W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

[Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

17 kwie 2015, o 09:04

Niekoniecznie musi pasować, ale może. Asari zmierzyła parę uważnym spojrzeniem, zapamiętując ich na wszelki wypadek, by ułatwić sobie ewentualne rozpoznanie ich później. Z wyglądem mężczyzny nie było to szczególnie trudne. To, że usłyszany fragment ich rozmowy doskonale wpasowywał się w niepokojące myśli Asai, nie musiał wcale o niczym świadczyć, ale czuła, że powinna jednak się tym zainteresować.
Z Cassi była dupa nie detektyw, momentami nie potrafiła sobie przypomnieć gdzie położyła własne rzeczy, co dopiero mówić o ogarnięciu całej teorii spiskowej, która mogła mieć tu miejsce. Odwróciła się więc i ruszyła w swoją stronę, czując, że jak zwykle czegoś nie rozumie. Lot na Tyr był dla niej równie odległą wizją, co jeszcze wczoraj. Nic się nie zmieniło, mimo jej dociekliwości. Ale ileż można udawać, że ma się pojęcie co się dzieje, kiedy nie ma się żadnego? Pokręciła głową, otrząsając się z tych myśli i przeszła do głównej auli.

Vukko jej nie rozczarował. Jego złośliwy komentarz skwitowała zmrużeniem oczu z udawaną złością.
- Chciałam zauważyć, że ty też tu jesteś - wzruszyła ramionami. - Ale jakby mieli mi za to płacić, to bym nie narzekała.
Rozejrzała się wokół, leniwie przesuwając wzrokiem po kolejnych uczestnikach konferencji pojawiających się w sali. Jedni wydawali się podekscytowani, najwyraźniej gościli na takim wydarzeniu po raz pierwszy, nie zdając sobie sprawy z tego, że część oficjalna w ogóle nie jest tak fascynująca, jak im się zapewne wydaje. Inni przekraczali próg z obojętnością odmalowaną na twarzy. Pozostali, reprezentujący to trzecie podejście, pewnie w ogóle się nie zamierzali pojawić. Tylko Asaia zaszalała, a Sergei nie omieszkał jej tego wytknąć.
- Byłam na targach, myślałam że się już rozstawili, ale nawet nie ma na co popatrzeć - westchnęła. - A że w tym roku przyleciałam sama, to nie bardzo mam z kim plątać się bez celu po ośrodku. No i z tej desperacji wylądowałam tutaj, myślisz że mnie czymś zaskoczą? - przeniosła uważne spojrzenie na Vukko. - A może przypadkiem ty bierzesz czynny udział w witaniu gości, hm? Będziesz otwierał konferencję słabym żartem? - uśmiechnęła się do niego wreszcie, nie umiejąc już dłużej utrzymać poważnej miny. - Wiesz, jeśli masz coś lepszego do roboty, to ja bardzo chętnie ci potowarzyszę. Przyszłam tu tylko zobaczyć co się dzieje.
Oparła się o ścianę, decydując się nie zajmować żadnego z miejsc siedzących. Została przy drzwiach, by nie przeciskać się przez tłumy, jeśli będzie chciała wyjść. A pewnie będzie chciała, i to już niedługo, być może po pierwszym flegmatycznym zdaniu wyplutym przez prowadzących. Wojskowa przeszłość mocno na nią wpłynęła - asari lubiła konkrety, działanie, a nie gadanie bez końca. Liczyła na Vukko. Jeśli jednak bardzo marzył o tym, by zostać w auli, z westchnięciem skrzyżowała nogi w kostkach i, oparta plecami o ścianę, obojętnie patrzyła w stronę sceny.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

28 kwie 2015, o 15:37

Szeol nie spodziewał się, że jego podopieczna odpowie. Ba, był przekonany, że będzie zdany zupełnie na siebie w odszyfrowywaniu tożsamości owej tajemniczej osoby. Widać plusem może być nawet fakt, że ostatnio życie potrafi zaskakiwać nawet najmniejszymi rzeczami.
- Dużo informacji posiadasz, jak na tak młodą osobę. Czyżbyś była Handlarzem Cieni? - Rzucił żartobliwie - Ale teraz miejmy nadzieję, że dziennik mówi o akurat tej osobie, którą mi wskazałaś. Kosmos jest dość duży i bardzo łatwo o dwie takie same osobistości... Znaczy tak samo nazywające się. A co to pytania; w sumie to sam nie wiem co, posiadam tyle informacji, co ty. Może mniej
Mężczyzna postanowił pozostać już w pomieszczeniu, starając się wyszukać więcej informacji na temat owej osoby. Misja ochrony Mony zapowiadała się na dłużącą, nudną męczarnie, jak kiedyś ostatnia lekcja chemii w szkole. Postać Castellani pozwalała mu jednak zająć się czym pożyteczniejszym.
- Jak sie dowiem czegoś ciekawego, to ci powiem.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

28 kwie 2015, o 17:03

Nexaron Dragonbite

Dostrzeżenie zainteresowania Asaii, < 20
0


Asaia Cassi

brak rzutów w tej turze


Szeol Gate

Zakres znalezionych informacji, A < 30 < B < 60 < C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

28 kwie 2015, o 18:41

Nexaron Dragonbite
Dociekliwości Nexa trudno się było dziwić. Biorąc pod uwagę podział ról u wydelegowanej na SRF dwójki, można było z umiarkowaną dozą pewności założyć, że to Veratti będzie w większości grała tu pierwsze skrzypce - przynajmniej dopóty, dopóki wszystko sprowadzało się do zdobycia odpowiedniej porcji informacji. Nawet uwzględniając fakt, że dość naturalnie wytworzył się tu podział lider-podwładna, nie można było oczekiwać, że Dragonbite o czymkolwiek zdecyduje w ciemno.
Oczywiście, sama Farima doskonale o tym wiedziała, stąd po krótkiej chwili spędzonej na szperaniu w lokalnej sieci, chwili, którą szturmowiec poświęcił na całkiem rozsądną obserwację (ta niewiele wykazała - wprawdzie z upływem czasu hala portowa faktycznie ugościła kolejnych, przypadkowych odwiedzających, żaden jednak nie sprawiał wrażenia szczególnie podejrzanego), bez wahania przystąpiła do udzielania mu wszystkich potrzebnych informacji... No, a przynajmniej tych, które na ten moment posiadała.
- Sygnatury lotów są podstawą do rozpoznania kursu, który nas interesuje, a więc... - Przez krótką chwilę szukała odpowiednich słów, by wreszcie sapnąć cicho. Najwyraźniej posługiwanie się zwrotami nieco mniej specyficznymi dla fachowego żargonu nie było dla niej takie łatwe. - Chodzi mi o to, że nie dowiemy się niczego o danym locie bez znajomości sygnatury. Tutejszy dział logistyki ma przykładowo bazę danych, która poza nazwiskiem koordynatora i datą lotu zawiera także informacje na temat modelu statku dany lot wykonującego, nazwiska załogantów czy sygnatury ładunków, które danym kursem będą przewożone. I listy pasażerów - rzeczywiście mają je koordynatorzy, ale są one obecne także w powyższym zestawieniu. Ta baza danych... Cóż, to po prostu mała encyklopedia planowanych na ten moment kursów.
Chrząknąwszy cicho, Veratti podparła się wreszcie biodrami o wyłączony terminal. Za towarzyskie rozmowy nikt jeszcze nie karał, w danej sytuacji dość łatwo było zaś uznać parę piratów za szeregowych pracowników urywających sobie chwilę wolnego czasu za plecami przełożonych.
- Do listy moglibyśmy się dopisać, podobnie dałoby się też chyba znaleźć tego Baehrenwalda, tylko... - Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi w zamyśleniu. - Próbowanie stąd raczej odpada - terminale są ograniczone, a im dłużej będziemy tu stać, tym łatwiej ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Pewnym rozwiązaniem mogłoby być skorzystanie z konsoli w mieszkaniu Xaviera, z tego co pamiętam, miał poszerzony dostęp. Oczywiście, najlepiej byłoby jednak dobrać się do logistyki. Zdziwiłabym się, gdyby część z przesiadujących tam pracowników nie miała dostępów przyznanych od ręki, bez konieczności nieustannej weryfikacji tożsamości.
Ostatnią kwestią wymagającą omówienia były loty nieoficjalne, tu jednak Veratti mogła co najwyżej wzruszyć lekko ramionami.
- Mogłabym niezobowiązująco podpytać paru znajomych, którzy nie stronią od podobnych kursów - cóż, a przynajmniej dotychczas ich nie unikali - ale nie wiem, czy to coś da.

Asaia Cassi
Vukko parsknął cicho, nie kryjąc - czego zresztą nigdy nie czynił - rozbawienia.
- Trafna uwaga. W moim przypadku jednak prawdopodobnie przywlekliby mnie tu siłą, choćbym oddawał ostatnie tchnienie w jednej z tych naszych cudownych klinik. Angeliniemu marzą się inauguracje z przytupem, co w tym momencie sprowadza się do spędzenia tu wszystkich, którzy będą prezentować się w którykolwiek z dostępnych sposobów. - Uśmiechając się półgębkiem, Sergei nawet nie próbował udawać, że bycie tu jest spełnieniem jego marzeń. - Biorąc pod uwagę, że wpisali mnie w grafik warsztatów, niefortunnie zaliczam się do tej grupy. Co nie zmienia faktu, że... - Marszcząc lekko czoło w zamyśleniu, rzucił okiem na znajdujących się najbliżej dyskutantów. Potem znów zwrócił się do Cassi. - Trzecie Piętro. Myślę, że mógłbym spróbować cię tam zabrać. Wiesz, jestem już na tym etapie, kiedy gromy zsyłane przez przełożonych są marną groźbą. - Uśmiechnął się szeroko i w tej chwili naprawdę można było uwierzyć, że ewentualne konsekwencje podobnego czynu, jakim było wprowadzenie kogoś obcego do strzeżonego sektora, raczej nie śnią mu się po nocach. - Rozejrzałem się trochę i gdy tylko zakończy się ten cały pokaz niewolników... - Znaczącym gestem wskazał aulę, w której odbyć się miała inauguracja konferencji. - ...moglibyśmy zobaczyć, jak bardzo pilnie pilnowane jest to cudowne dziecko Angeliniego. Zresztą, ostatecznie jesteś naukowcem, a nie pierwszą z brzegu łazęgą. - Mężczyzna wzruszył lekko ramionami. - Nie sądzę, by ukrywanie podobnego obiektu przed siostrą po fachu miało większy sens.
Chrząknąwszy cicho, nieco poważniejszy dotąd Sergei ponownie błysnął zębami w wyrazie rozbawienia.
- A jeśli chodzi o targi, cóż... Chcą wszystko dopieścić, sama rozumiesz. Odnoszę wrażenie, że w tej chwili okazja do nieco większej sprzedaży ustępuje miejsca szansie na jak najlepsze zaprezentowanie się. Montując więc te swoje fikuśne gadżety, żeby później zafundować nam istny pokaz wspaniałości. - Vukko pokręcił lekko głową w wyrazie ni to rozbawienia, ni to dezaprobaty, by wreszcie, napotkawszy spojrzeniem kilka znajomych twarzy (nieobcych także Asaii - z Iriną Vitzchenko, Meredith Ainsworth czy wreszcie profesorem Angelinim doktor Cassi spotkała się już przy okazji wcześniejszych edycji GenMedu), westchnąć z rezygnacją.
- Najbliższe półtorej godziny zdecydowanie nie będzie należało do najlepszych. - Wzruszył lekko ramionami. - Nie będę cię wypędzał na siłę, jeśli chcesz zostać, szczególnie że nie mam nic szczególnego do zaproponowania. W każdym razie jeśli nadal interesuje cię, co SRF trzyma za nowiutkimi, zamkniętymi drzwiami, możemy spotkać się przed aulą około dwunastej i zobaczyć, co da się zrobić. - Popędzany pytającym spojrzeniem znajomych naukowców, Sergei cofnął się wreszcie o kilka kroków i, po beztroskim machnięciu Asaii ręką w ramach tymczasowego pożegnania, ostatecznie oddalił ku szerokiemu podestowi, na którym przygotowano już miejsca dla wszystkich w taki lub inny sposób związanych z organizacją tegorocznego zjazdu.

