Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Centrum Informacji Bojowych

8 gru 2023, o 00:34

Kimkolwiek był obcy rozmówca z Anathemy, nie miał tego, czego poszukiwała - ustanowionej relacji zleceniodawcy - zleceniobiorcy i możliwości renegocjacji założeń kontraktu, którego się podjęli. Kestrel wykazała się w końcu odrobiną elastyczności poprzednim razem i Hawkins planowała przyjąć to za dobry znak - a także złapać ten wyciągnięty ku niej palec i pociągnąć całą rękę. Nie mogła tego zrobić z jakimś jej sztywnym wysłannikiem, nawet jeśli faktycznie nim był.
Wątpiła, by ktoś był na tyle pewny siebie by okupować boję i udawać przedstawiciela Kestrel, zgarniając łupy osób, które wykonywały dla niej zlecenia. Wydawało jej się to na tyle niewiarygodne i absurdalne, że była skłonna uwierzyć w jego bycie przedstawicielem. W końcu kobieta była tylko zawieszoną w przestrzeni boją, nie mogła nic zrobić, nie będąc fizycznie w systemie - nawet odebrać towar, który zamówiła.
Uwagę mężczyzny skwitowała jedynie przetoczeniem wzrokiem po suficie. Użeranie się z pośrednikiem pośrednika nie było zajęciem, na które szczególnie miała w tej chwili ochotę. Im bliżej znajdowali się nagrody, tym bardziej niecierpliwa się robiła, jak Deuce wpatrujący się w obracające we wnętrzu podgrzewacza jedzenie, odliczając sekundy.
Pojawienie się Kestrel na ekranie sprawiło, że uśmiechnęła się bezwiednie. Wreszcie osoba, z którą chciała porozmawiać od samego początku.
- Piesek Handlarza Cieni był milszy od twojego - żachnęła się, krzyżując ręce na klatce piersiowej, plecami oparta o konsolę. Przyglądała się znajomemu obliczu, studiując je pomiędzy zakłóceniami wyświetlanymi na obrazie. - Zarzucił mi, że się nie myję.
Musiała przyznać przed sobą, że kobieta budziła w niej odrobinę ciekawości. Nie miała pojęcia, skąd się wzięła, kim była, dlaczego stanowiła tak istotną siłę, by Handlarz był skłonny zapłacić za lokalizację jej boi komunikacyjnej. Nie wydawała się przebywać w cywilizowanym miejscu, nie spotykała się twarzą w twarz i nawet nie wykonywała bezpośrednich połączeń, co tylko dodawało do jej mistycyzmu.
Zgłębianie tajemnic osoby, która zlecała jej zadanie i oferowała za nie kredyty nie należało do jej obowiązków, ale Jean nie mogła się powstrzymać.
- Jesteś człowiekiem, Kestrel? - spytała, ignorując słowa, którymi przywitała ją kobieta. Pochyliła się do przodu, zbliżając do jej wyświetlanego obrazu, jakby była w stanie dostrzec różnicę w obrazie. - Czy jakimś pieprzonym hubem zleceń z przyklejoną do tego gładką buźką wirtualnej inteligencji?

@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

8 gru 2023, o 01:37

Kestrel przekrzywiła lekko głowę, a na jej twarz wpłynęła konsternacja, psując nieco maskę profesjonalnego spokoju, którym kobieta zwykła emanować.
- Mój piesek? - powtórzyła za nią z wahaniem, a w jej spojrzeniu nie było przez chwilę widać zrozumienia. Przyglądała się jej z uwagą, próbując przebić się przez znaczenie jej słów lub do wnętrza myśli czerwonowłosej piratki. - Słucham? Zarzucił, że...?
Urwała niespodziewanie w połowie zdania, gdy coś najwyraźniej kliknęło w jej głowie. Hawk mogła obserwował jak metaforyczne trybiki za tęczówkami kobiety obracają się gwałtownie, gdy ta dodała jedno do drugiego, uzyskując jakiś wynik, który najwyraźniej zaczął mieć dla niej sensowne znaczenie. Z jej gardła wyrwało się ciche westchnięcie, gdy uniosła do twarzy dłoń, muskając palcami brew i przymykając na chwilę oczy; to co kiedyś w ich poprzedniej rozmowie było zaledwie metalicznym odbiciem na tle zakłóceń, teraz ujawniło się jako częściowa, mechaniczna proteza dłoni, której prawdziwa długość znikała pod rękawem kurtki.
- Oczywiście, że to zrobił - stwierdziła zmęczonym tonem, w które wdarły się niechętne nuty, skierowanym jednak do siebie samej, niż do Hawk. Opuściła rękę i wyprostowała się, posyłając długie spojrzenie w bok monitora, tam gdzie spoglądała chwilę wcześniej, ale tym razem nie było już w nim zaskoczenia czy niepokoju, a iskierki irytacji, które zmąciły na krótką chwilę jej formalną aparycję.
- Domyślam się, że mówisz o kapitanie Anathemy - powiedziała po chwili, wracając spojrzeniem ku Hawk. Zaplotła ręce z powrotem za plecami i poruszyła lekko głową, jakby odsuwała od siebie własne myśli. - Przepraszam za niego. Miał mnie poinformować kiedy pojawisz się w systemie, nic więcej. Na jego pokładzie znajdują się umówione podzespoły okrętowe, które ma ci przekazać przy sfinalizowaniu zlecenia. Jego... prywatna inicjatywa nie znajdowała się w moich planach i mam nadzieję, że nie wpłynie na nasze relacje - dodała nieco łagodniejszym tonem.
Sama również przyglądała się Hawk, odwzajemniając jej spojrzenie pomiędzy pasmami, które zniekształcały obraz na pojedyncze uderzenia serca, wypaczając go zakłóceniami oraz wywołując tańczenie krawędzi hologramu. Niespodziewane pytanie czerwonowłosej sprawiło jednak, że uniosła jedną brew, a na jej usta wpłynął lekki uśmiech.
- Nie wiem czy powinnam to wziąć za komplement, czy za obrazę, kapitan Hawkins - odparła, ale jej uniesione kąciki ust sugerowała, że nie rozważa na poważnie tej drugiej opcji. - Myślę, że wezmę to za komplement skierowany w stronę moich prób pozostania anonimową tak długo jak to możliwe. Mit wirtualnej inteligencji pełniącej rolę huba zleceniowego ukrytego pod maską ludzkiej kobiety z pewnością jest fascynującym konceptem, który nie omieszkam dorzucić do cyrklujących o mnie plotek.
Na niestabilnej wizji połączenia ciężko było zidentyfikować jakieś wyraźne różnice, które mogłyby krzyczeć o rzeczywistej formie jej rozmówczyni. Kestrel przekrzywiła lekko głowę w geście rozbawienia, pozwalając Hawk analizować swoje oblicze z bliska; jej sposób wypowiedzi oraz manieryzm mógł wydawać się zbyt ludzki jak na nakładkę sztucznego huba mającego imitować prawdziwego człowieka, ale transmisja pełna zakłóceń równie dobrze mogła skutecznie maskować te niedociągłości, które normalnie od razu rzucałyby się w oczy lub które pozwalałyby odróżnić prawdziwe reakcje od tych, które wywołane były przez skomplikowane skrypty.
- Chociaż podobno najlepsze kłamstwa do takie, w których tkwi ziarno prawdy - dodała z cieniem przekory w głosie. Po chwili wyprostowała się jednak nieznacznie, subtelnie wracając do nieco bardziej formalnej otoczki. - Quebui? - dodała lekko, łagodnie próbując przesunąć konwersację w pierwotnym kierunku.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

8 gru 2023, o 11:42

Szczerze wątpiła, by kapitana Anathemy spotkały jakieś konsekwencje, ale nie mogła odmówić sobie drobnej uszczypliwości - naturalnie pomijając fragment, w którym to ona sprowokowała wymianę obelg pomiędzy nimi. Kestrel była... specyficzna. Nie tylko przez swoje zakłócenia, dziwne manieryzmy czy, jak się okazało, protezę zastępującej jej rękę. Było w niej coś syntetycznego, coś obcego, co podsycały jedynie krążące wokół niej plotki, domysły i niecodzienne metody zabezpieczonej przez nią komunikacji. Byłaby skłonna uwierzyć, że jest robotem. Może Wirtualną Inteligencją, odpowiadającą na wszystko w sposób tak, oraz.... Może nielegalną sztuczną inteligencją, która doskonale analizowała ludzki element w poszukiwaniu wiarygodnych odpowiedzi na nurtujące jej klientów pytania.
A może Hawkins zwyczajnie nie potrafiła przeprocesować tego, że Kestrel była miła.
- Potraktuj to jako obserwację - odrzuciła zdawkowo, chwilowo wykreślając tę możliwość ze swojej karty bingo, choć z chęcią poznałaby ich nieco więcej - ale Kestrel nie była tak łatwa do odnalezienia w sieci. Nie bez powodu każdy strzęp informacji był tak wartościowy. - Ale widzę, że lubisz mity.
Westchnęła, aktywując swój omni-klucz. Zerknęła raz jeszcze na wszystkie dane, które udało się zgromadzić Saiyi na podstawie ich krótkiego wypadu do Quebui. Nie było to wiele, ale wiedziała, że czymkolwiek są - były wartościowe dla Handlarza Cieni, bezpośredniego konkurenta Kestrel.
A Kestrel obiecała im rekompensatę, jeśli warunki zlecenia okażą się bardziej niebezpieczne, niż zakładały założenia.
- Mówiłaś, że we współpracy zależy ci na otwartości, Kestrel. A obie wiemy, że to nie było zwykłe zlecenie z odzyskaniem byle chipu, ukradzionego twojemu klientowi - westchnęła, zerkając na swoje paznokcie. - Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że na Quebui roi się od agentów, zakładam Handlarza Cieni i cholera wie kogo jeszcze, bo najwyraźniej ten chip jest w cholerę wartościowy.
Uniosła wzrok, przyglądając się nienagannemu obliczu kobiety w poszukiwaniu emocji, które rzadko kiedy zaszczycały jej mimikę.
- Szczególnie dla Sojuszu Systemów Terminusa w tej wojnie - rzuciła kartę na stół, kątem oka zerkając na towarzyszący im na radarach obraz Quebui. - Bo widzisz, gdyby to było zwykłe odzyskanie jakiegoś chipu dla jakiegoś klienta, ochroniarze, o których mi powiedziałaś, to wszystko, z czym musielibyśmy się zderzyć. Tymczasem musieliśmy walczyć o życie z jakimiś popierdolonymi, elitarnymi jednostkami, które usiłowały wysadzić Quebui z nami na pokładzie. Powiedziałabym, że przyjmując zlecenie, powinnam wiedzieć dokładnie, jaka jest stawka. Niezbyt to otwarte z twojej strony.
Celowa liczba mnoga przechodziła jej z łatwością przez gardło. Jeśli było coś, co potrafiła robić nienagannie, było to kłamstwo - o ile złość nie brała jej trzeźwości umysłu w swoje objęcia, odbierając możliwość dystansowania się do sytuacji i niekiedy logicznego myślenia.
- Nie uważasz? - dodała, powstrzymując się jeszcze przed przyznaniem, że wykonali robotę.

