W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

22 sty 2015, o 10:24

Dotarcie na miejsce promem Azure zdawało się być jak najbardziej dobrym pomysłem. W końcu, kto by chciał maszerować dwa dni na piechotę przy maksymalnie czterech stopniach Celsjusza w powietrzu. Razem z otrzymaną mapą i całą masą cudownego wręcz humoru, po opuszczeniu bazy cała trójka udała się z powrotem do doków gdzie czekał na nich ich środek transportu. Cokolwiek było wyżej wspomnianym strażnikiem, w końcu tak czy siak sami się o tym przekonają.
Zgodnie z poleceniami Komety jak i również z tym, co mieli na mapie do systemów nawigacyjnych promu Azure zostały wprowadzone odpowiednie współrzędne i po chwili już wesoła gromadka podążała ku głównemu wejściu do kompleksu więziennego. Po minięciu miasta pierwsza godzina lawirowania wśród pojawiających się coraz częściej wzniesień a potem już zwyczajnie gór pokrytych śniegiem była raczej spokojna. Cokolwiek działo się wewnątrz promu nie obchodziło mijanych przez nich krajobrazów. Kto by pomyślał, że planeta tak piękna i spokojna może zostać zmarnowana na coś innego niż turystyka czy kolonizacja. Gdzieniegdzie jeszcze majaczyły w oddali stare odwierty czy wyżłobione w zboczu góry kopalnie – całkowicie puste. I tylko bóg jeden wie czy coś poza złożami kryło się jeszcze w środku.
Droga wskazywana przez mapę już coraz częściej zaczęła przebiegać między stromymi zboczami gór a wewnątrz samego promu zaczęło nieźle trząść. Głównie przez potężne podmuchy wiatru w tej części wąwozu, którym lecieli. Gdyby ktoś zdecydował się wyjrzeć za okno od razu zorientowałby się, że patrząc w górę wierzchołki gór dosłownie znikały gdzieś za chmurami. Ktokolwiek wpadł na pomysł zbudowania więzienia właśnie w tym miejscu miał naprawdę dobry pomysł. Potencjalni uciekinierzy mieli dwie drogi do wyboru, albo prosto przez szczyty gór, albo niebezpiecznym kanionem tak jak obecnie lecąca promem czwórka.
Wiatr wiał coraz mocniej nie oszczędzając Azure, a teraz dodatkowo zaczął padać gęsty, mokry śnieg. Tak jakby ktoś chciał sprawdzić czy prom faktycznie nadaje się do lotu w takich właśnie warunkach. Być może nie były to od razu kule ognia, ale mocno uprzykrzały całą podróż. I kiedy już co niektórym mogły się znudzić te czasowe turbulencje na horyzoncie pojawił się jasny przesmyk świadczący o tym, że zbliżają się do wylotu z kanionu. Potem gdzieś w oddali usłyszeli dziwny, ale bardzo charakterystyczny dźwięk, podobny do huku wybuchu. Być może dźwięk pochodził z jeden z kopalń a być może spowodowany był czymś zupełnie innym, w każdym razie dolatując już do zasłony światła coś uderzyło w prom momentalnie zmieniając jego trajektorię lotu. Wszystkie kontroli ostrzegawcze na panelu zaczęły nerwowo migać na czerwono ostrzegając przez możliwością przymusowego lądowania. Potem nastąpiło kolejne uderzenie, tak silne, że prom momentalnie obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni wokół własnej osi i bokiem wyleciał z kanionu na otwartą przestrzeń, jakieś dwadzieścia, może trzydzieści metrów od powierzchni planety.
Nawet szybka reakcja pilota i niewątpliwie jego trzeźwy umysł nie dały zbyt wiele. Azure obrócił się jeszcze raz, uderzył bokiem o ostatnie z górskich zboczy i wbił się kadłubem prosto w dwumetrową warstwę śniegu. A potem wszystkie kontrolki zgasły a próby ponownego uruchomienia systemu nic nie dały. Przynajmniej póki co.
Za to była inna, dobra wiadomość w tej całej sytuacji. Na horyzoncie, jakieś dwa kilometry przed nimi pojawiły się strzeliste wieże obsypane śniegiem i kompletnie zasypana ogromna, ciężka brama.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

22 sty 2015, o 12:27

Obrazek "Azure" był dumą Gavosa. Stary transportowiec niegdyś należący do ludzi obecnie służył kroganinowi w każdej możliwej chwili, gdy trzeba było gdzieś polecieć. Choć zasięg nie był wielki, to jednak wystarczał na ewentualne skoki z systemudo systemu, gdzie uzupełniał paliwo. I teraz też otworzywszy boczną furtę wprowadził całą ekipę do środka, gdzie mogli ujrzeć młodego chłopaka pracującego przy jakimś urządzeniu.
- Crowley procedura startowa. Podnosimy ptaszka w górę. - rzekł do młodzieńca, który skłoniwszy się uprzednio Hawk - wszak znał ją już i wiedział, że jest szefową na okręcie na którym aktualnie służą - po czym rzuciwszy okiem na pozostałą dwójkę ruszył czym prędzej do kokpitu. Tymczasem kroganin zamknął właz gdy reszta weszła do środka i zablokował go.
- Rozsiądźcie się i ruszajcie niczego co do was nie należy. - warknął głównie w kierunku człowieka i drella, po czym sam skierował swe kroki śladem swego mechanika. Mogli przy okazji nawet ujrzeć wybebeszoną głowę getha przymocowaną nad drzwiami prowadzącymi drzwiami do kabiny pilota.
Ładownia, w której się znaleźli była spora, mierząca jakieś 4 na 20 metrów, podzielona na dwie części. Na lewo od wejścia ujrzeć mogli stanowisko podwójnego działka zaś w głębi z prawej pod ścianą kolejne stanowisko z komputerem. Na środku ładowni leżało kilka umocowanych skrzyń, nad siedziskami wzdłuż ścian półki zabezpieczone siatką. Całość nie była zbyt nowoczesna, raczej stara ale ciągle sprawna i służąca swemu właścicielowi.
Gavos podniósł obrócił silniki i podniósł w górę pionowo transportowiec parę metrów, by po chwili zmienić ich wychylenie i skierować się do przodu, ku miejscu gdzie wedle danych mieli dotrzeć. silne wiatry wkrótce dały się we znaki "Azure", która z uporem parła do przodu mimo przeciwności pogody, kierowana sprawnymi dłońmi kroganina. Uruchomione skanery omiatały teren przed nimi i chyba dzięki temu pozwoliły na szybką reakcję pilota. Bateria przeciwlotnicza! - to jedno przemknęło mu przez myśl, gdy też wdusił przycisk aktywujący tarcze kinetyczne. - Trzymać się!! - warknął w komunikator gwałtownie zmieniając kurs i starając się zejść z linii strzału. Wstrząs trafienia targnął transportowcem rzucając go o zbocze i doprowadzając do awaryjnego lądowania. Chyba tylko dzięki tarczom i solidnemu pancerzowi jeszcze żyli, choć "Azure" porządnie oberwała. Kroganin odpiął się z pasów i rzucił okiem na Crowleya, który ze sporym guzem na głowie zastanawiał się co się stało.
- Opatrz głowę a potem sprawdź uszkodzenia. I postaraj się uruchomić na nowo systemy. W razie problemów zablokuj właz i daj znać przez komunikator. - rzekł do młodzieńca i wyszedł z kokpitu wkurzony na całą sytuację i na to, że dał się zestrzelić. Cholerny staruch, jak wróci to mu wytłumaczy różnice między kulami ognia, a rakietami obrony powietrznej. - Koniec trasy, ruszać dupy i na zewnątrz! Mamy dwa kliki do bramy tego zasranego więzienia poprzez śniegi. I podejrzewam, że systemy strażnicze są przynajmniej częściowo ciągle aktywne, zważywszy na to co spotkało "Azure". - sięgnął po Graala i aktywował Amunicję odkształcającą, upewniając się przy okazji odruchowo czy ma pełny zapas pochłaniaczy. Potem spojrzał na resztę przelotnie, bardziej skupiając uwagę na Hawk, która pewnie miała równie sporo dosadnych słów do powiedzenia na temat tego wszystkiego. Wkurzony kroganin i zapewne wkurzona szefowa piratów - ciekawe kto by chciał wejść im teraz w drogę.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

