tajfuna. Przez chwilę obracając generator w dłoni, szukała numeru seryjnego i daty produkcji. Nie mogąc go jednak znaleźć, wzruszyła tylko ramionami i wyciągnąwszy własny, służbowy generator umieściła w jego miejscu zdobyczny. Upewniwszy się, że zatrzask w pasie zaskoczył, a tarcze wróciły na normalny poziom, spojrzała na swój omniklucz. Z satysfakcją stwierdziła, że rozpoczęty przez nią proces właśnie się zakończył. Sprawnie zamieniwszy urządzenia miejscami, schowała stare, wysłużone Primo, wraz z generatorem do jednej z licznych kieszeni płaszcza. Czuła lekką nostalgię, odkładając starego przyjaciela, jakim było dla niej to urządzenie. Choć nie najlepszej jakości, to jednak służyło jej wiernie przez prawie dziesięć lat, nie uskarżając się na liczne modyfikacje i próby podkręcenia osiągów. Westchnąwszy lekko, zabrała się za przeglądanie reszty ekwipunku przeciwnika. Zarówno napierśnik, jak i nagolenniki Kassy Fabrication były już zupełnie bezużyteczne, w wyniku uszkodzeń strukturalnych. Nawet modyfikacja ochrony przed obrażeniami w tym pierwszym uległa prawie zupełnej dezintegracji. Jedynie standardowe naramienniki i hełm nadawały się do odzysku, jednak Ajia nie miała zamiaru tracić czasu na przerabianie ich na omniżel. Zainteresowanie drellki przyciągnęła za to strzelba, leżąca obok kroganina. Lekko używany Claymor spoczywał nadal w uścisku najemnika. Skrzywiwszy się, bez problemu rozwarła palce i z bliska przyjrzała się broni. Miała przed sobą jeden z nowszych modeli broni, które nie urywały już rąk użytkownikom pozbawionych odpowiednich amortyzatorów w pancerzu. Mimo to cholerstwo by koszmarnie ciężkie. Choć Ajia nie nie wątpiła w własne umiejętności strzeleckie, to jednak miała uzasadnione obiekcje co do skuteczności strzału z Claymora w swoim wykonaniu. Po prostu chwilowo wolała nie ryzykować przewrócenia w trakcie walki, albo postrzelenia sojusznika. Nie zmieniało to faktu że miała zamiar nauczyć się strzelać z tej broni. Już i tak zostawała po godzinach na służbowej strzelnicy, więc nikt nie powinien być za bardzo zdziwiony. Musiała tylko sprawdzić czy broń została zarejestrowana na Krwawą Hordę, lub samego kroganina. Obróciwszy parokrotnie kawał żelastwa w dłoniach, znalazła w końcu interesujący ją element. Nie widząc żadnych wytłoczonych oznaczeń, przeskanowała jeszcze broń, pod kątem ulepszeń. Poza modyfikacją drążącą, Claymora nie zaopatrzono niestety w nic, oprócz modyfikacji przeciwpancernej. Bez problemu przemontowawszy ją do swojej Katany, po czym podniosła zdobyczną strzelbę z ziemi i przeczepiła do zamka magnetycznego w pasie. Już bardziej z przyzwyczajenia, niż autentycznych chęci odpaliła na nowym omnikluczu proces dokładnego skanowania. Czekając na jego wyniki, spojrzała na swoją bliźniaczkę. Jak zwykle zimna i władcza, stała spoglądając z pogardą na Kate. Mimo to, Ajia zastanawiała sie jakby zachowała się jej siostra, gdyby to ona leżała tam, zamiast Jamesa... Z zamyślenia wyrwał ją krótki komunikat dźwiękowy, dobywający się z omniklucza. Powoli przebijając się przez dosyć długi plik tekstowy, zastanawiała się w sumie po co to robi. Przecież oczywiste jest z jakich przyczyn umarł najemnik, a informacje o stężeniu narkotyków, czy ilości ołowiu jakiego nie wyciągnięto z ran były dla niej zupełnie zbędne. Wtem, zatrzymała się na jednej pozycji. Kroganin miał wszczepiony niestandardowy implant Berserker. Zakląwszy pod nosem, przejrzała się ponownie jego mordzie. Dla niej zawsze kroganie wyglądali tak samo, jednak możliwe że specjaliści z SOC będą wiedzieć coś więcej. W końcu byle mięsa armatniego nie wyposaża się w tak drogi sprzęt... Pytanie tylko jak wtaszczyć to cholerstwo z powrotem na statek... Rozejrzawszy się wokół, natrafiła wzrokiem jeden z magnetycznych podnośników, jakimi posługiwali się robotnicy. Może i kroganin nie za bardzo przypominał skrzynię, jednak na samą myśl że własnoręcznie miałaby przeciągnąć pół tony mięsa, robiło się jej słabo. Jednak nie to było jej teraz największym problemem. Za wszelką cenę musiała odzyskać dane, jakie miał przy sobie James... i jednocześnie jakoś nie urazić Kate. Kobieta w tym momencie była absolutnie nieprzewidywalna, a Ajia wolała nie ryzykować walki z jedynym, w miarę przyjaznym pilotem w okolicy. Z drugiej strony sama ledwo radziła sobie z własnymi problemami. Żałoba kobiety była również za świeża, by przyjąć współczucie i związane z nim wsparcie. Drellka nie była nawet pewna, czy najemniczka jest bliższa zabicia kogoś, czy odcięcia się od rzeczywistości. Zdecydowanie za często, jak na jej gust, odnajdywała u postronnych osób podobieństwa do siebie. Nie chodziło tu bynajmniej o poczucie wyjątkowości, a raczej smutek w jaki ją to wpędzało. Dziewczyna nikomu nie życzyłaby takich przeżyć. Dalsze myślenia jednak nie zbliżało jej ani trochę, w stronę rozwiązania problemu. Westchnąwszy ciężko, podeszła do swojej siostry. Samo jej pojawienie się wystarczyłoby, by w normalniejszej sytuacji wyprowadzić Ajię z równowagi. Drellka nie wiedziała nawet czy powinna się obecnie bardziej cieszyć, czy bać. Jej druga połówka nie była w końcu znana z pobłażliwości dla niekompetencji, czy niesamodzielności... Dziewczyna nie wiedziała również co przyciągnęło jej bliźniaczkę na stacje. Praktycznie niemożliwością było by z włąsnej woli ją wyśledziła, zresztą nie miałaby ku temu powodu. W tym układzie musiało wysłać ją tutaj dowództwo SOC, jako wsparcie, bądź zastępstwo. To z kolei świadczyłoby o pomyłce, przy zlecaniu misji... Pytanie tylko jak wiele informacji przekazali Akii. Niezależnie od tego musiała poinformować ją o ostatnich odkryciach, a choć nie liczyła na żadną radę, czy pomoc werbalną, miała zamiar zaangażować ją w zarys planu, jaki udało się jej stworzyć. Stanąwszy w bezpiecznej odległości od kochanki, odchrząknęła by zwrócić na siebie jej uwagę. Powstrzymawszy się przed odruchową ucieczką przed jej chłodnym spojrzeniem, zaczęła mówić cicho i w miarę składnie. tego typu rozmowy z siostrą nigdy jej najlepiej nie wychodziły, w przeciwieństwie do innych, znacznie intymniejszych kontaktów. To zawsze Akia mówiła, a Ajia słuchała... a teraz miała postawić cały ten system na głowie. Bogowie lubili sobie z niej drwić...
-Dzięki, że tu przyleciałaś... i za pomoc...nie sądziłam że będziesz miała ochotę, lecieć taki kawał drogi... W każdym razie... Nie wiem czy Ciebie to interesuje, ale ktoś nieźle wykosztował się na tego kroganina... nawet wsadzili w niego implant bojowy; Berserkera ... Sądzę że powinnyśmy go zabrać... chociażby żeby sprawdzić czy nie ma jakieś nagrody czy coś... w końcu nie wyglądał na zwykłego najmusa, a jakiś lekarz mógłby sprawdzić co z tym urządzeniem w jego głowie i gdzie je wsadzono...-Ajia wzięła głębszy wdech. Na razie szło jej całkiem dobrze, chociaż najgorsze było dopiero przed nią. Musiała jakoś skłonić swoją siostrę do pomocy przy swoim pomyśle.- Emm...mogłabyś mi pomóc przy rozmowie z Kate, gdyby coś nie wypaliło?... spróbowałabym odciągnąć jej uwagę, albo zabrać z tej części statku a ty mogłabyś przeszukać zwłoki Jamesa... on miał przy sobie dane, po które mnie tu wysłano, a bez nich cała ta misja nie ma sensu... Sama nie dam sobie rady...