@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

8 gru 2023, o 17:32

Kobieta skinęła lekko głową, przyjmując jej wyjaśnienie z cieniem uśmiechu. Jej wzrok spoważniał jednak momentalnie, gdy temat zszedł na szczegóły zlecenia, które wyznaczyła załodze Wraitha. W miarę kolejnych słów Hawk, jej twarz pochmurniała, a to co wcześniej było zaledwie pojedynczą, chwilową oznaką zaniepokojenia, teraz na stałe zagościło pomiędzy jej brwiami. Informacje, które zostały jej wyjawione, musiały trafić w jakąś czułą nutę, która sprawiła, że spokojna maska opadła na bok lub została przez nią dobrowolnie odłożona. Nie odzywała się przez ten cały czas, nie próbując przerywać czerwonowłosej, ale przyglądała jej się z uwagą, nieświadomie pochylając się lekko do przodu w stronę kamery, jakby próbowała nie uronić ani jednego ze słów opowieści.
Szybki rzut okiem na radar poinformował Hawkins, że Quebui dalej stoi tam gdzie wcześniej, oczekując na dalsze rozkazy. Podobnie miało się z Anathemą - fregata wciąż tkwiła w tym samym miejscu, nie wykazując większej aktywności niż ta co wcześniej, ale również nie porzucając stanu gotowości. Jedyne co się zmieniło, to to, że gdzieś na przestrzeni ostatnich kilkunastu sekund połączenie z jej kapitanem zostało rozłączone, chociaż Hawk mogła mieć pewność, że dalej będą w stanie nawiązać z nim kontakt.
- I mówiłam prawdę - odezwała się po dłużej chwili Kestrel, gdy czerwonowłosa zakończyła swoją wypowiedź. W jej oczach błyszczało głębokie zamyślenie, gdy przyglądała się swojej rozmówczyni, chociaż wyglądało na to, że jej myśli na parę dobrych sekund uciekły gdzieś zupełnie indziej, jakby próbowała coś wykalkulować w głowie lub znaleźć jakiś dodatkowy sens dla tego co właśnie usłyszała. Milczała jeszcze przez chwilę, nim w końcu wypuściła z siebie powietrze i skinęła powoli głową.
- Nigdy nie twierdziłam, że chip jest bezwartościowy, ale przyznaję, że nawet gdybyś zapytała o jego zawartość wcześniej, nie mogłabym podać ci wtedy odpowiedzi, które chciałabyś otrzymać. Mój klient nalegał żeby temat znajdujących się na nim informacji oraz przeznaczenia pozostał tajemnicą, a wiążą mnie z nim takie same zasady jak mnie z tobą - odpowiedziała z ociąganiem. - Zaufanie w systemach Terminusa oraz Trawersu jest wyjątkowo delikatną i rzadką walutą, kapitan Hawkins. Twój okręt ma swoją reputację, ale piraci ogólnie nie wzbudzają wielkiej wiary w swoją uczciwość. Niestety była to lekcja, którą musiałam nauczyć się na własnych błędach, dlatego jestem tak bardzo wybiórcza w stosunku co do załóg, które ze mną współpracują i chociaż osobiście rekomendowałam postąpić inaczej, nie mogę winić mojego klienta przed brakiem chęci na wydanie mi zgody do przekazania wszystkich detali do tego zlecenia, nim będę miała pewność, że mogę ci zaufać.
Przerwała na chwilę, by poruszyć się przed swoim stanowiskiem i sięgnąć do jednego z innych ekranów. Nim cofnęła dłoń, poruszała przez chwili palcami w nieświadomym geście, pocierając je o siebie w geście zamyślenia. Po chwili zaplotła ją jednak z powrotem za plecami, przenosząc wzrok ponownie na Hawk.
- Ale masz rację co do swoich odczuć. Zależy mi na otwartości moich zleceń, a to od samego początku nie idzie tak, jak powinno. To właśnie dlatego nie znoszę tajemnic - powiedziała cicho, a w jej głos wdarły się tony irytacji. - Nigdy nie wynika z nich nic dobrego.
Wyprostowała się lekko i pokręciła lekko głową. Jej wzrok błądził po twarzy Hawk, gdy ponownie pozwoliła własnym emocjom odsunąć się na bok, przenosząc swoją uwagę na inny element ich problemu.
- Mówiłam jednak szczerze, gdy rozmawiałyśmy poprzednim razem. Moje zasady nie uległy zmianie, kapitan Hawkins - również te, które dotyczą mnie. Oszacowałam niebezpieczeństwo zlecenia, ale najwyraźniej pomyliłam się co do kilku ważnych niewiadomych i to okazało się o wiele wyższe niż było przewidziałam, a dostarczone przeze mnie informacje nie opisywały w pełni tego, czego powinniście spodziewać się na miejscu. Uznaj proszę to za mój błąd. Obiecałam moim załogom rekompensatę, gdy takie coś będzie miało miejsce, i zamierzam tej obietnicy dotrzymać - stwierdziła wprost, obserwując czerwonowłosą. - Opowiedz mi wszystko co się wydarzyło.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

9 gru 2023, o 14:27

Pragmatyzm podpowiadał jej, że Kestrel miała rację. Piraci nie byli warci zaufania - ba! Hawkins nie powierzyłaby ani zlecenia, ani czegoś cennego żadnej z załóg, które znała, może poza bardzo rzadkimi wyjątkami. Oni sami, choć cechowali się względną lojalnością, nie przepuściliby okazji na większy zarobek, jeśli tylko korzyści w znaczny sposób przeważyłyby wady. Gdyby Handlarz pojawił się u jej progu i zaoferował jej dziesięć razy więcej niż to, co proponowała kobieta, Jean nie zawahałaby się ani sekundę.
Ale przecież Kestrel nie musiała tego wiedzieć. Mogła się domyślać, ale reputacja Wraitha była i tak stosunkowo czysta jak na stereotypy przyklejone do ich fachu.
- Musisz pokładać we mnie więcej wiary - rzuciła słodko, z nutą ironii przebrzmiewającą w głosie. Wiedziała w końcu, że to nie o wiarę chodziło i Kestrel gdyby mogła, pewnie podzieliłaby się większą ilością informacji, ale nie mogła odmówić sobie półkąśliwej uwagi.
Szczególnie, gdy kobieta wyraziła względne zainteresowanie rekompensatą ich strat moralnych i ryzyka, które ponieśli. Wszak było ono wpisane w zawód ogromne i do przewidzenia całkowicie zaskakujące. Jedynie jej wzmianka o nienawiści do tajemnic wzbudziła pewne zainteresowanie w umyśle Hawkins, w rodzaju tych ciekawostek, które wkładała do szufladki skąpych informacji, które wiedziała na temat swojego zleceniodawcy.
- Po dotarciu do systemu, przekonaliśmy ochronę Quebui do tymczasowej współpracy. Przed wejściem na pokład wyeliminowaliśmy jednostki przydzielone do ochrony fregaty i wdarliśmy się do środka - zaczęła, oszczędnie wspominając na temat metod, którymi się posłużyli. Nie wątpiła, że Kestrel interesował każdy szczegół, ale nie zamierzała przecież odsłaniać wszystkich kart na stół. Bez rekompensaty. - Ale ktoś nas ubiegł. Zhou był śledzony już w porcie. Na Quebui wszedł z towarzystwem, które polowało na ten sam chip.
Obraz technika i asari w korytarzu serwisowym mignął w jej wspomnieniach, gdy cofała się do starych, wąskich przejść Quebui. Jej wzrok zawiesił się na obrazie towarzyszącej im fregaty, leniwie mknącej przez kosmos w towarzystwie pirackiej łajby. Prawdziwy łup - choć możliwie niewiele warty.
- Na pokładzie statku wybuchła już panika zanim znaleźliśmy się w środku. Doszło do walk. Część ochroniarzy zwróciła się przeciwko pozostałym. Gdy dotarliśmy do Zhou, leżał już martwy w kajucie, zabity przez jakiegoś opancerzonego pasażera na gapę, który wsiadł razem z nim w pierwotnym systemie. Chip leżał zniszczony obok niego, nie udało nam się nic z niego odzyskać - jej wzrok powrócił do oblicza Kestrel, podczas gdy język lawirował prawdą a niedopowiedzeniem. Technicznie rzecz biorąc, jedynym naciąganym kłamstwem było używanie liczby mnogiej - ale wtedy, faktycznie myśleli, że mają do czynienia z więcej niż jedną osobą. - Co innego z implantem, który miał w ramieniu. Wycięłam go z jego ciała, we wnętrzu znaleźliśmy zakodowaną zawartość, którą zgrał tam w formie zabezpieczenia.
Zerknęła na omni-klucz, rząd cyferek oznaczający milion cosiów, wielką niewiadomą, która jej nie dotyczyła.
- Udało nam się dorwać tylko jednego wrogiego żołnierza. Próbował przeciążyć rdzeń Quebui i wysadzić nas razem ze statkiem. Był kurewsko szybki - westchnęła. - Do tego po śmierci zmienił się w papkę. Zakładam, że pozostali też nie zostawili po sobie żadnych śladów.
Uśmiechnęła się kwaśno.
- Jego omni-klucz jest zablokowany, ale podejrzewam, że może cię zainteresować - dodała, zerkając na swoje paznokcie. - Razem z innymi pamiątkami, które udało nam się wyciągnąć z Quebui.
Z których każda miała swoją cenę.

@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

10 gru 2023, o 20:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kestrel słuchała opowieści Hawk z pełną uwagą, śledząc ją skupionym spojrzeniem na wyświetlaczu terminala i przez większość czasu tkwiąc w takim bezruchu, że można byłoby sądzić iż połączenie w końcu zostało zerwane przez towarzyszące mu zakłócenia i teraz pozostała jedynie jego ostatnia klatka, zamrożona w czasie. Jednak w miarę kolejnych słów czerwonowłosej, jej brwi zmarszczyły się w niepokoju i kobieta poruszyła się nieznacznie. Cofnęła ręce zza pleców, zaplatając je na piersi i uniosła jedną dłoń do ust, zasłaniając je w zamyśleniu.
- Niedobrze. Za szybko, zdecydowanie za szybko - mruknęła pod nosem, gdy myśli rozbijające się za jasnymi tęczówkami wyrwały się półświadomie na wolność. W jej wzroku odbijały się obrazy, które malowała przed nią słowami Hawk, wracając wspomnieniami do skąpanym czerwienią korytarzom Quebui oraz rzeczom, które tam odnaleźli. Sam okręt, chociaż stanowił świadectwo jej opowieści, teraz był już czymś innym - jego wnętrze przestało stanowić zagadkę w chwili, w której załoga Wraitha zaczęła skrupulatnie przeglądać jego zawartość, czyszcząc go ze wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość.
- Wspomniałaś wcześniej Handlarza Cieni. Skąd to założenie? - zapytała po chwili rozmyślań, gdy czerwonowłosa skończyła mówić. Widać było po niej, że ma więcej niż jedno pytanie, ale sądząc po krótkiej zwłoce, zaczęła je porządkować w sobie tylko wiadomej hierarchii ważności. Niemal od razu wysnuła też własna teorię. - Zhou? Posiadanie ukrytego chipu informacyjnego jest dość popularnym wybiegiem u kurierów danych, w tym też takich, którzy pracują dla Handlarza. To wyjaśnia skan ochrony o niezidentyfikowanym implancie w jego ramieniu, który był w początkowych raportach.
Spojrzała na bok, gdy coś poza kadrem kamery zwróciło jej uwagę, przez chwilę przesuwając spojrzeniem po jakimś tekście wiadomości lub innej informacji systemowej. Po paru uderzeniach serca machnęła lekko dłonią, zbywając swój obiekt rozproszenia krótkim gestem lub go zdalnie przełączając.
- Czyli Zhou nie żyje, a chip został zniszczony, ale odzyskaliście jego zawartość - powtórzyła za nią w zamyśleniu. W jej głosie przebrzmiała mieszanina zaniepokojenia oraz ulgi, chociaż ta druga niemal ginęła pod naporem skupienia analizującej kobiety. - To dobra wiadomość, ale otoczona wieloma bardzo złymi, kapitan Hawkins. Mówisz, że zabiliście tylko jednego z tych elitarnych żołnierzy? Czy którykolwiek z pozostałych uciekł? A co z resztą załogi? Ktoś przeżył z Quebui?
Stukała palcem w swoje usta w zadumie, nim w końcu wydała z siebie ciche mruknięcie i opuściła rękę, sięgając do własnego terminala. Na krótką chwilę odsunęła towarzystwo czerwonowłosej na drugi plan, gdy wystukała coś na klawiaturze, poświęcając na to dobre kilka sekund.
- Ale wszystko po kolei - odezwała się po chwili, znowu się prostując. Zaplotła dłonie za plecami, zawieszając wzrok z powrotem na Hawk. - Przelałam wam umówione pięćdziesiąt tysięcy kredytów, dodatkowe dziesięć tysięcy za zabicie Zhou oraz kolejne trzydzieści w ramach rekompensaty za niepełne informacje, które ode mnie otrzymaliście. Mam nadzieję, że to będzie wystarczająco, żebyście mogli przymknąć oko na tą niedogodność. Dostałam też wiadomość, że Quebui wciąż znajduje się w waszym posiadaniu, więc jeżeli będziecie zainteresowani jego sprzedażą, to mogę znaleźć wam dla niego odpowiedniego kupca. Będę również zainteresowana wszystkim, co udało wam się odzyskać, a co należało do Zhou lub do ludzi z którymi walczyliście.
Kawałek dalej Sayia odchyliła się lekko w fotelu i pokazała kciuk do góry, a chwilę później na ekranie Hawk również pojawiła się informacja o nadchodzącym przelewie, którego wartość była zgodna ze słowami Kestrel. Uważny wzrok jej rozmówczyni obserwował ją z powagą.
- Za waszym pozwoleniem, Anathema zadokuje do waszego okrętu, żebyście mogli odebrać kontenery z częściami zamiennymi oraz amunicją. - Kobieta uniosła lekko dłoń, jakby chciała powstrzymać nadchodzące pytanie. - Ale proszę, zachowaj na razie chip, kapitan Hawkins. Chciałabym z tobą porozmawiać o dalszej współpracy, gdy już odbierzecie zapłatę za zlecenie.