22 sty 2015, o 19:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyglądało na to, że w tej kwestii się zgodzą. Nie, żeby nagle poprawiało to Hawk humor. Dwójka dodatkowych pasażerów oznaczała nieustanną ich obserwację, bo wolała mieć pewność, że któryś nagle nie zdecyduje zabić reszty, przejąć promu i, już ze zdobyczą, sam lecieć na miejsce. Ona by tak zrobiła. Może tylko na końcu, kiedy już wspólnymi siłami znajdą ów bogactwa, o których rozprawiał dziadek.
Na pokładzie Azure oklapła na jedno z siedzeń, przy małym oknie, część ładunkowa miała ich kilka. Wciąż starała się nie spuszczać z oka reszty, mogła lecz co jakiś czas pooglądać widoki, jakie miała im do zaoferowania ta planeta. Teren kolonii opuścili dość szybko, co skutecznie polepszyło jej nastrój. Zdecydowanie bardziej wolała górskie, ośnieżone szczyty. Nawet zimne powietrze jedynie by ją orzeźwiało. Preferowała zimne klimaty od ciepłych, stąd nieraz, kilka lat temu, gdy jeszcze służyła, trafiała na Noverię.
Nawet turbulencje jej nie przeszkadzały. Im gorzej było na zewnątrz, tym jej humor był lepszy, zakładając, że siedziała wewnątrz jakiegoś pomieszczenia. Gdy przyjdzie im opuścić Azure, pewnie nie będzie już tak ładnie. Na razie niedogodności związane z prądami powietrznymi niezbyt ją odstraszały. Gellix była planetą piękną i nawet Hawkins była w stanie to przyznać w tym momencie.
Sielanka jednak się skończyła. Pierwsze uderzenie nie tylko u Nakmora wywołało skojarzenie z rakietą ziemia-powietrze. Czerwonowłosa zaklęła, łapiąc się czego mogła, by nie wylądować na przeciwległej ścianie.
Jakkolwiek strasznie nie byłoby przez moment, Hawk nie miała własnego końca przed oczami. Przez gorsze rzeczy przeszła. Kiedy człowiek zobaczy już katastrofy w przestrzeni kosmicznej, tak trywialne rzeczy jak grawitacja i starcia w atmosferze przestają być tak przerażające. A być może powinny.
- Zamiast kuli ognia walą z baterii przeciwlotniczych? - do jej głosu zakradła się ironia. Sięgnęła po leżący obok hełm, który przytrzymała bliżej siebie, by nie latał po całym promie możliwie wyrządzając szkodę innym, w tym gdyby grawitacja postanowiła sprawić, że wróciłby do niej z nieco większą prędkością. - Dobry wybór.
Z trzymanej w ręku gumki do włosów zrobiła użytek, splatając z włosów wyraźnie luźnego koka. Wiele kosmyków umknęło z upięcia chwilę po tym, gdy podjęła próbę ich okiełznania, ale nie idealna fryzura była w tej chwili jej priorytetem. Długie włosy bywały przeszkodą, a ona zamierzała w końcu założyć swój hełm.
- Sprawdź, co nas rąbnęło. Na ziemi powinniśmy być już bezpieczni, ale systemy wciąż się odzywają. Jeśli utrzymują ochronę przeciwlotniczą to na pewno na piechotę też znajdą się naboje - swoje słowa skierowała do Crowleya, stałego załoganta Azure, a od jakiegoś czasu także i Wraitha.
Z drugiej strony, nie do końca widziała zastosowanie tych, jakby nie patrzeć, dość drogich dział jeśliby umieszczać je w takich placówkach. Wątpliwościami postanowiła się podzielić, jednocześnie upinając hełm przy pancerzu tak, by móc mieć go przy sobie bez zakładania od razu. Wyciągnęła też Błotniaka i załadowała natychmiast program Amunicji dysrupcyjnej. - Choć nie wiem na cholerę byłyby w więzieniu takie baterie.
Zapalając ostatniego papierosa, co było powodem niezałożenia natychmiast hełmu, wolną ręką wzięła się za otwieranie drzwi, z zapaloną fajką w ustach. Mroźne powietrze uderzyło w nią od razu.
- Blondas może iść przodem. Wyglądasz zbyt popierdolenie, żebym miała trzymać cię za plecami - rzuciła do Bjoerna, woląc, żeby ten albo szedł przed nią, albo obok niej jako, że sama postanowiła opuścić pokład promu jako pierwsza. - Gavos i Raiden mogą iść tyłem. Będziemy odznaczać się przez ten śnieg, dlatego im mniej czasu na zewnątrz, tym lepiej.
Wciągnęła papierosowy dym do ust, trzymając go w płucach przez pewną chwilę, by później wypuścić w górę, by zmieszał się z mroźnym powietrzem skalistej planety. Brama celu ich podróży widniała na horyzoncie, choć to nie jej przywiązywała Hawkins taką uwagę - choć wiedziała jak mała szansa na to jest, usilnie wzrokiem szukała czegoś wyróżniającego się, co mogłoby być uznane za broń.
Wolała również uniknąć spacerowania po płaskim terenie, więc gdyby ruszyli, obierałaby choćby nieco bardziej kręte ścieżki, lecz względnie osłonięte. Wylecieli na wolną przestrzeń, więc pewnie szansa na to była mała, to i droga byłaby prosta.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