Czekając na odpowiedź Akii, drellka zastanawiała się jak podejść do najemniczki. Musiała jakoś wciągnąć ją w rozmowę, by następnie zabrać z tej części statku przynajmniej na chwilkę, potrzebną by Akia mogła zabrać co trzeba. Pytanie tylko jak się do tego zabrać... Uspokoiwszy sie na chwilę, zastanowiła się czego sama potrzebowała w podobnych momentach. Przede wszystkim ktoś musiał pomóc wyjść jej z murów, którymi się otaczała. Niezależnie czy był to szał, czy izolacja zawsze była jakaś droga do wnętrza... potem wystarczyło tylko znaleźć jakieś zajęcie, nie pozwalające na myślenie... Dodatkową komplikacją mogły być odruchy... Kate mogła nie chcieć zaakceptować faktów, albo co gorsza obwinić drellkę za całe zajście. W tym wypadku Ajia nie miałaby innej opcji niż obezwładnić kobietę i mieć nadzieję, że układy sterowania statku nie dobiegają znacząco od tych w promach SOC. Usłyszawszy, lub zobaczywszy jakieś potwierdzenie od siostry, Ajia podejdzie do Kate. Najpierw zwróci na siebie uwagę kobiety i spróbuje nakłonić ją do współpracy. Drellka miała zamiar przemienić jej żal i gniew w pragnienie zemsty na Konoxie; wyjaśnić że wszystko co się wydarzyło, nie było dziełem przypadku czy chciwości kroganina, ale starannie zaplanowanym wydarzeniem, mającym tylko jeden cel: zabić posłańca i pogrążyć papę Johnsa. W tym momencie zrozumiała, jak nieocenioną pomocą będzie dla niej wiadomość z omniklucza najemnika. Potem będzie dostosowywać się do chwili, by odpowiednio pokierować Kate. Liczyła że ta zachowa się choć w miarę racjonalnie... Jako główny argument, Ajia chciała przytoczyć fakt, że nie mogą pozwolić by James dalej leżał w zabrudzonej ładowni, tuż obok swojego zabójcy, oraz konieczność wyniesienia się stąd jak najszybciej, jeśli chciała wywrzeć sprawiedliwość na prawdziwym mordercy. Drellka naprawdę chciała jej pomóc, tyle że nie wiedziała za bardzo jak się za to zabrać; w końcu to jej zawsze pomagano. W każdym razie, miała zamiar usunąć Kate z ładowni na dłuższą chwilę. W tym czasie Akia miałaby dosyć czasu by przeszukać Jamesa i załadować kroganina na pokład. Ajia miała tylko nadzieję że jej druga połówka wykaże się odrobiną delikatności i postara sie niczego zbytnio nie naruszyć. Potem jeśli wszystko pójdzie dobrze, zaniosą Jamesa do jednego z wolnych pokoi, w którym drellka obniży temperaturę. Wtedy będą stąd mogli stąd odlecieć i zakończyć cały ten koszmar... Westchnąwszy ciężko, ruszyła w stronę Kate. Przystanąwszy obok niej zaczęła mówić, na tyle głośno by tylko ona mogła ją dosłyszeć. Przybrała w tym momencie najbardziej perswazyjny, stanowczy ton i uczciwy ton, na jaki było ją stać.
-Kate, nie wiem czy mnie słyszysz, ale wiem kto stoi za zabójstwem Jamesa... kroganin był tylko narzędziem. Na jego omnikluczu znalazłam wiadomość, od zleceniodawcy... tutejszy gubernator wynajął najemnika, by odwalił za niego robotę. James miał otrzymać jakieś informacje, które miały pogrążyć gnoja, ale ten przekupił Hordę i wyznaczył nagrodę za zabicie posłańca.- wzięła głębszy oddech, by móc na spokojnie kontynuować.- Nie znałam Jamesa za dobrze, ale gdyby ktoś zabił moją dziewczynę to rozszarpałabym skurwysyna na strzępy; pogrążyła tak by spod gówna nie wyczuł nawet cienia nadziei... Według tej wiadomości kroganin miał przekazać informacje Jamesowi, po czym zabić go i ewentualnych świadków. Mogę się tylko domyślać co tam jest, ale jeśli polityk zaczyna wchodzić w układy z takimi najemnikami, to musi to być coś naprawdę niebezpiecznego dla jego pozycji. Nie dasz rady go teraz dosięgnąć, ale możesz skurwola pogrążyć, na tyle by mieć okazję by wpakować mu kulkę między oczy... wywrzeć sprawiedliwość za Jamesa. Wiem, że mnie nie znasz, ale naprawdę chcę Ci pomóc...
Czekając na reakcję Kate, drellka nerwowo spoglądała w stronę doku. Nie mogła mieć pewności, czy zaraz nie będą zmuszeni kontynuować walki, w szczególnością że kroganin mógł przyprowadzić ze sobą paru kolegów na stację. Ajia mogła tylko modlić się do bogów, by Kate usłyszała ją i zrozumiała co dziewczyna chciała jej przekazać. Jeśli nie zobaczy żadnej reakcji, spróbuje położyć jej rękę na ramieniu i delikatnie potrząsnąwszy, powtórzyć całą informację. Za to, w wypadku gdy wszystko pójdzie jakimś cudem po jej myśli, drellka postara się kierować swoim planem. W innym wypadku pozostawały niestety tylko rozwiązania siłowe, do których miała nadzieję nie dojdzie. Oby tylko Kate miała większą ochotę działać, niż użalać się nad sobą...
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 4 mar 2014, o 18:39 przez Ajia Paran, łącznie zmieniany 1 raz.
Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Re: Mgławica Orła => System Imir

21 lut 2014, o 17:35

Akia wbrew pozorom wcale nie stała z zamkniętymi oczami i wcale nie napawała się zwycięstwem. Po cóż miałaby to robić? Wolała patrzeć na martwego kroganina i co jakiś czas wzrok swój skierować znów na dłoń, która wymierzała w niego śmiertelne ciosy. W tym też momencie Akia doznała powrotu swych wspomnień, które dawno gdzieś powinny zostać pogrzebane wraz z historią jej ojca.
Taktyka, której używał była niebezpieczna, ale też zabójcza. Wiedział dokładnie, w którym momencie powinien wyciągnąć broń, a w którym wystarczą same ręce aby pozbyć się wroga czy innej przeszkody stojącej mu na drodze ku wykonaniu swojej misji. Był poniekąd perfekcjonistą co mogłoby go uczyć idealnym łowcą jednak nie zawsze miał możliwość aby misje przechodziły w pełni i zgodnie z jego planem. W sumie jego pracodawców mało to obchodziło. Jeśli wszystko zostało wykonane to Ci nie patrzyli już jakim kosztem zostało to osiągnięte. To była jedna z rzeczy, które lubił w tej robocie. Mało gadania, więcej roboty i dobre pieniądze. Mógł rozsmarować resztę po ścianie byleby zabić cel. Mógł gwałcić, pić z barku swojej ofiary czy też go okraść. Wszystko jedno - byleby ważniaczek był martwy, a to co miało zostać zdobyte trafiło w końcu w ręce pracodawców.
A ona, małe dziecko, patrzyła na niego jak na obrazek, którym sama kiedyś miała się stać. Chłonęła jego wiedzę jak gąbka wodę jednak nie zamierzała się jej już nigdy pozbywać. Jej marzeniem było stać się jego kopią, albo jeszcze lepszą wersją.
Uczył ją wszystkiego co sam umiał bo widział jej potencjał. Wiedział, że bez pytań ona obierze tę samą ścieżkę co on i będzie czerpała z niej taką samą radość jak on. Widział w niej swoją krew, swoje oczy i siebie samego jako że był jej ojcem, a ona, jedna z dwóch córek, która prawie niczym kopia własnego rodziciela szczyciła się tym i czuła powinność kontynuacji jego działa.

Wizja minęła, a Akia spojrzała na swoją siostrę wysłuchując jej słów.
- Wniosę jego ciało na ten złom. - rzuciła nieco oschle, w końcu przed chwilą z zimną krwią zabiła kogoś i teraz z braku szacunku dla jego zwłok jeszcze można na tym coś zarobi albo sama sobie coś zabierze.
- Uspokój tę beksę albo dam jej w mordę. - drellka mruknęła patrząc w stronę Kate jakby ta była jakiś dzieckiem co zaraz się rozpłacze. - Jeśli sprawi problemy wtedy wejdę do działania. Wiedz jednak, że nie będzie to dla niej przyjemne spotkanie. Nie mamy czasu cackać się z jakąś damulką. Musimy wrócić do siedziby SOC i zdać raport. Jeśli następnym razem pomylą mnie z tobą to obiecuję, że obetnę im palce, żeby więcej nie wpisywali takich błędów do listy misji zleconych tobie czy mi. Mogłaś przecież nie dość, że zginąć to być wyruchaną przez kroganina, a uwierz mi Tobie na pewno by się to nie spodobało.
Wypowiedziawszy te słowa drellka ruszyła aby przeszukać ciało Jamesa.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

21 lut 2014, o 19:06

Przerzucenie ciała kroganina do ładowni zajęło wam chwilę, ale też zwróciło uwagę dziewczyny, którą już nie klęczała nad zwłokami Jamesa. Nie wydawała się już pełna żalu i wściekłości, choć ciągle na jej twarzy można było odczytać smutek po utracie partnera. Spojrzała na mówiącą Ajię i drellka mogła ujrzeć zmieniające się emocje. Smutek, zastąpiło zdziwienie, które potem ustąpiło lodowatej masce... nie wróżyło to nic dobrego. Można powiedzieć, że zbyt szybko doszła do siebie dzięki twoim słowom i nie była w szoku, kiedy to można było nią łatwo manipulować.