@Hawk
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

11 gru 2023, o 14:51

Nie spodziewała się od Kestrel ani wielu odpowiedzi, ani wylewności. Ale o ile wcześniej, przy przyjmowaniu zlecenia, jej osoba była wyłącznie ciekawostką, kilkoma tajemnicami zaszytymi głęboko w umyśle czerwonowłosej, tak czerwone korytarze Quebui zmieniły nieco jej perspektywę tak, jak zrobiła to łatka Sojuszu Systemów Terminusa, przylepiona z którejś strony tego chipu z danymi. Kobieta wspominała, że może, lecz nie musi mówić klientowi o tym, kto wykonał zlecenie, ale jeśli w jakikolwiek sposób zamieszany był w to Handlarz Cieni, wątpiła, by zrobiło to jakąś różnicę. Dowiedział się o tym, że dostała wiadomość od niej tego samego dnia. Jego macki sięgały wszędzie i pewna niekomfortowa myśl w jej głowie podpowiadała jej, że mogły nawet sięgać Wraitha.
- Wydaje się być tajemniczym gościem. Lub babką. Pancerz tego elitarnego żołnierza nie miał żadnych cech szczególnych a właściciel rozpłynął się na końcu. Jakoś mi to do niego pasowało - wzruszyła ramionami, nie mając konkretnych podstaw pod to założenie. No, może poza Garettem. - Przysłał do mnie jednego agenta gdy wysłałaś mi koordynaty boi komunikacyjnej. Chciał je ode mnie odkupić. Wydaje się żywo zainteresowany tematem, przynajmniej twoim.
Był to jeden szczegół, którego do samego końca jej nie powiedziała, nie wiedząc, czy Handlarz nie będzie przypadkiem lepszą opcją. Teraz jednak, gdy informacje od Kestrel okazały się prawdziwe, zlecenie zostało wykonane a Hawkins i jej załoga tkwiły bezpiecznie na Wraithcie, powoli przekonywała się do kobiety wystarczająco, by nie tęsknić za dziwnym agentem Handlarza.
Jej reakcja była jednak niepokojąca. Złe wiadomości. Dla niej, czy dla Wraitha? To, że ją polubiła, nie znaczyło, że zamierzała się przejmować tym pierwszym.
- Nie potrafię ci na to odpowiedzieć. Gdy przybyliśmy na Quebui, na statku panował już chaos. Równie dobrze mogli rozpłynąć się w wentylacji. Dosłownie - zmarszczyła brwi. - Ale Wraith nie wyłapał żadnej jednostki w pobliżu. Nikt nie wystrzelił się z Quebui. Ten typ, którego znaleźliśmy, usiłował wysadzić statek i gdy przyszliśmy mu przeszkodzić, walczył do końca próbując nas powstrzymać. Nie wyglądał, jakby się gdzieś wybierał.
Wzruszyła ramionami, sięgając wspomnieniami do chaotycznej walki z czasem na pokładzie fregaty.
- Część pasażerów i załogi Quebui żyje. Odizolowaliśmy ich i zamknęliśmy w kajutach - dodała, kompletnie nie dbając o to, co się z nimi stanie, ale jeszcze nie komunikując tego do Kestrel. - Czy jakieś konkretne, złe wiadomości powinny mnie niepokoić? Wiesz, kto jeszcze próbował dorwać Zhou?
Wiedziała, że w tej chwili tysiące pytań walczyło o uwagę w umyśle Kestrel. Wiedziała, bo w jej działo się dokładnie to samo. Chciała wiedzieć wszystko, choć wątpiła, by było to możliwe. Dopiero gdy ta przeniosła ich rozmowę z powrotem na właściwe tory, napięcie, które znów wkradło się do jej ciała, zelżało lekko, relaksując się na słodki dźwięk kredytów.
- Cała przyjemność po naszej stronie - skinęła teatralnie głową, usatysfakcjonowana z jej odpowiedzi w każdym aspekcie. Uczciwość była rzadkością w Terminusie. Wiedziała to najlepiej, niezbyt często ją uskuteczniając. - Chcielibyśmy też opchnąć Quebui, możliwie jak najszybciej. Jego rdzeń jest w kiepskim stanie, dlatego interesuje nas wycena przed, oraz po naprawie. Oraz procent twojej prowizji - dodała, dobrze wiedząc, że choć Kestrel była uczciwa, nie była altruistyczna. - Moi inżynierowie prześlą ci specyfikacje statku.
Anathema. Skinęła głową, potwierdzając komunikat i zerknęła na radary, od razu spodziewając się reakcji. Planowała osobiście wybrać się do śluzy gdy ten czas nadejdzie.
- Nie mam przekazać go twojemu pieskowi z Anathemy? - upewniła się, obracając jej dziwne polecenie w głowie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

11 gru 2023, o 23:37

Niepokój oraz uwaga Kestrel przesunęły się delikatnie, gdy Hawk wspomniała agenta Handlarza Cieni, który zaczepiał ją na Cytadeli. Przekrzywiła lekko głowę, przyglądając się jej z innego rodzaju zainteresowaniem, zapewne dodając nowe pytanie do garści tych, które i tak już krzątały się jej po głowie.
- Interesujące. Na Omedze? - zapytała, szukając potwierdzenia w twarzy czerwonowłosej. Nie wyglądało jednak na to, żeby jej zaniepokojenie wzrosło po tej informacji, chociaż w jej oczach błysnęło zamyślenie. - Niektórzy z moich innych kapitanów również zgłaszali do mnie podobne próby wykupienia od nich informacji. Jak wyglądał ten agent?
Jej dłoń ponownie przesunęła się poza krawędź ekranu, wystukując jakąś komendę na klawiaturze. W czasie, gdy coś sprawdzała lub wysyłała, Hawk mogła zaobserwować, że Anathema rzeczywiście poruszyła się ze swojego miejsca. Systemy fregaty aktywowały napęd i okręt zaczął powoli sunąć na kurs przechwytujący Wraitha, niespiesznie i otwarcie. Obok niej Nephiett podniósł na nią wzrok, a w jego tęczówkach błysnęło niewypowiedziane pytanie, jak gdyby potwierdzał z nią, że mają nie podejmować żadnych gwałtownych działań, chociaż słyszał rozmowę toczącą się między obiema kobietami.
- Rozumiem. - Kestrel wyprostowała się lekko i skinęła głową, gdy Hawk opisała pokrótce potencjalny los żołnierzy, którzy zaatakowali ich na Wraithu, a także tych, którzy mieli pecha znaleźć się na pokładzie w tym samym czasie, w którym wkroczyła na niego jej piracka załoga. - W takim razie prosiłabym, żebyś ich nie wypuszczała. Przejmę ich razem z okrętem, jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko temu. Chciałabym ich przesłuchać oraz upewnić się, że wieści o tym co miało miejsce na Quebui, nie rozniosą się dalej - dodała, zaplatając dłonie z powrotem za plecami. - Oczywiście, dostaniesz pełną wycenę i moje warunki. Będę czekała na kontakt od twoich inżynierów.
Przez kilka uderzeń serca przyglądała się swojej rozmówczyni, otwarcie zastanawiając się nad swoimi następnymi słowami. Pytanie Hawk o jej własną wiedzę na temat wydarzeń oraz osób, które ich zaatakowały, nie spotkało się z zaskoczeniem, ale też nie z otwartym zbyciem tego wątku.
- Mam pewne podejrzenia - potwierdziła po chwili, błądząc wzrokiem po twarzy Hawk. - Ale chciałabym najpierw zweryfikować ich prawdopodobieństwo z moim klientem. Jeżeli los tych niespodziewanych przeciwników zakończył się na pokładzie Quebui i jeżeli nie rozgłaszaliście zbytnio swojej obecności w tamtym systemie, to nie sądzę, żebyś miała powody do niepokoju. Ale dla pewności dam znać moim ludziom, żeby zaczęli rozsyłać plotki o obecności Wraitha w czasie ataku na Quebui w innych systemach Terminusa oraz Trawersu.
Okręt na radarze wciąż zbliżał się powoli, ale czujniki Wraitha nie rejestrowały niepokojących zmian mocy w okolicy uzbrojenia fregaty. Anathema milczała, ale po kilku chwilach na komunikator ich statku przyszła automatyczna prośba o zadokowanie i rozpoczęcia procesu zrównania prędkości. Kestrel natomiast uśmiechnęła się lekko na pytanie piratki; jej uwaga odsunęła na bok chmurę zaniepokojenia, która unosiła się wcześniej dookoła kobiety, nawet pomimo jej powrotu do swojego spokojniejszego, bardziej formalnego stylu.
- Nie. A przynajmniej jeszcze nie - potwierdziła jej domysły, a w jej oczach błysnęło coś na kształt figlarnego rozbawienia. Sięgnęła w stronę swojego własnego terminala, zawieszając palce nad przyciskiem rozłączenia komunikacji. - Po prostu pokładam w tobie więcej wiary, kapitan Hawkins. Tak jak prosiłaś.
Wraz z jej słowami, połączenie zostało przerwane. Scott uniósł ręce i skrzyżował je na piersi, spoglądając przez chwilę w zamyśleniu na dane z systemu oraz na zbliżającą się na radarze kropkę. Kawałek dalej Sayia odchyliła się lekko w fotelu, obracając głowę w stronę Hawk, a jej wzrok był pytający.
- Więęęc... co teraz? - przerwał ciszę głos Adamsa z głośnika, który najpewniej wypowiedział pytanie, które zawisło w głowie wielu obecnych w tej chwili w CIB.