22 sty 2015, o 21:31

Wkrótce ruszyli w kierunku statku kroganina, wyglądał solidnie i na dobrze wyposażonego. Podobał się Raidenowi, jako pilot doceniał praktyczność nad wygląd. Gdy weszli na pokład, drell zajął jakieś miejsce przy oknie obserwując krajobraz planety. Teraz zdjął kaptur by mieć szerszy zasięg wzroku, w końcu był teraz na statku nieznanej mu osoby, kto wie czy z kabin nie wypadną uzbrojeni po zęby piraci i najemnicy.
Przez cały lot milczał obserwując krajobrazy, zauważył też, że kobieta również patrzy przez okno. Nie wiedział co sądzić o niej ani o reszcie ale raczej ze strony kroganina i pani Hawk nie musiał się o nic obawiać, przynajmniej dopóki jest dla nich użyteczny i potrzebny. Bardziej niepokoił go blondyn, nie sprawiał wrażenia spokojnego i miłego człowieka, coś w nim kazało się odsuwać drellowi na kilometr od jego osoby.
Jednak rozważania trzeba było zostawić na później ponieważ rozpoczął się atak na statek. Wbrew pozorom, do tej pory uśmiechnięty i miły Raiden zmienił wyraz twarzy. Teraz był opanowany do bólu, jego oczy były zimne a tym bardziej jego przyszłe słowa. Słysząc kroganina, Raiden chwycił się czego mógł zachowując równowagę w obliczu turbulencji. A gdy uderzyli w ziemię opadł na ziemię przykucając i starając się nie uderzyć w jakąś część ładunku albo statku.
Piratka od razu przejęła kontrolę nad sytuacją, podobało mu się to, potrafiła zachować spokój w obliczu zagrożenia i zmobilizować resztę. Widać było, że nie jedną bitkę miała za sobą.
-Skoro systemy wciąż działają, w środku na pewno jest coś warte ochrony. - powiedział słysząc komentarze Hawk na temat baterii.
Gdy drzwi na zewnątrz otworzyły się, drell wyjął swoją Falangę i włączył Amunicję dysrupcyjną. Na rozkaz Hawk zareagował tylko skinięciem głowy po czym poczekał na kroganina i razem z nim ruszył trzymając przed sobą pistolet. Oczywiście zwrócony lufą w dół jednak ostrożności nigdy za wiele.
Chłód i śnieg nie był zbyt przyjemny więc znów założył kaptur i chustę na usta. W końcu czeka ich spora przeprawa.
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Bjoern Evensen
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 10 sty 2015, o 01:24
Miano: Bjoern Evensen
Wiek: 21
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Pirat
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwany seryjny morderca.
Kredyty: 20.000
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

23 sty 2015, o 12:47

Teraz dopiero dotarło do Bjoerna jak chłodno jest na zewnątrz. Pierwsze skojarzenie, jakie nasunęło mu się na myśl była oczywiście Norwegia z raczej naturalnych względów. Chociaż był tam bardzo dawno temu i tylko dwa, może trzy razy w życiu jeszcze z wąchającymi teraz od dołu kwiatki rodzicami. Uśmiechnął się pod nosem i zgodnie z ustaleniami ruszył z powrotem w stronę doków. Wciąż zastanawiał się, jakim cudem im się udało dotrzeć do promu bez przewodnika i kluczenia między budynkami kolonii.
Wsiadł do Azure razem z pozostałymi i zajął miejsce nieco dalej, a już na pewno nie obok kogoś z pozostałych. Wyłapał te podejrzanie patrzące na niego oczy, ale w sumie miał to w dupie. To raczej tylko dodawało mu pewności siebie, a w szczególności zadowolenia. Przez myśl przez chwilę mu przeszło, że o ile Raiden i Hawk mogliby potencjalnie stać się jego ofiarami, tak z kroganiniem wolał raczej nie zadzierać. Nie to, że się bał, raczej chodziło o fakt, że potrafił trzeźwo ocenić swoje szanse jeden na jeden. Zdecydowanie trzeba było kupić jakąś broń. Od zawsze polegał na swojej biotyce, narkotykach i przede wszystkim omni-ostrzu, no, ale wcześniej nie wybierał się na zwiedzanie jakiś zasranych budyneczków w środku mroźnej planety. No a przede wszystkim nie z kimś, kto był trochę mniej niewinny i bezbronny od jego dotychczasowego towarzystwa.
Okolica, przez którą przelatywali rzeczywiście mogła uchodzić za przyjemne miejsce, gdyby takie rzeczy interesowały Bjoerna. On wolał raczej obserwować to, co znajduje się wewnątrz promu i oceniać. Czekać, czytać ruch gestów, odgadywać, co siedzi w głowie jego towarzyszy i zawiesić czasem oko tu i ówdzie skoro już mieli w tej porąbanej drużynie nie tylko sam testosteron. Turbulencje nie przeszkadzały mu jakoś szczególnie, chociaż wywoływały dość nieprzyjemne uczucia. Za to od razu wychwycił ten charakterystyczny dźwięk w powietrzu.
- Na chuj bateria przeciwlotnicza przy więzieniu? – rzucił do Hawk łapiąc się czegokolwiek po drodze, żeby nie zacząć latać po pokładzie jak worek kartofli. No pięknie się zaczyna. Kiedy wszystko się uspokoiło Bjoern wstał i westchnął. Ruszył do wyjścia z boku promu: - Tak, ty też jesteś śliczna – mruknął w odpowiedzi, ale nie miał zamiaru wcale iść przodem, aż taki głupi nie był. Mógł co najwyżej iść przy boku Hawk, co wcale nie było na dłuższą metę takim złym pomysłem, nie dla Bjoerna.
MAIN THEME --- OUTFIT --- ARMOR --- VOICEObrazekObrazek
Bonusy: +10% premii technologicznej
+ 20% do obrażeń w walce wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