Szeol Gate
Średnio sprzyjające żartom okoliczności nie przeszkodziły Monie roześmiać się szczerze na pytanie Szeola.
- Nie, po prostu córką swojego ojca. On zawsze cenił wiedzę, więc... - Dziewczyna wzruszyła lekko ramionami, podświadomie zawieszając spojrzenie na jednym z tkwiących w jej ręce wenflonów. - Chyba po prostu mam to we krwi - dodała nieco posępniej, ale podsumowanie w postaci delikatnego uśmiechu było jasnym sygnałem, że trzyma się znacznie lepiej, niż można by było oczekiwać po nastolatce spędzającej pół życia w szpitalu. Także na deklarację Gate'a, że podzieli się potencjalnymi znaleziskami, zareagowała większym entuzjazmem niż pasował do danych okoliczności. - Pewnie. Przynajmniej miałabym o czym myśleć, a nie tylko ciągle o tym... - Niedbałym gestem wskazała otoczenie, podsumowując tym całość zajmujących ją teraz tematów - badania, wyniki i brak szczególnych postępów w terapii.- Teorie spiskowe są zawsze w porządku. - Parsknęła cicho i wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
Potem zaś, gdy Gate zajął się szperaniem w extranecie, Eberhardt jakby zniknęła. Oczywiście, nadal była w tym samym miejscu, co poprzednio, zamilkła jednak i znieruchomiała, stąd łatwo było o jej obecności zapomnieć. O tym, że z łóżka nie ruszyła się na krok przypominały właściwie tylko pielęgniarki, które przechodząc obok sali spoglądały ku dziewczynie z uśmiechem, lub też, gdy wymagały tego od nich wytyczne na ten dzień, wchodziły do sali by pobrać jeszcze trochę krwi lub zmienić kroplówkę.
Szeol rejestrował to wszystko kątem oka - jak przystało na profesjonalistę, nie mógł sobie pozwolić na przeoczenie czyjejkolwiek obecności - większość uwagi poświęcając jednak poszukiwaniom. Bianca Castellani. Co extranet wiedział na jej temat?
Pierwszym tropem, jakiego można było się chwycić to fakt, że kobieta była pilotem - tak jak i Gate. I choć świat był na tyle rozległy, że znanie wszystkich z danego środowiska było w zasadzie czymś niemożliwym, rozpoczęcie właśnie od tej cechy wspólnej nie było bezzasadne. Poświęcając kilka chwil na przejrzenie specjalistycznych for przeznaczonych właśnie dla lotników, zestawień danych na temat niektórych przelotów, list absolwentów poszczególnych akademii czy kursów oraz tym podobnych, powszechnie dostępnych informacji (jeśli tylko wiedziało się, czego szukać, zebranie ich było dziecinnie proste), mężczyzna w dość krótkim czasie mógł stworzyć na własny użytek krótką notę na temat poszukiwanej osoby.
    • Bianca Castellani, 32 lata, urodzona w południowych Włoszech (Ziemia)

      absolwentka Akademii Technicznej Przymierza w Rzymie, na kierunku: inżynieria lotnicza ze specjalizacją - pilotaż

      po ukończeniu studiów - 6-letnia zasadnicza służba wojskowa (2 lata w korpusie transportowym, 4 kolejne w lotniczej służbie medycznej); oficjalny stopień wojskowy: komandor porucznik

      powód odejścia ze służby - nieznany; pozytywne rozważenie wniosku Castellani o przeniesienie do sił rezerwowych;

      następny rok - praca na stanowisku kapitana fregaty Malady będącej własnością Doriana Eberhardta;

      kolejne pół roku - brak danych;

      ostatnie pół roku - przeniesienie do floty SRF na stanowisko pierwszego pilota fregaty TX-116 oraz pilota rezerwowego lotów standardowych;
Tyle wynikało z informacji oficjalnych, dotyczących takiej lub innej pracy Castellani. Pamiętając jednak, o czym powiedziała Mona, Gate miał drugi punkt zaczepienia - życie prywatne. Skanując więc zasoby extranetu dotyczące doniesień z życia towarzyskiego, za zapytanie traktując samo nazwisko poszukiwanej kobiety, najemnik mógł uzupełnić powyższe dane o być może mniej istotne, ale wciąż z nieznajomą związane informacje.
    • 5 miesięcy temu - ślub Francesci Castellani (obecnie 31 l.) z Marco Salvai (34 l., chirurg polowy, porucznik Przymierza), F. pozostała przy nazwisku rodowym, nie ma wzmianki o dzieciach;

      rok temu - hospitalizacja Bianki Castellani w jednej z klinik na Ziemi, powód i przebieg leczenia: nieznane; wypis ze szpitala po trzech miesiącach;

      Francesca Castellani - obecnie o stopniu doktora, wieloletni pracownik Satiye Research Facility, specjalizacja: mikrobiologia, w szczególności mechanizmy molekularne rozwoju mikroorganizmów; członkini zespołu nadzoru ds. jakości w ramach projektu Hlv-1;
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

30 kwie 2015, o 11:04

Pirat nie obawiał się osób, których z każdą chwilą w terminalu przybywało, ale tego, że zaraz ktoś może chcieć skorzystać z terminala przy nich co utrudniłoby im rozmowę już bardziej. Teraz jednak wreszcie czuł, że mogli zacząć działać.
- Więc zacznijmy właśnie od twych znajomych. Chcemy się stąd zabrać jak najszybciej, bo to tylko kwestia czasu nim znajdą Xaviera - rozumiał, że mogło to nic ostatecznie nie dać, ale wolał się nie zastanawiać później "a co jeśli" - Poprzez logistykę masz na myśli ich miejsce pracy? Czy może konsola w ich mieszkaniu też by się nadał?
Pozostawianie za sobą pasma trupów było typową metodą działania Nexaron'a. Tym razem nie mógł jednak sobie na to pozwolić, a przynajmniej nie do czasu aż zdobędą to po co tutaj przybyli. Idąc jednak za radą Veratti postanowił się ruszyć z miejsca aby ją uspokoić choć wcale nie daleko. Na razie plan przewidywał opuszczenie terminalu co powinno oddalić od nich nie pożądanej uwagi osób postronnych.
- I pewnie to naiwne pytanie, ale... Czy mając dostęp do bazy danych lotów nie możesz nawet bez sygnatury wyszukać tych nas interesujących na postawie miejsca odlotu i przylotu? - jako osoba niezaznajomiony z standardami baz danych w takich miejscach naturalnym i logicznym był jego wniosek. Z drugiej strony nie wiadomo ile innych rzeczy o których nie miał pojęcia mogło być na drodze do tak prostego rozwiązania. Teraz jednak mieli jakiś plan... Przynajmniej w ogólnym zarysie. Po pierwsze sprawdzą loty nieoficjalnie i spróbują się dostać na nie. Jeśli to się nie uda to zaczną próbować wpisać się na oficjalny lot. Znowu z obecnie przedstawionych opcji wpierw spróbowałby to zrobić bez udziału osób trzecich czyli u Xaviera lub kogoś z działu logistyki, a dopiero jak to wszystko zawiedzie to u koordynatora.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

30 kwie 2015, o 18:56

Błękitne oczy asari rozszerzyły się z nieukrywaną radością. Prawie podskoczyła w miejscu, jak uszczęśliwione dziecko, ale powstrzymała się. Miała przecież już prawie 250 lat, a to zobowiązywało do przestrzegania jakichś norm zachowania.
- Naprawdę? - splotła ręce za plecami, uśmiechając się szeroko. - Czymś sobie zasłużyłam, czy zrobiłeś coś złego i próbujesz przesunąć uwagę władz na asari włamującą się na trzecie piętro? - zmrużyła oczy. - Póki co udało mi się przeżyć wszystkie konferencje bez zatargów z prawem, chciałabym żeby tak zostało.
Nie mówiła poważnie, prawda była taka, że Asaia była podekscytowana, a propozycja Vukko odwróciła jej uwagę od ciemnych chmur, wzbierających nad jej głową gdy myślała o Tyrze i znajdującej się tam starej znajomej. Na Cytadeli, a tym bardziej na okrętach asari, nie miała dostępu do takich nowinek. Satiye nie bez powodu cieszyło się swoją sławą.
- Oj już tak nie wzdychaj - mruknęła, odsuwając się od drzwi, robiąc miejsce wciąż napływającym do sali uczestnikom konferencji. - I mnie nie wyganiaj. Jeśli planujesz się teraz kompromitować publicznie, za nic nie chciałabym tego przegapić.
Uśmiechnęła się ponownie i wróciła do opierania się o ścianę, błądząc wzrokiem po tych, którzy postanowili zająć miejsca siedzące. Większości nie kojarzyła, albo po prostu byli za mało charakterystyczni, by ich zapamiętała. Tylko twarze na podwyższeniu co roku były te same. No, mniej-więcej te same.
Spędziła w sali jakieś dwadzieścia minut, słuchając peanów pochwalnych wyśpiewywanych w stronę fundatorów, organizatorów, przyglądając się kłaniającym się jednostkom z widowni i wymuszonym uśmiechom... i to jej w zupełności wystarczyło. Resztę otwarcia spędziła na zewnątrz, na jednej z pobliskich ławek, z książką w dłoni korzystając z ciepłych promieni słońca. Sprawdziła czas. Miała jeszcze ponad godzinę do umówionego spotkania, mogła więc spokojnie zagłębić się w lekturze.
Vukko ją znajdzie.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