@Hawk
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

12 gru 2023, o 17:52

Wspomnienie krótkiego spotkania z agentem Handlarza Cieni w lokalu na Omedze nadal było żywe w jej umyśle. Postanawiając, że nie zamierza współpracować z Garrettem, uznała, że tę informację mogła sprzedać Kestrel bez targowania się o cenę. Ot, w wyrazie dobrej woli.
- W The Brick - potwierdziła skinieniem głowy. - Zwyczajny. Biały, ciemne włosy, broda. Miał implanty w oczach, mleczne tęczówki. Przedstawił się jako Garrett.
Wzruszyła lekko ramionami. Implanty były chyba najbardziej charakterystyczną cechą mężczyzny - wszystko inne mogło opisać jego, jak i połowę ludzkich mieszkańców Omegi. Hawkins niestety nie zwykła robić ludziom zdjęć. Podejrzewała, że niewiele by to też jej dało - agenci Handlarza słynęli z bycia równie ulotnymi jak ich szef.
Warunki Kestrel były dość jasne i gdy tylko otrzymała potwierdzenie przelewu, utwierdziła się w przekonaniu, że sprzedanie jej Quebui mogło w dość szybki sposób pozbawić ją problemu i zapewnić dodatkowy zastrzyk gotówki. Uzyskali rekompensatę, oraz posiadali martwe zwłoki Zhou - łącznie na samym zleceniu zarobili prawie dwa razy tyle, ile mieli. Quebui przy tym było wisieńką na torcie a nie, jak się obawiała na początku, głównym źródłem ich dochodu.
W słowach Kestrel szukała konkretów, których na razie się nie doczekała. Przytaknęła więc, gdy kobieta informowała ją o tym, co planuje zrobić następne i kiedy, być może, będzie miała dla niej jakieś odpowiedzi. Gdy Anathema zaczęła zbliżać się do Wraitha, a one ustaliły sobie wszystko, co było potrzebne, nie pozostało jej nic innego jak tymczasowo zawiesić połączenie z kobietą.
- Porozmawiamy po odprawieniu Anathemy - zgodziła się, nieusatysfakcjonowana w pełni jej odpowiedzią. Zawartość chipu, którą znaleźli, teraz zaczęła niebezpiecznie ciążyć jej w kieszeni, choć ta była pusta. Machnęła jednak ręką, wyłączając ekran z połączeniem Kestrel i pozwalając, by całość holograficznego pulpitu pochłonął widok zbliżającej się Anathemy.
Westchnęła. Poszło lepiej, niż się spodziewała, co nie było uczuciem, do którego zdążyła się przyzwyczaić w Terminusie.
- Jeśli nie masz ważniejszych zajęć, szukaj naszej igły w stogu siana tak, jak się umawialiśmy - odrzuciła kąśliwie, choć Adams wypowiedział tylko na głos pytanie, które wszyscy mieli w tej chwili na myśli. Mimo wszystko, wciąż była ciekawa miejsca, do którego prowadziły koordynaty podejścia znalezione przez nich w chipie.
Jej plecy oderwały się od konsoli, o którą się wcześniej opierała. Przesunęła wzrokiem po wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu.
- Dobra robota - pochwaliła ich wszystkich głośno. - Nie dość, że wykonaliśmy robotę jak należy, to wasza niesamowita kapitan wyciągnęła z tego dwa razy więcej kredytów, niż początkowo zakładaliśmy. Quebui nie jest już nam potrzebne.
Co nie zmieniało faktu, że było bardzo miłym dodatkiem.
- Niech Friedrich przygotuje specyfikację Quebui, którą poślemy na Kestrel. Zobaczmy, ile marży sobie zażyczy. W tej chwili ta fregata to w równym stopniu dodatek, co powolne utrapienie, które będziemy wlec ze sobą - przekazała Nephiettowi. - Jeśli będziemy oddawać Kestrel statek, będziesz musiał zapakować pałętających się po pokładzie członków załogi, którzy wam pomagali, Kirył. Z powrotem do kajut.
Ich los i tak był przesądzony w chwili, w której Zhou wraz ze swoim cynglem weszli na pokład. Odkąd udało im się powstrzymać eksplozję fregaty, żyli na pożyczonym czasie.
- Saiya, przejrzyj materiały, które zgromadziłaś. Zobacz, co możemy jej wysłać, co nie podważa naszej hipotezy wielu napastników - dodała. - I zapytaj, czy interesuje ją omni-klucz turiańca. Za, powiedzmy, dziesięć tysięcy kredytów.
W końcu ich zlecenie polegało na wydobyciu chipu - niczym innym. Monitoring i raporty mogła dorzucić w geście dobrej woli, ale omni-klucz turianina był wartościowy w jej oczach.
- Telvos, zbierz trójkę uzbrojonych ludzi. Skoro kapitan Anathemy grzeje dupsko w pancerzu, powinniśmy ubrać się odpowiednio na okazję - dodała, nie wypowiadając tego, co naprawdę przeszło jej przez myśl. - W Terminusie nawet pomachanie komuś ręką może skończyć się strzelaniną.
Nie podobało jej się to, że Kestrel kazała jej zachować implant. To miało być jedno zlecenie, po którym miały przyjść inne - z podkreśleniem innych. Zachowanie danych i nieprzekazanie ich klientowi sugerowało, że może czekać ich jakaś kontynuacja, na którą Hawkins miała umiarkowaną ochotę. Nie pisała się na wpieprzanie pomiędzy interesy Sojuszu, niezależnie od strony. Być może miało to jakieś swoje zalety obok tysiąca wad, ale zdecydowanie wygodniej byłoby móc przyjmować lukratywne robótki obok tego wszystkiego niż angażować się w kolejne spotkania z rozpływającymi przeciwnikami.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

12 gru 2023, o 23:43

Jęk Adamsa, który rozległ się po jej słowach, był wyraźnym sygnałem co blondyn myśli na ten temat.
- Mam propozycję. A co jakbym oddał ci pięćs... trzysta kredytów ze swojej działki, a ty przyznasz, że to strata czasu i umiejętności twojego najlepszego pilota? - rzucił po chwili grzecznym tonem. - Co powiesz? Krótkie "miałeś rację John, nie musisz niczego szukać" i trzysta kredytów jest twoje.
- Skup się na tym, żeby nie zderzyć nas z Anathemą, Adams - wtrącił się lakonicznie Nephiett, krzyżując ramiona. Pomimo jego słów, Wraith wciąż płynnie podchodził do wyznaczonego kursu, gładko trzymając się wytyczonych trajektorii oraz wektorów prędkości, które oba okręty zaczęły między sobą wymieniać po zgodzie Hawk. Sądząc po czasie odliczania, miała niecałe dziesięć minut na przebranie się w pancerz oraz dobranie odpowiedniego komitetu powitalnego nim dwie fregaty tymczasowo połączą się w jedną.
Towarzyszący im Quebui zwolnił nieco, zmieniając kurs na taki, który nie stałby na drodze żadnemu ze statków. Wciąż aktywne połączenie Kiryła mignęło krótko, gdy przysłuchujący się żołnierz przełączył nadawanie.
- Nie ma problemu, pani kapitan - potwierdził niemal od razu. Nie wyglądało na to, żeby przywiązał się do tymczasowej załogi starego okrętu. Hawk znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że prawdopodobnie nie obiecał niczego konkretnego ludziom, którzy pomagali im w trakcie lotu tunelem Przekaźnika - być może za wyjątkiem bycia wysłuchanym lub szansy przedstawienia ich sprawy czerwonowłosej kapitan Wraitha. Rosjanin czasami znajdował w sobie więcej serca niż inni, ale dla nowo poznanych więźniów nie sięgało ono zbyt głęboko pod powierzchniową uprzejmość. - Zaczęliśmy już to robić, na wypadek jakby bliskość stacji kosmicznej obudziła w nich głupie pomysły. Ale z przyjemnością opuszczę pokład tego rzęcha.
Sayia skinęła głową, gdy Hawk zaczęła wydawać rozkazy i przeciągnęła się w fotelu. Widać było, że zarówno po krótkiej przemowie czerwonowłosej, jak i po zakończeniu rozmowy z Kestrel oraz rozwianiem wątpliwości co do ich zapłaty, po CIB rozeszła się fala ulgi oraz dobrego samopoczucia - jakby napięcie, które towarzyszyło im przez ostatnie kilka godzin w obliczu niewiadomego finału zlecenia, teraz z nich zeszło. Chociaż większość okrętu mniej lub bardziej świętowała odkąd tylko przeskoczyli przez Przekaźnik, świadomość potencjalnej porażki wciąż tliła się gdzieś na granicy podświadomości niemal każdego. Ich pechowa passa odcisnęła piętno na wszystkich, nawet jeżeli część nie chciała tego przyznać, a część nie zdawała sobie z tego sprawy, ale teraz ich los nareszcie się odwrócił - czego dowodem były kredyty na omni-kluczu Hawk.
Ale pomimo tego, dziwny chip wciąż ciążył w metaforycznej kieszeni piratki.
- A czy wasza niesamowita hakerka też zasługuje na jakiś bonus przy podziale, za nieprzespaną noc oraz swoją świetną pracę? - zapytała z uśmiechem Sayia, strzelając palcami. Obróciła się w fotelu, wracając wzrokiem ku swoim terminalom, na których wciąż aktywnie działały jej programy przeszukujące. - Bo gdyby nie ona, to byśmy mogli wręczyć Kestrel co najwyżej zakrwawiony kawałek martwego żelaza.
- O, wszyscy mówimy teraz o sobie w trzeciej osobie? W takim razie Ryana też chciałaby bonus za dzielne stawianie czoła tym dziesiątkom elitarnych żołnierzy na pokładzie Quebui - dodała z rozbawieniem Telvos, odzywając się z głośnika przy monitorze Hawk. - Jasne, zbiorę ekipę powitalną. Za osiem minut pod śluzą?
Wszyscy na pokładzie Wraitha, którzy przysłuchiwali się wcześniejszej rozmowie, teraz zaczęli powoli wracać do swoich zajęć lub do wykonywania rozkazów wydanych przez Hawk. Nephiett skinął głową i nawiązał połączenie z niższymi pokładami fregaty, żeby przekazać Friedrichowi ustalenia, które miały miejsce, Sayia naciągnęła słuchawki na uszy i zatopiła się z powrotem w swoich komputerach, Telvos i Kirył zamknęli łączność, a Adams przeniósł swoją uwagę na pilotowanie, chociaż nim się rozłączył, dało się słyszeć, że przywołuje do siebie parę młodych nawigatorów Wraitha, zapewne chcąc im przekazać nowe wieści na temat zadania, które otrzymali. Hawkins została pozostawiona sama sobie i nie niepokojona przez nikogo mogła udać się do swojej kajuty, żeby przywdziać pancerz oraz wziąć swoją broń, pozwalając by jej instynkt przetrwania wziął górę nawet w obliczu pozytywnego sukcesu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gdy Anathema i Wraith wreszcie do siebie zadokowały po paru minutach, Hawk dotarła właśnie przed śluzę. Okrętem nieco tąpnęło, a po jego poszyciu oraz szkielecie rozeszło się delikatne drżenie, które zaraz zniknęło. Na omni-kluczu kobiety pojawiła się informacja od Adamsa, że dokowanie przebiegało bez większych problemów i zostało zakończone; oba statki rozpoczęły proces wyrównywania ciśnienia między sobą, a lampka nad wyjściem z Wraitha zmieniła się z koloru czerwonego na żółty, gdy systemy zaczęły upewniać się, że nie ma żadnej nieszczelności w tymczasowym połączeniu.
Ryana czekała na Hawk pod śluzą w towarzystwie Reda oraz dwóch załogantów, którzy byli jednymi z kilkunastu, którzy czasami pomagali im w zabezpieczaniu napadniętych okrętów oraz brali udział w akcjach szturmowych. Cala czwórka ubrana była w pełne pancerze; asari trzymała swój nowy, ciężki karabin oparty o bark i skierowany lufą w stronę sufitu, a Stadtford stał przy ścianie ze skrzyżowanymi rękami i strzelbą wciąż przy metalowym zaczepie.
- Przypałętało mi się coś po drodze, to wzięłam ze sobą - rzuciła Telvos na widok Hawk, uśmiechając się półgębkiem i wskazując na rudowłosego. Mężczyzna wzruszył tylko ramionami.
- Ciekawość wzięła górę - mruknął pod nosem. Lampka nad drzwiami śluzy zmieniła w końcu kolor na zielony i chwilę później drzwi rozsunęły się w cichym sykiem, niemal równolegle z tymi, które oddzielały ich kilka metrów dalej od wnętrza drugiego okrętu.
Pierwszym co dobiegło do ich uszu, to stukot metalu o metal.
Światła śluzy przesunęły się po smukłej sylwetce, która wynurzyła się z pokładu Anathemy, prześlizgując się po fragmentach gładkiego metalu nakładających się na siebie płyt, po kompozytowych stawach z czarnego materiału, które pracowały bezgłośnie w miarę przemieszczania się każdej z czterech, mechanicznych łap oraz po wydłużonym pysku imitującym swoim kształtem i drobiazgowymi wycięciami ten, który można byłoby znaleźć u żywego wilka, które zamieszkiwały ziemskie lasy. Dwa, płonące błękitnym ogniem ślepia wbijały się w Hawk oraz jej orszak powitalny, a drobne płomyki biotyki dymiły się nieznacznie zarówno ze stalowych oczodołów, jak i spomiędzy elementów pancerza, który otulał robota niczym prawdziwe futro.
Technologiczna hybryda zatrzymała się w połowie przejścia, nie odrywając wzroku od czerwonowłosej, a dwa uderzenia serca później z okrętu za nią wyłonił się mężczyzna, którego kobieta widziała wcześniej po drugiej stronie komunikatora.
- Wraith. - Ciemnowłosy kapitan Anathemy skrzyżował ramiona na piersi, zatrzymując się w połowie drogi między swoim okrętem, a statkiem Hawk, obok mechanicznej bestii. Gdy nie oddzielał ich wyświetlacz komunikatora, szczegóły przestawały ukrywać się za zakłóceniami transmisji lub rozdzielczości nagrania. Mężczyzna był o pół głowy wyższy od czerwonowłosej, a jego pancerz, chociaż wyblakły i poznaczony siatką tak drobnych zarysowań powstałych z upływem czasu, że wyglądał jakby ktoś go szorował stalową szczotką, sprawiał wrażenie jeszcze większego. Na jednym z jego naramienników znajdował się znajomy, ptasi symbol Kestrel, który kiedyś po raz pierwszy dostrzegła na czekającym na nia datapadzie. - Wygląda, że jednak rzeczywiście coś dla ciebie mam.
Jasne tęczówki zatrzymały się na twarzy kobiety, przyglądając się jej z czujną uwagą, kłócącą się z cieniem oszczędnego uśmiechu, który wpłynął na jego usta. Za jego plecami znajdowało się kilka wąskich kontenerów przy których stała trójka opancerzonych załogantów Anathemy, w niemal lustrzanym odbiciu Telvos i jej świty. Wszyscy trzymali w rękach broń, ale skierowaną luźno w stronę pokładu.
- Zawartość chipu, jeśli łaska - rzucił po chwili, przekrzywiając lekko głowę. - Kestrel może ci wierzyć na słowo, że go macie, ale ja nie zamierzam.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

