Sten Areson
: 1 lis 2014, o 18:58
Miano: Sten Areson
Wiek: 20.03.2163 roku, 23 lata
Rasa: Człowiek
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Strażnik
Przynależność: Błękitne Słońca
Zawód: Najemnik, sierżant Błękitnych Słońc.
Aparycja: Nieco ciemniejszej karnacji, dobrze umięśniony mężczyzna. Jest wysoki na całe 190 cm. Wygolony na żołnierza, bez zbędnego zarostu i wszelkiego innego małpiego owłosienia. Tylko włosy na czerepie zaczynają mu odrastać, osiągnąwszy już długość fryzury „na jeża”. Ma twarz typowego, silnego samca. Wojownika zahartowanego latami morderczych treningów, niczym stal pancerna. Jednak nie okazuje ludziom wielkiej wściekłości, czy okrucieństwa typowego zdemoralizowanego typka, degenerata wprost z najgłębszych otchłani bezwzględnego świata Omegi. Brązowe oczy wyrażają spojrzeniem doświadczenie życiowe i bojowe. Szczery, szeroki uśmiech może wzbudzać zaufanie. Zależnie od sytuacji wykorzystuje łatwą w usunięciu farbę do tatuażu Błękitnych Słońc. Symbol nanosi na prawym ramieniu - czy to skórze, czy pancerzu. Cała lewa ręka wraz z barkami jest pokryta tatuażami przedstawiającymi symbole z dawnej mitologii świata ludzi, planety Ziemi. Prawe ramię zdobi niewielki byczy łeb. Jego pancerz jest błękitny, żeby łatwiej i ładniej zlewały się z nim symbole organizacji. Cywilnym ubiorem są elastyczne, przylegające do ciała termoaktywne ciuchy zaprojektowane za pomocą nowych technologii. Lubuje się w podkoszulkach i bluzach z szerokim kołnierzem. Do tego jakaś kurtka z kapturem i rękawiczki. Uzbrojony nie rozstaje się z własną bronią, strzelbą tak dokładniej.
Osobowość:
Nie odstaje jakoś szczególnie od innych, porzuconych dzieciaków, które nie widząc lepszej perspektywy na życie dołączały do najgorszych szumowin z nadzieją na lepsze jutro, uciekając przed samotnością. Jednak odstaje od nich pozytywnym swoim podejściem do życia. Jest typowym, zaradnym i odważnym twardzielem. Niestraszne ryzyko, tak bardzo obecne w zawodzie. Stara się nie okazywać żadnych słabości charakteryzujących przedstawicieli rasy ludzkiej, co oczywiście nie jest jednoznaczne z nieokazywaniem jakichkolwiek emocji. Jest wręcz bardzo pogodnym człowiekiem, potrafiącym swoje zachowanie dostosować do sytuacji. Lata w organizacji przestępczej uczą człowieka nie tylko obijania mordy i pociągania za spust. Nie boi i nie wstydzi uczuć wobec kobiet. Uważa, że prawdziwy facet, czy może raczej samiec (słowo bardziej trafne w dzisiejszych czasach) powinien szanować każdą samicę. Potrafi kochać tak samo jak nienawidzić, lecz nie jest mściwy za wszelką cenę. Nie zapomina o zmarłych i wierny jest żywym, nigdy nie dopuszcza się zdrady, chyba, że sam zostanie zdradzony. Takiej samej lojalności wymaga od innych. Jego największą słabością, będącą może zaprzeczeniem tego wszystkiego jest porzucenie zasad za na prawdę duże pieniądze. Wtedy nie widziałby w niej nic szczególnie złego. Uważa asari za najpiękniejsze kobiety we wszechświecie. Ba, najpiękniejsze istoty, jakie kiedykolwiek widział. Jeszcze w tym roku chce polecieć na Thessię i Illium, albo chociaż jednej z tych planet i znaleźć sobie żonę pośród milionów bogiń.