- Zarówno ja jak i James znaliśmy ryzyko pracy w roli najemników. I doskonale wiedzieliśmy, że prędzej czy później śmierć nas dosięgnie o ile wcześniej nie zrezygnujemy sami. To jedno mogę jeszcze dla niego zrobić, odejść gdy jeszcze żyję i tak uczcić jego pamięć. A nie w pogoni za krwawą zemstą, która nie przywróci Jamesa do życia. - tymi słowami całkowicie niemal zniszczyła twoje argumenty. Okazała się o wiele bardziej spokojniejsza i rozważniejsza niż ci się wydawało. Prawda, że słyszałaś krzyk bólu jaki wydobył się z jej gardła, gdy zginął jej partner. Ale teraz trudno było ocenić jej stan emocjonalny tak łatwo jak na początku ci się to udało. Kate przyglądała ci się podejrzliwie przez chwilę nim znów się odezwała.
- Za dużo wiesz jak na zwykłego mechanika. A teraz jeszcze próbujesz mnie nakłonić wykorzystania informacji, jakie przekazał nam kroganin. Zatem może wyjaśnijmy sobie coś jasno i wyraźnie. Zlecono nam misję, a ty wchodząc na pokład "Old Lady" poprzez pośrednika zgodziłaś się na warunki umowy. Wracamy teraz na Cytadelę i nie zmieniamy nic w harmonogramie lotu, czy to jasne? - głos Kate był oschły gdy to mówiła. A potem zwróciła swoją uwagę w kierunku Akii, która zabierała się właśnie za grzebanie przy zwłokach.

- A ty zabieraj swoje łapy od ciała hieno i kim do kurwy nędzy jesteś? - w dłoni Kate pojawił się M-6 Kat i skierował swoją lufę w kierunku drugiej drellki. - Wypieprzaj z mojego statku, jeśli nie chcesz zaliczyć paru dodatkowych dziur w swoim ciele. I bez żadnych numerów bo nie mam nastroju na cackanie się ze złodziejami. - głos blondynki świadczył o braku skłonności do żartów i gotowa była rzeczywiście użyć broni przeciw Akii, jeśli ta zacznie coś kombinować. Sytuacja zaczęła się znów zagęszczać i musiałyście gładko z niej wyjść, jeśli nie pragnęłyście zbyt dużej ilości kłopotów na głowie.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

21 lut 2014, o 22:57

Spoglądając na Kate, Ajia nie wiedziała co myśleć. Spodziewała się wielu emocji; wściekłości, niedowierzania, rozpaczy... ale nie spokoju. Na bogów, drellka wątpiła, by nawet jej siostra była w takim momencie spokojna, a można ją było uznać za żywy przykład istnienia lodowców opanowania w którymś z równoległych światów. Zaś w najemniczce nie mogła wyczytać nic więcej oprócz spokoju i odrobiny smutku. W swojej karierze, jak i życiu prywatnym spotykała się z różnymi reakcjami na rozmaite wieści; wybuchy histerycznego śmiechu, irracjonalna wesołość, wyparcie, furia... ale to co teraz prezentowała sobą Kate przechodziło jej drellowe pojęcie. Najpierw kaskada uczuć, która umknęłaby jej gdyby mrugnęła, a na końcu lodowata maska wręcz oślego uporu... i to wszystko po tym jak poinformowała ją że chce jej pomóc, niezależnie od decyzji... Wysłuchawszy jej pierwszych słów, Ajia prawie usłyszała jak podłoże, które uznawała do tej pory za litą skałę pęka niczym tafla lodu, po pierwszej odwilży. Cała jej mina w tym momencie zdawała się wyrażać jedną, prostą myśl "serio?". Dziewczyna naprawdę przestawała dziwić się Jamesowi, że kiedy mógł to robił skok w bok. Choć była istotą tolerancyjną i empatyczną, to tak bezsensownego przejawu uporu nie potrafiła zrozumieć. Nieakceptowanie krwawej formy zemsty, czy przemocy fizycznej absolutnie popierała, ale samo pogrążenie kogoś w odwecie za odebranie życia kochanej osobie absolutnie mieściło się w granicach sprawiedliwości, w szczególnosci gdy posiadało się ku temu odpowiednie materiały. "Kobieto, zabili Ci ukochanego, a ty nawet palcem nie kiwniesz?". Ajia współczuła jej straty, w szczególności sądząc, iż nikt nie powinien umierać w taki sposób, jednak powoli zaczynała czuć irytację. Do tego te badawczo-podejrzliwe spojrzenie, jakby była w kulminacyjnym momencie widu akcji, po którym wszystko ma się wyjaśnić. Ci, którzy znali drellkę lepiej, wiedzieli jak dziewczyna nienawidzi podobnych sytuacji; mówiąc krótko nie było prostszego sposobu żeby dużo stracić w jej oczach. Często, wbrew wszystkiemu starała się być wobec każdego fair, wielokrotnie cierpiąc z tego powodu. Nie oczekiwała za to żadnych nagród, czy poklasku... po prostu taka była jej natura i już. Dlatego też podejrzliwość ze strony osób, którym szczerze starała się pomóc traktowała niczym fizyczny cios. Nie chodziło tu bynajmniej o zdrową dawkę zdystansowania, czy nieufności, ale celowe stwarzanie tak absurdalnych sytuacji. Kolejne słowa najemniczki tylko pogorszyły sytuację. "Jakie wiesz za dużo? Na bogów, dlaczego nie chcesz zrozumieć co mówię?" Ajia musiała się wręcz powstrzymać by nie zasłonić twarzy dłonią w geście bezsilności. Dziewczyna nie potrafiła pojąć, jak po tym wszystkim nadal można chcieć kontynuować misję, zgodnie z zaleceniami. To nie był już przejaw profesjonalizmu, czy obowiązkowości, ale regularnej krótkowzroczności. Wtem, stało się coś, co zerwało wszystkie tamy. Ajia jasno poinformowała kobietę, że nikt, absolutnie nikt nie ma prawa grozić jej ukochanej, a słowa o rozszarpaniu były jak najbardziej adekwatne. Nie żeby Akia nie potrafiła o siebie zadbać; po prostu instynkt dziewczyny nie potrafił tego zrozumieć. Nie liczył się teraz fakt że mogła nie wiedzieć kto nią jest, ani realna skala zagrożenia. Wzmianka o dodatkowych dziurach, w ciele jej bliźniaczki doprowadziła do napadu ukierunkowanej, zimnej furii. Drellka dobrze wiedziała że najemniczka nie żartuje, już po samym tonie jej głosu. Przez jej umysł błyskawicznie przebiegła jedna myśl: musiała powstrzymać stojącą przed nią kobietę za wszelką cenę. W tym momencie z pomocą przyszły odruchy nabyte na szkoleniu. Przed oczyma dziewczyny w przyspieszonym tempie przeleciały obrazy ze szkolenia w walce wręcz. Choć nie lubiła specjalnie tych zajęć, to jednak odrobina samozaparcia i typowa dla drelli pamięć fotograficzna pozwoliły jej na opanowanie koniecznych ruchów. Teraz jednak, potrzebowała tylko jednego z nich, specjalności jej sierżanta z okresu szkolenia. Szybki cios, w określone punkty na ciele skutecznie pozbawiał przytomności nie wyrządzając większej szkody niż guz, czy paskudny siniak, o czym Wyłam Ząb doskonale wiedział, karząc w ten sposób opornych studentów... Ajia miała zamiar uderzyć w jeden z nich, z siłą wystarczającą by znokautować przeciwniczkę, biorąc poprawkę na ciężkie rękawice w jakie obleczone były jej dłonie. Choć pole wyboru zawężał jej pancerz przeciwniczki, to sama głowa dawała szerokie pole do popisu... szyja, potylica, skroń, zdecydowane szarpnięcie głową w tył... niezależnie od punktu witalnego koniec był ten sam. W zależności która opcja będzie posiadała największej szanse na powodzenie, drellka wykona ją bez wahania. Nie miała zamiaru zabić i dobrze wymierzyła w tym celu siły na każdy z możliwych ataków. Kate wycierpiała już wystarczająco wiele i Ajia nie chciała pogłębiać dodatkowo jej bólu. Po prostu popełniła o jeden, głupi błąd za dużo.