13 gru 2023, o 16:36

Dywagacje dotyczące premii, które natychmiast rozpoczęły się w Centrum Informacji Bojowych gdy tylko w powietrzu pojawił się zapach kredytów skwitowała parsknięciem śmiechem. Tego typu problemy były zupełnie inną bestią, znacznie łatwiejszą i przyjemniejszą do rozwiązywania niż tajemnice i rozpływający się obcy, oraz widma pandemii rozgrywającej się na pokładach Quebui. Zapłata ostudziła nieco jej nerwy i podejrzliwą naturę szukania dziury w całym. Zatarły też niesmak, który pozostał po wspomnieniu nocnych koszmarów, dręczących ją jeszcze godzinę, może dwie godziny temu. Otrzymali zapłatę - jedyna niewiadoma ciążyła jej teraz w kieszeni, ale jakkolwiek by się starała, nie dostrzegała potencjalnych, katastrofalnych skutków zachowania chipu dla siebie. W każdej chwili mogli wysłać koordynaty w extranet, czyniąc go bezwartościowym, jeśli ktokolwiek chciałby rzucić się na zawartość implantu. Wraith był szybki i choć do bezpośredniej walki nie mieszał się zbyt chętnie, nie było jeszcze zagrożenia, przed którym nie zdołałby uciec.
Chwilowo, takim potencjalnym zagrożeniem była Anathema.
- Wiecie kto zajmuje się cyferkami na tym statku - odrzuciła na odchodnym, kierując się powoli do wyjścia z CIB. Obróciła się, odnajdując spojrzeniem Nephietta i mrugnęła do niego porozumiewająco. - Jestem pewna, że Scott rozdzieli wam premie sprawiedliwie i nie zwróci uwagi na to, że Kirył oddał mu swój obiad wczoraj.
Rzucając mężczyznę na pożarcie domagających się załogantów, pozwoliła, by drzwi oddzielające CIB od korytarza zamknęły się za jej plecami i ruszyła do swojej kajuty.
We wnętrzu własnych, znajomych czterech ścian jej wzrok sprawnie unikał zmiętej pościeli na łóżku, fizycznego przypomnienia nieszczególnie udanej nocy. Zmieniła swoje ubrania w ciasny kombinezon i pieczołowicie włożyła na siebie każdą z części pancerza, plecami zwrócona do swojego posłania. Dopiero na końcu przypomniała sobie o drobnym wisiorku, którego zapomniała zdjąć ze swojej szyi i, nie zamierzając zdejmować tego i wkładać ponownie, w duchu pożegnała się z jego drobną obecnością, która zapewne zostanie przerwana po jednej rundce w pełnym opancerzeniu.
Wsunęła implant do jednej z ładownic, zabierając też obie bronie ze sobą. Spięła włosy w luźny kok, nie przywiązując się zbytnio do idei przebywania w tym pancerzu dłużej, niż chwilę. Co innego Quebui, które miało potrwać godzinami, a co innego zwykła wymiana towarów z zabezpieczeniem.
- Rutynowe odebranie towaru cię zaciekawiło, Red? - zagadnęła niewinnie, stając na przodzie gdy zakończone dokowanie obiegło wstrząsem ich pokład.
Widziała wiele niestandardowych rzeczy w Systemach Terminusa. Widziała raz bestię większą od kroganina, posługującą się elokwentnym słownictwem. Widziała volusa latającego na holograficznych skrzydełkach po arenie. Widziała atak Zbieraczy na stację kosmiczną, w której wnętrzu utknęła radna Cytadeli.
Ale czegoś takiego nie widziała nigdy. Będzie musiała spytać o to Sayę.
- Ładny pies. Rasowy? - rzuciła w odpowiedzi lakoniczne powitanie mężczyzny, nie dając po sobie poznać, by jasne ślepia mechanicznego zwierzęcia zrobiły na niej wrażenie. Jej spojrzenie przesunęło się w górę, na kapitana statku, którego wcześniej miała wątpliwą przyjemność słyszeć przez komunikator i zatrzymało na symbolu ptaka, który widziała na zaproszeniu do rozmowy przez Kestrel.
Kapitan nie miał znaczenia - ani on, ani Anathema. Nie zamierzała marnować czasu na pogawędki i gdyby nie jego nagłe polecenie, Hawkins w milczeniu oczekiwałaby na umówione wynagrodzenie. Słysząc je, przechyliła lekko głowę, przyglądając mu się z obojętnością, która przykryła iskierkę złości budzącą się w jej wnętrzu. Za kogo on się, kurwa, uważał?
- Gdy ostatnio patrzyłam, pracuję dla Kestrel - odrzekła lekko i luźno do tego cholernego idioty - Nie dla jej psiarni.
Teraz przynajmniej wiedziała, że psy są dwa.
- Saiya, połącz się z Kestrel i przekaż mi ją - poleciła do komunikatora, gotowa aktywować głośnomówiący. - To jej decyzja, nie moja.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

13 gru 2023, o 21:40

Stadtford pokręcił lekko głową przecząco, ale nie zdążył odpowiedzieć nim drzwi śluzy się otworzyły. Chociaż nikt nie mierzył w siebie z broni, Hawk mogła wyczuć w powietrzu niemal namacalne napięcie, które wpłynęło do korytarza łączącego oba okręty, gdy dwie grupy nieznajomych sobie ludzi, którzy przy okazji byli uzbrojeni po zęby, spotkały się po raz pierwszy. Jej towarzysze byli zbyt doświadczeni, by zareagować od razu zbyt agresywnie, gdy między nimi pojawił się wilczy mech, ale czerwonowłosa widziała kątem oka jak dłonie Ryany przesuwają się o kilka milimetrów ku nieco bardziej pewnemu chwytowi kolby karabinu, a Red przenosi ciężar ciała na drugą nogę i przekłada skrzyżowane ręce odwrotnie, tak by jego palce znajdowały się bliżej omni-klucza na przedramieniu.
- Jedyny w swoim rodzaju - odparł ciemnowłosy, odwzajemniając jej spojrzenie bez mrugnięcia okiem. - Ale nie zadaje się z przypadkowymi sukami.
Mech stojący przy jego boku wpatrywał się w Hawk, śledząc ją płonącym wzrokiem pozbawionym tęczówek i całkowicie ignorując resztę stojącej za jej plecami załogi. Błękitne ogniki biotyki poruszały się przy jego korpusie, to przygasając, to lśniąc mocniej, w rytm nieistniejącego bicia serca lub imitacji oddychania. Z jego opancerzonego gardła wydobył się cichy, niski dźwięk przypominający pracę turbiny lub głębokie buczenie rozkręcającego się silnika, który do złudzenia przypominał narastający warkot, jakby hybryda w odpowiedzi na iskierki jej złości, zwizualizowała jej odbicie, czując to samo.
Kapitan Anathemy obserwował ją w milczeniu, nieporuszony jej słowami.
- Tak twierdzisz - rzucił zdawkowo, przesuwając spojrzenie na stojącą za jej plecami Telvos, Reda oraz parę pozostałych piratów. Jego wzrok błądził przez parę uderzeń serca po wyposażeniu oraz pancerzach jej towarzyszy i Hawk doskonale wiedziała, że ich ocenia. Sama wielokrotnie niemal nieświadomie robiła te same kalkulacje, gdy potencjalne zagrożenie pojawiało się w zasięgu wzroku, wchodząc na sporny teren. Robił to niemal każdy żołnierz oraz niemal każdy, kto wychował się w Terminusie, a kto miał chociaż odrobinę oleju w głowie i wydawało się na to, że ich załogi robiły dokładnie to samo.
Stadtford śledził wzrokiem kapitana Anathemy, Ryana z nietypowo poważną dla siebie twarzą śledziła mechanicznego wilka, stojąca za plecami ich rozmówcy blondynka w lżejszym, szarym pancerzu i pistoletem przy biodrze śledziła Ryanę, a siedzący na kontenerach z bronią mężczyzna z irokezem i strzelbą na kolanach, śledził Stadtforda.
- Łączę, ale jeszcze nie odebrała. Czy mamy jakiś problem? - Zaniepokojony głos Sayi, który rozległ się w słuchawce Hawk, przerwał niewygodną atmosferę, która zaczęła gromadzić się dookoła grupy zebranej w śluzie. Nim czerwonowłosa zdążyła jednak odpowiedzieć, kapitan Anathemy westchnął z irytacją i pokręcił głową.
- Wiem co powiedziała ci Kestrel. Nie zamierzam zabierać ci chipu, dopóki nie dasz mi ku temu powodu - powiedział lakonicznie. Przesunął ciężar ciała na drugą nogę, rozważając coś przez chwilę, gdy obserwował Hawk. - Nie ufam ci, Hawkins - rzucił w końcu wprost. - To nic osobistego, ale jesteśmy w Terminusie. Nie byłabyś pierwszym piratem, który myśli, że jest sprytniejszy od wszystkich innych i który sądzi, że może oszukać naiwnych zleceniodawców. Udowodnij mi, że macie zawartość implantu Zhou, a nie będę wam robić żadnych problemów. Jestem pewien, że zaglądaliście już do środka - dodał, uśmiechając się oszczędnie, chociaż ten gest nie sięgnął jego jasnych tęczówek. - Co udało wam się zgrać?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

16 gru 2023, o 18:49

Obcy kapitan Anathemy zaczynał coraz mocniej grać jej na nerwach i choć być może jakaś cząstka jej racjonalizmu wiedziała dobrze, że na jego miejscu również byłaby podejrzliwa, to jej cichy głosik tonął w narastającej fali złości. Za kogo uważał się ten losowy, obcy śmieć, by kwestionować rozkaz wydany mu przez, jak zakładała, jego przełożoną? Czy ptak na jego ramieniu nie wskazywał, że pracował dla Kestrel? Kestrel, z którą Hawkins już się dogadała i nie musiała marnować czasu na użeranie się z jej nadzwyczaj ambitnym pachołkiem, który uważał, że miał prawo domagać się od niej czegokolwiek?
Chip był w jej posiadaniu. Pieniądze były w jej posiadaniu. Zasoby, przed którymi z jakiegoś powodu stanął mężczyzna były tylko formalnością, którą rozwlekał jego pieprzony upór i potrzeba wepchania się z butami w coś, co było już postanowione.
Gdy wszyscy pozostali mierzyli się spojrzeniem, jej wzrok zafiksowany był na jasnych tęczówkach i jedynie w jego peryferiach dostrzegała podejrzliwość jego załogi czy jarzące się oczy chroniącego go wilka.
- Gówno mnie to obchodzi - odrzekła, jedną nogą gdzieś wkraczając już na granicę własnej cierpliwości z pomocą ostrych słów, drugą trzymając się uparcie brzegu - wypowiadając je spokojnym tonem głosu, w którym jedynie zadrżał czyhający na krawędzi ciężar. - Nie bylibyście pierwszym zleceniodawcą, który myśli, że może na ostatniej prostej wychujać swojego kontraktora. To Kestrel zleciła nam tę robotę, to Kestrel kazała mi zatrzymać chip i odebrać od ciebie towar. Gówno mnie obchodzi co o mnie myślisz i kim jesteś. Nie z tobą robię interes.
Był nieistotny. Może to fakt tego, że uważał, że tak nie jest, tak irytowała ją do głębi. A może to, że kobieta przypadkiem nie odbierała teraz, gdy była potrzebna - by ogarnąć swój burdel, którego Hawkins nie zamierzała tykać. W tej chwili nawet, gdyby kapitan Anathemy okazał się jej przełożonym, albo jej klientem, dla samej zasady gówno by mu powiedziała i gówno by mu dała. Jej układ z Kestrel nagle stał się największą respektowaną przez nią świętością, choć jeszcze godzinę temu rozważała sprzedanie chipu temu, kto da najwięcej.
- Saya, otwórz zawartość chipu i zgraj to, co na nim jest - rozkazała przez słuchawkę. Nie zamierzała przyznawać wprost, że już sprawdzili co jest w środku, ale nie planowała też wprost kłamać, że tak nie jest. Kapitan Anathemy nie miał raczej rentgena w oczach i nie mógł wiedzieć, że chip tkwił w jej kieszeni, a bezpośrednie zignorowanie pytania czy mamy jakiś problem powinno nakierować inteligentną techniczkę na zignorowanie tych niedopowiedzeń. - Wyślij wszystko do Kestrel.
Powieka nawet jej nie drgnęła, gdy mierzyła zielonym spojrzeniem opancerzonego kapitana Anathemy. Jeśli chciał się dowiedzieć - mógł zapytać tajemniczą kobietę, stojącą za symbolem wymalowanym na jego ramieniu. W grach o gównowładzę w pomieszczeniu, jak lubił nazywać je Deuce, Jean nie potrafiła cofnąć się ani o milimetr. Brunet popełnił błąd w chwili, w której ośmielił się czegoś zażądać, zamiast grzecznie poprosić.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