Historia:
Przyszedł na świat w czystym szpitalu dzięki ojcu, który zapożyczył się u pewnego batarianina. Dziecko urodziło się żywe, jednak szybko wkradł się w serca rodziców strach o dalsze losy noworodka. Wszystkie badania wskazywały na skażenie Pierwiastkiem Zero. W tym samym szpitalu, tego samego dnia przyszedł na świat Damien, przyszły towarzysz, któremu też nie zwiastowano długiego żywota. Straszliwe prognozy lekarzy połączyły tragiczne losy dwóch rodzin i wymusiły konieczność przeprowadzenia się do lepszej części najgorszej strefy Omegi, a kolejne długi rosły. Po to, by chociaż trochę złagodzić powolną śmierć jedynego dziecka, śmierć która ostatecznie nie nadeszła. Za to rosły odsetki, wprost proporcjonalnie do szczęścia, jakim ojciec z matką się upajali. Zanim się spostrzegli, musieli drastycznie uszczuplić finanse i powrócić na same dno nędzy. Nawet Kostucha wreszcie upomniała się o swoje, jednak zapłatą za nieodebrane młode życie miała być dusza kochającego ojca. Ostatni Areson nigdy nie zapomniał twarzy tego, który chcąc wziąć całą rodzinę w niewolę uśmiercił ich, spotykając się z wyraźnym oporem. Do do dziś pamięta, jak ojciec zbroił się na najgorsze, a jakiś czas potem szamotaninę i dziecięcą bezsilność. Poświęcenie ojca za wolność syna i żony. Wymianę ciosów i wystrzały. Poświęcił swoje własne życie, by ukochani mogli uciec i zaszyć się w jakimś bezpiecznym jak na slumsy miejscu. Zamieszkali u znajomych ojca. Niestety spokój nie trwał długo, nawet i tam dopadł ich łowca. Zgotował obu rodzinom prawdziwe piekło, rzeźnię, której matka z mieszkańcami lokalu się opierała, tylko po to, by chronić dzieci. Stena i Damiena. Ostatecznie dwie sieroty pozostały same, widząc z ukrycia śmierć matki Stena i przechwycenie w niewolę ojca Damiena. Wylądowali na ulicy już w wieku siedmiu lat, obiecali sobie pomścić rodziców. Szybko odnaleźli się w nowej sytuacji i równie szybko dołączyli do jednej z watah. Niedługo potem odkryli w sobie potencjał biotyczny, dokładniej w wieku 9 lat. Nie kryli się w grupie ze swoją fajnością, dzięki czemu zaprzyjaźnił się z nimi chłopak też należący do ferajny. Wyznał, że znacznie wiele wcześniej przebudziły się w nim moce, ale postanowił ujawnić się dopiero po dwójce kumpli. Nowo powstała drużyna główkowała się nad sposobem usprawnienia wyjątkowego daru. Odpowiedzi postanowili poszukać w jednym z ważniejszych gangów.
Wybór padł na Błękitne Słońca. Początki nie były tak piękne, jak dzieciaki sobie wyobrażały. Jednak starcie z podejrzliwością Błękitnych Słońc zmotywowało je do wykazania się, przekształcenia nieufności w chociaż namiastkę szacunku. Tak potencjalnym pracodawcom, jak i dowódcom, czy przyszłym towarzyszom broni. Chłopcy przechodzili z rąk do rąk coraz to bardziej pomysłowych, przeciętna osoba mogłaby rzec, zwyrodnialców. Zaczynając od nieistotnych płotek, skończywszy na najwyższej rangi oficerach, i jeszcze wyżej. Bezlitośnie testowani pod względem lojalności jak i zdolności biotycznych, predyspozycji i umiejętności zdobytych przez lata na ulicy. Każdy następny sprawdzał czego rekruci nauczyli się u poprzedników, aż wreszcie... trafili do najważniejszej persony, wprost w łapska najwyższego dowódcy, Taraka. Najokrutniejszego pośród Słońc. Gdy nadszedł czas osądu, okazał dzieciakom i ich zdolnościom swoje zaufanie. Okazał się dla nich dobrym człowie... batarianinem na tyle, na ile stanowisko i reputacja pozwalała mu wobec nowych. Bramy do kariery stanęły przed nimi otworem. Do tego implanty biotyczne L3, bez których przez cały okres próbny musieli się obejść. Wymarzona nagroda za wytrwałość i starania. Każdy z nich wkrótce znalazł powołanie w innej klasie bojowej, na Stena padła akurat rola Strażnika. To dzięki temu, że oprócz talentu do biotyki, co prawda najsłabszego z całej trójki przyjaciół, (do rozwoju mocy nie przykładał szczególnej uwagi) lecz w miarę zadowalającym poziomie, wykazywał się szczególnym zainteresowaniem fachem Inżynieryjnym, posiadając talent technologiczny. Sam Tarak zadbał o specjalistyczne wykształcenie i wyszkolenie swoich ulubieńców. Najmłodszych Błękitnych Słońc w całej organizacji. Traktował chłopaków jak równych batarianom, prawie jak swoich synów. Za ich wytrwałość i odwagę. Siłę, jaką nieraz wykazali u nauczycieli o najgorszej reputacji, najpodlejszych renegatów.