24 sty 2015, o 22:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

25 sty 2015, o 13:54

Wstające gdzieś na horyzoncie słońce pewnie normalnie byłoby widokiem, który chciałoby się zobaczyć. Niestety nie w przypadku, gdy cały teren dookoła pokrywa równomierna warstwa śniegu a promienie słoneczne skutecznie oślepiają odbijając się od białego puchu. Cała czwórka stojąca teraz przy wbitym w śnieg promie miała dość nieciekawe miny. Cokolwiek uderzyło w nich, kiedy lecieli przez kanion z pewnością nie było żadną rakietą. Uszkodzenia, a raczej ich względny brak na to nie wskazywały. To było dość ciekawe, zwłaszcza, że mało co mogło uszkodzić bariery kinetyczne i spowodować takie a nie inne lądowanie. Jakby nie patrzeć przymusowe.
Przestrzeń, która rozpościerała się przed nimi dookoła była całkowicie płaska. Ani jednego uskoku czy ustępu mogącego służyć za jakiekolwiek schronienie. To też zapewne był umyślny zabieg przy budowaniu więzienia w tym miejscu, wszystko było widoczne jak na dłoni, nie było szans przemknąć się niezauważenie.
Pomocnik kroganina Crowley od razu zabrał się do pracy, zaraz po wcześniejszym wymasowaniu sobie głowy i zapewne stwierdzeniu, że nic konkretnego mu nie dolega. Natychmiastowe ponowne uruchomienie systemów zapewne byłoby bardzo pożądane, przynajmniej mogliby podlecieć niemal pod same drzwi bez zmartwień czy coś będzie do nich strzelać przez tą wędrówkę po śniegu czy nie. Żaden cud jednak nie nastąpił i przywrócenie do pełni sprawności promu według chłopaka miało zająć kilka następnych godzin. Wszystko wskazywało na to, że do tego czasu grupa ekspedycyjna zdąży dotrzeć na miejsce, przeczesać je piętro po piętrze, znaleźć dokumenty i przy odrobinie szczęścia coś dla siebie, po czym wrócić do Azure i wesoło odlecieć.
Najpierw jednak trzeba było dotrzeć na miejsce. Szybki ogląd sytuacji dał jasne wyniki – droga była całkowicie prosta. Nie było żadnej wydeptanej ścieżki, tylko śnieg. Wszędzie dookoła śnieg i śnieg, od czasu do czasu lekko jego wierzchnie warstwy poruszały się przy podmuchu wiatru. Szli ustalonymi przez Hawk parami – pani kapitan piratów i blond psychopata z przodu, kroganin i drell z tyłu. Czujność i rozglądanie się za potencjalnymi systemami obronnymi, które mogłyby być aktywne nie przyniosło niczego szczególnego. Dookoła było pusto i cicho, aż chciałoby się rzec, że nawet za cicho. Słońce pięło się coraz wyżej i coraz bardziej przeszkadzając w widzeniu czegokolwiek w promieniu pięćdziesięciu do siedemdziesięciu metrów.
Śnieg skrzypiał pod nogami z każdym ich krokiem, a w dodatku kiepsko ubity powodował, że zapadali się w nim do połowy łydek zanim ich stopy napotkały opór bardziej zmrożonej warstwy. Było spokojnie, ale spokój ten wcale nie mógł trwać zbyt długo, w końcu inaczej byłoby zbyt nudno. Kolejne rytmiczne kroki, które mogły już odbijać się w głowie monotonią przerwało głuche skrzypnięcie – gdzieś mniej więcej za plecami Gavosa i Raidena. Potem nastąpiło kolejne a śnieg momentalnie zaczął się zapadać ukazując coraz szybciej zbliżającą i powiększającą się przepaść pod nimi. Musieliby wykazać się niewyobrażalną szybkością, żeby uniknął pochłonięcia przez szczelinę. Na pierwszy ogień oczywiście trafili Ci, którzy byli bliżej pękającego lodu. Oparcie pod stopami ustąpiło, wciągając do środka najpierw kroganina a zaraz po nim do środka wpadł drell. Dwójka przed nimi, chociaż była dalej nie miała najmniejszych szans na reakcję mimo starań. Lód ustąpił wciągając ich do środka. Raiden i Gavos mieli odrobinę więcej szczęścia spadając na półkę skalną jakieś dwa i pół metra pod powierzchnią, Hawk i Bjoern mieli go trochę mniej. Mężczyzna odbił się ramieniem od skalnego występu, zjechał na plecach po stromej ścianie aż wreszcie zatrzymał się dziesięć metrów niżej, a czerwonowłosa idąc za jego przykładem wylądowała zaraz na nim, unikając tym samym twardego lądowania.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

25 sty 2015, o 16:23

Hawkins nie mogła ubolewać nad straconym na tę chwilę promem, bo z pewnością utrudniłoby jej ten marsz, więc posuwała się do przodu, grzęznąc w zaspach. Sporadycznie oślepiana przez śnieżnobiały śnieg, odbijający słoneczne światło, założyła wreszcie hełm na głowę. Jej pancerz również został rozświetlony wraz z jej aktywowaniem Umocnienia, oraz załadowania do Błotniaka programu Amunicji dysrupcyjnej.
W takich warunkach nie dało się dostrzec niczego sensownego. Pierwsze objawy tego, że coś niedobrego zaczyna się dziać, mogły jej umknąć - nawet jeśli takowe były. Natychmiast się zatrzymała, słysząc złowieszcze odgłosy pękającego losu i czując niestabilność gruntu, na jakim wszyscy stali. Odwróciła się do tyłu, w kierunku kroganina i drella, którzy podróżowali za nią i Bjoernem. Zrobiła to jednak na tyle późno, że jedyne co zobaczyła to już lecącą w dół dwójkę.
Jej reakcja była natychmiastowa, lecz ten ułamek sekundy, jaki zyskała, w żaden sposób nie pomógł jej w ucieczce z grożącego zawaleniem się gruntu. Szybko straciła kontakt z podłożem, zaklęła w głowie i usiłowała złapać się czegokolwiek. Trzymając wciąż karabin mocno w dłoni, jednocześnie aktywowała omni-pazury na swej prawej dłoni. Nic to, jedynie względnie niepozbawione gracji lądowanie jej się udało. Hologram wciąż jaśniał pomarańczowym blaskiem, gdy kobieta wstała z ziemi, przepełniona adrenaliną powstałą w momencie, w którym uświadomiła sobie tam, na górze, co zaraz się stanie.
- Gavos, skontaktuj się z Crowleyem. Niech wymyśli sposób na wyciągnięcie nas stąd - warknęła, otrzepując się ze śniegu i rozeznając w sytuacji. Widziała, że tamci wylądowali zdecydowanie bliżej powierzchni, ale sytuacja jej i Bjoerna była nieco bardziej beznadziejna. Szybko rzuciła okiem na chłopaka, sprawdzając, czy w ogóle w całości wylądował obok niej. - Byłoby na tyle z bezpiecznego podejścia do tego cholernego więzienia - westchnęła cicho, dezaktywując broń i chwytając pewniej karabin szturmowy.
Podeszła do końca wystającej, lodowej półki, na której wylądowali. Szybko rzuciła okiem w górę i w dół, widząc, że jednocześnie wgłąb lodu prowadzi korytarz znajdujący się niżej.
Jeśli nawet Crowley miał liny bądź cokolwiek, co posłużyłoby za wsparcie w tej sytuacji, będą musieli poczekać. Nie zamierzała tkwić w miejscu jak palec, szczególnie, że czekało na nią więzienie do złupienia.
- Dacie radę wyjść na powierzchnię? - skierowała pytanie do dwójki obcych, którzy wylądowali na półce znacznie wyżej od niej. - Mamy tu jakieś przejście wgłąb lodu. Póki nie wyciągnie nas ktoś na górę, przejdziemy się tym korytarzem.
Nie zakładała, że dwójka u góry będzie chciała razem z nią iść dołem. Bjoerna nie musiała o to pytać, również nie miał innego wyjścia. Kwestia tego, że jeśli się rozdzielą, to możliwie zdobędą jakieś tam informacje. Szczególnie, że u góry został Gavos, któremu Hawkins ufała nieco bardziej niż pozornie uprzejmemu drellowi. Nie musiała się więc martwić, że kombinować nad wyjściem będzie musiała sama, a ci pójdą łupić więzienie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

