Miano: Marjaana Ritavouori, zwana zazwyczaj Jaaną
Wiek: 15.03.2170 r., 16 lat
Rasa: Człowiek
Płeć: Kobieta
Specjalizacja: Szturmowiec
Przynależność: Cerberus
Zawód: -
Aparycja:
Po wyniszczeniu organizmu będącym skutkiem siedmiu lat spędzonych pod wpływem niezliczonych dawek chemii nie ma już śladu. Po uwolnieniu ośmiorga pozytywnie ocenionych na Taitusie dzieci zadbano o to, by przestały przypominać żywe oblicza śmierci tak szybko, jak to możliwe. Pierwszym celem wyznaczonych młodocianym biotykom kuratorów było postawienie ich na nogi - i wobec Janny plan ten został zrealizowany całkiem nieźle.
Ritavuori wygląda więc jak dziecko z dobrej rodziny. Od roku nie cierpi już głodu, toteż jej kształty stały się odpowiednio zaokrąglone a kruczoczarne włosy - odpowiednio lśniące. Jest wprawdzie dość drobna, to jednak raczej kwestia genów, niż nieprawidłowego rozwoju. Przy zachowanych proporcjach ciała przypomina po prostu dojrzewającą kobietę - nią przecież w istocie jest - której po prostu nie sądzony jest wysoki wzrost. Nie zmienia to faktu, że z doborem ubrań czy pancerzy nie ma już problemu - wyrósłszy z typowo dziecięcych kształtów, może korzystać ze wszystkiego tego, z czego korzystają drobne agentki Cerberusa.
Ostatecznie jedynym widocznym śladem wyniesionych z placówki badawczej doświadczeń jest harde, z pewnością nie dziecięce spojrzenie szarych oczu. Dokładając do tego uśmiech jedynie sporadyczny, na specjalne okazje, uzyskuje się obraz dziecka, które przez ostatnie lata widziało znacznie więcej i cierpiało znacznie więcej niż powinno.
Osobowość:
Czego można spodziewać się po dziecku, które brutalnie oderwane od rodziny, trafia w obce ręce?
Ręce kogoś, kto widzi w nim tylko inwestycję, nie zaś żywe, potrzebujące poczucia bezpieczeństwa i bliskości stworzenie? Cóż, raczej nie tego, że dziecko będzie potrafiło jeszcze spoglądać na świat z ufnością i uśmiechać buźkę do każdego, kogo napotka.
Jaana rzeczywiście już tego nie potrafi. Uśmiecha się jedynie od święta, spojrzenie szarych oczu niesie zaś ze sobą konkretną dawkę braku zaufania i niechęci. Pozbawiona najpiękniejszych lat, z zazdrością spogląda na tych, którym dane było dzieciństwo przeżyć tak, jak przeżywać się je powinno - w beztrosce i spokoju. Ona na beztroskę nie mogła sobie pozwolić tak wtedy, jak i teraz, po roku od opuszczenia Taitusa.
Pozwala sobie za to - i to aż zanadto - na brawurę i bycie pyskatą jak mało kto. Aż dziw bierze, że tak naprawdę nie jest wcale świadoma pełni swych możliwości. Jej chamskie zachowanie zdaje się być świadectwem doskonale wyrobionej samooceny, której Jaana nie posiada. W głębi duszy jest przecież dzieckiem zaszczutym, przesiąkniętym strachem aż do szpiku kości. Jeśli robi inne wrażenie, to tylko dzięki przywdziewanej masce. Tam, na Taitusie, słabość była karana, każde z młodych biotyków nauczyło się więc ją ukrywać. Ci, którzy nigdy umiejętności tej nie posiedli, znikali o poranku, a ich imion nigdy więcej już nie wspominano.
Marjaana ma więc maskę hardej, pewnej siebie, przygotowanej do samodzielnego życia. W dłoniach pewnie dzierżyłaby strzelbę, gdyby ją jej dano, sprawnie odziałaby się też w pancerz. Nie wahałaby się przed wkroczeniem na pokład nieznanego statku nawet wtedy, gdyby cel jego podróży nie był jej znany. Życie odebrałaby bez mrugnięcia okiem, nie zastanawiając się, czy robi słusznie. Z głupią brawurą stałaby w pierwszej linii, rzucając się w wir walki, której ciężaru mogłaby nie udźwignąć.
Kto pod tym wszystkim domyśliłby się, że jedynym, o czym marzy teraz Jaana, to usiąść w kącie i zapłakać - po raz pierwszy od ośmiu lat?