2 maja 2015, o 13:40

- Sieć to przerażające miejsce. Strach pomyśleć co mógłbym tam znaleźć - skwitował tak informacje, które wyszukał. - Teraz nie mogę przestać myśleć co mógłbym znaleźć tam o sobie. W końcu twój ojciec jakoś musiał mnie znaleźć, choć nie wykluczam innych źródeł.
Wstał ze swojego łóżka i przeciągnął się, wydając z siebie ciągnący się, bliżej nieokreślony dźwięk zadowolenia. Nie wiadomo czemu bardzo lubił się przeciągać; towarzyszyło temu bardzo przyjemne uczucie, którego określenie byłoby raczej trudne. Dodatkowo był zadowolony, że internet i Mona, okazali się cennym źródłem informacji... Chociaż z drugiej strony przerażał go fakt, że każdy z tej szarej masy, ma te kilka zdań o sobie w tej wielkiej jakby kolejnej rzeczywistości - zostało się modlić do tych wszystkich bóstw, aby były to tylko dobre informacje oraz żeby te rzeczy trafiały tylko do istot o dobrych zamiarach.
Szeol podszedł do Mony, pomachał do niej jakby stała od niego nie wiadomo jak daleko i uśmiechnął się.
- Nic nie robisz i się tylko obijasz w tym łóżku, nie mogę pozwolić, abyś tak spędzała tu czas - powiedział, jednocześnie kładąc obok niej swój holopad - W środku znajdziesz jeszcze jakieś informacje na temat owej pani pilot - obiecałem się podzielić. Byłoby też miło gdybyś sama spróbowała coś znaleźć. Może najstarszy to ja nie jestem, ale sądzę, że poradzisz sobie z tym lepiej.. W końcu masz to we krwi, handlarzu. - Przerwał na chwilę, zbierając myśli. - Wiesz, szkol się na to stanowisko. Fajnie mieć potężnych znajomych.
Szeol konkretnie nie miał co ze sobą zrobić w tej klinice, a szczególnie teraz, kiedy przekazał pałkę zdobywania informacji komuś innemu. Nałóg ratuje. Zdecydował więc pójść poszukać jakiegoś miejsca, gdzie mógłby zapalić papierosa.. Nawet na tak zwanym "przypale". Nic innego teraz nie mógł zrobić, bo szukanie Castellani wydawało się dość nieodpowiednim ruchem na ten moment; rzeczy, które o niej wiedział, nie pozwalały mu na jakiekolwiek wnioski, oprócz faktu, że znalazła się na dziwnej liście w dziwnym urządzeniu. Może i znalazłby ją w ośrodku, lecz jaki to miałoby cel? Na razie żaden; zbyt mała ilość informacji, owocowała małą gamą możliwości rozwinięcia tematu. Jedynie szukanie jakiegoś punktu zaczepienia miało teraz sens, może trzeba było poszukać dalej niż w niewidzialnej sile pękającej od informacji i umyśle nastolatki; plotki ploteczki, ludzie to uwielbiają. Dobry ruch, akurat sprzyjający wyjściu na fajkę.
Jeszcze przed wyjściem zwrócił się do Mony:
- Jeżeli już zdecydujesz się pomóc, to sprawdź jak się ta lista nazywa; może mnie to na coś naprowadzić. Skądś ją pamiętam, więc poszukaj jakiś brudów z jej przeszłości. Jak nic więcej nie znajdziesz, to ja się postaram to zrobić... I jej zdjęcie, tak, żeby ją znaleźć muszę wiedzieć jak wygląda.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

3 maja 2015, o 11:04

Nexaron Dragonbite

Nieoficjalne loty, A < 30 < B < 60 < C
0


Asaia Cassi

brak rzutów w tej turze


Szeol Gate

Mona, zakres znalezionych informacji [lista, Bianca Castellani]: A < 30 < B < 60 C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

3 maja 2015, o 12:29

godz. 11:30 Nexaron Dragonbite
W chwili, w której Nexaron zdecydował się wykorzystać znajomości Farimy, ta już tkwiła z nosem w omni-kluczu, rozsyłając odpowiednie zapytania - krótkie, zawoalowane noty, które nie mówiły wprost, czego potrzebuje, ale ze zrozumieniem których adresaci nie powinni mieć najmniejszych problemów. Samo tworzenie podobnych zapytań nie przeszkadzało jej jednak w jednoczesnej rozmowie, stąd, choć na Dragonbite'a przez dobrych kilka chwil nie patrzyła, bez trudu dzieliła się kolejnymi posiadanymi na ten moment danymi.
- Raczej miejsce pracy, chociaż... - Zmarszczyła lekko brwi. Najwyraźniej Nex wpadł na coś, czego ona sama w ogóle nie brała pod uwagę. - To dobre pytanie. Zabieranie pracy do domu to coś, czego chyba jednak nie można wykluczyć, a skoro tak, to być może i domowe konsole oferowałyby wystarczające dostępy. - Podnosząc wreszcie wzrok znad omni-klucza, kobieta uśmiechnęła się nieznacznie, ale z wyraźnym uznaniem. Punkt za myślenie dla Nexa.
- Można - odpowiedziała potem na kolejne pytanie. - Ale to trudniejsze i bardziej czasochłonne. Trzeba ręcznie omijać zapory, które w przypadku posiadanych sygnatur nie stanowią żadnego problemu... Ale hej, przecież je mamy. - Veratti znacząco stuknęła palcem w aktywny wciąż omni-klucz. - Zdobyłam wszystkie interesujące nas oznaczenia, więc przynajmniej to nie będzie problemem.
Tymczasem, niemal jak na zawołanie, ekran uśpionego klucza rozjaśnił się - początkowo można było odnieść wrażenie, że był to skutek zetknięcia się z opuszkiem palca Farimy, szybki rzut oka na narzędzie wystarczył jednak, by dostrzec, że chodziło o coś zupełnie innego. Odpowiedź. Krótka, ale rzeczowa.
- Szybko - mruknęła pani doktor, a zdumienie, jakie odmalowało się na jej twarzy potwierdzało, że nie spodziewała się tak szybkiej reakcji i... - Mamy szczęście. Mamy cholernie dużo szczęścia - podsumowała, po raz pierwszy uśmiechając się szerzej. - Jeden lot dziś, za trzy godziny. Jeden jutro, trzeci za cztery dni - wyrecytowała półgłosem, wczytując się w treści otrzymanej noty. - Organizatora dzisiejszego kursu nie znam, ale ten jutrzejszy powinien być mniej problematyczny. To lot Moniki Jarsen, z którą trochę pracowałam. - Ponownie spoglądając na Dragonbite'a, nie kryła satysfakcji. - Odlot planowany na dziesiątą rano. Kurs nieduży, obecnie na trzy osoby, myślę więc, że moglibyśmy się jeszcze załapać.

Asaia Cassi
Sergei parsknął cicho i uniósł dwa palce w charakterystycznym geście szczerości.
- Słowo harcerza, że nie mam złych zamiarów. Po prostu... - Wzruszył lekko ramionami, nieco poważniejąc. - Po prostu nigdy nie rozumiałem i nadal nie rozumiem, czemu wszystko tu jest tak hermetycznie zamknięte. Jasne, nie widzi mi się wizytowanie stada szczyli, ale ty jesteś nasza. Siedzisz w tym biznesie od lat. Tyle się trąbi o rozwoju nauki, dlaczego więc nie podzielić się własnymi osiągnięciami? - Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem, cofając się o dwa kroki. - Nie podzielam zaborczości Angeliniego. Jeśli chcesz zobaczyć, jak powinno wyglądać każde szanujące się laboratorium, to ci je pokażę - podsumował, chwilę później znikając w gąszczu zebranych już w auli gości.
Samo otwarcie było dokładnie tym, czego można by się spodziewać. Patetyczne powitanie pełne wzniosłych, mądrze brzmiących zwrotów niczym nie zaskakiwało, obyło się też bez skandalu czy spektakularnego potknięcia się któregokolwiek z prezentowanych naukowców (choć wydarzenie takie z pewnością rozruszałoby publikę). Starannie ułożone przemowy zawierały dziesiątki danych liczbowych (choć przecież nie było to faktyczne podsumowanie działalności SRFu, które odbyć się miało później) tonących w słodkiej zalewie wyolbrzymionej wdzięczności dla wszystkich, których kredyty zasiliły ostatnio konto ośrodka. Nic więc dziwnego, że Cassi zmyła się szybko - podobne posiedzenie nie było niczym, na co warto byłoby tracić czas.
Zapewne właśnie dzięki temu, że ponad dalszą część otwarcia zdecydowała się przedłożyć spokojną lekturę, czas minął jej szybko, bardzo szybko. Zdążyła wprawdzie całkowicie przepaść w realiach czytanego tekstu - dokładnie tak, jak działo się za każdym razem, gdy miało się odrobinę spokoju i sprzyjającej aury - nie na tyle jednak, by irytować się na zakłócającego potem jej spokój Vukko. Mając w perspektywie wizytę w miejscu, w którym oficjalnie być jej nie powinno, nie miała powodów do złości.
Do gmachu oznaczonego literą E dotarli jednym z tutejszych skycarów wypożyczanych na służbową przepustkę. Choć pogoda była sprzyjająca i zachęcała do spacerów, kompleks był zdecydowanie zbyt rozległy, by wędrowanie po nim piechotą było opłacalne. Może, gdyby nie zależało im na czasie, podobną wyprawę można by jeszcze rozważyć, teraz jednak jasnym było, że nie powinni marnować przeznaczonych na wycieczkę chwil.
Sam budynek Asaia dobrze znała - był jednym z tych, w którym odbywały się warsztaty praktyczne zarówno podczas poprzednich zjazdów, jak też (jak wynikało z programu) także w tym roku. Żadne trudności nie napotkały więc dwójki naukowców ani na parterze, w drodze do windy, w samej windzie ani też później, gdy dotarli na docelowe, trzecie piętro. Po drodze mieli okazję przywitać się uśmiechem z kilkoma znajomymi - wspólnymi lub też kojarzonymi jedynie przez Sergeia - i dopiero później, niemal pod samymi, widocznie nowymi, masywnymi drzwiami prowadzącymi do zamkniętego skrzydła wspomnianego piętra można było odczuć, że robi się coś nie do końca zgodnego z obowiązującymi tu regułami.
- Byłaś już w takim labie? - zapytał Vukko spokojnie, jednocześnie przytykając przepustkę do niestandardowego terminala przy dwuskrzydłowych wrotach. Po rozpoznaniu legitymacji czerwona kontrolka zmieniła wprawdzie kolor, nie na zielony jednak, a na żółty. Kolejna zmiana barwy - już na spodziewaną, świadczącą o odblokowaniu wejścia - nastąpiła dopiero po przeskanowaniu linii papilarnych z kciuka mężczyzny oraz siatkówki prawego oka.
- Wiesz, z czym tak naprawdę wiąże się ten legendarny "protokół najwyższego bezpieczeństwa"? - Przepuszczając Cassi pierwszą, wszedł zaraz za nią. Gdy tylko przekroczyli progi zamkniętego sektora, drzwi zasunęły się za ich plecami z sykiem, który sugerował obecność dodatkowego uszczelnienia przejścia. Oglądając się przez ramię, na ścianie po prawej stronie od drzwi Asaia mogła dostrzec terminal z identycznym do tego po zewnętrznej stronie sektora. Najwyraźniej wyjście z Trzeciego Piętra wcale nie było łatwiejsze od wejścia.
Nie zmieniało to jednak faktu, że korytarz, w którym się znaleźli, nie był... złowrogi? niepokojący? Był normalny, dokładnie taki, jak niemal w każdym innym laboratorium. Dość szeroki, oświetlony szeregiem jasnych paneli sufitowych, wyposażony w kilkanaście standardowych (przynajmniej pozornie), ponumerowanych drzwi po jednej i drugiej stronie. Niezależnie, czego Asaia spodziewała się po oficjalnie niedostępnym sektorze, raczej jeszcze tego nie znalazła.
Gestem wskazując kierunek, w którym powinni się udać, Vukko poprowadził koleżankę do pierwszych drzwi po prawej. Procedura ich otwarcia znów wymagała weryfikacji zarówno przepustki, jak też linii papilarnych i siatkówki, po przekroczeniu progu trafiało się zaś do pomieszczenia odkażającego - jak Casaia mogła się domyślać, pierwszego z kilku, przez jakie zmuszeni będą przejść.

