Oczekiwanie narastało z każdą chwilą. Już zdawał sobie sprawę, że Nache po prostu zignorowała go. Może zasnęła? Na wszelki wypadek nacisnął raz jeszcze na dzwonek i poczekał chwilkę. No i opłaciło się. Drzwi od pokoju lekko się uchyliły, głowa asari wychyliła się, spoglądając to na błękitnego, który był ubrany w lekkie luźne dżinsy i białą podkoszulkę ze wzorkami nie znane Palmirze. Will zmarszczył to brwi, uśmiechając się i dziwiąc na dziwne zachowanie z jej strony. Jednakże kiedy drzwi stanęły otworem ukazując prawie, że pół nagą piękność, aż się zarumienił. Nie zdążył dokładnie się jej przyjrzeć gdyż kultura mu na to nie pozwalała. Nie był nieokrzesańcem, toteż szybko odwrócił wzrok na bok, odpowiadając -
Przepraszam. Nie wiedziałem, że przerwałem ci...ehm...sjestę - palnął od tak, choć zastanowił się przez chwilę czy użył właściwego słowa. Na dobrą sprawę nie zrobiło to żadnej różnicy dla Palmiry, gdyż już i tak zaprosiła go do środka. Błękitny udał się zaraz za nią, stając się nie spoglądać przez cały czas na jej zgrabny tyłek, lecz niestety to było silniejsze od niego. Nie mniej, podążając, odpowiedział na jej pytanie prostym zdaniem -
Szampan? Mhm...Czemu nie. Musimy wszystkiego spróbować razem - obserwował jednocześnie pokój, który zasadniczo nie różnił się od niego. No może z tą różnicą, że wszędzie były porozwieszane dekoracyjnie różne części garderoby. Zwłaszcza idealnie urzeczywistniły to stringi na lampce nocnej. Kiedy się odwróciła, rzecz jasna on uciekał wzrokiem od niej. Ostatecznie Nache udała się do łazienki, a sam zajął się poszukiwaniami dwóch kieliszków i przełącznika do muzyki.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=o7MhpFF1vv0[/youtube]
Muzyka musiała być spokojna i zachęcająca do relaksu, ale też by nie była denna i monotonna. Oboje tego potrzebowali. Sam Kraiven jak i Nache z pewnością nie chcieli ponownego harmidru i ciężkiej muzyki. Wystarczająco się jej nasłuchali w Czyśćcu. Potrzeba było czegoś...co umiliło by ten czas. I właśnie wtedy przypomniał sobie pierwszy spędzony wieczór z asari. Strzelił palcami i ustawił znany mu dość dobrze zespół. Nie musiał długo szukać odpowiedniego pilota jak i barku. Znajdował się w małej szafeczce przy łóżku. Co więcej, znajdował się tam cały zestaw ze świecami i chłodziarką. Korzystając z tego, włożył swoje wino do niej, a kieliszki wziął do lewej i prawej ręki. Trzymając je dłoniach, poszedł z nimi do małego stołku przy oknie, przy którym stały dwa wygodne fotele. Postawił je i nalał szampana. Następnie wyjął z szafki małą świecę i rozpalił, ustawiając na środku razem z szampanem. Wygodnie rozsiadł się na jednych z foteli, ale poczuł...dyskomfort. Atmosfera pokoju mu się nie podobała. Było ciemno i nawet jeśli oddawała w pełni obecną godzinę, to należało co nieco zmienić w tym pokoju. W końcu nie byli w jakimś tam przeciętnym hotelu. Błękitny wstał, podchodząc do pilota pokoju. Ustawił atmosferę tak, że w żaluzjach odbijał się iluzjonistyczny obraz oświetlonej Cytadeli nocą. Było to ustawienie tak piękne, że dziw bierze, iż do tej pory Rada nie wprowadziła pór dnia na tej stacji. No cóż, trzeba było korzystać i cieszyć się z tego co się ma. Ustawił jeszcze ciemno błękitne małe światło w halogenach w pokoju i ponownie usadowił się na wygodnym fotelu, biorąc kieliszek z szampanem. Kręcąc nim w ręku, oraz słuchając muzyki, obserwował okno gdzie przedstawiało nocną Cytadelę. Oświetlone słabo okna różnych pokoi, oraz ścieżki prezydium i fontann. Coś wspaniałego. Prawie jak parki z jego rodzinnych stron w Nowym Yorku. Po raz pierwszy od bardzo dawna, zatęsknił za domem.