Historia:
Urodziła się na Asterii, w jednej z lepiej rozwiniętych kolonii rolniczych Przymierza. Perspektywy na życie miała dokładnie takie same, jak jej rówieśnicy - ograniczone wykształcenie ustępujące miejsca umiejętnościom niezbędnym do sprawnego funkcjonowania kolonii. Nad znajomość epokowych dzieł literackich każdej z ras przedłożono by wiedzę na temat wymagań środowiskowych poszczególnych roślin, zaś doskonała dykcja i elokwencja zamienione zostałyby na silne ramiona i umiejętność wykrywania typowego dla Asterii zagrożenia w postaci nadmiernego stężenia dwutlenku węgla.
Nigdy jednak nie przekazano jej choćby podstawowej wiedzy z wyżej wymienionych dziedzin. W osiem lat po ataku na Mindoir batariańscy łowcy niewolników wciąż doskonale pamiętali, jak doskonałym źródłem darmowej siły roboczej są kolonie rolnicze.
Atak na rodzinną kolonię Jaany nie umywał się do tego, co dotknęło Mindoirczyków. Nie był tak brutalny i nie wiązał się również z nieludzkimi testami. Trudno byłoby jednak wytłumaczyć to uprowadzonym kolonistom. W atmosferze lejących się strumieniami łez i krzyków matek oddzielanych od swych dzieci nie było różnicy. Nikt nie pomyślał wtedy:
muszę jednak przyznać, że obchodzą się z nami lepiej, niż z kolonistami sprzed ośmiu laty.
Marjaanę odsprzedano szybko, w czasie, gdy większość uprowadzonych kolonistów wciąż była jeszcze oglądana, sortowana, transportowana do przejściowych stacji, w których oczekiwać mieli na decyzje co do ich losu. Odebrana wprost z batariańskiego okrętu, trafiła w nowe ręce. Nowe nie znaczyło jednak - lepsze.
O protekcji Cerberusa wiele można by opowiadać. Można wspomnieć o tym, jak dzielnie bronią ludzkiej egzystencji, gwoli sprawiedliwości należałoby jednak wskazać także na ich bezkompromisowość w dążeniu do swych celów, zaś obok lojalności wobec człowieczej rasy postawić trzeba by było pojęcie rasizmu. Dla Jaany podobne słowa niewiele jednak znaczyły. Trafiając w ręce podwładnych Człowieka Iluzji ostatnim, o czym mogłaby rozmyślać, była przyszłość. Było jej wszystko jedno. Na ten moment odebrano jej przecież wszystko, co miało jakiekolwiek znaczenie. Jeśli mogło być jeszcze gorzej, ośmiolatka nie zdawała sobie z tego sprawy.
Nie potrzebowała natomiast zbyt wiele czasu, by uświadomić sobie, że nie jest jedynym dzieckiem, które po uprowadzeniu przez batarian niemal natychmiast zmieniło właściciela. Nie mogła wiedzieć, że los miała współdzielić z trójką tych brzdąców, których matki, tak jak jej, uczestniczyły w pamiętnym wypadku w dokach Blackdamp. Nie mogła też wiedzieć, że razem z tą trójką miały wiele szczęścia nie tylko dożywając narodzin, ale także prawidłowo się rozwijając - ani też, że wieść o
stuprocentowej przeżywalności na Asterii napromieniowanych piezo dzieci wywołała wtedy niebywałe zamieszanie w gronie naukowców Przymierza.
Ośrodek, w którym ją umieszczono, był bliźniaczym dla tego na Pragii - choć z pewnością mniej dokładnie opisanym. Położony na Taitusie, tak jak Taitlin skoncentrowany był na rozwoju potencjału biotycznego dzieci, z tą jednak różnicą, że szczególną uwagę przykładano tu do odporności na omega-enkefalinę. Tu też na jaw wyszła kolejna nietypowość wypadku na Blackdamp - poza szczęśliwym narodzeniem czwórki napromieniowanych wtedy dzieci, trójka z nich, w tym Jaana, wykazywać zaczęły znacznie lepszą adaptację do działania w środowisku przesyconym enkefaliną od swych rówieśników.
Same testy z tym środkiem rozpoczęto od razu po pobudzeniu w dzieciach biotyki. Marjaana była drugą, u której udało się uwolnić moc relatywnie szybko - poprzedzał ją Igor, jeden z chłopców nie pochodzących z Asterii, natomiast na przebudzenie potencjału u jej rówieśników z kolonii trzeba było czekać kolejny rok, dwa.