25 sty 2015, o 23:46

Kroganin wstał w miarę szybko po tym jak wylądował w dziurze. Rozejrzał się po okolicy, orientując się że na wysokości czubka głowy ma krawędź lodu po którym stąpali. Teraz było już też jasne, że nia ma dostatecznej grubości aby ich utrzymać.
- Szefowo, żyjesz?! - krzyknął w dół spoglądając. A widząc i słysząc, że wszystko z nimi w porządku pokiwał głową. Wydostać się w górę, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Stuknął kilka razy lufą strzelby widoczną krawędź lodu, która spękana nie dawała większych nadziei na wspinaczkę po nim na górę.- Lód nie wytrzyma, mógłbym wrzucić na górę drella, ale obawiam się, że pod moim ciężarem dalej się załamie. Bez wsparcia powietrznego się nie obędzie zatem. A mając kilka godzin zanim uruchomi systemy, możemy równie dobrze przejść się tym korytarzem. -mówiąc to przekazał wiadomość omni-kluczem do Crowleya, wyjaśniając przy okazji sytuację. Nie wątpił, że młodzieniec postara się zrobić co w jego mocy, ale "Azure" nie był aż tak prostym pojazdem do naprawienia. Wszak wcześniej służył za jednostkę szturmową i Gavos dobrze pamiętał ile się namęczył do spółki z inżynierami aby go przerobić, naprawić i dostosować do siebie. - Skaczemy tam do was, uważajcie. - dodał jeszcze na koniec kiwając głową na drella, aby zrobił to pierwszy.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

26 sty 2015, o 18:35

Lód, śnieg, zaspa, lód, śnieg...O! A nie, to znowu lód.
Takie myśli krążyły teraz po głowie drella, w końcu co innego może przychodzić do łowy gdy widzi się jedynie oślepiającą biel. Ledwo co widział a co dopiero mowa o przygotowaniu się na jakikolwiek atak więc schował broń do kabury na nodze i starał się dotrzymać kroku kroganinowi. Oczywiście sielanka spaceru po tym białym zadupiu nie mogła trwać wiecznie. Wkrótce Raiden usłyszał za sobą pękający lód i trzeszczący śnieg, najpierw myślał, że to nic ale za drugim spojrzeniem zobaczył jak zbity lód i śnieg zapada się pod siebie.
-W nogi! - tylko tyle udało mu się wykrzyczeć gdy zaczął biec.
Oczywiście daleko nie udało mu się uciec jednak był w pozornie lepszej sytuacji niż piratka i psychol. Spadając trafił na półkę skalną razem z Gavosem i dzięki temu miał chociaż dwie możliwości, góra albo dół.
-Cali jesteście?! - krzyknął w ich kierunku razem z kroganinem jednak następne jego propozycje przyjął z lekką niechęcią.
Bycie wyrzuconym w powietrze przez dorosłego i silnego kroganina mogłoby się skończyć paroma urazami. Przed jego oczami zatańczył widok lecącego z zawrotną prędkością drella lądującego głową w, odległej na parę metrów, zaspie.
Co do jednego się zgodził, rozdzielenie się teraz byłoby złym pomysłem dlatego skinął głową na ostatnią propozycję Gavosa.
-No to widzimy się na dole. - powiedział a spod chusty wyleciał obłoczek pary po jego głębokim wdechu i wydechu.
Po tym krótkim przygotowaniu cofnął się i z rozbiegu skoczył tak by wylądować na skarpie niedaleko Hawk. Lądując wykonał lekki przewrót w przód starając się zniwelować obrażenia i ewentualne wstrząsy spowodowane lądowaniem. Co do kroganina to chyba nie będzie takie łatwe.
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