Szeol Gate
Eberhardt drgnęła i uśmiechnęła się szeroko. Niezależnie, co dokładnie miało ją czekać tego dnia, możliwość zajęcia się czymś konkretnym najwyraźniej jej się spodobała. Niewątpliwie doceniała też zaufanie, jakim obdarzał ją Szeol i to, że traktował ją jak równą sobie, a nie dziecko. Jej postawa wśród pracowników SRFu była jasna, ale najwyraźniej nie spodziewała się podobnego szacunku po najemniku.
- Pewnie - zgodziła się więc ochoczo, cichym parsknięciem śmiechu komentując pseudonim, jakim zaczął się do niej zwracać. Handlarz Cieni. Nigdy nie myślała o takiej karierze, ale entuzjazm widoczny teraz w jej spojrzeniu świadczył, że myśl o tym, choć obecnie ujęta w ramach żartów, nie była jej niemiła. - Zobaczę, co da się zrobić... Chociaż nadal nie wiem, czemu ona tak cię interesuje. - rzuciła, uśmiechając się zaczepnie. Nie doczekawszy się jednak satysfakcjonującej ją odpowiedzi wzruszyła tylko lekko ramionami i, poprawiając się na łóżku, zabrała się do pracy, nie zaszczycając wychodzącego Szeola przelotnym choćby spojrzeniem.
Ze znalezieniem odpowiedniego miejsca Gate nie miał natomiast problemów. Jasne, w samym szpitalu obowiązywał bezwzględny zakaz palenia, wystarczyło jednak wyjść poza budynek, by znaleźć się na niewielkim dziedzińcu, którego restrykcyjne zasady już nie obejmowały. Mając do dyspozycji kilka rozmieszczonych tu ławek (zajęta była tylko jedna, na której ubrany w puchaty szlafrok mężczyzna raczył się ciepłymi promieniami słońca), najemnik mógł spokojnie wypalić papierosa lub dwa.
Po powrocie natomiast czekała go garść niespodzianek... Lub też nie, bo w końcu oddał Monie inicjatywę zakładając, że ta rzeczywiście okaże się lepszą researcherką. Choć więc on sam odniósł porażkę jeśli chodzi o plotki - ani idąc na papierosa, ani wypalając go, ani też w drodze powrotnej nie udało mu się usłyszeć nic ciekawego - dokonania Eberhardt mogły to wynagrodzić.
- Ciekawa postać, ta Bianca - rzuciła Mona na powitanie, przenosząc swą uwagę z omni-klucza na wracającego Gate'a. - As przestworzy, niezrównana, jeśli chodzi o loty w trudnym terenie. Bardzo obiecująca jako żołnierz, w Przymierzu wróżono jej karierę aż do sztabu, tylko, że wcześniej wystąpiła o przeniesienie do rezerwy... - Przez dłuższą chwilę wpatrując się w ekran omni-klucza, wertowała zgromadzone informacje. - Wiesz, że ukończyła też drugi kierunek? Jest absolwentką nie tylko WATu, ale też uczelni medycznej. Też wojskowej, studiowała już podczas służby. - Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi. - Poszperałam też trochę w temacie tej rezygnacji ze służby i późniejszej hospitalizacji. To jest... Dziwne. Powodu przeniesienia nie udało mi się znaleźć, wszystko co z tym związane musi być jakoś szczególnie dobrze chronione. Nie wie tego nawet mój ojciec, a to już zastanawiające. Za to sam pobyt w szpitalu, o tym wiem więcej. Trafiła tam już po rezygnacji z pracy u nas. Leżała na oddziale zakaźnym w... o, to jest ciekawe. W wewnętrznym szpitalu wojskowym. Takim dla czynnych mundurowych i przedstawicieli służb rządowych. A nie była już wtedy żołnierzem, nie? Znaczy, siedziała sobie w cywilu czekając na ewentualne powołanie. W każdym razie, do samej dokumentacji medycznej też nie bardzo mogłam się dostać, pilnują się, cholery... Sprawdziłam jednak część ich zamówień. Wiesz, leki, sprzęt, to wszystko, w czym siedzi mój ojciec. Niektóre z takich transportów są imienne, dla konkretnego pacjenta i wiesz co? Eksperymentowali na niej. To znaczy, nie dosłownie, ale podawali jej środki niedopuszczone do obrotu. Całkiem pokaźna mieszanka niesprawdzonych jeszcze antybiotyków, część będących dopiero na początku badań klinicznych. A części leków w ogóle nie znam, nie mam pojęcia, jak działają. Musieli mieć specjalne zezwolenia... W każdym razie, cokolwiek jej było, musiała nie mieć wtedy nic do stracenia. Terapia, jaką jej zafundowali, byłaby niezłą próbą nawet dla krogańskiego organizmu, zakładając, że leki na takiego by działały. Wiesz, o co mi chodzi. - Mówiła szybko, w niektórych miejscach zawieszając się jednak na chwilę i marszcząc brwi w zamyśleniu. Teraz, gdy przebrzmiały jej ostatnie słowa, też zadumała się na moment, najwyraźniej rozważając, czy podzielić się ostatnią informacją z mężczyzną. Najwyraźniej jednak nie chciała podważać pokładanego w niej zaufania, stąd, starannie ważąc słowa, odezwała się ponownie. - Jeden ze środków, jakie dostarczano wtedy do szpitala na nazwisko Castellani, oznaczano numerem #816.A. Wiem, że nic ci to nie mówi, ale ja już kiedyś z tym symbolem się spotkałam. To... To mógł być Haieliv.
Po tych słowach dziewczyna zamilkła na dłuższą chwilę - i nic dziwnego. Ostatecznie jedyny oficjalny przypadek podania Hlv-1 człowiekowi był powszechnie znany, wszyscy wiedzieli też, jak skończyła poddana tej terapii Amandine Cradlewood. Informacje znalezione przez Monę wydawały się być też czymś zupełnie nieprawdopodobnym - i dlatego bardzo, bardzo dziwnym.
- O samej liście wiem mniej. - Chrząknąwszy cicho, Eberhardt przystąpiła wreszcie do ostatniej części sprawozdania. - Nie ma tytułu, nie mogłam znaleźć też żadnego punktu zaczepienia w extranecie... Wiesz, na co to wygląda? Na coś, co nigdy nie powinno znaleźć się w twoich rękach. Bez urazy. - Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. - Obstawiałabym jakiś wyciek... Z bazy wojskowej, albo prywatnej, ale wtedy nie mam pojęcia, czemu miałaby być aż tak strzeżona. Sprawdziłam kilka widniejących na niej nazwisk - tych ludzi nie łączy nic poza tym, że wszyscy są biotykami i... no właśnie, ludźmi. - Wzruszyła lekko ramionami, by po chwili uśmiechnąć się z rozbawieniem. - Przyznaj się, chcesz ocalić tę uroczą damę... - Dziewczyna podsunęła mężczyźnie jego własny holopad, na który najpewniej zgrała wszystko, co znalazła. Obecnie ekran urządzenia wyświetlał zdjęcie filigranowej, śniadej kobiety, właścicielki drapieżnych rysów i imponującej, kruczoczarnej grzywy. Jej włoskie pochodzenie było niepodważalne. - ...od seryjnego mordercy?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

3 maja 2015, o 13:35

Uśmiechnęła się do Vukko, wyłączając książkę i ruszając za nim. Prawdę mówiąc spodziewała się, że zostaną zatrzymani, wylegitymowani jeszcze przed wejściem do windy. Że widząc nietutejszą asari, zaraz ktoś do nich podskoczy i grzecznie każe zawrócić. Ale wyglądało na to, że władze ośrodka ufały swoim pracownikom, nie podejrzewały ich o próby wprowadzania do nowego laboratorium swoich gości i wierzyły w efektywność stosowanych procedur.
- Nie - przyznała zgodnie z prawdą. - Wiesz przecież, że przez ponad dwadzieścia lat pracowałam na statku. Wcześniej nie miałam za bardzo dostępu do tego typu nowości, a teraz... cóż, powiedzmy że Huerta dysponuje dość nowoczesną technologią, ale... nie przoduje w tym temacie - uśmiechnęła się lekko.
Obserwowała, jak Vukko przeprowadza ją przez zabezpieczenia. Faktycznie, było ich mnóstwo. Rozumiała, że dostęp uzyskały jedynie osoby upoważnione, ale zaskoczył ją sposób weryfikacji. Co najmniej jakby była wprowadzana do zamkniętego zakładu karnego. Co najmniej jakby nie tylko zależało im na uniknięciu niechcianych gości, jak i na wypuszczeniu czegoś ze środka.
- Widzę właśnie - mruknęła, rozglądając się z zainteresowaniem. Jeśli którekolwiek z drzwi miały elementy przeszklone, zajrzała przez nie do jednego z bocznych pomieszczeń. Tak po prostu, z czystej ciekawości. Nie wiedziała, czy nowe laboratoria były już normalnie użytkowane, czy jeszcze stały puste. Może jak skończy odkażanie, to się dowiem. - Mam kawałek swojego labolatorium w Huercie, ale wystarczy przepustka żeby się tam dostać. I wcale mi to nigdy nie przeszkadzało. Dokąd właściwie idziemy, czym planujesz się pochwalić? - uśmiechnęła się, wsuwając ręce do kieszeni. - Żona nie będzie zazdrosna? - w kolejnym pomieszczeniu znów utkwiła wzrok w terminalu. - Tylko nie zostaw mnie tu samej, bo z tego co widzę to bez ciebie się stąd nie wydostanę, choćbym wyszła z siebie - mruknęła, kiedy urządzenie skanowało oko mężczyzny.
Posłusznie szła za nim, nie sprawiając problemów. Póki co, to poza milionem zabezpieczeń sławne Trzecie Piętro niczym jej nie zaskoczyło. Ale z drugiej strony, nie zobaczyła jeszcze właściwie niczego. Więc czekała, nadal nastawiona optymistycznie. W końcu była jedyną - przynajmniej w jej wiedzy - osobą spoza ośrodka, wpuszczoną do laboratoriów podczas konferencji.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