Akia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 8 gru 2013, o 20:59
Miano: Akia Paran
Wiek: 28
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Qeirana Aecterus
Kredyty: 4.730

Re: Mgławica Orła => System Imir

22 lut 2014, o 15:12

Cóż Akia znana była z tego, że kiedy ktoś wchodzi jej w drogę to zazwyczaj nie marnuje czasu na jakieś dyplomatyczne wyjścia z sytuacji, chyba, że jest to przymusowe z racji misji powierzonej jej przez jej pracodawców czyli SOC. W innym przypadku kobieta nie widzi nic złego w tym, że zabije kogoś lub też większą grupę, która będzie na tyle mało rozważna i głupia coby wejść w jej kompetencje albo co gorsza spróbować ją zabić. Sama drellka jest dosłownie żywym przykładem, że jeszcze nikomu nie udało się jej pozbyć na amen. Chwilę jej zajęło aby leniwie podnieść się i łaskawie odwrócić w stronę wrzeszczącej ludzkiej kobiety. Przekrzywiła lekko głowę na bok patrząc się na nią jak na swoją zwierzynę, ale też w jej wzroku widać było jak ogromnym brakiem szacunku "darzy" ona Kate. Dodatkowo sama najemniczka wręcz musiała dostrzec jak drellka ją teraz widzi - czyli jak skończoną idiotkę, która powinna czterokrotnie jak nie pięciokrotnie zastanowić się nad tym co robi oraz mówi. Akia wciąż trzymając broń w jednej dłoni oraz kumulując powoli swoją energię biotyczną w drugiej otworzyła nieco szerzej oczy powodując, że na jej twarzy pojawiła się mina, której ostatni szaleniec by sobie nie poskąpił.
- Czy wy ludzie rzeczywiście jesteście aż tak głupi? Ewolucja poskąpiła wam na zdrowym rozsądku. - Akia wskazała leżącego martwego kroganina, sama też się popatrzyła w jego stronę o czym wzrok jej powrócił do Kate, ale ruch głowy był bardzo płynny, przypominał nieco zachowanie opętanych z ludzkich filmów.
- On już się "nauczył" żeby do mnie nie celować z broni i siedzi cicho. Najwyraźniej tobie też przyda się taka lekcja.
Jeśli Ajii nie udało się odebranie przytomności kobiecie wtedy Akia od razu postanowiła działać. Pierwsze co to zalezienie osłony, a potem już pozbycie się tarcz za pomocą broni o ile Kate je miała, jeśli nie wtedy biotyka czyli Rzut oraz Fala Uderzeniowa powędroway w stronę kobiety.
Jeśli zaś siostrze udało się ograniczyć dostęp tlenu do tego blond debilnego móżdżku najemniczki wtedy Akii nie pozostało już nic innego jak podejść bliżej i wycelować pistolet w łeb kobiety.
ObrazekObrazek

~~~

Pancerz
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Mgławica Orła => System Imir

22 lut 2014, o 18:02

Silny cios w tył głowy całkowicie zaskoczył blondynkę, która oszołomiona osunęła się ciężko na kolana, zaś pistolet wypadł jej z dłoni uderzając ze stukotem o metalowy pokład. Kate uniosła jeszcze wzrok obracając się w kierunku tej, która ją uderzyła gdy Akia pociągnęła za spust swej broni, zdobiąc podłogę i po trochu również Ajię krwią i szczątkami mózgu dziewczyny. Huk wystrzału zbiegł się z wrzaskami od strony wejścia do doku. Najwyraźniej w końcu ktoś zareagował bowiem mogłyście ujrzeć nadciągających z tamtej strony uzbrojonych strażników, którzy zresztą byli świadkami egzekucji jakiej przed chwilą dokonała Akia. Nie było zatem czasu ewentualne przeszukiwanie ciał, gdy miało się na karku miejscowych. Paru batarian, kroganin i grupka ludzi, zarówno dokerów jak i zapewne strażników stacji. Wrzaski i krzyki jakie słyszałyście wcale nie dawały wam nadziei na pokojowe rozwiązanie sprawy, co zapewne można było zawdzięczać panice, jaką robotnicy wszczęli gdy zaczęła się cała strzelanina. Dał się też słyszeć ryk syreny alarmowej, choć było nieco po czasie ale też pokazywało, że ochrona tutaj nie jest najlepszych lotów. Zresztą czegóż innego można się było spodziewać stacji górniczej, gdzie zapewne jedyną liczącą się siłą byli ewentualni najemnicy z przylatujących tutaj statków przemytniczych lub piraci.

W pośpiechu zamknęłyście wrota ładowni i biegiem dotarłyście na mostek. Szczęśliwie systemy nie były zablokowane, zatem nie musiałyście walczyć z blokadami. Samo jednak sterowanie nastręczyło wam trochę trudności i choć o mały włos nie skasowałyście fragmentu rusztowania przy wylocie z asteroidy, to jednak udało wam się ją opuścić oraz skierować "Old Lady" w kierunku przekaźnika masy. I dopiero teraz mogłyście sobie spokojnie odetchnąć i dać ulecieć napędzającej was jeszcze nie tak dawno adrenalinie. A wszystko potoczyło się przecież tak szybko, nagła zdrada kroganina, zacięta walka z nim a potem egzekucja najemniczki. Cel uświęca środki jak to mawiają, ale czy podobnie było i w tym wypadku?
Przeszukanie ciał zabitych dało miłe dla oka zdobycze. Karabin snajperski Siekacz, szturmowy Phaeston oraz pistolet M-6 Kat, do tego dwa Wzmocnione generatory tarcz, omni-klucze Bluewire u Kate i Polaris u Jamesa oraz w sumie 3 omni-żele i 3 medi-żele. Dodatkowo mężczyzna miał przy sobie schowany zakodowany datadysk oraz ślad po wszczepionym implancie. O ile złamanie zabezpieczeń na omni-kluczach nie zajęło dużo czasu - mieliście go zresztą sporo podczas lotu do przekaźnika, to już datapad wymagał znacznie więcej wysiłku i finezji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Z poziomu omni-kluczy obojga nie mieliście paradoksalnie dostępu do ich kont, przez co mogliście liczyć na podebranie ich kredytów. Uzyskaliście za to parę pomniejszych informacji:
- najemnicy mieli zadbać o wygody wykupionej dziewczyny na pokładzie statku. Po wylądowaniu na Cytadeli zaś miał czekać na nich przewodnik, który zaprowadziłby całe towarzystwo do kawiarni Apollo w Okręgu Prezydium.
- ładunek skrzyń, w których były części do mechów, choć przewożony na pokładzie jednostki należącej do Papy Johnsa, był własnością spółki Deepcorp, zajmującej się zaopatrywaniem górników w sprzęt.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Re: Mgławica Orła => System Imir

23 lut 2014, o 19:51

Ajia w osłupieniu patrzyła na swoje dłonie, umazane teraz krwią Kate. Przez jej umysł przebiegały setki myśli, próbując powiązać cios pięścią z tym co widziały jej oczy. Kto zabił Kate... i dlaczego. Chwilowo nie czuła jeszcze żalu, czy smutku a jedynie szok. Dopiero gdy kątem oka dostrzegła broń, trzymaną przez Akię zrozumiała co się wydarzyło. W czasie gdy drellka próbowała załatwić całą sprawę z minimalną szkodliwością dla najemniczki, jej siostra zareagowała na własny sposób. "Kurwa, kurwa, kurwa..." krzyczała w myślach, przeklinając swój instynkt. Gdyby zawahała się chociaż chwilę, tarcze Kate zanihilowałyby pocisk... Dlaczego... dlaczego ten jeden raz Kate nie mogła jej posłuchać... dlaczego musiała zagrozić Akii... dlaczego jej siostra strzeliła, choć nie było już realnego zagrożenia... Tak wiele pytań, na które nie mogła odpowiedzieć, czekających tylko by zalać jej umysł falą bezsilności, jaką było całe jej życie. Czuła się, jakby zdolność zmiany otaczającej jej rzeczywistości odebrano jej w tamtym zaułku, wraz z normalnością i dzieciństwem. Już dawno przestała widzieć przed sobą rozwiązanie, jakby wszystko stało się labiryntem, z którego jedyną ucieczką była śmierć. Z szoku wyrwał ja krzyk, dobiegający od strony doku. Mając nieodparte wrażenie, że rzeczywistość w dziwny sposób zwolniła swój bieg, drellka obróciła się by ujrzeć niewielki tłumek który ewidentnie nie miał przyjaznych zamiarów. Czując jak o jej tarcze rozbijają się pociski, instynktownie poderwała się z ziemi i pełnym pędem ruszyła w stronę konsoli sterującej mechanizmami ładowni. Słysząc jedynie bicie swojego serca i przytłumiony, oddech którym wyszarpywała kolejne hausty powietrza dopadła do urządzenia. Nie czekając na zachętę błyskawicznie włączyła odpowiednie komendy, zamykając właz magnetyczny prowadzący do środka. Ledwo zdążywszy przed przybyciem kroganina, przewodzącego