28 sty 2015, o 17:59

Jakkolwiek beznadziejnie nie wyglądała sytuacja wyszło jednak na to, że nikt z czwórki nie kwapił się do jakiś prób ekwilibrystycznego dotarcia na górę. Cóż, zatem pozostał im dół. Przejście w głąb lodowego tunelu z tej perspektywy wyglądało na w miarę bezpieczne, zwłaszcza, że swoistego rodzaju ścieżka, poza faktem, że była śliska zdawała się prowadzić w miarę prostą drogą.
Drell z gracją przeturlał się lądując obok Hawk i Bjoerna a zaraz za nim na półce poniżej znalazł się Gavos. Nic nie wskazywało jakiegoś kolejnego nieszczęścia, zatem cała czwórka mogła skupić się na zejściu z półki na samo dno lodowego pęknięcia. Hawk zdawała się być, co do tego najbardziej zdecydowana, nic więc dziwnego, że poszła pierwsza. Zejście z półki, na której wylądowali razem z Bjoernem wymagało nieco więcej wysiłku niż mogłoby się wydawać, jednak bez większych przeszkód w końcu cała czwórka znalazła się na dole. Wszędzie dookoła otaczał ich lód a dopiero z tej perspektywy mogli ocenić szerokość tunelu, który niknął gdzieś przed nimi w ciemności.
Na pierwszy rzut oka i przynajmniej teraz wydawał się być na tyle spory, że bez problemu zmieści się tam nawet kroganin i to z możliwością swobodnego obrócenia się. Problem pojawić się mógł natomiast, jeśli, ktokolwiek z czwórki miałby klaustrofobię gdyż wszędzie dookoła nie było ani grama prześwitów na zewnątrz czy nawet głupiego wgłębienia w lodowcu. Zupełnie jakby ktoś chciał, żeby ta część była równomiernie gładka i idealnie okrągła. Albo raczej owalna.
Światła z latarek odbijały się od powierzchni lodu lśniąc i przy okazji dając nieco więcej jasności dookoła dzięki refleksom. Było monotonnie podobnie jak wcześniej na powierzchni – wszędzie dookoła lód, a ścieżka prowadziła coraz głębiej i coraz dalej. Nie było żadnego rozwidlenia czy czegokolwiek, co wskazywałoby na to, że gdziekolwiek się zbliżają. Dopiero po jakimś czasie, Hawk, która szła pierwsza mogła dosłyszeć charakterystyczny dźwięk kroków. Ich własnych, które odbijały się od ścian znajdujących się gdzieś przed nimi. Zwykłe, najzwyklejsze w świecie echo było dość egzotyczną rzeczą jak na ten moment, za to mogło zachęcić do przyspieszenia kroku. Po kolejnych kilkunastu metrach światło z latarki rozproszyło się ukazując przed nimi wyjście z lodowego tunelu, a ścieżka pod nogami gwałtownie się kończyła jakieś dwa, trzy metry dalej rozchodząc się równomiernie na prawo i lewo. Gdyby cała czwórka zechciała wyjść teraz na zewnątrz, musiałaby stanąć ostrożnie obok siebie, bo przed nimi majaczyła przepaść.
Szybki ogląd sytuacji dostarczył im informacji, że znaleźli się w ogromnej, podziemnej jaskini albo czymś podobnym. Światło z latarek oświetlało przestrzeń obok nich w promieniu kilkunastu metrów odbijając się od ścian lodowca, a potem niknęło w ciemnościach. Na tę chwilę ciężko byłoby im ocenić jak rozległa jest przestrzeń, w której się znaleźli. Przynajmniej bez wstępnego zbadania terenu. Gdy Hawk przesunęła się jeszcze kilka kroków w prawo coś gwałtownie chrupnęło pod jej nogą i bynajmniej nie był to lód. To nie ten dźwięk. Gdy uniosła i przesunęła stopę pod nią znajdowała się ludzka dłoń, no albo raczej to, co z niej zostało. Do połowy pozbawiona skóry, której strzępy zwisały w okolicach oderwanego nadgarstka, była całkiem nieźle zachowana zapewne ze względu na panującą dookoła temperaturę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

29 sty 2015, o 17:41

Cóż, czyli wyjście na powierzchnię i tak mieli spalone. Nie było więc co rozpaczać, trzeba ruszać dalej - Hawkins wiedziała o tym w zupełności. Jedyna w tym momencie obawa, którą do siebie dopuściła, to czy kroganin spadając do nich nie wyłamie kolejnej dziury w podłożu, prowadzącej cholera wie gdzie.
Uruchomiła latarkę w omni-kluczu, dającą nieco bardziej rozproszone światło. Po zejściu w dół wszyscy ruszyli w mrok, a ona na samym początku, czujna jak zwykle. Nie wiedziała czego może się spodziewać po tym tunelu, ale jego ściany były zbyt gładkie i foremne, by, przynajmniej jak dla niej, miały powstać jako twór naturalny.
- Wygląda jak ucieczka z więzienia za pomocą łyżeczki, tylko na większą skalę - mruknęła ironicznie, jednocześnie sprawdzając echo i rozchodzenie się fal dźwiękowych, które mogły być pomocne tak samo jak obserwacja otoczenia. - Jakoś wątpię, żeby ktokolwiek bawił się w górnictwo w kutym lodzie. Nic tu poza nim nie ma - dodała z westchnieniem, uważnie stawiając kroki.
Wreszcie dotarły do nich znaki, że coś w topologii otoczenia się zmienia. Szybko na jaw wyszło co dokładnie - stanęli oko w oko z przepaścią, z którą Hawkins wolała nie mieć lepszego i bliższego kontaktu. Wiedząc, że może stać na nie do końca solidnym gruncie, jedynie przyjrzała się krawędzi i cofnęła na bezpieczniejszą odległość. Nie spodziewała się jednak chrupnięcia pod stopą w trakcie wycofywania.
Pierwszą jej myślą był kolejny, cholerny lód, pękający jej pod nogami. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że odgłos jej do tego nie pasował. Zerknięcie w dół szybko rozwiało jej wątpliwości.
- Cudownie - warknęła, odtrącając końcem buta nadzwyczaj dobrze zachowaną, ludzką rękę. - Mam wrażenie, że nie jesteśmy w zupełnie wymarłym miejscu.
Czyli mieli dwie drogi, prawo i lewo. Nie za bardzo wiedziała, czy warto się rozdzielać - jak na jej i tak koło tej przepaści nie ma co siedzieć w tłoku, ale cholera wie co zabiło poprzedniego delikwenta.
- Oczy otwarte. Chcecie próbować na własną rękę to macie drugą opcję - ostatnie słowa skierowała do blondyna i drella, sama kierując się w prawą drogę. Nie było to jednak wyrzucenie ich z "zespołu", bardziej oczywiste zwrócenie uwagi na to, że możliwości mają dwie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

29 sty 2015, o 18:18

Podziemne przejście nie wydawało się drellowi dobrym pomysłem, zwłaszcza po ostatniej przygodzie z lodem jednak mieli do wyboru to albo kolejną przeprawę przez zaspy. Wolał już tą opcję.
Jego oczy szybko przyzwyczaiły się do mroku a latarka w omni-kluczu bardzo pomagała w oswojeniu się z panującą tu ciemnością. Odgłosy ich kroków odbijały się echem w lodowym tunelu i był to jedyny dźwięk jaki teraz mogli usłyszeć dopóki piratka nie przerwała tej ciszy.
-Albo ktoś próbował dostać się w inny sposób do więzienia. - podzielił się swoją opinią z resztą drużyny - Coś mi tutaj nie gra, działające systemy obronne, wydrążony tunel. Wydaje się jakby to miejsce nie było opuszczone, i co więcej, ktoś nie chce żebyśmy się tam dostali.
Po zakończonej wypowiedzi Raidena dotarli do przepaści. Nie była to zbyt dobra nowina, zwłaszcza, że nie sprzyjało im zbytnio szczęście.
Przytaknął na słowa Hawk.
-Skoro dotarliśmy tutaj razem to raczej wolę już pozostać z wami. - powiedział do Hawk i ruszył za nią - Poza tym, wątpię żeby właściciela tej rączki zabił okoliczny klimat. Tak tylko mówię.
Ostatnie słowa powiedział lekko żartobliwie jednak miał wielkie obawy. Kto wie co może kryć się w tutejszych ciemnościach. Sprawdził czy pistolet wciąż znajduje się w kaburze, jego zimna rękojeść lekko go uspokoiła jednak nie dostatecznie.
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

