- Panie Rodriguez, nic nie jest takie, jak wygląda. Tutaj będziesz bezpieczniejszy. - James przeszedł kilka kroków w zamyśleniu przyglądając się ginącemu w ciemności korytarzowi. Właściwie krążył między kolumnami w akompaniamencie obcasa Kiry. Odgłos wyraźnie irytujący, choć dawał mężczyźnie ukojenie, jeśli tak można nazwać zmarszczkę na czole i chęć mordu w oczach. Niemniej jednak nie to było jego zamiarem, przecież nie miał powodów, by zabić Diega, i ostatecznie usiadł na schodach, opierając łokcie na kolanach, a głowę na dłoniach.
- Kira nie powiedziała ci wszystkiego, więc pozwól, że ja to zrobię. - Zrobił pauzę, próbując nadać całej sytuacji więcej dramatyzmu, ale udało mu się jedynie wkurzyć Rodrigueza. - Początkowo, rzeczywiście miały odbyć się rozmowy na Illium. Nawet osobiście przelałem dziesięć tysięcy kredytów, aby wynająć salę i odpowiednią ochronę. Jak widać, nie były wystarczające.
-Do rzeczy - warknęła Parker, siadając obok mężczyzny. - Ściągnęłam cię tutaj, bo wszystkie środki zawiodły. Odcięli mi dostęp do sieci i zabrali wszystkie uprawnienia. Za to skontaktowałam się z Jamesem, chociaż sprawy nie układają się po naszej myśli. - Westchnęła, po czym aktywowała omni-klucz na lewym przedramieniu z dużym oknem pełnym zdjęć nieznanego Diegowi laboratorium. - Tydzień temu natknęli się na dane Cerberusa. Wolne dane, bez żadnych zabezpieczeń. Nie wiem, czy to celowa zagrywka, czy niekompetencje tego, kto je zdobył, ale James znalazł twoje nazwisko. Dla szefa to okazja do nawiązania nowej współpracy i zwiększenia własnych wpływów.
- Od jakichś trzech godzin jesteś jedyną osobą, która stoi mu na drodze w przeniknięciu do Cerberusa. - Wtrącił cicho Stone, wstając. - Nie patrz w ten sposób. Jesteś bezpieczniejszy tuż pod nosem Tao, niż na Illium. Przynajmniej dopóki nie wie, że już tu jesteś. Twoja śmierć rozwiąże jego problemy, ale nie nasze. Jak mówiła Kira, w każdym wpisie jest jej nazwisko i to ona poniesie odpowiedzialność. Wykorzystuje luki prawne, żeby pozbyć się tych, którzy pomogli mu stworzyć to miejsce.
- Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, to sobie gadajcie. Ja załatwię dostęp do całej placówki i jakieś plany budynku. - Parker podniosła się z gracją i odwróciwszy, weszła po schodach na górę. Kiedy zniknęła za drzwiami, James odetchnął z ulgą, a widząc dezorientację Rodrigueza, zaczął się śmiać.