rozwścieczonej hordzie miejscowych, Ajia oderwała się od urządzenia słysząc przytłumione uderzenia w kadłub statku. Wolała nie testować desperacji i samozaparcia przeciwników i czym prędzej się stąd zabrać. Był tylko jeden, malutki problem... jedyny pilot parę minut temu stracił głowę. Na szczęście drellka nie miała czasu roztrząsać tego problemu, biegnąc przez korytarze w stronę kokpitu. Prawie nie połamawszy sobie nóg na schodach, wpadła do środka. Opadłszy na fotel głównego pilota, z paniką w oczach spojrzała na rzędy paneli i wskaźników, informujących o różnych problemach natychmiastowo wymagających jej uwagi. Na chwilę zamknęła oczy i spróbowała się uspokoić; oczyścić umysł. Musiała chwilowo skupić się tylko na jednym problemie: jak oderwać tego gruchota od podłoża. Nic innego nie miało znaczenia. Otworzywszy oczy, zaczęła szukać analogii do tak dobrze jej znanych układów z promów SOC i nielicznych myśliwców pościgowych, jakie przetworzono w Akademii na symulatory. W tym momencie nie mogła liczyć na pomoc siostry, nawet w najmniejszym stopniu. Z całej dwójki to akurat Ajia posiadając zdolności techniczne przeszła zaawansowane szkolenia pilotażu. Rozpoznawszy w końcu część informacji, a także kierując się intuicją zaczęła wprowadzać serie komend, mających spowodować przyspieszony rozruch silników i aktywować bariery kinetyczne. Zupełnie odciąwszy się od otoczenia, drellka pozostawiała krwiste smugi na szklanych ekranach. Poczuwszy delikatne szarpnięcie, towarzyszące zakończeniu rozruchu, spojrzała na wywołaną listę kontrolek. Większość z nich znajdowała się w optymalnej pozycji, jednakże systemy chłodzenia miały problem z odprowadzeniem nadmiaru ciepła wytworzonego przez przyspieszony rozruch. Nie mogąc czekać, Ajia szybko podłączyła swój omniklucz i przekierowała część energii z systemów klimatyzacji, oraz zapasowych generatorów. Widząc, jak słupek wskaźnika powoli zmienia barwę na jaskrawy pomarańcz impulsywnie chwyciła za stery i zdecydowanym, acz dostosowanym do sytuacji ruchem pociągnęła w górę. Nigdy nie była najlepszym z pilotów, nie wspominając już o zerowym doświadczeniu w kierowaniu tak dużymi jednostkami, jednak musiała sobie jakoś poradzić, jeśli chciała wyjść stąd w jednym kawałku. "Utrzymaj się prosto... utrzymaj się prosto... na Amonkirę trzymaj się prosto!" mamrotała do siebie, podrywając Old Lady z podłoża. Całym cholernym statkiem rzucało jak w trakcie trzęsienia ziemi. Mimo to Ajia utrzymała stery w dłoniach i przegryzając sobie wargę do krwi zaczęła powoli wyprowadzać statek z doku. Tylko muskając lewą dłonią ikonki na panelach ustabilizowała w końcu lot i zwiększyła ciągu silników. Ledwo nadążając za problemami, modyfikowała kolejne procesy, jednocześnie starając się wyprowadzić statek ze stacji. Dodatkowo sprawy nie ułatwiała je wąska przestrzeń, w której musiała operować statkiem. Ocierając się o instalacje i inne wystające elementy, modliła się tylko by nie doszło do poważniejszych uszkodzeń strukturalnych kadłuba. Słysząc paskudny zgrzyt, przechodzący przez wszystkie pokłady, skuliła się w sobie, kurczowo ściskając stery. "Jeszcze tylko trochę... jeszcze chwila... Arashu, pomóż..." mamrotała niczym mantrę, zbliżając się do wylotu z doków. Prawie nie jęknęła z ulgą, czując jak statek ogarnia cisza, zrodzona z pustki kosmosu. Nie mogła jednak jeszcze odpocząć, część wskaźników nadal domagała się jej uwagi, a autopilot nadal nie posiadał koordynatów docelowych. Ale po kolei... najpierw Ajia sprawdziła stan pancerza, oraz poszczególnych systemów prowizorycznie naprawiając groźniejsze usterki. Dopiero gdy wszystko zaczęło się trzymać w jako takim zawieszeniu i nie fiksowało już przy najmniejszym odchyleniu statku, dziewczyna wprowadziła do komputera pokładowego punkty docelowe. Opadłszy z jękiem ulgi na oparcie fotela spojrzała na Akię, siedzącą na drugim fotelu. Choć jej oblicze jak zwykle nie wyrażało czegokolwiek, pozostając lodowatą maską, to jednak w oczach mogła dostrzec delikatne błyski, jakby zabójczyni czuła satysfakcję? a może podniecenie? chęć mordu? W tym momencie Ajia nie potrafiła w żaden sposób określić nastroju swojej kochanki. Powoli opadała z niej również adrenalina, ustępując miejsce zmęczeniu i rezygnacji, zrodzonej z poczucia niemocy. Czuła się zbrukana ostatnimi wydarzeniami; wszystkie jej wysiłki, próby pomocy i załagodzenia spowodowały tylko niepotrzebną śmierć... o ile w ogóle można mówić o potrzebie śmierci. Spoglądając na swoje dłonie, umazane we krwi i szczątkach Kate, zastanawiała się czy od początku mogła temu zapobiec. Wszystko zaczęło się partolić w momencie gdy przejrzał ją James, a kolejne zdarzenia były już tylko spiralą niepowodzeń i pomyłek, za które jej towarzysze musieli zapłacić najwyższą cenę. Choć bardzo chciałaby uprościć tą sprawę, zrzucając całą winę na swoje barki to nie mogła wyzbyć się myśli, że wszystko, w jakiś chory, irracjonalny sposób od samego zaczątku zmierzało ku takiemu zakończeniu. Z mętliku, w jaki powoli przeradzały się jej myśli wypłynęło jeszcze jedno, smutne przemyślenie: to wszystko jeszcze się nie skończyło. Nawet teraz, nie potrafiła już liczyć na pozytywne rozwiązanie całego problemu. Przyszłość stała się dla niej nieprzeniknionym mrokiem, którego nic nie było już w stanie rozproszyć, zamieniając się powoli w pustkę i smutek. Mimo to nie czuła się tym specjalnie przerażona. Podobne wizje prześladowały ją od lat i powoli się do nich przyzwyczajała. Jednego jednak była pewna: żadna sprawa, idea czy cel nie jest uzasadnieniem dla jakiejkolwiek śmierci. Życie samo w sobie jest nazbyt wyjątkowe, by móc je odbierać. Było cudem... a ona ten cud zniszczyła. Nie liczyło się dla niej że wszystko działo się za szybko, ważny był jej udział; choć miała prawa bronić swojego życia i siostry, to nie powinna dopuścić do śmierci Kate... Od początku powinna szukać innego, lepszego rozwiązania... zdobyć informacje w inny, bezpieczniejszy sposób. Westchnąwszy ciężko, przerwała swoje przemyślenia i podniosła się z fotela. Niezależnie od wszystkiego musiała doprowadzić się do porządku. Rzuciwszy tylko jedno, nieszczęśliwie puste spojrzenie w stronę siostry, wyszła z kokpitu. Powoli przemieszczając się korytarzami w stronę komory dekontaminacyjnej, próbowała wyobrazić sobie jak wyglądałoby jej życie gdyby pracowała na podobnej jednostce. Dni zlewające się w jedno, niekończące się naprawy... i stabilność. Spokój i absolutny brak odpowiedzialności poza maszynownią. Nowy początek w każdym porcie, wolność wyboru... Mimo to jednak miała poczucie że nie zamieniałby swojego losu. Choć nie był on lekki, to jednak należał tylko do niej. Jednak, gdzieś w głębi jej umysłu zaczaiło się pragnienie, bo go zmienić, choć już teraz przygasało pod naciskiem ostatnich wydarzeń i emocji. Wszedłszy do środka niewielkiej kabiny, włączyła najdokładniejszy proces czyszczący i zamknąwszy oczy usiadła na podłodze czekając na jego zakończenie. Odpłynąwszy na chwilę pod wpływem zmęczenia, została wyrwana z drzemki przez ciche pikanie oznajmujące zakończenie oczyszczania. Poniósłszy się z podłoża, skrzywiła się czując nieprzyjemny trzask w plecach. Teraz czekała ją najgorsza część zadania, jednak musiała ją wykonać najlepiej jak umiała. Wchodząc do ładowni, ledwo powstrzymała się przed ucieczką. Na podłodze nadal spoczywały zwłoki Jamesa i Kate, tak jak je pozostawili. Ciało dziewczyny spoczywało na zwłokach najemnika, niczym na jakimś szalonym obrazie. Szkliste oczy wpatrywały się w pustkę, z wyrazem szoku i zdziwienia, jaki pozostawił w nich uciekający okruch życia. Te spojrzenie było wyrazem całej niesprawiedliwości jaką była śmierć. Wszystkie wspomnienia, osobowość, nadzieje i emocje; cała istota