16 gru 2023, o 22:26

Pojedynek na spojrzenia trwał przez całe kilkanaście sekund, podczas których mężczyzna analizował jej słowa - lub zwyczajnie zastanawiał się czy to już jest ten moment, by sięgnąć po broń. Hawkins niemal słyszała zgrzyt opancerzonych palców Ryany, gdy ta zaczynała ściskać mocniej karabin oraz wyczuwała skupienie Reda, tak jak czuła gęstniejące napięcie w korytarzu. Po paru sekundach mechaniczny warkot, który rozlegał się z gardła jego hybrydowego wilka powoli zaczął cichnąć, chociaż kapitan Anathemy nie wykonał ku niemu żadnego gestu, odwzajemniając twardo wzrok piratki.
- Istniały łatwiejsze sposoby, żeby was wychujać na ostatniej prostej - odpowiedział po chwili. - Ale być może masz rację. W końcu jesteśmy w Terminusie - powtórzył swoja własne słowa, przekrzywiając lekko głowę. Jego spojrzenie wwiercało się w jej własne, ścierając jasną stal z przenikliwą zielenią, jakby próbował dojrzeć jej prawdziwe intencje lub po prostu zmusić do uległości tym wyzwaniem siły.
Gdy rzuciła swoje następne słowa, kierując je jednak nie do niego, a do swojej techniczki, jego oczy zmrużyły się lekko. Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, nim w końcu wyprostował się lekko; napięcie przypominające gotującego się do skoku drapieżnika, które do tej pory kryło się w jego opancerzonej sylwetce, teraz się wycofało.
- Może być - mruknął po długim milczeniu, nie przestając obserwować kobiety. Sayia potwierdziła krótką komendą, dając jednocześnie znać, że najwyraźniej zrozumiała jej intencje, Uzbrojona blondynka za plecami mężczyzny poruszyła się lekko, robiąc pół kroku do przodu.
- Kapitanie? - rzuciła krótko, bawiąc się palcami breloczkiem wiszącym przy kolbie jej pistoletu, chociaż jej własne spojrzenie również przesuwało się czujnie po pozostałych piratach. Ciemnowłosy tkwił w bezruchu jeszcze przez chwilę, obserwując Hawk, nim w końcu przewrócił oczami i uniósł wolną dłoń, machnąwszy lekko do tyłu.
- Przynieście ich zapasy - powiedział, cofając rękę z karabinu. Odsunął się na bok, stając pod ścianą śluzy i krzyżując ramiona na piersi; jego mech również się przesunął, przechodząc przed niego i siadając na ziemi, chociaż jego płonące ślepia nadal wpatrywały się w czerwonowłosą. - Przecież interesy to interesy.
Kobieta skinęła oszczędnie głową i wyciągnęła dłoń w stronę kontenerów, przełączając coś na jednym z nich. Mężczyzna z irokezem zeskoczył ze swojego, wzdychając z rozczarowaniem i odkładając strzelbą na zaczep na plecy, po czym również coś przełączył przy panelu stalowej skrzyni. Kilka sekund później obie uniosły się lekko nad ziemię, gdy niewielkie generatory pola masy otoczyły je błękitną otoczką, zmniejszając ich wagę. Facet oparł dłonie na krawędzi pojemnika i zaczął pchać, wprowadzając je do śluzy i zaczynając kierować się z nimi w stronę Hawk oraz reszty załogi Wraitha.
- Siema - rzucił jak gdyby nigdy nic, gdy zbliżył się z nim do przejścia na okręt czerwonowłosej. Ryana i Stadtford zerknęli na swoją kapitan, po czym jeżeli ta wydała zgodę, ruszyli żeby przejąć kontenery. Dopiero, gdy załogant Anathemy zbliżył się do nich, na jego napierśniku ujawniło się inne logo - szkarłatno-czerwony, przypominające prostą ikonografikę obusiecznego topora lub rogatą, najeżoną zębami literę T. Hawk czytała wystarczająco wiele artykułów na przestrzeni ostatnich kilkunastu godzin, by rozpoznać logo jednej z odnóg SST.
Blondynka zrównała się ze stojącym w przejściu kapitanem Anathemy i podsunęła do niego nieco mniejszą, stalową skrzynię. Ten podziękował jej skinięciem głowy i sięgnął do otwarcia pojemnika, wyciągając ze środka coś, co w pierwszej chwili wyglądało jak średniej, stalowa kula, a dopiero po chwili okazało się być okrągłym dronem - całkiem podobnym do tych, które stanowiły skład Roju Wraitha, ale nieporównanie mniejszym, mającym zaledwie czterdzieści centymetrów średnicy. Niemal od razu rzuciły się też do oczu inne rozbieżności - urządzenie pełne było niewielkich soczewek, anten oraz transmiterów, które skrywały się pod cienkim, kompozytowym pancerzem.
- Obiecany bonusowy prezent od Kestrel - powiedział mężczyzna, przełączając coś na jego powierzchni, po czym dron zaszumiał cicho i uniósł się w powietrze. Jego soczewki poruszyły się, łapiąc ostrość, a chwilę później korytarz śluzy omiotło kilka wiązek skanujących, które na krótką chwilę oświetliły twarze zebranych błękitnym światłem. Ryana przerwała otwieranie skrzyń, nieufnie kładąc dłoń na karabinie, a Stadtford przekrzywił głowę i zmarszczył brwi. Parę sekund później blask skanu zniknął, a drona otoczyła holograficzna poświata, która skryła jego zarysy; nim jego forma częściowo zdematerializowała się za nowym obrazem, część soczewek skierowała się w stronę Hawk, a ukryte między nimi projektory zalśniły, tworząc na miejscu urządzenia wyraźną sylwetkę kobiety.
- Kapitan Hawkins. Witam ponownie. - Kestrel, która zmaterializowała się na miejscu urządzenia, była o wiele wyraźniejsza niż pełne zakłóceń wideo, które oddzielało jej osobę od Hawk, gdy rozmawiały poprzez system łączności Wraitha oraz prywatnego satelity. - Dostałam informację, że próbowałaś się ze mną skontaktować. Cały sprzęt jak rozumiem znalazł się już na waszym pokładzie?
Wciąż w holograficznej formie, którą można było dostrzec poprzez delikatną, ledwie wyczuwalną półprzezroczystość jej sylwetki, była jednak w pełni stabilna i w niemal rzeczywistej rozdzielczości, która odsłaniała zarówno detale jej dość znoszonej, krótkiej kurtki, którą miała na sobie, skórzanych spodni oraz lekkich cieni pod oczami, które sugerowały zapewne mniejszą ilość snu, niż byłaby wymagana. Kobieta, niższa o niecałe pół głowy od Hawkins, uśmiechnęła się jednak w ten sam sposób, w który witała ją podczas poprzednich rozmów i zaplotła dłonie za plecami.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

16 gru 2023, o 23:10

Kilkanaście sekund równie dobrze mogło być kilkunastoma minutami - rozciągało się całą wieczność, pochłaniając więcej i więcej w jej szaleńczo pędzącym naprzód umyśle. Kolba jej karabinu była blisko, jej napięte mięśnie potrzebowały jedynie krótkiego impulsu by poderwać się do walki. Oczekiwanie było męczące. Wypełniało jej żyły ogniem, pobudzało do działania jej ciało, które przymusem zatrzymała w miejscu. W akompaniamencie warkotu dziwnego zwierzęcia analizowała położenie sojuszników kapitana Anathemy, ilość dzielących ich metrów, ciasnotę ich pomieszczenia, ciężar ładunku. Wilk był problemem, który powinien być wyeliminowany na samym początku, a jednak posłanie serii prosto w pysk stojącego naprzeciw mężczyzny było zbyt kuszące, by była w stanie temu odmówić.
Jego zmiana postawy dotarła do niej jak sygnał spod powierzchni wody. Jej tęczówki spoglądały ku niemu nadal spod zmarszczonych brwi i dopiero gdy warkot ustał, a ona sama z opóźnieniem pozwoliła swoim zesztywniałym mięśniom na rozluźnienie. W tej krótkiej chwili wszystko mogło się potoczyć w zupełnie innym kierunku, niż powinno, lecz gdy ta chwila minęła, powróciło do niej echo satysfakcji z zapłaty, którą mieli otrzymać.
Skinieniem głowy wskazała Ryanie i Redowi by odebrali towar, uważnie obserwując dwójkę sojuszników kapitana. Przez myśl przeszło jej co najmniej sto docinek, którymi mogłaby skwitować poddanie się ich kapitana, lecz nie zapomniała bez reszty o tym, po co tu przybyła. W przeciwieństwie do mężczyzny, zaciekle atakowała wyłącznie zaczepiona.
A to, że uznawała wiele rzeczy za zaczepkę, było zupełnie nieistotne.
Gdy jej wzrok natrafił na znajomy symbol na piersi mężczyzny, jej myśli znów pogalopowały w różnych kierunkach. Domyślała się, kto był klientem Kestrel odkąd wydobyli dane ramienia Zhou. Pamiętała jednak, że ich zleceniodawczyni wspominała o innej kobiecie, a nie było to określenie, którego użyłaby by opisać mężczyznę z irokezem. Najwyraźniej Anathema miała kontakt z więcej niż jednym żołnierzem Sojuszu. Czyżby to tylko wysłannik klienta, czy Kestrel była w to bardziej zamieszana niż przyznawała?
- Sprawdźcie zawartość zanim wciągniecie je na pokład - zakomunikowała tylko do swoich załogantów, kątem oka obserwując małe pudełko, które otworzył kapitan Anathemy. Jej dłoń zacisnęła się na kolbie karabinu na ułamek sekundy, spodziewając najgorszego pomimo braku logiki, jaka by za tym stała. Gdy z wnętrza wydostał się mały, okrągły dron, jej brew mimowolnie uniosła się w górę.
Pojawienie się kobiety było dla niej zarówno zaskoczeniem, jak i lekkim zawodem. Przez jedną, ulotną chwilę miała nadzieję, że dron będzie wartościowy - nim okazał się metodą komunikacji z Kestrel mniej upierdliwą niż łączenie się z jej boją. W obliczu wynagrodzenia, które udało jej się wyszarpać, zachowała jednak swoje myśli dla siebie.
Bez zakłóceń w połączeniu, kobieta wyglądała wyraźniej i młodziej, co biorąc pod uwagę jej wzbudzenie żywego zainteresowania u Handlarza Cieni wydawało jej się imponujące.
- Kapitan Anathemy usiłował zmusić mnie do oddania mu chipu wbrew temu, co powiedziałaś - odrzuciła, zgodnie z sobą postanawiając, że jeśli może choć trochę utrudnić mu choćby następny telefon z Kestrel to nie omieszka z tego nie skorzystać. - Następnym razem uzgodnijcie wersje.
Zerknęła na swoich towarzyszy i, zakładając, że we wnętrzu skrzyń znaleźli to, na co się umówili, gestem wskazała im, by wnieśli to na pokład.
- Twoim prezentem jest komunikator - rzuciła, ni w formie pytania, ni w stwierdzenia. - Dostałam skrzynie. Możemy dokończyć naszą rozmowę na Wraithcie.
Miała tysiące pytań do kobiety, lecz nie zamierzała zadawać ich przy świadkach - szczególnie, że mogła ją teraz zabrać do kieszeni. W głowie zanotowała sobie, by Saya natychmiast sprawdziła drona gdy tylko pozbędą się Anathemy.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

