-
... Ach! Słów bez myśli nie przyjmują w niebie - dokończyła niespodziewanie batarianka. Stała zwrócona przodem do ekranów wyświetlających obraz z monitoringu, ale kątek oka wydawała się doskonale widzieć wszystko, co działo się w pomieszczeniu oraz za jej plecami.
-
Czuje, że się dogadamy. Po robocie zapraszam na bruderszaft Panie MacBeth. Myślę, że mam w swojej kolekcji coś, czym może być Pan zainteresowany - bransolety na nadgarstkach kobiety cicho zabrzęczały, gdy ta zaczęła wklepywać ciąg cyfr, a obraz z kamer zaczął przeskakiwać, najwyraźniej czegoś - kogoś - szukając. Każdy z monitorów, obejmował inną część klubu. Momentami, zmieniał się kąt kamery, bar nagrywany był z innej perspektywy, wyjście ukazywało się z kilku stron, tak że po sklejeniu każdej, wychodził pełen przekrój.
-
Pomyślałam o tym samym. Szukanie po zapisach z monitoringu nieco zajmie, zwłaszcza, jak chcemy sprawdzić ostatnie tygodnie... Przepraszam na moment. Rozmówię się z moimi ludźmi, a Wy... Wy czujcie się jak u siebie - dokończyła teatralnym gestem. Wychodząc, zrównała się krokiem z turianinem, który to skinął głową Skaxowi, uznając, że jego robota jest skończona. Drzwi zamknęły się za ich dwójką, jeszcze przez moment, słychać było przytłumione kroki oraz strzępki rozmowy o wydarzeniach z lokalu. Ghesina wydawała krótkie, konkretne polecenia dyrygując swoimi ludźmi bez mrugnięcia okiem.
Odzyskujący przytomność mężczyzna rozejrzał się po otoczeniu, szybko rejestrując gdzie i z kim znalazł się w czterech ścianach. Jego mało inteligentny wyraz twarzy wskazywał, że nie do końca zestawił wszystkie fakty, braki, starał się w pośpiechu uzupełnić, widać było, że w panice starał się utrzymać na powierzchni i nie dać się stłamsić górującego nad nim Krogulowi.
Splunął pod nogi, czerwona strużka pociekła kącikiem jego ust. Wkurw, odbił się w oczach mężczyzny, być może, gdyby nie tkwił związany na krześle, rzuciłby się teraz na kroganina. Ucierpiała duma, ciężko było mu spokojnie usiedzieć w miejscu i prawdę mówiąc nie starał się nawet zachować
spokój.
-
Spierdalaj - wychrypiał. Ślad po krogańskiej dłoni pulsował na jego kości policzkowej, w oczach czaiły się niewypowiedziane - jeszcze - groźby, a także niedowierzanie, że cokolwiek, co powiedział kroganin, mogłoby faktycznie się zadziać. Drgnął, gdy tylko zbliżył się Mol, być może biorąc drella za zbyt cienkiego w uszach. Dopiero, gdy ten sprawnie złamał paliczek, mężczyzna syknął i szarpnął się, na oślep próbując zdzielić z głowy Mola. Bezskutecznie.
-
Spróbuj tylko, kurwisynu! Taki jesteś mądry!? Rozwiąż mnie, to pogadamy, kto komu szybciej coś złamie - kurwił, rzucając się do Mola, ale więzy były solidne i trzymały go mocno. Splunął pod nogi drella, podnosząc wyżej głowę.
-
Zapłacisz mi więcej, niż ona, to pogadamy - postawił swój warunek, jednocześnie, z dobrej woli, odkrywając jedną z kart.
Ona. Zlecenie musiało pochodzić od kobiety.
Zaera odwróciła głowę, nie chcąc na to patrzeć. Siedziała wciśnięta w kąt, oddychała już spokojnie. Środki przeciwbólowe musiały zacząć działać, miała ciężką głowę, oczy same się jej zamykały, aczkolwiek jeszcze przytomnie patrzyła się na Skaxa. Gdy Quarianin przysiadł obok niej, odruchowo oparła głowę o jego ramię. Czuł zimną szybę hełmu Zaery, widział, że intensywnie zamrugała, czy mężczyzna wrzasnął w odpowiedzi na łamanie palców.
-
Pewnie będą chcieli, abym wróciła do rodziców do kliniki. To moje dziedzictwo, ale mam być szczera? Wolałabym zaopiekować inne statki. Pomagać tam, gdzie nie ma łatwiej opieki medycznej. Nie wiem, czy umiałabym się na dłużej zamknąć w jednej przestrzeni. Chciałabym mieć większą swobodę... - musiała uśmiechnąć się. Wychwycił te radośniejsze, dźwięczniejsze nuty w jej tonie, gdy otwarcie i na głos mówiła o własnych marzeniach. O tym, czego sama chciała, co pragnęła.
-
Będziesz musiał mnie odwiedzić, aby przekonać się jaki ostatecznie podjęłam wybór - dodała, trącając zaczepnie Skaxa.
Człowiek, którego pilnował
Kredens otworzył nagle, bez ostrzeżenia, szeroko oczy. Zamrugał, najprawdopodobniej nie dowierzając w to, co widział. Obecność kroganina nie była czymś, co pierwsze chciał widzieć od razu po obudzeniu się z przymusowej drzemki.
-
MeindbvWIUWCBnghABhshba - wymamrotał niewyraźnie. Knebel wżynał się w jego szczękę, ale człowiek nie wyglądal na takiego, który chciałby siedzieć cicho.
-
NjwdvwgbhznjbAXHVWmmmmqerymaaa - warczał dalej, najwyraźniej chcąc go sprowokować obrazą w każdym, znanym mu języku, którego przez skrępowanie kroganin nie mógł wychwycić i przetłumaczyć.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry@Krogul MacBeth @Skax @Mol @Boyos
Deadline do 8.07 włącznie.