w jednej chwili przestawała istnieć. Z trudem oderwawszy wzrok, rozwarła kurczowy uściska, w jakim przez parę minut trzymała własne ramię. Czując mrowienie krwi, powracającej do pobladłego miejsca, skrzywiła się lekko, po czym szybkim krokiem podeszła do doczesnych szczątków najemników. Z trudem ściągnąwszy zwłoki Kate z Jamesa, uklękła obok nich i zamknąwszy ich powieki, odmówiła modlitwę do Kalahiry. Choć nie znała ich za dobrze, a jej doświadczenia z nimi nie należały do najprzyjemniejszych, to nie potrafiła odmówić im tej ostatniej posługi. Nie była kapłanką, nie wiedziała czy w ogóle wyznawali jakąś religię, a jednak czuła że robi to co powinna. Wymówiwszy ostatnie słowa, błagając o wieczny spokój dla ich dusz wykonała nad każdym z ciał prosty znak, przypominający morskie fale i odetchnąwszy zabrała się do systematycznego przeszukiwania i skanowania trupów. Tak jak kiedyś jej powiedziano, całe rytuały i modlitwy nie służyły bogu, ale jego wyznawcom. Pozwalały im pogodzić się z rzeczywistością i odnaleźć dawny spokój i dystans. Choć relacje Ajii z panteonem drellskich patronów bywały różne, w szczególności biorąc pod uwagę jej niechęć do skostniałego stanu kapłańskiego, to jednak nie można było odmówić jej wiary, nawet jeśli wyznawała ją na swój własny sposób. Skupiwszy się w zupełności na swoim zadaniu, dziewczyna systematycznie zbierała ekwipunek poległych. Najpierw podniosła z ziemi Phaestona i Kata, dawniej należącego do Kate. Upewniwszy się że oba egzemplarze nadal nadają się do użytku, odłożyła je na bok i spróbowała przewrócić Jamesa. Trudno sobie nawet wyobrazić jak wymagające jest nawet proste przemieszczenie trupa, dopóki się tego nie spróbuje. Bezwładne kilogramy mięśni, kości i narządów za nic nie chcą współpracować, czyniąc całe zadanie prawie niemożliwym. Mimo to Ajia nie poddawała się i po chwili z głuchym jękiem przewróciła mężczyznę na bok. Bez trudu odczepiwszy Siekacza przyczepionego do zamka magnetycznego przy pasie odwróciła zwłoki do normalnej pozycji. Prawie nie krzyknąwszy z przerażenia, gdy jego głowa bezwładnie odwróciła się w jej stronę, wpatrując się w dziewczynę pustymi białkami. Opanowawszy szaleńcze bicie serca, ponownie zamknęła jego powieki i odetchnąwszy parokrotnie wznowiła przeszukiwanie. Pogrążając się w prostych czynnościach, odcinała się od makabrycznego otoczenia. Rutyna i skupienie pozwalały zachować jej zdrowe zmysły. Szybkimi i precyzyjnymi ruchami wyciągnęła moduły omnikluczy, wraz z generatorami tarcz i schowała je do kieszeni. Choć nie były to znaleziska równie imponujące jak ekwipunek kroganina, to jednak miały swoją wartość, w szczególności biorąc pod uwagę informacje jakie mogły zawierać Bluewire i Polaris kochanków. Następnie Ajia włączyła dokładne skanowanie obydwu ciał. Czekając na wyniki przeszukiwała kolejne kieszenie i skrytki w ubiorze i elementach pancerza Kate i Jamesa. Wyciągnąwszy trzy ampułki medi i omni żelu, natrafiła dłonią na zgrubienie w jednej z kieszeni mężczyzny. Za pomocą klucza uniwersalnego, rozpruła podszewkę i wydobyła niewielki datadysk. Spoglądając na niego, zastanawiała się dlaczego dla paru rzędów zer i jedynek na kawałku krzemu musiało zginąć tylu ludzi... Westchnąwszy ciężko, schowała go do kieszeni na piersi i spojrzała na wyniki skanowania. James miał wszczepiony implant Tibetts, co nie było dla niej wielkim zaskoczeniem, biorąc pod uwagę charakterystyczne blizny na szyi, zaś Kate była czysta. Podniósłszy się z podłogi, przeszła kawałek i odnalazłszy kawałek materiału pakowego zakryła nim zwłoki. Zawiesiwszy na ramieniu karabiny i wsadziwszy do ostatniej wolnej kieszeni pistolet wyszła z ładowni.
Wracając do kokpitu, zastanawiała się co zrobić z całym tym ekwipunkiem. Dobrze wiedziała że dowództwo nie będzie patrzyło siostrom na ręce jeśli dostarczą dane z misji. Nawet najbardziej upierdliwi co do regulaminu funkcjonariusze uznawali niepisane prawo do zatrzymania zdobycznego ekwipunku, jeśli nie był on szczególnym materiałem dowodowym, lub przedmiotem kradzionym, bądź zarejestrowanym na kogoś. O takich sprawach po prostu nie wspominano w raportach, wychodząc z założenia że skoro nikt od lat nikomu nie dał premii, a płace często nie uwzględniają nawet inflacji, to trzeba wszystkim pozwolić za coś żyć. Problem leżał raczej po stronie technicznej. Siostry nie mogły jednorazowo wyzbyć się całej zdobyczy, nie wzbudzając podejrzeń... Jednak był to daleki problem, który obecnie nie miał znaczenia. Z trudem wdrapawszy się po schodach, spojrzała na swoją bliźniaczkę, która wygodnie usadowiwszy się na fotelu spoglądała na nią badawczym wzrokiem. Uśmiechnąwszy się blado, położyła karabiny na podłodze wraz z generatorami tarcz i łącznie czterema ampułkami omni i medi żelu, po czym opadła ponownie na fotel głównego pilota. Wyciągnąwszy moduły omnikluczy, włączyła swojego Sawanta i zaczęła łamać zabezpieczenia na zdobycznych urządzeniach. Oba ustrojstwa zostały zablokowane zarówno mechanicznie jak i programowo. Zdjęcie plomby nie okazało się wielkim wyzwaniem, w szczególności że wykorzystano do niej materiały niskiej jakości. Firewall i blokady systemowe, których autorem niewątpliwie był James okazały się znacznie większym wyzwaniem, jednak Ajia ostatnimi czasy nabrała znacznej wprawy w obchodzeniu takich problemów i już po chwili miała pełen dostęp do zawartości obydwu omnikluczy. Dokonawszy ekstrakcji wszystkich haseł, oraz kluczy dostępu zaczęła systematycznie skanować i przeglądać kolejne pliki. Najważniejsze i w sumie jedyne dane odkryła na samym początku. Krótka notka, dotycząca postępowania z niewolnicą przypomniała jej o bardzo palącym problemie. Zupełnie nie wiedziała jak jej siostra zareaguje na dodatkowego pasażera. Potarłszy skronie dłonią, zaczęła zastanawiać się jak uratować życie Netrisie, a jednocześnie nie urazić Akii. Z dwojga złego wolała zaryzykować otwartą kłótnie z siostrą, niż ją oszukiwać. Nigdy nie potrafiła dobrze kłamać, a jej bliźniaczka zawsze potrafiła przejrzeć jej nieudolne próby. Nie mogła też pozwolić by dziewczynie stała się krzywda. Gorączkowo myśląc, próbowała ułożyć w swojej głowie słowa. Musiała nie tyle przekonać Akię o braku zagrożenia ze strony pasażerki, co raczej wyjaśnić w jaki sposób oszczędzenie jej opłaciłoby się bliźniaczkom. Odnalazłszy po chwili choć częściowo bezpieczne rozwiązanie, aktywowała panel administratora statku. Zablokowawszy drzwi do kajuty panny Drakhis i dodatkowo wzmocniwszy zacisk w zamkach magnetycznych, przeniosła wydobyte informacje na główny ekran. Musnąwszy ramię Akii, by zwrócić na siebie uwagę, zaczęła mówić cicho i spokojnie:
Według danych z omniklucza tej dwójki mamy na pokładzie byłą niewolnice. Należała wcześniej do jakiegoś gangu batarian. Wykupił ją papa Johns i ta dwójka miała ją odstawić na Cytadelę.-widząc mroczny błysk w oku siostry, oraz delikatne zaciśnięcie się na uchwycie Falangi, Ajia przyspieszyła kapkę- Nie możemy jej zabić, jeśli chcemy się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodziło. Nikt normalny nie wykupuje zwykłej kobiety za paręset tysięcy kredytów. To może być grubszy interes, coś podobnego do akcji z przemytem czerwonego piasku... z tą różnicą że to my mamy teraz wszystkie karty przetargowe.- przeszedłszy na trochę błagalny ton kontynuowała- Akia, proszę Cię... to może być okazja by zabłysnąć i wybić się. Zresztą chyba też chciałabyś wiedzieć dlaczego wpakowano nas w całe to łajno, a kontakt z odbiorcą tej niewolnicy może nam to znacząco ułatwić. Zawsze możemy też zażądać zapłaty za nią... naprawdę, ona musi być ważna, skoro tyle dla niej ryzykowano... Nie będziesz musiała nawet na nią patrzeć, ja się wszystkim zajmę... tylko proszę... nie rób jej krzywdy.