17 gru 2023, o 00:08

Ryana skinęła bez słowa, wracając do otwierania skrzyń, gdy tylko okazało się, że dron nie jest nową bronią lub kolejną zaczepką, która roznieciłaby na nowo ogniki przygasającego konfliktu. Zdjęcie ciężkich klamr blokujących wieko nie było zbyt trudne i po chwili wierzch kontenera odsunął się na bok, ukazując wnętrze wypełnione elementami wciśniętymi między ochronną piankę, zapakowanymi ciasno pod sam brzeg pojemnika; nawet krótki rzut oka wystarczył, by stwierdzić, że w środku rzeczywiście znajdują się różne komponenty mechaniczne, narzędzia i części, bez względu na to czy ktoś posiadał wiedzą o ich przeznaczeniu, czy też nie. Kawałek dalej Stadtford to samo zrobił z drugim kontenerem, odsłaniając rzędy specyficznych fragmentów dużo większych, industrialnych pochłaniaczy ciepła, które często znajdowały się przy akceleratorach masy okrętów lub innego uzbrojenia wielkiego kalibru, które wymagało chłodzenia.
Usta Kestrel zacisnęły się w wąską linię, przekazując wyraźnie irytację, która przemknęła po jej twarzy po słowach Hawk, a stojący za nią mężczyzna parsknął pod nosem.
- Skarżypyta - rzucił z rozbawieniem, krzyżując ramiona na piersi. W przeciwieństwie do Kestrel, był niemal pół głowy wyższy od samej Hawk, więc jego sylwetka górowała ponad niższą, holograficzną kobietą, która wydawała się dodatkowo mniejsza przez to, że jako jedyna pośród obecnych nie była odziana w pancerz.
- Uzgodniliśmy - odparła sucho, chociaż ton jej głosu ewidentnie nie był skierowany w stronę piratki. - A przynajmniej tak sądziłam, pomimo swojej wyraźnie błędnej oceny.
Mężczyzna z irokezem stał przez chwilę nad skrzyniami, kontemplując jak asari oraz Red przeglądają jej zawartość, po czym zasalutował lekceważąco wpatrującej się w niego pozostałej dwójce piratów i odwrócił się na pięcie, wracając z powrotem przez śluzę. Towarzysząca kapitanowi Anathemy blondynka stała krok za nim z dłońmi splecionymi za plecami, ale jej wzrok przesuwał się po wnętrzu Wraitha, tym razem bardziej w oszczędnym zainteresowaniu, niż czujnej gotowości.
- Tak. Mobilny QEC - potwierdziła Kestrel, wzdychając krótko i w tym drobnym geście odsuwając od siebie irytację. - Z jego pomocą powinnaś móc skontaktować się ze mną z dowolnego miejsca i o dowolnej porze, zakładając oczywiście, że nie będę spała lub zajęta. - Machnęła lekko dłonią, zbywając ten temat na bok, skoro jego efekty wyświetlały się w oczywisty sposób przed nią. Poruszyła lekko palcami, a dron skierował się do przodu, przesuwając również jej obraz w stronę Hawk. - Oczywiście. Na to liczę. Jeżeli chodzi o...
- Kestrel. - Głos ciemnowłosego przeciął powietrze. Mężczyzna nie powiedział nic więcej, ale jego głos niósł ze sobą ostrzegawcze tony. Kobieta odwróciła się gwałtownie na pięcie, przenosząc swoją uwagę na mężczyznę.
- Nie, Rhys. Wystarczająco już zrobiłeś - warknęła, niespodziewanie pozwalając wydostać się na powierzchnię swojej złości, która zaburzyła jej maskę spokoju. Opancerzony mężczyzna zmrużył oczy niemal w tej samej chwili, w której jego mechaniczny wilk poruszył się niespokojnie. - Podjęłam decyzję. Wracaj na Anathemę i czekaj na dalsze rozkazy.
Mężczyzna nie odpowiedział, świdrując kobietę spojrzeniem; za jego plecami załogant z irokezem wymienił krótkie spojrzenia z blondynką, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Ta walka trwała przez dobre kilka sekund, po których kapitan Anathemy zaklął pod nosem i machnął ręką, odwracając się na pięcie.
- Jak sobie chcesz - rzucił oschle, ruszając z powrotem w stronę swojego okrętu. Para jego towarzyszy przez chwilę przyglądała się Hawk i jej rozmówczyni, po czym bez słowa podążyła za nim; Kestrel odprowadziła go wzrokiem, po czym odwróciła się z westchnięciem z powrotem ku czerwonowłosej i uśmiechnęła nieco wymuszenie, ale też nieco i ze smutkiem.
- Prowadź, kapitan Hawkins - powiedziała, podlatując do niej.
Po jej słowach rozległ się głośny zgrzyt, który zakomunikował zamknięcie przez Reda ostatniej skrzyni. Cały orszak powitalny schował już broń, a Telvos oparła dłoń na biodrze, patrząc pytająco to na swoją kapitan, to na holograficzną Kestrel.
- Zabierzemy sprzęt do magazynu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

17 gru 2023, o 00:46

Nie było żadnego celu w nieustannym przekazywaniu Kestrel przewinień kapitana Anathemy, niekiedy w mocno wybiórczy sposób. Narastająca irytacja kobiety była jednak na tyle satysfakcjonującym widokiem, że Hawkins niczego nie żałowała. Wzbudzenie w nim złości poprzez nastawienie ich przeciwko sobie było drobną przyjemnością, którą uważała za rewanż za sugestie o niemyciu się. Gdyby ktoś spytał ją, co konkretnie denerwowało ją w jej niefortunnym pośredniku przy odbiorze wynagrodzenia, nie potrafiłaby wskazać jednej, jednomyślnej cechy, bo widziała ich mnóstwo. Samo to, że żył w przekonaniu jakoby miał prawo żądać czegoś od niej w zupełności jej wystarczało.
Nie była ślepa na to, że Kestrel mogła nie być wcale lepsza od niego, a pod jej uśmiechniętą fasadą mogło chować się coś groźnego. Ale jak podsumował to niejednokrotnie, byli w Terminusie. Każdy tutaj mógł chować nóż w kieszeni, gotów wbić go w jej żebra przy pierwszej lepszej okazji. Jeśli miała wybierać między podejrzanymi, dwulicowymi żmijami, to wolała wybrać żmiję, która okazywała jej szacunek.
- Postaram się nie przerywać ci kąpieli z bąbelkami - odrzekła niewinnie, udając ślepą na ich małą, pełną nerwów wymianę. Nie pamiętała, kiedy ostatnio brała kąpiel i niemal wplotła to w zdanie, lecz powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie chciało jej się tłumaczyć, że na statku kosmicznym jej codziennością jest prysznic, nie wanna - a nie, że nie myje się w ogóle.
Tak samo, jak powstrzymała się przed powtórzeniem za nią właśnie, Rhys. Wynoś się. Zmierzyła spojrzeniem dwójkę jego towarzyszy i obróciła się, z niemiłym zaskoczeniem dostrzegając, że Kestrel jest w stanie sterować dronem, który był ich rzekomym prezentem.
Ciekawe co jeszcze była w stanie z jego pomocą zrobić.
- Zwykle nie wpuszczam na swój pokład obcej technologii - rzuciła z przekąsem, jednak ruszyła z powrotem do wyjścia ze śluzy, pozwalając, by Kestrel spłynęła do środka wraz z nią w swojej dziwnej, mobilnej formie. - Moja techniczka będzie chciała sprawdzić twój prezent dla nas i upewnić się, że nie szykujesz żadnych niespodzianek - ostrzegła, zamykając śluzę za nimi i skinieniem głowy przyzwalając Ryanie i Redowi, by zajęli się przeniesieniem ich cargo. - Jak sama mówiłaś, zaufanie w systemach Terminusa jest wyjątkowo delikatną i rzadką walutą.
Nie zamierzała wpuszczać drona do Centrum Informacji Bojowych i chwilowo do głowy nie przyszło jej, gdzie miałaby go zabrać, więc chwilowo zatrzymała się w miejscu, przy wyjściu do śluzy. Zerknęła na jej towarzyszy, odnoszących skrzynie w stronę maszynowni i sięgnęła do omni-klucza.
- Deuce, nasza randka z Anathemą skończona. Saya, mam dla ciebie paczkę do sprawdzenia. Podejdź do śluzy - zakomunikowała, łącząc się z ich obojgiem jednocześnie i wyłączyła komunikator, przenosząc wzrok na holograficzną sylwetkę Kestrel. - Twoi podwładni na za dużo sobie pozwalają.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

17 gru 2023, o 14:34

Śluza zaczęła się zamykać niemal od razu po opuszczeniu przez kapitana Anathemy łączącego ich korytarza, odcinając zarówno widok wnętrza jego okrętu, jak i zostawiając za sobą skrzynie ze sprzętem oraz samego drona. Mężczyzna nie odwrócił się i nie zwolnił, ale jego mechaniczny wilk pozostał w miejscu jeszcze kilka sekund, wpatrując się w Hawk swoimi dziwnymi, płonącymi biotyką ślepiami, nim w końcu również ruszył za swoim właścicielem. Kompozytowe stawy pracowały w ciszy, przerywanej jedynie przez stukanie metalowych łap o kraty na podłodze, które wkrótce zostały zagłuszone przez syk zamykanych drzwi oraz odgłos regulowanego ciśnienia po ich drugiej stronie.
- Rozumiem to - odezwała się Kestrel, zatrzymując przy Hawk. Kobieta wciąż stała z rękami zaplecionymi za plecami, a jej sylwetka nie imitowała ruchu, przez co wyglądała jakby lewitowała przez całą długość korytarza, trzymając się przy boku czerwonowłosej. - Proszę przekaż jej jednak, żeby była bardzo ostrożna przy swoich oględzinach. Sposób działania QEC sprawia niestety, że w przypadku jego usterki, naprawa jest niemożliwa. Jeżeli połączenie kwantowe zostanie zniszczone, zarówno mój jak i twój transmiter będzie to wyrzucenia, a stworzenie i przekazanie nowych będzie zarówno bardzo problematyczne, jak i niesłychanie kosztowne - zauważyła ostrożnie, po czym uśmiechnęła się lekko przepraszająco.
- Sama średnio się na tym znam, ale wyraźnie dano mi do zrozumienia, że niektóre panele są zapieczętowane nie bez powodu. Wspomnij o tym swojej techniczce. Wszystko powinno być jednak opisane, włącznie z panelem kontrolującym samego drona - dodała, a w jej głos wkradło się zawahanie. Zamilkła na uderzenie serca, jakby zastanawiała się czy ciągnąć ten wątek, nim w końcu kontynuowała. - W razie czego Rhys będzie mógł przekazać wam instrukcje. Jak trochę ochłonie.
Telvos skinęła głową, kładąc dłonie na jednej ze skrzyni i zaczynając pchać ją w stronę maszynowni, a Stadtford przyglądał się jeszcze chwilę Kestrel, kontemplując jej unoszącą się, holograficzną sylwetkę, nim w końcu wzruszył ramionami na rozkaz Hawk - co u niego przeważnie było równoważne potwierdzeniu, że przyjął jej wytyczne do wiadomości - i ruszył za asari.
- Tak szybko? Żadnego głaskania po włosach i papierosa w łóżku? - usłyszała w słuchawce, gdy przez kadłub Wraitha przeszło delikatne drżenie. Śluza po ich stronie również została zamknięta, a zmiana statusu na drzwiach poinformowała ją, że za nimi rozpoczyna się znajomy proces, którego jednak teraz nikt nie mógł być świadkiem. - Zabieramy się na Omegę czy mamy inne plany?
- Idę. Co będę sprawdzać? - potwierdziła Sayia, a Hawk usłyszała w tle dźwięk odsuwanego fotela.
Kestrel grzecznie czekała, gdy czerwonowłosa wydawała swoje polecenia, rozglądając się po wnętrzu korytarza z umiarkowanym zainteresowaniem. Ciężko było stwierdzić jak daleko sięgają czujniki jej drona oraz jak wygląda wizualizacja otoczenia po jej stronie, ale musiała uwzględniać przynajmniej najbliższe kilka metrów, sądząc po tym jak śledziła wzrokiem niektóre rury skrywające się w załomach technicznych ścian przejścia lub odprowadzała spojrzeniem parę jej załogantów, którzy zabrali ze sobą kontenery ze sprzętem. Nie wyglądało jednak na to, że aktywnie zbiera informacje, a bardziej rozgląda się po swoim nowym otoczeniu.
- Tylko ten jeden - odpowiedziała na jej uwagę odnośnie podwładnych, wracając spojrzeniem do Hawk. - Jednak na moje nieszczęście, ufam mu całkowicie i wiem, że mnie nie zdradzi oraz że chce jak najlepiej. Czasami jednak jego własne pomysły odnośnie tego jak to wygląda, nie pokrywają się z moimi, co prowadzi do drobnych spięć - jak zapewne zdążyłaś zauważyć - stwierdziła z westchnięciem. - Obawiam się, że w pewnych aspektach jednak ma rację. Wiara i zaufanie w Systemach Terminusa w dziewięciu na dziesięć przypadków prowadzą w najlepszym przypadku do zawodu, a w najgorszym do śmierci. Niektórzy to akceptują, bo tak już jest w tych okolicach. Ja jednak odmawiam zaakceptowania tego stanu rzeczy. Mogę być naiwną idealistką, ale uważam, że brak wzajemnego zaufania jest największym problemem, który toczy tą część galaktyki i największą bronią, którą inne systemy mają przeciwko niemu. Sami jesteśmy sobie największym wrogiem. Nie można iść do przodu, jeżeli ciągle oglądasz się za siebie lub na tych co idą przy twoim boku - dodała, wzruszając delikatnie ramionami, chociaż w jej głosie pojawiła się pewna twardsza nuta.
Jej spojrzenie jasnych tęczówek przesunęło się po twarzy czerwonowłosej, a na ich dnie pojawiła się uwaga.
- To jeden z powodów dla których zdecydowałam się z wami skontaktować, kapitan Hawkins. Wraith to rozumie, nawet jeżeli tylko w obrębie własnej załogi. To rzadkość. Ale dla mnie znaczy wszystko.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

