Iris, Rebecca
Nie skończyły jeszcze rozmawiać, gdy pojawił się przy nich Kaestus, krótkim skinięciem głowy przepraszając za to, że przeszkadza. Jego zdeterminowane spojrzenie świadczyło o tym, że podjął już decyzję i bardziej niż spytać o pozwolenie, przychodzi poinformować radną. Splótł dłonie za plecami i wyprostował się.
- Statek jest wrakiem - podsumował. - Nie odpowiada na próby połączenia radiowego, silniki wykazują całkowity brak aktywności od co najmniej kilku dni. Wszystkie systemy są nieaktywne, począwszy od sztucznej grawitacji, przez radary, po podtrzymywanie życia. Tylko awaryjnie zasilane są kapsuły, w których czujniki wykryły kilka źródeł ciepła o temperaturze ludzkiego ciała. Co ciekawe, na statku wciąż jest powietrze, więc grupa zwiadowcza nie będzie miała problemu z oddychaniem w razie czego - wyglądało na to, że turianin ostatecznie już postanowił, że będą schodzić na pokład i informacja wydawała się dla niego tak oczywista, że wplecenie jej w szereg innych nowości było wystarczające. - Wygląda na to, że się nie spodziewali, albo wyrwanie kawałka kadłuba spowodowało jakąś awarię i system awaryjny nie przywrócił podstawowych do działania po zażegnaniu kryzysu, zamykając ich tam w środku, bezradnych. Może to uszkodzenie elektroniki. Ciężko stwierdzić stąd, ale ktoś wejdzie do środka i to sprawdzi.
Zerknął w stronę mostka, by po chwili odwrócić się w tamtą stronę całkiem i ruszyć przed siebie w celu wydania odpowiednich rozkazów.
- Spróbujemy przywrócić zasilanie, albo odholujemy statek na Illium, albo zgłosimy sprawę Przymierzu i sami się tym zajmą, ale nie możemy zignorować sygnału SOS - rzucił jeszcze przez ramię. - Za piętnaście minut będziemy dokować.
Matthew
Tilus początkowo przysłuchiwał się wyjaśnieniom w milczeniu, ze wzrokiem utkwionym w wyświetlaczu terminala. Analizując pojawiające się tam dane, przyswajał powoli to, co Tarczansky miał mu do powiedzenia. W końcu uniósł głowę i przeniósł na Matthewa chłodne spojrzenie.
- Za kilka godzin, tak? - spytał cicho. - Za kilka godzin będziemy już na Cytadeli, gdzie czeka na mnie kobieta i brandy. Nie będę się wtedy przejmował tym, co dzieje się z Wasiliewem, co mu gdzie wszczepiają i co mu którym otworem wypływa. Interesuje mnie to, co dzieje się z nim teraz, bo teraz może być potrzebny. Jesteśmy o jednego członka załogi w plecy, tylko dlatego, że twój człowiek jest w gorszym stanie niż hanar po rynkolu.
Jego głos cały czas był spokojny, a wyraz twarzy całkowicie opanowany, tylko spojrzenie stawało się coraz zimniejsze. Wyprostował się, co sprawiło że nagle okazał się sporo wyższy, niż wydawało się na co dzień, ale to zapewne przez nieprzerwane pochylanie się nad wszelkiego rodzaju maszynami.
- Jeśli się okaże, że tam są ludzie do odratowania, tylko potrzebny do tego jest nasz profesjonalny Cegła, to co zrobimy? Poczekamy kilka godzin? Czy ktokolwiek tutaj traktuje swoją pracę poważnie?
Do maszynowni wrócił jeden z pracowników, ale krótkim gestem głowy Tilus wyprosił go na zewnątrz. Nie musiał nawet nic mówić, jego wzrok wystarczył. Taki rodzaj wściekłości był najgorszy, bo nie było wiadomo co tak naprawdę myśli i najwyraźniej wszyscy poza Matthewem już o tym wiedzieli.
- Faktycznie, to, że nie będę go widzieć, bardzo nam wszystkim pomoże. Cieszę się, że team działa sprawnie. Nie chcesz go usprawiedliwiać, to go nie usprawiedliwiaj, i owszem, chłopak ma przejebane. Myślałem, że rzucanie mięsem na prawo i lewo jest największym problemem w tej maszynowni, ale mój niepoprawny optymizm kończy się jak zwykle - mruknął bardziej do siebie, niż do Matthewa.
Teraz już na niego nie patrzył. Był zbyt wściekły i prawdę mówiąc, miał do tego prawo. Sytuacja nie była różowa, to nie był bezproblemowy przelot jakiego się wszyscy spodziewali i o ile nic strasznego się jeszcze nie wydarzyło, to za swoich bezpośrednich podwładnych jednak bezpośrednio odpowiadał, a najbliższe minuty były niewiadomą.
- Będziemy dokować - poinformował go jeszcze krótko i odwrócił się, by odejść kilka kroków i zająć się swoimi sprawami. Czymś innym, czymś, co go uspokaja.
Wyświetl wiadomość pozafabularną