Widząc jak jej siostra powoli rozluźnia dłoń na uchwycie broni, Ajia odetchnęła cichutko z ulgą. Choć nie miała pewności, czy jej tłumaczenie przekonało siostrę, miało szanse chociaż odwlec nieuniknione. Choć drellka wiedziała jak jej kochanka jest niebezpieczna, wątpiła by była wstanie obejść założone przez nią zabezpieczenia. A na Cytadeli... na Cytadeli zaangażuje w całą sprawę SOC. Wolała nawet nie myśleć, jak dla niej może się to skończyć, jeśli Akia postanowi wyeliminować niewolnicę i odkryje cały podstęp. Dziewczyna balansowała na bardzo cienkiej granicy między życiem a śmiercią, jednak była gotowa wiele poświęcić, by uratować tamta kobietę. Dziwne, nawet jej nie znała, a mimo to jakaś niezrozumiała siła stworzyła między nimi nić współczucia, której Ajia nie mogłaby zerwać. Po części widziała w niej fragment swojej przeszłości, od którego nie mogła się odwrócić. Jakaś jej część panicznie pragnęła pomóc nieznajomej wyjść z koszmaru, w jaki sama kiedyś wpadła. Drellka mogła mieć tylko nadzieje, że Akia będzie potrafiła dostrzec ten fakt i oszczędzi swojej siostrze kolejnych cierpień. Nie mogąc chwilowo zrobić nic więcej, zaczęła odszyfrowywać drugą z wiadomości, tym razem odzyskaną z omniklucza Kate. Z lekkim zaskoczeniem przeczytała informacje o właścicielu skrzyń. A wiec za całą misją stał nie tyle papa Johns, co korporacja Deepcorp. Ajia nie interesowała się firmami, legalnie działającymi na rynku Cytadeli, jednak mgliście przypominała sobie jakieś wzmianki o gwałtownym wzroście zatrudnienia w tej spółce. Produkcja maszyn górniczych, przystosowanych do warunków panujących na asteroidach stała się najwidoczniej tak niebezpieczna, że firma musiała zakupić mechy bojowe... Cóż z takiego oskarżenia nawet najlepsi prawnicy będą mieli problem się wywinąć. Drellka nie wierzyła oczywiście by giganta spotkały z tego powodu duże nieprzyjemności, jednak sama kara za taką działalność mogła w znaczącym stopniu zasilić kasę SOC, korzystnie wpływając również na jego wizerunek. Z drugiej strony te dane ściągały praktycznie zupełnie odpowiedzialność z papy Johnsa. Jeśli ten mężczyzna był tak inteligentny, jak się zdawało, bez problemu zrzuci odpowiedzialność za nielegalną część ładunku na martwych pracowników, twierdząc że otrzymał tylko oficjalną kopię spisu załadunku. Mimo to dowództwo powinno być zadowolone rozwojem wypadków... choć to zależało głównie od danych zmagazynowanych na datadysku. Westchnąwszy, skopiowała ostatnie dane z omnikluczy i wyczyściła je do zera. Odłożywszy moduł Polarisu, tak żeby Akia mogła go zabrać, podłączyła się do magazynu danych. Nie zdziwiła się, gdy przy pierwszej próbie uruchomienia ujrzała odmowę dostępu. Z przyspieszonym tętnem, badała spójność osłon jakimi zabezpieczono pliki. "Ktoś odwalił cholernie dobrą robotę, tworząc te mechanizmy obronne..." pomyślała z podziwem drellka. Przed sobą miała zupełnie autorski i nietypowy system; ba, nie potrafiła nawet określić na podstawie czego go napisano. Z niezwykłą dokładnością badała jego granice, przygotowując się do ewentualnego uderzenia. Absolutnie nie mogła sobie pozwolić na utratę choćby bajtu danych. Szukając regularności w kodzie programu, natrafiła w pewnym momencie na niewielki błąd w powtarzającej się co pewien czas serii znaków. Nie mając pewności, spróbowała uderzyć w tym miejscu. Stopniowo wprowadzając kolejne linie kodu, prawie nie odskoczyła widząc nagle dwuelementowy ekran logowanie. Liczba i elementy.... Nie pomogło jej to w żaden sposób, jednak przynajmniej miała od czego zacząć. Próba zejścia niżej w żaden sposób jej nie pomogła, kończąc się jedynie zawieszeniem całego procesu i powrotem do pierwotnego stanu. Nie mogła również się cofnąć... Czując lekką frustrację, przyjrzała się ekranikowi z elementami i cyfrą. Oba okna musiały być w jakiś sposób powiązane. W pierwszym odruchu wpisała ilość kresek na ekranie, jednak szybko wycofała się z tego pomysłu. To byłoby za proste... szukając dalej, zaczęła liczyć kwadraciki, utworzone przez kreski w kodzie... oraz ich większe rodzeństwo. Po chwili namysłu, wpisała cyfrę trzydzieści w pierwszym oknie logowania. Słysząc pulsowanie krwi, zagłuszające otoczenie nacisnęła przycisk "Sprawdź". Jęknąwszy z ulgą, na widok zielonego koloru potwierdzającego poprawność odpowiedzi, przyjrzała się drugiemu oknu, w którym pojawił się teraz symbol przeciwieństwa. Radość z chwilowego tryumfu, ustąpiła uczuciu bezsilności. Jakie przeciwieństwo? Zastanawiając się, przez nieuwagę musnęła palcem jedną kresek. Widząc jak ta znika, drellka domyśliła się o co może chodzić, choć nadal poniekąd działała intuicyjnie i na oślep. Wymazawszy kolejne osiem kresek. Upewniwszy się, że nie można już utworzyć ani jednego kwadratu, ponownie nacisnęła szarą ikonkę. Wtem cały obraz na jej omnikluczu zamazał się, jakby nastąpiło poważne uszkodzenie systemu, by po chwili wyświetlić gigantyczną bibliotekę plików zawartych na datadysku. W lekkim osłupieniu przeglądała kolejne foldery raportów, stenogramów rozmów, plików filmowych i dźwiękowych. Miała przed sobą materiały, które zbierano latami z pedantyczną dbałością o szczegóły. Nie pomijano niczego, zaczynając na preferencjach łóżkowych, a kończąc na udziałach w egzekucjach i adresach współpracowników. Dziewczyna z obrzydzeniem przeglądała sceny tortur, akcje brygad egzekucyjnych, sceny handlu niewolnikami, akty korupcji i wiele innych spraw, o których wolałaby nawet nie wiedzieć. Oderwawszy się na chwilę od omniklucza, spojrzała na siostrę, która wraz z nią oglądała pliki za pośrednictwem panelu, który był zestrojony z wyświetlanym obrazem na urządzeniu Ajii. Chwilę wpatrując się w jej twarz nie mogła odgadnąć emocji, jakie skrywała w sobie bliźniaczka. Nawet oczy przybrały bardziej chłodny, nieprzenikniony wyraz niż zwykle. Nie mogła nawet stwierdzić czy jej druga połówka gdzieś była, w trakcie gdy ona zajmowała się hakowaniem. Odwróciwszy się powoli, ponownie nachyliła się nad omnikluczem. Musiała jeszcze potwierdzić autentyczność materiału dowodowego. Skopiowawszy jeden z większych plików video, zaczęła skrupulatnie sprawdzać zapisy wszystkich fal pasma magnetycznego i obrabiać określone fragmenty w poszukiwaniu dodatkowych filtrów. Pogrążywszy się w żmudnej i raczej nieefektownej pracy, ponownie odcięła się od otoczenia. Poświęcając kolejne minuty, dłubała w sumach kontrolnych, ustawieniach wyświetlania i mnóstwie statystyk, jakie można było zmodyfikować nie uszkadzając pliku. Ku jej zaskoczeniu cały plik okazał się w stu procentach autentyczny. Nie wyostrzono w nim nawet piksela obrazu, czy milisekundy dźwięku. W zamyśleniu, opadła na oparcie i bawiąc się guzikiem od płaszcza próbowała dociec kto byłby na tyle szurnięty by przez tak długi okres obserwować jedna osobę. Do głowy przychodziło jej tylko parę organizacji, jednak wątpiła by którakolwiek z nich była zdolna do aż tak szczegółowej infiltracji... zresztą w jakim celu? Westchnąwszy z bezsilności, delikatnie potarła zaspane oczy. Możliwe że nigdy się tego nie dowie, zresztą nie musiała. Liczyło się to co miała, a w tym momencie weszła w posiadanie dokumentów, pozwalających SOC na szybko i brutalna rozprawę z jednym z gorszych zbrodniarzy ostatnich lat. Pytanie tylko dlaczego nie czuła satysfakcji? Dlaczego gdy patrzyła na te pliki widziała twarze Kate i Jamesa, spoglądające na nią z wyrzutem? Skopiowawszy całe archiwum, wraz z zabezpieczeniami na ukrytą partycję na sowim omnikluczu, Ajia zamknęła datadysk i odchyliwszy się na chwilę zamknęła oczy. Nie wiedząc nawet kiedy, opadła w objęcia morfeusza.