17 gru 2023, o 18:11

Niewiele wiedziała o technologii połączeń kwantowych, ale słyszała, że bywały jednorazowe i mało elastyczne. Mimo tego, z ostrożnością przytaknęła na uwagę Kestrel. Wierzyła, że Saya będzie wiedzieć, w czym może grzebać, a co powinna sobie odpuścić - a reszta pozostała pewnym elementem zagrożenia, którego nie byli w stanie uniknąć bez potencjalnego uszkodzenia urządzenia.
- Moja techniczka jest kompetentna, ale będziesz mogła przekazać jej tę uwagę sama gdy tutaj przyjdzie - odpowiedziała, przyglądając się twarzy Kestrel gdy ta z zainteresowaniem rozglądała się po korytarzu. Było to dla niej na swój sposób niecodzienne - widzieć hologram to jedno, ale by hologram reagował na swoje otoczenie? - Wolałabym jednak, żebyś nie poruszała się po statku bez mojego towarzystwa. Moja załoga ceni sobie prywatność.
A ona, jakkolwiek mobilna i zdecydowanie obecna w tym miejscu, do tej załogi przecież nie zależała. Hawkins już zastanawiała się, w którym miejscu najlepiej było drona odłożyć. Za cholerę nie ufała kobiecie, że w wypadku jakiegoś problemu nie aktywowałaby urządzenia i ruszyła w swoją stronę. A choć zasłaniała się załogą, to Jean przede wszystkim nie odpowiadała możliwość Kestrel przechadzającej się po ich pokładzie bez jej nadzoru.
- Papieros będzie musiał poczekać - odrzuciła, niemal od razu czując ciężar własnego opakowania w jednej z ładownic. - Zabierz nas w okolice Omegi.
Wciąż pozostał im temat Quebui do przegadania i choć przystanek na Omedze był nieunikniony, wolała dogadać z Kestrel wszystko inne nim wylądują. Oraz grzecznie wyprosić ją do wnętrza swojego drona nim przemówi do pozostałych, informując o powodzeniu ich zlecenia.
- Mobilny komunikator QEC. Spodoba ci się - rzuciła oględnie, nawet nie próbując wytłumaczyć tego czym Kestrel w tej chwili była. - Czeka przy śluzie.
Słowa kobiety dotyczące systemów Terminusa zwróciły jej uwagę, od razu nakierowując zainteresowanie Hawkins w stronę potencjalnych powiązań SST. Zdecydowana większość Terminusa akceptowała stan rzeczy, który w nim panował i niezbyt wielu spotkała w swoim życiu, którzy swoimi idealistycznymi zapędami chcieliby to zmienić. Pobrzmiewała w jej zdaniach subtelna sugestia bycia jednością przez wzgląd na ich miejsce zamieszkania.
Hawkins czuła się dobrze w Terminusie, ale nie powiedziałaby, że uważała go za swoją ojczyznę. Jej ojczyzna była tam, gdzie aktualnie zadokowany był Wraith.
- Tego typu poglądy ostatnimi czasy stają się popularniejsze - zauważyła lekko, czekając na Sayę. - Jak powiązana jesteś z SST?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

17 gru 2023, o 20:51

Kestrel przytaknęła krótko, nie wydając się zaskoczona tą prośbą.
- Oczywiście. Drona da się manualnie wyłączyć, gdy nie jest w trybie transmisji - stwierdziła neutralnym tonem, przenosząc wzrok na Hawk. - Nie oczekuję, że stanę się waszym permanentnym nowym członkiem załogi i kto jak kto, ale ja akurat potrafię docenić potrzebę prywatności, kapitan Hawkins. Między naszymi połączeniami możesz trzymać go w zamkniętej skrzyni w swoim pokoju lub jakimkolwiek innym miejscu i uruchamiać dopiero, gdy będziesz potrzebowała nawiązać ze mną kontakt. W przypadku, gdy będzie odwrotnie i będę chciała ci coś przekazać ważnego, dron będzie działał trochę jak zwykły komunikator. Dużo migających lampek i irytujący sygnał dźwiękowy, ale nic ponadto, dopóki ręcznie go nie włączysz - wyjaśniła, uśmiechając się lekko.
Przez statek przeszło delikatne drżenie, które poinformowało ją, że tymczasowe połączenie obydwu okrętów zostało zakończone, a chwilę później Wraith aktywował swoje boczne napędy, żeby odsunąć się od Anathemy. Deuce potwierdził krótko, że usłyszał jej polecenie i najpewniej rozpoczął procedury, które miały ich skierować bliżej stacji krążącej po orbicie lokalnej gwiazdy. Kestrel uniosła swój własny omni-klucz, odczytując coś na nim i wykonując drobny gest wolną dłonią, jakby przeciągała jego zawartość i przerzucała na jeden z ekranów, których jednak na jej wizualizacji już nie było.
Hologram QEC pozwalał w pełni przyjrzeć się jej dłoni, która faktycznie okazała się być protezą - mechaniczno-kompozytowym tworem w barwie stali oraz włókna węglowego, który niewiele różnił się od zwykłej ręki, ale nie imitował jej również na tyle dokładnie, by trudno było dostrzec różnice. Dłoń miejscami miała nieco bardziej surowe kształty - przy palcach można było dostrzec poruszające się tłoki oraz stalowe ścięgna, które sprawiały, że z zewnątrz przypominały bardziej industrialne chwytaki niż organiczne oryginały, ale z drugiej strony wciąż zachowywały swoje działanie, a całość zdawała się kończyć niewiele poza krawędzią rękawa kurtki.
- To prawda - zgodziła się z nią Kestrel, wodząc przez chwilę wzrokiem gdzieś po przestrzeni przed sobą, nim dezaktywowała swoje narzędzie i zaplotła dłonie z powrotem za plecami, przenosząc wzrok z powrotem na swoją rozmówczynię. Nie wydawała się być zaskoczona pytaniem o SST, ale też nie odpowiedziała od razu, być może zastanawiając się jak ubrać swoją odpowiedź w słowa.
- W pewnym sensie stanowią mojego największego klienta - odpowiedziała po chwili, przekrzywiając lekko głowę. - Wspomniałam ci wcześniej o drugiej części mojej działalności, tej poza oferowaniem zleceń niezależnym jednostkom. SST stanowi głównego odbiorcę i nabywcę moich informacji oraz sprzętu, chociaż być może to trochę niedopowiedzenie z mojej strony. W pewnym sensie nie byłoby mnie na tej pozycji, na której jestem teraz gdyby nie oni i lubię myśleć, że oni również nie byliby tym czym są obecnie, gdyby nie moje wsparcie. A przynajmniej dotarliby do tego punktu nieco wolniej - dodała, przełamując swój bezruch i zaczynając przechadzać - nie daleko, ale na tyle, żeby dać się rozruszać nogom lub zebrać myśli.
- Nie wiem na ile jesteś zaznajomiona z Sojuszem, ale pomimo tego co mówią w wiadomościach, SST wciąż jest podzielone. Przynajmniej w niektórych kwestiach. Tworzą jedność, ale w jego obrębie również występują frakcje, które chociaż dążą do tego samego celu i zależy im na tym samym, to często mają swoje własne pomysły jak to osiągnąć - dodała z wahaniem, próbując ubrać jakoś swoją wypowiedzieć w bardziej dyplomatyczne słowa. - Ja jestem pomiędzy. Wojsko to nie tylko oddziały walczące czy jednostki specjalne - to również zaopatrzenie i wywiad. To moja rola - podsumowała w końcu, wzruszając ramionami.
Odwróciła się do Hawk, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale w tej samej chwili na korytarzu pojawiła się Sayia. Techniczka zatrzymała się taktownie kilka kroków poza zasięgiem rozmowy, ale jej oczy rozbłysły w zainteresowaniu za okularami, gdy przyglądała się lewitującemu dronowi oraz towarzyszącemu mu hologramowi. Przestąpiła z nogi na nogę, po czym najwyraźniej uznała, że gdy uwaga obydwu kobiet skierowała się w jej stronę, to znaczy, że może podejść, bo zbliżyła się pospiesznie.
- Cześć - powiedziała niepewnie, przyglądając się hologramowi przez chwilę, ale jej wzrok zaraz przesunął się wyżej, szukając zamaskowanego urządzenia między pasmami światła. Kestrel skinęła uprzejmie głową na powitanie. - Hej, teraz rozumiem ten fragment z mobilnością. Czy to dron tam w środku? Może Voodoo powinien to też zobaczyć?
- Uważajcie proszę w trakcie swojej inspekcji. Jeżeli połączenie kwantowe zostanie zerwane... - zaczęła powtarzać ostrożnie kobieta, ale Sayia machnęła ręką niecierpliwie.
- Splątanie kwantowe. Tak, tak, wiem - poprawiła ją z cieniem fascynacji w głosie, który jednak kłócił się z jej następnymi słowami. - To znaczy nie wiem, nie tak naprawdę. To jest tak bardzo poza moją standardową ekspertyzą, że równie dobrze mogłabym próbować włamać się do kodu źródłowego jabłka. Jeszcze.
Kestrel uniosła lekko brew, zerkając z powątpiewaniem w stronę Hawk i szukając na jej twarzy jakiegoś potwierdzenia. Techniczka chyba jednak to dostrzegła, bo odkaszlnęła po chwili i cofnęła rękę, która wcześniej samowolnie ruszyła powoli gdzieś w okolicę głowy Kestrel.
- Będę ostrożna - zapewniła zarówno holograficzną kobietę, jak i Hawk, na którą zerknęła po chwili. - Ale wolałabym pracować jak urządzenie będzie wyłączone. To znaczy... chyba nawet muszę.
Kestrel obróciła się w stronę czerwonowłosej, prostując lekko. Jej spojrzenie przesunęło się po twarzy piratki.
- Rozumiem waszą potrzebę bezpieczeństwa, kapitan Hawkins. Proszę jednak, żeby wasze oględziny nie trwały zbyt długo - powiedziała łagodniejszym tonem. - Chciałabym dalej przedyskutować z tobą kwestię zawartości chipu oraz to, co obiecałam ci na samym początku. I o ile drugie może poczekać, to po tym czego dowiedziałam się od ciebie w sprawie Quebui, obawiam się, że czas na pierwsze bardzo szybko się kurczy.

Wróć do „Wraith”