29 sty 2015, o 21:01

Kroganin wędrował wraz z resztą lodowym tunelem, dzierżąc w dłoni Graala. Ktokolwiek wykonał tą robotę z wydrążeniem tego przejścia musiał się sporo napracować. Gavos na Tuchance nie uświadczyłby takich cudów natury, jako że planeta zniszczona była w sporej części atomową pożogą i świeciła pustkowiami i ruinami. Czasy, gdy można było ujrzeć śnieg na jego ojczystym świecie dawno należał do przeszłości.
Echa ich kroków coraz wyraźniejsze dawały o sobie znać, co mogło znamionować zmiany otoczenia i tak było istotnie. Ogromna przepaść i wąskie ścieżki w dwóch kierunkach. Jeśli dodać do tego resztki jakiegoś człowieka dawało to im pewien obraz sytuacji. Szaman rozejrzał się w miarę dokładnie z miejsca gdzie staneli, spoglądając przed siebie na ile to było możliwe w światłach latarek, w górę i w dół. Cokolwiek tu się wydarzyło lub działo nie wskazywało na dobre zakończenie.
- Nie do końca wymarłe to się zgodzę. W takich dzikich pustkowiach zawsze coś się kręci i żyje. Skoro na spalonych słońcem i ogniem terenach Tuchanki mogą żyć różne bestie, to myślę i że w tych lodowych okolicach jest podobnie. Ciekawe czy jest tutaj również lodowa odmiana miażdżypaszczy. - rzekł Gavos w odpowiedzi na dysputę Hawk i Raidena, zaś ostatnie zdanie dodając z humorem i sarkazmem jednocześnie. Ruszył też ich śladem natychmiast, kierując się również w prawo. Rozdzielanie się tutaj było jak dla niego niezbyt dobrym pomysłem. Graal w pogotowiu, w razie problemów biotyka również by poszła w ruch, poczynając od Bariery na siebie.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

31 sty 2015, o 23:13

Bjoern najwyraźniej wziął radę Hawkins do siebie, bo chwilę później zniknął po drugiej stronie ścieżki i tyle go widzieli.
Wąska ścieżka biegnąca wzdłuż przepaści i ciągnąca się zaraz obok lodowej ściany, szła cały czas prosto, okrążając jakby przepaść po ich lewej stronie. Ciężko było stwierdzić, czym ów jasknio-podobny twór miał być, ale z pewnością był ogromny. Po jakiś piętnastu minutach przywierania do lodowej ściany i ostrożnego stawiania każdego kroku, ścieżka zaczęła się nieco rozszerzać. No a przynajmniej na taką szerokość, gdzie nie trzeba było już przytulać się plecami do bocznej powierzchni, żeby nie spaść w cholera wie jak głęboką przepaść przed nimi. Teraz idąca przodem Hawk mogła spokojnie rozejrzeć się w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby im w ustaleniu gdzie mniej więcej się znajdują. Wciąż dookoła towarzyszył im chłód i odbijające się od lodu światło latarek. Kilka kolejnych metrów ujawniło coś, czego raczej nikt nie powinien się spodziewać w miejscu takim jak to. Jakieś dziesięć metrów przed nimi ścieżka kończyła się a zaczynały się… schody. Dokładnie tak, schody wyżłobione, czy może raczej wyciosane w lodzie i prowadzące niemalże pionowo w górę. Trochę bardziej na lewo od tego dziwnego znaleziska leżała reszta tego, na co nadepnęła Hawk chwilę wcześniej.
Wmarznięte do połowy w lód ludzkie zwłoki w stanie rozkładu wskazującym na dość niedawną próbę dostania się na górę tworzyły idealny kontrast dla tego jasnego tła. Górna część pancerza była całkowicie roztrzaskana i odsłaniała ubranie wskazujące, że obecny tutaj delikwent raczej na brak kredytów nie mógł narzekać. Brakowało też hełmu, aczkolwiek to raczej należało poczytać na minus. Zwłaszcza, że twarz mężczyzny była całkowicie wykrzywiona a dolna szczęka wyrwana z zawiasów z jednej strony wesoło zwisała sobie na pierś. No i oczywiście można było zauważyć brak lewej dłoni, a z miejsca po jej nieobecności wystawała tylko odsłonięta kość.
Najciekawsze natomiast nastąpiło dopiero później. Charakterystyczny dźwięk pękającego lodu, który słyszeli wcześniej na powierzchni znów złowieszczo odezwał się za ich plecami. Tym razem jednak było inaczej, odgłos zaczął się gdzieś w okolicach skąd przybyli i biegł równomiernie w stronę stojącej przed schodami i trupem czwórce. Dopiero po chwili mogli zauważyć jak lód dosłownie odrywa się od ściany i spływa po zboczu prosto w ogromną przepaść, która nieuchronnie zbliżała się w ich stronę. Na całe szczęście jednak zatrzymała się tuż przed miejscem gdzie stali tym samym odcinając im kompletnie drogę powrotu.
Z dna przepaści natomiast po chwili dotarł do ich uszu dźwięk zatrzymującej się lodowej masy a dosłownie chwilę potem coś na kształt potężnego, niskiego ryku, a ziemia lekko zadrżała.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

1 lut 2015, o 02:15

Tunel naprawdę nie wydawał się miejscem przyjaznym dla odwiedzających. Stanie na skraju przepaści tylko utwierdziło Raiden w tym twierdzeniu. Gdy dotarli do schodów, drell zagwizdał cicho pod nosem ukazując swoje zdziwienie.
-No, tego się nie spodziewałem. - po tych słowach podszedł do trupa i kucając naprzeciw niego, obejrzał dokładnie jego zwłoki - Nie wygląda mi na miejscowego, do tego zwłoki jeszcze się rozkładają. Musiał zginąć niedawno.
Gdy skończył swoje oględziny, położył swoją rękę na ramieniu trupa oddając mu ten skromny gest szacunku i powstał otrzepując płaszcz.
-Teraz tylko pojawia się pytanie, co...
Szybko przerwał mu odgłos osuwającego się lodu oraz krwiożerczy ryk będący najwyraźniej odpowiedzią na jego pytanie.
-Co go zabiło... Może byśmy tak, no wiecie, spierdalali stąd? - jego głos nie wyrażał strachu jednak wolał być w innym miejscu niż to w tej chwili.
Nie czekając na odpowiedź, wszedł na schody i ostrożnym krokiem ruszył w górę wyjmując pistolet z kabury. Najwyraźniej to miejsce bardzo chciało by oni również dołączyli do krajobrazu jako kolejne szkieleciki zamknięte w lodzie.
Jak jakaś cholerna wystawa...
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