===Trzy godziny później===

Przewracając się na bok, drellka w sennym majaku nie spodziewała się, że żadnego boku nie będzie. Z krzykiem więc obudziła się spadając z fotela kapitana. Boleśnie wyrżnąwszy o podłogę, zaklęła szpetnie po czym masując obolały łokieć ponownie wdrapała się na siedzisko. Z resztek snu, jakie powoli ulatniały się z jej pamięci do jej umysły przesączały się strzępki uczuć i emocji. Smutek, strach, bezpieczeństwo i radość; wszystko to mieszało się tworząc mocno konfundujący mętlik. Skrzywiwszy się, przetarła oczy i już zupełnie rozbudzona spojrzała na wskaźniki głównego panelu Old Lady. Co zadziwiające wszystko trzymało się w granicach dopuszczalnej normy. Uniósłszy kąciki ust, poczuła ukłucie dumy, które po chwili zniknęło pod napływem wspomnień powiązanych z tamtym okresem. Mimo to jej nastrój uległ znaczącej poprawie, choć zdrętwiały kark i szyja starały się skutecznie pozbawić ją tego przywileju. Przeciągnąwszy się niczym rozleniwiony kot, zerknęła spod przymrużonych powiek na przewidywany czas podróży. Czterdzieści minut... Jakie czterdzieści minut? Gwałtownie usiadłszy, postukała opancerzonym palcem w szybkę z cyferkami, w próbie zaprzeczenia pomiarowi. Ten jednak złośliwie się nie zmienił, zmuszając dziewczynę do podjęcia kolejnych działań. Najpierw upewniła się czy z pokoju, w którym umieściła dziewczynę nadal można odczytać ślady życia. Niecierpliwie czekając na wyniki pomiarów, stukała palcami o oparcie fotela. Stuk, stuk... zmienny poziom dwutlenku węgla... stuk, stuk... pobór tlenu w normie... stuk, stuk... miejscowo podwyższona temperatura otoczenia. A więc wszystko było w normie... odetchnąwszy z ulgą, włączyła nadajnik dalekiego zasięgu. Zawahawszy się przez chwilę, zaczęła nawiązywać szyfrowane połączenie z biurem SOC. Uważając by zastosować najlepsze z dostępnych zabezpieczeń, z uwagą wpatrywała się w ekran łącza. Choć miała uprawnienia do nawiązywania tego typu połączeń, to nie była pewna czy obejmują one również wykonywanie ich z jednostek cywilnych. Cóż, musiała zaryzykować, jeśli chciała doprowadzić swój plan do skutku. Z zamyślenia wyrwał ja mechaniczny głos WI, którą zainstalowano w biurze.
-Podaj identyfikator i hasło.
Zastanowiwszy się chwilę powiedziała, starając się zminimalizować charakterystyczne dla strun głosowych drelli zniekształcenia.
-Tau sześćset czterdzieści osiem b'e. Połącz mnie z wydziałem Kontroli Lotów.
-Nawiązywanie połączenia z wydziałem ko...- nastąpiła chwila ciszy, po której od strony panelu dobiegł głos najprawdopodobniej należący do asari- Proszę podać identyfikator...
Z lekką irytacją w głosie, Ajia powtórzyła cały proces potwierdzania tożsamości. Choć sama optowała za rozszerzeniem zabezpieczeń systemu kontaktu z SOC, to w tym momencie starcie z biurokratyczną upierdliwością było kapkę ponad jej siły. Mimo to zachowała spokój, choć miała szczerą ochotę nawrzucać komuś kto wymyślił taki system autoryzacji dostępu. Usłyszawszy potwierdzenie rozpoznania, przeszła do sedna sprawy.
-Proszę o pozwolenie na lądowanie w przeciągu najbliższej godziny na lądowisku SOC. Jednostka o numerze czterysta osiemdziesiąt pięć alfa, zarejestrowana jako Old Lady. Działam na zlecenie Therena Demusa, kapitana wydziału Operacji poza Cytadelą. Mamy na pokładzie byłą niewolnicę, oraz trzy zwłoki. Ja i agentka Akia nie potrzebujemy pomocy medycznej. Proszę o przysłanie na moją odpowiedzialność koronera, oraz specjalistki od kontaktów z zakładnikami. Możliwe że będzie również potrzebna pomoc sanitariusza i przewiezienia na teren Huerty w celu przeprowadzenia obdukcji.
-Przyjęłam. Czekam na potwierdzenie od kapitana Demusa... Otrzymałam potwierdzenie. Do waszego przylotu zostaną przekazane odpowiednie dyspozycje. Zanim wylądujecie, skontaktujecie się z kontrolą lotów. Powodzenia. Bez odbioru.
Wyłączywszy przekaz, Ajia przygotowała się do przejęcia kontroli nad statkiem. Wysłała również wiadomość do siostry, żeby zjawiła się na kokpicie, gdyż zaraz będą lądować. Modląc się do bogów, by cała proces przebiegł w miarę bezboleśnie, drellka zapięła pasy zamontowane w fotelu i upewniwszy się że wszystkie przedmioty, które pozyskała w trakcie misji są na swoim miejscu. Przed jej oczyma rozciągał się teraz przepiękny widok na część Mgławicy Węża, w której znajdowała się Cytadela. Nawet z tej odległości gigantyczna stacja kosmiczna robiła piorunujące wrażenie. Miliardy ton stali, elektroniki i skał zawieszone w pustce. Żadna z ras nie mogła się pochwalić podobnym obiektem. Cytadela była niczym odrębny fragment świata, nie pasujący nigdzie indziej. Ajia zapomniała już prawie jak cudownie z zewnątrz może wyglądać jej dom. Westchnąwszy ciężko, położyła dłonie na jeszcze zablokowanych sterach. Old Lady powolnie sunęła przez obszar pozornie pustej przestrzeni nad okręgami. Z tej wysokości drellka nie mogła dostrzec mieszkańców stacji, choć gdy się wysiliła rozpoznawała niektóre miejsca. Wtem z zamyślenia wyrwał ją nieprzyjemny sygnał dźwiękowy, oznajmiający przekazanie kontroli nad statkiem w ręce pilota i nawiązanie komunikacji z kontrolą lotów. Chwyciwszy stery, Ajia włączyła przekaz dźwiękowy i powiedziała
-Odbiór. Tu jednostka kurierska Old Lady, numer czterysta osiemdziesiąt pięć alfa. Pilotuje sierżant Ajia Paran. Proszę o pozwolenie na lądowanie.
-Przyjąłem. Proszę postępować zgodnie z instrukcjami. Skierujcie się do doku numer pięćset osiemdziesiąt dwa.-odpowiedział głos należący do jakiegoś turianina. Wysłuchując rzeczowych informacji, jakie podawał jej kontroler z biura SOC, Ajia korygowała parametry statku, by móc bezpiecznie osiąść w porcie. Nie było to proste, jednak w momencie gdy ktoś mówił jej po kolei co ma wykonać przestawało być niemożliwe. Otarłszy się z paskudnym zgrzytem o podłoże, wylądowała w końcu na bezpiecznym gruncie. Prawie nie krzyknąwszy z radości, wychyliła się na fotelu czując irracjonalny przypływ ulgi. A więc to już prawie koniec... musiała wytrzymać jeszcze tylko troszkę, nic poza tym. Odpiąwszy się od fotela, przełączywszy statek w stan czuwania i odblokowawszy drzwi do kabiny Netrisy, wyszła z kokpitu. Szybkim krokiem przeszła przez korytarze statku i dopadłszy drzwi do jej kabiny otworzyła je szybkim ruchem. W środku czekała na nią była niewolnica, skulona pośród wymiętej pościeli. Cichym, spokojnym głosem i delikatnymi ruchami drellka nakłoniła ją po dłuższej chwili do podniesienia się z pościeli. Okryła ją kocem i chwyciwszy pod ramię wyprowadziła na korytarz. Cały czas mówiła również uspokajającym tonem, informując o nic nieznaczących szczegółach. Choć dziewczyna nadal drżała w jej rękach, a przerażenie wręcz emanowało z każdego jej ruchu to była już nieporównanie bardziej kontaktowa niż przy ich pierwszym spotkaniu. Kiwając głową w odpowiedzi na pytania i czasem coś stękając dawała znak, że powoli odzyskuje nadzieję na uwolnienie. Nie był to może efekt długotrwały, w szczególności że mogły za nim stać delikatne leki uspokajające, jakie podała jej przed obudzeniem drellka.
Wchodząc do ładowni Ajia została na chwilę oślepiona, jednak zamrugawszy parę razy dostosowała wzrok do otoczenia. W pewnej odległości od zwłok czekała jej siostra, w pozornie rozluźnionej pozie. Dziewczyna wiedziała jednak, że ta w każdej chwili mogła wykonać cios, bądź użyć biotyki. Mimo tego twarz Akii, nie zapowiadała podobnych wydarzeń. Chłodna i spokojna, z pogardą obserwowała wysiłki Ajii, mające na celu pomoc niewolnicy. Nie zwracając uwagi na ten element, drellka podeszła do panelu sterowania i otworzywszy luk ładowni, ruszyła wraz z Netrisą w stronę wyjścia. Policjantka wiedziała że to nie koniec całej sprawy, jednak przeczuwała że zarówno ona, jak i jej podopieczna poczują się dużo pewniej i bezpiecznej na terenie Cytadeli... a przynajmniej miała taką nadzieję.

Wróć do „Galaktyka”