6 maja 2015, o 10:12

- Skoro tak to potraktujmy go jak plan awaryjny - Nex również uśmiechnął się delikatnie na takie wiadomości, ale nie zamierzał z tego powodu spocząć jeszcze na laurach. Mieli jeszcze szanse dostać się na dzisiejszego lotu - Jak to jest z listami na nieoficjalne loty? Czy też wystarczy dopisać się na listę? Czy jednak bez spotkania twarzą w twarz z operatorem nie przejdzie? No i czy udało ci się uzyskać sygnaturę również tego dzisiejszego lotu?
Pirat powoli, ale zaczynał łapać się w tym co musieli robić, więc pytań było coraz mniej i stawały się konkretniejsze. Jeśli lista pasażerów na loty nieoficjalne była obsługiwana tak samo jak na te oficjalne to będą potrzebowali jedynie sygnatury lotu, aby z mieszkania organizatora dopisać się do pasażerów. Nie powinno wówczas wzbudzić to też jakiś sensacji. Gdyby tak jednak nie było to nie obędzie się bez spotkania twarzą w twarz, a wtedy...
- Swoją drogą czemu pracownicy w ogóle korzystają z tych nieoficjalnych lotów? No i co z tego mają koordynatorzy? - w sumie te dwa pytania wcześniej nie padły, a były dość istotne. Nie chciałby wyjść na jakiegoś desperata czy zrobić coś podejrzanego gdyby przyszło im negocjować ich przelot. Z tego co jednak mówiła jego partnerka sama wcześniej z nich korzystała, więc zaraz dowie się z pierwszej ręki.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

6 maja 2015, o 11:15

Po przybyciu z papierosa, najemnik nawet nie kwapił się odezwać słowem - wolał słuchać swej podopiecznej, która również nie kwapiła się, aby zacząć rozmowy od formalności i od razu przeszła do monologu. W sumie dobrze, przejść tak od razu do sedna sprawy, szczególnie, że informacje okazały się nowe, rzucające inne światło na sprawę.
Pozostawienie Mony z misją przeszukania wszystkiego co możliwe, aby jeszcze bardziej uzupełnić informacje na temat Castellani, było najlepszą decyzją jaką Szeol mógł podjąć. W sumie to była jedyna całkowicie dobra rzecz, która ostatnio przydarzyła się mężczyźnie.
Brodaty stanął obok łózka podopiecznej i bardzo uważnie czytał informacje przez nią zebrane; nawet mrużył oczy, czasami unosząc brwi wyrażając tak swój szczery podziw oraz zaciekawienie. Zebrana baza danych była taka wielka, że nie mógł po prostu uwierzyć w swoje marne umiejętności, dzięki którym znalazł praktycznie nic w porównaniu do efektownej pracy Mony. Aczkolwiek zamiast użalać się nad sobą, Gate bardzo uważnie czytał każdą linijkę tekstu, jakby jego ulubiona postać właśnie ginęła w książce.
Usiadł na swoim miejscu do spania;
- Wow to chyba jedyne, co mogę teraz powiedzieć. Albo jestem stary i nie obchodzę się z technologiami tak dobrze, jak kiedyś... Albo moje umiejętności to pożal się boże. Zapewne zdajesz sobie jak bardzo rozświetliłaś sprawę; teraz przynajmniej można zastanowić się co, czemu i dlaczego. Moim zdaniem powinnaś zainteresować się pracą w wywiadzie, albo ostatecznie sama stwórz jakąś siatkę. - Szeol popatrzył się leżącą Monę trochę uważniej. O nazwie "burdel na kółkach" na przykład.
Po swym małym monologu, wstał i zaczął przechadzać się po pokoju. W ręce trzymał holopad z listą oraz zebranymi informacjami, które dzieliły wspólnie ekran; od czasu do czasu spoglądając na urządzenie, jakby nagle miał tam znaleźć oświecenie lub jakieś nagłe rozwinięcie sprawy. Zbierał myśli przez chwilę, trzeba było dojść do jakiegoś wniosku, bo ilość przydatnych informacji przeważała nad tymi śmieciowymi, a co za tym idzie było miejsce na takie rzeczy jak rozmyślenia.
- Słuchaj - rzekł nagle, gwałtownie. Brakowało tylko "eureka". - Kiedy robisz listę, to zawsze w jakiś sposób elementy zawarte w niej są jakoś powiązane. Tu jest tak samo, istnieje powiązanie, które musimy znaleźć. Twórcą może być morderca, oczywiście, ale co tych ludzi łączy i jaki miałby być to motyw? Bardzo dużo tajnych elementów życiorysu naszej pani C. dotyczyło medycyny.. Może oni wszyscy byli tymi królikami, coś im wstrzykiwali? A teraz są przeszkodą dla tych ludzi, nieludzi z racji informacji i tego, co mają w sobie?
Możliwości było tak wiele, można było lać na ten temat tyle wody, że oceany i morza ojczystej planety rasy ludzkiej nie wystarczyłby na tą rozmowę. Jednak Szeol czuł w sobie, że trzeba znaleźć powiązanie, żeby działać dalej - może było to nieprawidłowe przeczucie i nic to nie da, ale postanowił uparcie dążyć do celu. Ewentualnie poszuka Bianci i zobaczy co wokół niej się dzieje, choć zostaje kwestia puszczonej Mony; brodaty nie miał ochoty narażać się na gniew takim osobistościom.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

7 maja 2015, o 11:29

Nexaron Dragonbite
Gdy jasnym stało się, że Dragobite nie zamierza od ręki odrzucać możliwości lotu jeszcze tego dnia, po Veratti można było oczekiwać buntu, sprzeciwu czy chociażby niezadowolenia. Dziewczyna jednak nawet się nie skrzywiła. Nawet biorąc pod uwagę względne ryzyko, z jakim mogły wiązać się próby dostania się na wcześniejszy kurs, najwyraźniej nie było ono aż tak wielkie, by od razu przekreślać wspomniane starania.
- Z lotami nieoficjalnymi jest trochę inaczej - stwierdziła spokojnie, kręcąc przecząco na pytanie o sygnatury. - Nie ma na nie list pasażerskich, nie posiadają też sygnatur, bo po prostu nie są wpisywane w żadne bazy danych. To zresztą jeden z powodów, dla którego się odbywają - znacznie mniej biurokracji przed wylotem, brak konieczności starania się o pozwolenia, oficjalne zatwierdzenia kursów i tak dalej. - Wzruszyła lekko ramionami. Jasnym było, że dość uciążliwe obwarowania lotów zasadniczych, aprobowanych przez dział logistyki, prędzej czy później musiały stać się źródłem wycieczek mniej legalnych, omijających restrykcyjne zasady, jakim podległe były loty służbowe. - To loty prywatne, więc chcąc się na nie zabrać, trzeba rozmówić się z organizatorem - najczęściej po prostu właścicielem lub kapitanem statku, którym ów kurs się odbywa. Loty nieoficjalne nie mają jako takich koordynatorów - nikt nie zostaje na SRFie i ich stąd nie nadzoruje - ale owi organizatorzy w pewnym sensie pełnią ich funkcję. Oni na przykład załatwiają z kontrolą lotów pozwolenie na opuszczenie... Pozwolenie, które nigdzie nie zostanie oficjalnie zarejestrowane.
Na pytanie o zasadność takich lotów Farima uśmiechnęła się z rozbawieniem.
- Przewóz nie do końca legalnie posiadanych substancji. Chęć ukrycia postępu w swoich badaniach. Oficjalne przeniesienie swej pracy do innej jednostki, zarejestrowane przez logistykę, od razu rzucałoby się w oczy. Jeśli chcesz tego uniknąć, bo, na przykład, jesteś na tropie wspaniałego odkrycia i nie chcesz, by ktokolwiek ci się w to wtrącał, pakujesz swoje manatki i cichaczem przewozisz je do bardziej kameralnego miejsca. Potem przykładnie pojawiasz się na SRFie, przychodzisz do pracy jak zwykle, ale nie zajmujesz się już niczym ważnym, nie musisz pilnować swego biura jak cerber ani patrzeć na ręce każdemu, kto cię odwiedza. - Veratti parsknęła cicho. - Powodów jest tyle, ilu jest zainteresowanych lotami. Jedni chcą po prostu oszczędzić sobie wypełniania stosu przeróżnych wniosków, inni zaś lubią sekrety.