Mijały dni, miesiące i lata, przyjaźń trzech młodych wojaków rozwijała się w najlepsze, jak i przygody miłosne każdego z nich. Sten zakochał się po raz pierwszy w wieku szesnastu lat. Nazywała się Nema, młoda asari należąca do gangu. Była to niestety krótka miłość obu kochanków, ponieważ biotyczka zginęła na jednej z misji. Ciała nigdy nie odnaleziono, nawet nie szukano. Po paru latach wydawał się być pogodzony ze stratą, tej, która zawsze będzie w jego sercu...
Po osiągnięciu pełnoletniości Sten stał się oficjalnie pełnoprawnym Strażnikiem służącym organizacji. Jego ciało ozdobiły pierwsze tatuaże, nie tylko Błękitnych Słońc. Starł się ze swoją przeszłością, nadzieja na na zemstę zapłonęła w pamiętliwej duszy. Wielkimi krokami postępował do konfrontacji. Jeden z przyjaciół, Damien działający na Cytadeli, sprzedał Stenowi informacje o batarianine, który odebrał wielkoludowi całe dzieciństwo. Okazał się ofiarą łatwą do upolowania. Samotnym, starym najemnikiem. Rozdzieleni własnymi sprawami przyjaciele znów powrócili do siebie jako stara, niezawodna drużyna z dodatkową obstawą. Cel szybko został namierzony, długo nim się bawili. Najpierw przedłużanie pościgu, grając na jego nerwach, osłabiając morale i psychikę. Wielotygodniowe droczenie się ze staruszkiem zakończyło się pochwyceniem umęczonego najemnika. Nieszczęśnika, który zaszczuty szybko nabawił się jakiejś psychozy. Na sam koniec "imprezy", patrząc prosto w oczy swojej zwierzyny, Sten ukrócił jednym strzałem strzelby żywot ofiary o jedną długość parszywego batariańskiego łba. Natychmiastowo przyniosło mu to ukojenie i spokój, którego poszukiwał przez całe swoje życie, niedługo potem drogi przyjaciół ponownie się rozeszły.
Nastał okres spokojnego najemniczego żywota, gdy Sten Areson pracował dla Błękitnych Słońc jak każdy równy sobie członek gangu. Aż nadszedł wreszcie 2185 rok i słynne walki Błękitnych Słońc z siłami Krwawej Hordy. Jest jednym z ocalałych, którzy w tym krwawym epizodzie z historii Omegi w swych starciach posłali do piachu wielu krogan i innego ustrojstwa Hordy, stając się tym samym kimś o godnej szacunku reputacji.
Aktualnie, wypełniając nadal swoje obowiązki czeka na przydział do jednego ze statków kosmicznych Błękitnych Słońc, kursujących do bazy na Korlusie, gdzie zamierza awansować do rangi oficera.
Ekwipunek:
Standardowy pancerz
Standardowy generator tarcz
Omni-klucz "Primo"
20.000 kredytów
Środek transportu: Czeka na przydział.
Dodatkowe informacje:
- Jego dwaj przyjaciele nazywają się Damien i Frodo.
- Planuje zdobyć tytuł Centuriona Błękitnych Słońc, działając na Korlusie dla dowództwa tam panującego.
- Potrafi kierować pojazdami naziemnymi i latającymi na krótkie dystanse: Mako, promy, Skycar.
- Zdarzyło mu się parę razy Cytadelę odwiedzić.
- Nie był nigdy na żadnej zaludnionej planecie.
- Chciałby wreszcie odwiedzić Thessię i Illium, prawdziwe dwa raje dla mężczyzn.