Pobyt na Taitusie był przejściem przez dantejskie piekło. Typowe badania mające na celu wzmóc siłę drzemiącej w dzieciach biotyki przeplatane był tu godzinami spędzonymi w psychodelicznym transie, podczas którego w krwioobiegu krążyły kolejne dawki przeróżnych mieszanek chemicznych. Niektóre z nich były typowymi środkami podawanymi na wzmocnienie odporności immunologicznej, inne służyły do wywołania pojedynczych lub rozsianych stanów zapalnych w organizmie, jeszcze inne z kolei klasyfikowały się jako silne psychotropy. Na tym etapie chodziło o zbadanie relacji między układem immunologicznym i nerwowym, w niej bowiem dopatrywano się drogi do uodpornienia dzieci na omega-enkefalinę, którą także zaczęto faszerować ciałka drobnych biotyków. Końskie dawki chemii wpuszczanej do krwioobiegów malców sprawiały, że u niektórych biotyczne zdolności niemal zupełnie zanikały, u niektórych zaś doprowadzała do śmierci, gdy organizm nie radził sobie z detoksykacją.
Ostatecznie testy pozytywnie przeszła cała czwórka z Asterii oraz pojedyncze dzieci z innych krańców Drogi Mlecznej - w sumie ośmioro malców. Jako jedni z nielicznych pozostawali na terenie placówki przez pełne siedem lat - pozostali rozwożeni byli po innych ośrodkach badawczych lub, co miało miejsce znacznie częściej, zwyczajnie znikali bez uprzedzenia. Ósemka weteranów opuściła Taitus wraz z dniem zamknięcia ośrodka - wszelkie prowadzone na jego terenie badania rozlokowano po innych stacjach badawczych, zaś samym
pozytywnym eksperymentom, jakimi były wspomniane dzieci, przydzielono opiekunów, mających nie tyle ich niańczyć, co obserwować rozwój jednostek w środowisku innym, niż doświadczalne.
Jeśli chodzi o Marjaanę, ta trafiła pod opiekę Carmen Ortegi. Nie mogąc zabrać się z nią na pokład Wraitha, pozostała na Cronosie, zajmując apartament swej kuratorki. Jak każde z ośmiorga dzieci, po przejściach na Taitusie traktowana była nie tylko jako inwestycja, ale także potencjalne zagrożenie. Z tego względu żadnemu z młodocianych biotyków nie przysługiwało prawo uzbrojenia się (ze względu na fakt, iż w ostatnich latach pobytu w placówce badawczej dzieci nauczono posługiwania się nie tylko biotyką, ale także bronią palną) a jedynym ubiorem miały być oficjalne uniformy organizacji. Trudno powiedzieć, co na ten temat sądzili główni zainteresowani. Niezwykle ciężko doświadczeni podczas siedmioletniego bycia królikami doświadczalnymi, znacznie bardziej dojrzali od swych rówieśników, którym podobnych przeżyć oszczędzono, mogli nie być z takiego rozwoju wydarzeń zadowoleni. Jaana z pewnością nie była. Przecież jej głównym zamiarem było się stąd wyrwać - a jak miała zrobić to bez broni?
Ekwipunek: standardowy generator tarcz, omni-klucz „Primo”
Środek transportu: -
Dodatkowe informacje:
* Ma o trzy lata starszą siostrę, Klarę Ritavuori. Zostały rozdzielone podczas ataku batariańskich łowców niewolników na jedną z kolonii rolniczych na Asterii.
* Matka Jaany, Kristina Ritavuori, będąc w ciąży z Jaaną, uczestniczyła w wypadku, w wyniku którego napromieniowana została pierwiastkiem zero. Razem z grupą kolonistów była obecna w dokach Blackdamp gdy miała tam miejsce awaria silnika jednego z przycumowanych okrętów. Polowa z obecnych wtedy kolonistów w przeciągu ośmiu lat zmarła z przyczyn nowotworowych i z Kristiną nie było inaczej. Zmarła na rok przed atakiem batariańskich łowców niewolników.
* To, że razem z czwórką dzieci z Asterii została wykupiona przez Cerberusa, nie było przypadkiem. Wieść o tym, że cztery napromieniowane matki urodziły czwórkę zdrowych, prawidłowo rozwijających się dzieci, było dość szeroko omawianym przypadkiem, który nie mógł zostać niedostrzeżonym przez podwładnych Człowieka Iluzji. Otrzymawszy listę pożądanych nazwisk, agenci Cerberusa dzieci wykupili świadomie. Warto zauważyć, że w obliczu takiego
zbiegu okoliczności nie bezpodstawnymi stają się posądzenia Cerberusa o wiedzę na temat planowanego przez batarian ataku, a mimo to - nie zapobieżenia mu pomimo takiej możliwości.