Asaia Cassi
Sergei pokiwał lekko głową, nie będąc zaskoczonym. Niewątpliwie domyślał się, że Cassi nie dane było dotąd odwiedzić (a tym bardziej pracować) w podobnej placówce, widocznie chciał się jednak upewnić. Konieczność wprowadzenia Asaii w zasady przebywania w podobnych laboratoriach nie była mu niemiła, ale gdyby mogli sobie tego oszczędzić, dobrze byłoby o tym wiedzieć.
Czym zamierzasz się pochwalić?
Na pytanie pani doktor nie mógł się nie roześmiać.
- Niczym zdrożnym, niestety. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. - Chyba, że jesteś jakąś... wirusofilką. Wtedy mogę zafundować ci małą orgię.
Choć dotychczas nie dane było Asaii zobaczyć, czego dokładnie może się spodziewać - drzwi prowadzące do korytarzy odchodzących od głównego nie posiadały okienek, a nawet gdyby je miały, należałoby się spodziewać widoku na podobne, nudne pomieszczenia jak to, w którym się obecnie znajdowali - jej ciekawość została zaspokojona już w kolejnej chwili. Po przejściu przez kolejne drzwi - tym razem odblokowywane automatycznie po zakończeniu procesu wstępnego odkażania - znaleźli się bowiem w szatni, kolejna śluza była zaś szklaną, umożliwiającą pierwsze oględziny laboratorium. Tym, co rzucało się w oczy, była przede wszystkim skrajna sterylność pomieszczenia - w porównaniu do swobodnie dekorowanych, mniejszych, prywatnych pomieszczeń laboratoryjnych typowych dla uczelni czy sektorów analitycznych szpitali, tutaj, za szklanymi drzwiami, nie było nic ponad niezbędną aparaturą. Na ścianach nie wisiały zdjęcia ani kalendarze (jedynym obiektem zawieszonym na jednej z wyłożonych białymi płytkami ścian był zegar, choć i ten nie służył tu za ozdobę, a raczej pozwalał precyzyjnie oceniać czas ekspozycji na czynniki zakaźne), na blatach nie stały pojemniki z długopisami. Nigdzie nie poniewierały się niedbale rzucone, oczekujące na wykorzystanie probówki, żadna aparatura nie mruczała też cicho, pozostawiona sama sobie podczas dokonywania jakiejś analizy. Pomieszczenie, do którego się udawali, było rajem dla pedantów.
Inną sprawą była sama aparatura obecna w pomieszczeniu. Asaia nie mogła wprawdzie dostrzec wszystkiego - wąskie przejście ujawniało zaledwie skrawek laboratorium - ale nawet teraz jeden rzut oka wystarczył na szybką wycenę widocznego sprzętu. Nie ulegało wątpliwości, że za Trzecim Piętrem stały duże, naprawdę duże pieniądze. W oczy rzucała się też mnogość specjalnych, szczelnych, przeszklonych komór laminarnych. Do takich, wmontowanych w ściany przestrzeni naukowiec mógł włożyć jedynie ręce (przez specjalne, uszczelniane otwory), przez cały czas pracy pozostając oddzielonym od swych obiektów badawczych stosunkowo grubą warstwą izolującą.
I choć wiele było jeszcze rzeczy, które Casaia niewątpliwie chciała zobaczyć, dalsze oględziny musiały zaczekać. Dając Asaii chwilę na tak zwane pierwsze wrażenie, Vukko przypomniał teraz o sobie cichym chrząknięciem i zapraszającym gestem wskazał jedną z kabin, z jakich składała się szatnia. Sam stał już w otwartych drzwiach drugiej, przylegającej do tej, którą wskazywał.
- W środku jest kombinezon, w który musisz się przebrać. Prysznic jest na później, po wyjściu. - Tym razem Sergei był nad wyraz poważny. Czas na żarty ewidentnie się skończył, cokolwiek bowiem czekało za drzwiami laboratorium, było niebezpieczne. Maksimum koncentracji i uwagi było czymś, czego nie powinno się teraz zaniedbać.
Potem, gdy znikli za drzwiami kabin, Vukko przystąpił wreszcie do szybkiego zapoznania Cassi z innymi zasadami obowiązującymi w danym sektorze. I choć jego wprowadzenie było krótkie - znacznie krótsze niż jakiekolwiek oficjalne warsztaty z zasad bezpieczeństwa - trudno było mu cokolwiek zarzucić. Teraz, w jednej chwili, rzeczywiście można było dostrzec w mężczyźnie specjalistę, a nie tylko rozrywkowego, beztroskiego osobnika, za jakiego większość go brało.
- Angelini może i ma tendencję do wyolbrzymiania swych osiągnięć, ale w kwestii Trzeciego Piętra chyba nie zdarzyło mu się przesadzać. - Choć zdejmowaniu własnych ubrań (konieczne było rozebranie się do bielizny) i nakładaniu kombinezonu ochronnego towarzyszył typowy dla tych czynności hałas, Sergei dbał o to, by jego słowa były słyszalne i zrozumiałe. - Laboratoria spełniają wszystkie wymogi BSL-4* i dopuszczenie do użytkowania dostały od ręki... Co nawet w dzisiejszych czasach nie jest czymś oczywistym. Jedynym odstępstwem, zaaprobowanym jednak przez odpowiednią komisję z ramienia Przymierza, było pozostawienie Trzeciego Piętra w budynku. Wedle podstawowych standardów powinno znajdować się w oddzielnym budynku otoczonym dodatkową strefą bezpieczeństwa, tym niemniej wnioski z kontroli wykazały faktyczną zbędność podobnego wyizolowania. Angelini kupę kasy włożył w zabezpieczenia najwyższej klasy tak, że teraz, choć istotnie znajdujemy się na piętrze większego budynku, równie dobrze moglibyśmy znajdować się w oddzielnym gmachu. - Dorzucając jeszcze kilka ogólnych rad na temat zachowania w podobnej jednostce, Vukko opuścił wreszcie kabinę, dopinając ściśle ściągacze rękawów i nogawek kombinezonu. Poprawił też wchodzący w skład ochronnego ubioru, specjalny kaptur i, jeśli tylko Asaia była gotowa, z nieznacznym uśmiechem otworzył przed nią drzwi do pomieszczenia docelowego. W tym momencie nic już nie uniemożliwiało Cassi bezpośredniego zapoznania się z pomieszczeniem oraz zadania nowych, konkretnych pytań, jakie mogły się jej nasunąć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Szeol Gate
Słysząc pochwałę z ust Gate’a, młoda Eberhardt aż pokraśniała. Najwyraźniej niezależnie, czy jest się uznaną nadzieją nauki, czy też zwykłą nastolatką, każde kolejne uznanie warte jest tyle samo. Satysfakcja i duma, jakie odmalowały się na twarzy dziewczyny były nie do pomylenia z niczym innym.
Szeroki uśmiech, który wykwitł na twarzy nastolatki w odpowiedzi na burdel na kółkach, spełzł jednak stopniowo, gdy ponownie wrócili do tematu samej Castellani i listy, na której widniało jej nazwisko. Nawet dzieciak mniej bystry od Mony domyśliłby się, że coś tu nie gra - bardzo nie gra - i zechciałby wiedzieć, co. Eberhardt była natomiast bystra nad podziw i równie wielce ciekawska (jak zresztą każdy obiecujący naukowiec), gdy więc Gate postanowił ostatecznie wciągnąć ją w całą sprawę, nie zamierzała odmawiać współpracy.
- To... To możliwe - stwierdziła ostrożnie, powoli kiwając głową. Korzystając z chwili, w której nikt niczego od niej nie chciał (co do czego upewniła się, spoglądając kontrolnie przez szybkę w drzwiach swego pokoju na pusty w tej chwili korytarz), zdecydowała się też na nieco większą szczerość. Myśl, że może w ten sposób przyczynić się do rozwiązania dziwnej zagadki była kusząca. - Nie pochwalam wprawdzie wyciągania wniosków przedwcześnie, ale... Wiesz, ja dużo tu bywam. Na SRFie. Byłam tu, gdy pracowali nad Haielivem i wtedy, gdy wybuchł skandal. I wiesz? To zawsze były dziwne badania. To znaczy, jasne, pilnowali, by w papierach wszystko się zgadzało i mocno trzymali się procedur, ale... - Parsknęła cicho. - Możesz to nazwać paranoją lub intuicją, jak wolisz. Ale tam coś nie grało, nie grało od początku. A przypadek Cradlewood... Wielu uważa, że to był koniec, ale sądzę, że się mylą. Wydaje mi się... - Zawahała się, zerknęła na stos leżących na nocnej szafce, przywiezionych ze sobą gazet, wreszcie ponownie spojrzała na Szeola. W jej dużych, sarnich oczach było coś, czego mężczyzna nie potrafił zrozumieć. Niepokojąca powaga nie pasująca do nastoletniego wieku Mony. - Wydaje mi się, że to był dopiero początek.
Potem dziewczyna zamilkła na dłuższą chwilę, gdy zaś odezwała się ponownie, jej ton był już bardziej zwyczajny, beztroski.
- Jeśli chciałbyś ją odnaleźć, to nie krępuj się. Ja wiem, że ojciec kazał ci pewnie warować przy mnie i nie spuszczać z oka, ale... - Roześmiała się krótko. - Ja naprawdę sobie radzę. Nie ma powodu, byś się ze mną nudził. Możesz zostawić namiary na siebie w dyżurce pielęgniarek, żeby informowali cię, gdy coś się wydarzy, ale naprawdę nie sądzę, byś musiał tu siedzieć. Przec hodziłam przez to nie raz i nie sądzę, by tym razem miało być mniej nudno i bardziej niebezpiecznie. - Jasnym było, że ma na myśli ciąg czekających ją badań.
By zaś dodatkowo podkreślić, że naprawdę nie sądzi, by Gate musiał aż tak jej pilnować, po chwili namysłu nad omawianą do tej pory Castellani zaproponowała kilka miejsc, w których można by kobiety szukać.
- Bianca jest pilotem, więc może w porcie? Albo w hangarach, lotnicy... Wy macie dziwne ciągoty do spędzania wolnego czasu właśnie tam. - Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. - Ewentualnie może w dziale logistyki? Jeśli nadal jest tu czynnym pilotem, pewnie wpada tam dość często. Cała ta biurokracja związana z lotami... Sam wiesz.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

9 maja 2015, o 12:12

To co usłyszał tylko częściowo zaspokoiło jego ciekawość, ale może to dlatego, że pytanie było nie dość precyzyjne. Takie niestety były właśnie wady komunikacji werbalnej na która póki co nic lepszego nie wynaleziono. Znaczy... Asarii coś tam potrafiły, ale nie można było tego nazwać rozmową.
- A kto albo jak się płaci za przelot? Czy tym zajmują się pracodawcy, bo to przeloty służbowe? Czy załatwia się to jakoś inaczej? - w końcu jeśli ktoś świadczył jakąś usługę w ramach pracy na pewno nie robił tego za darmo. Dlatego poza powodem do z korzystania z lotu musiał wiedzieć czego będzie się oczekiwać od niego w zamian. Poza tym był jeszcze w jeden problem do rozwiązania, a przynajmniej coś co mogło w niego się przerodzić.
- Mówiłaś, że nie znasz organizatora dzisiejszego lotu. Mam nadzieję, iż to po prostu nie znasz go osobiście, ale jeśli się mylę to mnie popraw - powiedział z wyczekiwaniem przyglądając się kobiecie, bo to mógł być poważny problem jeśli nie znali nazwiska. Znów ta chwila niepewności wynikała z wieloznaczności wymawianych przez z nich słów i faktu, iż sam nie widział w końcu treści otrzymanej przez nią wiadomośc - Jeśli jest tak jak przypuszczam to możesz mi przybliżyć z kim będziemy rozmawiać i gdzie go teraz powinniśmy szukać?
Może nawet nie będą musieli go znaleźć osobiście. Przy sprzyjających okolicznościach krótka rozmowa przez omi-klucz czy parę wiadomości powinno wystarczyć. Wszystko jednak zależało nie od nich, a od niego, więc wolał wiedzieć jak najwięcej nim przystąpią do negocjacji.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Asaia Cassi
Awatar użytkownika
Posty: 171
Rejestracja: 15 lut 2014, o 20:29
Miano: Asaia Cassi
Wiek: 246
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Status: Ex-lekarz Drugiej Floty Asari
Kredyty: 3.850
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