2 lut 2015, o 10:12

Droga wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Zachęcana widokiem sięgającej dalej niż jej wzrok otchłani, Hawkins przylgnęła do lodowej ściany, wtulając się w jej zimną powierzchnię i macając dłońmi, usiłując znaleźć miejsce, które mogłaby złapać. Niestety ta okazała się gładka. Kobieta zauważyła to już po pierwszych krokach, nie przezwyciężyła jednak odruchu. Mocno ściskała przy tym karabin przy sobie, obawiając się o niego niemal tak samo jak o własne życie.
Odetchnęła, gdy wreszcie wylądowali na nieco stabilniejszym gruncie o większej powierzchni. Nawet widok schodów aż tak nie wrył jej się w głowę, jak świadomość, że ma to już za sobą. Nie było to to przerażające ją doświadczenie, nie bała się bowiem wysokości, ale z pewnością wędrówka nie należała do najprzyjemniejszych.
- No proszę, nasz alpinista dotarł tak daleko - zadrwiła, podchodząc do leżących szczątek.
Przykucnęła przy zwłokach, starając się je połowicznie zbadać. Ekwipunek delikwenta wydawał się być z wyższej półki, ale czasy świetności miał już definitywnie za sobą. - Niekoniecznie. Cholernie tu zimno, to mogło przedłużyć gnicie o kawał czasu. - padła jej odpowiedź na słowa drella.
Kolejny wstrząs natychmiast wywołał u niej naturalny napływ adrenaliny. Jak się jednak okazało, nie spadali po raz kolejny w dół - choć ich sytuacja wyglądała niewiele lepiej. Drogę mieli załatwioną, a ryk słyszalny przed chwilą poddawał wyobraźnię w wątpliwość. Lód, wiatr? Pieprzona miażdżypaszcza?
- Naprzód - mruknęła, unosząc przed siebie karabin i celując go w możliwy cel. Skierowała się na dziwne, foremne lodowe schody, jako, że nie mieli innych opcji.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

2 lut 2015, o 13:14

Jednego do podziału mnie - przemknęło przez głowę kroganinowi, gdy człowiek wybrał inną trasę niż reszta. Szaman nie miał zresztą powodów by się nim przejmować. Bardziej teraz się martwił tą ścieżką, która była równie ciasna jak tyłek asari i równie trudno oraz ostrożnie należało się po niej poruszać. Gdy po nie długiej chwili dotarli do schodów można było odetchnąć spokojniej. Znalezienie właściciela urwanej ręki nie zdziwiło Gavosa, raczej utwierdziło w tym, że w okolicy jest jakaś śnieżna bestyjka. Na rozważania nie było jednak już czasu, bowiem z rumorem lodowiec zniszczył ich drogę powrotną, a przy okazji też najwidoczniej gdzieś tam w dole obudził sporego drapieżnika.
- Ucieczka drellu? Ledwo tutaj weszliśmy, a już chcesz uciekać? - kroganin zadrwił z obaw Raidena. Jedyna droga prowadziła w górę, zapewne do kompleksu, zatem słowa o odwrocie ze strony drella były o wiele spóźnione. I zresztą niewiele by dały, bowiem dwójka piratów ruszyła właśnie tymi schodami. - Ciekawe, co też za drapieżnika właśnie obudziliśmy. Zapewne w polowaniu pierw zajmie się pojedynczą ofiarą, a potem dopiero nami. Mamy zatem dość czasu na przeszukania. - tak, w głosie szamana było naprawdę niewiele troski, a więcej wyrachowania. Kosztem jednego życia reszta wykona zadanie - uczciwa wymiana.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

2 lut 2015, o 18:31

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

4 lut 2015, o 12:55

Przeprawa być może nie należała do najprzyjemniejszych, ale skoro już znaleźli kogoś, kto wcześniej tutaj już się kręcił to znaczyło, że przejście jednak dokądś prowadzi. Chociażby schody były tego dowodem. Hawk po przeszukaniu zwłok może poza kilkoma istotnymi szczegółami dotyczącymi jego dość drogiego wyposażenia, nie znalazła nic ciekawego. Samo wyposażenie zresztą było dość mocno zużyte nie mówiąc już o tym, że zwyczajnie do niczego by się im nie przydało. Pozostała zatem droga w górę, po stromych schodach wyżłobionych w podłożu zbocza. Stopnie początkowo łagodnie podchodzącego do góry, zaczęły po pewnym czasie bardziej przypominać drabinę, tak, że teraz trójka musiała bardziej podciągać się na rękach niż używać samych nóg.
Brnęli coraz dalej w ciemność zostawiając na sobą już niewidoczne zwłoki jak i w zasadzie poza tym, co mieli pod rękami i nogami nie było niczego więcej. Ciemność dookoła, trochę lodu i w pamięci ten ryk, który usłyszeli wcześniej tylko raz. Cisza, która otaczała ich dookoła raczej nie należała do tych spokojnych, przy których człowiek może porozmyślać. Ta, w którą mieli tutaj raczej zmuszała do ciągłej czujności, do ostrożnego stawiania każdego kroku i do nasłuchiwania czy przypadkiem jakiś dziwny stwór nie ma ochoty teraz na obiad.
Wreszcie dotarli do końca tego podejścia podciągając się na szeroką półkę skalną, albo raczej lodową, na której spokojnie mogli po pierwsze odpocząć na po drugie nieco rozejrzeć się dookoła. Pierwszym, co powinno im się rzucić w oczy, był fakt, że dotarli do czegoś, co określano mianem „ślepej uliczki”. Idealnie płaska ściana lodu i występ zaraz pod nią, na tyle szeroki, żeby nie musieli martwić się o to, czy przypadkiem jedno drugiego nie popchnie i nie spadnie w dół prawdopodobnie jak śmiałek przy schodach. Z tym, że na tym etapie ich wędrówka właśnie się kończyła i nic nie wskazywało na to, aby znaleźli w jakiś cudowny sposób przejście.
Żeby nie było za przyjemnie pod stopami ponownie dało się wyczuć lekkie drżenie podłoża, takie jak poprzednio, kiedy pół lodowej ściany zsunęło się w dół przepaści. Potem drżenie nabrało na sile a gdzieś pod nimi dało się wychwycić lekki odgłos sunięcia – jakby ktoś przesuwał paznokciami po szkle. Cichy odgłos dotarł do miejsca, w którym, jak się można było domyśleć, zaczynały się schody i znów nastała cisza. Cokolwiek się zbliżało, chyba doskonale wiedziało gdzie i w którym miejscu znajdują się Hawk, Gavos i Raiden. Cóż, jeśli nie chcieli spotkać lokatora tej podziemnej jaskini musieli coś wymyśleć i to szybko.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”