Na obrzeżach miasta, z dala od zgiełku centrum, ciągle spieszących się ludzi oraz dźwięku zarabianych pieniędzy znajduje się port lotniczy przyjmujący międzyplanetarne transporty. Cała budowla jest bardzo nowoczesna, jednak z zewnątrz bardzo pasuje do tych znanych w Vancouver zalesionych, spokojnych terenów. Miasto bardzo dba o inwestycje w tereny zielone, czego niewątpliwym przykładem jest ten port. Aby się na niego dostać, należy wsiąść na prom, który odbija od brzegu co dziesięć minut. Podróż z brzegu do bram portowych jest bardzo krótka, zaledwie pięciominutowa, jednak jest celowym zabiegiem. Dzięki temu, podróżujący są w stanie podziwiać niezwykle uchowaną w tych okolicach florę i faunę. Sama budowla składa się z dwóch lądowisk, wyposażonych w system "parkowania podwodnego". Otóż statki, które zostają w porcie na dłużej są przetrzymywane pod wodą w specjalnie skonstruowanych przez kanadyjskich inżynierów dokach. Istnieje wtedy możliwość tzw. "szybkiego startu" z pod wody - okręty w ten sposób startować mogą co godzinę z uwagi na energię, jaka jest potrzebna aby taki start obsłużyć. Kopuła specjalnie utworzonego do tego startu doku wynurza się nad taflę wody, by umożliwić okrętowi spokojne wzniesienie się w powietrze.
Jest to na pewno chluba miasta, którą mogą się poszczycić na całej Ziemi. Sam port obsługuje jednak dość mało jednostek - zaledwie kilka dziennie i to tylko w kierunku Cytadeli. Co prawda inwestycja obsługuje również loty wojskowe Przymierza, jednak dla zwykłych śmiertelników jest to objęte tajemnicą.