9 maja 2015, o 18:47

Asaia skrzywiła się z rozbawieniem, przekraczając próg.
- Wirusofilką nie, dziękuję - szła za Vukko, mijając kolejne pomieszczenia odkażające i kolejne śluzy. Wyglądało na to, że dochodzą do celu, albo przynajmniej zaczynają się do niego powoli zbliżać, bowiem zabezpieczenia zaczynały się zaostrzać. Nie miała do tej pory do czynienia z laboratorium o takim standardzie. Była zadowolona z tego, co zapewniał jej szpital Huerty, do jej skromnych badań całkowicie to wystarczało, ale to nie znaczyło, że Trzecie Piętro nie zrobiło na niej wrażenia. Coś pomiędzy podziwem a niedowierzaniem musiało mocno odmalować się na jej twarzy i pewnie właśnie dlatego Sergei postanowił pozwolić jej przez chwilę na napawanie się widokiem. Asaia uwielbiała porządek i sama utrzymywała go w swojej pracowni bardziej, niż to było konieczne, ale widok tak sterylnego laboratorium był dla niej mocno niecodzienny. Nie wiedziała jeszcze, czy pustki w pomieszczeniu są spowodowane tym, że Piętro zostało otwarte tak niedawno, czy naprawdę ktoś tak bardzo o to dbał.
Skinęła głową, gdy Vukko wybudził ją z zamyślenia i weszła do szatni. Rozpięła swój kombinezon, ten codzienny i zsunęła go z siebie, by zastąpić go laboratoryjnym. Swój złożyła i położyła w szafce razem z butami. Żartowała sobie, owszem, ale zdawała sobie sprawę z tego, że takich zabezpieczeń nie można sobie z lenistwa zignorować, więc posłusznie wykonała wszystkie polecenia profesora.
- Myślisz, że to wystarczy? - spytała przez ścianę, zapinając suwak. - Często te podstawowe standardy mają jakąś przyczynę istnienia, wiesz przecież. Nie wiadomo, co się wydarzy - zamilkła na moment i potrząsnęła głową. - Tak tylko gadam, nieważne.
Zasunęła kaptur i dopięła rękawy i nogawki tak samo, jak zrobił to Sergei, po czym ruszyła za nim do środka. Jej wzrok błądził po pomieszczeniu jakby sama nie wiedziała na co konkretnie powinna teraz patrzeć.
- To jest to słynne serce Trzeciego Piętra? - z szelestem przeszła na drugą stronę laboratorium, przyglądając się nieznanemu sobie rodzajowi maszyny filtracyjnej. - Co jest tu badane? Albo będzie? Będziecie się skupiać nad czymś konkretnym? - pochyliła się i zajrzała w górną część maszyny od spodu. - To są prototypy, czy wprowadzili je już na rynek?
Nawet nie wiedziała o co pytać, za dużo niewiadomych plątało się jej po głowie. Za dużo pytań, nie mogła zadać przecież wszystkich, więc po prostu liczyła na to, że Vukko sam zacznie mówić. W końcu oprowadzał ją osobiście i wiedział, że mimo rozległego wyształcenia medycznego, asari mogła nie mieć styczności z technologią tak zaawansowaną.
+10% DO OBRAŻEŃ W WALCE WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
ObrazekObrazek
THEME - BATTLE - RAGE - CASUAL - ARMOR
Wiedza to tylko sąd, któremu ufasz dostatecznie, by na nim opierać swoje działania.
Skype - ganazowana. GG - 50192100, ale trzeba na mnie nakrzyczeć, żebym je włączyła.
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

10 maja 2015, o 13:50

Wszystko niby już było, wystarczająco informacji żeby zacząć działać; zebrana wiedza mniej-więcej łączyła osoby zebrane na liście i sama Castellani przestała być większą zagadką. Mona domyślała się co jej podano i czuła, że eksperymentowano na jej osobie, czym podzieliła się z brodatym. Jednak brakowało motywu do działania, za bardzo nie był pewien w co się może wplątać i po co to robi. Mimo wszystko sprawa na pewno była poważna, prowadzona przez wielkie instytucje, korporacje czy też potężne osoby, które na pewno nie będą zadowolone z ingerencji w ich "prywatne" sprawy.
- Nie ma takiej możliwości, abym zostawił cie tu samą, Mona. Mimo wszystko jesteś moim priorytetem, bo nie mam w zwyczaju odkładać powierzonych mi zadań i to szczególnie, kiedy zleceniodawcą są takie osoby jak twój ojciec. Wiesz, nie chce nic mówić, ale będzie potrafił uprzykrzyć mi życie w razie czego. - Przerwał, żeby zebrać myśli i stworzyć jakiś sensowny pomysł. - Masz ochotę na wycieczkę? Odwiedzisz starą znajomą, pozwiedzasz i się przewietrzysz.
Nie myślał, aby zostawić ją tutaj samą na dłuższy czas. Nie było takiej możliwości. Rzeczywiście nie chciał sprawić, aby ojciec Mony był na niego zły; wiedział dokładnie ile siły daje pieniądz i co dzięki niemu można zrobić... No i w sumie ją polubił, nie chciał żeby stało się jej coś złego. Nie ufał tutejszym siłom, których celem była ochrona ośrodka - najwięcej zaufania miał do siebie oraz do swojej bestialsko odebranej broni. Z racji tego, jedynym rozsądnym wyjściem było zabranie podopiecznej ze sobą: dobrze główkowała, więc pewnie jeszcze by się przydała przy kolejnych zagadkach i niedomówieniach. No, byłaby też fajną wymówką, aby móc spotkać się z Castellani.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

10 maja 2015, o 17:16

Nexaron Dragonbite:

Tajny rzut MG
0


Asaia Cassi:

Spostrzegawczość, < 50 + 10 (uważne rozglądanie się) = 60
1

Spostrzegawczość nr 2, < 60
2

Spostrzegawczość nr 3, < 60
3

wszystkie rzuty na trzy różne rzeczy, żeby nie było :P


Szeol Gate:

brak rzutów w tej turze
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

10 maja 2015, o 19:53

Nexaron Dragonbite
Po kolejnym pytaniu Dragonbite’a Veratti wyraźnie się zawahała - prędko jasnym stało się jednak, że moment niepewności nie wynikał z chęci ukrycia czegoś przed mężczyzną, a raczej zamyśleniem nad tematem, którego dotąd nie poruszyli, a który na dłuższą metę mógł być w jakiś sposób problematyczny.
- Płaci się, oczywiście, ale nie kredytami - powiedziała zatrzymując się, i niby to z zainteresowaniem przyglądając głównej, zawieszonej na ścianie hali tablicy lotów. Rozpiska kursów była dokładnie tą samą, którą obejrzeć można było w każdym z obecnych tu terminali, ale powiększona i umieszczona w widocznym miejscu była wygodnym rozwiązaniem dla ludzi spieszących się i nie mających ochoty tracić czasu na scrollowanie mniejszej listy na konsoli. - Nazwałabym to handlem wymiennym. Organizator lotu bierze na siebie wszystkie koszty materialne, a potencjalni pasażerowie są mu potem winni przysługę, taką lub inną.* - Westchnęła cicho. - Wiesz, z tym różnie bywa. Nie ma jasno określonych zasad podobnych... transakcji. - Choć określenie to niezbyt pasowało do omawianej formy interesów, Farima najwyraźniej nie znalazła lepszego. - To wszystko jest kwestia umowy w danej chwili, w danym przypadku. Jedni od razu określają, czego oczekują w zamian, dla innych przysługa pozostaje nieokreślona aż do chwili, gdy rzeczywiście czegoś im będzie potrzeba. Zabierając się na podobny lot trzeba być świadomym ryzyka, z jakim się to wiąże. Choć umowy są niepisane, a naukowcy pozostają naukowcami, uwierz mi, że nawet oni umieją dochodzić swojego. - Roześmiała się krótko, spoglądając na Dragonbite’a. - W każdym razie, cenę się negocjuje. Ostatecznie nie zostanie się wpuszczonym na pokład, dopóki zawarta umowa nie będzie pasowała obu stronom. - Wzruszyła lekko ramionami.
Kolejne pytanie było za to zdecydowanie łatwiejsze, pani doktor odpowiedziała bowiem bez wahania i w zasadzie bez krótkiego choćby zastanowienia.
- Nie mylisz się. - Skinęła lekko głową, wciskając w międzyczasie dłonie do kieszeni uniformu. - Lot urządza Aellelix Medana. Jest turianką, dla SRFu pracuje od kilku lat. Nie wiem, jakie stanowisko figuruje w jej papierach, zasadniczo jednak zarządza flotą ośrodka. Dba o to, by wszystko działało jak należy, dobiera załogi, zamawia nowe statki, gdy jest taka potrzeba. Sama posiada dwa prywatne myśliwce... Kiedyś mówiło się, że zajmowała się przemytem szczególnego rodzaju - ładunków małych, ale cholernie wartościowych. Wiesz, jakieś eksperymentalne środki, jakie można na być na czarnym rynku, prototypowe implanty czy mody, tego typu. Miała działać w obie strony - zarówno przywozić coś tutaj, jak i wynosić towary stąd na zewnątrz, na specjalne zamówienie. Nigdy się to jednak nie potwierdziło, więc równie dobrze to może być zwyczajna plotka. - Veratti wzruszyła lekko ramionami. Chyba nieszczególnie w tę historię wierzyła.
- W każdym razie, Medanę zawsze najłatwiej było spotkać w hangarach. Swoje biuro też ma chyba w tamtej okolicy, choć nie dam sobie za to ręki uciąć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Asaia Cassi
Jeszcze przed opuszczeniem szatni Vukko zaśmiał się krótko. Myślisz, że to wystarczy?
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Im więcej czasu przyglądam się wyposażeniu Piętra i im bardziej się nad tym zastanawiam, tym łatwiej przychodzi mi rzeczywiście wierzyć w to, że wszystko zrobiono jak należy, że nie mogło być lepiej. Ale zaufanie w naszym zawodzie bywa zgubne. - Wzruszył lekko ramionami, ale nieprzeźroczysta ścianka rozdzielająca kabiny uniemożliwiła podzielenie się tym gestem z Cassi. - Tym niemniej, nie sądzę, by były jakieś powody do obaw. Uważam, że jeśli już faktycznie coś miałoby się tu wydarzyć, to raczej przez błąd pracownika, a nie systemów. Te ostatnie przynajmniej posiadają jakieś wiarygodne atesty, czego nie można powiedzieć o pierwszych. - Parsknął cichym śmiechem.
Nie śmiał się za to, gdy wreszcie przekroczyli próg laboratorium. Gdy szklane drzwi (rzut oka wystarczał jednak, by szkło ocenić na którąś z hartowanych odmian, droższą, ale też znacznie bezpieczniejszą) zasunęły się za nimi z sykiem towarzyszącym ich ponownemu uszczelnianiu, na widocznej za szybką kaptura twarzy mężczyzny widniał wprawdzie delikatny uśmiech, pozbawiony był on jednak rozbawienia. Sergei był ewidentnie dumny, mogąc w imieniu ośrodka pochwalić się nowym miejscem pracy, ale daleko mu było do beztroskich żartów.
- To - przytaknął spokojnie. Nie chodził za Asaią krok w krok, pozostawał jednak na tyle blisko niej, by mogli spokojnie rozmawiać. - Takich... kompleksów laboratoryjnych... - zaczął po chwili zastanowienia potrzebnej na dojście do wniosku, że samo słowo laboratorium nie odda w pełni tego, o czym była mowa. Ostatecznie zasadniczemu pomieszczeniu towarzyszył cały ciąg pomieszczeń zarówno przed, jak i za nim - Cassi bez trudu dostrzegła kolejne drzwi (bliźniacze do tych, przez które przed momentem przechodzili) po drugiej stronie laboratorium. - ...jest jeszcze pięć. Wszystkie są bliźniaczymi kopiami tego - są identycznie wyposażone i zabezpieczone. Co do samego wyposażenia, sporo z tego to rzeczywiście prototypy, posiadające jednak wszystkie atesty wymagane do rozpoczęcia masowej produkcji. Część to z kolei sprzęt powszechnie dostępny, choć rzadko spotykany w klinikach ze względu na swe ceny. - Mężczyzna chrząknął cicho. Słowa dobierał starannie i bez pośpiechu, widać było jednak, że rola przewodnika przypadła mu do gustu. - W skład Piętra wchodzą też dwa pomieszczenia magazynujące, po jednym na każde trzy laboratoria. Są o tyle ciekawe, że każde z nich podzielone jest na nieduże sektory, warunki panujące w każdym sektorze można zaś dowolnie zmieniać. Strefy te są izolowane, nic więc nie stoi na przeszkodzie, by w jednym sektorze urządzić małą epokę lodowcową, podczas gdy sąsiadujący podgrzewany byłby do temperatur gorących źródeł. To o tyle istotne, że skutecznie redukuje powierzchnię potrzebną do składowania hodowli o różnych wymaganiach środowiskowych. - Spacerując wzdłuż jednego ze stołów laboratoryjnych, Sergei sięgnął po jedną ze stojących w statywie probówek. Zamknięte szczelnym korkiem, puste naczynko zaopatrzone było w wąską etykietę tylko czekającą na wypełnienie nazwiskiem naukowca oraz skrótowym opisem zawartości pojemnika.
Zasypany pytaniami, roześmiał się szczerze, nie prześmiewczo jednak, a z sympatią. Ostatecznie sam przecież zachowywał się dokładnie tak samo, gdy wpuszczono go tu po raz pierwszy - wszystkiego chciał dotknąć, do wszystkiego zajrzeć, zasypując przy tym pełniącego wtedy funkcję przewodnika profesora Angeliniego niekończącymi się pytaniami. I właśnie dlatego, że wiedział, ile sprawiło mu to frajdy, postanowił podobną atrakcję zafundować swej niebieskoskórej przyjaciółce.
- To konkretne laboratorium zajmuje obecnie dr Branicka ze swymi badaniami nad mutagennością wirusową. To, że niektóre szczepy mutują szybciej, niż inne, jest oczywiste, jednak nikt dotąd nie zastanawiał się, jaki mechanizm tak naprawdę za tym stoi. Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że odkrycie konkretnego szlaku, białka, czegokolwiek, co miałoby decydować o częstotliwości mutacji jest projektem życia dr Branickiej. W każdym razie, badania obejmują szczepy Ebola, Machupo i Junin, oraz, od niedawna, także nowe szczepy grypy o wysokiej zjadliwości.
Potem zamilknął na dłuższą chwilę, dając Asaii czas na spokojne oględziny. Tu, z perspektywy środka, laboratorium robiło znacznie większe wrażenie niż zza drzwi. Pomieszczenie było duże i niespodziewanie wygodne - Cassi mogła wyobrazić sobie, że komfort często długotrwałej pracy był jednym z wiodących wymagań przy projektowaniu labów. Choć sporą część sali można było ocenić już przez drzwi, do elementów przedtem niedostrzegalnych należała chociażby ściana w całości zastawiona sięgającym regałem z sześcioma rzędami kwadratowych szafek. W każdym rzędzie podobnych schowków było dziesięć, przy każdym z nich połyskiwała czerwienią kontrolka zablokowanego zamka. Obok dostrzec można było także dwie spore chłodziarki - przechowywano tam najpewniej zestawy odczynników niezbędnych do określonych reakcji - w oczy rzucało się też leżące na jednym z laboratoryjnych blatów, niewidocznych zza drzwi labu, dwa niewielkich wymiarów pudełek. Etykiety, jakimi były oklejone, głosiły, iż był to transport z dnia poprzedniego nadany przez firmę Mexlab. Ciąg znaków obecny na obu pudełkach - SX-01614 - nic Asaii nie mówił.
Tymczasem drzwi po stronie przeciwnej do tej, z której przyszli, rozsunęły się nieoczekiwanie. To, że przedtem nie słychać było kroków nadchodzącej osoby czy też hałasów towarzyszących przebieraniu się świadczyło o tym, że śluzy izolują nie tylko środowisko jako takie, ale działają także dźwiękoszczelnie.
- A więc to jest twój gość, tak? - Choć przybyła osoba ubrana była w identyczny kombinezon, jak Asaia i Sergei, drobna postura, delikatne rysy widocznej za szybką kaptura twarzy oraz pojedyncze, kasztanowe loki jednoznacznie wskazywały na płeć naukowca. - Emilia Branicka. - Zbliżając się w dwóch krokach do asaii, kobieta wyciągnęła rękę na powitanie. Tak, jak przedtem jej nadejście mogło dziwić, tak w tej chwili trzeba było uznać je za oczywiste. Badaczka, której przydzielono dane laboratorium, musiała wiedzieć, że Vukko zamierza je odwiedzić - i że planuje przyprowadzić turystkę. Najwyraźniej też podzielała pogląd starszego kolegi i w chwilowym udostępnieniu swego miejsca pracy nie widziała nic złego.
Tym, co podczas zwięzłego powitania rzuciło się w oczy Cassi, było nieduże pudełko przyniesione przez doktor Branicką. Starannie naklejona na wieczko płaskiej, prostokątnej skrzyneczki etykieta opisana była w sposób, który nie mógł nie budzić zainteresowania.
    • Instytut Farmakogenetyki i Genetyki Poznawczej
      HGM/3A/15
      #816.A
Szeol Gate
Eberhardt uniosła brwi w zdumieniu. To, że Gate chciał ją zabrać ze sobą, wyraźnie ją zaskoczyło. Najwyraźniej zachowanie Szeola było odstępstwem od normy i wyróżniało go spośród najemników towarzyszących jej podczas poprzednich wizyt w szpitalu. Nie ulegało jednak wątpliwości, że chciała - ba! bardzo chciała - iść z mężczyzną. Rumieniec podniecenia, jaki wykwitł na bladych policzkach nastolatki, wyraźnie świadczył, że gotowa jest w tej chwili wyskoczyć z łóżka, a powstrzymuje ją od tego jedynie zdrowy rozsądek. Choć więc pokiwała energicznie głową na pytanie, czy chce, w kolejnej chwili jej czoło przeszyły zmarszczki zamyślenia. Opuszczenie tej sali nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać - ostatecznie nadal była tu pacjentką, nadal musiała zostać poddana badaniom i nadal wiele zależało od kadry szpitala.
- Musisz porozmawiać z doktorem Tove - powiedziała w końcu i nietrudno było się domyślić, że nim wyrzuciła to z siebie, przeanalizowała wszystkie inne możliwe rozwiązania mogące skutkować chwilowym zwolnieniem ze szpitalnego reżimu. - Jeśli od poprzedniej wizyty nie zmienił rozkładu badań, to dziś mam tylko pobrania... - Uniosła znacząco naszpikowaną wenflonami rękę. - ...i może rzeczywiście pozwoliliby mi wyjść na jakiś czas. Musiałabym pewnie wrócić na kolację - wiesz, tu żywię się inaczej, dają mi specjalną dietę - a ty musiałbyś podpisać odpowiednie papiery, bo nie jestem pełnoletnia... Ale to chyba wykonalne. - Uśmiechnęła się szerzej, gdy tylko dotarła do niej świadomość, że być może rzeczywiście mała wycieczka jest osiągalna. Z pewnością wolałaby to niż wegetowanie w szpitalnym łóżku i rozmyślanie nad tym, co ją czeka. Zresztą to było widać - sama myśl o wyrwaniu się z kliniki sprawiła, że stosunkowo łatwo zapomniała o dręczącym ją bólu.
- Obchód pewnie się już skończył, więc doktor powinien być u siebie. Za drzwiami po prawej, trzecie drzwi po lewej stronie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

10 maja 2015, o 20:13

Szeol siadł sobie na swym wygodnym łożu i słuchał wypowiedzi swej podopiecznej. Gdy skończyła mówić, mężczyzna popatrzył się w ziemię, gładząc swoją brodę, co mogłoby wyglądać jakby myślał. Rzeczywiście to zawiesił się w działaniu, jak słaby komputer, który wymaga porządnego pieprznięcia w bok lub resetu, aby znowu zaczął działać. Jednak brodatemu same z siebie zaczęły znowu płynąć impulsy z mózgu - ożył.
Wstał na nogi i przetarł sobie twarz.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak nienawidzę papierkowej roboty. Czemu nie mogę cie po prostu porwać? Tyle machnięć ręką mniej... Poczekaj, zaraz wrócę z wózkiem czy czymś tam no, rozumiesz.
Nawet nie poczekał na odpowiedź Mony, tylko wyszedł z pokoju i udał się do miejsca, gdzie mógłby pogadać z doktorkiem, który leczy jego podopieczną. W sumie to nie wiedział gdzie się udać, dlatego postanowił zaczepić kogoś na korytarzu, najprędzej pielęgniarkę, aby ta wskazała mu drogę. Reszta zadania była jasna jak słońce - dogadać sie z doktorkiem, aby puścił wolno Monę. Prawie jak walka ze smokiem.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: [Gromada Exodus > Utopia] Ośrodek Badawczy Satiye

12 maja 2015, o 18:20

To co usłyszał Nexaron od Farimy nie mogło go po prostu nie wprawić w dobry nastrój i chodziło tutaj zarówno o informacje o tym jak wyglądała płatność jak również to z kim przyjdzie im rozmawiać.
- Uważam, że powinniśmy zrobić wręcz przeciwnie - powiedział uśmiechając się szeroko - Nawet jeśli plotki się nie potwierdziły, a ona naprawdę nie ma nic wspólnego z przemytem czy nie uważasz, że nasze kontakty można potraktować jako dobrą monetę i ostatnią deskę ratunku?
Każde z nich miało znajomości w miejscach na których zbycie każdej użytecznej technicznej nowinki z tych laboratoriów trwało krócej niż przerwa na podwieczorek. Przecież z tego właśnie powodu przylecieli do tego ośrodku, bo tylko tutaj było coś na co mieli "zapotrzebowanie". Oczywiście powinni to zachować jako ostatnią deskę ratunku, a nie jako otwarcie. Nie było przecież po co obiecywać cokolwiek jeśli mogli nic nie obiecywać. Z drugiej strony ciężko było mu sobie wyobrazić jak będą wyglądały negocjacje z turianką gdyż nigdy tego nie robił, a jej mimika twarzy na pewno nic mu nie pomoże.
- Zawsze może nim się zainteresować tym, a ze swoimi dostępami niewiele musiałaby robić, prawda? - na początku naprawdę obawiał się tego o co mógł być poproszony w zamian za przelot. Tego o co mogą go zapytać i co zrobi, ale jeśli tak się sprawy mają to nie mógł się powstrzymać od ekscytacji i zacierania rąk. Dosłownie... Zostało mu to z młodych lat gdy zwykł tak robić zawsze jak zamierzał zrobić coś "szalonego".
- Ruszmy się, więc póki mamy jeszcze czas - powiedział kierując swoje kroki do hangarów - Na miejscu sprawdzisz w lokalnej sieci gdzie jest biuro Medan?
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek

Wróć do „Galaktyka”